Lokalizacja: 01- 07 grudzień 2015 roku, LA, USA.
Lokalizacja: 01 grudzień 2015, LA,
USA, KISS FM Jingle Ball – Dallas
Od wczoraj
Niall był jakiś dziwny, szybko się denerwował i nie chciał o niczym rozmawiać.
Wszystko zmieniło się gdy na horyzoncie pojawiła się Selena Gomez. Mój Ni zaraz
odżył, zaczął rozmawiać, śmiać się i wygłupiać. Przyglądałam się temu z boku
nie reagując. Przecież Niall mnie kocha i zapewne ma słabszy dzień. Po
koncercie na Kiss FM Jingle Ball udaliśmy się na after party.
Kika: Coś Ci
jest?- zapytałam Nialla.
N: Nie, no
co Ty. Poczekaj pójdę do Seleny na chwile. Zaraz wrócę.- odszedł jak gdyby nikt
zostawiając mnie samą.
Do hotelu
wróciłam sama, może dlatego, ze nie mogłam nigdzie Go znaleźć, a Louis nie był
pewny czy Horan już wyszedł. To było dość dziwne.
Lokalizacja: 02 grudzień 2015, LA,
USA, Triple Ho Show - San Jose.
Paul w końcu
załatwił Nam jakąś pracę. Nie musimy wiecznie chodzić za One Direction i tylko
uśmiechać i cieszyć się, ze jesteśmy ich suportem. Nie mam nic przeciwko, ale
nie chce wiecznie patrzeć jak stoimy w miejscu. Zamknęłam się wiec w swoim
pokoju gdy Niall wraz z całym zespołem pojechali do Triple Ho Show. Włączyłam
telewizor i postanowiłam napisać jakąś piosenkę.
Kika: Z Tobą mogłabym na koniec świata
pojechać nikt by nas nie znalazł.
Po cichu tak.
W głębi serca tak o tym marzę ,gdy
widzę spadające gwiazdy.
Lecz ty nie jesteś obok
tak bardzo mocno za Tobą tęsknię.
Tak tęsknię za Tobą.
Nie omijaj mnie! Zabija mnie
samotność.
Cisza krzyczy tak głośno.
Heeej..
Pełni nadziei miłość
rozkwita wewnątrz nas.
Na dłoni serce daje ci proszę
obiecaj mi,że mnie nie zranisz znajdziesz bezpieczne miejsce nam gdzie nikt
więcej nigdy nie będzie dzielił nas.
Dzielił nas X3
Niespodziewanie skutecznie zbudziłeś
ze snu me serce
jesteś obiektem mych westchnień.
Nie oddalaj się! Pokonaj z mną
samotność oczy od smutku wciąż mokną.
Pokaż jak pragniesz mnie mocno!
Heeej..
Pełni nadziei miłość
rozkwita wewnątrz nas
na dłoni serce daje ci proszę
obiecaj mi ,że mnie nie zranisz znajdziesz bezpieczne miejsce nam gdzie nikt
więcej nigdy nie będzie dzielił nas.
Poczuj jak ziemia drży.
Miłość woła głośno nas.
Chce połączyć nasze sny.
Ja i ty
wspólny świat czy będziemy tworzyć
go?
chyba los odpowiedź zna.
chyba los.
chyba los.
odpowiedź zna.
Heeej..
Pełni nadziei miłość
rozkwita wewnątrz nas.
Na dłoni serce daje ci proszę
obiecaj mi,że mnie nie zranisz znajdziesz bezpieczne miejsce nam gdzie nikt
więcej nigdy nie będzie dzielił nas.
Kątem oka
oglądałam program w którym 1D na scenie. Czwórka chłopaków bawiła się jak
zawsze doskonale, a fani… Jak zawsze przekazywali im mnóstwo pozytywnych
emocji. Momentalnie wkradł mi się uśmiech na twarz.
***
Niall wrócił
do hotelu nad ranem, chyba nie chciał mnie obudzić, bo położył się w salonie.
Mam nadzieje, że nie był zmęczony.
Lokalizacja: 03 grudzień 2015, LA,
USA, The Late Late Show with James Corden
- Jak wam
się układa?- zapytał dziennikarz podczas gdy odprowadzałam Nialla na nagrywanie
programu Jamesa Cordena.
Kika: Trochę
pod górę, ale to właściwa góra.- lekko się uśmiechnęłam idąc dalej trzymając
blondyna za rękę. Niall był dziś bardzo opiekuńczy, mówił ze zabrałby mnie ze
sobą, ale nie może. Był inny niż dwa dni temu. Ale to może ze zmęczenia unikał
mnie i rozmów ze mną.
Gdy Ni
wrócił z nagrywania zabrał mnie do restauracji. Cały czas opowiadał jak dobrze
się bawił nagrywając program.
N: Trochę
spanikowałem gdy okazało się, ze będę musiał zrobić tatuaż.- powiedział gdy
jedliśmy deser.
Kika: Jak
to?- zapytałam.
N: James
wymyślił, ze kto z nas wylosuje tatuaż będzie musiał Go zrobić. Gdy Liam, Lou i
James odkryli swoje tabliczki byłem pewny że będę to ja. Ciśnienie ze mnie
spadło gdy okazało się, ze jednak mam dużo szczęścia.- lekko się uśmiechnęłam.
Był dość uroczy.
Kika: Co
robimy po powrocie do hotelu?- zapytałam jak wyszliśmy z restauracji.
N: A na co
masz ochotę?- zapytał.
Kika: Na
gorącą kąpiel i lampkę wina.
N: Jestem
za.- ucałował mój policzek.
Jak Niall mi
obiecał tak zrobił, po wspólnej kąpieli spędziliśmy wieczór w łóżku oglądając
mecz piłki nożnej.
Lokalizacja: 04 grudzień 2015, LA,
USA, LA's Jingle Ball - Los Angeles, Staples Center.
Paul w końcu
wysłuchał moich próśb i ściągnął do LA, Fede.
F: Moja
mała.- powiedział przytulając mnie do siebie.
Kika: Jaka
mała.- szturchnęłam Go.
F: Jak Ci
się układa z Niallem, a może masz już kogoś innego na oku.- poruszył śmiesznie
brwiami.
Kika: Mam
gdzieś facetów, inni mężczyźni zupełnie mnie nie obchodzą, nawet gdyby stanął
przede mną książę na białym koniu, pewnie bym nie zauważyła. Liczy się Niall i
tylko on. I to jest najważniejsze: być z kimś i nie szukać wrażeń na boku. Być
z kimś tak na sto procent, całym sobą.
F: Ty
naprawdę jesteś zakochana.- uśmiechnął się.
Kika: A co?
Myślałeś że na niby.- wytknęłam mu język.
Dziś nie
musiałam sama chodzić za One Direction. Dziś towarzyszył mi Fede. A po
nagrywaniu koncertu mielismy w trojkę wygrać się na jakiś obiad.
N:
Przepraszam, nie dam rady.- zakomunikował mi Niall gdy zszedł ze sceny.
Kika:
Dlaczego? Coś się stało?- zapytałam.
N: Selena ma
problem, potrzebuje pomocy.- odpowiedział szybko się przebierając.
Kika:
Pomocy? Jakiej pomocy.- zapytałam.
N: Zepsuł
się jej ekspres do kawy i poprosiła o pomoc.
N:
Przesadzasz i nie krzycz.- upomniał mnie.
Kika:
Przecież się na tym nie znasz.- mruknęłam.
N: A skąd Ty
to możesz wiedzieć.- również mruknął.
- Wszystko
wiesz lepiej ode mnie.- powiedział.
- Zawsze
wiesz lepiej. Mam dość! Będę później.- próbował mnie pocałować ale się
odsunęłam. Machnął ręką i powiedział:
- Jak
chcesz.- wyszedł zostawiając mnie w swojej garderobie samą. Po chwili wszedł
Liam.
Li: Ej,
mała! Co jest?- podniósł mnie z ziemi.
- Wszyscy
Cie szukają, gdzie Niall?- zapytał.
Kika: Jeśli
to jest miłość, to ja jej nie chcę. Odbierz mi ją proszę! Dlaczego boli tak
bardzo…- spojrzałam na Niego z zapłakanymi oczami.
Li: Ponieważ
jest prawdziwa, mała.- przytulił mnie do siebie.
Gdzie był i
co robił Niall gdy jego przyjaciele mnie pocieszali??? Tego nikt nie wie…. L
Lokalizacja: 05-08 grudzień 2015,
LA, USA (czas wolny)
Niall nie
przyszedł do mnie na drugi dzień, nie pojawił się. Nie napisał, nie zadzwonił,
nie zapytał jak się czuje. Cały dzień spędziłam w ciemnym pokoju, z
zasłoniętymi żaluzjami zastanawiając się co zrobiłam nie tak. Około południa
przyszedł do mnie Harry, chciał wyciągnąć mnie na spacer, podziękowałam za
zaproszenie, ale nie byłam w stanie skorzystać. Posiedział ze mną chwilę, ale
widział chyba ze nie mam ochoty spędzać z Nim czasu.
H: Spróbuj
wylać złość na Nialla przez papier. On zrozumie, ze zrobił źle, zobaczysz
przyjdzie dziś przeprosić.- mówił.
Zrobiłam tak
jak zaproponował Hazz, przez resztę dnia męczyłam się, aby napisać to co leży
mi na sercu.
Kika: . Zamknięta w swym pokoju tęsknota w sercu gra
i nawet cisza nie może spać jak ja. Bezlitosna przyszła noc a Ty coraz dalej
stąd miłość kruszy się jak szkło brak bliskości niszczy ją
Tak wiele pytań w mym sercu do
ciebie mam, co stało się z
Gdzie wiara w nas? W to że uda się
nam.. Uda się nam
Codzienne wątpliwości problemy
niszczą nas tracimy
Siebie każdego dnia znowu nie
dzwonisz i nie wiem co
Myśleć mam masz tajemnice przede
mną? Czy kogoś
Masz? Czuję niepokój strach bo na
krawędzi stoją
Ty i ja.
Tak wiele pytań w mym sercu do
ciebie mam co stało
Się z nami? Gdzie zniknął tamten
czas? Gdzie wiara
W nas? Gdzie wiara w nas? Co w
takiej ciszy zbudować
Uda się nam tak trudno kochać lecz
trudniej zapomnieć
Nas uratuj nas uratuj nas. 2x- z każdym wersem, z każdą linijką
moje oczy coraz bardziej zamazywały się przez łzy w Nich. Tak bardzo chciałam,
aby przyszedł. Przyszedł do mnie, przeprosił, powiedział mi, kurwa, no
powiedział jak mu przykro, że chce żeby miedzy Nami było jak dawniej. Niech
mnie przytuli. Pozwoli mi się w Niego wtulić tak jak kiedyś. Wypłacze cały swój
ból, całą tęsknotę w jego ramie. Powiem mu jak bardzo bolały mnie jego słowa i
nieobecność.
***
Niall nie
pojawił się wczoraj, nie pojawił się też dziś. Miałam dość, bo okazało się, że
zamiast spedzic czas ze mną udał się z Seleną i przyjaciółmi wczoraj na
kolację. Harry mówi, ze nie warto płakać, że mam z Nim porozmawiać i
wytłumaczyć sobie wszystko. Tylko czy jest jeszcze sens? Zabrałam ze sobą dziś swój zeszyt, ubrałam w
dres i poszłam w poszukiwaniu pianina. Znalazłam Go w jednej z restauracji,
stał w koncie. Usiadłam przy Nim i zaczęłam grać, słowa same wydobywały się z
moich ust
Kika: Ubierasz mnie codziennie w nie,
Ja gubię się w nich jak we mgle,
Chyba w nich mnie lubisz bardziej,
Dobierasz je sumiennie tak,
Inny kształt i inny smak,
Już nie poznaje ciebie, siebie,
Trać mnie, rań mnie,
Jak chcesz
I więcej nie pytaj się,
Czy już nie kocham cię,
Poukładać to chcesz,
Tak jak znieść jest mi lżej
I więcej nie pytaj się,
Czy już nie kocham cię,
Poukładać to chcesz,
Tak jak znieść jest mi lżej
Nie, już nie kocham cię
Nie umiem w te karty grać,
bo wole iść niż w miejscu stać,
Tracimy to teraz i tu,
Już topie się w morzu twych słów
Trać mnie, rań mnie,
Jak chcesz
I więcej nie pytaj się,
Czy już nie kocham cię,
Poukładać to chcesz,
Tak jak znieść jest mi lżej
I więcej nie pytaj się,
Czy już nie kocham cię,
Poukładać to chcesz,
Tak jak znieść jest mi lżej
Nie, już nie kocham cię
Nie, już nie kocham cię
I więcej nie pytaj się,
Czy już nie kocham cię,
Poukładać to chcesz,
Tak jak znieść jest mi lżej
I więcej nie pytaj się (więcej nie),
Czy już nie kocham cię (więcej nie),
( Nie mów że) Poukładać to chcesz
(więcej nie),
Tak jak znieść jest mi lżej (więcej
nie)
Nie już nie kocham cię,
Nie już nie kocham cię,
Nie już nie kocham cię- gdy chciałam wstać i wyjść
zauważyłam w drzwiach blond czuprynę, nasz wzrok spotkał się, po czym wyszedł.
Dopiero teraz zrozumiałam, ze słyszał to co śpiewałam.
***
Dziś
nagrywaliśmy kolejną piosenkę, miała być naszym nowym dziełem, miała promować
nasz kolejny album. Byłam w studiu nagrań dopracowywaliśmy do końca piosenkę
gdy za szybą zobaczyłam Nialla i Louisa. W moim gardle wydobyła się jedna
wielka klucha, ale tak bardzo chciałam aby blondyn usłyszał tą piosenkę.
Kika: Rozwiedliśmy nasze mierzenia w ten
kwietniowy deszcz
Ty nie miałeś nic do stracenia, wiec
oszukiwałeś mnie
W satynowej pościeli zostawiałam
wszystko swoje łzy
Ty mówiłeś: Kochanie proszę, jeszcze
raz zaufaj mi
Nie płacze już
I nie wylewam łez
Kocham cię dalej
Wiesz, czasem ciężko jest być znowu
samej
Samej budzić się
O co kłóciliśmy się
Czy to prawda że byłeś z nią tamtej
nocy
W tym hotelowym śnie?
Wróciłeś nad ranem
Ja szukałam ciebie gdzieś
Tyle w nas przykrości, tyle ran
Tak dobrze o tym wiesz
Nie płacze już
I nie wylewam łez
Kocham cię dalej
Wiesz, czasem ciężko jest być znowu
samej
Samej budzić się
Jeszcze raz usłyszeć chce
Jak wymawiasz imię me
/3x
Jeszcze raz usłyszeć chce
Jak wymawiasz kocham cię!
Nie płacze już
I nie wylewam łez
Kocham cię dalej
Wiesz, czasem ciężko jest być znowu
samej
Samej budzić się- stał jak słup soli, wpatrywał się
we mnie. Czułam jak jego wzrok wypala mnie od środku.
Po
nagrywaniu Nialla już nie było, w studiu został tylko Lou i Julian.
Kika: Co tu
robisz kudłaty?- próbowałam funkcjonować normalnie.
Lou: Hue
hue, bardzo śmieszne. Rozmawialiśmy na temat mojej w sensie Twojej i Nialla
piosenki.
J: Tak,
możecie wejść do studia już jutro.- zakomunikował producent.
Kika: Tylko
nie wiem czy to dalej aktualne.- odpowiedziałam.
Lou:
Dlaczego?- Tommo był zdziwiony.
Kika: Nie
wiem czy N będzie jeszcze chciał.- spuściłam wzrok.
Louis trochę
posmutniał.
Kika: Ale ja
nadal chce to zrobić.- było mi żal Lulusia.
***
One
Direction i Dream są w drodze do Londynu, a ja kwitnę w studiu nagraniowym
czekając na spóźniającego się Horana. Po dwudziestu minutach spóźnienia
wtargnął uśmiechnięty, gdy nasz wzrok się spotkał spuścił głowę. Po jego
spojrzeniu zrozumiałam, ze przegrałam z samą sobą. Mnie i Nialla już nie ma. To
już się zdarzyło, niczego nie cofniemy. Dopiero na samym końcu zauważyłam, ze
zaraz za Nim idzie brunetka, która zabrała mi wszystko co kocham.
Kika: Dawaj,
ale nie pozwól by Cię wykorzystywano. Kochaj, ale nie dopuść, by ktoś bawił się
Twoimi uczuciami. Ufaj, ale nie bądź naiwny. Słuchaj innych, ale nie zapominaj,
że masz własne zdanie.- wyszeptałam sama do siebie.
J: Karolina,
Karolina, możemy!- usłyszałam głos Juliana.
Pokiwałam
tylko delikatnie głową na znak, ze jestem gotowa. Nie wiedziałam gdzie mam
patrzeć, żeby nie patrzeć na Nialla i Sel.
Kika: Looking from a window above
Can you hear me?- miałam gule w gardle, słowa mało co
przechodziły mi przez gardło.
N: Came back only yesterday
I'm moving farther away
Want you near me- usłyszałam Nialla.
K&N:All I needed was the love you gave
All I needed for another day
And all I ever knew
Only you- zaśpiewaliśmy razem, a ja
przymknęłam oczy, żeby moje łzy nie wypłynęły.
N: Sometimes when I think of your name
When it's only a game
And I need you- z jego ust leciały słowa, które
były tak sprzeczne.
Kika: Listen to the words that you say
It’s getting harder to stay
When I see you- mój głos się łamał, ale nie
dawałam tego poznać po sobie.
K&N: All I needed was the love you gave
All I needed for another day
And all I ever knew
Only you
Ba da, ba da
Ba da da da
Da da da da
Ba da (ba da)
Ba da (ba da)
Ba da da da da da da
Da da da da, ba da da
Da da da da
All I needed was the love you gave
All I needed for another day
And all I ever knew
Only you -– to wszystko wychodziło tak łatwo z
naszych ust.
Kika: This is going to take a long time
And I wonder what's mine
Can't take no more- walka sama z sobą coraz bardziej
mnie przerastała.
