NOWI BOHATERZY!
Paul (lat 40)
Nowy manager Dream. W swojej pracy najbardziej ceni lojalnosć i życzliwość. Twierdzi, że Dream wybije sie wtedy gdy bedzie współpracować z ludźmi, którzy chcą im pomóc.
Od samego początku chce zjednoczyć wytwórnie z zespołem.
Ben (lat 37)
Były policjant, który na emeryturze zajał sie ochroną gwiazd. Lubi swoją pracę, ponieważ kocha muzykę tak jak swoją żonę i córkę. Szybko nawiązuje kontakt ze swoją podopieczną, ale czy tak naprawdę jest pozytywną postacią?
Federico- Fede (lat 18)
Syn managera Dream. Troszke zagubiony, ale chcący odnaleźć własne JA. Sądzi, ze ktoś Go hamuje i nie może spełniać swoich marzeń. Szturmem podbija serca Nialla i Kiki.
W trójkę stanowią zgrany duet, ale czy.....
Moze spotka miłość?
----------------------------------------------------------------------------Lokalizacja: 22 czerwiec 2015, Hazel Grove, UK.
Leżałam
w ubraniu na łóżku i myślałam o tym, że stoją tu różne meble, leżą książki,
wiszą obrazy, ale to wszystko nie ma sensu. Ja też tu leżę i tez nie mam sensu,
gdy do pokoju weszła El.
Kika:
Dokąd?- nawet się nie podniosłam i na nią nie spojrzałam.
E:
Jak to gdzie? Do miasteczka. Ruszaj się!- poganiała.
Podniosłam
się bez życia, a Ona powiedziała:
-
Boże, jak Ty wyglądasz? Spałaś dzisiaj?
Kika:
Tak, wiem. Śpij i przez kilka godzin bądź wolny od wszystkich nieszczęść, jakie
sam na siebie ściągnąłeś. Tylko, ze ja dziś nie mogłam zasnąć.
E:
W takim razie jedziemy i opowiedz mi po drodze.
***
Tak
jak Eleanor zarządziła, tak zrobiliśmy. Zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy
rowerami do miasteczka oddalonego jakąś godzinę drogi.
E:
To co tam słychać?- zaczęła rozmowę dość niewinnie.
Kika:
Nic szczególnego.
E:
Nic szczególnego? Dobrze wiem, ze coś się wydarzyło. I wydaje, ze związane to
jest z One Direction?
Kika:
Czy chciałaś kiedyś zadać komuś pytanie, ale nie zrobiłaś tego, bo w głębi
serca wiedziałaś, że nie jesteś w stanie znieść odpowiedzi?- zapytałam.
E:
Mów, mów dalej, Słucham.- zachęcała.
Kika:
No co? Tak często, gdy chcemy powiedzieć komuś coś ważnego, nieśmiałość zamyka
nam usta.
E:
Odpuściłaś?
Kika:
Odpuściłam. Bo nie jestem taka by nalegać.- spojrzałam na Nią.
E:
Jaka Ty jesteś głupia.- zaczęła marudzić.
Kika:
Zabrał ze sobą wszystko, doszczętnie mnie zniszczył pozostawiając bez niczego.
E:
To co zrobił ten Niall?- już wiedziała, że od początku mówię o Nim.
Kika:
Wiedziałam, że nie byłam ważna, ale i tak mnie to zabolało.- odpowiedziałam.
E:
Ty? Nie byłaś ważna? Nie udawaj, ze nie widziałaś jak na Ciebie patrzy.
Kika:
Raczej nie. Najgorsze jest to, ze przeraża mnie to, ze w życiu będę musiała
przeżyć kilka końców, które mnie rozpierdolą.
E:
Myślisz, ze to już koniec waszej przyjaźni?
Kika:
Serce moje to nie deska, po której można stąpać.- zatrzymałam się.
E:
Nie czaje tych co trwają w dziwnych związkach, kochasz to jesteś, nie to nara
piątka!- oburzyła się.
Kika:
El, wróć do rzeczywistości. Przeryczysz cała noc.
E:
Ja mam dystans.- ruszyła dalej.
Kika:
Jeśli ktoś mówi, że ma dystans do wszystkiego to znaczy, ze bardzo cierpi.-
ruszyłam za nią.
E:
Nie powiedziałam, ze mam do wszystkiego dystans.
Kika:
Od zawsze chciałam znaleźć kogoś, kto by mógł zrozumieć.
E:
A próbowałaś powiedzieć to Niallowi?
Kika:
Zwariowałaś!- dogoniłam ją.
E:
Nie odzywa się, prawda?
Kika:
Prawda.
E:
Więc co zamierzasz?
Kika:
Nic nie jest takie jak kiedyś.
E:
A jakie ma być? Hmmm…
Kika:
Jeszcze raz przeżyć to, co się przeżyło. Spotkać ludzi, których się straciło.-
rozmarzyłam się.
E:
Każde nieszczęście musi mieć swój głębszy sens. Nie może być tak, że człowiek
poświęca ból i łzy za coś bezsensownego.- wytłumaczyła.
Kika:
Eee tam… Pierdole to wszystko. Najwyżej nie dam rady. Nikt nie będzie za mną
płakał.- powiedziałam nie wzruszona.
E:
Jesteś pierdolnięta. Chora psychicznie.- kręciła głową.
Kika:
Sposobem na życie jest samo destrukcja, El.- zaczęłam poruszać głową,
dziewczyna roześmiała się.
E:
Pamiętaj, cokolwiek zrobisz, każdego dnia będę Cię kochała coraz bardziej.- to
było miłe.
Kika:
Oks, ale czasami ze względu na złe samopoczucie człowiek ma ochotę po prostu
się rozpłakać. Ni miej mi tego za złe, jeśli to zrobię.
E:
Nikt nie zasługuje na Twoje łzy, a ten kto na nie zasługuje, na pewno Cię do
nich nie doprowadzi.
Kika:
Tak, tylko z góry na dół, jak z jedenastego piętra łamie Ci się serce po
stracie najbliższej Ci osoby. Znasz to uczucie pękniętego serca?
E:
Karolina nie od dziś wiadomo, ze umieranie jest łatwe. To życie jest trudne.
Musimy sobie z Nim radzić.
Kika:
Tylko czy ktoś jest w stanie podnieść się kolejny raz po porażce gdy widzi że
nikomu nie zależy?
E:
Gdy rozstałam się z Louisem, Max powiedział mi cos ważnego. Pamiętaj, dostajesz
w życiu to, o co masz odwagę prosić. I zobacz? Mam Ciebie.- wyciągnęła dłoń w
moja stronę.
Kika:
Jeśli będziesz przychodziła przykładowo o czwartej, zacznę być szczęśliwa już o
trzeciej.- złapałam jej dłoń.
E:
A do Nialla po prostu napisz.
Kika:
Jakby chciał to by napisał… Najwidoczniej nie chce.
E:
Nigdy nikogo nie pokochasz tak mocno jak mocno kochałaś Jego.
Kika:
Ja nawet nie wiem czy to była miłość?
E: Tak. Kochałaś. Czasem tylko tego nie
zauważałaś. Każdy człowiek potrzebuje się poczuć dla kogoś ważny i potrzebny, a
Ty to czułaś przy blondasie.
Kika:
Tyle chciałam, tyle nie umiałam Mu wyznać.
E:
Niby co?
Kika:
Czułam się zazdrosna i zła gdy pojawiły się plotki, ze spotyka się z Jade i
Arianą. A z Melissą nie mogłam się dogadać, bo bałam się, ze mi Go odbierze.
E:
Ołł..- wydobyła z siebie.
Kika:
Wiem, ze czasem sama tonę w morzu złych myśli i jedyne co z tego mam to
psychiczne blizny.
E:
Zapomnij o tym co było, aby wreszcie mieć to co będzie.- dojechaliśmy do
miasta. Eleanor robiła zakupy gdy ja próbowałam skontaktować się z Ronem.
-
I co? Dodzwoniłaś się?- zapytała po wyjściu ze sklepu.
Kika:
Nie odbiera. – mruknęłam.
E:
Oddzwoni. Choć pójdziemy jeszcze tam.- wskazała na sklep spożywczy.
Kika:
O dzwoni!- wskazałam na telefon.
E:
To odbierz, a ja tam będę.- wskazała na sklep do którego mieliśmy się teraz
udać.
Kika:
No hallo!- odebrałam.
R:
Dzwoniłaś?- burknął.
Kika:
Chciałam Ci powiedzieć, ze jestem kilka kilometrów od Manchesteru z El u jej
przyjaciela. Nie mamy tu zasięgu dlatego się nie odzywałam. Mam nadzieje, ze
nie jesteś zły?- zapytałam.
R:
Już mi przeszło.- zmienił podejście.
Kika:
Cieszę się. Obiecuję, być na czas w Szwecji.- próbowałam Go nie pogniewać.
R:
Nie musisz się spieszyć. Koncerty są odwołane.- powiedział.
Kika:
Dlaczego?- zapytałam.
R:
One Direction wstrzymują trasę, bo nie są pewni czy chcą to wszystko
kontynuować bez Zayna.
Kika:
Ale to znaczy…
R:
Tak, ze Wy też macie przerwę. Przykro mi!
Kika:
Czyli mam wracać do Londynu?
R:
Nie! Zostań tam gdzie jesteś. Media teraz nas męczą, a Ty przynajmniej nie
będziesz musiała się z tym zmierzać. Jesteśmy w kontakcie.- porozmawialiśmy
jeszcze chwile do powrotu El ze sklepu.
E:
Wracamy?- zapytała.
Kika:
Wiesz, ze One D przerwało trasę i myślą o zakończeniu kariery.- gdy to
usłyszała stanęła jak wmurowana.
E:
Skąd to wiesz?- spytała.
Kika:
Od Rona.
E:
99% tego, czego się obawiamy nigdy się nie zdarza.- skomentowała.
Kika:
Myślisz, ze to nie koniec?
E:
Simon na to nie pozwoli, a chłopcy nie poradzą sobie sami. Razem są silniejsi o
mogą osiągnąć jeszcze dużo.- rozwinęła swoja wypowiedź.
Kika:
Mój mózg jest fabryką strachu. Produkuje bzdury na skale masową.- panicznie się
bałam.
E:
Jedźmy.- zarządziła.
Zawsze
pragnęłam o znalezieniu kogoś kto będzie ze mną bez względu na to jak trudno
jest ze mną być, a teraz mogę to wszystko stracić.
E:
Nad czym tak myślisz?- przerwała mi El gdy wracaliśmy do siedliska.
Kika:
Pieprzyć to, zapomnij o tym.- burknęłam.
E:
Nie żałuj czasu na marzenia, to pojazd unoszący Cię do gwiazd.- jej słowa dziś
mnie murowały.
Kika:
Zastanawiałam się tylko jak to teraz będzie.- mruknęłam.
E:
Zdałaś sobie sprawę, ze nie należy ranić tych, których się kocha?- zapytała.
Kika:
Powiedzmy.
E:
Kiedy w końcu zrozumiesz, ze jesteś idealna. Tylko Ty umiesz sprawić, ze się
uśmiecha i ze jest szczęśliwy. Bardzo Cię kocha, Karolina.
Kika:
Nie prawda. Przespałam swoja szanse, zniszczyłam wszystko co było miedzy nami.
E:
Kiedyś bardzo cierpiałaś i teraz trudno Ci komuś zaufać, trudno uwierzyć, ze
komuś może na Tobie zależeć, ponieważ sama siebie nienawidzisz. Z jednej strony
chcesz, żeby ludzie uwierzyli, że jesteś silna. Ale w głębi duszy pragniesz,
żeby ktoś przeniknął przez te warstwę ochronną i dowiedział się, co tak
naprawdę czujesz. Boisz się jednak, ze nikt na świecie nie jest w stanie Cię
zrozumieć lub, co gorsza, że wszyscy się od Ciebie odsuną. Daj szanse Horanowi,
a jestem pewna, ze nie będziesz żałować.- skończyła swoje wywody, których nie
skomentowałam. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy. Żadna się już więcej nie
odezwała. Po powrocie do domu wróciłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku.
Za dużo. Za dużo. Czuję teraz tylko bezsilność, bezsilność jako stan ciała,
bezsilność rozmiękczającą kości, zamieniającą mięśnie w wiszące bezładne
sznurki. Za dużo tego wszystkiego. Mam najebane na psychice. Przepraszam.
Lokalizacja:
22 czerwiec 2015, Londyn, UK.
POV
Damian
Dostaliśmy
dziś wezwanie od Simona aby na 15 być w wytworni. Podobno cos w naszej sprawie
się ruszyło. Zgarnąłem po drodze Kamila i ruszyliśmy w drogę.
K:
Myślisz ze Karola będzie dziś w wytworni?- rozpoczął rozmowę.
D:
Mam nadzieje bo dziś wylatujemy.
K:
Chyba nic jej nie jest.
D:
Na pewno nie. Karolina jest jak kot. Ma siedem żyć.- próbowałem rozluźnić atmosferę
Nie
zdążyliśmy dobrze wejść do budynku a spotkaliśmy Toma.
T: Dobrze ze już jesteście. Udało nam sie znaleźć
dla was nowego managera który poleci z wami już dziś na koncert. Czekamy na
Karole i zaczynamy spotkanie.- spojrzałem na Kamila. To chyba odpowiedni czas aby
powiedzieć ze Kika zniknęła.
D:
Tom musze Ci cos powiedzieć.- zacząłem.
T:
Porozmawiamy w gabinecie.- ruszył w drogę.
D:
Karolina zniknęła.- powiedziałem. Mężczyzna sie odwrócił i powiedział:
T:
Jak to zniknęła?
K:
Normalnie. Nie ma z nią żadnego kontaktu od powrotu z Oslo. Zapadła sie pod ziemi.
W domu jej nie ma.
T:
Dzwoniliście do niej?- zapytał.
D:
Tak. Robimy to bez przerwy, ale bez żądnego odzewu. Cały czas to samo. Cisza.
T:
Kontaktowaliście sie z jej rodzina, przyjaciółmi?- pytał.
K:
Tak. Nikt nic nie wie. Ani rodzina w Polsce, ani przyjaciele. Jakby nie istniała.-
powiedział gitarzysta Dream.
T:
A ekipa trasy, One Direction.
D:
Zupełnie nic. Każdy ostatni raz widział ja na lotnisku w Londynie z El.
T:
A właśnie co mówi El?
D:
Z nią tez nie ma kontaktu.- odparłem.
T:
Zadzwońcie do Lou. Może on wam pomoże.
D:
On również nic nie wie. Dzwonił nawet do przyjaciół El. Nikt nic nie wie.
T:
Miała jakieś problemy ostatnio?- zapytał martwiąc sie.
K:
Nie wydaje nam sie. Było tak jak zawsze. Bez żądnego szalu.
D:
Kłóciła sie z Niallem dość często.- zauważyłem.
T:
Myślisz ze jej znikniecie jest tym spowodowane.
K:
Na pewno nie!- wtrącił Kamil.
-
Jestem tego pewien.- dokończył.
T:
Próbuje ja namierzyć a twarz idźcie na spotkanie z managerem.- ruszył w
kierunku swojego biura.
POV
Niall
Cala
noc myślałem gdzie jest Karolina. Co spowodowało ze wyjechała i sie nie odzywa.
Czy to moja wina? I czy będzie na jutrzejszym koncercie? Nie mogę siedzieć i czekając
aż sie odezwie. Postanowiłem ponownie odwiedzić jej mieszkanie. Czekałem na
klatce czekając na cud. Może dziś sie pojawi. Przecież jutro koncert.
Usłyszałem
otwieranie drzwi od klatki. Cos mi mówiło ze to ona. Wstałem i czekałem aż
pojawi sie na swoim piętrze.
