Lokalizacja:
06 lipiec 2015, Barcelona, Hiszpania
To
był moment, chwila nad którą długo się nie zastanawiałam. Zabrałam kilku swoich
znajomych i wsiadłam w samolot do Katalonii. Wykupiłam jeszcze bilety dla Kasi,
Ily, Michała, Ani i Marty na jutro. Tak naprawdę nie miałam pomysłu na to co
mogłabym robić w Londynie, a tak mogę odpocząć na plaży i zorganizować kolejną
imprezę urodzinową gdzie wszyscy puszczą wodze fantazji.
-
Kogo tak naprawdę zaprosiłaś?- zapytała El, która mi towarzyszyła.
Kika:
Wszystkich. Na pewno dolecą do Nas chłopacy z Dream ze swoimi dziewczynami,
moje rodzeństwo i przyjaciółki. Zaprosiłam też Zedda, który podobno jest już na
miejscu.
E:
Czyli z One Direction nikogo nie będzie?!
Kika:
Możliwe że doleci Liam z Sophią. Harry chce spędzić czas z rodziną, Louis
poimprezować, a Niall zapewne spędzi ostatnie dni w Irlandii.
***
Całą
ekipa dotarła dopiero o 20 do hotelu, który zarezerwowałam dla całej gromady.
Czuję, ze spędzę tu miło czas.
M:
Co będziemy robić?- zapytał Maciek gdy jedliśmy kolacje na tarasie.
Kika:
Dziś może wybierzemy się na jakąś imprezę, a na jutro wynajęłam jacht.-
odpowiedziałam.
D:
Wow!- skomentował tylko Dawid.
POV
Zedd
Tak
jak Karolina powiedziała, tak zrobiliśmy. O 22 opuściliśmy hotel i wybraliśmy
się do klubu obok plaży. To jest nasze pierwsze spotkanie po dłuższej przerwie
i troszeczkę czuje obawy, bo to co wydarzyło się w LA podczas nagrywania
kolejnej płyty Dream cały czas jest głośno komentowane.
Kika:
Co taki smutny?- zapytała brunetka pojawiając się obok mnie.
Kika:
To nie myśl tyle, bo ono boli.
Z:
Co? Myślenie?- zdziwiłem się.
Kika:
Tak. Czym więcej myślisz tym mniej osiągniesz.
Z:
Nie boisz się, ze ludzie ponownie pomyślą, ze jesteśmy razem?- musiałem zadać
to pytanie.
Kika:
Nie. Chociaż właściwie nie zastanawiałam się nad tym. A zresztą przecież tylko
my wiemy co tak naprawdę było miedzy nami. A reszta? Niech żyje tym co widziała
lub nie.
Z:
Nie potrafię Cię rozgryźć. Czasami mnie przerażasz?
Kika:
Ja chyba też nie potrafię siebie zrozumieć.- przystanęła.
-
A najgorsze jest to, ze najbardziej wkurwia mnie zachowanie ludzi, którzy widzą
Cię tylko wtedy, gdy czegoś potrzebują.- odparła.
Z:
Ktoś konkretny?- zapytałem.
Kika:
Nie ważne.- ruszyła dalej, a ja próbowałem ją dogonić. Gdy w końcu mi się
udało, odważyłem się zapytać:
Z:
Co u Nialla?- spojrzała na mnie, a jej oczy rozpromieniły się.
Kika:
Zaczęliśmy się ponownie dogadywać.- lekko się uśmiechnęła.
Z:
Coś poważnego?- byłem szczęśliwy, ze w końcu jej się układa.
Kika:
Nie no co ty.- spojrzała na mnie.
-
Jest miło. Jak sobie tak pomyślę, to rzeczywiście jest miło. Przez kilka
głupich, przezroczystych, podartych już teraz na kawałeczki jak nieważne dokumenty,
momentów. Chwil - paragonów. Przez chwilę rzeczywiście jest miło.
Z:
Czyli masz nadzieje na cos poważniejszego?
Kika:
Nadzieja jest okrutna. Nadzieja przypomina o czymś, co prawie było. Sprawia, ze
ból powraca. Wiec, zdecydowanie nie.
K:
Wchodzicie?- przerwał Nam Kamil, a ja zdałem sobie sprawę, ze doszliśmy już do
klubu.
Kika:
Tak!
Z:
Nie!- powiedzieliśmy w tym samym momencie spoglądając na siebie.
-
Porozmawiamy chwile i do was dojdziemy.- zakomunikowałem Kamilowi.
Kika:
O czym chcesz rozmawiać?- zapytała gdy nasi przyjaciele weszli do środka.
Z:
Chodź!- złapałem ja za dłoń.
-
Usiądziemy na plaży i porozmawiamy.- tak też zrobiliśmy. Gdy zajęliśmy już
odpowiednie miejsce ponownie rozpocząłem temat.
Z:
Jesteś jak dzieciak trochę, wiesz? Pójdziesz ogolić nogi, wracasz cała we krwi.
Cieszysz się jak widzisz balona. Wierzysz w miłość jak nikt inny i kochasz
najmocniej na świecie. Przecież ty nie jesteś przystosowana do tego świata.
Ciebie boli to, że ktoś krzywdzi, że ktoś umiera, że są wypadki, jest zło, ludzie
są zawistni, dziwki są tanie.- zacząłem wymieniać.
Kika:
Czuje się jak gówno. Jedno wielkie gówno. Nic nie umiem zrobić dobrze. Wszystko
niszczę, wszystkich zawodzę. Nic nie potrafię. Nawet zadbać o własne życie.
Czasami przyłapuje się na tym, ze proszę o wybaczenie tych, których zraniłam.
Jestem zła, jestem beznadziejna.
Z:
Dlatego odsuwasz od siebie każdego?
Kika:
Niall nie będzie ze mną szczęśliwy, dobrze o tym wiesz.- spojrzała na mnie.
Z:
Jeśli jesteście sobie pisani, to Wasze drogi kiedyś się przetną.- uśmiechnąłem
się patrząc w morze.
Kika:
Chciałabym się po prostu do Niego przytulić, żeby poczuć, ze jest i tak leżeć
sobie nawet nic nie mówiąc. Tak zawsze dawał mi poczucie spokoju..- w tym
momencie mogłem ja tylko objąć co zrobiłem. Karolina oparła głowę o moje ramie
i oboje przyglądaliśmy się falującej wodzie.
Z:
Wiesz, ze On potrzebuje usłyszeć, ze chcesz Go, ze wierzysz w niego tak ślepo.
Musi wiedzieć, ze przed Nim brzeg jest, nawet jeśli ma być daleko.- wyszeptałem.
Resztę
wieczoru, a nawet i nocy przesiedzieliśmy na plaży. Nie poszliśmy do klubu,
spędziliśmy razem czas na wpatrywaniu się w fale. To był niezapomniany czas,
którego nikt nam nie zabierze.
Lokalizacja:
07 lipiec 2015, Barcelona, Hiszpania.
Nawet
nie pamiętam o której wróciliśmy z Zeddem do hotelu. Nie towarzyszyliśmy nawet
naszej ekipie w klubie. Bawiliśmy się w swoim gronie, chociaż bardziej
rozmawialiśmy swoim gronie. Zaraz po
przebudzeniu włączyłam swojego laptopa, aby sprawdzić pogodę na dzisiaj. Nie
zdziwiłam się gdy zobaczyłam fale artykułów na temat wczorajszego wieczoru.
„Kika wróciła do Zedda?!” „Stara miłość nie rdzewieje!”, „Zedd i Kika wrócili
do siebie?!”, „Co na to wszystko Louis?!”.- tego było mnóstwo, a ja kompletnie
nie zdawałam sobie sprawy z tego, że hiszpańskie media rozpoznają mnie w nocy
na jednej z plaż. Na twitterze również było mnóstwo komentarzy fanek One
Direction, które były przekonane, że zerwałam z Lousiem. Ludzie! My nigdy nie
byliśmy razem!- krzyczała moja podświadomość!