N:Wonder if you'll understand
It's just the touch of your hand
Behind a closed door- słowa które śpiewał Niall nic dla
niego nie znaczyły.
Kika: All I needed was the love you gave-
wdech i wydech
N: All I needed for another day- nie mogłam
już tego słuchać.
K&N: And all I ever knew
Only you- popłakałam się jak male dziecko i
wybiegłam.
POV Niall
N:
Zaczekaj!- wybiegłem za Kiką, złapałem ją za dłoń i zapytałem.
- Co jest,
mała?- chciałam brzemieć spokojnie, ale nie wychodziło mi.
Kika: Daj mi
spokój, daj mi żyć!- krzyknęła.
- Co ja Ci
takiego zrobiłam!- rozpłakała się.
N: oboje
wiemy, ze to się nie uda. To…- załamał mi się głos.
- Nie ma
sensu.- wyszeptałem, gdy to usłyszała odwróciła się i tyle ją widziałem.
Lokalizacja: 09- 31 grudzień 2015, Londyn, UK.
Lokalizacja: 09 grudzień 2015,
Londyn, UK, Alan Carr Chatty Man
Kika:
Poszłam tam tylko po to aby poczuć jego obecność, ze jest tylko dla mnie bardzo
Go kocham lecz kiedy mieliśmy wrócić do hotelu, a potem do Londynu już
wiedziałam co będzie. Tak stało się powiedział, że to nie ma sensu.-
powiedziałam w rozmowie telefonicznej z Perrie na lotnisku po przylocie do UK..
P: I co teraz?-
usłyszałam w słuchawce.
Kika: Nie
wiem. Wtedy ucichła muzyka w moim sercu, stanęło serce.
P: Gdzie
teraz jesteś? Co robisz? Może się spotkamy?- pytała.
Kika:
Wróciłam do domu, otworzyłam wódkę,
paczkę papierosów, przeprosiłam fanów za moje zachowanie. Chyba zacznę powoli
łykać tabletki jedną po drugiej. Jeżeli nie odezwę się to zegnaj Pezz. Rada dla
tych wszystkich, którzy się nigdy nie zakochali. Nie zakochuj się Pezz!
P: Ogarnij!
Już jadę! Słyszysz!- krzyczała do słuchawki.
***
Włączyłam
telewizor trafiając na program Alan Car i wywiad z One Direction. Nalałam dwie
lampki wina. Jedna lampka czekała na Niego, chociaż od tygodnia śpię sama.
Około 22 w
moim domu panował chaos, Perrie ściągnęła do mnie Eleanor i Sophie.
Kika:
Myślałam, ze za sobą nie przepadacie.- wskazałam na dziewczyny.
P: Każda
dziewczyna, nawet ta która za sobą nie przeprada jeśli ma wspólnego wroga
jednoczy się.- uśmiechnęła się blondynka.
S: Niall
zachował się jak szczeniak, powinien dostać nauczkę.- skomentowała Sophia.
E: Co jak
co, ale One Direction zadarło nie z tymi dziewczynami co powinni.- Elka
podniosła kieliszek w górę.
Kika: O czym
Ty mówisz?- nie poznawałam jej.
S: El ma
rację. Każda z Nas zamiast pokazać chłopakom co stracili ubolewała i
wypłakiwała się w poduszkę. Żadna z Nas nie miała odwagi stawić im czoła i
pokazać tak naprawdę co stracili. Nie zmieniła ich życia w piekło. Ty masz
szanse odegrać się za Nas wszystkie na Nich.- Soph bredziła.
Kika:
Jesteście chore?- spojrzałam na nie.
P: Mam
pomysł.- odezwała się milcząca blondynka.
EiS: Jaki?-
krzyknęły wspólnie.
P: Zniszczmy
Nialla jego własną bronią. Znam kogoś kto z miłą chęcią pokaże Selenie gdzie
jej miejsce.- cwaniacko się uśmiechnęła.
Kika: Dalej
Was nie rozumiem.- mówiłam.
EiS: Justin
Bieber.- powiedziały w tym samym czasie co ja.
Kika: Nie ma
mowy!- od razu krzyknęłam gdy Perrie dzwoniła już do kogoś.
Kika: Perrie
odłóż telefon!- wrzasnęłam.
P: Hallo,
Justin tu Perrie Edwards z Little mix.- zaczęła mówić do słuchawki.
- Mam dla
Ciebie propozycje nie do odrzucenia.- powiedziała uciekając do łazienki i
zamykając się w niej.
Wyszła
jakieś dwadzieścia minut później zadowolona z siebie.
P:
Załatwione.- przybiła piątkę z Sophiąi Eleanor.
Kika: Mam przechlapane.-
usiadłam na schodach.
E: Ty nie,
Niall tak.- usłyszałam ich dość przerażający śmiech.
Boję się jak
diabli!
Lokalizacja: 10 grudzień 2015,
Londyn, UK, BBC Music Awards - Birmingham
Nie wiem czy
pomysł Perrie i reszty dziewczyn, które Go poparły to coś co chce zrobić. Czy
zabranie ze sobą Justina na gale BBC to dobry pomysł. Rozmawiałam z Nim może
raz i Niall dobrze będzie wiedział, ze robię to tylko po to, aby Go wkurzyć.
Tak naprawdę nie poszłabym na tą gale, ale jesteśmy nominowani i śpiewamy
piosenkę.
E: Trzeba
wybrać Ci taką kreacje, ze ludzie nie będą mogli oka od Ciebie odwrócić.-
powiedziała El przy śniadaniu.
S: Ona musi
być po prostu seksowna i pociągająca.- dokończyła Soph.
P: Nie!-
powiedziała Perrie schodząca z piętra do jadalni.
Kika: Za co
Wy ich tak nienawidzicie?- nie poznawałam dziewczyn. Były przepełnione
nienawiścią co do chłopców, których traktowałam jak braci.
P: Za co? Ty
pytasz za co?- oburzyła się blondynka.
S: Za to ze
każdego dnia dajesz z siebie maksimum nie jakieś pieprzone 100%, a i tak
wszystko idzie na marne. Nigdy nie masz pewności, ze będzie dobrze. Ciągły
niepokój o to co robi, czy czuje to samo co Ty rozwala Cię. I to, ze nie możesz
być tak zwyczajnie zazdrosna i nie możesz przywalić lasce która do Niego
podbija. To chory związek, każde nasze spotkanie było podporządkowane jego
sławie i uwierz mi nie idzie do tego się przyzwyczaić. Po prostu nie idzie.-
mówiła smutna, wyczułam, ze ma żal do Liama.
E: Dlatego,
ze będąc z kimś cztery lata tak naprawdę nie masz pojęcia jakim jest
człowiekiem. To nie chodzi o to, ze mógł się zmienić, po prostu od zawsze taki
był tylko Ty nie miałaś tak naprawdę czasu na to aby Go poznać. Ciągłe przytyczki,
ze jesteś za gruba, za chuda, za brzydka, za ładna to nie pomaga. Chciałam mieć
kogoś kto pokocha mnie taką jaka jestem, taką w której nie będzie chciał nic
zmienić, a wyszło na to, ze żyłam pod ciągłą presją. Wszyscy myślą było
pięknie, kolorowo, żyła w bajce. To nie prawda, Louis nie jest idealny i bez
skazy. Wystarczy spojrzeć jak się zmienił. Sława Go nie zmieniła, zmieniły Go
pieniądze które ma. I jego zapewnienia, że żałuje tego co zrobił, będzie miał
mnie już zawsze w sercu bo tyle razem przeszliśmy to kłamstwa gdy po niecałych
dwóch miesiącach dowiadujesz się, ze zostanie tatą. Nie mam pewności czy nie
robił tego gdy byliśmy razem. Nie mam pewności czy mnie nie zdradzał.- Eleanor
mówiła z taką złością, ale nie na Louisa tylko na siebie. Za to, ze pozwoliła
mu doprowadzić się do takiego stanu. Spojrzałam na Perrie, dalej stała na
schodach słuchając dziewczyny, jej niebieskie oczy teraz tak naprawdę
błyszczały.
Kika:
Perrie?- zapytałam.
P: Zayn był
inny. Był moim prawdziwym przyjacielem, pierwszym chłopakiem. Zakochałam się,
zadurzyłam jak głupia. Widziałam tylko jego, miałam klapki na oczach. Żyłam jak
w bajce, byłam jego myszka Miki. Gdy Go zobaczyłam i z Nim porozmawiałam od
razu wiedziałam, ze to mój książę na białym koniu. Najpiękniejszym dniem był
dzień kiedy mi się oświadczył. Myślicie, ze byłam ślepa. Niee, dobrze
wiedziałam, ze niektórzy mówią, ze chce dzięki Niemu zdobyć sławę, promować
zespół. To nie prawda, chociaż te słowa bolały. Potrafiłam walczyć i nie
przejmować się dla Niego. Gdy odszedł z zespołu, wspierałam, pocieszałam
robiłam wszystko, żeby zapomniał i odbudował samego siebie. Pamiętam jak Kika
zarzuciła mi, ze zrobił to dla mnie, ze wywarłam na Niego presje. Nigdy nie
chciałam tego zrobić, nigdy nie chciałam aby zostawił co kocham. Fakt nie
podobało mi się nasze życie na walizkach, tego, ze nie możemy zbudować czegoś normalnego,
ale nie posunęłabym się do tego. Wiele razy to ja chciałam rzucić Little Mix
dla Niego, żeby spędzać z Nim czas.
E:
Zrobiłabyś najgłupszą rzecz w życiu.- podsumowała El.
P: Teraz
wiem, ze zrobiłabym źle. Zostałabym bez niczego. Straciłabym to wszystko.
Najgorsze jest to, że potraktował mnie jak kule u nogi, która nie pozwala mu
ruszyć dalej. Wyciągnęłam Go z dołka, a On stwierdził że nie pasujemy do
siebie. Moje serce pękło na milion kawałków i do dziś nie mogę Go pozbierać.-
rozpłakała się, od razu wszystkie ją przytuliliśmy.
Z Niallem
byłam krótko, nawet nie wiem czy kochałam Go, może to było tylko
przyzwyczajenie. Sophia, El i Perrie to One przeżyły prawdziwe rozstania, to
ich świat obrócił się do góry nogami. Postanowiłam pójść z Justinem na gale i
dobrze się bawić. Nie dlatego żeby dopiec Horanowi, nie. Dlatego, żeby pokazać
dziewczynom, ze nie są same i mogą na mnie liczyć.
***
Justin
Bieber swoją limuzyną był pod moim domem punktualnie, wysiadł ubrany w czarny
garnitur, poprawił krawat i lekko się uśmiechnął. Był nawet przystojny.
J: Gotowa?-
zapytał trochę zestresowany jak mieliśmy wysiadać. Przez całą drogę nie odezwał
się ani słowem.
Kika: Sama
nie wiem.- bawiłam się swoją sukienką.
J: Wiesz
jeśli chcesz możesz teraz wysiąść, a ja podjadę za chwilę, powiedz tylko
słowo.- spojrzał na mnie, nastała cisza.
- Nie
mówiłem tego, ale pięknie wyglądasz.- powiedział bardziej pewny siebie.
Zaśmiałam się.
Kika:
Dziękuję.- nabrałam powietrza.
- Idziemy.-
zadecydowałam gdy przypomniałam sobie o Perrie czekającej na mnie przy drzwiach
i reszcie dziewczyn przy telewizorach.
J: chodźmy.-
otworzył drzwi i wysiadł, usłyszałam tylko krzyki zapowiadające ze pojawił się
Justin Bieber. Podał mi dłoń, złapałam i wysiadłam. Ludzie zamarli, zaczęli
szeptać: OMG Kika i Justin?! Jus złapał mnie za talie i wyszeptał do ucha
Gdy staliśmy
na ściance pozując do wspólnych zdjęć wszyscy nie spuszczali z Nas oka, do
momentu, aż obok nie pojawili się chłopcy z One D. Wymieniłam porozumiewawcze
spojrzenie z Harrym. Jego spojrzenie mówiło wszystko, był zdziwiony i
zszokowany.
Lou: Co do
kurwy?!- powiedział Louis gdy nas zobaczył.
Niall
zareagował tak jak myślałam, totalna olewka, zero emocji. Jakbyśmy się nie
znali. Po chwili odszedł od grupy chłopców by przywitać się z Sel. Szeptali,
ale nie interesowało mnie to gdy obok był Justin.
Gdy gala już
się zaczęła, siedział już obok chłopców. Pokerowa twarz i pokerowe gesty. Zero
zdenerwowania i zażenowania, gdy ja z minuty na minutę czułam się źle z tym co
zrobiłam. Perrie z dziewczynami z Little Mix gdy się odwracałam cały czas się
uśmiechały i pokazywały kciuki u górze. Chore! Razem z Dream siedzieliśmy obok
Kate Perrie i Adele, nad nami One Direction, a przed Justin. Czas na nasze
show, po cichu wyszliśmy z Sali by się przygotować, Just musnął swoja dłonią
moją życząc powodzenia. Lekko się uśmiechnęłam, mam nadzieje, ze nikt tego nie
widział.
Kika:You used to tell me that you loved me once
What happened? What happened?
Where is all of this coming from?
What happened? What happened?
You say I'm crazy and there's
nothing wrong
You're lyin' and you know I know
Baby what have we become?
We used to never go to bed angry
But it's all we ever do lately
And you're turning away like you
hate me
Do you hate me, do you hate me?
You can take this heart
Heal it or break it all apart
No, this isn't fair
Love me or leave me here!
Love me or leave me here!
Love me or leave me here!
Do you remember when you loved me
once?
What happened, what happened?
And you'd hold me here just because
What happened?
We used to never go to bed angry
But it's all we ever do lately
And you're turning away like you
hate me
Do you hate me, do you hate me? Oh
You can take this heart
Heal it or break it all apart
No, this isn't fair
Love me or leave me here!
Love me or leave me here!
Love me or leave me here!
Love me baby please 'cause I could
still be the only one you need
The only one close enough to feel
you breathe
Yeah I could still be that place
where you run
Instead of the one that you're
running from
You can take this heart
Heal it or break it all apart
No, this isn't fair
Love me or leave me here!
Love me or leave me here!
Love me or leave me here!- pierwszy raz z moich oczu popłynęły
łzy gdy śpiewałam własną piosenkę. Czułam, ze to jest moment, aby zakończyć coś
co miało być piękne, wyjątkowe i do końca życia.
Po powrocie
do domu nie byłam już sobą, zakończyłam coś co już nie wróci. Nie wróci trasa z
One Direction, nie wrócą spotkania i wygłupy z Luisem, jogurty z Harrym,
rozmowy z Liamem i noce spędzone z Niallem. Nic już nie wróci, wszystko ma swój
koniec….
Lokalizacja: 11-12 grudzień 2015,
Londyn, UK.
- Żyjesz?
Zastanów się dobrze nad tym pytaniem. Czy żyjesz?- usłyszałam nad ranem w
słuchawce głos loczka. Nigdy nie spodziewałam się, ze zadzwoni po wczorajszych
wydarzeniach.
Kika: Hmmm… Siedzę
wieczorem sama w pokoju, słucham dobijających piosenek i myśle o tym co
wydarzyło się w ciągu dnia, kilku dni, tygodnia lub miesięcy? W dzień chodzę
uśmiechnięta, ale tak naprawdę to tylko perfekcyjna gra pozorów? Odliczam
godziny do końca dnia, zachodu słońca. Wieczorem ból rozrywa moje serce i
obolałą duszę. Dlaczego pytasz?- zapytałam.
H: Sam nie
wiem, zdziwiły mnie wydarzenia z wczoraj. Czy Ty i..- nie dałam mu dokończyć.
Kika:
Wolałabym nie rozmawiać z Toba o tym co się wydarzyło, nie chcę żeby po
prostu…- teraz On mi nie dał dokończyć.
H:
Dowiedział się Niall. Nie musisz się obawiać, nie powiem mu.
Kika: Nie,
nie zależy mi już na tym co mówi Niall. Nie potraktował mnie zbyt dobrze, nie
potrafił powiedzieć tak naprawdę co z Nami będzie. Rozpalił we mnie uczucia, a
potem bez słowa zostawił. Nie chce, żebyście i Wy żyli w kłótni. Nie będę Was w
to wplątywać.
H: Dobrze,
nie nalegam. Spotkamy się dziś na lunchu?- zaproponował.
Kika:
Umówiłam się z Justinem, może innym razem.
H: Dobrze,
daj znać kiedy. Zawsze znajdę czas na jogurt z Tobą.- roześmiał się do
słuchawki.
Po południu
jak powiedziałam Harremu spotkałam się z Justinem. Spacerowaliśmy ulicami
Londynu zajadając lody w towarzystwie naszych ochroniarzy. To nie była randka,
ani zobowiązujące spotkanie. Po prostu po wczorajszej gali Jus zaproponował
poznanie się lepiej. Około 22 odwiózł mnie do domu. Wchodząc po schodach
zastanawiałam się jak tak naprawdę się bawiłam? Bieber jest sympatyczny, nawet
czasami zabawny, ale nigdy nie będzie blondynem o niebieskich oczach z
irlandzkim pochodzeniem. Przed snem włączyłam telewizor i w każdych
wiadomościach mówili tylko o dwóch parach: mnie i Justynie oraz Selenie i
Niallu. Nie chciałam się denerwować więc po prostu wyłączyłam grające pudło
kładąc się spać.
***
Na drugi
dzień na każdym koku słyszałam i widziałam:
„Zwiazek Nialla i Kiki to fikcja?!”
„Zwiazek Nialla i Kiki to fikcja?!”
„Justin Bieber pojawił się na galii BBC z wokalistką
Dream”
„Kika chce pokazać Niallowi co stracił”
„Simon Cowel zły na Horana i Goldberg”
„Dream promuje nowy album związkiem z Bieberem”
„Niall Horan i Selena Gomez wymienili się partnerami”
„Czworokat w show biznesie”
„Świat żyje nowym związkiem Gomez i Biebera”
„Promocja MIAM wkracza na wyższy level”
„Bieber szaleje w towarzystwie Kiki”
„Selena Gomez zapomniała o Justinie?!”