N:
To Ty.- powiedziałem widząc jej sąsiada.
M:
Tez sie cieszę ze cię widzę.- burknął.
N:
Daruj sobie.- usiadłem na schodach.
M:
Myślisz ze siedząc tak na tych schodach ona wróci?- zapytał.
N:
To nie Twoja sprawa.- burknąłem
M:
Może czas wykorzystać swoje kontakty, Horan.- minął mnie.
N:
Co masz na myśli?- zapytałem.
M:
Jesteś sławny, ona również. Nigdzie nie pojawi sie nie zauważalna. Poszukaj ja
przez fanów.- wytłumaczył.
N:
Mam napisać na tt ze szukam przyjaciółki i czekać aż jakiś fan nie wstawi z nią
zdjęcia.
M:
Dokładnie. Chodź!- nakazał.
N:
Dokąd?
M:
Do mnie. Napijemy sie i podzwonimy po szpitalach.- nie lubię Go ale może ma
racje. Nikt nie pomyślał ze mogło cos sie im stać.
POV
Dawid
Właśnie
wyszliśmy ze spotkania z naszym nowym managerem. Paul wydaje sie być w porządku.
Jest miły, zabawny i tryska pozytywna energia. Troszkę zmartwił sie ze nie było
Karoliny ale
powiedział
ze zdąża to nad pędzić. Widzimy sie podobno za dwie godziny na lotnisku i razem
wspólnym samolotem ruszamy do Szwecji. Oprócz Paula na lotnisku będą czekać już
nasi ochroniarze. Nie wierze ze będę miał własnego ochroniarza. Ron powtarzał
nam ze sa nie potrzebni a tu proszę. Paul naprawia w jeden dzień wszystkie niespełnione
obietnice Rona.
POV
Niall
Wkurwi
mnie ten Max wiec gdy nadążyła sie okazja wyszedłem z jego mieszkania. Zamiast
pomoc mi w poszukiwaniu Karoliny on wiecznie gadał o modelkach. Debil! Idąc w stronę
samochodu zadzwoniłem do Macieja.
N:
Hej! Wiadomo cos?- zacząłem mówić.
N:
Jesteś już na lotnisku?- zapytałem.
M:
Tak i nawet nasz nowy manager postanowił włączyć sie w poszukiwania. Nie wylatywała
nigdzie z Londynu.
N:
Czyli jest na terenie UK?
M:
Tak, chyba ze wyleciała z innego miasta. Niall co robić?- pytał.
N:
Lećcie do Szwecji. Widzimy sie jutro a ja spróbuje ja znaleźć z Lou.
M:
Dzięki stary.
Rozłączyłem
sie z nim i od razu wykręciłem numer Louisa.
N:
Trzeba je znaleźć!- powiedziałem na przywitanie.
Lou:
Jeszcze sie nie pojawiły? - był zdziwiony.
N:
Niestety nie.
Lou:
Dobra spróbuje skontaktować sie z Maxem
N:
Jeszcze do niego nie dzwoniłeś!- wykurzyłem sie bo Louis mówił ze dzwonił do
wszystkich.
Lou:
Nie chciałem a zresztą trudno było zdobyć jego numer.
N:
To dzwon a ja obdzwonię szpitale w UK.
Lou:
Zadzwoń na infolinie jeśli odwiedziła jakiś szpital powinna być w rejestrze.
Widzimy sie jutro. Dobranoc!- pożegnaliśmy sie.
Lokalizacja:
23 czerwiec 2015, Hazel Grove, UK.
Z
samego rana zeszłam na śniadanie do
kuchni natykając sie na Maxa.
M:
Spakowana?- zapytał.
Kika: Spakowana?! Niby dlaczego?- zapytałam.
M:
Dziś chyba masz koncert, co nie?
Kika:
Podobno jest odwołany.- usiadłam na przeciwko niego.
M:
Co? Dlaczego?
Kika:
One Direction zastanawia sie nad zakończeniem kariery.
M:
Nie lubię ich ale powiem to nie dobrze.
Kika:
Skoro ich niw lubisz to dlaczego mówisz nie dobrze.
Kika:
W sumie jestem w takim momencie życia ze nie wiem czy chce to robić.-
spojrzałam na niego.
M:
Mówisz tak teraz bo nie wiesz czego chcesz. Jesteś na życiowym zakręcie ale to
muzyka utrzymuje cie na powierzchni ziemi.
Kika:
Skąd wiesz ze mam słabszy okres?- zapytałam.
M:
Niw trzeba być jakim myśliwym żeby to zauważyć.
Kika:
El?
M:
Nie zrobiłaby tego. El jest porządna. Najlepsza z niej przyjaciółka i nie
zrobiłaby tego nikomu. Możesz zdradzić jej największa tajemnice a największy
przestępca jej od niej nie wyciągnie. Już taka jest.
Kika:
Czyli czytasz ludziom w myślach?
M:
Obserwuje. Jestem dobrym obserwatorem. A uwierz gdy dziewczyny długo rozmawiają
to znaczy ze maja problemy z chłopakami.
Gdy
El zeszła na dół postanowiliśmy ze z Hazel Grove wyjedziemy po 12.
POV
Niall
N:
Cholera Louis!- wrzeszczałem na Louisa żeby zmusić Go do zadzwonienia do Maxa.
Lou:
Pierdole nie dzwonie!- marudził.
N:
Czy nie rozumiesz ze to nasza ostatnia deska ratunku. Musisz zadzwonić aby
dowiedzieć sie co dzieje sie z dziewczynami.
Li:
Niall ma racje. W Twoich rękach leży dzisiejszy koncert.- wsparł mnie Liam.
Lou:
Nie zrobię tego. Nie rozumiecie. Nie lubię tego faceta i nie będę tego ukrywać.
To on był prowokatorem moich kłótni z El. Nie będę go prosił o pomoc.
Zapomnijcie!- trzasnął drzwiami wychodząc z samochodu.
H:
Ja z Nim pogadam.- powiedział nie wtrącający sie jak do tej pory Herold.
POV
Harry
Byliśmy
już na lotnisku gdy Niall wsiadł na Louisa. Od kilku dni nie mamy kontaktu z
Kika. Zaginęła i nikt nic nie wie a dziś koncert. Każdy chodzi poddenerwowany a
jedyny Louis może uratować nasze show i tyłek Dream, bo gdy Karola sie nie
znajdzie to...
H:
Louis poczekaj.- zawołałem do przyjaciela który szedł w stronę ustronnego
miejsca.
Lou:
Odpuść Harry. Nie dam sie namówić.- burczał zapalając papierosa.
H:
Nie mam zamiaru cie do niczego namawiać, ale pomyśl o naszych fanach którzy
pojawia sie dziś na show. O tych ludziach którzy i tak cierpią przez odejście Zayna. Spróbuj poczuć sie tak
jak oni. Support ich chłopców nie pojawia sie na scenie. Siedzą i czekają na
swoich idoli półtorej godziny w ciszy. Nie
to ze cały dzień, głodni, przemarznięci czekają na wejście na hale to
jeszcze nie mogą rozgrzać sie przez muzyka supportu. Spójrz również na to jak
media będą nas hejtowac. Ponownie pojawia sie plotki ze 1D jest w zlej
kondycji, support ich wystawia. Zarzucać będą nam kłótnie, konflikty i wielkie końce...
Pomyśl!-podniosłem delikatnie glos co spowodował ze Lou na mnie spojrzał.
Lou:
Kłóciłeś sie kiedyś ze swoja dziewczyna o bliskie relacje z przyjacielem? Bałeś
sie kiedyś zostawić dziewczynę sama w domu na długi czas bo miałeś prace na
innej półkuli? Bolał Cię kiedyś fakt ze przyjaciel twojej dziewczyny zna ja
lepiej od ciebie? Ze spędza z nią więcej czasu? A co najważniejsze ze sie w
niej podkochuje?- mówił.
H:
Nie, ale jesteś moim bratem. Zawsze będę cie wspierał i bronił. Mogę sobie
tylko wyobrazić co teraz czujesz. Ale to już przeszłość. Układasz sobie na nowo
życie. Pamiętasz jak kiedyś walczyliśmy o przetrwanie, jak musieliśmy stawiać czoła
przeciwnością losu i jak walczyć musieliśmy z wytwórnia. Ochrońmy Dream od problemów
z wytwórnia, zerwaniem umowy lub wysokim odszkodowaniem jak nie zaśpiewają.- tłumaczyłam
a Louis wyciągnął telefon i mi go podał.
Lou:
Mogę Ci tylko tak pomoc. To jego numer.- podał mi telefon.
Zostawiłem
Go samego ale przed odejściem przytuliłem Go. Może nie jesteśmy już tak blisko
ale zawsze jest w moim miejscu miejsce dlatego głupka.
Li:
Udało ci sie go namówić?- zapytał Liam gdy wróciłem do auta.
H:
To jego numer.- pooddalałem swój telefon Payne.
Li:
W tak razie dzwonie.- przyłożył słuchawkę do ucha.
POV
Liam
Harry
podał mi numer Maxa przyjaciela El wiec wykonałem telefon. Nie odebrał za
pierwszym ani drugim razem. Udało mi sie za trzecim razem
M:
Ha..Hall...Hallo!- cos nam przerywało.
Li:
Tu Liam Payne z 1D. Szukam Kiki i El.-mówiłem.
M:
Nie słyszę! Co?!- krzyczał chyba szukając zasięgu.
Li:
El! Gdzie El?!- krzyczałem powtarzając.
M:
Już poje...pojech...pip pip- usłyszałem zakończenie rozmowy.
Li:
Rozłączył sie albo stracił zasięg.- powiedziałem widzach przeszywające
spojrzenia chłopaków.
N:
I co teraz? Jesteśmy w dupie!- Niall był przerażony.
Li:
Dzwon do Kiki a Ty do El.- zarządziłem Harremu i Niallowi. Ja natomiast próbowałem
ponownie dodzwonić sie do Maxa.
POV
Niall
Wykręciłem
jak najszybciej numer Karoliny tak jak rozkazał Liam. Harry robił podobnie.
Cala trojka siedzieliśmy w samochodzie z telefonami przy uchu.
H:
Mam sygnał.- powiedział Harry.
N:
Karolina?!- krzyknąłem a chłopacy sie rozłączyli.
Kika:
Tak. Co jest?- zapytała zdziwiona ze dzwonie.
N:
Gdzie ty jesteś do jasnej cholery?!- wrzasnąłem bo zeszło ze mnie cala obawa ze
cos sie jej stało.
Kika:
Jak chcesz ze mną tak rozmawiać to wal sie!- chciała odłożyć słuchawkę.
N:
Zaczekaj!- znowu wrzasnąłem.
Kika:
Na co? Chcesz mi powiedzieć ze jestem beznadziejna i cie wkurzam. Nie martw sie
nasze drogi już sie rozeszły, Ni.- mówiła.
N:
Co ty pierdolisz?! Gdzie jesteś? Co z koncertem?
Kika:
Jakim koncertem? Przecież został odwołany.- była zdziwiona.
N:
Co? Kto Ci takich bredni nagadał?- pytałem.
Kila:
Ron. Podobno nie możecie sie zgodzić. Chcecie zakończyć karierę.
N:
Nie wiem co ten frajer ci nagadał i jakim w tym cel ale musisz wyjść dziś na scenę
w Szwecji.
Kika:
Tylko ze ja nie zdążę na samolot. Jestem pod Manchesterem z El. Dopiero wyjechaliśmy.-
czułem ze jest przerażona.
N:
Nie panikuj. Bedzie dobrze. Daj El.- mówiłem spokojnie.
Gdy
El miała już słuchawkę przy uchu powiedziałem jej ze ma jak najszybciej zawieźć
Kike do Manchesteru na lotnisko Airport po czym sie rozłączyłem bo sam musiałem
wchodzić na pokład samolotu. W miedzy czasie udało mi sie znaleźć prywatne
linie lotnicze które przetransportują Kike do Szwecji. Oby zdążyła.
POV
Kika
Od
dwudziestu minut siedzę w jakimś maleńkim samolocie na lotnisku w Manchesterze.
Od mojej rozmowy z Niallem minęło czterdzieści minut i od tego czasu nie mogę
sie do niego dodzwonić.
-
Jest Pani gotowa do lotu?- zapytał pilot.
Kika:
Chyba tak.
-
Chyba? Musze mieć pewność. A zresztą nie zostało nam dużo czasu. Musze ruszać
jak mam zdążyć.
Kika:
W takim razie lećmy.- zarządziłam.
Na
lotnisku w Göteborg czekała na mnie Lottie i jakiś kierowca.
L:
Hej! Wszystko wiem, ale wytłumaczę ci wszystko po koncercie. Mamy mało czasu.- powiedziała
siostra Tommo.
Kika:
Wiem. Nie zdążę.
L:
Zdążysz ale wsiadaj.- poganiała.
Nie
wiedziałam ze w samochodzie Lottie miała zestaw do makijażu. Zrobiła mi makijaż,
fryzurę i pomogła sie przebrać.
-
Mamy problem. Korki.- powiedział kierowca.
Kika:
Co?! Tylko nie to.- prawie płakałam.
L:
Tylko nie rycz. Zdążymy!- mówiła Lottie.
Zdążyliśmy
ale na scenę i tak weszliśmy z dwudziestominutowym opóźnieniem. Ostatnie metry
do sceny pokonałam biegnąc przez wąskie korytarza. Przez trzy piosenki nie mogłam
nabrać powietrza. Męczyłam sie co zauważyli chłopacy. Jestem im wdzięczna za te
dłuższe przygrywki które pomogły mi nabrać powietrza i uspokoić moje serce.
Ostatnia
piosenka i podziękowania.
Kika:
Z tego miejsca chciałabym podziękować mojemu przyjacielowi ze zrobił wszystko żeby
ściągnąć mnie tu dziś, do was za wszelka cenę. W sumie nie wiem czy sie jeszcze
przyjaźnimy. Ale jest cudownym człowiekiem. Zazdroszczę jego dziewczynie.
Prawdziwych przyjaciół poznaje sie w biedzie.- zakończyłam mówić.
Kika:......
Na
koniec wydobyłam ze zmęczonego ciała i głosu: Nienawidzę swojego managera!- po
czym zeszłam ze sceny. Jak dotarłam do garderoby nikogo w niej nie było.
Położyłam się na kanapie i zasnęłam.
Lokalizacja:
24 czerwiec 2015, Göteborg, Szwecja
Nad
ranem obudziłam się w jakimś pokoju. Nie pamiętam, abym wróciła wczoraj do
hotelu, ale może przez masę przeżyć i zmęczenie nie pamiętam. Podniosłam się z
łóżka, zauważyłam stojącego Nialla na tarasie. Nie wiedziałam co się dzieje,
chciałam uciec, ale zauważył jak wstaje z łóżka.
N:
Już nie śpisz?- zapytał.
Kika:
Nie.
N:
Ale mam nadzieje, ze chociaż wyspałaś się.- lekko się uśmiechnął.
Kika:
Tak, ale sama nie wiem jak tu się znalazłam.
Kika:
Dzięki, przez to całe zamieszanie nie wzięłam torby z samochodu El.
N:
Wiem, dzwoniła.- chciałam iść zabrać ubrania i udać się do łazienki, gdy zdałam
sobie sprawę z tego, ze muszę to powiedzieć:
Kika:
Dziękuję. Jesteś dla mnie taki dobry, a ja..- zamilkłam, nabierając powietrza.
-
Chuj! Niby się z Tobą przyjaźnie a wpierdalam Ci noże w plecy.- mój wzrok
utkwiony był w podłodze.