„Ktoś mi mówi, jak mam żyć, to
całkiem kurwa śmieszne!”- napisałam pod falą hejtów.
„@Kika dlaczego zrobiłaś to
@Louis_Tomlinson?”- napisała jedna z fanek.
„Ja i @Louis_Tomlinson się tylko
przyjaźnimy. Jesteśmy jak rodzeństwo, nic więcej.”-
odpisałam.
„@Kika byłaś kiedyś zakochana?! Jak
na razie bawisz się uczuciami innych!”- zaatakowała mnie jakaś
dziewczyna.
„Kiedy byłam zakochana, miałam
gdzieś facetów, inni mężczyźni zupełnie mnie nie obchodzili, nawet gdyby stanął
przede mną książę na białym koniu, pewnie bym nie zauważyła. Liczył się on i
tylko on. I to jest najważniejsze: być z kimś i nie szukać wrażeń na boku. Być
z kimś tak na sto procent, całym sobą.”- napisałam i
wylogowałam się z twittera.
***
D:
Jak tam?- zapytał Damian gdy zjeżdżałam do restauracji na śniadanie.
Kika:
Widziałeś?- zapytałam.
D:
Kłamstwem byłoby gdybym powiedział, ze nie.- spojrzał na mnie.
Kika:
I co myślisz?- zapytałam.
D:
Zapomną, przemyślą, przeproszą.- skomentował.
Może
ma racje, a ja nie potrzebnie zawsze mam cos do powiedzenia. Jestem w raju i
zamiast dobrze się bawić w towarzystwie przyjaciół, kłócę się z fankami mojej
Directionowej rodziny.
POV
Kamil
Siedzieliśmy
w lobby czekając na przyjazd rodziny Karoliny gdy do pomieszczenia wbiegł
Dawid.
D:
Widzieliście?- zapytał.
K:
Co?- prowadziłem z nim bardzo interesujący dialog.
D:
Louis napisał na twisterze, tak: “Nikomu
nie życzę opuszczenia przez najważniejszą osobę. Człowiek czuje się wtedy
bezwartościowy.”
K:
Co do kurwy?!- byłem wkurzony.
D:
Też tak zareagowałem, ale okazało się, ze nie chodzi o Kikę. W następnych
tweedach wytłumaczył fanom, ze z Kiką się przyjaźnią i traktuję ją jak młodszą
siostrę, a wszelkie zarzuty powodują, ze oboje się od siebie odsuwają.-
odetchnąłem z ulgą.
Kika:
To do kogo wtedy skierowane były te słowa?- zapytała Karolina.
D:
Tego nie napisał.- chociaż tak naprawdę każdy z nas przeczuwał, ze może chodzić
o siedzącą teraz w rogu brunetkę wpatrującą się w swój telefon.
***
Dzisiejsze
plany były zupełnie inne. Cała ekipa miała bawić się na jachcie, a wszyscy i
tak skończyli na zwiedzaniu Barcelony, a potem wypoczywaniu w hotelowym
basenie. Wszystko to spowodowane było tym, że przyjaciele i rodzeństwo Karoliny
dotarli później niż przypuszczano. Nie mieliśmy o to pretensji, bo i tak każdy
bawił się wyśmienicie. Cieszę się, ze Kika wpadła na taki pomysł i ponownie
zjednoczyła nas wszystkich. Szkoda tylko, ze nie ma tu z nami chłopaków z One
Direction i Perrie z Zaynem. Dużo słyszeliśmy o ich wspólnych wypadach więc nie
mielibyśmy nic przeciwko w nich towarzyszyć. Szkoda, ze wszystko tak się
potoczyło.
POV
Michał
Nie
trzeba było długo namawiać reszty załogi. Wieczorem wybraliśmy się na
zwiedzanie muzeum FC Barcelony i Camp Nou. Wszyscy niecierpliwili się gdy
czekaliśmy na swojego przewodnika.
M:
Nie mogę się doczekać kiedy wejdę do szatni Barcelony.- powiedziałem z bananem
na twarzy.
D:
A ja gdy wejdę na murawę.- powiedział Dawid.
M:
mi się tylko marzy zdjęcie w tunelu.- odpowiedziała mało entuzjastycznie Marta.
A:
Tak ogólnie trzeba przyjechać na jakiś ich mecz.- dodała Ania przeglądając
broszurkę.
D:
Fajnie by było kogoś tu spotkać.- dokończył Damian.
K:
Masz na myśli Pique?- zapytał Kamil, który jest fanem obrońcy Barcelony.
M:
Obojętnie kogo, Kamil.- sprowadził na ziemie przyjaciela, Maciej.
I:
Wiadomo może czy Bartra ma dziewczynę?- zapytała Ila, która odwaliła się dziś
jak stróż w Boże Ciało.
M:
Tak ma i dziecko w drodze.- odpowiedziałem.
I:
Szkoda.- posmutniała.
K:
Wiadomo może czy będzie można dotknąć pucharów?- zapytała Kasia.
Kika:
Powiesz im?- zapytała Kika spoglądając na Zedda.
Z:
Myślałem, ze Ty to zrobisz.- zaczęli mówić zagadkami.
Kika:
przecież to Tobie udało się to załatwić.
Z:
Ale to Twój prezent urodzinowy.- nikt nie wiedział o co może im chodzić.
M:
Powiecie nam w końcu?- zapytałem.
Kika:
Dobra, Zedd załatwił nam kolacje z trenerem i dwoma piłkarzami, którzy
przebywają w Barcelonie.
K:
Z kim?- zapytała Kasia.
Z:
Tego nie wiemy.- odparł jej przyjaciel mojej siostry.
***
O
22 wszyscy pod wrażeniem stadionu kierowaliśmy się do restauracji, w której
najczęściej jedzą piłkarze Barcelony, aby spotkać się z trenerem Enrique.
POV
Kika
Zedd
zorganizował Nam spotkanie z trenerem pierwszej drużyny i piłkarzami takimi jak
Sergio Busquets i Jordi Alba. Spędziliśmy miły wieczór śmiejąc się z żartów,
opowieści piłkarzy i pijąc Sangrie.
Lokalizacja:
08 lipiec 2015, Barcelona, Hiszpania
Z
samego rana spieszyłam się na samolot do San Diego. Ila, Kasia, moje rodzeństwo
i El mają opłacony pobyt w hotelu do jutra. Nie wiem co planują robić dalej. Ja
razem z Zeddem i chłopakami z Dream obraliśmy kierunek USA. Z jednej strony
cieszę się, bo szczerze stęskniłam się za koncertami i chyba przede wszystkim
za Niallem, z którym nie miałam kontaktu od trzech dni. Zamierzam Go mocno
przytulić gdy pojawi się przed moimi oczami.
POV
Niall
Jesteśmy
w drodze do San Diego, podobnie jak Dream. Przynajmniej tak mówi Paul ich
manager. Siedzę w samolocie obok Liama i Fede, który będzie spędzał wakacje z
Nami w trasie.
Li:
Około dwunastu godzin.- odparł mu Liam wpatrując się w swój telefon.
F:
A to prawda, ze 50% trasy spędzimy nad oceanem?- zadał kolejne pytanie.
Li:
Tak.- sapnął Liam.
F:
Nie boicie się tak podróżować, przecież było tyle wypadków z udziałem
samolotów. A co jeśli wasz pilot jest samobójcą?- zaczął wypytywać.
N:
Stresujesz się lotem?- zapytałem.
F:
Nie, ale jest przecież duże prawdopodobieństwo, ze jakiś psychopata siedzi za
sterami tej maszyny, maszyna jest uszkodzona lub po prostu warunki nie będą nam
sprzyjać.- zaczął wymyślać.