„Kim są dla siebie Niall i Selena”
„A miało być tak pięknie!”
„Kika chce pokazać Niallowi co stracił”
„Simon Cowel zły na Horana i Goldberg”
„Dream promuje nowy album związkiem z Bieberem”
„Niall Horan i Selena Gomez wymienili się partnerami”
„Czworokat w show biznesie”
„Świat żyje nowym związkiem Gomez i Biebera”
„Promocja MIAM wkracza na wyższy level”
„Bieber szaleje w towarzystwie Kiki”
„Selena Gomez zapomniała o Justinie?!”
„Kim są dla siebie Niall i Selena”
„A miało być tak pięknie!”
A wyszłam
tylko na krótki spacer z Bogdanem. Nie ukrywam, ze mój dość krótki związek z
Niallem mógł wyglądać jak promocja MIAM i zespołu Dream. Sama pewnie bym tak
pomyślała stojąc z boku. Tak naprawdę nikt nie wie jak wyglądają nasze relacje,
możemy się domyślać bądź wierzyć tabloidom i mediom.
Sophia
zaproponowała wspólny lunch w centrum więc poprosiłam Bena aby mi towarzyszył,
ostatnio potrzebuje więcej pieniędzy więc proszę Go o wyjścia by mógł więcej
zarobić. Nie musiałabym tego robić, bo nie jestem zbyt rozpoznawalna, ale chce mu
pomóc. Kończy budowę domu, więc każdy grosz mu się przyda. Podczas lunchu
dołączyły do nas El i Pezz. Perrie oczywiście opowiadała jakieś niestworzone
historie z gali, ze Niall był zazdrosny, a Selena kipiała złością do momentu,
aż ktoś nie zapytał:
- Można by
było się dosiąść?- odwróciłam się i ujrzałam Kanadyjczyka.
Kika: Ehm…-
zaniemówiłam.
P: Jasne,
siadaj.- wyrywała się Perrie.
Justin
przedstawił się moim przyjaciółkom i zaczęliśmy rozmawiać. Już nie o tym co
piszą i mówią ludzie. Nawet nie o wydarzeniach z gali, po prostu o życiu i
głupotach. Czułam się jakbym była na wypadzie z przyjaciółmi. To było cudowne.
Po powrocie
do domu, zaprosiłam Justina na górę. Chciał zobaczyć jak mieszkają londyńczycy.
W sumie byłam emigrantką ale wytłumaczenie tego jemu było dość trudne. Jak się
później okazało Justin jest dobry w fifę, wiec późne popołudnie i wieczór
spędziliśmy na wspólnej grze. Moje mieszkanie opuścił grubo po północy.
Lokalizacja: 13 grudzień 2015, Londyn, UK, X Factor UK
+ after party.
Kolejny
marny dzień i kolejne zapewne spotkanie z Niallem Horanem. Dziś jest finał
Xfactor i my jako zespół Dream występujemy na scenie Wembley. Tak naprawdę nie
chce tam iść i udawać że wszystko w porządku. Co najgorsze zapewne będę musiała
oglądać blondyna i jego nową dziewczynę. Chciałam wychodzić na spacer z
Bogdanem gdy do drzwi ktoś zapukał. Otworzyłam drzwi i nie wierzyłam własnym
oczom, w drzwiach stał Gaz z Charlotte.
Ch:
Niespodzianka!- krzyczała blondynka.
Kika:
Cicho!- rzuciłam się na Nia i uciszałam ją na co Gary wybuchł niepochamowanym
smiechem.
G: Zabieram
Was na śniadanie.- wtrącił się chłopak całując nas obie w czoło.
Ch: Mmmm
uroczo.- skomentowała Char.
***
Siedzieliśmy
w restauracji gdy Gaz zapytał:
G: Co tam u
Ciebie, opowiadaj.- zaczął Gaz.
Kika: Po
staremu. Znowu uczę żyć się w pojedynkę.- wytłumaczyłam bawiąc się jedzeniem.
Ch: Czyli Ty
i N..- nie dałam jej dokończyć.
Kika: Nie
jesteśmy razem. W sumie nie wiem czy w ogóle byliśmy, bo po tym jak Niall się
zachował coraz bardziej mnie to zastanawia.
Ch: Gaz
mówił, że jesteście szczęśliwi.- wtrąciła się ponownie.
G: Wszyscy
tak myśleli, przykro mi.- odezwał się mój przyjaciel.
Ch:
Żałujesz?- zapytała Char.
Kika: Nigdy
nie możesz żałować czegoś przez co byłeś kurewsko szczęśliwy.- Gary po chwili
przeprosił nas i poszedł do toalety zostawiając Nas same.
Kika: A Wy?-
zaczęłam.
Ch: Co my?-
udała zdziwioną.
Kika: Co
jest miedzy Wami? Coś się zmieniło po wyjściu z domu i rozstaniu Gaza z Lili?-
lekko się uśmiechnęła.
Ch: Wiesz
jakie jest najlepsze uczucie na świecie? Kiedy wraca do Ciebie osoba, na którą
tak długo się czekało.
Kika: Coś w
stylu jeden uśmiech, jedno spojrzenie i kocham Cię mocniej, ale Ty tego nie
wiesz.- obie się zaśmialiśmy gdy podszedł Gaz. Nie dopytywał z czego się
śmiejemy, zapłacił i opuściliśmy lokal. Pożegnałam się z tą dwójka i udałam się
w drogę powrotną. Okazało się, ze Char i Gaz będą na finale Xfactor więc
postanowiliśmy po finale pójść gdzieś razem. W drodze do domu minęłam kiosk, w
których było mnóstwo gazet z okładką na której był Justin opuszczający mój dom.
Zatrzymałam się i zaczęłam zastanawiać się czy mam kupić tą gazetę. Ciekawość
wygrała, podeszłam do okienka i powiedziałam do kioskarza.
Kika:
poproszę The Sun.- podał mi gazetę, zwinęłam ją w rolkę i zapłaciłam. Po
powrocie do domu odważyłam się przeczytać fragment.
Kika: Justin Bieber opuszcza mieszkanie wokalistki
Dream, Kiki nad ranem.. Czy to kolejne zauroczenie, chwilowy romans, a może
oboje odgrywają się na swoich byłych partnerach. Media na całym świecie mówią
też o tym, że oboje promują się nawzajem. Co na to ich byli partnerzy? Jak na
razie milczą i żadne z Nich nie zabrało głosu.- nie czytałam dalej,
postanowiłam nie wgłębiać się w tą dość ciekawą lekturę dla ludzi pozbawionych
własnego zdania i rozumu.
***
Jak się
okazało po dotarciu na Wembley, Just też będzie obecny podczas finału programu.
Nie mogłam przejść obojętnie obok niego więc podeszłam się przywitać i zamienić
kilka zdań. Gdy to zrobiłam, dziennikarze obiegli Nas dookoła robiąc Nam
zdjęcia. Just zażartował, ze takiego brania jeszcze nie miał, wiec wybuchłam
śmiechem opierając się o niego. Z boku mogło wyglądać na to, że przytulaliśmy
się do Ciebie, a tak naprawdę zwyczajnie oparłam się o Niego, a On mnie
przytrzymał. Po chwili obok Nas pojawił się Simon, przywitał się i poprosił,
abym odpowiedziała na kilka pytań dziennikarzy. Zgodziłam się i ruszyłam za Nim
i Paulem. Okazało się, że obok mnie wywiadu udzielał Harry, lekko się
uśmiechnął, przerwał wywiad i przywitał się. Jak zawsze szarmancki Styles.
- Harry co
sądzisz o twórczości Kiki i jej zespołu?- wypalił jeden z dziennikarzy. Uśmiech
Stylesa nie schodził z jego ust.
H: Była i
jest zjawiskiem. Pojawiała się, by po chwili zniknąć. Niczym kot chodzi
własnymi ścieżkami, które tylko ona zna. Mówimy, że jest jak dziki mustang,
piękna i nieokiełznana. Potrzebuje przestrzeni. Wolności. Wtedy jest sobą. I w
sobie się zatraca. Wzrok jej błędny, szybuje w nieznane. Kiedy napotyka czyjeś spojrzenie,
czas się zatrzymuje, a oczy wypełnia niepohamowana żądza i rozkosz.
- A jaka
jest prywatnie?- dopytywał.
H: Ehmmm…
Jest silna jak huragan, delikatna jak lekki zefirek. Krucha, wrażliwa na każdą częstotliwość
niebezpieczna dla swojej duszy. Pragnie zrozumienia. Chce poczuć jak to jest
być szczęśliwą.- ucałował mój policzek.
- Karolina!-
zwrócił się do mnie dziennikarz.
- Ostatnio
dużo mówi się o Tobie, Twoim rozstaniu z Niallem Horanem i bliskich kontaktach
z Justinem Bieberem. Powiedz szczerze, czego tak naprawdę oczekujesz od
miłości?- jego pytanie było dość trudne. Nikt chyba tak naprawdę nie wie czego
oczekuje od zycia, bliskich osób, a co ważne od miłości.
Kika:
Miłosć? Może nie ma czegoś takiego jak miłość. Jest zauroczenie, które zamienia
się czasem w przyzwyczajenie.- odpowiedziałam.
- W takim
razie czego oczekujesz od mężczyzn?- dążył temat.
Kika:
Mężczyzna musi wiedzieć czego chce, musi być też trochę samolubny. Przecież to
o to chodzi. O to spojrzenie, które mówi “chcę Cię”. O ten mocny uścisk “nikomu
Cię nie oddam”. O to złapanie za tyłek pokazujące “jesteś moja”. Kobiety, które
mówią, że chcą być tylko swoje, kłamią. Bo wszystkie chcemy do kogoś należeć,
być rzucane na łóżko, łapane od tyłu i odciągane podczas robienia obiadu.
Marzymy o tym, żeby ktoś zabrał nam komputer sprzed nosa podczas odpisywania na
maile i wziął Nas ot tak, bo Nas pragnie. Chcemy mieć kogoś, kto nie pozwoli Nam
się wyspać. Każda z Nas potrzebuje, żeby ktoś trochę na naszym punkcie
wariował. Żeby Nas sobie przywłaszczał, chciał Nas i nie czekał aż rozbierzemy
buty, by wziąć co jego. Tak, kobiety chcą radzić sobie same, spełniać się, być
w czymś najlepsze, ale wcale, choć wielu się tak wydaje, nie chcą być tylko
swoje. Kobiety nienawidzą być tylko swoje. Poszukujemy faceta, który oprócz
tego, że pokocha Nas i będzie z Nami rozmawiał o religii i pieniądzach, będzie Nas
brał jak swoją. Rozbierał wzrokiem, oglądał jak okaz sztuki i całował zawsze
tak, jakby robił to po raz ostatni, bo tylko przy takim mężczyźnie będziemy się
czuły lepsze niż jesteśmy. Kiedyś znajdę kogoś, kto sprawia, że poczuje się
lepsza niż jestem.- odparłam gdy zauważyłam przyglądającego się mojej rozmowie
Justina i Nialla. Po chwili obok mnie pojawił się Paul mówiący, ze na Nas już
czas. Pożegnałam się i poszłam przygotować się do występu. Kątem oka zauważyłam
tez Gaza, Charlotte i Sophie rozmawiających z Liamem i Niallem.
Olly Murs
zapowiedział Nasz występ, a ja zastanawiałam się czy piosenka, którą chce
zaśpiewać to dobry pomysł. To chyba za bardzo uderzy w Nialla. Już miałam
prosić chłopaków o zmianę gdy zauważyłam Selene wiszącą na blondynie i śmiejącą
się durno w niebogłosy.
Kika: Stone cold, stone cold
You see me standing, but I'm dying on the floor
Stone cold, stone cold
Maybe if I don't cry, I won't feel anymore
Stone cold, baby
God knows I tried to feel
Happy for you
Know that I am
Even if I can't understand, I'll take the pain
Give me the truth, me and my heart
If happy is her, I'm happy for you
Stone cold, stone cold
You're dancing with her, while I'm staring at my phone
Stone cold, stone cold
I was your amber, but now she's your shade of gold
Stone cold, baby
God knows I tried to feel
Happy for you
Know that I am
Even if I can't understand, I'll take the pain
Give me the truth, me and my heart
We'll make it through
If happy is her, I'm happy for you
Don't wanna be stone cold, stone cold
I wish I could made this, but here is my goodbye
Oh, I'm happy for you
Know that I am
Even if I can't understand
If happy is her, I'm happy for you- po występie przywitałam się z
Ollym, odpowiedzieliśmy na pytania czy mamy jakiś faworytów w tej edycji i
opuściliśmy scenę. Po występie zajęłam miejsce obok Justina i Gaza. Oboje nawet
dobrze się dogadywali, ale Gary trochę stronił od przywiązywania się do
Kanadyjczyka. Gdy w końcu na scenie pojawili się chłopcy z 1D okazało się, ze
większość ludzi czekało tylko i wyłącznie na ich występ. To było piękne,
oprawa, światła i czwórka dorosłych i pewnych siebie mężczyzn, którzy tak
naprawdę dorośli i osiągnęli to wszystko dzięki Simonowi i temu programowi. Ich
końcowy uścisk był czymś wyjątkowym, aż popłynęły mi łzy, Just ścisnął moją
dłoń na znak wsparcia, a Gary wyszeptał:
G: Wrócą szybciej niż Ci się wydaje.- jego słowa zostaną długo w mojej pamięci.
G: Wrócą szybciej niż Ci się wydaje.- jego słowa zostaną długo w mojej pamięci.
Lokalizacja: 14- 16 grudzień 2015, Londyn, UK.
Gdy wczoraj
byłam świadkiem jak Horan dobrze bawił i czuł się w towarzystwie Seleny
zrozumiałam, ze after party nie jest dla mnie, niezauważalna opuściłam miejsce
gdzie się odbywało i wróciłam do domu. Wypiłam chyba cały alkohol jaki
znajdował się w moim barku i poszłam spać. Poranek był jeszcze bardziej
straszny niż sądziłam. Dziś nie tylko byłam wrakiem człowieka to zrobiłam coś
czego teraz bardzo, ale to bardzo żałuje. Siedziałam w kuchni nad płatkami
przyglądając się wysłanej przez siebie wiadomości.
Do Nialler :*
Mam cholerną ochotę zobaczyć cię, przytulić,
pocałować, a później tak po prostu sobie odejść z nadzieją, że złapiesz mnie za
rękę i powiesz, że nie dasz mi odejść.
Zachowałam
się jak desperatka, mogłam się bardziej pogrążać i pisać durne smsy ze to nie
do Niego, ale postanowiłam skontaktować się z dziewczynami i zaprosić je na
wspólny wywiad. Jak się okazało El nie mogła, bo miała dziś sesje, Perrie
wywiad z Little Mix, Soph była poza Londynem. Kolejnym pomysłem był Gaz. Który
był w drodze do Newcastle. Przeglądając moją dalszą książkę telefoniczną
dotarłam do Niego. Nie znam Go zbyt dobrze, ale nie jest aż taki zły.
Postanowiłam zaryzykować i opłacało się, bo popołudnie nie spędzę sama a w
londyńskiej willi Justina Biebera.
J: Uuu
kacyk?- powiedział zaraz jak mnie zobaczył.
Kika: Wiesz
co? Piłam dziś w nocy alkohol. Smakowała mi wódka. Pozwoliła zapomnieć o
wszystkich tych smutkach.- rozsiadłam się w jego salonie jak u siebie.
Kika:
Napisałam dziś do Niego.- powiedziałam niespodziewanie.
J: Do kogo?
Do Nialla?- był zdziwiony. Stał w kuchni nalewając mi wody.
Kika: Tak.
Niby żałowałam tego potem, ale teraz
smiało napisałbym do Niego ponownie, ale jakoś brakuje słów. Może zadzwoniłbym
do Niego, ale wiem, że tego nie chce. Może napiłabym się i wybełkotałabym, że
Go kocham. Jest źle i serio tęsknię.- zatopiłam głowę w leżących poduszkach.
J: I co mu
niby napiszesz?
Kika: Hmmm…
że tęsknie za Nim, za tym co było.. Po Nim pozostał mi tylko ten jeden miś i bukiet
róż, które ususzyłam by mógł mi o Nim przypomnieć jak tylko na niego spojrzę.
J: To minie,
uwierz mi. Zapomnisz i wszystko wróci do normy.- głaskał moją głowę.
Kika: Mogę o
coś zapytać?- podniosłam się i spojrzałam na Niego.
J: Jasne,
pytaj.- uśmiechnął się.
Kika: To
dziwne, ze jestem zazdrosna.
J: O co
jesteś zazdrosna?- spojrzał na mnie.
Kika: O
Nialla i jego relacje z Seleną.- wytłumaczyłam, na co się zaśmiał.
J: Nie, no
co Ty. Czasem czujemy zazdrość, lecz to kwestia normalna, gdy nie możemy czegoś
zdobyć, a ktoś to ma za darmo.- wytłumaczył.
Kanadyjczyk
zaproponował mi, abym została u Niego na noc, dzięki czemu oboje nie będziemy
myśleć o swoich byłych partnerach i nie będziemy siedzieć sami w czterech
ścianach. Zgodziłam się, to była tylko koleżeńska przysługa.
***
Na drugi
dzień przy śniadaniu Justin zadał mi dość dziwne pytanie.
J: Żałujesz
choć trochę, ze spróbowałaś być z Niallem?
Kika: A Ty?
Żałujesz, ze byłeś z Seleną?- zapytałam.
J: Byłem
pierwszy.- odpowiedział.
Kika: Nie,
po prostu odpowiedz, a nie wymiguj się najzwyczajniej na świecie.-
stwierdziłam.
J: Gdybym
tego żałował, byłbym największym idiotą na świecie. Nie można żałować, ze było
się szczęśliwym.- powiedział.