N:
Przyjaciołom trzeba pomagać, nawet jeśli robią coś maksymalnie głupiego.-
czułam ze się uśmiecha gdy to mówi.
Kika:
To przyjaźń? Może lepiej o tym nie mówmy.- odwróciłam się idąc pod prysznic.
***
Wychodząc
z pod prysznica modliłam się o to, żeby Nialla nie było już w pokoju. Nie wiem
czy rozczarowałam się gdy zauważyłam, ze siedzi na łóżku.
N:
Porozmawiajmy, ale szczerze, bez kłótni.- zaproponował.
Usiadłam
bez słowa jednego, gdy położył dłoń na mojej dłoni. Chciał mi pokazać, ze nie
jestem sama?
N:
Wiesz dlaczego Ci pomagam?- spojrzał na mnie. Milczałam.
-
Bo zobaczyłem, że często naprawdę jesteś małą dziewczynką. Wtedy, kiedy nikt na
ciebie nie patrzy. Śpisz z pluszowym misiem, płaczesz kiedy w telewizji po raz
siedemnasty pokazują “Anię z Zielonego Wzgórza”. A przede wszystkim
potrzebujesz czułości. Całego morza czułości. Chcesz, żeby cię tulić, głaskać
po głowie i mówić, że jesteś wspaniała.
Kika:
Dlatego odbudowałeś każdą cząstkę mnie. I każda ta cząstka mnie jest już
cząstką Ciebie?
N:
Nie, bo potrzebuję Ciebie, jak żadnej innej rzeczy skłamałbym, mówiąc, że chce
się z Ciebie wyleczyć.
Kika:
Tylko, ze ja Niall mam blizny, a one przypominają mi, że przeszłość zaistniała
naprawdę.
N:
Jestem tu, aby Ci pomóc.
N:
Chcesz mi powiedzieć, ze zawsze będziesz mnie ranić i mam odpuścić. Tak?
Kika:
Nie, tylko czasem mam wrażenie, że noszę znak z napisem “dowalcie mi”.
N:
Co Ty mówisz? Kochamy Cie i zawsze możesz na Nas liczyć!- pocieszał.
Kika:
Nienawidzę tego uczucia, gdy odnoszę wrażenie, ze wszystkim się narzucam i
przeszkadzam, a pojawia się ostatnio często, zbyt często.
N:
Mnie nigdy się nie narzucasz. Wręcz przeciwnie. Cierpię gdy nie mam z Tobą
kontaktu i mnie unikasz lub odpychasz.
Kika:
Dlaczego ludzie tak się zmienili, Ni? Dlaczego żeby być lubianym trzeba być
pięknym i mieć wszystko co najlepsze?- zapytałam gdy zapanowała cisza.
N:
Hmmm..- zaczął myśleć.
-
Nie jesteśmy jednakowi mimo, że wdychamy to samo powietrze. Uświadom to sobie
po pierwsze.
Kika:
Przez te wszystkie lata dowiedziałam się, że czasem odpychamy ludzi tylko
dlatego, żeby nas przyciągnęli. Chcemy, żeby do nas przyszli, powiedzieli, że o
nas nie zapomnieli. Chcemy, żeby udowodnili nam, jak bardzo im na nas zależy.
Chcemy, żeby walcząc o nas, dowiedli swojej miłości, a potem wszystko się
psuje.
N:
Każdy z Nas tęsknił za czymś co nigdy nie było jego. Ufał, chociaż nie
powinien. Kochał, chociaż to bolało.- nie wiem o czym tak naprawdę mówił.
Kika:
Słyszałeś kiedyś o tym, ze zazwyczaj ludzie którzy są w towarzystwie najweselsi
mają najgłębszą depresję?
N:
Ty jej nie masz. Robimy wszystko, zęby tak nie było, ale masz rację. Wrażliwość
do pewnego stopnia jest pozytywna, później zaczyna przerażać to, jak człowiek
może być słany.
Kika:
Wiesz, ja taka silna nie jestem. Ja już nie mam psychiki, wystarczy parę słów i
już po mnie.
N:
Niektóre wspomnienia sprawiają, że potrafimy się z nich śmiać godzinami, a
niektóre wywołują u Nas dziwny ból w środku i łzy w oczach. Takie życie.
Kika:
Może nie płacze, ale to boli. Może nic nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuje,
ale mi zależy…- nawiązałam do ostatnich wydarzeń związanych z Nami.
N:
Dziecko nie rezygnuje z chodzenia tylko dlatego, że kilka razy się przewróciło.
A Ty zamierzasz się poddać, bo kilka razy coś Ci nie wyszło?- mówił tak jakby
nie zwrócił uwagi na to co powiedziałam.
A
ja miałam świadomość, ze ciągnie mnie do Niego.
-
Zamilkłaś?- uderzył mnie łokciem w rękę.
Kika:
Dziewczyny w moim wieku powinny mieć masę butów, ciuchów i zwiedzać świat, a
nie przepłakiwać noce przez chłopaków, którzy mają je w dupie..- mruknęłam.
N:
Czas nauczyć się wybaczać, Kika.
Kika:
90% ludzi wybacza bliskim osobom tylko dlatego, gdyż boi się całkowitej utraty
tej osoby ze swojego życia, Horan.
N:
Chcesz powiedzieć, ze niebezpiecznie jest wierzyć w to, ze coś trwa wiecznie?
Kika:
Tak, ludzie są tylko po to, aby się popałętać i potem zniknąć. Jak jakiś żart,
o którym wszyscy zapomnieli. Którego nikt nawet nie opowiedział. Ludzie jedynie
wchodzą i wychodzą, bez sensu, jak do i z tramwaju. Czerń nie ma końca i nic w
niej nie słychać. Wszystko, co istnieje, wyśmiewa się z siebie nawzajem.
N:
Nie zgodzę się. Jeśli kochało się jakąś osobę, to zawsze będzie się cos do niej
czuć.- powiedział.
Kika:
Jak to jest być zakochanym?- zapytałam, a Niall wydawał się zdezorientowany.
N:
To najcudowniejsza i najokropniejsza rzecz, jaka ci się kiedykolwiek może
przydarzyć. Wiesz, że znalazłeś coś niesamowitego i chcesz zatrzymać to na
zawsze, a każda
sekunda,
przez którą to posiadasz, to coraz większy strach, że możesz
to
stracić.- wytłumaczył.
Kika:
Mogę Cię o cos poprosić?- zapytałam.
N:
Wiesz, ze zrobię dla Ciebie wszystko.
Kika:
Przytul mnie jak najmocniej potrafisz.- spojrzałam na niego. Zauważyłam, ze się
uśmiecha.
N:
Zgniotę Cię.- dzięki tym słowom zdałam sobie sprawę, ze to był mój Niall za
którym tęskniłam.
Kika:
Bądź moim lekarstwem.- powiedziałam gdy słyszałam bicie serca Ni.
N:
Lekarstwem, powietrzem czym chcesz.- odpowiedział.
N:
Będę Twoim łóżkiem i kołdrą z pewnymi bonusami.
Kika:
Oh.. Jakie to bonusy?- zapytałam.
N:
Gotowanie, ogrzewanie, wyrzucanie śmieci, sprzątanie i zajebisty seks.-
zamruczał, a nasza uroczą chwile przerwał jego telefon. Oderwałam się od Niego
umożliwiając mu odebranie telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz gdzie teraz
widniała na nim uśmiechnięta twarz Ariany Grande. Poczułam w piersi ból, jakby
ktoś wyrwał mi serce. A potem doznałam wrażenia okropnej pustki, która mogła
zapełnić jedynie czyjeś serce.
N:
Yyy…- nie wiedział co powiedzieć, a mnie ponownie dopadły dzisiejszego dnia
obrazy z tamtego dnia gdy Go odtrąciłam. I ta jedna myśl, ze oddałabym wszystko
by zmienić bieg wydarzeń.
Kika:
Nie daj jej czekać..- uderzyłam Go lekko w ramie.
N:
Jesteś pewna?- spojrzał w moje oczy tymi błękitnymi źrenicami.
Kika:
Chłopak, który traktuje swoją dziewczynę jak księżniczkę, pokazuje, ze był
wychowany przez królową.- powiedziałam.
N:
Masz rację, zaraz wracam.- odebrał.
Wrrr…
Znów mam ochotę pierdolnąć uczuciami o ścianę. Straciłam swoją szanse na bycie
z tak świetnym facetem jakim jest ten Irlandczyk. Już teraz wiem, ze pozostały
mi marzenia, ze może zjawi się dziś, może przytuli już. I wyjmie z serca ciernie
martwych dawno powiędłych róż.
POV
Niall
Zadzwoniła
Ariana więc przerwałem naszą rozmowę z Karoliną i wyszedłem na korytarz
porozmawiać z przyjaciółką. Gdy zakończyłem rozmowę spotkałem na swojej drodze
Harrego.
H:
I jak z Nią?- zapytał.
N:
Raczej w porządku.
H:
Raczej? Powinieneś, kurwa, klęczeć przed nią jak ostatni żebrak. Obsypywać ją
wszystkim, co najlepsze i gdyby chciała to zapierdalać po tą gwiazdkę z nieba,
zabrać ją na wycieczkę do Eldorado i zrobić wszystko, żeby poczuła się jak
księżniczka. Powinieneś płakać za każdym razem, kiedy ona jest nieszczęśliwa,
wyć powinieneś. Masz być dla niej ideałem, rozumiesz? Masz być tym jebanym
księciem na białym koniu, bo choć byłeś skurwysynem, to ona nadal patrzy na
Ciebie z tą samą miłością w oczach i nadal w Ciebie wierzy, nawet jeśli wszyscy
inni zwątpili. Nosi tyle ran przez Twoją głupotę, a nadal ma i będzie miała
wyciągnięte ręce, gdybyś potrzebował pomocy, zawsze jest dla Ciebie i nigdy się
nie odwróciła, ani nie odwróci. Ta dziewczyna jest Twoim cudem i choć tak
kurewsko ją zniszczyłeś, to nikt nie kocha Cię tak perfekcyjnie jak ona. Doceń
to. To jest twoja szansa, żeby wszystko naprawić.- mówił jak opętany.
N:
Tylko ja nie wiem czego ona tak naprawdę ode mnie oczekuję. Wiem, ze pieprze i
kiedy chce się do mnie zbliżyć ja się odsuwam, a gdy ja o nią zabiegam ucieka. Boję
się, że któregoś dnia zadzwoni do mnie i powie, że mnie potrzebuje. Najgorsze w
tym wszystkim będzie to, że nie będę umiał odmówić jej, rozumiesz? Czasem nawet
nie mogę zaufać sobie, jeśli chodzi o Nią.
H:
Walcz Horan, o nią jeśli chcesz być szczęśliwy!- zagrzewał.
N:
Chce zaproponować jej przyjaźń, bo boję się, ze ja stracę. Wolę mieć ją za
przyjaciółkę niż nigdy więcej jej nie zobaczyć.- otworzyłem się przed Heroldem.
H:
Wiesz, ze nie podoba mi się tan pomysł, ale… uważaj. Nie przekonasz kobiety, ze
jest ładna. Jeśli ktoś kiedyś w czasach dojrzewania powiedział jej, ze posiada
jakąś wadę czy tez jest brzydka, ona wierzy w to do dzisiejszego dnia. Może się
oszukiwać, wmawiać sobie, ze to nie ważne, akceptować te wadę. Nawet uważać, ze
zmieniła ją w zaletę, ta część jej jest piękna. Wyrosnąć z brzydkiego kaczątka
na oszałamiającego łabędzia . To czasem w jej głowie gdy siedzi sama w swoim
pokoju, pojawiają się myśli, wracają słowa wypowiedziane przez ta osobę wiele
lat temu. Tak po prostu jest. To nigdy nie wyjdzie z jej głowy. Także zważaj na
swe słowa, bo mogą zostać nie zapomniane.
POV
Karolina
Od
naszej rozmowy z Niallem minęło już dwie godziny. Nie wrócił i zapewne już tego
nie zrobi. Trochę żałuję, ale nie chce się tym teraz przejmować. Zamierzam
spędzić dzień w hotelu i załapać się na wieczorny lot do Londynu. Już
zasypiałam gdy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Rona.
Odebrałam i nie dałam mu dojść do słowa:
Kika:
Mam Cię dość, rozumiesz! Nie pisz, nie dzwoń, poradzę sobie bez Ciebie!-
wrzasnęłam i rozłączyłam się. Mam za złe Ronowi, ze chciał Nas zniszczyć i
odwołać nasz koncert. Po powrocie do Londynu zamierzam powiedzieć o wszystkim
Simonowi.
***
Wieczorem
razem z chłopakami z bandu One Direction czekałam na samolot do Londynu. Dream
podobno wrócili już do stolicy.
J:
Jak długo będziemy lecieć?- zapytał Josh.
Kika:
Niecałe dwie godziny.- odpowiedziałam.
J:
Dzięki dobra kobieto.- odpowiedział gdy mój wzrok utkwiony był na rozmawiającym
Niallu przez telefon.
J:
On dziś tak cały dzień.- skomentował Josh.
Kika:
Wiem.- powiedziałam smutnym wzrokiem gdy nasze oczy się spojrzały. Szybko
utkwiłam Go w kimś innym. Jakimś przechodniu.
J:
Jeśli on przyłapał Cię na tym, że na niego patrzysz , pamiętaj, że on też
popatrzył na Ciebie.- skomentował odchodzący ode mnie Josh.
W
samolocie siedziałam obok jakiegoś młodego chłopaczka.
-
Spotkałem dzisiaj miłość.- zaczął mówić.
-
Przepraszała, ze nie zawsze trwałą do końca.
Kika:
Płakała?- zapytałam.
-
Płakała, bo często rani.- odpowiedział.
Kika:
Krzyczała.- nasza rozmowa była dość dziwna.
-
Krzyczała, ze nie zawsze jest piękna.
Kika:
Śmiała się?- dopytywałam.
-
Śmiała, bo umie z siebie kpić.
Kika:
Żartowała z czegoś?
-
Żartowała, ze ludzie nie zawsze traktują ją poważnie.
Kika:
Była zła?
-
Złościła się, ze czasem w nią wątpimy.
Kika:
To może cieszyła się?
-
Cieszyła się, ze tak często jej szukamy.
Cały
mój lot trwał na bezsensownej rozmowie z towarzyszem siedzącym obok. Gdy
wylądowaliśmy, zabrałam szybko swoje bagaże i ruszyłam do taksówki, która
zwiozła mnie do domu w którym czekała już El z Bogdanem. Zamierzam nie
wychodzić z domu do kolejnego koncernu.
Lokalizacja:
25 czerwiec 2015, Londyn, UK.
Kolejny
deszczowy dzień sie zapowiada. Oprócz krótkiego spaceru z Bogdanem cały dzień
spędziłam w czterech ścianach swojego londyńskiego mieszkania. Nie miałam na
nic ochoty a i w lodowce były pustki. Postanowiłam zamówić zakupy do domu aby
nie moknąć na ulicach miasta.
Gdy
miałam już w rękach swoje zakupy postanowiłam upiec jakieś ciasto i zrobić
koktajl.
***
Po
południu rozłożyłam sie wygodnie na tarasie i obserwowałam jak pada deszcz
zajadając sie babka i popijając koktajlem z truskawek gdy zadzwonił mój
telefon. Dzwonił Tom.
T:
Witaj Karolka!- przywitaj sie.
Kika:
Witaj. Co tam u Ciebie?
T:
A dobrze. Chciałem cie zaprosić jutro do wytworni.- powiedział.
Kika:
Jutro, dobrze. Na pewno Bede.- uśmiechnęłam sie.
