Nowy bohater:
Matt (lat 26)
Nowy sąsiad Karoliny, model i początkujący aktor. Uwielbia sport, boks i szybkie samochody. Na początku wokalistka Dream trzyma Go na dystans. Twierdzi, ze jest wylansowanym frajerem. Zdanie zmienia gdy.... No właśnie co musi się wydarzyć, aby się do Niego przekonała? Tego dowiecie sie niebawem :P
Nowy sąsiad Karoliny, model i początkujący aktor. Uwielbia sport, boks i szybkie samochody. Na początku wokalistka Dream trzyma Go na dystans. Twierdzi, ze jest wylansowanym frajerem. Zdanie zmienia gdy.... No właśnie co musi się wydarzyć, aby się do Niego przekonała? Tego dowiecie sie niebawem :P
--------------------------------------------------------------------
Lokalizacja:
07 czerwiec 2015, Londyn, UK.
Jestem typem
depresyjnym i neurotycznym. Ze skłonnościami do autodestrukcji. Zdarzaja się
dni, kiedy budzę się i nie chce ani nie mogę wstać z łóżka. Bo jest ciemno, bo
pada deszcz, bo jest mgła, bo jest zimno, bo wszystko jest kompletnie bez
sensu, bo jestem stara, bo jestem brzydka, bo nikt mnie nie kocha, nikt nie ma
dla mnie czasu i nikt mnie nie rozumie… Ale co z tego, dzis jest sprawa Adama,
a ja mam zeznawać. Jeszcze niedawno myślałam, ze będzie mi towarzyszył dzis
Niall. Dziś wiem, ze to nie realne… Kolejne niespełnione marzenie.
Z: Może pójdę tam z
Tobą?- zapytal Zedd przy sniadaniu.
Tak, wczoraj w trakcie
powrotu do Londynu opowiedziałam mu o Adamie. Wolałam, żeby wiedział. Nie chce
mieć przed nim zadnych tajemnic, skoro i tak się przyjaźnimy. Po dwudziestu
pięciu minutach jazdy byłam na miejscu. Samochód zaparkowałam jak najbliżej
wejścia a ochroniarz wynajęty przez Zedda czekał juz na mnie przy drzwiach.
Lekko sie uśmiechnęłam do postawnego mężczyzny i ruszyłam w poszukiwaniu Rona
lub Karola. Gdy dotarłam pod drzwi za którymi rozstrzygnie sie dzisiaj
przyszłość mojego byłego chłopaka Ron oznajmił mi ze Karol nie pojawi sie na
sprawie bo ma jakaś ważna sprawę poza Londynem.
Kika: Czyli jesteśmy
skazani na siebie?- zapytałam managera.
R: Ma przysłać jakiegoś
swojego dobrego ucznia ale czy to pomoże.- chodził w kolko.
Kika: Możesz przestać
układać czarne scenariusze?- zapytałem.
R: To nie moja wina ze
martwię sie o moja podopieczna. Skąd mam pewność ze nie pójdzie do pierdla?-
jak ja nienawidzę tego faceta.
Kika: Cokolwiek.-
burknęłam bo miałam Go serdecznie dość.
Ron wie jak podnieść mi
ciśnienie, a gdy w końcu je uregulowałam w korytarzu pojawił sie Adam, który
głupio się uśmiechał. Próbowałam na niego nie zwracać uwagi ale jego dość
częste pokaszliwanie zwracało każdego uwagę. Dokładnie o 9:20 zostaliśmy
spuszeni do sali rozpraw.
POV Niall
Dobrze wiedziałem ze
Karolina ma dziś sprawę w sadzie. Jeszcze przed tymi wydarzeniami z jej
parapetówki obiecałem jej ze pójdę tam z nią, ale dziś to juz nieaktualne.
Zapewne poszła tam ze swoim chłopakiem. Niby jej życie nie powinno mnie
interesować ale tak bardzo chciałem wiedzieć czy zamknęli tego całego Adama
wiec wykręciłem numer Dawida. Odebrał po kilku sekundach.
N: Hej, dzwonie zapytać
sie czy wiadomo cos o tej sprawie Karoliny.
D: Wiesz co, nie mam
pojęcia..- powiedział.
N: Ale minęły juz dwie
godziny, Twój tata jeszcze nie wrócił?
D: Moj tata nawet tam
nie pojechał. Miał jakaś ważna sprawę poza Londynem.
N: W takim razie kto
tam poszedł z Karoliną?- zdziwiłem sie.
D: Jakiś aplikant ojca
i Ron wiec dzwon do niego.
N: No dobra. Dzięki.-
rozłączyłem sie wybierając po chwili numer Rona.
Menager Dream
oczywiście nie spieszył sie z odebraniem telefonu.
R: Czego?!- warknął do
słuchawki aż przebiegł po mnie nieprzyjemny dreszcz.
N: Tu Niall, chciałem
sie dowiedzie czy wiadomo cos już w sprawie tego Adama.- próbowałem brzmieć
niewystraszony.
R: A czy ja kurwa
sekretarka!- krzyknął.
- Chcesz wiedzieć to
dzwon do Karoliny, a zresztą to nie moja brożka. Nara!- co za debil?!-
pomyślałem. Manager który powinien wiedzieć wszystko o swoich podopiecznych
rozłącza sie. Zdecydowanie ten facet ma problemy z głowa.
Jeśli myśli ze
zadzwonię do Karoliny to jest w błędzie. Już mnie to nie interesuje.
Postanowiłem pójść wziąć prysznic.
W: Niall, Niall!-
krzyczał Willie.
N: Co?- schodziłem z
mokrymi włosami z pietra.
W: Twój telefon już
drugi raz dzwoni.- mój przyjaciel wyszedł mi na przeciw z moim Iphonem.
N: Dzięki.- odebrałem
nie zwracając uwagi kto dzwoni.
- Słucham?- zapytałem
przykładając telefon do ucha.
-W końcu! Myślałem ze
nie odbierzesz lub po prostu stało sie cos złego.- powiedział glos po drugiej
stronie słuchawki.
N: Kto mówi?- zapytałem
nie wiedząc z kim rozmawiam.
- Ha ha ha, głupie
pytanie. Gaz.- powiedział chłopak.
G: Spoko. Jestem
jeszcze w Gracji gdzie nagrywamy 11 sezon Ekipy.- mówił.
N: Zazdroszczę, ja
jestem już po dwóch koncertach.
G: Tak, wiem. Mam wasz
cały rozpis.- zaczął sie śmiać.
N: Directioners?-
zapytałem również sie śmiejąc.
G: Tak, oczywiście.
Directioners i Dreamer. Dobra, koniec pierdol. Dzwonie bo nie mogę skontaktować
sie z Karola a miała dziś ta sprawę. Wiesz cos?- zapytał.
N: Niestety nie. Karol
nie pojechał tam z Nią bo miał jakaś sprawę poza Londynem, Dawid nic nie wie, a
Ron twierdzi ze nie jest sekretarka.- opowiedziałem koledze jak wygląda sprawa.
G: Kurde, szkoda.
Myślałem ze poszedłeś tam z Kika.
N: O nie. Nie jesteśmy
już tak blisko jak kiedyś.
G: Co masz na myśli?-
zapytał.
N: Nie przyjaźnimy sie
już.
G: Co?! Co tu
pieprzysz?!
N: Taka prawda.-
usiadłem na kanapie.
G: Nie można tak z dnia
na dzień przestać się przyjaźnić? Można sie pokłócić, nie rozmawiać przez kilka
dni ale nie zerwać doszczętnie kontakt. Uwierz mi wiem co mowie.- przekonywał.
N: Niby skąd?
G: Ze swojego
doświadczenia. Ile razy kłóciłem sie z Charlotte? Hmmm.. Wiele razy. Potrafiliśmy
nie rozmawiać rok, kłócić sie przy każdej okazji ale nasza przyjaźń nadal
istnieje. Już cale życie będziemy skazani na siebie.
N: U nas to co innego.
G: Dlaczego tak
sadzisz?
N: Karola sama sie ode
mnie odsunęła. Nie protestowała gdy powiedziałem ze czas odpuścić.
G: Miała cię błagać na
kolanach. To kobieta, Horan.- mówił do słuchawki.
N: No nie, ale mogła
cos powiedzieć.. A zresztą nie będziemy mieli dla siebie teraz za dużo czasu.
G: Stary, co Ty
pierdolisz. Spędzisz z ta laska poł roku. Będziesz ja wiecznie widywał.
Będziecie skazani na swoje towarzystwo, a Ty mi wmawiasz ze nie będzie czasu.
Cię pojebalo!
N: Nie pojebalo. Karola
ma nowego chłopaka który będzie nam towarzyszył przez cala trasę.
G: Co kurwa?!-
krzyknął.
- Jak to nowego
chłopaka. Dlaczego ja nic nie wiem.
N: Bo siedzisz w tej
całej Grecji bez dojścia do mediów.- odpowiedziałem.
G: Co to za cymbał?-
uśmiechnąłem sie jak tak powiedział.
N: Kojarzysz tego DJ,
Zedda.
G: Były chłopak tej
gwiazdki Dysneya?- zapytał.
N: Dokładnie ten.
G: Jooo i niby będzie
podróżował z Wami. Uwierzyłeś w to?!
N: Niby dlaczego nie?