Cały dzień
spędziliśmy na wspólnych zabawach, najpierw w ogrodzie grając w piłkę z
Bogdanem i jego zwierzakami, a potem w domu, na parterze jeżdżąc na deskach
elektrycznych. Przy tej zabawie było dość dużo śmiechu i wygłupów. Przy
chłopaku choć na chwile zapomniałam o sytuacji z blondynem i nawet o Nim.
Liczyło się tylko to co robię teraz.
J: Jutro
wracam do Stanów, dokładniej do Chicago.- zakomunikował mi przy kolacji.
Kika:
Szkoda.- powiedziałam lekko smutna.
J: Jeśli nie
masz żadnych zobowiązań możesz pojechać ze mną. Pokazałby Ci miasto,
poimprezowalibyśmy razem, po prostu spędzilibyśmy miło czas.- zaoferował.
Kika: To
miłe, ale dwudziestego muszę być w Belfaście.- wytłumaczyłam.
J: Do
dwudziestego jeszcze daleko, to co? Jedziesz?- spojrzał na mnie.
Kika:
Odpowiem Ci jutro.- uśmiechnęłam się.
J: Jutro to
Ty musisz być już spakowana.- ponownie uśmiechnął się.
Nie
zastanawiałam się już wtedy, postanowiłam zaryzykować, ruszyć w nieznane.
Postawić wszystko na jedną kartę, tak jak było to z suppotowaniem.
***
Z samego
rana byliśmy już na lotnisku przygotowaniu do odlotu w stronę Chicago. Stałam
obok Justina, który teraz rozmawiał ze swoim ochroniarzem gdy usłyszałam jak
ktoś woła znane mi imię.
- Niall!
Niall!- nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale odwróciłam się. Mimowolnie. Moim
oczom pojawił się mały chłopczyk, blondyn o niebieskich oczach, a za Nim
kobieta troszkę starsza ode mnie.
- Niall,
mówiłam, żebyś nie uciekał.- wzięła chłopca na ręce i odeszła.
J:
idziemy?!- przerwał mi Justin.
Kika: Tak,
tak.- odrzekłam odwracając się jeszcze w stronę chłopca.
J: Myślałaś,
ze to On.- powiedział gdy znajdowaliśmy się na płycie lotniska.
Kika: Kto?-
próbowałam brzmieć tak, aby się nie domyślał za dużo.
J: Niall.-
odpowiedział tak jakby mnie najlepiej znał.
Kika:
Mogłabym w tej chwili skłamać i powiedzieć, ze nie.- zaczęłam mówić.
- Ale czasem
obracam się i czuję w powietrzu Jego zapach i nie mogę, kurwa, nie mogę nie wyrazić
tego potwornego, kurewsko koszmarnego fizycznego bólu, kurewskiej tęsknoty za Nim.-
wytłumaczyłam, na co nie dostałam żadnej odpowiedzi od Kanadyjczyka.
Gdy wsiedliśmy
jak się okazało prywatnego samolotu Justina Biebera gdzie cały był w skórze i
bogatym wyposażeniu zdałam sobie sprawę, ze może ten chłopak który na ogół
wydaje się miły i koleżeński tak naprawdę jest rozpieszczonym dzieckiem
lubiącym przepych. Na początku nie wiedziałam co mam zrobić, usiąść czy stać.
Może pobrudzę mu tą wyczyszczoną kanapę.
J: Siadaj
gdzie chcesz i czuj się jak u siebie.- rozwalił się na jednym z foteli kładąc
nogi na stoliku przed Nim i włączając tv. Zajęłam miejsce tuż obok Niego i
delikatnie przeglądnęłam zawartość jego maszyny.
J: Wiesz
czym jest miłość?- zapytał gdy byliśmy już w powietrzu.
Kika: Czym?
J: Miłość to
dać komuś naładowany pistolet wymierzony w ciebie i ufać, że nigdy nie
pociągnie za spust. Tak mówi przynajmniej moja mama.- zakończył.
Kika: Masz
tu studio nagraniowe.- zapytałam wskazując na róg kokpity.
J: Aaa to.-
lekko się uśmiechnął.
- Często
podróżuję, więc pomyślałem, ze to dobry pomysł.- ponownie nastała cisza.
J: Chcesz
coś nagrać?- zapytał.
Kika: Słucham?-
zdziwiłam się jego pytaniem.
J: Pytam czy
masz ochotę nagrać teraz coś ze mną, długa droga przed Nami więc…- mówił.
Kika: Sama
nie wiem.- wstał i złapał mnie za dłoń prowadząc do urządzenia. Usiedliśmy
naprzeciwko siebie.
Kika: Nawet
nie mamy piosenki, ani muzyki.- wzbraniałam się.
J: Jakaś
muzyka się znajdzie.- wsadził jakąś płytę z melodią do odtwarzacza.
- A tekst…
Hmmm śpiewaj sercem.- wytłumaczył.
Po chwili
wsowich słuchawkach słyszałam muzykę.
Kika: When you hold me in the street
And you kiss me on the dance floor
I wish that it could be like that
Why can't it be like that? Cause I'm yours
Every time I see you, I die a little more
Stolen moments that we steal as the curtain falls
It'll never be enough
It's obvious you're meant for me
Every piece of you, it just fits perfectly
Every second, every thought, I'm in so deep
But I'll never show it on my face
But we know this, we got a love that is homeless
Why can't you hold me in the street?
Why can't I kiss you on the dance floor?
I wish that it could be like that
Why can't we be like that? Cause I'm yours- zaczęłam z zamkniętymi oczyma.
J: When you're with him, do you call his name
Like you do when you're with me? Does it feel the
same?
Would you leave if I was ready to settle down?
Or would you play it safe and stay?
Girl you know this, we got a love that is homeless- chłopak chyba dobrze wiedział o
czym chce zaśpiewać.
KiJ: Why can't you hold me in the street?
Why can't I kiss you on the dance floor?
I wish that it could be like that
Why can't we be like that? Cause I'm yours- zaśpiewaliśmy pewni siebie patrząc
sobie w oczy.
J: And nobody knows I'm in love with someone's
baby- wtrącił.
J: Tell the world about the love we making-
jego głos był dojrzały.
Kika: I'm living for that day
K&J: Both-someday
J: Why can't I hold you in the street?
Why can't I kiss you on the dance floor?- jego głos był taki dojrzały.
Kika: I wish
that we could be like that
Why can't we be like that? Cause I'm yours, I'm yours- coraz bardziej byłam pewna swoich
słów.
K&J: Why can't you hold me in the street?
Why can't I kiss you on the dance floor?- każde dopełnienie Nasze powodowało,
ze jesteśmy tacy sami.
Kika: I wish that it could be like that
Why can't it be like that? Cause I'm yours.- cały czas patrzyłam mu w oczy.
K&J: Why can't I say that I'm in love?
I wanna shout it from the rooftops
I wish that it could be like that
Why can't we be like that? Cause I'm yours- Justin uśmiechał się na samą myśl,
ze śpiewamy sercem i tym co czujemy.
Kika: Why can't we be like that?
Wish we could be like that- podczas końcówki trzymał mnie za
dłoń dodając otuchy.
Po chwili
zauważyłam, ze Justin dzieli się piosenką ze swoimi fanami wstawiając ją na
swój profil twitterowy.
POV Niall
Długo
myślałem nad tym co się wydarzyło i nad tym co tak naprawdę łączy mnie z Kiką.
Przez pewien czas miałem żal do Niej, ze zachowuje się jak dziecko i nie
traktuje Nas poważnie. Teraz coraz cześciej dochodzi do mnie, ze to ja
zawaliłem. Postanowiłem z Nią porozmawiać dlatego wybrałem się do Niej. W
drodzę do jej mieszkania usłyszałem w radiu:
- Miłość
rodzi się często ze spotkania, od którego nikt nie oczekuje cudu.- lekko
uśmiechnąłem się na te słowa.
Gdy stałem
już pod jej drzwiami zacząłem pukać i dzwonić. Nikt nie otwierał, gdy
zrezygnowany chciałem już odchodzić usłyszałem z dołu szczekanie Bogdana. Po
chwili znalazł się obok mnie merdając szczęśliwie ogonem. Od razu Go
pogłaskałem. Po usłyszeniu damskich kroków wyprostowałem się i ujrzałem brunetkę
ze spuszczoną głową, gdy podniosła głos powiedziałam.
N: Soph, co
tu robisz?- byłem w szoku widząc Smith.
N: Ehmm…-
zmieszałem się.
-
Przyszedłem porozmawiać z Karolina.- nabrałem odwagi.
S: Wydaje mi
się, ze nie ma o czym rozmawiać i to nie najlepszy pomysł.- ominęła mnie i
podeszła do drzwi z zamiarem otwarcie ich.
N: Wydaje mi
się, że to nie Ty powinnaś o tym decydować.- spojrzała na mnie trzymając klucz
w dziurce.
S: Niall, Ty
się słyszysz.- spojrzała na mnie.
- Zraniłeś
ją, zostawiłeś bez słowa wyjaśnienia. Dziewczyna cierpiała, ponownie cierpiała
przez Waszą cholernie pieprzoną dumę, a teraz jak gdyby nic przychodzisz tu
namieszać jej ponownie w głowie.- powiedziała.
N: Nie
zraniłem i zapewne nie cierpiała. Chce porozmawiać, spróbować wszystko
wytłumaczyć i naprawić. Pozwól mi do Niej wejść.- wskazałem na drzwi.
S: To nie
jest teraz możliwe.- nie słuchałem jej, gdy wpuściła psa, odepchnąłem ją i
wszedłem do środka.
N: Karolina,
Karolina!- krzyczałem z dołu.
S: Nie
krzycz, to nie ma sensu.- odpowiedziała.
Nie
słuchałem, impetem wszedłem na piętro przeszukując każde pomieszczenie. Gdy
nigdzie jej nie było, zszedłem na dół i zapytałem.
N: Gdzie
jest Karolina, powiedz. Proszę.- spojrzałem na swoją, mam nadzieje swoją
przyjaciółkę.
S: Na pewno
jej tu nie ma, więc nie musisz krzyczeć.- odpowiedziała.
N: W takim
razie gdzie?!- podniosłem głos.
S: Czy to
istotne Niall, czy naprawdę myślisz, ze Ci powiem.- brzmiała poważnie.
N: Jeśli
naprawdę chcesz jej szczęścia, proszę powiedz. Sophia!- spojrzałem na Nią.
N: Tylko Ty
wiesz, ze tylko ja mogę dać jej szczęście.- powiedziałem przekonany swych słów.
S: Nie,
Niall. Już nie. Straciłeś ją, straciłeś kobietę z którą mógłbyś być
szczęśliwy.- jej słowa bolały.
Nie mogłem
tego słuchać, wybiegłem z mieszkania Karoliny. Zbiegając po schodach trafiłem w
drzwiach na Eleanor. Popchnąłem ją na ścianę i krzyknąłem ze łzami w oczach:
N: Gdzie
jest do cholery Karolina?!- puściłem dziewczynę gdy syknęła z bólu. Zjechałem
po ścianie i kucałem w rogu.
- Proszę El,
powiedz, że nic jej nie jest.- Elka była przerażona.
E: Poleciała
do LA z Justinem.- wyszeptała.
Wściekły na
samego siebie wstałem i wybiegłem z klatki wsiadając i ruszając z piskiem opon
swoim samochodem. Zniszczyłem coś na czym tak cholernie mi zależało!
Lokalizacja:
17-20 grudzień, Chciago, USA (Louis, Chicago 18-22.12.15)
Po
wylądowaniu w Chicago od razu ruszyliśmy do willi Justina. Chłopak
zaproponował, ze dziś wieczorem pokaże mi miasto. Chicago podobno ma najlepsze
kluby. Postanowiliśmy nie rozmawiać już o Niallu i Selenie, a dobrze się bawić.
Około 21 wyruszaliśmy w objazd po klubach. Po jakimś czasie dotarli do Nas
przyjaciele Justina, nawet nie pamiętam od kiedy tak naprawdę zaczęła lać się
wódka.
Kika: Za to,
że gdybyśmy mieli możliwość cofnięcia czasu nie chcielibyśmy spotkać na swojej
drodze pewnych osób.- usłyszałam tylko wiwaty i kolejną kolejkę. Byłam już
nieźle wstawiona gdy podszedł do mnie kolega Justina i powiedział.
- Nie
wiedziałem, ze przyjaźnisz się z Justinem.
Kika: Ja też
nie.- wybełkotałam.
- Słyszałem
o Tobie i N..- nie dałam mu dokończyć.
Kika: Nic
nie mów, nie dziś.- powiedziałam.
- Dobrze,
ale wiec, ze może niektórzy ludzie pojawiają się po to, by wyleczyć nas z
innych ludzi.- gdy zakończył podszedł do Nas Justin, miał rozszerzone źrenice i
mogę przysiąść ze wiem, ze ćpał.
J:
Namierzyli Nas, zmieniamy lokal.- powiedział trzymając już moją dłoń. Zdążyłam
chwycić tylko butelkę piwa.
Wychodząc tylnymi
drzwiami i biegnąc w głąb ulicy śmiałam się jak głupia.
Kika: Tylko
nie mogę już..- nabierałam powietrza gdy usłyszałam za sobą.
- Tam są!-
odwróciłam się i ujrzałam gromadę ludzi z aparatami.
Puściłam
dłoń Justina i rzuciłam w ich stronę pustą butelkę po swoim piwie.
J: Karola!-
krzyknął Just. Nie zważałam na to co robię, podeszłam do trzech jego kolegów
zabrałam od Nich ich butelki i ponownie rzuciłam w stronę paparazzi.
Kika: Mam
zły dzień, tydzień, miesiąc, rok, życie! Cholera jasna.- rozpłakałam się.
J: Daj
spokój, to nie pomoże. Musimy biec.- wytarł moje łzy. Podałam mu dłoń, którą od
razu chwycił. Kątem oka zauważyłam, ze tylko On jeszcze trzyma całą i nie
potłuczoną butelkę. Zauważył to.
- Nie ma
mowy.- schował ja za plecy.
Kika:
Proszę.- od razu Go przekonałam, podał ją.
Po chwili ponownie
leciała w kierunku paparazzi, a my uciekaliśmy przed Nimi. Teraz oboje
śmialiśmy się w niebogłosy.
***
Kolejny
dzień, kolejny poranek. Dzisiejszy poranek był czymś najgorszym. Oprócz tego,
ze w mediach, radiach i gazetach było opisane moje niemoralne zachowanie w
mojej głowie panował jeszcze chaos.
J: Jak się
czujesz?- zapytał Justin gdy zszedł do salonu.
Kika: jak
nieszczęśliwy wrak człowieka.
J: Daj
spokój, przejdzie.- odpowiedział z przekonaniem.
Kika: Wiesz,
że wszędzie mowią o Nas.- dodałam po chwili.
J: Dziwne
gdyby tego nie robili.- dodał rozbawiony.
Kika: Chyba
Nas poniosło.- wytłumaczyłam.
J: Czy to
kogoś interesuje.- podobało mi się Jego podejście do życia.
- To mogło skończyć się tragicznie dla
wszystkich.- zaczęła kobieta w telewizji.
- Justin Bieber ze swoimi przyjaciółmi dzisiejszej
nocy zaatakował dziennikarzy pustymi butelkami po alkoholu, które jego
przyjaciółka, wokalistka Dream Kika rzucała w stronę robiącym im zdjęcia dziennikarzom.
W prawdzie nikomu nic się nie stało, ale sprawa naprawdę wyglądała groźnie. Podczas gdy grupka tych młodych ludzi świetnie się bawiła i śmiała,
dziennikarze walczyli o swoje życie.- powiedziała przerażona.
J: Może w
końcu się nauczą.- powiedział chłopak.
Kika: Nie,
Oni nigdy nie zrozumieją, ze kiedy ktoś odchodzi, to nie po to, abyśmy za nimi
szli.
Po południu
mój telefon, aż był czerwony od telefonów. Najpierw chłopacy z Dream, potem
mama i rodzeństwo, ochroniarz Ben któremu obiecałam być grzeczna i na końcu
Simon z Paulem. Najgorszą rozmową była ta z menagerem. Kazał mi natychmiast
wracać. Nie rozumiał, ze tu w końcu próbuje stanąć na własne nogi i nauczyć się
od nowa żyć.
Wieczorem
ponownie Justin zabrał mnie w miejsce gdzie mieliśmy świetnie się bawić. Nie
okłamał mnie, naprawdę apartament jego przyjaciela Tygi był rewelacyjny.
Ostatnie piętro, pod Tobą przepaść, a gdy podniesiesz głowę w górę gwiazdy na
wyciągniecie ręki. Impreza się rozkręcała gdy zawołał mnie do siebie Justin.
Siedział na kanapie, a przed nim na szklanym stoliku była rozsypana na kilka
osób działka.
J: Masz tu
bilet do kina.- powiedział podając mi coś do ręki.
Kika: A co
On taki mały?- zapytałam obracając to coś.
J: Po prostu
kładziesz pod język i czekasz na seans.- wytłumaczył, a ja zrobiłam tak jak
powiedział. Po chwili naprawdę poczułam się wolna od wszystkiego, ponownie
stałam się królową własnego życia. Wiem jedno tej nocy nie zakończyłam na
jednym seansie, ale też nie pamiętam jak wróciliśmy do domu i czy w ogóle to
zrobiliśmy.
***
Rano okazało
się, ze nawrzucałam jednemu paparazzo i prawie Go pobiłam. Tylko dość szybko zareagował Justin.
Kika: Łatwo
Ci mówić, bo to nie Ty kłóciłeś się na środku z jakimś typem.
J: Musisz
się nauczyć zamykać każdy dzień i nie wracać do Niego. Zrobiłaś co mogłaś.
Palnęłaś przy tym parę gaf i niedorzeczności. Zapomnij o nich tak szybko jak
tylko potrafisz. Jutro będzie nowy dzień. Rozpocznij Go bez zmartwień, w
nastroju zbyt dobrym, aby przejmować się bzdurami z przeszłości.- w sumie
Kanadyjczyk miał racje, nie warto oglądać się wstecz. Nie zmienimy świata.