T:
To sobie porozmawiamy.- te ostanie słowa trochę mnie przestraszyły. Chyba
oberwę za mój wyjazd do Hazel Grove.
Wieczorem
szykował sie kolejny spacer z Bogdanem
W sumie nie padało już ale pachniało deszczem.
Razem z Bodziem pospacerowaliśmy dłużej niż rano. Próbowaliśmy poznać okolice w
której mieszkamy. Wracając natknęliśmy sie na chłopaka siedzącego pod naszym
blokiem w kapturze. Minęliśmy go i próbowaliśmy dostać sie do środka.
-
Może pomogę?- usłyszałam glos za sobą. Przestraszyłam się bo wiedziałam ze to chłopak
z krawężnika.
Kila:
Nie dziękuje.- wbiega do klatki zatrzaskując drzwi.
Byłam
przestraszona gdy dotarłam do domu. Zsunęłam sie po drzwiach i siadłam na podłodze.
Serce waliło jak dzwon.
POV
Louis
Szedłem
do domu Karoliny gdy wpadłem na jakiegoś kolesia. Nie zauważyłem kim był bo minął
mnie i szedł dalej. Kretyn! Wystarczyło przeprosić.- pomyślałem.
Po
chwili zapukałem do drzwi
Otworzyła
mi je przerażona dziewczyna.
Lou:
Co Tobie? Wyglądasz jakbyś widziała ducha.- zacząłem mówić.
Kika:
Co? Nie! Daj spokój. Właz!- zachęcała
Lou:
Przyszedłem zaproponować imprezkę.- zacząłem.
Kika:
Imprezkę?
Lou:
Tak. Ja, Ty i klub pełny samotnych serc.
Kika:
I spoconych ludzi.- dodała.
Lou:
Fakt.- uśmiechnąłem sie.
-
To co? Chętna?- zapytałem.
Kika:
Potrzebuje godziny.
Lou:
Masz półtora.- minąłem ja i poszedłem do kuchni cos przekąsić a moja przyjaciółka
ruszyła na górę
POV
Karolina
Tommo
czekał na mnie na dole gdy ja okopywałam górna łazienkę i garderobę. Cieszę sie
ze przyszedł bo przynajmniej nie będę musiała zostać tu sama. Przestraszyłam się
tego chłopaka pod klatka.
O
22 razem z Louisem wchodziliśmy do klubu w centrum stolicy. Jak na złość po wyjściu
z samochodu natchnęliśmy sie na paparazzi. Podziękowałam Tommo za to, ze nie zostawił
mnie tam samej. Podał mi dłoń i jak na opiekuńczego przyjaciela wprowadził mnie
do lokalu. Mogę powiedzieć ze cala imprezę spędziłam z Lou i jego kolegami.
Tommo dbał również o to, żebym zawsze miała pełny kieliszek i żaden frajer sie
do mnie nie przystawiał. Uwielbiam opiekuńczego Lulusia.
Gdy
właściciel klubu poprosił nas o pamiątkowe zdjęcie które zapewne i tak będzie służyć
mu do promocji lokalu Louis złapał mnie w tali i przytulił do swojego boku.
-
Idziesz tańczyć?- zapytał jeden z jego kolegów.
Kika:
Jasne.- po chwili ruszyłam w stronę parkietu.
Przy
trzeciej piosence dołączył do nas Tommo z reszta ekipy. Bawiliśmy sie wszyscy
razem tak jak przystało na zgrana ekipę a gdy sie zmęczyliśmy wróciliśmy z powrotem
do loży gdzie napełniliśmy swoje ciała procentami.
Lou:
Można prosić Panią do tańca?- zapytał szarmancko Louis gdy wraz z jego kolega rozmawialiśmy
o piłce.
Kika:
Zgoda.- uśmiechnęłam sie i złapałam jego
dłoń. Na parkiecie leciała właśnie piosenka dla zakochanych która emanowała bliskością.
Znam Lulusia bardzo dobrze i wiem ze nie musze sie go bać wiec zgodziłam sie na
taniec przytulaniec.
Zmęczeni
wygibasami ruszyliśmy do baru. Bylem tak zmęczona ze Tommo musiał posadzić mnie
na barowym krześle.
Lou:
Dwa drinki z cola.- krzyknął do kelnera.
Sącząc
drinka plotkowaliśmy, naśmiewaliśmy się z ludzi z parkietu i ocenialiśmy ich wygląd.
To bardzo chamskie ale to Tomlinson. Najbardziej zwariowany człowiek.
Lou:
Cieszę sie ze przyjęłaś moje zaproszenie i bawimy sie tu razem.- przytulił mnie
do siebie.
Staliśmy
tak długo przytulając sie, masując swoje plecy i szczypując w tyłek.
Kika:
Jędrny tyłeczek.- powiedziałam szczypiąc go kolejny raz na co wybuchł śmiechem.
Około
trzeciej postanowiliśmy zakończyć imprezę. Wyszliśmy przed klub i czekaliśmy za
samochodem. Lulus przewiesił swoja rękę przez moje ramie a w drugiej ręce trzymał
papierosa. Zauważyłam paparazzi.
Kika:
Ktoś nas obserwuje- nachyliłam sie do jego ucha gdy to mówiłam.
Lou:
Noski noski.; Tomo otarł naszymi nosami o siebie. Wyglądało jakbyśmy sie całowali.
Kika:
Jesteś stuknięty.- burknęłam.
Lou:
Chcesz?- podał mi papierosa. Wzięłam bucha, może dwa gdy pojawił się nasz samochód.
Tommo stwierdził ze pomoże mi wejść do środka. Złapał za mój tyłek lekko sie uśmiechając.
Zboczach!
Jeżeli
myślałam ze impreza sie zakończyła to byłam w błędzie. Cala ekipa wylądowała w
domu Tommo. Wszyscy bawili sie w salonie kiedy stwierdziłam ze idę spać. Trudno
prześpię sie w pokoju Lulusia.
Lokalizacja:
26 czerwiec 2015, Londyn, UK.
To
było do przewidzenia ze zostanie na noc w domu Lulusia skończy sie kolejnymi
plotkami. Czytałam poranna prasę gdy w kuchni pojawił sie Tommo.
Lou:
Co tam wyczytałaś?- zapytał zaglądając do lodówki.
Kika:
Członek brytyjsko- irlandzkiego boysbandu One Direction Louis Tomlinson (23lat)
pogodził sie już z rozstaniem z wieloletnia partnerka Eleanor Calder (22lat) i
na nowo układa sobie życie prywatne. Od dłuższego czasu widywany jest w
towarzystwie pięknych kobiet, ale to wokalistka nowego suportu 1D skradła jego
serce. Idol wielu młodych dziewczyn na całym świecie jest ponownie szczęśliwy, a jego wybranka nie odstępuje Go
na krok. Kika oprócz dobrego kontaktu z całym One Direction przyjaźni się z ex
Tomlinsona. Młoda wokalistka wchodzącego na szczeble kariery zespołu Dream
jeszcze miesiąc temu była widywana z niemieckim producentem muzycznym Zeddem.
Czy wpływ na rozstanie tej dwójki miał sam Tomlinson? Większość fanów obu
zespołów zastanawia się również jak zareaguje na związek wokalistów sama
Eleanor Calder gdy dowie się, ze jaj przyjaciółka, z którą spędzała w ostatnim
czasie mnóstwo czasu spotyka się z jej byłym chłopakiem. Kto by pomyślał, ze to
Kika zastąpi miejsce El u boku Louisa? Po wczorajszym wspólnym wypadzie do
jednego z londyńskich klubów Louisa i Kiki możemy śmiało napisać, ze para nie szczędzi
sobie czułości i oprócz siebie nie widzi nikogo. 23 letni członek One Direction
nie odstępował swojej dziewczyny na krok, trzymał ją blisko siebie, pozował z nią
do zdjęć trzymając za talie, pomagał usiąść na krześle, dbać o dobra zabawę i
pełny kieliszek, tańczyć tańce zakochanych, przytulając a nawet i całując.
Wszystko tylko po to, aby uszczęśliwić ukochaną. Po opuszczeniu lokalu oboje
wrócili do posiadłości Tomlinsona, którego opuścili razem dopiero rano. Z tego
miejsca cała gazeta The Sun życzy parze szczęścia i miłości, ale przede
wszystkim aby ten związek trwał dłużej niż poprzedni związek Karoliny.
Kika:
Ja tez nie. Chociaż poczekaj. Mam tu cos.
Lou:
Czytaj.- zachęcał.
Kika:
25letni producent muzyczny Anton Zaslavski znany bardziej jako Zedd na ostatniej
konferencji prasowej przyznał ze jego związek z wokalistką Dream, 21letnią Karolina
nie przetrwał próby czasu i para rozstała się pozostając w przyjacielskich
reakcjach. Podobno na rozstaniu pary zaważył fakt ze Karolina jest teraz w
trasie i nie ma za dużo czasu dla swojego ukochanego. Zedd przyznał natomiast ze
cały czas czuje cos do swojej byłej dziewczyny i ma nadzieje ze po powrocie z
trasy odbudują swoje relacje i ponownie będą mogli być razem
Lou:
No no no... maleńka- poruszył brwiami
Kika:
Ogarnij Lou. Ja spadam.- wstałam ze swojego miejsca.
Lou:
Dokąd?
Kika:
Do wytworni.
Lou:
Odwieźć cię?- zaproponował.
Kika:
Mówisz serio czy zgrywasz sie.
Lou:
Zgrywam. Żart.- ruszył do samochodu.
Otworzył
mi drzwi i razem wyjechaliśmy z podjazdu. Na ulicach jego dzielnicy oczywiście
byli już dziennikarze szukający sensacji.
Lou:
Karolina spędziła noc w domu Louisa Tomlinsona.
Był ostry seks.- zaczął sie wydurniać.
Kika:
Spadaj!- uderzyłam go w rękę.
Pod
studiem pożegnaliśmy sie całusem w policzek i każdy poszedł lub pojechał w
swoja stronę. Tommo jest zwariowany. Ewidentnie.
***
Kika:
Dzień dobry! Byłam umówiona na spotkanie z Tomem bądź Simonem.- powiedziałam
kobiecie w recepcji gdy weszłam do budynku.
-
Za chwile ktoś po Ciebie przyjdzie.- powiedziała uśmiechając się delikatnie.
T:
Karolina!- usłyszałam za sobą dość znany głos Toma.
Kika:
Witaj staruszku!- przytuliłam się do Niego.
T:
Tylko nie staruszku.- odpowiedział wypuszczając mnie ze swoich objęć.
-
Dobrze wyglądasz, a jak się czujesz?- zapytał gdy szliśmy w strone gabinetu
Cowella.
Kika:
Dziękuję. Jest dobrze, ale czasami przyłapuję się nad tym, ze cierpię.-
odpowiedziałam szczerze.
T:
Nie ma się co dziwić. Cierpisz bo miałaś odwagę iść za tym co chciałeś.-
otworzył mi drzwi gdy znaleźliśmy się pod gabinetem naszego mentora.
W
środku pomieszczenia oprócz Simona stał jeszcze jeden mężczyzna. Gdy Cowell
mnie zauważył tylko srogo spojrzał w moją stronę.
Kika:
Dzień dobry!- powiedziałam dość cicho.
S:
Siadaj.- wskazał na fotel.
-
Mamy do pogadania.- i w tym momencie wiem, ze to nie będzie luźna rozmowa, ale
mam zamiar się bronić.
Kika:
Czuję, ze nie będzie łatwo.- mruknęłam.
S:
Nie będzie. Pierwsza sprawa, gdzie się podziewałaś zaraz po powrocie z Oslo?
Kika:
Byłam z Eleanor w Hazel Grove.- odpowiedziałam.
S:
Co tam robiłaś?- kolejne pytanie. Czułam się jak na przesłuchaniu.
Kika:
Odpoczywałam i nabierałam siły do kolejnych koncertów.
S:
Na które trzeba było cię ściągać prywatnym odrzutowcem, bo zapomniałaś o nim.
Kika:
Nie zapomniałam o koncercie. Po prostu Ron wprowadził mnie w błąd mówiąc ze
trasa jest zawieszona.- denerwowałam się coraz bardziej.
S:
Rozmawiałaś z Ronem?!- lekko się wkurzył.
Kika:
To chyba oczywiste skoro jest moim w sensie naszym managerem. A zresztą miałam
jego zgodę na przebywanie u rodziny Maxa.
S:
Pięknie!- rozłożył się na swoim fotelu.
Kika:
Skoro już rozmawiamy o managerze żądam zmiany.
S:
Słucham?! Wiesz co Ty mówisz?
Kika:
Nie będę pracować z kimś tak nie kompetentnym jak Ron i obiecuje mówić to
otwarcie na koncertach i wywiadach!- wstałam z miejsca.
S:
Gdybyś wiedziała to Ron nie jest już waszym opiekunem trasy.- syknął Simon.
Kika:
Zwolniłeś Go? Dlaczego?- zrobiło mi się żal Rona, chociaż marzyłam o tym.
S:
Miałem swoje powody. Nie dbał o Was tak jak miał. Był nie kompetentny jak
powiedziałaś.
Kika:
Kurwa!- skomentowałam.
S:
Żadne kurwa.- burknął.
Kika:
Właśnie ze kurwa!- usiadłam na miejsce.
S:
Nie garb się! Będziesz miała krzywy kręgosłup.- zwrócił mi uwagę.
Kika: Krzywy kręgosłup, bo życie nie jest proste i
kopie Cie po dupie coraz częściej jeszcze mocniej.- schowałam twarz w dłonie.
T:
To nie Twoja wina, ze zwolniliśmy Rona. Mielismy informacje, ze nie dba o Was
dobrze i pracuje z konkurencja.- zabrał głos Tom.
Kika:
To zabawne, że ludzie zaczynają słuchać, kiedy już odejdziesz.- czułam się
poszarpana od środka przez własne emocje i uczucia.
-
Krzyczałam Mu wielokrotnie w twarz, aby odszedł, a w myślach już wiedziałam,
jak ciężko będzie bez Niego.- spojrzałam na mężczyzn, którzy teraz mi się
przyglądali.
T:
Czujesz chłód, widzisz pustkę i słyszysz ciszę to zrozumiałe, ale nie musisz
się obwiniać.- pocieszał Tom.
-
Każdy się zmienia.- powiedział mężczyzna, który do tej pory milczał.
S:
Nie każdy na dobre.- dokończył Simon.
Kika:
Czyli to nie moja wina. Nie zwolniliście Go dlatego, ze powiedziałam, ze Go
nienawidzę.
S:
Nie! Został zwolniony jeszcze przed tym co powiedziałaś. Ogłosiliśmy Wam to zaraz
po powrocie z Oslo, ale Cie nie było.
Kika:
Czyli oszukał mnie mówiąc ze One D rezygnuje z dalszej współpracy.
S:
Chciał nas zniszczyć własną bronią, wiec nie kontaktuj się już z Nim.- Simon
podszedł do okna.
Kika:
Obiecuje!- spojrzałam w oczy Toma.
T:
W takim razie teraz oficjalnie możemy Ci przedstawić Twojego nowego managera,
Paul to Kika, Kika to Paul.- teraz już wiedziałam, ze będę współpracować z
mężczyzna który przyglądał mi się od dłuższego czasu.
Kika:
Będziesz pracował tak jak Ron?- zapytałam.
P:
Będę chciał pracować lepiej niż Ron i udowodnić Wam co jesteście warci.-
uśmiechnął się.
Kika:
Już z góry mówię, ze nie będę budować kariery na związkach z bardziej znanymi.
P:
Już teraz Ci mówię, ze tego nie potrzebujesz. Budujemy karierę na głosie, a nie
na kłamstwach zamieszczonych w prasie.