Li:
Masz.- Liam podał mu swój odtwarzacz.
F:
Po co to?- zapytał.
Li:
Posłuchasz naszego nowego albumu i przynajmniej zamkniesz isę.- spojrzał na
mnie uśmiechając się.
F:
Już Go słuchałem.- mruknął.
Li:
Nie sądzę.- podał mu jeszcze raz.
N:
To nowe piosenki, na piątą płytę.- wytłumaczyłem.
F:
Nie boicie się, ze mogę to upublicznić?- spojrzał na Nas.
Li:
Oboje teraz marzymy tylko o tym, abyś się zamknął.- odpowiedział Liam.
Fede
zabrał odtwarzacz i zaczął słuchać piosenek a my mogliśmy wylegiwać się w ciszy
i przygotowywać do koncertu.
Lokalizacja:
08 lipiec 2015, San Diego, Kalifornia.
Wylądowaliśmy
na lotnisku w nocy i szybkim tempem ruszyliśmy do samochodów, które zabiorą nas
do hotelu. Marze tylko o odpoczynku, bo loty w towarzystwie Fede nie należą do
udanych. Cały czas gadał bądź śpiewał. Miałem już kompletnie dość tego
gówniarza.
Lokalizacja:
09 lipiec 2015, San Diego, Kalifornia.
Do
hotelu dotarliśmy jeszcze gdy wszyscy spali, wiec postanowiliśmy wykorzystać
ten fakt i również się przespać. Na scenę wchodzimy o 18 czasu panującego w San
Diego.
POV
Harry
Postanowiłem
spędzić dzisiejszy dzień z Niallem na polu golfowym, więc gdy się tylko
obudziliśmy ruszyliśmy w drogę. Dzięki temu będziemy mogli spędzić ze sobą
trochę czasu i pogadać jak starzy dobrzy przyjaciele.
N:
Nie widziałem jej tak samo jak Ty.- lekko się uśmiechnął.
H:
To wiem, ale czuje, ze masz lepszy kontakt z nią niż my wszyscy.- spojrzałem na
Niego.
N:
Może tak, może nie.- był dość tajemniczy.
H:
Wyczuwam, ze nie chcesz rozmawiać.- odpowiedziałem.
N:
Nie o to chodzi. Kiedy ją poznałem, podobała mi się.- powiedział.
-
Potem bardzo mi się podobała, a teraz chyba dorosłem do tego, żeby ją pokochać.
H:
Kochasz ją?
N:
Tak, kocham. Ale co z tego? Jak Ona mną mnie głęboko w dupie? Co z tego, ze
ryczę jak głupi, nie mogę spać, chodzę jak jakiś pojebany i nie mogę znaleźć
sobie miejsca… Rzygam już tymi motylami w brzuchu, wkurwiają mnie za każdym
razem jak o Niej pomyślę. Najchętniej usnąłbym i obudziłbym się dopiero jak mi
przejdzie.- powiedział.
H:
Kochasz ja, prawda?- zapytałem ponownie.
N:
Przecież już Ci to mówiłem Hazza.- zaczął bawić się piłeczka golfową.
H:
Jeśli naprawdę ją kochasz, za żadną cenę nie spuszczaj z niej wzroku. Nieważne
co zobaczysz, nieważne czego się o niej dowiesz, nie odwracaj się od Niej.
Kiedy raz zdecydujesz się kogoś kochać to Twój obowiązek, rozumiesz?-
spojrzałem na Niego. Był zdezorientowany.
POV
Louis
Siedziałem
na tarasie paląc papierosa, za chwile jedziemy w stronę stadionu na którym damy
dziś show gdy ktoś zasłonił mi oczy.
-
Kto to?- powiedział promiennym głosem.
Lou:
Nie mam pojęcia.- powiedziałem szczerze, a po chwili przed moimi oczami
pojawiła się uśmiechnięta twarz Kiki. Nie wytrzymałem, musiałem ja przytulić.
Kika:
Co tam?- zapytała.
Lou:
Jakoś płynie, dlaczego pytasz?
Kika:
Już Ty wiesz dlaczego?- spojrzała na mnie tymi zielonymi oczami.
Lou:
Nie mam pojęcia.- udawałem głupiego.
Kika:
Twitter, dziwny post.. Mam dalej mówić?- zapytała.
Lou:
Tak głupio być w kimś zakochanym, potrzebujesz go do życia, bo bez niego jesteś
nikim, ale czasami jak już nie wytrzymujesz, po prostu decydujesz sie odejść, raz
i na zawsze, bo myślisz, ze to będzie najlepsze wyjście, a tak naprawdę umarła
polowa Ciebie.
Kika:
Może czas to naprawić, porozmawiać..- zaczęła doradzać.
Lou:
Przeraża mnie moje myślenie. Za dużo i niepotrzebnie. Chodź idziemy.- złapałem
ją za dłoń i razem ruszyliśmy jednym samochodem na stadion.
POV
Karolina
Przed
koncertem nie udało mi się z nikim więcej porozmawiać, Nialla też nigdzie nie
widziałam. Razem z Dream całe przygotowania do show spędziliśmy w garderobie, a
gdy w drzwiach pojawił się Paul było wiadomo, ze na Nas już czas.
***
Ten
koncert był wyjątkowy, może dlatego, ze zrobiliśmy to po dłuższej przerwie.
Fanów też nie opuszczał dobry humor. Nawet zaczęłam się zastanawiać, ze tak
naprawdę jest tylko jedno miejsce w którym jestem szczęśliwa. To scena. Tu
zapomina się o wszystkim. Tu istniejesz Ty, muzyka i Oni. Ludzie, którzy Cię
kochają! Na koniec zaśpiewaliśmy piosenkę, którą ostatnio podśpiewuje w trakcie
domowych spraw.
Kika:
I live my day as if it was the last
Live my day as if there was no past
Doing it all night, all summer
Doing it the way I wanna
Yeah, I'mma dance my heart out 'til
the dawn
But I won't be done when morning
comes
Doing it all night, all summer
Gonna spend it like no other
It was a crush
It was a rush
But I gave it up
It was a crush
Now I might have said too much
But that's all it was
So I gave it up
I live my day as if it was the last
Live my day as if there was no past
Doing it all night, all summer
Doing it the way I wanna
Yeah, I'mma dance my heart out 'til
the dawn
But I won't be done when morning
comes
Doing it all night, all summer
Gonna spend it like no other
It was a crush
I kept saying I'mma stay in touch
But that thing went bust
So i gave it up
No tricks, no bluff
I'm just better off without them
cuffs
Yeah the sun won't set on us
Went low, went high
Still waters run dry
Gotta get back in the groove
I ain't even worry
Went low, went high
What matters is now
Getting right back in the mood
I live my day as if it was the last
Live my day as if there was no past
Doing it all night, all summer
Doing it the way I wanna
Yeah, I'mma dance my heart out 'til
the dawn
But I won't be done when morning
comes
Doing it all night, all summer
Gonna spend it like no other
Now I've found another crush
The lush life given me a rush
Had one chance to make me blush
Second time is one too late
Now I've found another crush
The lush life given me a rush
Had one chance to make me blush
Second time is one too late
I live my day as if it was the last
Live my day as if there was no past
Doing it all night, all summer
Doing it the way I wanna
Yeah, I'mma dance my heart out 'til
the dawn
But I won't be done when morning
comes
Doing it all night, all summer
Gonna spend it like no other
Now I've found another crush
The lush life given me a rush
Had one chance to make me blush
Second time is one too late
Now I've found another crush
The lush life given me a rush
Had one chance to make me blush
Second time is one too late
- Straciłeś dla
mnie tyle czasu, ze poczułam się ważna!- zakończyłam i zbiegłam ze sceny.