G: Zapewne wyczytałeś
to w jakimś brukowcu. Oj Horan, Horan. Weź ty lepiej sie w garść i z nią
pogadaj. Nie ma co spieprzyc waszej relacji przed kłótnie i plotki. Spadam, ale
odezwę sie jeszcze.- rozłączył sie.
Po rozmowie z Garym
zdrzemnąłem sie na kanapie.
POV Karolina
Miałam dość
dzisiejszego dnia dlatego wyłączyłam telefon. Razem z Zeddem pojechaliśmy za
miasto na piknik i aby pochodzić po lesie.
Z: Nie boisz sie tego
ze może Ci cos zrobić?- zapytał Zedd gdy streściłam wydarzenia z dzisiaj.
Kika: Kto? Adam? Proszę
Cię. Nie byłby do tego zdolny.- kiwałam głowa.
Z: No tak. Znasz Go,
ale zeznawałaś przeciwko niemu.
Kika: Tak, ale on wie
ze to dla jego dobra. Musiałam powiedzieć prawdę.
Kika: Adam mnie kochał,
kocha. Nie jest w stanie zrobić krzywdy osobie która kocha. Po powrocie do
domu, Zedd zabrał się za przyzadzanie jedzenia, a ja zalogowałam się na
twittera. Dodałam tweeta, który odzwierciedlał moje samopoczucie.
Za mną dosć ciężki dzień. Chętni o nim zapomnę…
Zawsze zastanawiałam
się jak to się dzieje, ze tweety znanych osób tak szybko trafiają do ulubionych
lub po prostu podawane są dalej. Próbowałam śledzic swojego posta do momentu aż
natrafiłam na tweeta Horana.
To smutne kiedy przyjaźń rozpada się i sam nie wiesz
dlaczego bo nie pokłóciliście się ale po prostu nie umiecie już rozmawiać jak
kiedyś.
Postanowiłam mu
odpisać.
@NiallOfficial Wiesz co jest gorsze od kłótni,
wyzwisk, tłuczonych talerzy i trzaskania drzwiami? Obojętność. Milczenie
wszystko pieprzy, niszczy każdego doszczętnie.
Nie odznaczył mnie w
kolejnym tweecie, ale wiedziałam, ze pisze do mnie.
Pokaż komuś jak bardzo go potrzebujesz to ucieknie. Przestraszy się odpowiedzialności.
Nie mogłam niezareagować. Niall dobrze wie jaka jestem i czego się boję.
Pokaż komuś jak bardzo go potrzebujesz to ucieknie. Przestraszy się odpowiedzialności.
Nie mogłam niezareagować. Niall dobrze wie jaka jestem i czego się boję.
Najbardziej bałam się, ze ktos się dowie i ludzie będą
mnie przez to oceniać..
Momentalnie wstawił
kolejny post.
Pewnych rzeczy nie da się kontrolować, nieważne jak
bardzo się próbuje.
Wyczuwam twitterową
rozmowę:
Błędy są dowodem na to, ze się starasz…- napisałam.
Błędy są dowodem na to, ze się starasz…- napisałam.
Żeby nie zostać zranionym, trzeba zranić jako
pierwszy. Sprytne…- odpisał.
Pragnę zrozumienia,takiego prawdziwego, chce z Tobą porozmawiać
o swoich problemach jak będziemy razem…- wystukałam tweeta.
Nie przeciągaj pożegnania, bo to męczące.Zdecydowałaś
się odejść, to idź!- napisał, a ja
poczułam się źle, bardzo źle.
Po chwili na profilu
Nialla pojawił się tweet od Louisa.
@NiallOfficial A ona? Ona jak to ona, nie przyzna się że jest jej źle bez Ciebie..
Nie zdążyłam zainterweniować, bo do Louisa dołączył Liam, który napisał na moim profilu.
@Kika Czasami ludzie są dla siebie zbyt ważni. I właśnie dlatego się gubią.
Postanowiłam odpisać obu Paną.
@NiallOfficial A ona? Ona jak to ona, nie przyzna się że jest jej źle bez Ciebie..
Nie zdążyłam zainterweniować, bo do Louisa dołączył Liam, który napisał na moim profilu.
@Kika Czasami ludzie są dla siebie zbyt ważni. I właśnie dlatego się gubią.
Postanowiłam odpisać obu Paną.
@Louis_Tomlinson & Real_Liam_Payne i w pewnym
momencie pada kilka niepotrzebnych słów. Nie wiesz co powiedzieć, nagle nie
wiesz dokąd iść, nie wiesz nawet co pomyśleć.
Do naszej konwersacji dołączył się Zayn.
@Kika trzymaj dystans, maleńka. Cokolwiek się zdarzy nie pozwól, by Cię złamało. Możesz się bać, masz prawo, ale nie pozwól sobie upaść.- słowa Zayna mają podwójne znaczenie. Wydaje mi się, ze tą wiadomościa chciał pokazać ludziom jak trudne było jego odejście z zespołu. Wszystko było w porządku do momentu, aż na twitterze nie pojawił się Harry.
@Kika On ma to cos czego nie miał nikt inny. @NiallOfficial Znalazłem usta, których kształt kocham, gdy się śmieją. @Kika & @NiallOfficial Nie moglibyście zacząć się domyślać? J
Jako pierwszy zareagował Horan.
@Harry_Styles Czasami nadchodzą wieczory, gdy wszyscy inni są szczęśliwi, a Ty słuchając smutnej piosenki szukasz sensu życia.
To było dziwne, prowadzenie konwersacji przez twittera. Ciekawe co pomyślą sobie fani, no w sumie…
Do rozmowy dołączył Gaz.
@NiallOfficial & @Kika Powiedz sobie “DAM RADĘ.”, uśmiechnij się i idź do przodu. Życie jest za krótkie, żeby być smutnym.
Dobra, ale oliwy do ognia i tak dodał Zedd. Myślałam, ze jest zajęty gotowaniem, a On po prostu śledził mój każdy ruch na twitterze.
Do naszej konwersacji dołączył się Zayn.
@Kika trzymaj dystans, maleńka. Cokolwiek się zdarzy nie pozwól, by Cię złamało. Możesz się bać, masz prawo, ale nie pozwól sobie upaść.- słowa Zayna mają podwójne znaczenie. Wydaje mi się, ze tą wiadomościa chciał pokazać ludziom jak trudne było jego odejście z zespołu. Wszystko było w porządku do momentu, aż na twitterze nie pojawił się Harry.
@Kika On ma to cos czego nie miał nikt inny. @NiallOfficial Znalazłem usta, których kształt kocham, gdy się śmieją. @Kika & @NiallOfficial Nie moglibyście zacząć się domyślać? J
Jako pierwszy zareagował Horan.
@Harry_Styles Czasami nadchodzą wieczory, gdy wszyscy inni są szczęśliwi, a Ty słuchając smutnej piosenki szukasz sensu życia.
To było dziwne, prowadzenie konwersacji przez twittera. Ciekawe co pomyślą sobie fani, no w sumie…
Do rozmowy dołączył Gaz.
@NiallOfficial & @Kika Powiedz sobie “DAM RADĘ.”, uśmiechnij się i idź do przodu. Życie jest za krótkie, żeby być smutnym.
Dobra, ale oliwy do ognia i tak dodał Zedd. Myślałam, ze jest zajęty gotowaniem, a On po prostu śledził mój każdy ruch na twitterze.
@Kika Pamietaj, ze to co wpuszczasz do głowy,
pozostaje w niej na zawsze…
Postanowiłam zakończyc ta farsę ostatnim tweetem.
Emocjonalni ludzie cierpią przez byle co i byle kogo… A zreszta miałeś tam przyjść, podać rękę i mnie zabrać..- wstałam od stołu i uwałam, że nic się nie stało, wytarłam łzy, łzy bólu, cierpienia i wściekłosci.
Postanowiłam zakończyc ta farsę ostatnim tweetem.
Emocjonalni ludzie cierpią przez byle co i byle kogo… A zreszta miałeś tam przyjść, podać rękę i mnie zabrać..- wstałam od stołu i uwałam, że nic się nie stało, wytarłam łzy, łzy bólu, cierpienia i wściekłosci.
Kika: Głodna jestem.-
powiedziałam do swojego przyjaciela.
Z: Moment.
Po chwili przede mną stała przepyszna sałatka, którą pochłaniałam coraz szybciej.
Z: Moment.
Po chwili przede mną stała przepyszna sałatka, którą pochłaniałam coraz szybciej.
Z: Mogę Ci coś
poradzic?- powiedział gdy odnosiłam swój talerz do zmywarki.
Kika: Jasne.-
odwróciłam się do Niego.
Z: Nigdy nie wracaj do starej miłości. To jak czytanie książki, gdy już znasz zakończenie..- powiedział to poważnie.
Kika: Mimo wszystko nadal pragnę tego idioty.- odpowiedziałam omijając chłopaka i kierujac się do łazienki. Spędziłam tam prawei pół godziny, a gdy wyszłam Zedd już smacznie pochrapywał. Czas i na mnie.
Z: Nigdy nie wracaj do starej miłości. To jak czytanie książki, gdy już znasz zakończenie..- powiedział to poważnie.
Kika: Mimo wszystko nadal pragnę tego idioty.- odpowiedziałam omijając chłopaka i kierujac się do łazienki. Spędziłam tam prawei pół godziny, a gdy wyszłam Zedd już smacznie pochrapywał. Czas i na mnie.
Lokalizjacja:
08 czerwiec 2015, Londyn, UK.