Po południu
mój telefon zawibrował z wiadomością od Louisa.
Od Louisa :*
Mały objazd po klubach? Jestem w Chicago J
Nawet nie
przeszło mi przez myśl odmówić, dziś ponownie zaszalejemy.
Około 22
zawitaliśmy z Justinem w miejscu, które wygrał Louis. Gdy zobaczyłam
przyjaciela od razu krzyknęłam biegnąc w jego stronę:
Kika:
Tommo!- rzuciłam się do uścisku.
Lou: Witaj
mała!- ucałował mój policzek. Po chwili przedstawił mi swoich przyjaciół w tym
Danielle. Ja zrobiłam podobnie, choć wydaje mi się, ze każdy znał moją osobę
towarzyszącą. Spędzaliśmy miły wieczór, okazało się, ze Daniella nie jest zła,
jest miła, koleżeńska i dość szybko przypadłyśmy sobie do gustu. A może to
alkohol? Hmmm.. raczej tak, bo moją kandydatką numer jeden do serca Louisa i
tak zawsze będzie Eleanor. W końcu po namowach moich przyjaciół ruszyliśmy na
parkiet. Od razu trafiłam do pary z Justinem. Świetnie bawiliśmy się w swoim
towarzystwie i chyba dlatego, że od samego początku nadawaliśmy na tych samych
falach skończyło się…. Pocałunkiem na środku sali. A potem poszło tak jak
zazwyczaj, alkohol, impreza, przyjaciele i złamane serce, które chcesz za wszelką
cenę uratować.. Tylko tak naprawdę nikt nie wie czyim kosztem i czy to był
dobry i przemyślany wybór.
***
Chyba nie
zdążyłam dobrze wytrzeźwieć bądź to moralniak mnie tak męczył. Nie spałam dziś,
bo nie można nazwać snem chwile po uprawianiu seksu. Tak, zrobiłam to. Zrobiłam
to z Justinem Bieberem i tak szczerze nie czuje się z tym faktem szczęśliwa.
Wprawdzie Justin zachował się jak na prawdziwego przyjaciela przystało.
Powiedział, ze nie mam mieć sobie tego za ze, wydarzyło się to tylko i wyłącznie
dlatego, ze oboje chcieliśmy poczuć bliskość drugiej osoby. Nadal zostajemy w
dobrych relacjach i to co się wydarzyło ostatniej nocy niczego nie zmieni. Od
czterech godzin jestem w samolocie do Belfastu gdzie występujemy dziś na jednej
z gal i czuje że ten dzień będzie najgorszym na świecie.
Lokalizacja: 20 grudzień 2015, Belfast, Irlandia, BBC
Sports Personality of the Year 2015 Awards
Dziesięciogodzinny
lot nie pomaga, nawet gdy lecisz wypasionym odrzutowcem Justina Biebera. Byłam
kompletnie zmęczona, dlatego po przylocie szybko udałam się do hotelu przebrać
i od razu na gale BBC Sports. Podczas gali występowaliśmy trzy razy, najpierw
ja otwieraliśmy piosenką:
Kika: Like a small boat
On the ocean
Sending big waves
Into motion
Like how a single word
Can make a heart open
I might only have one match
And all those things I didn't say
Wrecking balls inside my brain
I will scream them loud tonight
Can you hear my voice this time
This is my fight song
Take back my life song
Prove I'm alright song
My power's turned on
Starting right now I'll be strong
I'll play my fight song
And I don't really care if nobody else believes
Cause I've still got a lot of fight left in me
Losing friends and I'm chasing sleep
Everybody's worried about me
In too deep
Say I'm in too deep
And it's been two years
I miss my home
But there's a fire burning in my bones
And I still believe
Yeah I still believe
And all those things I didn't say
Wrecking balls inside my brain
I will scream them loud tonight
Can you hear my voice this time
This is my fight song
Take back my life song
Prove I'm alright song
My power's turned on
Starting right now I'll be strong
I'll play my fight song
And I don't really care if nobody else believes
Cause I've still got a lot of fight left in me
A lot of fight left in me
Like a small boat
On the ocean
Sending big waves
Into motion
Like how a single word
Can make a heart open
I might only have one match
but I can make an explosion
This is my fight song
Take back my life song
Prove I'm alright song
My power's turned on
Starting right now I'll be strong
I'll play my fight song
And I don't really care if nobody else believes
Cause I've still got a lot of fight left in me
Now I've still got a lot of fight left in me
A potem
zwyczajnie na świcie występowaliśmy w środku oddzielając kolejną kategorię
sportową. Na tą okazje miałam specjalną piosenkę. Nie zrobiłam tego dlatego, ze
okazało się że Niall jest też tutaj obecny. Myślałam, ze nie spotkam Go już, a
zwłaszcza dzisiaj gdy nie czuje się najlepiej. Okazało się, że Niall Horan
wręczał nagrodę w jednej kategorii. No cóż, stanęłam na srodku i zaśpiewałam:
Kika: You said that you'd never hurt me
Be the band-aid when I bleed
But I guess that that band-aid was all made of paper
Cause you never stuck to me
And you say that you conquered the lion
Without even trying
But she only gets stronger
She only bites harder and I only die fighting
You can run, you can run
You can run, you can run
But save those words for one on one
So when the lights go down
And the sun hits ground
You should know that I won't back down (I'll be
waiting for you)
Knuckles out
And the guard in my mouth
When you're hungry for the next round (I'll be waiting
for you)
Oh-oh, oh-oh-ooh, I'll be waiting for you
Oh-oh, oh-oh-ooh, I'll be waiting for you
Oh-oh, oh-oh-ooh
Yeah, don't take things too personal
But you made shit personal
Talking bout my bad habits
Man, fuck my bad habits
Don't act like you got none
You can run, you can run
But you know that I know just what you've done
You can run, you can run
But save those words for one on one
So when the lights go down
And the sun hits ground
You should know that I won't back down (I'll be
waiting for you)
Knuckles out
And the guard in my mouth
When you're hungry for the next round (I'll be waiting
for you)
Oh-oh, oh-oh-ooh, I'll be waiting for you
Oh-oh, oh-oh-ooh, I'll be waiting for you
Oh-oh, oh-oh-ooh
MM
You've got my name in your mouth
Forgive me when I knock it out
I love it when you talk about me
Just cause you don't know yourself
My jabs go go for broke, your teeth is on the floor
Thirty million people watchin', do you still want
more?
Say gracious, gon' get it, I am winning but you isn't
Call your dentist 'cause I meant this
I don't see no competition
Goin' wild, Mikey Tyson, born a fighter, I will
triumph
Bitch I thought you knew I was coming for your title
So when the lights go down
And the sun hits ground
You should know that I won't back down (I'll be
waiting for you)
Knuckles out
And the guard in my mouth
When you're hungry for the next round (I'll be waiting
for you)
Oh-oh, oh-oh-ooh, I'll be waiting for you
Oh-oh, oh-oh-ooh, I'll be waiting, I'll be waiting for
you
Oh-oh, oh-oh-ooh, I'll be waiting for you
Gala
oczywiście zakończyła się piosenką dla zwycięzców. Stanęłam na środku wykonując
najwspanialszy cover na świecie, a wokół mnie i moich przyjaciół stali
zwycięzcy i osoby wręczające w tym Horan.
Blondyn
trzymał na swoich rękach chłopca, któremu wręczał nagrodę, ten dzieciak był
naprawdę cudowny i od razu się w nim zakochałam. Emanował taką dobrocią, ze
żaden człowiek nie mógł mu się oprzeć, dlatego podczas śpiewania błam blisko
Niego i oczywiście Irlandczyka.
Kika: I've paid my dues
Time after time
I've done my sentence
But committed no crime
And bad mistakes
I've made a few
I've had my share of sand
Kicked in my face
But I've come through
We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the
end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the
world
I've taken my bows
And my curtain calls
You've brought me fame and fortune
And everything that goes with it
I thank you all
But it's been no bed of roses no
pleasure cruise
I consider it a challenge before the
whole human race
And I ain't gonna lose
And I need to go on and on and on
and on
We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the
end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the
world
We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the
end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions
Podczas
after party ponownie stanęłam twarzą w twarz z Niallem.
N: Świetny
chłopak, prawda.- wskazał na chłopca.
Kika: Tak,
jest gwiazdą na dzisiejszej gali.- oboje nie wiedzieliśmy do czego zmierza
rozmowa.
N: Co u
Ciebie?- wypalił po chwili.
Kika: Jak
zwykle.- odpowiedziałam.
N: Czyli?-
dopytywał.
N: Oww,
zabolało.- powiedział poważnie.
Kika: To po
prostu Niall był ciężki rok, parę osób znów mnie zawiodło, a teraz mi ciężko.
Ale nie przejmuj się, przejdzie mi, zawsze mi przechodzi.- chciałam odejść gdy
ponownie przemówił.
N: To prawda
co mówią media.- spojrzałam na Niego.
Kika: A co
mówią?- zaśmiałam się dobrze wiedząc do czego zmierza.
N: Ze masz
romans z Justinem.- patrzył we mnie jak w obrazek.
Kika: To
chyba nie Twoja sprawa. Już nie.- powiedziałam z przekonaniem, ale w głębi
duszy cos mnie zakuło.
N: Szybko
się pocieszyłaś.- powiedział gdy odchodziłam, zakwasiłabym mu tą jego
twarzyczkę, ale był mi dalej bliski. Bardzo bliski.
Lokalizacja: 21-24 grudzień 2015, Elbląg, Polska.
Na święta
postanowiłam uciec jak najdalej się da, wiec wyjazd do Polski i spędzenia tych
kilku pięknych dni w roku z rodziną wydawał mi się najlepszym rozwiązaniem. Już
długo nie spędzaliśmy świąt wszyscy razem. Zawsze pokłóceni z samym sobą siedzieliśmy
daleko od siebie, więc jak w Londynie zrobiło się dość ciepło postanowiłam
przyjechać. Na każdym kroku mówiono o wydarzeniach w roli głównej ze mną, wiec szybko
się spakowałam i poleciałam szukać schronienia w rodzinnym domu. Na początku
było idealnie, zbyt idealnie jak na moją rodzinę. Odebrał mnie cudowny brat,
mama jak w czasach dzieciństwa krzątała się od rana w kuchni, starsza siostra
sprzątała nasz dom i przyozdabiała świątecznymi ozdobami, gdy my z Martą zajęte
byliśmy kupowaniem prezentów. Na czas wyjazdu wyłączyłam telefon pozostawiając
wszystko nie zamknięte. Kolejna ucieczka w moim wykonaniu. O wyjeździe do
Polski wiedziały tylko trzy dziewczyny, które teraz stały mi się bardzo
bliskie. W czwórkę tworzymy idealny team złamanych serc przez One Direction.
Zmęczona i wyczerpana podróżą i przygotowaniami pierwszej nocy zasnęłam jak
małe dziecko w swoim pokoju, który nie zmienił się jak do tej pory. Od momentu
kiedy wyjechałam pakując rzeczy do małej walizki, uciekając przed złym światem
w wieku 16 lat. Czy szukałam szczęścia? Nie, próbowałam zacząć żyć jak
zwyczajna nastolatka bez bagażu który jest Nam niepotrzebny. Wyszło jak wyszło..
Poznałam czym tak naprawdę jest życie, złamane serce, depresja, alkoholizm,
narkotyki i szansa łowcy talentu. Napis nad łóżkiem „Miłość powinna się zdarzyć, a nie być uczuciem, o
które na siłę zabiegamy.” nawet nie był zamazany.
***
Na drugi
dzień, gdy tylko lekko uchyliłam oczy usłyszałam od najmłodszej siostry, ze w
mediach znów zrobiło się gorąco po słowach Seleny. Mogłam nie zważać na jej
słowa i po prostu nie reagować, ale ciekawość wzięła górę. Włączyłam laptopa,
którego zabrałam ze sobą i z gorącą herbatą na kolanach przeglądałam strony
internetowe. W końcu trafiłam na krótką wypowiedź brunetki.
S: To co wyprawia Justin z Kiką jest śmieszne i
pozbawione wszelkiego taktu.- zaczęła.
- Oboje myślą, ze ich głupie zachowanie cos
zmieni, a tak naprawdę chodzi im tylko i wyłącznie o rozgłos. Wciągnęli mnie i
Nialla w jakąś głupią grę i myślą, ze rozdają w niej karty. Ja i Niall jesteśmy
razem szczęśliwi i nie zamierzamy oglądać się w tył. Jesteśmy dorośli i zbyt
zakochani, żeby bawić się z Nimi.- mówiła.
- Najgorsze jest to, ze w sumie
trochę współczuje im obojgu. Karolina tak naprawdę nie wie, jaki prywatnie jest
Justin i życie z Nim nie jest takie kolorowe. Po ostatnich wydarzeniach już
widać, ze wciąga ją w złe towarzystwo. Zniszczy ją, uzależni od siebie, a potem
zostawi jak mu się znudzi bądź zdradzi. A Justinowi współczuje źle ulokowanych
uczuć, każdy dobrze widzi do czego dąży Kika. Potrzebuje rozgłosu i promocji
zespołu więc łapie się najłatwiejszych możliwości. Ludzie w końcu zrozumieją,
że chodzi jej o karierę kosztem innych ludzi. Niall i One Direction już się na
Niej poznali, tak jak Calum z 5SOS, Matt i inni jej chłopacy. Współczuje jej.- zakończyła, a ja miałam łzy w
oczach, bo to nie prawda. Nigdy nie chciałam nikogo wykorzystać w ten sposób. Popłakałam
się, płakałam już dłuższy czas. Mam wrażenie, że jestem pozbawiona warstwy
ochronnej. Powoduje to, że wszystko bardzo przeżywam. Bardzo dotyka mnie
rzeczywistość, bo życie to nie rurki z kremem. Jestem przewrażliwiona, ale to
jednak nie oznacza, że te smutne momenty nie są przeplatane chwilami, gdy
naprawdę jest cudownie. Tylko, ze u mnie ich nie ma. Nie miałam na nic ochoty,
a już na pewno na walkę z Seleną, więc smsy i telefony przyjaciół, ze powinnam
coś powiedzieć, zabrać głos nie przemawiały za mną. Dopiero rozmowa z Garym
dała mi sił. A zwłaszcza jego słowa:
G: Uzależniasz
się od drugiego człowieka tak bardzo, że sama jego nieobecność Cię boli i
wkurwiasz się na cały świat, gdy go nie ma. Niall postąpił jak dupek nasyłając
Selene na Ciebie, ale nie daj im tej satysfakcji i walcz o siebie. Przegrałaś
walkę, ale nie wojnę. Walcz o siebie.- powtarzał. Dlatego postanowiłam napisać
krótkie oświadczenie.
Kochani,
zawsze się bałam. Bałam się być zbyt
brzydka i bałam się być zbyt piękna. Bałam się za bardzo zbliżyć do drugiego
człowieka i równie mocno obawiałam się odrzucenia. Bałam się drwin. Bałam się
oskarżeń, że się mylę, i równie mocno obawiałam się uznania mnie za arogancką,
kiedy miałam rację. Takie życie bardzo wyczerpuje. W końcu brakuje już sił,
wszystkie źródła są puste i człowiek chce tylko wydobyć się ze swojego życia.
Zmienić. Stać kimś innym. Tak głupio być w kimś zakochanym, potrzebujesz go do
życia, bo bez niego jesteś nikim, ale czasami jak już nie wytrzymujesz, po
prostu decydujesz sie odejść, raz i na zawsze, bo myślisz, ze to będzie
najlepsze wyjście, a tak naprawdę umarła polowa Ciebie. Teraz jestem uwięziona
między tym, co czuje, a tym, co wypada zrobić i co pomyślą inni. Zawsze
wybierałam to, co sprawia, że mogę być szczęśliwa. Chyba nie chcemy aby,
szczęśliwi byli wszyscy oprócz Nas. Pamiętam te wszystkie nieśmiałe początki z
Niallem, te pierwsze spojrzenia, które mówiły “chodź mała, przy mnie będzie ci
dobrze”, dlatego słowa jego „nowej dziewczyny” tak bolą i powodują smutek.
Potrzebuje kochani Waszego wsparcia. Przetrwamy. Przejdziemy razem przez
największe gówno, wyjdziemy cało z każdej najostrzejszej kłótni, w której
będziemy się obrzucać bolesnymi słowami. Pokonamy nawzajem swoje słabości.
Będziemy wzajemnie karmić się siłą, troską i czułością. Wiecie dlaczego?
Wytrwamy razem dlatego, że się kochamy. Dlatego, że jesteśmy dla siebie ważni,
najważniejsi. Będziemy dla siebie i ze sobą do samego końca. “Marzenia umierają
i przepadają w otchłani czasu, to jedna z gorzkich prawd życia. Jedna z
wielu.”- zakończyłam
podpisując
Love you, x
Jest prawie
wpół do pierwszej w nocy. Idźmy do cholery już spać. Rozmyślaniem nad życiem
niczego nie zmienimy. Odłóżmy telefony, wyłączmy komputery. Jutro wstańmy rano
zadowoleni i zacznijmy zmieniać swój świat….
***
POV Niall
Media od
wczoraj żyją słowami Seleny i oświadczeniem Kiki. Sam nie wiem co mam myśleć.
Sel w prawdzie przeprosiła mnie za swoje słowa i zachowanie. Rozumiem ją, cały
czas stoi w przepaści z której nie może wyjść. Zawsze stała w cieniu Justina i
próbuje się z niej wydostać. Różnie się to kończy, ale jest dobrą dziewczyną.
Uwielbiam ją. Inaczej jest z Karoliną, czuje coś jeszcze do Niej i tak naprawdę
nie wiem dlaczego to się tak skończyło. Chyba sam się bałem, po prostu bałem
sie, ze zastąpi mnie kimś innym, kimś lepszym, bardziej zabawnym, kochanym, no
kimś innym. Ta myśl mnie przerażała. Dziś spotkałem się na lunchu z Liamem.
Wydaje mi się, ze zaprosił mnie do restauracji tylko po to, aby rozmawiać o
brunetce z Dream. Nie myliłem się, jego słowa zabolały.