Przebrałam
się i ruszyłam z Benem i Fede do hotelu. Czas spać!
Lokalizacja:
10 lipiec 2015, San Diego, Kalifornia.
Paul
jest najgorszym managerem!- krzyczała moja podświadomość i nie dlatego, ze
zrobił coś złego, zesłał na nas jakieś niebezpieczeństwo, ale dlatego, ze Dream
i One Direction poleciało do LA, a ja utknęłam z Nim, Fede i Louisem w San
Diego. Mamy popracować trochę w studiu i zabrać się za zakończenie materiału na
drugą płytę. To okropne, bo wszyscy się bawią, a ja muszę pracować.
P:
Im szybciej zabierzesz się za pracę tym szybciej skończysz..- powtarzał jak
mantrę.
Kika:
Przecież wiem, ale tak bardzo mi się nie chce..- błagałam Go już na kolana.
Lou:
To dziwnie wygląda?!- komentował Tommo.
***
Marudzenie
nic nie dało i od czterech godzin pracuje z Louisem nad tekstem do kolejnej
piosenki. Chcemy zrobić coś nowego, niesamowitego i niepowtarzalnego.
Kika:
Myślisz, że mogłoby to zaśpiewać kilka głosów?- zapytałąm.
Lou:
Co masz na myśli?
Kika:
Szczerze?- spojrzałam na Niego.
Lou:
Tak.
Kika:
Marzy mi się duet, trio, cokolwiek. Mnóstwo artystów w jednej piosence.
Lou:
Iii?
Kika:
Chce zrobić ten hit.- uśmiechnęłam się.
Lou:
To zależy..
Kika:
Od czego?
Lou:
Czy jest tam dla mnie miejsce.- poruszył śmiesznie brwiami.
Nie
musieliśmy już więcej o tym rozmawiać, dobrze wiedzieliśmy że chcemy to zrobić.
Wystarczy tylko namówić naszych managerów i wytwórnie.
***
Po
opuszczeniu studia nie miałam na nic ochoty. Louis i Fede wyszli na miasto, a
ja usiadłam na parapecie i przyglądałam się miastu. Postanowiłam wykręcić jeden
numer i porozmawiać z kimś z kim długo nie rozmawiałam, a wypadało to w końcu
zrobić.
Kika:
Sto lat, sto lat!- zaczęłam krzyczeć do słuchawki.
-
Ooo jak miło- czułam, ze głos po drugiej stronie słuchawki uśmiecha się.
Kika:
Życzę Ci wszystkiego co najlepsze, jeszcze więcej miłości, jeszcze więcej
zrozumienia, jeszcze więcej zajebistych przyjaciół, jeszcze więcej cudownych
marzeń i zdobycia nagród jakie sobie tylko wymarzysz.- składałam życzenia
narzeczonej mojego starszego brata.
P:
Nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, ze zadzwoniłaś. Tak krótko się znamy, a tak
Cię polubiłam.- powiedziała Perrie.
Kika:
Cieszę się. Chociaż nie ukrywam, ze brakuje mi naszych spotkań.- zamruczałam.
Kika:
Nie będzie inaczej.
P:
Zayn prosi, aby Ci powiedzieć, ze tęskni.- czułam, ze się uśmiecha.
Kika:
Możesz mu powiedzieć, ze ja tez. Brakuje mi Go trochę, naszych rozmów i tego,
ze wiecznie mnie pilnował.
P:
Chcesz z Nim porozmawiać?- zapytała.
Kika:
Nie. Nie dziś, dziś jest Twoje święto.
P:
W takim razie powiedz co się dzieje?- czułam, ze się niepokoi.
Kika:
Siedzę sama w hotelu i mam moralniaka.
P:
Moralniaka? Dlaczego?
Kika:
Tego nie wiem.
P:
W takim razie wyjdź na miasto.- zaproponowała.
Kika:
Nie chce mi się, chyba pójdę spać. Pracowałam dziś w studiu i czuje zmęczenie.
P:
Skoro tak mówisz. Widzimy się gdy będziesz w UK? Tak?
Kika:
Tak.- pożegnałam się z Nią i ruszyłam w stronę łóżka.
Może
to najlepszy pomysł, aby nie myśleć.
Kika:
Śpij i przez kilka godzin bądź wolny od wszystkich nieszczęść, jakie sam na
siebie ściągnąłeś.- powiedziałam sama do siebie i ruszyłam spać.
Lokalizacja:
11 lipiec 2015, San Francisco, Kalifornia.
Półtorej
godziny i jesteśmy na miejscu, lotnisko w San Francisco, hotel, krótki
odpoczynek i jazda na Levi's Stadium. Czego chcieć więcej? Może spotkania z
fanami. Kilka zdjęć i autografów na lotnisku i pod hotelem. Nie widziałam
jeszcze Nialla i czuje się poddenerwowana. Kiedy w końcu Go zobaczę!- krzyczała
moja podświadomość.
POV
Niall
Właśnie
dowiedziałem się, ze Kika jest już w hotelu. Jak jej teraz nie zobaczę to
zwariuje. Długo się nie zastanawiałem. Ruszyłem do lobby. Zauważyłem ja stojącą
z Fede i dyskutującym o czymś ważnym. Podszedłem do Nich i zakryłem jej oczy.
N:
Kto to?- zapytałem i poczułem jak się uśmiecha. Czyli wie kim jestem. Ściągnęła
moje dłonie ze swoich oczu i wtuliła się we mnie.
F:
Nareszcie!- skomentował Fede, a ja tylko na Niego spojrzałem.
-
Jest dziś wredna i zapewne to dlatego, ze Cię długo nie widziała.- wytłumaczył.
Kika:
Nie prawda.- zaczęła tłumaczyć.
F:
Nie?!- spojrzał na Nią.
-
A słowa: Dlaczego jestem taka wredna? Bo najlepszym sposobem aby uniknąć
złamanego serca, jest udawanie, że się go nie ma, są moje?- spojrzał raz na
mnie, raz na nią.
Kika:
Weź już spierdzielaj.- mówiła wisząc na mojej szyi.
***
Pomogłem
Karolinie z bagażami i resztę dnia spędziliśmy razem w jej pokoju hotelowym na
rozmowach. Opowiadała mi o jej wypadzie do Barcelony z przyjaciółmi i
rodzeństwem. O tym, ze poznała dwóch piłkarzy Barcelony i o tym jak została
przyłapana z Zeddem na plaży. Nie ukrywam wkurzył mnie fakt, ze On ponownie
pojawił się w jej życiu, ale nie zamierzam wierzyć gazetom i plotkom, ze są oni
razem.
N:
Czyli Ty i Zedd…- zacząłem.
Kika:
Nic nas nie łączy. Przyjaźnimy się.- uśmiechnęła się.
N:
Tak jak ja z Tobą?- zadałem pytanie.
Kika:
Yyy, nie. Z Tobą to co innego. Moja przyjaźń z Zeddem oparta jest na czymś
innym.
N:
Na czymś innym? Na czym?- zainteresowało mnie to.
-
Kika, musimy jechać!- przerwał nam wchodzący do pokoju Paul.
Kika:
Już?- była zdziwiona.
P:
Niestety tak, trudno dziś z akustyką i trzeba zrobić próbę.- wytłumaczył i po
chwili oboje wyszli z pokoju.
POV
Karolina
Trasa
po Stanach Zjednoczonych dość szybko płynie. Jest to już nas drugi koncert w
Kalifornii, a ja dobrze wiem co robiłam wczoraj i przedwczoraj. Dziś na scenie
Maciek z Kamilem rozrabiali, a Damian był nieobecny. Nie mogę też pominąć
faktu, ze Dawid jest lekko przeziębiony i ledwo trzymał się na nogach przez
całe show. W trakcie koncertu zauważyłam niektóre transparenty nawiązujące do
koncertu w San Diego i momentu, w którym Harry się potknął i przewrócił. Nie
widziałam tego na oczy, bo byłam już dawno w łóżku, ale jak Louis pokazał mi
wczoraj filmik z tego wydarzenia postanowiłam Go skomentować.