Kika:
Jeżeli mówisz teraz prawdę, to obiecuje nie robic problemów.
P: Gdyby nie Ty, życie wielu
osób nie miałoby sensu. I zawsze będziesz na pierwszym miejscu, a ja spróbuję
Ci to pokazać.
S:
Widzę, ze się zaprzyjaźnicie.- wtrącił Simon.
-
To dobrze, bo jutro ostatni koncert trasy po Europie. Robimy krótki urlop i
wchodzicie do studia kończyć drugą płytę. Zrozumiano!- zarządził.
Kika:
Chciałabym jeszcze porozmawiać o imprezie, którą chce urządzić jutro po
koncercie.
S:
Co to za impreza?- zdziwił się Simon.
Kika:
Mam niedługo urodziny i chciałam zrobić coś dla ekipy.- Simon spojrzał na
Paula.
P:
Zajmę się tym.- zabrał głos mój manager.
Paul
odwiózł mnie do domu i w trakcie drogi powiedział, ze około 18 odbierze mnie
mój ochroniarz, który zawiezie mnie na lotnisko. Wow! Będę miała swojego
osobistego ochroniarza.
POV
Niall
Może
to głupie, ale natrafiłem dziś na artykuł w The Sun o Louisie i Karolinie i
najbardziej marzyłem o tym, aby to nie była prawda. Wprawdzie Tommo zawsze
mówił, ze lubi Kike, ale dziewczyna nie jest w jego guście. Nie wiem co mam o
tym myśleć, ale to chyba normalne, ze czasami chciałbym aby Kika powiedziała do
mnie ciche, ciemne, drżące „tęskniłam cholernie tęskniłam”. Jesteśmy
przyjaciółmi, chce aby tak pozostało, ale znowu nie chce aby z kimś się
wiązała. Nikt nie będzie w stanie jej chronić. Postanowiłem spakować swoje
walizki i przygotować się do wyjazdu.
***
Dość
szybko mi to poszło, bo po godzinie nie miałem co robić. Nie chce wychodzić z
domu, ale porozmawiałbym z kimś. Zalogowałem się na skaype i zauważyłem, ze
Karolina jest dostępna. Może to dobry pomysł, aby naprawić relacje.
Zadzwoniłem.
N:
Jaka szczęśliwa!- powiedziałem widząc ją uśmiechnięta od ucha do ucha.
Kika:
Co? Ja? Jest różnica pomiędzy byciem szczęśliwym, a wyglądaniem na takiego,
Ni.- odpowiedziała.
N:
To przepraszam.- powiedziałem.
Kika:
Znowu to robisz.- przewróciła oczami.
N:
Co?- podniosłem brew do góry.
Kika:
Przepraszasz.- podniosła ręce ku górze.
N:
To, ze przepraszam nie znaczy, ze nie mam racji, tylko świadczy o tym, że cenię
Ciebie bardziej niż swoją dumę.- odpowiedziałem.
Kika:
A spierdalaj!- zaczęła się śmiać.
N:
No ale wyrażaj się!- uśmiechnąłem się.
Kika:
Proszę spierdalać.- wybuchliśmy śmiechem. Chyba wszystko wraca do normy.
N:
Kocham Cię i Twój uśmiech.- musiałem to powiedzieć.
Kika:
Nie mów tak.- zrobiła się poważna.
N:
Czy to, że Cię Kocham to grzech?- podniosłem brew.
Kika:
Nie, to błąd..- odpowiedziała.
N:
Dlaczego?
Kika:
Bo… booo…Jestem jak pieniądz, bo dzielę ludzi, jestem jak porządek, bo mnie nie
lubisz, jestem jak rozsądek, bo jebie głupich, jestem jak poranek, w końcu
musisz się obudzić.- tłumaczyła.
N:
Kim Ty jesteś?- zapytałem z przerażeniem w głosie.
Kika:
Pytasz mnie kim jestem? Jestem tylko kolejną osobą na Twojej drodze. Osobą,
którą zapomnisz tak szybko, jak szybko poznałeś.
N:
Nie zapomnę Cię, już wiesz. Powinnaś mi ufać.- spojrzałem na nią.
Kika:
Facetowi można zaufać tylko kiedy śpi. I to obok ciebie.
N:
W takim razie spójrz w te piękne błękitne oczy.- zrobiłem przybliżenie na moje
oko.
Kika:
Ale oczy są ślepe. Należy szukać sercem.- mruknęła siadając wygodnie.
N:
Błagam bądź sobą.
Kika:
Dla Ciebie jestem sobą, i choć to tak mało jest - nie potrafię być przed Tobą
nikim więcej.- zrobiła się smutna.
N:
Czasami czuje, ze tylko dla mnie jesteś chamska.- powiedziałem szczerze.
POV
Karolina
Rozmawiałam
z Niallem gdy powiedział, ze czuje czasami, ze jestem dla niego chamska. Zobaczyłam,
że jego oczy robią się szklane i wiedziałam, że najchętniej by się teraz
rozpłakał, ale nie zrobił tego. Powstrzymywał się, dusił ten ból w sobie i nie
chciał się przyznać do tego, że bardzo cierpi. Musiałam Go przekonać, ze tak
nie jest.
Kika:
Nie chce być chamska dla Ciebie. Nigdy tego nie robię w stosunku do Ciebie.
Owszem twierdzę, ze to co mówię jest chamskie., ale niech ludzie ciesz się, że
nie słyszą tego co myślę.- próbowałam sprostować to co powiedział.
Kika:
Nie wiem. To dziwne.- odpowiedziałam.
-
Kurde, dlaczego Ty nie zauważasz tego, ze kocham te momenty gdy robisz z siebie
idiotę tylko po to, żebym się uśmiechnęła.
N:
A jest tak?- zapytał jeszcze smutny.
Kika:
Tylko Ty trzymasz mnie w ryzach w trakcie trasy.- lekko się uśmiechnął.
N:
Może dlatego, ze nadajemy na tych samych falach.
Kika:
Tęskniłam za tym starym Niallem.- uśmiechnęłam się.
N:
A ja za Kiką.
Kika:
To dziwne, ze chciałam Cię tylko poznać. Nie wiedziałam, że zniszczę całe Twoje
życie.- musiałam to powiedzieć.
N:
O czym Ty mówisz?
Kika:
Wiesz co zadzwonię za chwile, ktoś puka do drzwi.
N:
Ale Karo…- nie dokończyłam, bo zamknęłam laptopa.
Nikt
nie dzwonił, nikt nie pukał. Znowu uciekłam. Położyłam się na podłodze ze łzami
w oczach i zaczęłam się zastanawiać jak nazwać to, co aktualnie czuje.
POV
Paul
Tuż
przed wyjazdem ze swoimi podopiecznymi spotkałem się na parkingu przed
wytwórnia z Tomem. Za piętnaście minut miałem spotkać się z całym Dream na
lotnisku, ale zastępca Simona powiedział, ze to cos ważnego.
T:
Chce żebyś w trakcie trasy miał przede wszystkim oko na Kikę.- powiedział.
P:
Cos z Nią nie tak?- ciągnąłem temat.
T:
Wszystko wokół niej zaczyna się walić. Musi poprosić kogoś o pomoc lub… sama
się zniszczy. To wyłącznie kwestia czasu.- byłem wdzięczny za rade Toma. Ma
racje, skoro Karolina jest taka krucha trzeba o Nią dbać
Po
tej rozmowie od razu ruszyłem na lotnisko wjeżdżając do domu po jedną osobę,
którą muszę mieć wiecznie pod okiem.
POV
Kamil
Dokładnie
o 19 wchodziliśmy na pokład samolotu. Paul zajął się całą organizacją wyjazdu i
muszę powiedzieć, ze nie wiem jak to zrobił, ze mamy dla siebie cały samolot.
Gdy podróżowaliśmy z Ronem to zawsze z innymi pasażerami lub One Direction.
Lot
był dość krótki, bo wraz z ochroną w hotelu zameldowaliśmy się o 23.
Postanowiliśmy pójść szybciej spać, aby jutro wybrać się na małe zwiedzanie
Helsinki.
Lokalizacja:
27 czerwiec 2015, Helsinki, Finlandia
Z
samego rana zostałam poproszona przez nowego managera o stawienie się w jego
hotelowym pokoju jak najszybciej. Trochę byłam przestraszona, bo Ron nigdy nie
zapraszał nas do swojego pokoju. Chciałam iść tam, z którymś z chłopaków, ale
jak na złosć nikogo nie udało mi się znaleźć. Spanikowana kroczyłam korytarzem
kierującym do apartamentu Paula. Już miałam zapukać gdy otworzyły się drzwi.
P:
Oooo!- skomentował.
-
Dobrze, ze już jesteś. Wejdź!- uchylił drzwi.
Nie
wiedziałam co mam zrobić.
-
Śmiało, nie bój się. Nic Ci nie zrobię.- przesłał do mnie lekki uśmiech.
Nabrałam powietrza i weszłam do środka. W pokoju siedział jakiś mężczyzna z
gitarą i w kapturze. Poznałam tą bluzę, wiec momentalnie się odsunęłam do tyłu
wpadając na Paula.
-
To Ben.- wskazał na mężczyznę, który teraz ściągnął kaptur z głowy.
-
Twój ochroniarz.- dokończył.
Kika:
Co? Słucham?- byłam przerażona i zdziwiona jednocześnie.
B:
Ben Jager.- podał rękę.
Kika:
To są jakieś jaja?!
P:
Nie. Ben to były policjant, a teraz Twój ochroniarz. Będzie Ci towarzyszył cały
czas, chronił przed rozhisteryzowanymi fanami i napadami wściekłości ludzi,
którzy Cię nienawidzą.- wytłumaczył Paul.
Kika:
Ale ja…- nie udało mi się dokończyć.
P:
Poznajcie się, bo jak dobrze pójdzie będziecie współpracować ze sobą kilka lat.
Razem
z Benem porozmawialiśmy jeszcze z moim managerem a potem wyszliśmy z jego
pokoju. Szliśmy korytarzem gdy przemówił:
B:
Przepraszam za nasze ostatnie spotkanie. Nie chciałem Cię wystraszyć.
Kika:
Ale to zrobiłeś.- przystanęłam.
-
Dlaczego nie powiedziałeś mi już wtedy, ze masz mnie chronić?- zapytałam.
B:
A uwierzyłabyś? Nie sądzę. Robiłem tylko to co należy do mojej pracy. Miałem
przyjrzeć się Twojemu trybowi życia i podjąć decyzje czy podejmuje się tej
pracy.
Kika:
Dlatego koczowałeś pod moim domem?
B:
Taki zawód.
Kika:
Od kiedy mnie obserwujesz?- zadałam kolejne pytanie.
B:
Od powrotu ze Szwecji chodzę za Tobą.
Kika:
I czego się dowiedziałeś?
B:
Lubisz się zabawić przynajmniej w towarzystwie przyjaciół. Lubisz filtrować z
Louisem, udawać, ze jesteście razem, a tak poza tym jesteś cicha, spokojna,
nigdzie nie wychodzisz. Typ samotnika.- mówił jak najęty.
B:
Niekoniecznie. To, ze cały czas siedzisz w domu nie znaczy, ze się nie
napracuje. Jesteś rozpoznawalna, fani zaczynają szaleć na Twoim punkcie, coraz
częściej pojawiają się w miejscach których jesteś i coraz częściej przychodzą
na Twoje koncerty. Napracuje się na oficjalnych galach, przed, w trakcie i po
koncertach, w hotelach, wyjazdach, wakacjach i innych miejscach w których się
pojawisz.
Kika:
To dlaczego wziąłeś tą prace?
B:
Lubię wyzwania, nie siedzenie w domu. Lubię jak się cos dzieje, polubiłem nawet
Ciebie i Twoją muzykę. Może być ciekawie. No i co najważniejsze potrzebuje
kasy, a wytwórnia dobrze płaci.
***
Zaraz
po lanchu gdy poznałam bliżej Bena wybrałam się z Lottie, Kamilem, Louisem i
Niallem do muzeum Kiasma. Ben tak jak obiecał nie pozwolił, aby z głowy spadł
mi włos podtrzymując mnie gdy się potknęłam. Nawet muszę powiedzieć, że jest w
porządku. Rozmowny, wygadany i zabawny. Ma trzydzieści siedem lat, jest żonaty
i ma pięcioletnią córkę Antonię. Chodząc korytarzami muzeum i oglądając sztukę
współczesną to właśnie jego słowa utkwiły mi w pamięci.
B:
Czy można przestać kochać niebo tylko dlatego, ze czasem jest burza?
W
drodze powrotnej przemówił Louis.
Lou:
Dziś Ben przed Tobą największy test.
B:
Co masz na myśli?- zapytał.
Lou:
Jak to co? Sprawdzimy czy zadbasz o naszą Karolę.
B:
Nie rozumiem.
N:
Louis ma na myśli, ze zaraz po koncercie gdy fani będą szaleć wybieramy się do
klubu, aby uczcić koniec trasy po Europie i urodziny Kiki.- wytłumaczył mu
Horan lekko się uśmiechając.
B:
Podołam.- odpowiedział Ben.
N:
Mam taka nadzieje. Jest dla nas ważna.- odparł przeglądając swój telefon. To
miłe ze strony Nialla, ze tak powiedział.
POV
Niall
Po
zwiedzaniu miasta i godzinach w muzeum kierowaliśmy się w stronę stadionu, w
którym damy dziś koncert i co najważniejsze zakończymy trasę po Europie.
Wyszedłem się przewietrzyć gdy zauważyłem na krawężniku przed tylnym wejściem
do hali młodego chłopaczka siedzącego do mnie tyłem. Grał na gitarze i
podśpiewywał:
Gdy
widzę Cie przypadkiem,
Gdy
jestem w miejscach gdzie byliśmy razem,
Przestaje
i płaczę ukradkiem,
I
ciągle próbuję zapomnieć o wszystkim,
Gdy
pale Twe fotografie,
Gdzie
jestem w miejscach gdzie byliśmy razem,
Przestaje
i płacze ukradkiem.- nie mogłem się powstrzymać zacząłem bić brawo, bo naprawdę
miał ładną barwę głosu. Odwrócił się i spojrzał na mnie.
N:
Hej! Jestem Niall Horan.- podałem mu dłoń.
-
Wiem. Członek One Direction.- odwrócił głowę z powrotem siedząc ponownie do
mnie tyłem.
-
Za dokładnie 2 godziny wychodzisz dać ostatnie show w Europie.- mówił pokazując
na zegarek.
N:
Fan?- zapytałem.
-
Niekoniecznie chociaż lubię słuchać wasze wokale.
N:
W takim razie kim jesteś i co tu robisz? Wejście tutaj mają tylko pracownicy
stadionu.
-
Jestem synem jednego z nich.
N:
Twój tata tu pracuje?- usiadłem obok niego.
-
Niekoniecznie tu.- odpowiedział.
N:
Nie rozumiem.
-
Bardziej dla Was, to znaczy dla Dream.
N:
Tak?!- zdziwiłem się.
-
Nie wiedziałem.
-
Oficjalnie jest to jego pierwszy dzień, a nieoficjalnie od kilku dni.
N:
Rozumiem, a Ty mu towarzyszysz.
-
Bardziej przeszkadzam i psuje to nad czym pracował tyle lat.
N:
Dlaczego tak sądzisz?
-
Ja nie. To moja mama.
-
Federico.- podał mi dłoń.
-
Ale możesz mówić Fede.- uśmiechnął się.
F:
Dokładnie.
N:
W takim razie kim dla Dream jest Twój tata.
F:
Managerem.- odparł.
N:
Paul? Fajny koleś.
F:
Mama sądzi co innego. Nieudacznik, frajer, idiota itp.