Jedną z rzeczy, które
dziś mnie bardzo irytowały, jest to, że kiedy najbardziej potrzebuję snu,
często najtrudniej mi zasnąć. To naprawdę koszmarne uczucie: leżę w łóżku,
niepokoję się tym, co mnie czeka, wiem, że moje ciało powinno odpocząć, ale
potrafię się wyłączyć. Po głowie bezustannie gonią myśli, a im mniej czasu
zostało na sen, tym bardziej mnie to martwi. Co ze mną jest nie tak, ze
wszystko tak precyzyjne psuje. Dlaczego jest tak, ze kiedy byłam mała bajki
były lepsze, wakacje były dłuższe, święta zabawniejsze, wszystko było prostsze
a problemy nie istniały? Zwlokłam się z łóżka i poszłam poszukać Antona.
Kika: Oo tu jesteś?-
powiedziałam gdy zauważyłam, ze chłopak sprząta swoje łóżko w pokoju pod
schodami.
Z: Jak widać.- lekko
się uśmiechnał.
- Chciałaś coś?-
zapytał.
Kika: Po prostu
przyszłam zapytać się jak Ci się spało.
Z: Nawet wygodne to
Twoje łóżko.- ponownie obdazył mnie szczerym uśmiechem.
- A Tobie?
Kika: Miałam dzis z tym
problem.. Nie mogłam zasnać, myślałam o wszystkim.- usiadłam na fotelu od Liama
i Sophii.
Z: Cały czas za nim tęsknisz, prawda?- spojrzał na mnie składając prześcieradło.
Kika: Kogo masz na mysli?
Z: Nie udawaj. Myślisz, ze nikt nie zauważy, ze tweetowaliście w tym samym czasie?- spojrzał na mnie.
Z: Cały czas za nim tęsknisz, prawda?- spojrzał na mnie składając prześcieradło.
Kika: Kogo masz na mysli?
Z: Nie udawaj. Myślisz, ze nikt nie zauważy, ze tweetowaliście w tym samym czasie?- spojrzał na mnie.
Kika: Nie wiem o czym
mówisz?- udawałam głupią, nie chce aby Zedd myślał, ze mnie i Nialla coś
łączyło, przecież nie łączyło. Nic, kompletnie.
Z: Zakochany człowiek nie ma wyboru. Ciągnie Go do tej osoby, choćby miał przez to cierpieć.
Z: Zakochany człowiek nie ma wyboru. Ciągnie Go do tej osoby, choćby miał przez to cierpieć.
Kika: Nie jestem
zakochana.- wstałam.
- A na pewno nie w Niallu.- wyszłam z pokoju.
Z: Zaprzeczasz sama sobie!- usłyszałam jak krzyknał.
- A na pewno nie w Niallu.- wyszłam z pokoju.
Z: Zaprzeczasz sama sobie!- usłyszałam jak krzyknał.
Nie odpowiedziałam,
bogiegłam na taras gdzie zapaliłam papierosa. Wszyscy są mądrzy, wszyscy
próbują wytłumaczyć mi ze tak nie wolno, że nie można odsuwać się od kogoskogo
się kocha, ale co? Mam pójść do Horana, stanać w drzwiach i powiedzieć mu, że kurwa,
tęsknię i nie umiem wyobrazić sobie, że już więcej nas nie będzie. Płakać?
Przecież to samo mogę zrobić tutaj, bez jakiegokolwiek odrzucenia. Wykonać najgorsze
uczucie świata, położyć się w nocy, ze słuchawkami w uszach, a łzy samowolnie i
tak spłyna po policzkach.
Z: Już, odstresowałąś się?- powiedział Zedd w drzwich gdy skończyłam palić papierosa.
Kika: Tak.- usmiechnełam się.
Z: To niesamowite jak wiele można ukryć uśmiechajac się.- powiedział gdy oboje weszliśmy do pokoju.
Z: Już, odstresowałąś się?- powiedział Zedd w drzwich gdy skończyłam palić papierosa.
Kika: Tak.- usmiechnełam się.
Z: To niesamowite jak wiele można ukryć uśmiechajac się.- powiedział gdy oboje weszliśmy do pokoju.
***
Razem z Zeddem postanowiliśmy,
ze dzisiejsze popołudnie jako, ze jest ostattnim spędzonym wspólnie, bo mój
przyjaciel wraca dziś wieczorem do LA spędzimy tak jakby każda minuta miała być
pierwszą i jakby każda minuta miałaby być ostatnią wybierajac się do Parku
trampolin.
Kika: Czuje się jak dziecko!- mówiłam wiecznie smiejąc się.
Z: Bo, Ty nim jesteś…- zaczął chichotać.
Kika: Czuje się jak dziecko!- mówiłam wiecznie smiejąc się.
Z: Bo, Ty nim jesteś…- zaczął chichotać.
Kika: Nie mogę się zatrzymać,
a nie mam sił skakać..
Z: Usiadź na tyłek.- nakazał.
Z: Usiadź na tyłek.- nakazał.
POV Zedd
Z: Też czujesz, że
dalej skaczesz?- zapytałem w szatni po dwu godzinnym skakaniu.
Kika: Ja nie mogę uspokoić nóg.- powiedziała siedząc na ławce.
Z: Co teraz robimy?
Kika: Hmmm.. To zależy ile mamy jeszcze czasu?
Z: Wylot mam za cztery godziny.- odpowiedziałem.
Kika: Obiad, deser, a potem..- nie dałem jej dokończyć.
Z: Dom, walizki i lotnisko.- powiedziałem.
Kika: Ja nie mogę uspokoić nóg.- powiedziała siedząc na ławce.
Z: Co teraz robimy?
Kika: Hmmm.. To zależy ile mamy jeszcze czasu?
Z: Wylot mam za cztery godziny.- odpowiedziałem.
Kika: Obiad, deser, a potem..- nie dałem jej dokończyć.
Z: Dom, walizki i lotnisko.- powiedziałem.
Kika: Wiem i to
najgorsze.- zrobiła się smutna.
POV Harry
Siedziałem w studiu
nagraniowym razem z Niallem, z którym dzisiaj pracowałem nad nowym materiałem
na płytę.
H: Jak Kika?- zapytałem przyjaciela, a ten od razuodłozył swoją gitarę.
H: Jak Kika?- zapytałem przyjaciela, a ten od razuodłozył swoją gitarę.
N: Kika? Hmmm… Nie
wiem, nie przyjaźnimy się już.
H: To wiem, ale
dlaczego? Co takiego się wydarzyło?- próbowałem coś wyciagnąć z niego.
N: Nabroiłem. A wszystko zaczęło się od tego, że się zakochałem.
H: Zakochałeś się?- byłem zdziwiony.
N: Teraz sam nie wiem.. To nie takie proste.- sam gubił się w tym co mówi.
N: Nabroiłem. A wszystko zaczęło się od tego, że się zakochałem.
H: Zakochałeś się?- byłem zdziwiony.
N: Teraz sam nie wiem.. To nie takie proste.- sam gubił się w tym co mówi.
H: Jak nie można tego
wiedzieć. Niall, oznaki miłosci to potliwość dłoni, przyspiesone bicie serca i
przede wszystkim patrzysz głęboko jej w oczy. No ludzi!- zbulwersowałem się.
N: Ja to wiem. Boże,
Hazz Ty nie rozumiesz..- rozłożył się na kanapie.
H: To mi wytłumacz.-
usiadłem obok na krześle.
N: Myślałem, ze się z
Niej wyleczyłem, dopóki Ty nie kazałeś mi pomyśleć o Niej i wtedy zrozumiałem,
że znów zarnowałem kilka minut na nią.
H: Ty potrzebujesz
terapeuty lub po prostu Karoliny.- podsumowałem.
N: Weź już skończ!- I
taka rozmowa z Niallem, obraził się i wyszedł. Pieknie!
POV Karolina
Byliśmy w drodzę na
lotnisko, a ja niespokojnie wystukiwałam rytm w kierownicę. Tak bardzo nie
chciałam zostać sama, teraz jak Niall się do mnie nie odzywa, a El pojechała do
rodzin w Manchcesterze zostane sama. Na lotnisku chyba staliśmy w obięciach
najdłuzej.
Kika: Tak bardzo nie
chce, zebyś jechał. Tak bardzo nie chce zostać sama.
Z: Przestań, wyjeżdżasz niedługo w trasę. Dasz radę, masz przyjaciół. Będzie dobrze.- pocieszał.
Z: Przestań, wyjeżdżasz niedługo w trasę. Dasz radę, masz przyjaciół. Będzie dobrze.- pocieszał.
Kika: Ale jest mi
smutno. Polubiłam Cię.
Z: Ja też, i mam
nadzieje, ze mój wyjazd nic nie zmieni. Dalej będziemy się spotykać, przyjaźnić
i dzwonić do siebie.
Kika: Masz moje słowo.
Nie zapomnę o Tobie i obiecuję odzywać
się jak najczęściej.- obiecałam.
Z: Odwiedzaj mnie,
często. Jak najcześciej.
Kika: Ty też.-
uśmiechnełam się.
Z: Dobrze, już teraz
proponuje wspólne wakacje.
Kika: A ja już teraz
się na nie zgadzam.- przybiliśmy piątkę.
Z: Muszę już isć.-
powiedział.
- Trzymaj się moja
dziewczyno.
Kika: Kocham Cię mój
chłopaku.
Z: Tez Cię kocham!-
przycisnal mnie ostatni raz do siebie.