Li: Teraz
pomyśl. Nie, nie chce, żebyś ją kochał. Pomyśl. Mogłeś mieć kogoś, kto zrobiłby
dla Ciebie wszystko. Mógłbyś polegać na niej zawsze, w każdej sytuacji. Mogłeś
z nią rozmawiać, śmiać się. Ale nie. Coś się zmieniło. Pomyśl. Pamiętasz jej
uśmiech? Ten, który tak bardzo Ci się podobał. Ona już nigdy się tak nie
uśmiechnie, bo to był uśmiech dla Ciebie. Tylko dla Ciebie. Pamiętasz, jak
wkurzałeś się kiedy nie odbierała? Jak bałeś się wtedy, że coś mogło jej się
stać? A kiedy oddzwaniała, czułeś ulgę. Pamiętasz to? Pamiętasz, jak
uśmiechałeś się, kiedy zobaczyłeś sms od niej? Jak nie mogłeś doczekać się
waszego spotkania? Pamiętasz, jak ona mówiła Ci o kolegach, a Ty byłeś
zazdrosny, ale zapewniała Cię, że jesteś najważniejszy. Wierzyłeś jej.
Pamiętasz, jak tęskniłeś? Pamiętasz, jak czekałeś? Pamiętasz, jak pierwszy raz
pomyślałeś o niej, że coś dla Ciebie znaczy? Pamiętasz, jak zrozumiałeś, że ją
kochasz? Pamiętasz to wszystko? Teraz pomyśl jak wiele miałeś, jak wiele
straciłeś i jakim jesteś dupkiem, że ją skrzywdziłeś.- powiedział mi na samym
początku naszej rozmowy, nie zdążyłem się przywitać, a On urządza mi kazania.
N: Wiem Li,
sam dobrze wiem co zrobiłem. Wiele razy chciałem jej się wytłumaczyć, ale jakoś
nie umiałem. Pisałem listy i darłem je. No, ale to oczywiste, że człowiek nie
umie wytłumaczyć innym tego, czego sam dokładnie nie rozumie.
Li:
Chrzanisz! Chrzanisz pierdoły Niall, w które sam nie wierzysz!- mówił.
- Niewielu jest ludzi, z którymi chcemy
przebywać i z którymi jest nam dobrze przez większość czasu. Jeśli uda Ci się
kogoś takiego znaleźć, pamiętaj: walcz o niego. Ja tego nie zrobiłem z Sophią i
zobacz jak to się skończyło.
N: Nie wiesz
jak bardzo nienawidziłem tego, że nie mogłem jej powiedzieć jak pięknie
wyglądała każdego dnia. Nienawidziłem dystansu, który czuliśmy, mimo tego, że
byliśmy blisko. Kochałem to, jak pięknie wyglądała każdego dnia. Kochałem jak
zdystansowani byliśmy, mimo że czuliśmy bliskość. Ale nie wytrzymałem chyba
presji. Jestem dupkiem.- załamałem się.
Li: Widzisz
tego chłopaka co robi prace domową pod szkoła? – wskazał palcem na chłopaka
siedzącego naprzeciwko Nas.
- Nie mógł
zrobić tego wczoraj, próbował wybić samobójstwo z głowy najlepszego
przyjaciela. Widzisz tą wytapetowaną laskę? Boi się, że ktoś zobaczy jej blizny
na twarzy. Widzisz tego chłopaka, co nosi długie rękawy codziennie od dwóch
lat? Nie chce żebyś zobaczył jego rany. Widzisz ją, tą z obdartymi ciuchami? Jej
rodziców ledwie stać na jedzenie. Dziwisz się, dlaczego ona nigdy nie zaprasza
nikogo do domu? Nie robi tego, bo nie chce żebyś zobaczył jej pijanego tatę,
śpiącego na podłodze jak co wieczór. Zauważyłeś, że ona nie śmieje się z żartów
o gwałcie? Zgwałcono ją. Widzisz tego chłopaka, do którego wszyscy idą po
pomoc? Chciałby, żeby jemu tez ktoś pomógł.
Widzisz
jego, tego z wielkimi workami pod oczami? Cierpi na bezsenność, boi się zasnąć.
Widzisz ją, tą z kompletnie płaskim brzuchem? Nie cierpi własnego ciała. Widzisz
ją, tą co buja cały dzień w obłokach? Ma schizofrenie. Widzisz tego chłopaka,
który zawsze obgryza paznokcie? Ma raka, nie wie ile czasu mu pozostało.
Widzisz go,
wiesz, że on wie wszystko o 9/11? Tego dnia stracił rodziców. Widzisz ją, tą co
zawsze ma przy sobie telefon? Czeka na telefon od policji. Cztery lata temu
porwano jej siostrę i do tej pory jej nie znaleźli.- wskazywał po kolei
palcami. Nie wiem czy wiedział wszystko o tych ludziach, czy po prostu chciał
zwrócić moją uwagę na otaczający Nas świat.
- Nie
oceniaj ludzi zbyt szybko nigdy nie wiesz dlaczego tacy są. Wygląd, mentalność
nie pozwolą ocenić drugiego człowieka takim, jaki naprawdę jest. Wygląd to
tylko taka jakby ’maska zewnętrzna’ która nie oddaje tego, jakim człowiekiem
jesteś w środku. Dlatego nie można poznać drugiej osoby po wyglądzie,
irytujące, że większość tak właśnie ocenia innych. A Ty wydaje mi się że tak
zrobiłeś z Kiką.- wstał. Od razu spojrzałem na jego ruch.
- Zastanów
się Niall czego chcesz od życia i wtedy zadzwoń. Na razie bracie!- wyszedł
zostawiając mnie samego z tymi wszystkimi myślami.
Postanowiłem
zaryzykować i zadzwonić do dziewczyny, wykręciłem numer, pierwszy, drugi,
trzeci sygnał. Odebrała za czwartym z zachrypniętym głosem.
Kika:
Hallo!- wyczułem, ze jeszcze spała.
N: Cześć!-
powiedziałem przejęty.
Kika: Kto
mówi?!- poczułem że odżyła, tak jakby nie spodziewała się mnie i nie zauważyła
kto zadzwonił.
N: Niall,
możemy porozmawiać?- zapytałem, a moje serce waliło.
Kika: O
czym?!- warknęła.
N: Chciałem
prze…- nie dała mi dokończyć.
Kika: Ale to
nic nie znaczy!- wrzasnęła roztrzęsiona.
- Nie możesz
tego zrozumieć? Nie ma znaczenia, ze chcesz przeprosić. Nie ma też znaczenia co
do Ciebie czuje. Za każdym razem, kiedy Cię widzę, słyszę, mogę myśleć
tylko o jednym. Jak we wczorajszy
wieczór wypłakiwałam sobie oczy, żeby w ogóle móc zasnąć! Nawet jeśli Cię
kocham, to jednocześnie nienawidzę! Nic nie poradzę, ale tak właśnie czuję! Daj
mi spokój, nie dzwoń! Zapomnij.- rozłączyła się, a ja czułem jak teraz płacze. Choć
była daleko, ja i tak czułem co czuje. Nawaliłem, kolejny raz!
***
POV Kika
Dziś
wigilia, dzień który jednoczy ludzi. Pozwala spędzić czas z ludźmi, których
kochamy. Pamiętam jak kiedyś marzyłam, aby spędzić ten wyjątkowy dzień z
osobom, którą kocham. Wtedy były marzenia, a dziś są tylko plany. Wciąż nie
mamy czasu i wciąż ich nie spełniamy. Po wczorajszej rozmowie z Niallem chyba
dopiero teraz tęsknie za Nim. Minęło pięć dni, pięć dni męczarni, które wydają
się całą wiecznością. Nocą zasypiam z płaczem, żałując, ze odeszłam, żałując,
że On nie może być inny, żałując że nie jesteśmy razem. Jak długo będzie trwać
ta udręka? Jestem w piekle. Oplotłam się ciasno ramionami, aby nie rozsypać się
na kawałki. Tęsknie za Nim. Naprawdę tęsknie… Kocham Go to proste. Trwałam w
takim stanie chyba z półtorej godziny. O dziewiątej obiecałam sobie, ze będę
jakoś funkcjonować, wstałam i ruszyłam ze sztucznym uśmiechem w stronę kuchni.
Zatrzymałam się tuż przed uchylonymi drzwiami słysząc rozmowę.
- Sama jest
sobie winna. Nie wiem dlaczego, ale za każdym razem są przez Nią problemy.
Jakby nie mogła ulokować swoich uczuć raz a porządnie. Ta cała szarpanina,
udawanie, ze jest wszystko okej. Nie może być tak, że każdego dnia przez
Karolinę musimy zmierzać się ze wstydem. Nie wiem co chce tym pokazać, ale to
już nie jest zabawne. Ludzie się z Nas śmieją, szepczą, plotkują, a ją to bawi.
Najlepiej byłoby gdyby jej nie było.- usłyszałam. W moich oczach nabrały się
łzy, moja rodzina naprawdę tak mnie nienawidzi i wstydzi się mnie. Momentalnie
odwróciłam się i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku zastanawiając się czy
naprawdę chce tu zostać. Nie mogę, nie chce udawać, ze jest w porządku.
Spakowałam się w plecak i ukradkiem wyszłam z domu. Rodziców najpierw kochamy
dlatego, że wydają się wszechpotężni, potem odkrywamy, że są straszliwie
bezbronni, ale kochamy ich mimo wszystko, choć w codziennej krzątaninie czasem
zdarza się nam o tym zapomnieć. Postanowiłam wrócić do Londynu.
Najpierw
godzinna tułaczka autobusem do Gdańska, a potem dwu i pół godzinny lot do
Londynu. Około 18 byłam już na miejscu, w domu. Zmarznięta i zapłakana
zastanawiałam się co mam ze sobą zrobić. Są święta, a ja z każdego miejsca
uciekam jak jakiś Judasz. Spojrzałam na zegarek gdy dostałam smsa od Harrego.
Od Hazza J
Wesołych Świąt mała! Love you, x
Do Hazza J
Mogę zadzwonić? Potrzebuje uczucia…
że ktoś mnie jednak kocha..
Nie musiałam
długo czekać na odpowiedź, po chwili mój przyjaciel zadzwonił.
H: Co się
dzieje?- zapytał zmartwiony.
Kika: Jestem
do niczego.. Każdy ma mnie dość i się mnie wstydzi.- powiedziałam rozklejając
się.
H: Co Ty
mówisz? Nie prawda.. Są święta, spędź je z rodziną i nabierz dystansu do
wszystkiego.- próbował mnie wesprzeć.
Kika:
Nienawidzę ich, nienawidzę świat, Hazz. Chce zniknąć.- powiedziałam to co
czułam.
H: Gdzie
jesteś?- od razu się odezwał.
Kika: Wracam
do domu..- odpowiedziałąm.
H: Dobrze, a
gdzie teraz jesteś.- zapytał.
Kika: Na
lotnisku.
H: Czekaj
tam! Już jadę.- rozłączył się.
Nie miałam
jakiś tam planów więc poczekanie na Harrego i przytulenie się do Niego wydawało
mi się dobrą opcją. Pojawił się po dwudziestu minutach, zatrzymał swój samochód
na postoju taksówek, podszedł do mnie, przytulił i zabrał plecak.
H: Wsiadaj!
Kika: Ale..-
próbowałam cos powiedzieć.
H: Nie czas
i miejsce na to. Za chwile zjadą się dziennikarze i zauważą nas fani. Wsiadaj!-
powiedział rozglądając się na boki. Zrobiłam to co powiedział. Po chwili
ruszyliśmy w nieznane.
Kika: Dokąd
jedziemy?- zapytałam gdy wyjechaliśmy z Londynu.
H: Do Holmes
Chapel.- odpowiedział zadowolony.
Kika: Ale
dlaczego?- dopytywałam.
H: Na
święta.- odpowiedział.
Kika: O nie,
wysadź mnie. Nie chce jechać do Twojej rodziny, to będzie głupio wyglądało.-
zaczęłam mówić jak nakręcona.
H: Przestań,
mama już wie, zgodziła się, a Gemma cieszy się jak głupia że cię przywiozę.
Kika: Proszę
Cię Hazz, odwieź mnie do Londynu.- powiedziałam.
H: Nie
mogę.- uśmiechnął się.
Kika:
Dlaczego?
H: W święta
nikt nie może być sam.- ścisnął moją dłoń.
Zasnęłam w
jego samochodzie z myślą o tym co powiedział: W święta nikt nie może być sam.
Lokalizacja: 25-26 grudzień 2015, Holmes Chapel, UK.
Sama nie
wiem jak znalazłam się w domu Harrego Stylesa, a bardziej w jego sypialni, bo
chyba jest to Ona. Ciemne sciany, dookoła plakaty chłopaków i nagrody. Jak
każda dziewczyna zaczęłam się rozglądać. Po chwili do pokoju wszedł Hazz w
mikołajowej czapce z tacą pełną owoców.
H: Nareszcie
wstałaś.- uśmiechnął się.
Kika: Sama
nie wiem jak to się stało i jak znalazłam się tutaj.- wskazałam na ściany.
H: Zasnęłaś
w samochodzie i razem z mamą zadecydowaliśmy, ze nie warto Cię budzić więc
przyniosłem cie tutaj.
Kika:
Dziękuję.- lekko się uśmiechnęłam.
H: A bym
zapomniał.- uśmiechnął się.
- To dla
Ciebie.- podał mi śniadanie.
Kika:
Dziękuję, nie trzeba było.
H: Trzeba,
trzeba. Mama mówi, ze wymarniałaś, jesteś blada i osłabiona, więc już Cię
ostrzegam, ze będzie Cię tuczyć.- uśmiechnął się ponownie.
Kika:
Podziękuj jej, ale nie zostanę u Was, wrócę dziś do Londynu.
H: Ani się
waż!- zagroził palcem.
Kika: Hazz,
są święta.- upomniałam Go.
H: No
właśnie, są święta. Mam Cię nie wypuści.
Kika: No
dobrze, ale zaraz po świętach wracam.
H: Dobrze, a
teraz jak chcesz możesz wziąć prysznic.- wskazał na drzwi do łazienki.
Kika: Chętnie.-
wstałam i ruszyłam do środka. Zatrzymałam się przed drzwiami.
H: Ręczniki
są w środku, a tu jest Twój plecak.- wskazał na mój plecak stojący obok ściany.
Kika:
Poczekasz na mnie?- zapytałam.
H: Jasne.-
położył się na łóżku śpiewając jedną z piosenek One Direction.
Gdy wróciłam
Harry lekko drzemał, położyłam się obok niego gdy się przebudził.
H:
Nareszcie! Trwało to wieczność.- powiedział, a ja się zaśmiałam.
H: Wcale
tak!- zaczął się droczyć.
- Chodź
idziemy, trzeba mamie pomóc.- wstał i podał mi dłoń.
Kika: A nie
mogę zostać tutaj?- zapytałam.
H: Dlaczego?
Kika: Tak
będzie lepiej.- powiedziałam.
H: Dlaczego
nie chcesz spotykać się z ludźmi?
Kika: Bo za
łatwo się do nich przywiązuję, a oni za szybko znikają.- odpowiedziałam.
Styles w
końcu mnie namówił i zeszłam na dół, przez cały dzień pomagałam w kuchni Anne i
Gemmie, a wieczorem wszyscy usiedliśmy do wspólnej kolacji gdzie zajadaliśmy
się pysznym indykiem mamy Harrego. W Wielkiej Brytanii świętowanie Bożego Narodzenia
wygląda zupełnie inaczej niż w Polsce. Tutaj ludzie zazwyczaj świętują 25 i 26
grudnia, dlatego resztę wieczoru spędziliśmy przy kominku zajadając się
puddingem.
***
Z samego
rana wszyscy zbiegliśmy na dół w poszukiwaniu prezentów, stanęłam zaraz za
kanapą czekając nie czekając za prezentem.
H: A Ty nie
otwierasz swojego?- rzucił w moją stronę prezentem.
Kika: Dla
mnie?- zdziwiłam się.
H: No
pewnie, otwieraj.- uśmiechnął się.
Jak się
okazało otrzymałam od rodziny Styles zestaw kosmetyków, zimową czapkę z szalem
i okulary słoneczne.
Kika: Tylko,
ze ja nie mam nic dla Pańs…- przerwała mi mama chłopaka.
A: Daj
spokój Karolina, jak długo się znamy. Nie są nam potrzebne prezenty. Cieszymy
się, że zechciałaś spędzić z Nami święta i to już jest wielki prezent.-
uśmiechnęła się.
Kika: Ale i
tak głupio się czuję.- odpowiedziałam.
G: Pójdziesz
ze mną i mamą jutro na zakupy i będziemy kwita.- dodała Gemma.
Po chwili
wszyscy się przytuliliśmy. Było tak rodzinnie i ciepło.
Po południu
jak wczorajszego wieczora razem z Harrym wylądowaliśmy z lampką wina,
rozpalonym kominkiem przed telewizorem. Rodzice chłopaka udali się do sąsiadów,
a Gemma obiecała przyjaciółce, ze wpadnie do Niej i wybiorą się na seans
filmowy. Oglądaliśmy Kevina samego w domu gdy zadzwonił telefon chłopaka.
H: Hallo?!-
powiedział przykładając telefon do ucha.
- A no
cześć! Co u Ciebie?- mówił rozmawiając przez telefon. Chciał się podnieść i
podejść do okna, ale razem z kocem, którym byliśmy przykryci wylał na mnie
wino.
Kika:
Harry!- krzyknęłam.
Chłopak
spojrzał na mnie i bezgłośnie przeprosił.
H: Tak, tak.
Z kim jestem?- spojrzał na mnie.
- Ehmmm, z
Kiką.
- Tak,
tak. Spędza u mnie święta.
-
Pozdrowienia od Nialla.- powiedział do mnie, a moje serce zaczęło bić głośniej.
Nic nie powiedziałam.
- Tak,
dzięki stary. Tobie też wszystkiego dobrego. Chcesz ja do telefonu?- spojrzał
na mnie.