N:
Przykro mi.
F:
Nie masz powodów, ja podobno jestem taki sam.
N:
Fajna gitara.- zmieniłem temat.
F:
Podoba Ci się?
N:
tak, mam chyba podobną.- przyjrzałem się jej dokładniej.
F:
Możliwe, ze to Twoja. Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać i zabrałem ja z
jakiegoś wózka stojącego na korytarzu.
N:
Okej. Rozumiem.- uśmiechnalem się.
F:
Proszę.- podał mi ją.
-
Oddaje, bo nie jestem złodziejem.
N:
Tego nie powiedziałem. Tylko pożyczyłeś. Chcesz to mogę Ci ja dać.-
zaproponowałem.
F:
Nie dziękuję. Wystarczy jak będę mógł czasami jak będę z wami podróżować
pożyczać.
N:
Nie ma sprawy. Masz fajny wokal, śpiewasz?
F:
Tylko dla siebie, gram też dla siebie i piszę piosenki też dla siebie. Robię
wszystko dla siebie.- mówił.
N:
Może czas to zmienić, masz potencjał.
F:
Wiem, znajomi ojca tak mówią, ale ja to robię aby się odstresować. Tak naprawdę
w życiu chciałbym robić co innego. Może kiedyś Ci opowiem.
N:
Okej. Chcesz może iść zobaczyć koncert naszego suportu?- zaproponowałem.
F:
Mówisz o Dream?
N:
Dokładnie.
F:
W sumie to i tak muszę wracać, bo tata będzie się martwić.
Razem
z Fede oglądaliśmy całe show zespołu Dream w strefie VIP. Polubiłem Go chociaż
znam Go zaledwie godzinę.
POV
Karolina
Podczas
naszego koncertu w strefie VIP oglądał nas tylko Niall w towarzystwie może 18
letniego chłopaczka. Często rozmawiali ze sobą i się uśmiechali. Wyglądali tak
jakby znali się całe życie. Byłam ciekawa kim jest ten chłopak, ale przecież
nie przerwę koncertu aby się dowiedzieć. Została mi do zaśpiewania ostatnia
piosenka, więc na koniec powiedziałam:
Kika:
Serce zaczyna bić mi mocniej, gdy słyszę Twój głos.
Kika: This is my heartbeat song and I’m gonna
play it
Been so long I forgot how to turn
it up up up up all night long
Oh up up all night long
You were a different, different
kind of fun
And I'm still used to feel it now
Now, I got pins and needles on my
tongue
Anticipating what’s to come
Like a finger on a loaded gun
I can feel it rising
Temperature inside me
Haven’t felted for a long time
This is my heartbeat song and I’m
gonna play it
Been so long I forgot how to turn
it up up up up all night long
Oh up up all night long
This is my heartbeat song and I’m
gonna play it
Turn it on
But I know you can take it up up up
up all night long
Oh up up all night long
I, I wasn’t even gonna go out
But I never would have had a doubt
If I don’t know where I’d be know
Your hands on my hips
And my kiss on your lips
And I could do this for a long time
This is my heartbeat song and I’m
gonna play it
Been so long I forgot how to turn
it up up up up all night long
Oh up up all night long
This is my heartbeat song and I’m
gonna play it
Turn it on
But I know you can take it up up up
up all night long
Oh up up all night long
Until tonight I only dreamed about
you
I can’t believe I’ll ever breathe
without you
Baby you make me feel alive and
brand new
Bring it one more time, one more
time
This is my heartbeat song and I’m
gonna play it
Been so long I forgot how to turn
it up up up up all night long
Oh up up all night long
This is my heartbeat song and I’m
gonna play it
Turn it on
But I know you can take it up up up
up all night long
Oh up up all night long
This is my heartbeat song and I’m
gonna play it
Been so long I forgot how to turn
it up up up up all night long
Oh up up all night long
This is my heartbeat song and I’m
gonna play it
Turn it on
But I know you can take it up up up
up all night long
Oh up up all night long- po
czym pożegnaliśmy się i zeszliśmy ze sceny.
Mijając
się z One Direction ustaliliśmy, ze widzimy się zaraz po ich koncercie w jednym
z klubów w Helsinkach. Już miałam pakować się do samochodu gdy podbiegł do mnie
Niall.
N:
Karola!- krzyczał.
Kika:
Co jest? Nie powinieneś być na scenie?- zapytałam.
N:
Powinienem, ale mam sprawę.- sapał.
Kika:
Powinieneś zacząć biegać, słabo z Twoją kondycją.
N:
Okej, pomyślę nad tym ale jeśli będziesz biegać ze mną.
Kika:
Niedoczekanie.- Horan oparł się o moje ramie i zaczął nabierać powietrza.
N:
Okej.- wyprostował się.
-
Mam pytanie czy mogę zabrać na dzisiejszą Twoją imprezę urodzinową osobę
towarzyszącą?- zrobiło mi się przykro, bo zapewne Niall chce przyjść z Arianą.
Kika:
Tak, jasne. Niby dlaczego nie.- powiedziałam bez entuzjazmu, bo co niby mam
powiedzieć. Nie zabieraj tej suki, bo nie lubię jej chociaż z nią nie
rozmawiałam! Non sens!
N:
Dziękuję, jesteś wielka.- uśmiechnął się.
Kika:
Tylko nie wielka, Horan.- burknęłam.
N:
Dobrze, przepraszam. Jesteś cudowna, najlepsza!- podniósł mnie i okręcił.
Jestem
cudowna, najlepsza a i tak przyjdzie z Arianą. Super! Marzyłam o tym, aby
zaprosić na swoja własna imprezę dziewczynę za którą nie przepadam.
N:
Spadam, bo mnie Sam udusi, widzimy się na urkach. Pa!- pocałował mnie w
policzek i tyle Go widziałam.
***
Wyszukanie
kreacji na dzisiejszy wieczór i poprawienie makijażu, który zrobiła mi dziś
przed koncertem Lottie zajęło mi zaledwie dwie godziny. Już miałam wychodzić
gdy do mojego pokoju zapukał Ben.
B:
Jesteś już gotowa?- zapytał.
Kika:
Moment. Torebka i możemy iść.- zaczęłam szukać wyposażenia małej torebeczki.
B:
Pospiesz się, One Direction jest już w drodze do klubu. Nie chcesz spóźnić się
na własną imprezę.
-
Już! I co się tak gorączkujesz.- powiedziałam gdy w końcu udało mi się znaleźć
to co szukałam.
B:
Nareszcie.- ruszyliśmy do windy.
-
Ostrzegam, ze przed hotelem jest mnóstwo dziennikarzy.
Kika:
Poradzimy sobie.- uśmiechnęłam się.
B:
Rozumiem, ze nie zatrzymujemy się i nie rozmawiamy z Nimi?
Kika:
Ben przecież jesteśmy już spóźnieni.- parsknęłam śmiechem.
Po
półgodzinnej jeździe udało nam dotrzeć się do klubu w centrum Helsinki, gdzie
byli już wszyscy. Gdy weszłam do środka usłyszałam głośne: Wszystkiego
Najlepszego!, a potem zaczęli śpiewać 100 lat! To było bardzo miłe.
Kika:
Dziękuję Wam!- krzyknęłam. Był taki hałas, ze nikt nie zwrócił na mnie uwagi.
Poprosiłam Bena, aby pomógł mi wejść na stolik. Gdy byłam dość wysoko i jeszcze
raz powiedziałam:
Kika:
Hallo!- nastała cisza.
-
Tyle razy rozmyślałam dziś o decyzji, którą podjęłam kilka miesięcy temu,
zastanawiając się, co by było, gdybym postąpiła wtedy inaczej? Kim byłabym
dzisiaj? Jak wyglądałoby moje życie? A co, jeśli…- przerwałam.
-
Wtedy pojawia się Simon w moim życiu z ofertą nie do odrzucenia i część Mnie
mówi: nie jesteś gotowa, a druga część mówi: musisz spróbować. Wiec o to Jestem
i nie żałuje!- wszyscy zaczęli bić brawa.
Potem
wszyscy zaczęliśmy się bawić, pić i tańczyć. Cała rodzina One Direction dała mi
najlepszy prezent na świecie. Wpłacili pieniądze na organizacje pomagającą
biednym rodzinom z mojego rodzinnego Elblaga. Zamawiałam kolejnego drinka przy
barze gdy obok mnie pojawił się uśmiechnięty i trochę pijany Niall.
N:
Heeeeej!- przeciągnął.
Kika:
Hej!- uśmiechnęłam się.
N:
Chciałbym Ci kogoś przedstawić?- powiedział, a mnie zszedł uśmiech z twarzy.
Kika:
Zanam Ariane Grande więc nie musisz.
-
Nie jestem Ariana.- obuzył się chłopak stojący za nim.
Kika:
Kto to?- wskazałam na niego palcem.
N:
To jest właśnie moja osoba towarzysząca.- Niall zaczął czochrać chłopaka,
którego widziałam w loży VIP.
-
Fede.- podał mi dłoń.
Kika:
Karolina.
N:
To jest syn Twojego managera.- dokończył Niall.
N:
A bym zapomniał. Chciałbym przeprosić, ze nie mam dla Ciebie prezentu.
Kika:
Ale ja już dostałam od Was prezent. Wpłaciliście pieniążki na szczytny cel.-
odparłam.
N:
Tak, ale chciałem Ci dać coś wyjątkowego. Jest coś o czym marzysz?- zapytał.
Kika:
Mam być szczera?
N:
Tak.
Kika:
Jakbym mogła spędzić z Tobą jeden prawdziwy dzień. Nie ten w snach, ten przed
koncertem. To prawdopodobnie byłby to najszczęśliwszy dzień w życiu i przy
Tobie byłabym najszczęśliwszą osobą na ziemi. Niczego więcej bym nie
potrzebowała. Ty byłbyś wtedy wszystkim.- odpowiedziałam. Ni spojrzał na mnie,
potem na Fede. Przytulił mnie. Mocno przytulił. Wystarczy mocno przytulić, z
taką siłą i zarazem czułością, że właśnie takim dotykiem, można przekazać
kobiecie najwspanialsze wyznanie miłości.
F:
W prawdziwej przyjaźni nie chodzi o to, żeby być nierozłącznym, tylko o to, żeby
rozłąka nic nie zmieniała.- skomentował Fede.
N:
Młody! Nie chcesz sprawdzić czy Cie tam nie ma.- Niall wskazał na toalety.
F:
Nie lepiej powiedzieć, że mam się ulotnić.
N:
Spadaj!- zrobił się poważny.
F:
Zachowujcie się po ludzku. Rozmawiajcie.- powiedział idąc.
Kika:
Już Go lubię!- skomentowałam.
N:
On się tylko zgrywa.- odparł Niall. Wiedziałam, ze chce cos powiedzieć ale obok
mnie pojawił się Lou.
Lou:
Porywam do tańca!- nawet jeśli chciałam porozmawiać z Niallem, Louis mi
przeszkodził. Tańczyliśmy dość długo gdy Lou wyszeptał mi do ucha:
Lou:
Nie zgubcie się. Nie zgub Go. Bądź dużą dziewczynką.- parsknęłam śmiechem co
skomentował ponownie:
-
Śmiech albo miłość. Jedno i drugie to narkotyk.
Kika:
Co Ty ćpiesz, Lou?- odsunęłam się, aby na niego spojrzeć.
Lou:
Nic tylko tak się zastanawiam nad Wami.
Kika:
I do jakiego wniosku doszedłeś?
Lou:
Nie zakochałaś się w nim raz na zawsze. Zakochujesz się za każdy razem, kiedy
go widzisz.
Kika:
Mądry Louis Tomlinson.- parsknęłam śmiechem.
Lou:
Byłoby wszystko dobrze gdybyś czasem myślała nad tym czy byłoby lepiej wam
razem, bo z ostatnich marzeń nie wyszło za wiele więc czemu tym razem miałoby
się udać. I nie wiesz czy warto dać siebie.
Kika:
Do czego pijesz?- podniosłam brew dalej tańcząc z najstarszym członkiem bandu.
Lou:
Może warto w końcu się określić i powiedzieć sobie co się do siebie czuje?-
obrócił mnie.
Kika:
Tak, i żeby później okazało się, że nikt nas nie okłamał, tylko my zbyt dużo
sobie wyobrażaliśmy.
Lou:
Nie sądzisz, ze jak sobie wszystko wytłumaczycie będzie łatwiej?
Kika:
Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek będzie łatwiej. Chyba w końcu przyzwyczaiłam
się do tego uczucia pustki, straty i jako szyje dalej.- uśmiechnęłam się,
tłumiąc łzy które pojawiły się w moich oczach.
Lou:
A powiem Ci, ze i tak jesteś silna, bo inni by się poddali, a Ty walczysz.-
zakończyliśmy tańczyć i rozmawiać. Ja wróciłam do baru, a Louis ruszył w tańce
z wlasna siostrą. Są uroczym rodzeństwem. Stałam tak przyglądając się wszystkim
i szukając Horana.
-Owszem,
wszyscy faceci to złamasy, i owszem, wszystkie kobiety to zdziry, ale nie ma na
świecie nic piękniejszego niż to, co może się wydarzyć między takim złamasem a taką
zdzirą, kiedy się kochają…- obok mnie stanął Fede.
Kika:
O czym Ty mówisz?
F:
O Tobie i Niallu.
Kika:
Nie jesteś za młody do dawania rad?- spytałam.
F:
Tu nie chodzi o wiek, tu chodzi o doświadczenie.- nastała cisza.
-
Dziewczyna powinna się szanować, nie może biegać za chłopcami, narzucać się i przepraszać,
jeśli nie ma za co.- kontynuował.
Kika:
Wkurzasz mnie.- powiedziałam
F:
Czy to wszystko co cię złości?
Kika:
Nie.- odpowiedziałam.
F:
Co jeszcze?
Kika:
Tak z grubsza to kurwa wszystko.- odwróciłam się bokiem, aby na Noego patrzeć.-
nastała ponownie cisza.
F:
Milczysz.- zauważył.
Kika:
Brawo.- powiedziałam sarkastycznie.
F:
Czy to dlatego, ze tak długo opakowywałaś
się w milczenie, że trudno Ci się rozpakować w słowach.- mądrala mała.
Kika:
Widzę w Twojej twarzy, ktoś Cie wcześniej mocno zranił.- zaryzykowałam.
F:
A Ty masz w głowie tylko jedno. Chcesz Go zobaczyć. Zobaczyć na pewno.-
odpowiedział.
Kika:
Kim Ty jesteś?- zapytałam.
F:
Chcę Ci dać tylko połowę szczęścia abyś poznała czym jest uśmiech, połowę wiary
w siebie to wszystko łatwiej pójdzie.
Kika: Mam to w dupie.- burknęłam.
F:
Mówisz, ze masz to w dupie, ale dotyka Cie ten cały syf mocniej niż sądzisz.
Kika:
A nie pomyślałeś, ze ja wole szczere wypierdalaj niż to udawanie?
F:
Hmmm…Nie ma nic gorszego niż zawieść się na człowieku, wobec którego miałeś
największe zaufanie.
Kika:
Filozofujesz.- odparłam, bo miałam dość.
F:
Spójrz!- wskazał na pojawiającego się w loży Horana.
-
Zapytałem się Go dzisiaj czy jesteś jego dziewczyna i wiesz co mi
odpowiedział?- spojrzał na mnie.
Kika:
Nie jestem wróżka, Fede.
F:
Powiedział dokładnie tak: Pokochałem te chwile, w których łapałem ja na
wpatrywaniu się we mnie.
Kika:
Miłe, ale jak widzisz nie jest to wyznanie miłości.