Kika: Wiesz, ze Twój
wyjazd oznacza zerwanie?!
Z: Boże, nie rań mojego
serca.- złapał się teatralnie za serce.
Kika: Ochh, takie
życie.- wytknełam mu jezyk.
Poczekałam, aż Zedd
wsiadzie do samolotu, a gdy już to zrobił opuściłam lotnisko.
***
Gdy wróciłam do domu
poczułam pustkę i ciszę.. To takie absurdalne,kiedyś człowiek miał kogoś z kim
mógł o wszystkim porozmawiać, a jeden błąd rujnuje wszystko. Nawet Bogdan mnie
opuścił i pojechał z El do Manchestru. To wszystko jest bezsensu. Kiedy ktoś Cię
porzuca,oprócz tęsknoty, oprócz faktu ,że cały mały świat ,który sobie
wykreowaliśmy rozpada sie, a wszystko co widzisz i słyszysz przypomina Ci tę
osobę,najgorsze jest to, ze była to próba jakości, a wszystkie części ,z
których się składasz, noszą od teraz stempel ODRZUCONE przez kogoś kogo
kochasz. Czy trudno sie więc dziwić,że moja pewność siebie była niczym zleżała
kanapka z baru dworcowego. Spróbowałam się położyć spać, aby w końcu przestań
myśleć o tym całym bałaganie.
Lokalizacja:
09 czerwiec 2015, Londyn, UK.
Od rana wzięłam się za
porządki, postanowiłam wysprzątać cały dom na błysk. Nie dlatego, ze miałam
jakiś syf, a dlatego, ze nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Porwałam sie
nawet na mycie okien i klatki schodowej. Nie mogę siedzieć bezczynnie bo wtedy
włącza mi się myślenie,a to ostatnio powoduje ogromne kłopoty. Gdy wypucowałam
mieszkanie zabrałam się za pakowanie. Wprawdzie biorę mała walizkę, ponieważ
przed koncertem w Brukseli chce spędzić czas w Londynie.
Pakowałam ostatnie
ubrana gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Troszkę mnie to zdziwiło, bo nie spodziewam
się nikogo. Gdy w końcu otworzyłam drzwi ujrzałam cwaniacko uśmiechającego się
Matta.
M: Tak wiem, sąsiadka
mnie nie lubi, ale ostatnio przechowałem jej kluczę, więc mam prośbę.
Kika: Wiedziałam, że na
nikogo nie można liczyć. Każdy prędzej czy później będzie chciał zapłaty za
mało znaczącą prośbę. Wchodź!- zaprosiłam go do środka.
M: Lubie ten Twój
sarkazm sąsiadko.- powiedział rozsiadając się w kuchni.
Kika: W takim razie co
Cię sprowadza?
M: Narobiłem trochę za
dużo bigosu i chciałem zapytać czy mi nie pomożesz.- postawił na stole pojemnik
z polskim jedzeniem.
Kika: Bigos? Ty?-
zdziwiłam się.
M: Sąsiadka mało o mnie
wie, a ja.. posiadam polskie korzenie.
Kika: Obiło mi sie coś
o uszy, ale jestem tak bardzo zapracowana, że nie jestem w stanie Cię
sprawdzić.- zabrałam pojemnik, po czym Go otworzyłam.
M: A ja to już
zrobiłem. Niewiarygodne jak dużo można dowiedzieć sie o kimś z Internetu.
Kika: Nie obawiasz sie,
ze to brednie.- usiadłam na przeciwko niego z widelcem.
M: Mam zamiar to
sprawdzić.- uśmiechnął sie.
Kika: Niby jak?-
podniosłam brew do góry.
M: U źródła. Ta dam!
Oto jestem.- powiedział teatralnie na co przewróciłam oczami.
Kika: W sumie to może
być nawet fajna zabawa, kto wie, może dowiem się coś o sobie nowego.- wytknęłam
język.
M: Dobra, rozsiądź się
wygodnie, zaczynam.- uśmiechnął się.
Kika: Gotowa!-
wyprostowałam się na krześle.
M: Podobno jesteś z
Polski, leczyłaś się w ośrodku zamkniętym w Australii, potem przyleciałaś do
Londynu, dwóch członków swojego zespołu poznałaś w samolocie, jednego w barze,
a Damian dołączył do was na końcu. Graliście koncerty i u jakiegoś Roberta i
tam wychwycił Was Simon. Gdy rozpoczełaś koncertowanie byłaś w związku z
niejakim Maxem, ale rozstaliscie się dosć szybko, potem miałaś romans z Zaynem
i dlatego odszedł z One Direction, podobnie było z El, która przyłapała Was w
łóżku. Potem postanowiłaś odpuscić chłopakom z 1D i związałaś się z jakimś
Adamem przez którego zostałaś posądzona o nielegalny przemyt narkotyków,
nastepnie Twoją ofiarą był Harry Styles, którego i tak w końcu zostawiłaś dla
Zedda.
Kika: Serio? To piszą w
internecie.
M: Tak. Zgadza się?
Kika: Jestem z Polski,
przebywałam w osrodku leczącym depresje, sypiałam z Calcumem z 5SOSów,
przyjechałam do Londynu, poznałam chłopaków, rozpoczełam trase gdy tak naprawdę
nie byłam już Maxem, Zayn i Perrie to moi przyjaciele, którym zawsze
kibicowałam, Louis i El rozstali się ale nie przeze mnie, z obojgiem przyjaźnie
się do dziś, Harry to młodszy brat, a Zedd to przyjaciel.
M: Mówi się, ze chłoak.
Kika: Właśnie, mówi
się.- wstałam z krzesła.
***
Matt zostal ze mną do
mojego wyjazdu na lotnisko, nawet stwierdził, ze może mnie tam zawieźć, abym
nie musiała parkować tam swojego samochodu. Zgodziłam się, bo tak naprawdę nie
miałam nic do stracenia. W czase drogi chłopak opowiadał mi troche o sobie. Jest
modelem, pracuje również jako aktor. Chciałby zostać również surfferem i w tym
celu rozpoczął niedawno kurs w Australii. Pracuje teraz nad kampanią Burrbery i
CK. Jego babcia była Polkom, ale
wychował się w Stanach. Uwielbia zdrowy tryb zycia i dużo gada.
Pod lotniskoem pomógł
mi z moimi bagażami i pożegnaliśmy się tuż przy wejsciu. Obawiam się
dzisiejszego lotu. Wyczuwam strach przed wejsciem do tej okropnej aszyny.
K: Hejooo!- krzyczał z
daleka Kamil, stojący z Maćkiem, Louisem i Harrym.
Kika: Hejo!-
przywitałam się z każdym po kolei całusem w policzek.
- Gdzie reszta?-
kontynuowałam.
H: W drodze.-
odpowiedział Hazza.
Lou: A jak Twoje
samopoczucie?- zapytał Louis.
Kika: O co pytasz
dokładnie?
Lou: O samoloty.-
uśmiechnął się.
Kika: Bożeee, niee! Nie
przypominaj mi o tym. – wszyscy się zaśmiali. Jakby to smieszne, było.
***
Siedzieliśmy już w
samolocie, od razu po wejsciu zapiełam pasy bezpieczeństwa, w które zamierzam
mieć zapięte przez całą drogę. Poprosiłam równiesz stewardesse o jakiegoś
drinka.
Gdy kończyłam
pierwszego na pokład wszedł spóźniony Horan.
N: Hej, wszystkim!-
przywitał się.
- Elooo!- wykszyknął
Kamil, Maciek i Louis, którzy siedzieli razem.
Kika: Mogę poprosić
następnego?- zwróciłam się do stewardessy. Po chwili w moich rękach pojawił się
kolejny kieliszek.
Nasz samolot znalazł
się w powietrzu gdy ja byłam już po czwartym drinku.
- Nie przesadzasz?-
zapytał mnie głos z lewej strony. Odwróciłam się i ujrzałam twarz Liama i
Nialla.
Kika: O czym mówisz?-
zapytałam Liama.
Li: Za chwile będziesz
pijana.- odpowiedział.
Kika: Napij się ze mną
wina, napij się ze mną wódki. Zapalimy papierosa, utopimy smutki.- poruszyłam
zabawnie brwiami.
N: Cholera!- warknał
Niall, gdy rozlało mu się sok.
Kika: Nie ma co płakać
nad rozlanym sokiem. Przecież to nie wódka, Horan.- poruszyłam głową.
N: Co?
Kika: “Świat nas
wydymał znowu, więc chodźmy na piwo.
Mamy powód, by dziś wieczorem chodzić kursywą. Wypić za nasze błędy, których
codzień jest więcej. Chodźmy na piwo,
chodźmy czym prędzej.- odpiełam pasy i wstałam mówiac do wszystkich.
D: Znowu się upiłaś?-
zapytał Damian siedzący przede mną.
Kika: Upiłam się… i
kurwa nie pomogło. Spróbuję ponownie jutro.- bredziłam.
D: Jeżeli ponownie
będziesz bredzic kompletnie pijana, majaczyła coś o problemach to Cie jebne.-
powiedział poważnie.
H: O czym Wy mówicie?-
zaczął dopytywać Harry.
M: Karolina kiedyś tak
się upiła, by zapomnieć o problemach gdy jej mama wyjechała do Polski, ze
poszła pijana pod dom chłopaka, którego nadal kochała. Kiedy przeszła już 4 km,
staneła pod jego domem i zaczeła krzyczeć powtarzajac słowa „kocham Cię”. Kiedy
to usłyszał natychmiast wyszedł z domu, a w nim pulsowała złość wraz ze
smutkiem. Ciśnienie mu skoczyło i zaczął na nią krzyczeć, ze ma iść do domu.