Kika:
Kochani, widzę Wasze transparenty o Harrym i filmiki w sieci. Cieszę się jak
wspieracie naszego loczka, bo nie ukrywam trochę się poturbował, ale skomentuje
to w zabawny sposób. To co teraz powiem nie jest wymierzone w Was, po prostu
nasuwa się po obejrzeniu tego filmiku. Żeby zniżyć się do poziomu niektórych
ludzi, musiałabym się położyć.- zakończyłam i wróciłam do śpiewania, a
Directioners skomentowały to oklaskami. Czyli nie było aż tak źle.
***
Po
występie znowu zmyłam się czym prędko do hotelu. Chyba jestem najgorszą gwiazdą
na świecie, bo zamiast imprezować po udanym koncercie ja marzę tylko o łóżku i
tym, aby nikt mi nie przeszkadzał.
Lokalizacja:
12 lipiec 2015, San Francisco, Kalifornia
Dziś
zespół Dream do swojej dyspozycji oprócz bandu One Direction, Louisa i Liama ma
amerykańskiego autora tekstów i producenta Juliana Bunetta, który współpracuje
z One D.
J:
Pokażcie mi to wasze dzieło.- skierował słowa do mnie i Louisa, a po chwili
Tommo podał Julianowi tekst napisany przez nas w San Diego.
-
Okej, okej.. No, noo..- komentował czytając słowa.
Li:
Mogę zerknąć?- wtrącił Liam.
Lou:
Powiecie cos?- przemówił w końcu Louis.
J:
Co chcesz usłyszeć?- powiedział poważnym tonem Julian.
Lou:
Yyyy…- Louis został zbity z tropu.
Kika:
Prawdę?!- spojrzałam na Liama i Juliana.
Li:
No dobra. Jedno wielkie entuzjastyczne Wow!- uśmiechnął się po czym mnie
przytulił.
Okazało
się, ze wszystkim spodobała się nasza piosenka i od razu zabraliśmy się za
pracę nad muzyką do niej.
POV
Liam
Praca
nad muzyką do nowego singla Dream trwały chyba z sześć godzin, na sam koniec
każdy leżał na sobie i wpatrywał się w sufit. Nikt nie był w stanie nawet się
podnieść, a co dopiero cos powiedzieć, a tu umówiliśmy się jeszcze na pizzę.
***
Ze
studia ruszyliśmy do hotelu samochodem z Louisem i Kiką. Reszta pojechała
kolejnymi podstawionymi SUVami pod studiem.
Lou:
Zamówmy coś do pokoju, bo nie ruszę się już nigdzie.- marudził Tommo.
Kika:
Luluś dobrze prawi, polać mu.- powiedziała Kika.
Li:
W takim razie dzwonie i zamawiam trzy mega pizzę, tak?- spojrzałem na Nich.
Lou:
I cole!- dodał Lou.
Cały
wieczór spędziliśmy w pokoju Louisa dobrze się bawiąc. Karolina bredziła jakieś
głupoty, Louis śpiewał serenady, a ja próbowałem ogarnąć całe towarzystwo i
pisać do Sophii.
Lou:
Jesteś taka jakaś dziwna..- zaczął mówić Lou, a ja podniosłem wzrok by zobaczyć
do kogo mówi.
Kika:
Wiem. Większość ludzi widzi we mnie tylko dziewczynę, która śmieje się zbyt
głośno i mówi zbyt dużo, a prawda jest taka, ze jestem psychiczna!- krzyknęła.
Spojrzałem na cała resztę i parsknąłem śmiechem.
Li:
Tak, jesteś.- skomentowałem i wróciłem do pisania smsa.
Pokój
Tomlinsona opuściliśmy o pierwszej w nocy, Karolina idąc do pokoju zajadała się
jeszcze pizzą. Jeśli ona nie pęknie dzisiaj to zrobi to za dwa dni na scenie.
Lokalizacja:
13 lipiec 2015, Los Angeles, Kalifornia
Godzina
i piętnaście minut i jesteśmy w mieście Aniołów chociaż w sumie nie wiem nawet
dlaczego? Dla mnie to splendor ludzi mieszkających tu dla rozgłosu. Co drugi
samochód wypasiony, a w nim gwiazda, która myśli, ze wszystko jej wolno.. I ten
ogromny napis Hollywood. Znam tylko jedną gwiazdę, która tu nie pasuje. To
Harry Styles .
F:
Za chwile spotkasz swojego księcia..- mruczał mi do ucha Federico gdy
jechaliśmy do hotelu.
Kika:
Zamilcz, zamilcz, już nie chce słyszeć Ciebie nigdy więcej!- śpiewałam.
F:
Dałem Ci wszystko, co mogłem dać, a w zamian za to, Ty odpłacasz się tak?!-
dokończył.
POV
Fede
F:
Jakie plany na dzisiejszy dzień?- zapytałem już poważnie gdy wysiadaliśmy z
samochodu.
F:
Harry czy Niall?- zapytałem.
Kika:
Yyy, co?- spojrzała na mnie.
F:
Który z Nich będzie Twoim instruktorem?- zapytałem.
Kika:
Zgadnij!- uśmiechnęła się i ruszyła dalej.
F:
Okej, nie pytam o nic więcej.- podniosłem ręce w obronie i ruszyłem za Nią, a
przed swoim ojcem.
POV
Karolina
Byłam
przy recepcji gdy zauważyłam Marka idącego z Niallem, postanowiłam z Nim
porozmawiać.
Kika:
Niall?!- zawołałam.
N:
O Hej!- pocałował mnie w policzek.
M:
Co u Ciebie mała?- Mark rozczochrał moje włosy.
Kika:
W porządku.- uśmiechnęłam się do Niego.
N:
Coś się dzieje? Troszkę się spieszę.- powiedział Ni.
Kika:
Chciałam zapytać czy wybierasz się dziś może na pole golfowe?- zaczęłam.
N:
Nie, dlaczego pytasz?- był zdziwiony.
Kika:
Tylko tak pytam.
N:
Nie, idę potrenować z Markiem do siłowni.
Kika:
Aaa..- przeciągnęłam.
-
Zjemy później razem lunch?- zapytałam.
N:
Muszę być w studiu.- zmartwił się.
Kika:
Okej, a wieczorem wspólny wypad na miasto?- brnęłam dalej.
N:
Przykro mi, jestem już umówiony.- spojrzał na mnie i na Marka.
-
Muszę lecieć, spotkamy się później.- odwrócił się i tyle Go widziałam.
***
Fakt
Nialla nie było cały dzień w hotelu, gdy tylko wrócił z treningu przebrał się i
gdzieś pojechał wynajętym samochodem. Louis też gdzieś wybył, Harry poszedł na
lunch z Jaffem. W hotelu zostałam tylko ja i Liam. Postanowiłam do Niego
dołączyć i ponudzić się razem. Znalazłam Go nad basenem leżącego w towarzystwie
Paddiego i Bena.
Li:
O hej młoda!- uśmiechnął się Payne.
P:
Co tam?- zapytał Paddy.
Kika:
Nic, dlaczego pytasz?
B:
Chcesz gdzieś wyjść?- zapytał Ben.
Kika:
Nie, to znaczy już nie.- odparłam.
Li:
Co jest?- u Liama włączyła się żarówka Daddy.
Kika:
Chciałam spędzić dziś czas z Niallem, ale podobno dziś pracuje.