F:
Pamiętaj, aby docenić człowieka, który na pierwszy rzut oka sprawia, że się
uśmiechasz.- skomentował.
Kika:
Miałeś już w życiu taki moment, w którym sam nie wiedziałeś co czujesz Gdy
kogoś Ci brakowało, ale wszystkich od siebie odrzucałeś?- zapytałam.
F:
Dziewczyny zazwyczaj nie płaczą z jednego powodu. To narastająca złość i
emocje, które chowają w sobie dłuższy czas.
Kika:
Nie odpowiedziałeś.- mruknęłam.
F:
Szukałem sensu pośród ulic i szukałem pośród ludzi, ale chyba nie ma sensu
szukać sensu tu dziś.
Kika:
Złamane serducho?- zapytałam.
F:
Weź pod uwagę, że wielka miłość i wielkie osiągnięcia niosą ze sobą wielkie
ryzyko.- ponownie nastała cisza, którą tym razem przerwał Liam.
Li:
Ja już jadę. Zadzwonię wieczorem. Będę albo pijany, albo nietrzeźwy.- mamrotał
pijany po czym odszedł.
Kika:
Głupek.- skomentowałam zachowanie Liama.
F:
Być głupcem i zdawać sobie z tego sprawę to lepsze niż być głupcem i uważać się
za mądrego.
Kika:
Chyba za dużo wypiłeś.
F:
To prawda, ze powiedziałaś Niallowi, ze zmęczy się. Kiedyś zmęczy Go walczenie
o Ciebie jak i czekanie za Tobą.
Kika:
Miałam Go oszukiwać?
F:
Nie tęsknisz? Nie żałujesz?
Kika:
Tęsknota jest pokutą za przeżyte kiedyś szczęście, młody.- rozczochrałam jego
włosy tak jak zrobił to Ni.
F:
Trzeba wszystko uporządkować, Kika. Musisz się zdecydować, czego chcesz się
trzymać. Musisz wiedzieć, co trwa, a co przeminęło. I czasami ustalić, czego
nigdy nie było. Musisz sobie pewne rzeczy odpuścić.
F:
Nie wiem. Niby wszystko jest okej, ale ciągle coś nie tak jest. Więcej bólu,
mniej czasu, wokół tylko sam stres. A dorosłość zabrała nam satysfakcje.- Fede
tak naprawdę jest taki sam jak ja.
N:
o czym rozmawiacie.- naprzeciw nas stanął uśmiechnięty Niall.
Nastała
cisza, przerwana oczywiście przez Fede.
F:
O muzyce. Wiesz, ze ludzie czują więź z ulubionymi wykonawcami i piosenkami,
ponieważ gdy wszyscy dookoła odchodzą, muzyka to jedyne co im pozostaje.
N:
Aha.- to wszystko co powiedział Horan.
F:
Ja już spadam. Ojciec czekał.- Fede się pożegnał i ruszył szukać taty. W klubie
zostałam tylko ja, Louis i Niall.
Szukając
Louisa zaczęliśmy rozmawiać.
N:
Wierzysz we mnie?- dość dziwne pytanie jak na Ni. Chyba też jest już pijany.
Kika:
A powinnam?
N:
Wierz we mnie, obiecuję nie zawiodę i choćbym miał stać na głowie, będę przy
Tobie.
Kika:
Dobrze, będę pamiętać.- dalej poruszaliśmy się szukając Tommo.
-
Mogę Ci cos powiedzieć.- w sumie mogę, bo i tak nie będzie pamiętał.
N:
Oczywiście.
Kika:
czasami leżąc w łóżku z zamkniętymi oczami po prostu nie wierzę, ze mogłam być
dla Ciebie ważna.
N:
Ale tego nie chciałaś.- dokończył.
Kika:
Nie chciałam.- wypuściłam powietrze.
N:Kiedy
będziesz dziś zasypiać, pamiętaj, że leżymy pod tymi samymi gwiazdami.- zmienił
temat.
Kika:
Będę pamiętać. Niall, obchodziłam Cie kiedyś?- uśmiechnęłam się, a On zatrzymał
się i spojrzał w moje oczy.
N:
I teraz patrzę na ciebie, a ty pytasz, czy nadal mnie obchodzisz, jakbym mógł
przestać cię kochać?
Kika:
Bardzo podobało mi się budzenie koło Ciebie.
Lou:
Już jestem.- przerwał nam Lulus.
N:
Gdzie byłeś?- Niall odsunął się ode mnie i całą uwagę poświecił Louisowi.
Lou: Wróciłem jeszcze
bardziej pijany i samotny, niż byłem, gdy wychodziłem.- miał czkawkę.
Kika:
Wracajmy.- zarządziłam i w obstawie ochroniarzy kierowaliśmy się do samochodu.
Lou:
Karolina!- przerwał ciszę w samochodzie Lou.
Kika:
Tak.
Lou:
Wiesz, ze nie pozwolę Ci spać.
Kika:
O czym Ty mówisz?
Lou:
Bo ja wiem jak wygląda spanie kiedy ktoś złamie Ci serce.- spojrzałam na
Nialla.
-
Mówisz, ze idziesz spać, a naprawdę zagaszasz światło i płaczesz, tłumiąc krzyk
w poduszkę bojąc się, ze ktoś usłyszy.- w sumie Louis ma racje, ale ni
zamierzałam płakać dzisiaj.
N:
Co robimy po powrocie do Londynu?- zmienił temat Niall.
Kika:
Ja nie wracam. Jadę na parę dni do Polski.- oznajmiłam.
N:
Co?- zdziwił się.
-
Nie chce żebyś tam jechała.- mówił dalej.
Kika:
Dlaczego- byłam ciekawa.
Lou:
Niall nie chce żebyś piła, nie chce żebyś paliła i nie chce żeby jakikolwiek
koleś Cie dotykał, rozumiesz?- wtrącił Louis/
N:
Zamknij się!- warknął Ni.
-
Chodzi mi o to, ze możesz znowu się nie odzywać.
Lou:
No już. Na pewno.- Lou przewrócił oczami.
Po
powrocie do hotelu razem z Niallem i ochroniarzami odprowadziliśmy Tommo, a
potem Ni wszedł na chwile do mojego pokoju, aby porozmawiać. Obojgu z nas nie
chciało się jeszcze spać.
Lokalizacja:
28 czerwiec 2015, Helsinki, Finlandia
Nie
wiem dokładnie o której sie przebudziłam, czułam jedynie ze jest wcześnie.
Próbowałam wymacać z zamkniętymi oczami telefon na swoim łóżku a gdy w końcu
udało mi sie go znaleźć spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami dowiadując
sie ze jest dopiero 8. Wkurzona na to ze jest tak wcześnie rzuciłam swoja głowę
z powrotem na niewygodny materac. To było straszne, bolały mnie wszystkie kości
po dzisiejszej nocy.
-
Możesz sie tak nie rzucać?- usłyszałam tuz nad swoja głowa. Nie ukrywam to było
dziwne ze moja poduszka mówi.
Chyba
a jeszcze procenty skoro myślę ze moja poduszka potrafi mówić.
-
Słyszysz co do Ciebie mowie. Ja tu jestem!- ponownie usłyszałam glos nad swoja
głowa.
Nie
wytrzymałam, podniosłam głowę i ujrzałam niebieskie tęczówki i blond nie ogar
na głowie. Niall? Ze zdziwienia tak sie okręciłam ze gdyby nie ręka Horana
spadłabym na ziemie. Udało mu sie wciągnąć mnie z powrotem na swoje ciało.
Kika:
Co tu robisz? Yyyy to znaczy co ja robię na Tobie?- mówiłam patrząc jak głupia
w jego oczy.
N:
Stwierdziłaś ze materace w tym hotelu są niewygodne i najlepiej wyspałabyś sie
na czymś wygodniejszym tak jak moje gorące ciało- uśmiechał sie idiotycznie.
Kika:
Serio tak mówiłam?- poruszał tylko głową.
-
Musiałam być strasznie pijana.- odpowiedziałam.
N:
Wycofaj to co powiedziałaś bo nie ręczę za siebie.- ostrzegł.
Kika:
Ani myślę.- rozwścieczyłam Ni bo chwile później rzucił sie na mnie gilgocząc.
Śmiałam
sie tak głośno ze zapewne cały hotel nie mogł dalej spać.
Kika:
Wystarczy!- mówiłam miedzy kolejna fala śmiechu.
Niall
odpuścił gdy sam opadł z sił. Ponownie leżałam na jego ciele.
Kika:
Chyba powinnam w końcu z Ciebie zejść?-zaczęłam.
N:
Nie musisz. Nie przeszkadza mi to. Jesteś ciepła i lekka.- ostatnie słowo
zmieniło wszystko.
Kika:
Nie wydaje mi sie.- sturlałam sie na poduszkę obok.
-
Jestem jak wieloryb!- mówiłam patrząc w sufit. Ni momentalnie oparł sie na
łokciu.
N:
Co ty chrzanisz?!
Kika:
Przecież widzę ze nawet ty masz lepsza sylwetkę ode mnie.
N:
Odszczekaj to bo znowu źle sie to skończy.-zagroził.
Kika:
Widzisz nie zaprzeczyłeś.
N:
Ani nie potwierdziłem.- położył głowę na moim brzuchu. Poczułam sie dziwnie bo
nie jest on idealnie plaski jak większość lasek.
Oboje
nic już nic mówiliśmy, leżeliśmy w ciszy delektując sie swoim towarzystwem. Ja
oprócz tego bawiłam sie jego puszystymi włosami.
Po
godzinie leżenia wstaliśmy i ruszyliśmy do łazienki. Stojąc w samym staniku
przyglądałam sie swojej grubszej ja gdy wszedł Niall. Nie chciałam aby mnie
zobaczył wiec przykryłam sie ręcznikiem. Zauważył to i powiedział:
N:
Musisz się tak zachowywać?
Kika:
Niby jak?- zapytałam.
N:
Tak jak w tych wszystkich idiotycznych historiach.- mruknął.
Kika:
Niby jakich?- podszedł do mnie, złapał za talie i posadził na umywalce.
N:
W tych co trzeba ją nieraz prosić, żeby nie wstydziła się swojego ciała. Zawsze
z lękiem spoglądacie, czy na Was nie patrzymy, kiedy się rozbieracie. Zawsze
jest:
-
Zgaś światło.
-
Dlaczego?
-
Zgaś, proszę cię.
-
Ale dlaczego?
-
Nie rozumiesz?
Nie
rozumiem i żaden facet nie zrozumie. Nie podejrzewacie zapewne, że gdy patrzymy
na Was, jak się rozbieracie, czujemy coś takiego, jakbyśmy stawali się bogatsi
o wszystkie Wasze obolałości, o Wasze cierpienia, o Wasze przemijanie. Też
wiele przeżyłem, lecz nie było to dla mnie takie ważne, jak to, czym Ty jesteś
naznaczona. Nie, nie o to chodzi, że współcierpię z Tobą. Czy zresztą miłość
potrzebuje współcierpienia? Chodzi mi o to, że odczuwam Twoje istnienie jako
moje istnienie. Pytasz co to znaczy? To, że jakby całe brzemię czyjegoś
istnienia pragnął wziąć na siebie. Jakbyś pragnął tego kogoś w ogóle zwolnić z
konieczności istnienia. Jakbyś pragnął za tego kogoś także umrzeć, żeby on nie
musiał doświadczać swojego umierania. A to coś innego niż współcierpienie, jak
się je na ogół rozumie. Na samą taką, choćby wyobrażoną, możliwość czuje, że
chce mi się znowu żyć. Mówisz, że to niemożliwe. Możliwe, że niemożliwe. Tylko
wobec tego co powinno być miarą miłości? Jeśli pod tym nic nie znaczącym słowem
Ty i ja to samo byśmy rozumieli? Według czego mielibyśmy ją odczuwać? Według
pożądania ciała? Ciało ma swój kres i dużo, dużo wcześniej nim śmierć
przyjdzie.- wytłumaczył, a ja nie byłam w stanie mu przerwać. Po czym wyszedł
zostawiając mnie samą w łazience.
***
Po
śniadaniu większość ekipy zaczęło pakowanie swoich walizek. Niedługo
wylatujemy, ja do Elbląga reszta do Londynu.
N:
Kiedy wylatujesz?- zapytał Ni gdy pakowałam swoje walizki.
Kila:
Jedziemy razem na lotnisko i miedzy naszymi lotami jest może poł godziny
przerwy.
N:
Aha. Ben leci z Toba?- kolejne pytanie padło z jego ust.
Kika:
Chciałam aby wrócił do Londynu ale Paul sie uparł żeby mi towarzyszył wiec tak.
N:
To chyba dobrze. Bedzie miał cię na oku i sie nie zgubisz. I przede wszystkim
kontakt będzie.- uśmiechał sie.
Kika:
Fakt. Jest tam zasięg.
N:
A kiedy wracasz?
Kika:
Najpóźniej pierwszego lipca musze być w UK. Tak chce Paul a ja nie mogę Go
zawieść.
N:
To tylko trzy dni. Trochę mało.
Kika:
Niby tak, ale liczy sie chociaż cos.
N:
W sumie masz racje. Ja nie widziałem rodziny z kilka miesięcy.
Kika:
W takim razie odwiedź ich w przerwie.
N:
Pomyśle nad tym.- Ni pomógł mi potem z walizkami i o 14 cala rodzina One
Direction ruszyła w stronę lotniska
Lokalizacja:
28 czerwiec 2015, Gdansk, Polska
Moj
lot z Finlandii do Polski trwał zaledwie dwie godziny. Nawet nie czułam
zmęczenia po tym jak okazało sie ze spalam tylko cztery godziny. Może to
dlatego ze cztery godziny snu z Niallem w ramionach, daje mi więcej, niż osiem
godzin przewracania się w pościeli, gdy JegoCię ze mną nie ma.
Z
lotniska mnie i Bena odebrała Anka bo Michał ma dziś służbę.
A:
Zawiozę was do wujostwa.
Kika:
Do wujostwa?- zapytałam.
A:
Tak. Postanowiłyśmy, ze tam będzie najbezpieczniej. Nikt sie nie dowie i nie
zjada sie tam paparazzi i fani.
Kika:
No dobra. Skoro tak uważasz.- myślałam ze spędzimy troche czasu razem.
A:
Ogólnie wszyscy sie tam przenosimy na czas twojego pobytu.- dokończyła a na
mojej twarzy pojawił sie uśmiech.
Kika:
Super!- spojrzałam na Bena który był lekko zdezorientowany bo nie rozumiał o
czym mówimy.
***
Wieczorem
gdy byliśmy wszyscy w komplecie, no dobra prawie komplecie bo brakowało mojego brata który dojedzie do nas jutro rozpaliliśmy ognisko. Bujałam sie na bujanej
ławce gdy podszedł do mnie mój kuzyn Kuba.
K:
Można?- zapytał.
Kika:
Jasne, siadaj.- przesunęłam sie robiąc dla niego miejsce. Gdy już siedzieliśmy
razem przykryci kocem który przyniosła moja mama.
Kika:
Jak tam studio?- zapytałam.
K:
Właśnie. Musze Ci się pochwalić.- wszedł w fazę ekscytacji.
Kika:
No mów.- zaczęłam go przedrzeźniać.
K:
Jutro przyjeżdża tutaj taki polski raper który chce skorzystać z moich usług.-
uradował sie.
Kika:
Zatrujesz, prawda?
K:
Kojarzysz Kaena?
Kika:
Tak.
K:
To możesz jutro Go poznać.
-
Dzieciaki!- usłyszałam glos mojej mamy.
Kika:
Tak?- spojrzałam na nią.