Ona tylko się odwróciła i poszła w strone swojego domu z płaczem. Widzac, ze
idzie środkiem drogi, a od tyłu z szybką predkoscią nadjeżdżało auto, zaczął za
nią biec jednocześnie krzycząc, ze ma zejść na bok, a ona jednak Go nie
posłuchała. Nie zdążył do niej dobiec, kierowca pojazdu był pijanu i uderzywł w
nią.
H: I co?- zaczął
dopytywać z przerażeniem.
Kika: Chyba żyje..-
powiedziałam sarkastycznie.
D: Trafiła do szpitala,
a ten idiota potem siedział przy jej łóżku powtarzając jak mantre: Kocham Cię
idiotko!
H: I co było dalej?
D: Głupia powiedziałą
mu, ze uczucia są niebezpieczne. Jeśli zaczyna się coś czuć, traci się
odporność. Jednym słowem rozstali się.
Li: Jesteś silna!-
skomentował Liam.
Kika: Wcale nie jestem
taka silna. Ani taka pogodna. Jestem nijaka.
N: Dobra Karola, siadaj,
bo sobie cos jeszcze zrobisz.- powiedział Horan.
Kika: Kurwa, jestem
młoda, powinnam się bawić, uśmiechać, żyć, a nie siedzieć na tyłku.
N: Nalegam.-
kontynuował.
Kika: Wrrr… Moja
słabość do Ciebie kiedyś mnie wykończy.- usiadłam na miejscu.
N: Mów lepiej co u
Ciebie?- nachylił się.
Kika: U mnie raczej w
porządku. Tylko czasami, tak znienacka poleci kilka łez po policzku. Tłumaczę
sobie, że to przez wiatr. Ale nie mogę dopuścić do siebie myśli, że ten wiatr
nazywa się rozczarowanie.- mówiłam patrząc przez okno.
K: Nie słuchaj jej, ona
już majaczy.- wtrącił się Kamil.
N: Przecież masz
chłopaka.
Kika: Nie mam i długo
nie miałam. Chciałabym poznać kogoś nowego. Kogoś szczerego, z poczuciem
humoru, który potrafi rozbawić do łez. Kogoś kto nie odejdzie i kogoś z kim po
prostu można pogadać, jest ktoś taki?
N: A Zedd?
Kika: Przecież to
wszystko od początku było ustawione. Bez sensu. My tylko udwawaliśmy,
oszukalismy media jak to dobrze nam się żyje. Każdy dzień był zwyczajną grą
pozorów.
N: Wydawało mi się, że…-
nie dokończył.
Kika: Chciałam być
dobrym człowiekiem, pomóc koledze.. Tylko zapomniałam, że dobrzy ludzie mają na
tym świecie cholernie ciężko, każdy przejaw ich dobra jest deptany z ziemią.
Lou: O kurwa!-
skomentował Louis.
- Narobiłaś niezłego bałaganu,
bo każdy Ci uwierzył, w senise Wam. Jesteś dobrą aktorką.
Kika: Radze sobie
najlepiej jak umiem.
N: W takim razie co się
kurwa z nami stało?- zapytał Horan, a ja zauważyłam, że każdy członek zespołu
chciał usłyszeć co mu teraz powiem.
Kika: Jest mi po prostu
przykro, ze Cie straciłam. I cięzko to do mnie dochodzi, bo bez względu na to
czy tego chce czy nie, myślę o Tobie codziennie, tylko dlatego, ze naprawdę
zależy mi na naszej przyjaźni.- spojrzałam na niego.
N: Jak mnie straciłaś?
Ja nie chce z Tobą kończyć kontaktu. Naprawdę.
Kika: W garderobie
mówiłeś co innego. A ja czułam, że
zbierały mi się w oczach łzy. I czułam sie całkiem bezradna wtedy. Całkiem
krucha. Było mi słabo. Psychicznie słabo, bo straciłam przyjaciela.- czułam, ze
alkohol przestaje działać.
N: Chciałem Ci pokazać,
ze najważniejsze żebyś nie zapomniała tego, że zawsze będziesz dla mnie
najlepszą przyjaciółką. Niezależnie od tego czy będziemy pić razem alkohol,
planować czyjąś śmierć czy po prostu się do siebie nie odzywać. To zawsze jest
gdzieś tam we mnie. Trudno jest mi zapomnieć o kimś kto jest dla mnie ważny.
Zreszta wiesz to. Chciałbym, zebys nie przejmowała się tym wszystkim, bo hej
życie jest krótie, a człowiek uczy suę na swoich błędać i musi je popełniać.-
gdy to mówił miałam łzy w oczach.
Kika: Chciałbym Cię teraz
przytulić, jest mi tak źle…- powiedziałam. Nic nie odpowiedział, wstał,
podszedł do mnie, podniósł mnie i usiadł na moim miejscu przyciagając mnie do
siebie. W tej chwili zastanawiałam się jak to jest, ze ta jedyna para ramion
potrafi dać tyle szczęścia.
K: Wiedziałem, ze są
rzeczy d których nie można uciec, jeśli nawet odejdzie się od nich bardzo
daleko.- powiedział Kamil.
Li: O tak, Kamil.
Czasami stary świat musi się nam zawalić, bysmy mogli budować nowy.- Liam
uśmiechnął się do mnie.
D: Ja tam twierdze, ze
nie warto bać się jutra , niech jutro obawia się Ciebie.- Damian siadał na
swoje miejsce.
M: Nieprawda Damian,
chodzi o to, że kiedy przestaje Ci zależeć dostajesz wszystko.- Maciej walnął
Go w głowę.
H: Ja tam twierdze, ze
to słodkie. Chciałbym kiedyś żyć z kimś, kto, gdy będę miał już te 40 lat,
spojrzy na mnie zatroskany i powie czule: “moj chłopak”, a potem złapie mnie w ramiona.-
rozmarzył się Hazza.
D: Jo tam, Hazza. Zycie
jest jak serial telewizyjny, odcinków mnóstwo, a sensu niewiele.- skomentował
rozczulania loczka Dawid.
Lou: Dobra, koniec.
Teraz ja mówię.- Louis próbował zwrócić na siebie uwagę.
- Często usiłujemy
ukryć nasze uczucia przed tymi, którzy powinni je poznać.- poruszył brwiami
patrząc na mnie i Ni.
- Tu się jebnij.
Lou: O tu…- palcem
przejechał po swoich ustach.
- Tu mnie pocałuj.-
parsknął śmiechem.
Kika: Och no Louis! Pan
Bóg stworzył Cię chyba tylko po to, żeby mnie wkurwiać.- roześmiałam się, a za
mną reszta naszej ekipy.
Gdy wyladowaliśmy od
razu udaliśmy się do hotelu. A kiedy zapada mrok, ludzie przebierają się i
zmywają cały makijaż. Dzień spływa w umywalkach i znika cały kamuflaż. Dopiero
wtedy, gdy chłód pościeli rozprzestrzenia się i przenika ciało. Człowiek czuje
że traci kontrolę nad sobą. Bo późną nocą rozstrzyga się nasze życie. To że w
gruncie rzeczy, tak niewiele ma sens. Jutro czeka Nas pierwszy koncert w
Europie, więc czas isć spać.
Lokalizacja:
10 czerwiec 2015, Wiedeń, Australia.
Kika: Nie! Nie! Nie!
Zostaw mnie! Odejdź!- krzyczałam.
- Puszczaj mnie!-
obudziłam się cała spocona. To był sen. Okropny sen.
- Oddychaj, oddychaj,
nawet gdy siada Ci psychika.- mowiłam sama do siebie, aby się uspokoić.
Nie leżałam dłuzej w
łóżku, od razu poszłam do łazienki.. Musiałąm zmć z siebie ten okropny sen. Gdy
już to zrobiłam i stanełam całkiem naga przed lustrem w hotelowej łazience
zdałam sobie sprawe, ze bardziej niż swojego ciałą nienawidze swojej psychiki.
Jest tak zniszczona, ze sama się jej boję. Zamiast spać i przez kilka godzin być
wolnym od wszystkich nieszczęść, jakie sama na siebie ściągnełam ja nie mogę
spać. Jestem wrakiem.
Z takimi przemyśleniami
weszłam do windy, w której była młoda dziewczyna, która trzymala przy uchu telefon.
- Odbierz ten cholerny
telefon, muszę Ci wytłumaczyć.- mruczałą do słuchawki nerwowo tupajac nogami.
Na kolejnym piętrze do
windy wsiadł Liam z Louisem, którzy lekko się uśmiechneli na mój widok.
Dziewczyna ponownie mówiła do słuchawki. Gdy zatrzymaliśmy się na parterze,
ominełam ją mówiąc:
Kika: Dziewczyno.
Odpuść sobie go, jeśliby mu zależało, już dawno by się odezwał…
Lou: To było chamskie.-
skomentował Louis gdy szlismy do restauracji.
Kika: Wiem, że jestem
chamska, bo już nie raz przez swój charakter straciłam to, co było dla mnie
ważne.
Lou: To po co byłaś dla
niej niemiła. Może po prostu nie może odebrać telefonu.
Kika: Bo ja wiem. Czasem
wydaje mi sie, że mieszkaja we mnie dwie zupełnie rozne osoby i w każdej chwili
mogę rozpaść się na pół.