Zaczęłam
kiwać głową, ze nie. Chłopak co chwile zbliżał się do mnie ze słuchawką.
-
Porozmawiaj z Nim.- wyszeptał patrząc mi w oczy. Zbliżał się coraz bardziej,
gdy napłynęły do moich oczu łzy, zauważył je i wytarł swoją dłonią.
H: Wiesz co
Niall, Karolina poszła do łazienki. Oddzwonię później.- rozłączył się, rzucając
telefon na kanapę i przytulając mnie.
Gdy już
doszłam do siebie, a Harry wypuścił mnie ze swoich ramion zapytał:
H: Kochasz
Go?- zajęłam miejsce na kanapie przełykając ślinę.
Kika: Tak,
kocham. Ale co z tego? Jak Niall ma mnie głęboko w dupie? Co z tego, ze ryczę
jak głupia, nie mogę spać, chodzę jak jakaś pojebana i nie mogę znaleźć sobie miejsca.
Rzygam już tymi motylkami w brzuchu, wkurwiają mnie za każdym razem jak o nim
pomyśle. Najchętniej usunęłabym i obudziła się dopiero jak mi przejdzie.-
wydaje mi się, ze Styles jest jedynym z chłopców, który tak naprawdę mnie
rozumie. Niby jest najmłodszy, ale i zarazem najodpowiedzialniejszy.
Lokalizacja: 27-30 grudzień 2015, Londyn, UK.
A: Jesteś
strasznym nadwrażliwcem. Bycie nadwrażliwcem to chodzenie po cienkiej linie.
Jest euforia czyli nagła radość z drobiazgów, albo depresja, czyli załamanie i
upadek. Niektóre rzeczy widzisz trzy razy mocniej niż inni. Tak jak zauważasz
różne piękne sprawy, tak widzisz syf, którego ludzie nie zauważają. Wrażliwość,
która daje Ci masę możliwości musi w końcu z Ciebie wyjść. Jak zaczynasz ją w
sobie kumulować jest źle.- powiedziała mama mojego przyjaciela gdy wracałam do
Londynu.
Do swojego
domu wróciłam koło 18, Sophia już przyprowadziła Bogdana, który na mój widok
merdał ogonem. Wzięłam Go na ręce i siadając na kanapę włączyłam swoją
sekretarkę. Było tam mnóstwo wiadomości, Perrie, Elka, Soph i Gary składali
życzenia świąteczne, Charlotte śpiewała do słuchawki po jakiejś imprezie z
Holly, Ben pytał kiedy wracam z Polski, Ila z Kasią pytały czemu nie wpadłam na
coroczne świąteczne spotkanie, nawet mama pytała się gdzie jestem i prosiła o
kontakt. Ostatnia wiadomość była od Paula, który przypominał mi o wywiadzie,
który jest jutro. Nalałam sobie lampkę czerwonego wina i powłóczyłam po
mieszkaniu, po czym poszłam spać.
***
Paul z Benem
przyjechali punktualnie o dziesiątej, wpakowaliśmy się do jednego samochodu i
ruszyliśmy w stronę miejsca gdzie miał odbyć się wywiad. Po umalowaniu i
uczesaniu przez panie pracujące podczas programu zajęłam miejsce na wysokim
krześle obok blondynki.
- Jak
będziesz gotowa, zaczniemy.- uśmiechnęła się.
- Megan.-
podała dłoń.
Kika: Kika,
Karolina.- uśmiechnęłam się.
M: Witam Państwa
w kolejnym odcinku Looku na miasto. Moim dzisiejszym gościem jest kobieta, a
bardziej dziewczyna sukcesu. Młoda, piękna i utalentowana. Przeszła dość długą
drogę, aby być tam gdzie inni tylko marzą. Stała się gwiazdą, która ostatnimi
czasami świeci najjaśniej. Wokalistka zespołu Dream i cudowna kobieta z wielkim
sercem. Witaj!- przywitała się.
Kika: Dzień
dobry!- spojrzałam do kamerę.
M: Wiesz
dlaczego się spotkaliśmy?- zapytała.
- Ostatnio
dużo się o Tobie mówi, prawie nie schodzisz z okładek magazynów. Jesteś młoda,
masz zaledwie 22 lata, a osiągnęłaś wiele. Nie tylko dzięki Simonowi i One
Direction, ale temu, ze twardo stąpasz po ziemi i pomagasz potrzebującym. Na
początku kariery postawiłaś wszystko na jedna kartę i rozebrałaś się dla
jednego męskiego magazynu przekazując pieniądze za sesję dla fanki, która potrzebowała
operacji. Teraz podobno wsparłaś jeden z ośrodków walczących z nałogami,
ponadto wspierasz ludzi z depresją, pomagasz domom dziecka i schroniskom dla
zwierząt. Posiadasz duże serce jak na tak małą osobę.- uśmiechnęła się.
Kika: To nie
kwestia serca, a chęci pomocy. To również nie kwestia pieniędzy, bo można
pomagać bez tego, jak i sławy. Z dnia na dzień przybywa wolontariuszy, którzy
niosą chęć pomocy innym, więc nie jestem sama. Widać, ze społeczeństwo chce
pomagać i robi to.- odpowiedziałam.
M: Przyznaj
się, dlaczego to robisz? Chodzi Ci o sławę, pieniądze?- wypytywała.
Kika: Anie o
pieniądze, ani o sławę. Mam duży dług wdzięczności za to gdzie jestem, co osiągnęłam
i każdego dnia mogę się spełniać w tym co kocham. Simon Cowell mi i moim
przyjaciołom dał szanse, której nikt inny nie chciał dać. Obudził w nas lwa
gotowego do walki. Więc skoro ktoś pozwolił mi spełniać swoje marzenia ja nie
mogę odwzajemnić się tym samym.
M: Fakt dużo
zawdzięczasz Simonowi jak i One Direction. Nie czujesz presji?
Kika: Presja
nie odstępuje mnie prawie nigdy. Na każdym kroku boję się, ze robię coś źle i
będzie to źle odebrane. Ale to kwestia przyzwyczajenia, już z tym nie walczę.
Staram się być sobą.
M:
Nagraliście już dwa albumy, jesteście w trakcie przygotowywania materiału na
trzecią płytę, skończyliście trasę i supportowanie One D. Co teraz? Jakie masz
plany? Jakie plany ma Twój zespól?
Kika: Jak na
razie odpoczywamy, nabieramy sił. Zbieramy materiały na kolejną płytę.
M: Co z
kolejną trasą? Wybieracie się gdzieś?
Kika: Na
chwile obecną odpoczywamy, jeszcze nie mamy nic ustalone.
M: Będziecie
kolejnym suportem czy próbujecie zrobić coś sami?
Kika: Okaże
się w styczniu, tak jak powiedziałam na chwile obecną odpoczywamy i cieszymy
się zżyciem.- powiedziałam.
M: Czy
myślisz, że zaszły w Tobie jakieś zmiany w ciągu ostatniego roku? Jakie?-
spojrzała na mnie.
Kika: Zrodziło
się we mnie więcej obojętności. Odwróciło się kilku ludzi. Kilka razy upadłam i
nie potrafiłam się podnieść. Więcej niż kilka razy płakałam i nie umiałam
przestać. Kogoś znienawidziłam, a kogoś chyba pokochałam. Ktoś dał mi lekcję
życia. Uświadomiłam sobie, że nic nie jest na zawsze i że ludzie już do końca
świata pozostaną egoistami. Przez cały rok trzymałam za rękę nadzieję, wierząc,
że to pomoże. Zwątpiłam bardziej w międzyludzkie zaufanie. Postawiłam na swoim
i dużo przez to w ciągu ostatniego roku wygrałam. Stałam się silniejsza na
pokaz i słabsza, gdy zostaję sama. Polubiłam samotność, noc i ciszę. I wydaję
mi się, że coś straciłam. Tylko jeszcze nie wiem co.- powiedziałam, a Megan
uważnie mnie słuchała.
M:
Faktycznie, dużo się teraz mówi o Twoim życiu prywatnym. Rozstaniu z Niallem
Horanem, jak jest naprawdę, jak się czujesz?
Kika: To
dość trudne i na chwile obecną dość bolesne. Z Niallem nie było nam z sobą
dobrze, jakby mogła pani sądzić. Lecz jeszcze gorzej było nam bez siebie.
Rozstawaliśmy się, wracaliśmy, znów się rozstawaliśmy, znów wracaliśmy. I za
każdym razem przyrzekaliśmy sobie, że już się nie rozstaniemy. Po czym znów to
samo.
M:
Zapomniałaś już o Nim? Wyleczyłaś się?
Kika: Nie
zapomniałam do dziś. Początkowo nie chciałam tej pamięci, nienawidziłam jej,
chciałam ja zniszczyć, zabić, pogrzebać, z czasem jednak przyzwyczaiłam się do
Niej, a ostatnio chyba nawet pokochałam. Ale to wcale nie znaczy, ze przestała
boleć. Najbardziej boli przez drobiazgi, gdy dobiegają mnie dźwięki piosenki,
którą razem słuchaliśmy, gdy ktoś wymieni tytuł filmu, o którym rozmawialiśmy,
gdy poczuje zapach perfum, których używał, gdy gdzieś usłyszę jego imię, wciąż
tak bliskie i ukochane.
M: Życzysz
mu źle? Masz żal do Niego?
Kika: Nie,
na pewno nie. Kocham, yy kochałam Go, był mi i nadal jest bliski więc nie
mogłabym. Spędziłam z Nim prawie rok, wiec nie mogłabym. Mam nadzieję, że
dobrze mu tam beze mnie, bo ja nic nie robię dobrze bez Niego.
M: Może
jeszcze nic straconego?- zapytała.
Kika: Może
kiedyś jeszcze się spotkamy, może kiedyś spojrzymy sobie głęboko w oczy, może
kiedyś się w sobie zakochamy, ale na chwilę obecną życzę mu szczęścia, a sobie
wstania na nogi i robienia tego co kocham.
M: Oprócz
związku z Niallem i waszym rozstaniu, dużo mówi się jeszcze o Justinie i
waszych relacjach. Zdradzisz Nam co Was łączy?
Kika:
Justina znam od kilku miesięcy, pierwszy raz spotkaliśmy się na gali w LA, wymieniliśmy
kilka zdań i koniec. Kontakt się urwał. Dopiero ostatnio odnowiliśmy kontakty i
to dzięki mojej przyjaciółce. Dowiedziała się, że Justin przebywa w Londynie,
zaprosiła Go na spotkanie i tak poszło. Nie przyjaźnimy się, ale nie ukrywam że
jest dobrym kandydatem na przyjaciela. Jak na razie kolegujemy się. Poszliśmy
razem na gale w Londynie. To wszystko.
M: Na tą
sama gale na której był Niall Horan i Selena Gomez.
Kika: Było
tam mnóstwo znanych osób, nie zwróciłam dokładnie uwagi, ze byli tam oni.-
skłamałam.
M: Czyli
Justin to kandydat na przyjaciela? Jak wyjaśnisz wtedy Wasz wspólny wyjazd do
Chicago.
Kika: Po
gali spotkaliśmy się jeszcze kilka razy, na lunchu, spacerze, spędziliśmy dzień
razem i tak wyszło. Zaproszenie wypłynęło od Justina, a ja postanowiłam
skorzystać. Nie żałuje, to był miły wypad.- uśmiechnęłam się.
Kika:
Faktycznie, media dużo piszą i zazwyczaj koloryzują sytuacje. A zwłaszcza te za
oceanem. Robią to dlatego, ze ludzie szukają sensacji. Tak naprawdę nie
broiliśmy jak piszą media.
M: Podczas
pobytu w Chicago spotkałaś się na imprezie z Luisem Tomlinsonem, gdzie podobno
pocałowałaś Biebera i razem opuściliście klub trzymając się za ręce.
Kika: Tak
jak już powiedziałam szybciej media szukają sensacji, każde powiedzenie komuś
na ucho coś w głośnym klubie jest całowaniem i koleżeńskie trzymanie za rękę
też.
M: Czyli na
pytanie kim dla Ciebie jest Justin Bieber nie znasz odpowiedzi?
Kika:
Kolegą.- powiedziałam.
M: Jakimi
słowami zakończyłabyś dzisiejszy wywiad?- zapytała na sam koniec.
Kika: Oprócz
chwil idealnych i doskonałych, których jest naprawdę mało, życie składa się z
wtorków, czwartków i godziny trzynastej.
M: Moim i
Państwa gościem była wokalistka Dream, Karolina Goldberg znana szerszej
publiczności pod pseudonimem Kika. Dziękuję bardzo.- kamery wyłączyły się, a
Megan podała mi swoją dłoń.
M: Jeszcze
raz dziękuję za wywiad i zyczę powodzenia.- uśmiechnęła się.
Kika:
Dziękuję.- obie opuściliśmy miejsce wywiadu jeszcze rozmawiając. Po powrocie do
domu wypiłam lampkę wina wpatrując się w krople deszczu które pokryły cały Londyn.
***
Z samego
rana, gdy w moim mieszkaniu pojawił się Ben i zapytał jak się czuję
odpowiedziałam szczerze:
Kika: Czuję
się taka wiesz, niewystarczająca. Nie wystarczająco piękna, mądra, chuda. Nie
wystarczająco wystarczająca.- nie owijałam w bawełnę.
B: W takim
razie co dziś robimy?- zapytał.
Kika:
Chciałabym odwiedzić kilka miejsc. Najpierw chce zawieźć to.- wskazałam na
karmy dla zwierząt.
B:
Schronisko?- zapytał.
Kika: Tak.
Potem to.- wskazałam na siatki z ubraniami.
B: Co to?
Kika:
Zrobiłam porządek w szafach i nie będę tego nosić.- odpowiedziałam.
B: Wiec
gdzie z tym jedziemy?
Kika: Dom
dziecka w Polskiej dzielnicy.- odpowiedziałam.
B: Okej, a
potem.
Kika: Potem
byłbyś już wolny.
B: W takim
razie spakuje to do auta.
Kika: Jakbyś
mógł to do mojego, chce dziś prowadzić.- nie odpowiedział, ale wiem, ze się
zgodził.
Po godzinie
ruszyliśmy w podróż, Ben w prawdzie stresował się siedząc na fotelu pasażera z
Bogdanem na kolanach, ale w końcu się przyzwyczai. Około 14 pod domem dziecka
rozstaliśmy się. Nie chciałam jeszcze wracać do domu, ale też nie chciałam aby
towarzyszył mi Ben. Okłamałam Go, ze wracam do domu i ruszyłam w stronę ośrodka
dla osób uzależnionych. Wchodząc do budynku przeszedł mnie dreszcz, idąc dalej
korytarzem usłyszałam, ze zbliża się kolejna sesja dla uzależnionych. Wciągnęłam
kaptur na głowę i ruszyłam za Nimi, nie wiem dlaczego to zrobiłam. Czułam taką
chęć.
Na drzwiach
do pomieszczenia wisiał duży napis „ Witaj w moim pamiętniku”, wchodząc do
środka zauważyłam, ze miejsca się wypełniają. Zajęłam miejsce na samym końcu.
Po chwili do Sali wszedł starszy mężczyzna z siwymi wąsami. Stanął na samym przodzie
na podeście i zaczął mówić:
- Kto
pierwszy?
Po chwili na
podest weszła młoda dziewczyna, usiadła na krześle i zaczęła mówić:
- Nie wiem
od czego zacząć. Standardowo zaczyna się tak: Mam na imię Meg, jestem
alkoholiczką. To bardzo chujowa formuła. Wszyscy musimy się jej nauczyć. To
znaczy: nie wszyscy. Ci którzy mają problem. Kiedyś pomyślałam sobie, ze jak
już nie ma miłości, jak odejdzie lub umrze to człowiek nie ma już nic lepszego
niż tylko pić i pić i skończyć marnie., bo niby dlaczego nie.- po chwili
wstała, zeszła z podestu i zajęła swoje miejsce.
- Jedna
kreska, druga kreska, pamiętam jak mówili pierwsza leci na testa. Wszystko było
za darmo, bez ograniczeń. To sekret. Jedną rzeczą, która polega ograniczeniom
byłem ja. Postępowałem jak mi kazali. Siedzisz na swoim miejscu, dopóki Ci nie
powiedzieli wstań! Stoisz nieruchomo dopóki nie powiedzieli Idź! Może taki
sposób mi odpowiadał, to było łatwe. Wszystko podane na tacy. Nie musiałem o
niczym myśleć. Nie musiałem nawet czuć. Gdy byłem na haju zastanawiałem się jak
ta planeta trzyma się moich stóp.- powiedział chłopak który nawet się nie
przedstawił. Kolejną osobą był starszy mężczyzna.
- Moja gra w
kasynie chyba się poprawiła, więc byłem w mniejszej maniakalnej depresji, ale
dalej nie miałem żadnych przyjaciół, wszystkich nienawidziłem, bo byli tacy
fałszywi. To zabawne, do czego człowiek robi się zdolny, kiedy w grę wchodzi
coś, czego nie można mieć. Wiecie jak się gra w karty... czasami trzeba
poświęcić rodzinę, bo każda gra zawiera w sobie ideę śmierci.- zaśmiał się
ironicznie i wyszedł z Sali pozostawiając swoje miejsce wolnym.
- Zycie
powoduje palenie.- powiedział mężczyzna prowadzący sesje.
- Mówimy
jebane papierosy, tylko śmierdzę, tracę pieniądze. Psuje własne zdrowie,
wkurwiłem się… muszę zapalić. Postanawiasz w końcu przerzucić się z tytoniu na
elektryczne. Zapominasz, ze niektóre rodzaje papierosów elektrycznych mają
wysoki poziom trujących chemikaliów. Na przykład nitrozoamin, substancję ta
poddano eksperymentowi na szczurach. Po kilku miesiącach wykryto u Nich i u
Ciebie raka.
Nastała
cisza gdy dziewczyna obok mnie krzyknęła
- Zajęci
zżyciem nie mają czasu na Internet, zajęci Internetem nie mają czasu na życie.