M:
Chodźcie spać. Jest późno!- te słowa przypomniały mi czasy kiedy byliśmy
dziećmi. Wtedy jeszcze nie docenialiśmy słów które rodzice wypowiadali i na słowa
czas spać uciekaliśmy do lasu. Dziś nie mam na to siły. Chyba jestem stara...
Kika:
Już idziemy.- odpowiedziałam zbierając swoje rzeczy.
Lokalizacja:
29 czerwiec 2015, Elbląg, Polska
Gorąca
herbata, koc na ramionach, weranda i oglądanie jak wstaje słonce. Jestem dziś
porannym ptaszkiem. Wszyscy jeszcze śpia a Karolina umiera z nudów.
-
Może trochę ploteczek.- usłyszała za sobą glos mojego brata. Momentalnie sie
uśmiechnęłam, wstałam i pobiegłam Go przytulic.
Kika:
Dobrze Cie widzieć.- powiedziałam w jego pierś.
M:
Ciebie tez. Siadaj, idę po herbatę i wracam.- zapewnił.
Gdy
wrócił robiliśmy to co zawsze. Michał opowiadał o akcjach w których brał
udział, mówił o wczorajszym pożarze a ja o trasie i moim życiu w Londynie.
M:
Fajnie ze zakończyliście trasę imprezka.- mówił.
Kika:
Tak. Od dawna nie byliśmy tak zżyci jak przedwczoraj.
M:
Wiem.
Kika:
Skąd?- zdziwiłam sie.
M:
Ploteczki.- poruszył gazeta.
-
Słuchaj.- nakazał.
-
Polska wokalistka zespołu Dream robiąca karierę na Wyspach nie marnuje czasu.
Po romansie z dziennikarzem Maxem, dilerem Adamem, Harrym Stylesem i Zaynem
Malikiem który przez Nią opuścił One Direction spotyka sie obecnie z Louisem
Tomlinsonem. Para nie ukrywa łączącej ich relacji nie zważając na dziennikarzy
okazuje sobie miłość na każdym kroku. Po imprezie w Londynie, Louis
zorganizował dla swojej ukochanej urodzinowe party. Cale One Direction i
przyjaciele pary świetnie bawili sie w Helsinkach. Po gorącej imprezie Louis,
Karolina i ich wspólny przyjaciel Niall Horan wrócili do hotelu. Ciekawe czego
można spodziewać sie po tej parze?
Kika:
Czytasz takie brednie?- zapytałam.
M:
To jest śmieszne.- skomentował.
Kika:
Chyba żenujące.- poprawiłam jego wypowiedz.
-
Kika i Tommo narazili sie swoim byłym partnera. Producent muzyczny Zedd jest
załamany postawa swojej byłej dziewczyny bo podobno miał zamiar odbudować
relacje z wokalistka po jej przyjeździe z trasy. DJ tak bardzo sie załamał ze
odwołał najbliższe koncerty tłumacząc złamanym sercem. Nie chce nikogo widzieć,
jest smutny i załamany. Czuje sie oszukany.-mówi przyjaciel artysty. On cały
czas myślał ze może naprawić relacje z Kika bo nic nie zapowiadało ze ktoś chce
ich poróżnić. Najgorsze jest to ze ufał Louisowi a ten Go oszukał i zawiódł.-
mówią przyjaciele producenta.. Podobnie jest z Eleanor Calder która nie
pogodziła sie jeszcze z rozstaniem z gwiazdorem. Oprócz tego ma za złe Kice ze
nie powiadomiła jej osobiście o tym ze spotyka sie z jej byłym chłopakiem. To
okropne jak przyjaciółka spotyka sie z twoim ex. Karolina dobrze wiedziała jak
El cierpiała po rozstaniu z Lou. Niby ja wspierała, ale widać ze miała w tym
ukryty cel. To nie stosowne zachowanie kogoś kto mówi ze jest Twoja
przyjaciółka.- tłumaczą oburzeni przyjaciele.
Kila:
Skończ już!- zabrałam mu ta gazetę.
-
To okropne.
M:
Chyba sie tym nie przejmujesz?
Kika:
Ja nie, ale to uderza w moich bliskich!- troszkę sie wykurzyłam.
-
Idę sie przejść.- wstałam z miejsca.
M:
Iść z Toba?- zapytał.
Kika:
Nie trzeba. Chce być sama
***
Po
lesie błąkałam sie z dwie godziny. Nie dlatego ze musiałam pomyśleć lub
wyładować gniew. To był zwyczajny spacer w samotności. Wracając zobaczyłam ze
pod budynkiem w którym Kuba ma swoje studio nagraniowe. Chyba czas sie
przyjrzeć jego pracy z bliska. Gdy w końcu udało mi sie otworzyć metalowe drzwi
usłyszałam rozmowę kuzyna z jakimiś mężczyznami. Dużo sie śmiali i wrzeszczeli.
Kika:
Przepraszam, przeszkadzam.- chciałam zwrócić ich uwagę.
K:
O hej! Nie, no co Ty, wchodź.- zachęcał mój kuzyn.
Kika
Byłam w pobliżu i pomyślałam, ze może wpadnę zobaczyć jak idzie praca.
K:
No jasne, super. Nie krępuj się.- mówił mój kuzyn.
-
Poznaj to Kaen i jego manager a to moja utalentowana kuzynka..
K:
Kaen.- podał mi rękę chłopak w dość luźnym stylu.
Kika:
Karolina.- uścisnęłam jego rękę.
K:
Wiem, wiem. Kto by nie znał dziewczyny z małego polskiego miasteczka, która
zrobiła oszałamiającą karierę i skradła serca nie tylko Polaków i
Brytyjczyków.- zachwalał Kaen.
Kika:
Chyba się zawstydziłam.- dotknęłam rękoma twarz, która była gorąca.
K:
Nie ma czego, takimi ludźmi powinniśmy się chwalić. Pierwsza Polska artystka
pokazała, ze Polacy też mają utalentowanych ludzi.- cały czas mi słodził.
Kika:
Może przestaniesz mi cukrzyć, a pokażesz co potrafisz.- wskazałam na mikrofon.
K:
Z miłą chęcią, ale czekamy jeszcze na moją koleżankę z którą Tworze trzy
piosenki.
-
Gosia nie przyjedzie, ma zakaz śpiewania na co najmniej pół roku.- przekazał
smutną wiadomość manager Kaena.
K:
Jak to?- był zdziwiony.
-
Wiesz co to oznacza?- pytał.
-
Tak, wiem. Opóźnienie wydania płyty, bo nie znajdziemy nikogo w tak krótkim
czasie.
K:
Ale ona miała tylko infekcje gardła.- wtrącił mój kuzyn.
-
Kurwa!- wrzasnął Kaen.
-
Pierdoloną infekcje gardła, mówiła że wykuruje się do dzisiaj. Fuck!- krzyczał
i uderzył ręką w ścianę. Trochę się przestraszyłam i próbowałam się wycofać.
Kika:
To ja już pójdę.
-
Zaczekaj!- przerwał manager Kaena.
Kika:
Ja?
-
Nie mogłabyś zastąpić Gosi. Śpiewa tylko refreny.
Kika:
Nie wiem. Nie powinnam. W takim przypadku potrzebuje zgody wytwórni i
managera.- tłumaczyłam.
-
Spróbuję to załatwić. Podaj mi tylko numer.- nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale
podałam im numer. Teraz wszystko zależy w rękach wytwórni. Przypatrywałam się
pozostałym chłopakom. Kaen miał twarz ukrytą w dłoniach. Nie dziwie mu się, też
nie wiedziałabym co mam teraz począć, a Kuba. To jest jego być albo nie być
jako producenta.
Managera
Kaena nie było z godzinę. Gdy w końcu wrócił powiedział uśmiechnięty:
-
Załatwione.
Kika:
Hallo!- powiedziałam przykładając telefon do ucha.
P:
Możesz wyjść z pomieszczania w którym jesteś. Chce porozmawiać.
Kika:
Tak. Jasne. Poczekaj chwile.- w prawdzie rozmawiamy po angielsku ale większość
ludzi i tak domykali sąd o czym rozmawiamy.
Kika:
Już.- zakomunikowałam.
P:
Dzwonił do mnie jakaś chwile temu facet przedstawiający sie za managera jakiegoś
polskiego rapera. Wytłumaczysz mi to?- czyli sie wykurzył.
Kika:
Moj kuzyn ma studio nagraniowe. W sensie dopiero je rozkręca i współpracuje z
Kaenem. Poszłam zobaczyć jak idzie im praca gdy okazało się ze ich wokalistka
ma infekcje gardła. Ma zakaz śpiewania przez poł roku.
P:
I ty zaoferowałaś pomoc.
Kika:
To nie tak. Nie wychodziłam przed szereg. Nawet chciałam wyjść ze studia gdy
sie rozzłościli. Praca nad albumem stanęła w martwym punkcie. Ale to oni mi
zaproponowali gościnny udział.
P:
I ty się zgodziłaś?
Kika:
Nie. Nie zrobiłabym tego bez zgody wytworni i Twojej. Powiedziałam ze to wy
podejmujecie decyzje i wtedy on zaczął dzwonić do Ciebie. Nie wiem nawet skąd miał
numer.- powiedziałam cala prawdę
P:
Chcesz wziąć udział w tym projekcie?- zapytał.
Kika:
To nie ma znaczenia. Ty podejmujesz decyzje
P:
Niekoniecznie. Wydaje mi sie ze czasami zżyjesz jeszcze dyktatura Rona. W współpracy
ze mną decyzje podejmujemy razem. Rozumiemy sie?
Kika:
Tak, ale...
P:
Powtórzę pytanie. Chcesz?
Kika:
Chciałabym pomoc Kaenowi bo wiem co to dla niego znaczy przełożyć promocje płyty
i Kubie bo naprawdę ma potencjał.
P:
Czyli już wszystko wiemy. Wysyłam umowę do managera Kaena a ty musisz mi cos obiecać.
Kika:
Co?
P:
Nie będziesz wykorzystywać mojego dobrego serca i słabości do ciebie. I będę
pierwsza osoba która dowie się o twoich propozycjach zawodowych w których
chcesz wziąć udział. To zawsze musi buc nasza wspólna decyzja. Nie zawsze
zgodna z twoimi upodobaniami. To ja mam za zadanie zrobienia z was gwiazdy ale
chce żebyście tez mieli cos do powiedzenia. Rozumiesz?
Kika:
Tak. Obiecuje ze nie będę podejmować decyzji za twoimi plecami i zawsze pytać cię
o zdanie i o to co o tym sadzisz.
P:
Cieszę sie. A teraz najważniejsza sprawa. Nie możesz wejść do studia i nagrywać
do momentu aż manager Kaena nie podpisze umowy, nie przefaksuje umowy do
wytworni w Londynie i Ben nie będzie miał w dłoniach jednego oryginału.
Kika:
Dobrze.- Paul naprawdę jest dobrym managerem i człowiekiem. Nie zamierzam robić
mu żadnych problemów rozmawiać z nim o wszystkim. Widać ze chce naszego dobra.
Wszelkie
formalności z Syco manager Kaena załatwił dopiero wieczorem. Spacerowałam z rodzeństwem
i mama gdy ponownie zadzwonił Paul.
P:
Dzwonie by powiedzieć ze mam już wszystkie potrzebne dokument a Ben ma oryginał
umowy. Możesz śmiało wchodzić do studia.
Kika:
Dziękuje.
P:
Pamiętaj tylko o rym co ci powiedziałem.
Kika:
Chyba zapamiętam do końce życia.
P:
Cieszę sie. Życzę spokojnego odpoczynku i milej pracy. Widzimy sie 1lipca na
lotnisku. Odbiorę Was.
Kika:
Super.
P:
Trzy piosenki w niecałe dwa dni. Dasz rade?
Kika:
Nie zawiodę cię. Bede na czas.
P:
Te piosenki również znajdą sie na Twoim albumie.
Kika:
Czyli musze sie przyłożyć.- zażartowałam.
P:
Zawsze sie przykładasz. Nie będę już przeszkadzać. Powodzenia.
Po
rozmowie z Paulem spędziłam jeszcze czas z rodzina. Pograłam nawet w pikle z Michałem.
Brakowało mi tych jego wślizgów.
Dokładnie
o 20 wstawiłam sie w studiu przygotowana do nagrywania cala nic.
K:
Już jesteś.- uśmiechnął sie Kuba.
K:
To dla Ciebie.- Kaen podał mi tekst piosenki.
Kika:
Krzyk.- powiedziałam sama do siebie. Okazało sie ze to tytuł naszej piosenki. Ustawiłam
sie przed mikrofonem zakładając słuchawki.
K:
Jeśli będziesz gotowa to daj znać.- powiedział mój kuzyn. Miałam do zaśpiewania
tylko kilka wersów wiec jak sie postaram skończę po godzinie.
Kika:
Gotowa.- w moich słuchawkach zaczęła lecieć muzyka wiec zaczęłam śpiewać.
Kika: Musisz
znaleźć nowy plan
Nowy plan na życie znajdź
Ten właściwy życie rytm
Słuchaj paru swych
Podczas
mojej nieobecności Kaen nagrał dwie piosenki. Krzyk i Labirynt wiec przez najbliższe
godziny to ja będę śpiewać.
Moj
kuzyn okazał sie strasznym tyranem. Kazał mi co chwile poprawiać. Kurde on jest
gorszy niż producenci z Londynu. Krzyk nagrałam po półtorej godzinie. Chwila
przerwy i zabieramy sie za Labirynt oznajmił.
K:
Lubię twojego kuzyna bo przykłada sie do twojej pracy.- powiedział mi Kaen gdy
Kuba rozstawiał sprzęt.
Nie
odpowiedziałam, bo miał stu procentowa racje. Kuba jest dobry w tym fachu.
Po
godzinnej przerwie do studia zajrzał Michał z Benem ja byłam natomiast w
trakcie nagrywania drugiej piosenki. Uśmiechnęłam sie do nich i machnęłam ręką śpiewając:
Kika: Tak
wiele dróg i wiele zamkniętych drzwi
by znaleźć klucz musimy przejść
labirynt.
K:
Mamy to!- krzyknął Kuba.
M:
Może na dziś wystarczy.- glos zabrał mój brat.
Wszyscy
spojrzeli na niego.
-
Jest późno. Karolina jest zmęczona. Przypominam ze jest po wyczerpującej
trasie, nagraniu pierwszego albumu i w trakcie nagrywania kolejnego. To jest
jej urlop w którym miała odpocząć od śpiewania a wy ja wkręciliście wiec wypadałoby
jej nie forsować.- Michał był lekko podirytowany.
Kika:
Dam rade.- próbowałam załagodzić sytuacje.
B:
Tez mi się wydaje ze na dziś koniec. Czas na odpoczynek i nie mowie tego teraz
jako twój ochroniarz a bardziej jak zastępca managera. Do lóżka!- zarządził.
Kika:
Ale...
B:
Nagrywania dokończycie jutro.-po tych słowach w asyście brata i ochroniarza zostawiłam
kuzyna i rapera w studiu.
Z
jednej strony byłam im wdzięczne bo naprawdę nie miałam ochoty już śpiewać ale
z drugiej strony to bulo niegrzeczne. Obaj odprowadzili mnie do pokoju.
B:
Dzwonił Niall bo nie mógł sie do Ciebie dodzwonić. Prosi o kontralt.- oznajmił
Ben.
Kila:
Zrobię to z samego rana.- pożegnałam sie i ruszyłam spać.
Moj
mozg, glos i ciało potrzebują odpoczynku.
--------------------------------------------------------
Piąteczka na choryzoncie. Następny rozdzaił powinien pojawić się 5 lipca....
Pozdrawiamy i ,życzymy udanych wakacji :)