Li:
Pracuje? Co mi wiadomo pojechał na spotkanie z Seleną.- wytłumaczył Payne. Już miałam coś odpowiedzieć gdy na basen
wpadł Fede.
F:
Sam i ojciec proszą was pilnie o spotkanie!- sapał.
Li:
Coś nie tak?- zapytał Li.
F:
Chodźcie!- ruszył do wejścia hotelu. Ben pomógł mi zabrać swoje ubrania i po
chwili ruszyliśmy za nim.
Li:
Co jest?- zapytał Liam gdy weszliśmy do pokoju Sama gdzie była już większość
ekipy One Direction i Dream.
S:
Czekamy jeszcze na Harrego, Louisa i Nialla. Zaraz będą.- gdy to powiedział
drzwi się otworzyły, a do środka wbiegli Harry z Louisem.
H:
Co jest?- zapytał loczek.
S:
Czekamy na Nialla.- powtórzył Sam.
Lou:
Nie przyjedzie, rozmawiałem z Nim.- oznajmił Tommo.
S:
W takim razie patrzcie.- wyświetlił nam na ścianie pewne tweety Zayna.
@NaughtyBoyMusic: 'Skończ udawać,
że jesteśmy przyjaciółmi'
'Ktoś nauczył się wrzucać
filmiki... Może teraz powinien nauczyć się używać logicznego myślenia ha nie
jesteś dupkiem a fejkiem'
S:
A to tweety Naughty.- wskazał kolejny slajd.
'Branża "muzyczna" uczy
ciebie trików, ale nigdy prawdy. Sam wiesz kim jesteś'
P:
Jest jeszcze tweet Jawaada.- dodał Paul.
"Toczy się dziecinada"
Lou:
Kontaktował się ktoś z Zaynem?- zapytał smutny Louis.
Li:
Trzeba do Niego zadzwonić.- powiedział Liam.
H:
Tak, trzeba z Nim porozmawiać, wesprzeć.- cała trójka była zgodna.
S:
Dobrze, zrobicie jak uważacie.- pozwolił im Sam.
H:
Chodźmy do mnie.- instruował Hazza, a po chwili cała trójka kierowała się do
drzwi.
Li:
Karolina idziesz?- wypalił ostatni.
Kika:
Ja?- zdziwiłam się.
Lou:
Tak, Zayn chciałby abyś też była.- uśmiechnął się blado.
W
tym momencie zrozumiałam, ze nie ważne co się wydarzy oni zawsze będą szli w
jednym kierunku. Są jak bracia, wskoczą za sobą w ogień, nie ważne co się
dzieje i czy się kłócą. Spotkało ich cos niesamowitego, spotkali siebie…
***
Chłopacy
rozmawiali z Zaynem całą noc. Malik przyznał się, ze czuje się jak gówno i
nigdy nie sądził, ze NB tak Go wykorzysta. Było mi smutno i przykro. Tak bardzo
chciałam Go przytulić i powiedzieć, ze wszystko będzie w dobrze, ale nie boję
się o Niego. Ma wokół siebie rodzinę i Perrie którzy Go wspierają. My też
robimy to, tylko z odległości. Jak powiedział Liam pod koniec rozmowy: „Zawsze
będziemy braćmi i nic tego nie zmieni”. Z całej trójki siedzących obok mnie
najbardziej zrozpaczony był Louis, chociaż w sumie powinien się cieszyć bo
wyszło na jego. Zawsze powtarzał, ze NB tylko wykorzysta Zayna i jako jedyny
walczył z Nim i Malikiem. Dziś tego nie czuje, przeprosił Zayna, a Zayn jego.
Cały czas Go przepraszał, ale Lou powiedział, że nigdy nie czuł urazy do
swojego brata. To było coś pięknego, zobaczyć ich razem, walczących razem z
przeciwnościami, wspierających się, doradzających i śmiejących się. Rodzina One
Direction nigdy nie zginie. Zawsze będą razem!
Lokalizacja:
14 lipiec 2015, Los Angeles, Kalifornia.
Z
samego rana do mojego hotelowego pokoju wparował uśmiechnięty Horan.
N:
Hej, idziemy grać w golfa?- był uśmiechnięty.
N:
Co jest?- zatrzymał je nogą. Nie odpowiedziałam, ruszyłam do środka siadając na
kanapie i wpatrując się w telewizor.
-
Powiesz co Ci jest?- ponowił.
Kika:
Czy Cię to interesuje?- spojrzałam na niego.
-
Czy tak naprawdę interesuję Cię to co czują inni? Czy potrzebują Twojej pomocy,
wsparcia?- zadawałam pytania.
N:
Nie rozumiem, możesz mi wytłumaczyć?- udawał niewiniątko.
Kika:
Wczoraj byłam świadkiem czym tak naprawdę jest przyjaźń, jak ktoś bezinteresownie
martwi się o kogoś i wspiera chociaż tak naprawdę powinien mieć Go w dupie bo
został skrzywdzony przez tą osobę. Odkryłam, ze nie ważne co się wydarzy,
niektórzy zawsze będą blisko Ciebie.
N:
Co to ma wspólnego ze mną?
Kika:
Twój przyjaciel, brat.. Chłopak z którym spędziłeś ostatnie pieć lat
potrzebował wczoraj Twojej pomocy, wsparcia, a Ty zwyczajnie Go wystawiłeś. I
śmiesz udawać, ze nic się nie stało, że jesteś największym fanem zespołu. Daruj
sobie Niall!- krzyknęłam.
N:
Jeśli mówisz o Zaynie to z nim rozmawiałem. Wspierałem Go na swój sposób i
przepraszam, ale nie będę tłumaczyć Ci się dlaczego nie było mnie z resztą.
Wszyscy dobrze wiedzą gdzie byłem i co robiłem. A Zayn może zawsze na mnie
liczyć!- również krzyknął.
Kika:
Tak, przecież to oczywiste. Niall zawsze dba o wszystkich.. Tylko, ze Zayn
nawet nie wie, ze może do Ciebie zadzwonić. Potrzebował rozmowy w piątkę, tak
jak było kiedyś, a Ty zabawiałeś się z Seleną!- warknęłam.
N:
To Cię boli! Może nie chodzi o Zayna, a o Ciebie? Nie byłem na Twoje zawołanie,
wtedy gdy przypomniałaś sobie, ze istnieje. Gdy nie miałaś co robić to od razu
do Nialla! O to chodzi!- już teraz oboje krzyczeliśmy.
Kika:
Pieprzyć Cię, Niall!- byłam ostro wkurzona.
N:
Oboje to wiemy, ale ja nie jestem już zainteresowany!- skakaliśmy sobie do
oczu.
F:
Wystarczy!- w drzwiach pojawił się Fede.
-
Co tu się do cholery dzieje?! Zachowujecie się jak dzieci, a podobno to ja
jestem najmłodszy!- próbował sprowadzić nas na ziemie.
N:
Masz racje. Nie wiem dlaczego nie możemy się dogadać..- usiadł na fotelu.
-
Odpowiedz dlaczego nie możemy się dogadać?- spojrzał na mnie.
Kika:
Chyba dlatego, ze jest nas dwoje!- warknęłam i weszłam do łazienki.
Najsmutniejszy
rodzaj smutku to kiedy płaczesz pod prysznicem, albo w łóżku… w miejscu gdzie
jesteś sama, ponieważ nie okazujesz, co naprawdę czujesz. Leżałam na łóżku
przykryta kocem gdy usłyszałam Fede.
F:
Wszystko w porządku?
Kika:
Ludzie wprost uwielbiają nas niszczyć. Zrobią wszystko, abyśmy poczuli się źle,
nie wartościowi, bezużyteczni. Wystarczy chwila słabości, a Oni to
wykorzystają.- mówiłam.