Lou: Nie nadążam za
Tobą.
Kika: Ja też nie. A
teraz pójdę zrobię sobie herbaty, bo usycham z niezdecydowania, zawracania,
niepewności, rozczarowania, nadmiaru obowiązków, tęsknoty i niewytłumaczalnego
uszczerbku na psychice.- odeszłam pozostawiajac tą dwójkę na srodku
restauracji.
Nie moja wina, ze może
mam własny świat w którym panuje chaos i kilka wad przez które cos się zjebało
i zamiast naprawiać Go ja zajmuje się sprawami obcych ludzi.
H: Idziemy w miasto?
Idziecie też?- zapytał Hazza z Damianem pojawiajac się obok mojego, Liama i
Louisa stoliku.
Lou: Raczej nie.
Li: Ja też odpadam.-
powiedział Payne.
Kika: A kto idzie?-
zapytałam.
D: Ja, Hazza, Lou, Lux
i chyba Niall.- odpowiedział Damian.
Kika: A co z Kamilem,
Dawidem i Maćkiem.
D: Idą na basen.
H: To jak? Idziesz?-
ponownie zapytał Styles.
Kika: Zgoda, o której
na dole.
H: Za pół godziny?
Zdążysz?
Kika: Okej.-
odpowiedziałąm i wróciłam do jedzenia.
Pobiegłam na góre
przebrać się i zabrać ze sobą torbę. Byłam w lobby jeszcze przed czasem. Jako
pierwszy pojawił się Harry, Lou i Lux.
- Ciocia!- wykrzykneła
córka stylistki.
Kika: Hej młoda!-
wziełam ja na ręce.
D: Już możemy iść.-
powiedział Damian, który właśnie do nas doszedł.
H: A Niall?- zapytał
loczek.
D: Dołączy do Nas
później. Rozmawia z mamą.- odpowiedział mój przyjaciel.
Nie czekalismy na
Horana, ruszylismy do wyjścia gdy popchneła mnie dziewczyna z windy. Ledwo bym
się przewróciła, uszkodzajac najmłodszego naszego towarzysz, który był na moich
rękach.
Kika: Uważaj trochę.-
zwróciłam się do dziewczyny, a ta spojrzała na mnie załzawionymi oczami. Momentalnie
odstawiłam na ziemię mała Lux i spojrzałam na Harrego.
Kika: Trzymaj ją, zaraz
wrócę.- wskazałam na córkę Lou.
H: Gdzie idziesz?
Kika: Albo wiesz co?
Idzcie, ja Was dogonie.- zwróciłam się do moich przyjaciół.
D: O co chodzi?-
dopytywał Damian.
H: W takim razie dołacz
do Nas z Ni.- dodał Harry.
Kika: Tak, to dobry
pomysł.- spojrzałam na zdezorientowanego Damiana.
- Dojade do Was z
Niallem.- powiedziałam do Damiana i ruszyłam do dziewczyny.
***
Od kilku minut siedzę
na krawężniku przed hotelem w obecnosci dziewczyny, która wiecznie zanosi się
płaczem.
Kika: Chcesz
porozmawiać?- zapytałam zapalając papierosa.
- Co mam Ci powiedzieć,
odzywa się, odbiera telefony, odpisuje na smsy, ale już nie jest tak samo jak
było. Teraz wszystko jest inne, po prostu inna wymiana zdań, inne spojrzenia.-
powiedziała zanosząc się płaczem.
- Jest mi przykro, tak
strasznie przykro.- ponownie się rozryczała.
Nabrałam powietrza
tytoniowego do płuc delikatnie Go wypuszczając.
Kika: Mnie jest przykro
codziennie i jakoś żyje.- burknełam.
Kika: Olej to… I znajdź
sobie kogoś, kto będzie dumny z tego, że Cię ma.- lekko się uśmiechnełam chcąc
podnieść ją na duchu.
- Mam odpuścić?-
zdziwiła się.
Kika: Tak. Czasem
trzeba po prostu odpuścić. Nawet wtedy,gdy zależy ci z całego serca…
- To chore!- warkneła.
Kika: A wolisz na nic
nie mieć ochoty, tylko spać i spać, aż wszystko zniknie. Aż przestanie Cię boleć
głowa, aż czas wróci do normalnego rytmu. Nie zaśniesz, wiem to dobrze.
- Próbujesz wmówić mi,
ze nic nie ma sensu, ale tak napawdę nie wiesz, co przyniesie przyszłość, ale ja
mam nadzieję, że już zawsze będziemy razem.
Kika: Pfff…- zgasiłam
papierosa.
- Nie pierdol mi, że
ludzie są na zawsze. Ludzie zawsze odejdą… Bez względu na to, czy Ciebie to
zrani, nie patrzą na to, co obiecali. Odejdą… Zawsze odchodzą.- kontynuowałam.
- Może dla Ciebie
byłoby tak lepie, ale ja nienawidzę milczenia, nie odzywania się do siebie, nie
pisania. To jest gorsze, niż zakończenie znajomosci.- wyrwała mi paczkę
papierosów.
Kika: Ludzie mają
wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.- zabrałam z
paczki jednego papierosa i zaczełam się nim bawić.
- Czy to źle, ze jestem cały czas rozdarta pomiędzy
decyzją, czy zabić siebie, czy też zabić wszystkich wokół. Wydaje się, że to
jedyne opcje. Cała reszta to tylko zabijanie czasu.
Kika: Jesteś po prostu uwięziona miedzy tym, co czujesz, a tym co wypada
zrobić i co pomyslą inni. Zawsze więc wybiera to, co sprawia, ze możesz być
szczęśliwa. Chyba, ze chcesz, by szczęśliwi byli wszyscy oprócz Ciebie.-
zapaliłam kolejnego papierosa.
- Czasami ze względu na złe samopoczucie człowiek ma ochotę po prostu się
rozpłakać.- powiedziała patrząc w dal.
Kika: Płacz, rycz! Nikt Ci tego nie zabrania.- burknełam.
- Ja również należe do tych osób które kiedy się złoszczą i denerwują łzy
napływają do oczu co jest okropne, bo tak bardzo chcesz być silnym.- odałam po
chwili ciszy.
- Boli mnie już od tego wszystkiego serce. Nie chce cierpieć już nigdy
więcej.- przemówiła.
Kika: Och…- powiedziałam ironicznie.
- Do wszystkich, którzy kiedykolwiek powiedzieli Ci, ze nie jesteś
wystarczająco dobra: Oni wcale nie są lepsi.- zakończyłam.
- Chcę zostać skrzywdzona. Fizycznie .Wypadek samochodowy, cokolwiek. Chcę
uzyskać rany przez które wyląduje w szpitalu, żeby sprawdzić, czy ktoś
przyjdzie, aby upewnić się, że ze mną w porządku. I będę udawać, że śpię lub
umieram, tak w przypadku gdy ktoś rzeczywiście przyszedł. Siadali na brzegu
łóżka, płacząc, i mówić mi wszystko. Chcę usłyszeć wszystko, co kiedykolwiek
myśleli o mnie, jak się naprawdę czują, jeśli przepraszam za cokolwiek. Chcę
tylko poznać prawdę. Chcę wiedzieć, kto naprawdę się o mnie troszczy.- powiedziałą
desperacyjnie.
Kika: Też kiedys tak myślałam, a potem okazało się, ze żyjemy w czasach,
gdy nastolatki czesciej podcinają żyły niż końcówki włosów. – swoim sposobem
chciałam ją zniechecić do jej zamiaru.
- Wiem coś o tym.- podwineła rękawy swojej bluzy. Nie powiedziałam nic,
zrobiłam podobnie. Obie siedzieliśmy przez chwile przyglądając się nawzajem
swoim blizną.
Kika: Widzisz tego chłopaka.- wskazałam na blondyna wychodzącego z hotelu
z telefonem przy uchu.
- Tak, kto to?- zapytała.
Kika: To taka osoba, o której wiesz, po prostu masz przeczucie, że
zostanie z tobą na zawsze. Czasem znika na jakiś czas, ale więź pozostaje i
wraca się do siebie, jakby nigdy nic się nie zdarzyło, jakby czas stanął w
miejscu. Zaczynasz rozmawiać i czujesz, jakbyście się widzieli wczoraj.
- Kochasz go?- zaskoczyło mnie to pytanie.
Kika: Nie wiem - odpowiadam w końcu.
- To… to zresztą nie ma znaczenia. Nasze kontakty nie są już takie same.-
burknełam.
- Może właśnie dlatego to tak boli, bo nigdy tak naprawdę Go nie miałaś, a
na dodatek Go straciłaś.
Kika: Aż tak źle nie jest, ale był moment gdy to cholernie bolało, kiedy
mijał mnie po tym wszystkim bez słowa..
- Widzę, ze Ciebie też ciągnie do tych których nie obchodzisz.- zapaliła
papierosa.
Kika: Wszystkim się dogodzić nie da, ale wszystkich wkurwić to już żaden
problem.- uśmiechnełam się nawiazując kontakt wzrokowy z Niallem.
- Mam pytanie?- spojrzała na mnie.
Kika: Mów.
- Czy to już miłość, gdy ktoś zajmuje tak dużo miejsca w życiu drugiej
osoby, że po jego odejściu pozostaje niemożliwa do zapełnienia, ziejąca pustka?