- Czy ktoś
jeszcze chce coś powiedzieć?- zapytał mężczyzna.
Po chwili
wstała piękna blondynka o niebieskich oczach, nie podeszła do podestu,
odwróciła się do Nas i powiedziała.
- W
okaleczaniu się, często nie chodzi o to by się zabić… Często chodzi o to, żeby
zadać sobie ból. Dlaczego? Bo ludzie którzy okaleczają swoje ciało uważają, ze
zasługują tylko na ból.- powiedziała a ja zasłoniłam swoje blizny.
- Dlatego
cięcie się to nie zabawa. Do wszystkich debili z żyletkami moda modą, ale
igranie ze śmiercią to nie zabawa, a jak zaczniesz już to nie przestaniesz.
Nigdy nie będę żałowała tego, ze się pocięłam. Nigdy.
Po godzinie
sesja się skończyła, wstałam z miejsca, poprawiłam kaptur i wyszłam. Przy
recepcji zostawiłam pielęgniarce czek. Ośrodek pomaga walczyć im z
uzależnieniem i pomógł mi przemyśleć swoje życie. Od dziś stanę się obojętna. Będę
obojętnym. Bez duszy i serca. Obojętnie się budzić i z taką samą wyuzdaną
obojętnością zasypiać. Nosić ją w sercu, jednocześnie serca nie posiadając.
Taka abstrakcja. Nikogo nie całować. Nikomu nie pozwalać się kochać. Tylko
oddychać i trwać.
Po powrocie
do domu usiadłam w salonie z książką i zaczęłam czytać. Czytać, czytać, żyć i
zapomnieć.
***
S: Wiesz
dlaczego niektórzy ludzie udają, że nic nie czują?
Bo czują za
dużo. I to ich przeraża- powiedziała Sophia gdy wchodziliśmy do centrum
handlowego na drugi dzień.
E: Chrzanisz
Soph, w każdej silnej kobiecie jest pierwiastek słabości, który mężczyzna
powinien chronić, nie wykorzystywać.- dodała Eleanor.
P: A ja tam
sądzę, ze nigdy nie wolno opowiadać innym o swoich problemach. 20% ich to nie
obchodzi, a pozostałe 80% cieszy się z tego, ze je masz.- poprawiła je Perrie.
Wybraliśmy
się dziś w czwórkę na wspólne zakupy, a ja już żałuję, że wszystkie ponownie
się zakolegowały. Gdy sa w trzy każda gada tylko o jednym. A ja chce zapomnieć
i zacząć żyć swoim życiem.
P: Ogólnie
zróbmy cos szalonego i wybierzmy się na wspólne wakacje.- powiedziała Pezz
podczas lunchu i przerwy w zakupach.
S: Styczeń,
co powiecie na styczeń.- powiedziała Sophia.
E: Ciepłe
kraje czy góry?- zapytała El.
P: Plaża,
drinki, ocean i mężczyźni.- zaśmiała się Pezz.
Kika:
Mężczyźni?- zdziwiłam się.
E: Dlaczego
nie, jesteśmy singlami.- powiedziała El.
Wstępnie
zgodziłam się co do pomysłu dziewczyn, ale tak naprawdę nie wiem co będę robić
w nowym roku. Simon jeszcze nie zadecydował czy będziemy supportować jakąś
gwiazdę czy pojedziemy w swoją trasę. Po zakupach dziewczyny wpadły do mnie i
jak zawsze któraś z nich ponownie weszła na temat chłopaków.
E: Eee tam,
było minęło. Wszyscy są tacy sami. Każdy jeden z tego pieprzonego jednego
kierunku.- podsumowała El. Nie zgadzałam się z Nią więc postanowiłam coś
powiedzieć:
Kika: Wcale
nie. Spędziłam święta z Harrym i jego rodziną. Wydaje mi się, ze jest
najbardziej normalny, potrafi zrozumieć, porozmawiać i pocieszyć. Jest jak na
swój wiek odpowiedzialny i zazwyczaj próbuje naprawić błędy kolegów. Nie mówi
głośno że zrobili coś źle, ale stara się pomóc osobom których zranili.
Przepraszam ale nie mogę powiedzieć złego słowa na Hazze Pomógł mi bardziej niż
myślał, lepiej niż ktokolwiek z mojej rodziny.- spojrzałam na nie.
P: W sumie
Harry zadzwonił do mnie po rozstaniu z Zaynem. Pytał czy mi czegoś nie brakuje
i czy nie potrzebuje pomocy.- dodała Perrie.
E: A ja
przez niego straciłam cztery lata życia. To On poznał mnie z Louisem i wydaje
mi się, ze mógł tego nie robić, nie cierpiałabym.- dodała El.
S: Nie znam
dobrze Harrego, nie obwiniam Go też za moje rozstanie z Liamem, ale nie wydaje
mi się żeby był świętoszkiem. Same powiedzcie, ze było głośno o Nim gdy zabawił
się Taylor.- podsumowała Sophia.
P: Żałujesz
jej?- zapytała Pezz.
S: No nie,
nie znam jej.
E: Ja też
nie.- wszystkie wybuchliśmy śmiechem.
Dziewczyny
poszły do siebie chyba około północy. Nie wiem czy spędzają ze mną czas żebym
nie myślała o Niallu czy po prostu same potrzebują odskoczni od życia
codziennego.
Lokalizacja: 31 grudzień 2015, Londyn, UK, 1D dla Dick Clark’s New Year’s
Rockin’ Eve 2016 (nagrany wcześniej), impreza sylwestrowa Louisa.
Jutro
pierwszy dzień książki, która ma 365 stron, fajnie byłoby zapełnić ją dobrze.-
pomyślałam gdy wstawałam. Nie miałam dziś jakiś szczególnych planów,
postanowiłam ten dzień spędzić w domu przed telewizorem z Bogdanem na kolanach,
a potem może jakiś noworoczny spacer ulicami Londynu. Kto wie?
Około
dziewiątej ktoś zadzwonił dzwonkiem do moich drzwi, zdziwiona podeszłam
otworzyć. Przede mną stał uśmiechnięty i w wspaniałym nastroju Louis.
Kika:
Piłeś?- zapytałam chłopaka.
Lou: Jeszcze
nie, ale zamierzam zrobić to wieczorem.- powiedział zajmując miejsce w kuchni
przy wysepce z Bogdanem na kolanach.
Kika: W
takim razie co Cię sprowadza?- zapytałem.
Lou:
Impreza!- krzyknął tak, ze Bogdan się przestraszył.
- Sorry,
stary.- od razu Go pogłaskał.
Kika: Impreza?
Jaka?
Lou:
Sylwestrowa, a jaka?
Kika: Aaaa,
w takim razie zmienia to postać rzeczy.- uśmiechnęłam się.
Lou: To co?
Wpadniesz?- zapytał.
Kika: Ja?
Jesteś pewny.
Lou: Nie
byłoby mnie tu gdybym nie był. Wpadnij, mega impreza i towarzystwo.
Kika: Sama
nie wiem.- mruknęłam zastanawiając się nad propozycją Louisa.
Lou: Jo,
najlepiej zamknij się na cztery spusty i nie wychodź.- burknął.
Kika: Co?
Przecież nic się nie dzieje.- odpowiedziałam, ale dobrze wiem że chodzi mu o
to, ze ostatnio nigdzie nie wychodzę.
Lou: Najlepiej
jest udawać, że nic się nie dzieje. Udawanie jest całkiem fajne.
Kika: Nikt
nie pyta co się stało. Dlatego nie muszę tłumaczyć dlaczego jestem smutna, gdy
serce rozpierdala mi się na milion części.
Lou: Dlatego
proponuję imprezę życia, kto wie, może poznasz kogoś? Hmmm…- spojrzał na mnie.
Lou: To
świetnie.- wstał i kierował się do drzwi.
- Aaa, bym
zapomniał, zaprosiłem Nialla ale nie wiem czy skorzysta.
Kika:
Ehmmm…- zamilkłam.
- To tylko
dzień, tylko kilka godzin. Dam sobie radę, zawsze daje.- odpowiedziałam.
Lou: No i
świetnie.- pocałował mój policzek.
Kika:
Chociaż nie będę ukrywać, że najbardziej boli odejście osób, które zapewniały i
obiecywały, że będą z nami na zawsze.- mruknęłam sama do siebie.
Lou: Niall w
końcu zrozumie, ze stracił kiedy nie będzie potrafił odnaleźć Cię w żadnej
innej kobiecie.- powiedział.
Kika: Tak,
wiem Lou. Każdy mi to wmawia, ale powiedz mi proszę przyjacielu, jak odejść, jak
nie rozsypywać sie znów i znów, jak przestać kochać kogoś kogo kocha sie nad
życie, powiedz.- staliśmy przy drzwiach z zamiarem pożegnania się.
Lou: Dobrze
wiem co czujesz. Znam to uczucie, kiedy musisz kogoś zapytać, czy wciąż chce
Cie znać, bo wewnątrz czujesz, jakbyś mu przeszkadzał i przestało mu zależeć.
Dasz radę i pamiętaj. Dzwoń kiedy potrzebujesz.- pocałował mój policzek.
- Widzimy
się wieczorem.- dodał i wyszedł zamykając drzwi.
Po kilku
godzinach zaczęłam się przygotowywać, wzięłam prysznic, zrobiłam make-up i
poszukałam kreacje. Około 20 ruszyłam w stronę miejsca gdzie odbywał się
sylwester Louisa. Gdy byłam już na miejscu stanęłam przed drzwiami mówiąc do
samej siebie:
Kika: Nie
będę kłamać. Cieszę się, ze ten rok dobiega końca.
- Dopóki nie
zaczniesz pracować nad sobą, żadna zmiana numerka w kalendarzu Ciebie nie
zbawi.- odwróciłam się i ujrzałam wyższego ode mnie chłopaka w kapeluszu.
- Cody.-
wystawił dłoń.
Kika: Tak,
tak, wiem.- odpowiedziałam.
C: Ty jesteś
Kika, tak?- zapytał.
Kika:
Powiedzmy.- lekko się uśmiechnęłam.
C: Na imprezę
do Tomlinsona.- wskazał na drzwi. Pokiwałam tylko głową.
- W takim
razie chodźmy, niech nie czekają już na Nas.
Objął mnie w
pasie, otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka. Po chwili oczy wszystkich były
zwrócone na Nas. Lekko się uśmiechnęłam i przywitałam z tymi, których znam.
Kątem oka zauważyłam, ze przygląda mi się Horan z Deo. Pomachałam do Devina i
zajęłam miejsce blisko Louisa, Danielle i Codiego. Impreza coraz bardziej się
rozkręcała, alkohol płynął w naszych żyłach a ja wiecznie śmiałam się z żartów
Simpsona. Lekko wstawiona podeszłam do baru z prośbą nalania kolejnego drinku,
była około 23.
- Nie za
dużo alkoholu.- zapytał znajomy mi głos.
Kika: Ooo!
Kogo my tu mamy, Niall Horan!- krzyknęłam tak, aby usłyszał.
- Nie
udawaj, ze się martwisz.- szturchnęłam go w bark.
N: Powinnaś
przyhamować jeśli chcesz wytrzymać do północy.- ponownie zabrał głos.
N: Martwię
się.- spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
Kika: Masz
pecha.- mruknęłam popijając drinka.
N: Nie ma
Cię przy mnie od tak dawna, ze zapomniałem jak się całuje. Mam jednak nadzieje,
ze tego się nie zapomina, tak jak pływania i jazdy na rowerze. I jak wreszcie
wrócisz, to wszystko mi się przypomni. Świat już jest pełen czystych znaków.
Kiedy marzną mi dłonie, wiem, że o mnie nie myślisz. A właśnie dziś mam trochę
jakby cieplejsze.
Kika:
Żartujesz sobie.- spojrzałam na Niego, nie odpowiedziałam.
- Wcale mi
nie przykro, że Tobie coś nie wyszło z Seleną. Pierdole to, że Tobie dzisiaj
troszkę przykro. Aaaa i mimo wszystko, nie mów, że jestem egoistą.- odwróciłam
się w stronę parkietu, zawołałam jeszcze:
- Cody!-
chłopak odwrócił się i uśmiechnął. Postanowiłam Go pocałować. Gdy to zrobiłam
nie był zdziwiony, szybko odwzajemnił mój pocałunek.
Nie
interesowało mnie co tak naprawdę sądzi Niall, mam nadzieje tylko, że cierpi
tak jak ja cierpiałam. Oby tylko Cody nie pomyślał sobie za wiele jeśli chodzi
o ten pocałunek. Może jest przystojny i większość dziewczyn za Nim szaleje, ale
ja nie szukam idealnego faceta. Ogólnie nie szukam żadnego faceta. Gdy Louis w
pewnym momencie stanął na stół pierwsze co pomyślałam, że się najebał przed
północą, później jednak się okazało gdy zabrał głos, że nie miałam racji.
Lou:
Ludziska, za pięć minut północ. Zabieramy wszelki alkohol w tym szampan, osobę
do pocałunku o północy i jazda na zewnątrz!- wrzasnął i ruszył trzymając
Danielle w stronę wyjścia. Czyli ma zamiar obdarzyć ją pocałunkiem o północy.
Tak naprawdę oprócz tej dwójki, Williego, Codiego i oczywiście Nialla i paru
znajomych Lou nie znałam nikogo więc postanowiłam ruszyć na samym końcu. Gdy
już byłam prawie na zewnątrz oplotły mnie wokół talii, odwróciłam się i
ujrzałam Codiego.
C: Tak sobie
myślę czy znalazłaś już osobę do pocałunku?- zapytał.
C: Coo?!
Dlaczego?- zapytał zdziwiony.
- Jeśli
chcesz możemy zrobić to ponownie.- poruszył brwiami.
- Oczywiście
bez zobowiązań, bo jak myślę tamten pocałunek miał w kimś wzbudzić zazdrość-
lekko sie uśmiechnął. Cieszyłam sie, ze nie pomyślał sobie o czymś wielkim.
Odwróciłam sie i ujrzałam za sobą Williego, a potem Nialla.
Kika: W
sumie czemu nie.- powiedziałam spoglądając w niebieskie oczy Irlandczyka. Cody splótł
nasze dłonie i stanęliśmy zaraz przed Niallem. Simpson objął mnie tak, aby nie
było mi zimno i co chwile szeptał mi coś do ucha. Jego szepty tak pobudzały i
gilgotały moje ucho co spowodowało chichoty z mojej strony.
C: Masz
jakieś specjalne życzenia, postanowienia noworoczne?- zapytał gdy czekaliśmy na
tą okrągłą godzinę.
Kika: Nie
będę życzyć sobie idealnego życia. Rzeczy, które przewracają Cię w życiu są
testami, zmuszają Nas do wybrania pomiędzy poddaniem się i leżeniem na ziemi, a
otarciem kurzu i powstaniem jeszcze wyżej niż stało się zanim zostało przewróconym.
Wybieram stanie wyżej.- lekko sie uśmiechnął nie odpowiadając.
Lou:10..99..8..7..6..5..4..3..2..-
zaczął odliczać Louis.
Już
przygotowywałam sie do pocałunku gdy miedzy mnie i Codiego wepchnął sie Horan.
Odepchnął chłopaka i gwałtownie połączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Najpierw nie wiedziałam jak zareagować,
po długim czasie poczułam na swoich usta za którymi tak cholernie
tęsknie.
Po chwili
odwzajemniłam pocałunek, był inny niż nasze pozostałe. Był tak jakby
przepełniony pożądaniem, tęsknotą i obawą odrzucenia. W moim sercu ponownie zaczęły
wiwatować motylki i fajerwerki nie tylko na niebie. Tak bardzo chciałabym, aby
ten rok był inny od poprzedniego. Oprócz szczęścia czułam też obawę, czułam że
Niall ponownie może mnie skrzywdzić, wiec postanowiłam odrzucić chłopaka. Odepchnęłam.
Kika: Nigdy więcej
tak nie rób.- powiedziałam.
N: Co?
Dlaczego? Myślałem, ze chcesz tego, że oboje tego chcemy.- powiedział, a jego
oczy jaśniały jak nigdy dotąd.
Kika: Nigdy
więcej mnie nie całuj, nigdy więcej nie rób mi tej cholernej nadziei.
Rozumiesz!- wrzasnęłam. Stał nie odzywając sie i na mnie patrząc.
- Daj mi
spokój Horan, odczep się ode mnie!
N: Karolina,
posłuchaj.
Kika: Nie
Niall, proszę zamilcz i daj mi odejść. Zraniłeś mnie, bolało, cholernie boli do
dziś, ale nie chce wiązać sie z kimś kto tak naprawdę nie wie czego oczekuje od
życia. Przykro mi.- powiedziałam ze łzami w oczach. Jego twarz też była dziwna,
spoglądał na mnie, po chwili zauważyłam i łzy u Niego.
C: Chodź,
odprowadzę Cię do środka.- odezwał sie Cody stojący obok mnie.
Kika: Nie,
zabierz mnie do domu.- powiedziałam do Simpsona i po chwili ruszyliśmy do wyjścia.
Niall nadal stał w tym samym miejscu, a ja nie mogłam powstrzymać sie i co
chwile oglądać sie do tyłu. Bolało mnie to co zrobił, ale chciałam tak bardzo
Go przytulić i ponownie pocałować.
Po powrocie
do domu, Cody został ze mną całą noc. Opowiedziałam mu o mojej relacji z
Niallem i o tym czego tak naprawdę boje sie przed spróbowaniem z Nim ponownie.
Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
-----------------------------------------------------------------------
I takim dość dziwnym akcentem zakończyliśmy rok 2015 w naszym opowiadaniu. Rozdział 10 powinien pojawić niebawem, ale jeszcze nie mozemy dokładnie sprecyzować terminu, bo jesteśmy na etapie pisania dalszych losów bohaterów. Zapraszamy również do komentowania i waszych spostrzeżeń co do relacji głównych bohaterów. Jeśli macie również jakieś marzenia w stosunku do Naszego opowiadania, również sie Nimi podzielcie.