F:
Niall taki nie jest. Nie chciał Cię wyprowadzić z równowagi. Prosił, abym Cię
przeprosił.
Kika:
W dupę niech sobie wstawi te przeprosiny.
F:
Karolina?!
Kika:
Idź już!- powiedziałam głośniej.
F:
Chcesz spędzić cały dzień w łóżku płacząc?- zapytał.
Kika:
Chce zostać sama!
Usłyszałam
tylko jego kroki, a potem zamkniecie drzwi. Jestem sama i w końcu mogłam
uwolnić swoje łzy. Dlaczego ja tak przejmuje się każdą kłótnią z Horanem.
Przespałam
cały dzień i noc. Nie opuszczałam tego dnia hotelu, swojego pokoju, a nawet
łóżka.
Lokalizacja:
15 lipiec 2015, Seattle, Waszyngton
Dwu
i półgodzinny lot dał mi do myślenia. Postanowiłam unikać towarzystwa Nialla i
odzywać się do Niego tylko wtedy gdy będzie to potrzebne.
F:
Niall się pyta czy Ci przeszło i jesteś w stanie z Nim spokojnie porozmawiać?-
zapytał Fede na lotnisku.
K:
Nie meczcie jej!- odpowiedział Kamil.
F:
Dlaczego?
D:
Znamy Karolinę za dobrze by wiedzieć, ze jej nie przeszło.- wytłumaczył Dawid.
F:
To co mam mu powiedzieć?
M:
Niech odpuści na pewien czas, będzie dla Nich lepiej.- każdy się wtrącał.
Kika:
Przestańcie!- spojrzałam na wszystkich.
-
Fede powiedz swojemu przyjacielowi, ze zadecydowałam, ze będę Go unikać i
odzywać się gdy będzie to konieczne.
D:
Serio?- spojrzał na mnie Damian.
-
To dziecinne.- dokończył.
Kika:
Możliwe.- ruszyłam z Benem do samochodu, a potem prosto na stadion.
***
Gdy
w końcu udało nam się dotrzeć na stadion wszyscy od razu wzięli się do pracy.
Snułam się korytarzami naszych zza kulis gdy na horyzoncie pojawił się Horan.
N:
Będziesz mnie tak cały czas unikać?- zaczął mówić stojąc naprzeciwko mnie.
Kika:
Chyba tak będzie dla Nas wszystkich najlepiej.- odpowiedziałam chcąc Go ominąć.
N:
Nie sądzisz, ze zachowujesz się jak dziecko. Nie potrafisz spojrzeć sobie w
twarz. Wiecznie trzeba za Tobą ganiać i przejmować się.- mówił gdy szłam dalej.
Zabolało, te cholerne słowa zabolały. Odwróciłam się i powiedziałam:
Kika:
Co Ty, nie przejmuj się, rań mnie dalej, przecież w ogóle nie mam uczuć, w
ogóle nie plączę w nocy w poduszkę, nie mogę zasnąć, a budzę się o wczesnych
porach. Nie przejmuj się, nie ma czym.- odeszłam.
POV
Kamil
W
trakcie naszego dzisiejszego koncertu Karolina robiła wszystko, aby nie
nawiązać kontaktu ze strefą VIP, w której stał Niall, Fede i Harry. Tak bardzo
mi jej żal, co ja mówię żal mi ich obydwóch, bo dobrze wiedzą, ze gdy są razem
nic ich nie złamie, a tak często się kłócą.
Kika:
Kochani, chce dziś zaśpiewać pewna piosenkę.- zaczęła Karolina, a ja nawiązałem
kontakt wzrokowy z zdezorientowanym Damianem. Brunetka podeszła do Macieja i
powiedziała mu cos na ucho, a po chwili ten grał znana nam melodie.
Kika:
Zamknięta w swym pokoju tęsknota w sercu
gra i nawet cisza nie może spać jak ja. Bezlitosna przyszła noc a Ty coraz
dalej stąd miłość kruszy się jak szkło brak bliskości niszczy ją
Tak wiele pytań w mym sercu do
ciebie mam, co stało się z
Nami? Gdzie zniknął tamten blask?
Gdzie wiara w nas?
Gdzie wiara w nas? W to że uda się
nam.. Uda się nam
Codzienne wątpliwości problemy
niszczą nas tracimy
Siebie każdego dnia znowu nie
dzwonisz i nie wiem co
Myśleć mam masz tajemnice przede
mną? Czy kogoś
Masz? Czuję niepokój strach bo na
krawędzi stoją
Ty i ja.
Tak wiele pytań w mym sercu do ciebie
mam co stało
Się z nami? Gdzie zniknął tamten
czas? Gdzie wiara
W nas? Gdzie wiara w nas? Co w
takiej ciszy zbudować
Uda się nam tak trudno kochać lecz
trudniej zapomnieć
Nas uratuj nas uratuj nas. – dobra,
już teraz każdy wie, w co uderza Kika.
POV
Kika
Po
koncercie wybrałam się razem z Maćkiem i Damianem do nocnego klubu. Dziś miałam
ochotę się napić i zapomnieć o idiotycznej mordzie Horana. Po pięciu
kieliszkach chyba miałam zwidy, bo widziałam…
-
Hej!- powiedział mężczyzna obok mnie.
Kika:
Yyy… hej?!- to był naprawdę On.
-
Nie poznajesz mnie?- zapytał.
Kika:
M.. Maa… Matt?
M:
Ufff, już bałem się, ze mnie nie poznałaś.- uśmiechnął się.
Kika:
Co Ty tu robisz?
M:
Miałem sesję zdjęciową tutaj, a jutro lecę do LA.
Kika:
Aaa to wszystko wtedy wyjaśnia.
Resztę
wieczoru spędziłam z Mattem, bo Maciej i Damian zniknęli z zasięgu mojego
wzroku.
Lokalizacja:
16 lipiec 2015, Seattle, Waszyngton
Gdy
obudziłam się nad ranem z wielkim bólem głowy zauważyłam, ze nie śpie sama.
Obok mnie leżał Matt, który słodko pochrapywał. Chciałam wstać nie budząc Go
gdy zauważyłam, ze jestem w samej bieliźnie. Co do kurwy?!- pomyślałam.
Kika:
Matt?! Matt?! Wstawaj!- zaczęłam Go budzić.
Kika:
Ja Ci dam mała! Wstawaj1- warknęłam.
Chłopak
przetarł oczy i spojrzał na mnie.
M:
Dzień dobry!- uśmiechnął się.
Kika:
Dla kogo dobry, dla tego dobry..- warknęłam ponownie.
M:
Uuuu znowu robisz się nie miła, a myślałem, ze wczoraj sobie wszystko
wyjaśniliśmy.
Kika:
Daruj sobie! Czy my… No wiesz..- zaczęłam mówić.
M:
Uprawialiśmy seks?- podniósł się na rękach i spojrzał na mnie.
Kika:
Dokładnie.
M:
Nie schlebiaj mi, nie zrobiłbym tego lasce, która była kompletnie pijana.-
wytłumaczył.
Kika:
Ufff…- opadłam na poduszkę.
M:
Ale byłaś chętna.- uśmiechnął się.
***
Matt
był naprawdę miły i cieszę się, że zaoferował, abym w trakcie przerwy w
koncertach spędziła z Nim trochę czasu w LA. Nawet obiecał, ze ustawi sobie tak
grafik sesji, że spędzę z Nim dużo czasu i będę miała okazje Go lepiej poznać.
Nie wiem co wsypał mi wczoraj do kieliszka, ale polubiłam Go.
Lokalizacja:
16 lipiec 2015, LA, Kalifornia.