Kika: Pytasz niewłaściwą osobę. Ja mam we wszystkim bałagan. Zaczeło się
od pokoju, przeniosło na zycie.
- Chciałabym móc przyznać, że moja miłość umarła po krótkim czasie, jak motyl.
Nie mogę tego zrobić, bo Go wciaż kocham.
Kika: A ja bym chciała być prostsza i żeby mnie to wszystko tak nie
kosztowało. Żeby życie mnie tak nie bolało.- zakończyłam gdy obok nas pojawił
się Horan.
N: Cześć!- powiedział szurajac nogami.
Kika: Niall, to jest..- spojrzałam na dziewczynę.
- Mike.- podała mu rękę.
N: Niall.- uśmiechnął się do niej.
- Chcę kogoś takiego jak On.- wskazała na Nialla, który lekko się speszył.
- Kogoś kto będzie pisał mi rano wiadomości, że tęskni i żebym wstawała. Kto
będzie pisał sms “kocham cie” kiedy będę w pracy, kto będzie akceptował mnie
taką jaką jestem, wiedział kiedy jestem naprawdę zła, kto będzie wiedział jak
przepraszać, kogoś kto naprawdę będzie kochał. Chce być szczęśliwa.- spojrzała
na niego.
Kika: Jest róznica pomiędzy byciem szcześliwym, a wyglądaniem na takiego.-
burknełam.
- Dobrze, ale nie chce już siedzieć i myśleć nie będę ryczała, nie ma się
czym przejmować aż przychodzi moment kiedy wybucham płaczem. Nie migę się wtedy
uspokoić.
Kika: Nie musisz mi tego mówić, wiem jak to jest, gdy na własnych oczach
traci się osobę, którą się cholernie kocha.- powiedizałam patrząc w tęczówki
Nialla. Blondyn cały czas mi się przyglądał tym dziwnym wzrokiem, nie do
opisania.
- To niesprawiedliwe, ze będąc dobrym cierpisz najbardziej.- położyła
swoją twarz na kolanach.
Kika: Niesprawiedliwe jest ti jak już raz zostaniesz zraniony, jesteś tak
przerażony, by związać się ponownie. Masz ten strach, że wszyscy których lubisz
złamią Ci serce.- ponownie nawiazałam kontakt z Niallam.
- Mógłbyś zostawic nas jeszcze samych.- poprosiłam chłopaka.
Kika: Przyzwyczaiłam się, ze ludzie na których zalezy mi najbardziej,
odchodzą. Zostawiają mnie dla własnego szczęścia, mają gdzieś moje zycie i moje
problemy, nie obchodzi ich to, ze dla nich byłam gotowa skoczyć w ogień,
poświecić wszystko, co mam. I to jest troche przykre, czekaj.- podniosłam palec
w górę.
- Nawet bardzo przykre.- dokończyłam.
- Masz do Nich zal?- zapytałą.
Kika: Nie ma we mnie nienawisci ani żalu, jest tylko świadomość własnej
bezużyteczności.
- Każdy z Nas usłyszał kiedys słowa, które pozostaną z Nim do końca życia.
Kika: Podobno. Nikt nie zauważa tego, ze coś ukrywasz, że mówiąc jest ok,
masz na mysli pomóż mi, nie dajemu rady, mamy dosć.
- Byłaś wobec niego szczera, nawet
jeśli on nie odwzajemniał się tym samym. Nigdy nie żałowałaś tego, ze nie
jesteście razem? Pozostałaś szczera w obliczu zła to dowód prawdziwej siły.-
wskazała na Nialla.
Kika: Wiesz, lubię wieczory. Lubię
się schować na jakiś czas i jakoś tak, nienaturalnie, trochę przesadnie pobyc
sama.- spojrzałam na chłopaka.
- Tylko, ze On wiecznie Cię pilnuje.
Nawet teraz gdy tylko rozmawiamy.
Kika: Problem w tym, ze dla mnie jest
duzo osób ważnych, a ja dla wszystkich jestem smieciem.
- Ty tak uważasz.- odezwała się.
- Jakie to dziwne, gdy człowiek jest
szczęśliwy. Często nawet o tym nie wie. Nie zdaje sobie z tego sprawy. Dopiero
później, żyjąc wspomnieniami, zauważa, że to, co go wtedy spotkało, to było
właśnie szczęście.- próbowałą we mnie uderzyć.
Kika: Z czasem człowiek moja droga
wymieka, wiesz? Przestaje się uśmiechać, ignoruje innych, nie daje sobie pomóc,
przestaje komukolwiek ufać, zdaje sobie sorawę, że nie ma żadnej wartości.
- Błagam, przestań zrzędzić.- wstałą
z krawężnika.
Kika: Lepiej się czuję, jak
narzekam.- spojrząłam na nia z dołu.
- Takie małe, a tak wnerwia.
Rozumiem, ze boisz się z nim zwiazać. Fakt, może jest troche sławny, ale jeśli
nie chcesz czegos zrobić, bo boisz się, że ludzie będą Cie oceniać, pamietak,
ze za tydzień, miesiąc czy też rok nikt nie będzie pamietał o tym co zrobiłaś.
Nie wolno w życiu kierować się tym, co myślą o nas inni.
Kika: Ale ja wciąż podejmuje złe
decyzje i nie rozumiem, czemu tak się dzieje.- wstałam otrzepujac tyłek.
- Próbujesz sobie wmówić, ze nic was
nie łaczy.- wskazałą ławkę na której siedział błekitnooki.
- Nienawidziłaś Go do momentu kiedy
znow spojrzał Ci w oczy. Wtedy znów zrozumiałaś jak bardzo za nim tęsknisz i
jak bardzo Go kochasz.
Kika: Nigdy nie powiedziałam co do
niego czuje.- upierałam się przy swoim.
- Oj, Kika, Kika. Pięknosć tego od
zawsze brakuje. Marzenia nigdy się nie spełniają. Samotnosć nigdy nie opuszcza.
Usta bywają zazwyczaj fałszywe, a oczy zawsze są prawdziwe czy tego chcesz czy
nie.- podałą mi rękę.
- Muszę już isć. Trzymaj się i
zastanów się dobrze nad tym co Ci powiedziałam.
Kika: A Ty zapamietaj, ze raz zamane
serce będzie kochać jeszcze mocniej, pomimo, że wydaje się to niemożliwe. Ono
po prostu kurczowo łapię się tego co będzie przypominać przeszłość.-
uśmiechnełam się.
- Dziękuję za rozmowe.- odeszła, a ja
jeszcze chwile postałam zanim poszłam do Nialla.
N: Długo rozmawiałyscie.- stwierdził
gdy podeszłam do Niego.
Kika: Tak jakos wyszło?
N: Można wiedzieć czego się
dowiedziałaś?
Kika: Jeśli ktoś każe Ci się zmienić,
to powiedz mu żeby poszedł się jebać.- uśmiechnełam się.
N: Zawsze to wiedziałem. Bardziej
stwierdziłbym, ze jesteś osobą, którą można kopnąć w tyłek milion razy, a nadal
będzie dla wszystkich, jeśli będą czegos potrzebować.- przytulił mnie.
Kika: O nie, Ni! Ogólnie rzecz
biorąc, to ja jestem raczej na “nie”. Niezorganizowana, niezdecydowana,
nieostrożna, niedbała, nieufna, może troszkę niemądra i niepoważna.-
wymieniałam.
N: Widzisz, dlatego naprawdę
potrzebujesz mojego “tak”.
***
Nie udało mi sie dołączyć do
zwiedzania miasta z Lou, Lux, Harrym i Damianem. Swoje przedpołudnie
poświeciłam na rozmowie z Mike. Mam nadzieje, ze chociaż udało mi sie ja
przekonać do tego ze nie ma czym sie przejmować i najlepiej odpuścić sobie tego
kolesia przez którego cierpi. Teraz jestem w drodze na stadion. Dziś gramy
pierwszy raz dla Europejskiej publiczności. To cos niesamowitego, bo cały czas
o tym marzyliśmy.
K: Wyczuwam mega molo dziś na
scenie.-powiedział podekscytowany Kamil gdy jechaliśmy samochodem.
M: Tak aby wszyscy nas zapamiętali.-
dołączył do nich Maciek.
Podzielam entuzjazm kolegów, bo
również chce pokazać na co nas stać, a Wiedeń jest do tego odpowiedni.
Po godzinie cala nasza czwórka
dotarła pod arenę. Damian czekał już na nas na miejscu, bo razem z Harrym i Lou
kserowali się do niej prosto z miasta.
N: Jak Wiedeń?- zapytał Horan
pojawiający sie w naszej garderobie.
D: Jakbyście do nas dołączyli to
byście wiedzieli.- Damian wytknął język Niallowi.
Kika: Przepraszam to moja wina.
Zagadałam sie, a Ni był tak miły ze stwierdził ze na mnie zaczeka.- zabrałam
glos.
H: Cały czas rozmawiałaś z ta
dziewczyna?- podpytywał H.
Kika: Tak, ale...
Lou: To jest ta z windy?
N: Nie chcecie za dużo wiedzieć?-
wtrącił sie Horan, bo chyba dokładnie słyszał moja rozmowę z Mike.
Chłopcy nie dążyli dalej tego tematu,
a ja naprawdę byłam wdzięczna blondasowi. Dla mnie to tez była trudna rozmowa,
bo zdradziłam odrobine swojego życia tej młodej dziewczynie i obawiam sie teraz
ze nasza rozmowa może być wykorzystana przeciwko mnie
Dziś po naszym występie będzie premiera
naszego nowego teledysku który nagrywałam podczas pobytu w LA. Stresuje sie bo
to trzeci oficjalny teledysk, który przez swoja formę może nie być tak dobrze
przyjęty jak poprzednie.