POV
Matt
Cieszę
się, ze Karolina zgodziła się spędzić ze mną dzisiejszy dzień. Podoba mi się i
nie będę tego ukrywać. Na lotnisku zostaliśmy przyłapani przez paparazzi, ale
nie przeszkadzało mi to. Zawieźliśmy nasze bagaże do hotelu w którym się
zatrzymałem i ruszyłem do pracy. Kika cały czas mi towarzyszy i mam nadzieje,
ze będzie się dobrze bawiła w moim towarzystwie.
***
Kika:
Mogłabym pracować tak jak Ty?- powiedziała gdy wyszliśmy ze studia, w której odbywała
się sesja.
M:
Jesteś pewna?- podniosłem brew.
Kika:
Tak, tylko stoisz i się uśmiechasz.
M:
To się nazywa pozowanie i nie jest to łatwe.
Kika:
Marudzisz.- uderzyła mnie w ramie.
M:
Nawet nie próbuj tego powtarzać.- powiedziałem srogo.
Kika:
Ze niby tak?- powtórzyła. Momentalnie złapałem ja i przełożyłem przez ramie
kręcąc się.
-
Wystarczy, zrozumiałam!- zaczęła krzyczeć na środku LA.
Gdy
ja postawiłem była blisko, czułem jej ciało na swoim torsie. Pragnąłem ja
pocałować, ale odwróciła wzrok na stoisko z gazetami.
Kika:
O kurwa!- wydobyła z siebie.
M:
Co jest?- podszedłem do niej gdy trzymała w ręce gazetę.
Kika:
Louis Tomlinson z One Direction zostanie ojcem! Przyjaciółka wokalisty, początkująca
stylistka modowa Briana jest z Nim w ciąży. Para jak na razie nie potwierdziła
informacji, ze spodziewają się dziecka, ale rzecznik prasowy zespołu zapytany o
cała sprawę milczy.- przeczytała.
M:
Wiedziałaś coś o tym?- zapytałem.
Kika:
Nie!- spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
M:
Może to tylko plotki, kolejna tania sensacja.- próbowałem brzmieć poważnie.
Kika:
A co jeśli nie?
M:
To zostanie ojcem, przecież to nic strasznego. Ludzie co minutę zostają rodzicami.
Poradzi sobie.
Kika:
Przecież On sam jest jak dziecko.- mówiła dalej.
M:
To będzie miał okazje dorosnąć, zmądrzeć.
Kika:
Boję się.- wpadła w moje ramiona.
M:
Nie ma czego. Nie wydaje mi się, żeby z tego powodu odszedł z zespołu. Będzie
mu trudno, ale pogodzi prace z byciem rodzicem.- próbowałem ja pocieszyć.
Kika:
Nie chodzi o to. Wiem, ze da sobie radę. Ma przyjaciół którzy mu pomogą,
rodzinę.- oderwała się ode mnie.
M:
To czego się boisz?- podniosłem jej wzrok, tak aby na mnie spojrzała.
Kika:
O El. Co jeśli już wie, jest jej przykro. Jest smutna, a mnie nie ma obok niej.
Nie mogę jej pomóc, wesprzeć. Nie może mi się wypłakać.
M:
Chcesz możemy wrócić do hotelu i do niej zadzwonić.- spojrzałem na nią.
Kika:
Ona ma dziś urodziny, najgorsze urodziny na świecie. Jest jej ciężko.- mówiła.
M:
Zrobimy tak. Zadzwonię do cukierni mojego przyjaciela w UK. Zamówimy dla niej
specjalny tort z balonami i wyślemy Go do Niej, a później porozmawiamy przez Internet.
Hmmm?- próbowałem poprawić jej humor.
Kika:
To dobry pomysł.- lekko się uśmiechnęła i ruszyliśmy do hotelu.
Zrobiliśmy
tak jak powiedział Matt. Zamówiliśmy
tort, balony i wysłaliśmy je pod adres domu Eleanor w UK. Teraz czekamy na połączenie
z dziewczyną.
E:
Cześć!- powiedziała niby uśmiechnięta.
Kika:
Wszystkiego najlepszego, kochana!- próbowałam nie pokazywać tego co czuje.
E:
Dziękuję Wam za tort i balony. Piękna niespodzianka.- mówiła.
M:
To dla pięknej jubilatki, ale to nie koniec.. Niedługo dostaniesz mega ogromny
bukiet.- mówił Matt.
M:
Wiecie co? Wydaje mi się, ze macie do pogadania, więc zobaczę czy nie ma mnie w
recepcji.- uśmiechnął się i pozostawił Nas same.
Kika:
Jak się czujesz?- zapytałam gdy Matt wyszedł z pokoju.
E:
Jak 23 letnia kobieta?
Kika:
Nie zgrywaj się. Pytam serio.- spojrzałam na monitor gdzie była jej twarz.
E:
A jak mam się czuć? Mam dziś urodziny, kolejne. Pierwsze, które spędzam bez Lou
i właśnie dowiaduje się, ze zostanie ojcem.
Kika:
Przykro mi. Nie wiedziałam.
E:
Ty nie wiedziałaś? Jesteś z Nim 24godziny na dobę. I nie wiedziałaś, ze Twój
przyjaciel zmajstrował dzieciaka lasce, którą zna raptem trzy miesiące?-
czułam, ze zawiodłam ja.
Kika:
Tak. Możesz pomyśleć, ze Cię oszukuję, ale to prawda. Dowiedziałam się dzisiaj
i też z gazet. Nie rozmawiałam z Louisem jeszcze.
E:
Jakoś Ci nie wierzę.
Kika:
Rozumiem, ale wiesz że jesteś mi bliska i nie zrobiłabym Ci tego. Owszem chce Cię
chronić, ale nie kosztem naszej przyjaźni.
E:
Dobra, nie rozmawiajmy już o tym. Co z Tobą i Niallem?- zmieniła temat.
Kika:
Pokłóciliśmy się ostatnio i nie rozmawiamy, ale to nic poważnego. Przejdzie
Nam.
E:
A Matt? Jak się znalazł tam u Ciebie?
Kika:
Spotkałam Go wczoraj w klubie i tak spędzamy ze sobą czas.
E:
To coś poważnego?
Kika:
Nie wiem. Raczej nie.- rozmawiałam z El jeszcze długo, a potem pożegnaliśmy.
Eleanor
ma racje, za bardzo się wszystkim przejmuję, do wszystkiego się przywiązuje i
za późno rozumiem, ze czasami trzeba mieć wyjebane.
POV
Matt
Wróciłem
do pokoju gdy Karolina oglądała telewizje, przysiadłem się do niej i zacząłem
rozmowę.
M:
Jak El?
M:
Przykro mi, ale wierzę, że sobie poradzi. Jest twarda.
Kika:
I dzielna.
M:
Dokładnie.- nastała cisza.
-
Karolina?- przemówiłem po chwili.
Kika:
Tak?- spojrzała na mnie.
M:
Możesz być zła, możesz mnie uderzyć w pysk, ale muszę to zrobić.- nachyliłem się
i złączyłem nasze usta. Myślałem, że mnie odepchnie, ale nie. Odwzajemniła
pocałunek. Tak się kończy mój najcudowniejszy dzień w mieście Aniołów.
---------------------------------------------------------------------
Przepraszamy,
nie wiecie jak nam przykro jest, ze Was zawiedliśmy i rozdzaił pojawia sie dopiero dzisiaj.. Tak długiego opóźnienia nie mieliśmy jeszcze nidy, a to tylko dlatego, ze ostatnio byliśmy na obozie, a napisanie jego po powrocie było strasznie trudne. Cały czas odsypiamy nasz dwunastodniowe eldorado.
Trudno nam powiedzieć kiedy pojawi sie kolejny rozdział. Planujemy 20 lipca, ale są wakacje więc nie chcemy Wam za dużo obiecywać.
Prosimy, abyście na bieżąco zagladali na bloga i sami kontrolowali kiedy pojawi sie następny rozdział.