R: Jesteście już gotowi?- pospieszał
nas Ron.
M: Moment.- Mac jak zawsze próbował
poprawić fryzurę która zrobiła mu Lou.
R: Zawsze trzeba tyle na was czekać.-
burczał.
Na scenę weszliśmy może z pięcio
minutowym opóźnieniem za co na początku przeprosiliśmy. Fani docenili nasze
starania i dzisiejszy koncert byl fenomenalny.
Kika: Kochani jesteście tak bardzo
wspaniali, ze nie chcemy oddać sceny One Direction.- powiedziałam zerkając za
kulisy.
Directioners nasze słowa nagrodzili
brawami, czego w ogóle sie nie spodziewaliśmy.
M: A Wy bijecie brawa.- dokończył
Maciek.
K: Jesteście zwariowani tak samo jak
wasi idole.- dokończył Kamil.
D: To ja tu zostaje.- Dawid usiadł na
scenie.
Już miałam to skomentować gdy na
scenie pojawił sie Harry.
H: Jesteście tego pewni?- zapytał
Hazza zbierając mi mikrofon.
Li: Mamy sobie iść?- dopytywał Liam,
a widownia krzyknęła jedno głośne Nie!
Katem oka zauważyłam ze Horan położył
sie na scenie obok Dawida, a Louis widząc to co robi blondyn parsknął śmiechem
przewracając sie o kable.
Li: Jezu! Żyjesz Louis!-
krzyknął Liam, a Harry podbiegł Go
podnieść.
Lou: Horan co ty robisz?!- powiedział
do mikrofonu pokazując na Ni.
N: Tez sie stad nie ruszam.-
uśmiechnął sie a Directioners zwariowały. Nie szło ich uspokoić. To było cos
szalonego.
Jedna z fanek krzyknęła ze mamy cos
razem zaśpiewać, po czym jej słowa wypełniły cala arenę.
H: Chcecie abyśmy dla Was
zaśpiewali?- dopytywał loczek.
D: Razem?- kontynuował Damian.
K: To sie źle skończy.- skomentował
roześmiany Kamil.
Pracownicy koncertu w tym samym
momencie przynieśli dwie gitary. Jedna dla Nialla a druga dla Harrego który
ostatnio zaczął sie uczyć gry na tym instrumencie.
Na sam koniec wspólnie zaśpiewaliśmy
jedna piosenkę. Chłopacy z Dream zajęli swoje miejsca, a ja z One Direction
usiedliśmy na ziemi na środku przeogromnej sceny.
Gdy rozbrzmiały pierwsze akordy Louis
mnie do siebie przytulił. Cala piątka bujaliśmy sie w rytm piosenki z
Przyjaciół, a Liam zachęcił fanów aby do Nas dołączyli.
https://www.youtube.com/watch?v=vIj7yZx3Hdk
Li: So no one told you life was gonna be this way
Your job's a joke, you're broke, your love life's DOA- zaczął Liam.
H: It's like you're always stuck in second gear
When it hasn't been your day, your week, your month
Or even your year, but...- zaśpiewał Harry.
Wsztyscy: I'll be there for you
When the rain starts to pour
I'll be there for you
Like I've been there before
I'll be there for you
'Cuz you're there for me too...- dołączyliśmy do Hazzy.
Lou: You're still in bed at ten and work began at eight
You've burned your breakfast so far things are goin' great- Louis zrobił to fenomenalnie.
N: Your mother warned you there'd be days like these
Oh but she didn't tell you when the world has brought
You down to your knees that...- zauważyłam, ze Ni spiewajac swoją partię spojrzał na mnie i puścił mi oczko.
Wszyscy: I'll be there for you
When the rain starts to pour
I'll be there for you
Like I've been there before
I'll be there for you
'Cuz you're there for me too...- ten refren wyszedł nam fenomenalnie.
Kika: No one could ever know me
No one could ever see me
Seems you're the only one who knows
What it's like to be me
Someone to face the day with
Make it through all the rest with
Someone I'll always laugh with
Even at my worst I'm best with you, yeah- śpiewając tą zwrotkę dałam z siebie wszystko, moze dlatego, ze była mi najbliższa.
H: It's like you're always stuck in second gear
When it hasn't been your day, your week, your month
Or even your year...- po mnie ponownie zaśpiewał Harry, ale razem z chłopakami z Dream. To brzmiało jeszcze lepiej niż gdy śpiewał to sam Hazza.
Wszyscy: I'll be there for you
When the rain starts to pour
I'll be there for you
Like I've been there before
I'll be there for you
'Cuz you're there for me too...
I'll be there for you
I'll be there for you
I'll be there for you
'Cuz you're there for me too...- na koniec zaśpiewaliśmy na stojaco przytuleni do siebie.
Gdy skończyliśmy śpiewać cały zespól
Dream zszedł ze sceny pozostawiając ta niesamowita czwórkę ze swoimi fanami.
Około 24 byłam w hotelu pakując swoje
porzucane ubrania po pokoju.
Lokalizacja: 11 czerwiec 2015,
Londyn, UK.
O 11 wylądowaliśmy na lotnisku
Heathrow w Londynie z którego każdy kierował sie prosto do swojego domu.
Podobnie było ze mną. Już wsiadałam do samochodu Matta, który pojawił sie
piętnaście minut przed wylądowaniem naszego samolotu by mnie odebrać gdy
pojawił sie Tommo z Payne.
Lou: Widzimy sie wieczorem.- zaczął
do mnie kiwać.
Kika: A co jest wieczorem?-
zapytałam.
Li: Jak to co? Niall robi grilla.-
wtrącił Liam.
Kika: Ale ja nie dostałam
zaproszenia.- powiedziałam trochę smutna, bo myślałam ze miedzy mną a Niallem
jest już dobrze i dalej sie przyjaźnimy.
Lou: Nie możliwe. Przecież byłaś na
liście zaproszonych gości.- mówił Louis.
Kika: To może ta lista uległa zmianom
i mnie już na niej nie ma.- powiedziałam tak aby nie zauważyli mojego
niezadowolenia.
Li: Może zapomniał, pewnie zrobi to
za chwile.
Kika: Albo i nie.- byłam przekonana
ze Niall po prostu nie chciał mnie widzieć a powiedział chłopakom ze mnie
zaprasza tylko dlatego żeby sie od niego odczepili.
Lou: Nie gadaj głupot. Przyjdź nawet
jak zapomniał o 20.
M: Tylko ze Karola już nie mocze.
Jest umówiona.- glos zabrał Matt który przysłuchiwał sie naszej rozmowie.
Kika: Tak?- byłam zdziwiona jego
słowami.
M: Tak.- uśmiechnął sie do mnie i
puścił mi oczko.
- Zapomniałaś już o tym ze idziemy do
włoskiej restauracji. Planowaliśmy to tuz przed twoim wylotem.- mówił.
Kika: Tak?- nie wiedziałam do czego
dąży.
Lou: Idziecie na randkę?
Li: Ewidentnie to śmierdzi randka.-
dołączył Liam.
H: Kto idzie na randkę?- obok nas
pojawił sie Harry.
Kika: Co? Nie! O czyn ty mówisz?
Lou: Karolina właśnie dostała
zaproszenie na randkę i jest tak zdziwiona rym faktem ze zapomniała ze aż nie
wie co powiedzieć.- Louis próbował wytłumaczyć Harremu co sie dziej gdy Matt
próbował mi wszystko wyjaśnić na migi. Gdy już załapałam o co biega
powiedziałam.
Kika: Ach tak. Jak mogłam zapomnieć.
Boże Matt przepraszam.- improwizowałam.
- Przepraszam Was ale nie mogę iść na
grilla do Nialla. Matt był pierwszy.- uśmiechnęłam sie.
H: W takim razie będziemy musieli
bawić sie sami.- powiedział smutny Styles.
Lou: Ale jak Cię wystawi...- Louis
oberwał od Liama.
Lou: Ala!
Li: Pamiętajcie ze możecie sie
przyłączyć później.
M: No jeden, ale nie obiecuje.-
powiedział Matt otwierając mi drzwi do samochodu.
Kika: Dzięki ze mnie uratowałeś.-
przemówiłam gdy staliśmy na ostatnim skrzyżowaniu do mojego domu.
M: Nie lubię jak ktoś czuje sie
niekomfortowo.- odezwał sie szatyn.
Kika: Nie było aż tak źle.- udawałam
ze mnie to nie rusza.
M: Nie wydaje mi się. Niall bardzo
źle sie zachował. Mam nadzieje ze dostanie za swoje.- zacisnął ręce na
kierownicy.
Kika: Ej, wyluzuj. Jest okej.-
próbowałam go rozluźnić.
M: Wykurzają mnie tacy ludzie. Myślą
ze wszystko im wolne i co najważniejsze dzielą swoich przyjaciół na tych
lepszych i gorszych.-w sumie Matt ma racje. Właśnie tak sie poczułam gdy
dowiedziałam sie od chłopców ze blondas organizuje grilla.
Kika: Przynajmniej będę miała czas na
wypranie swoich ubrań i zapakowania kolejnej walizki.
M: Słucham? Chyba nie chcesz mnie
wystawić? Obiecałaś mi kolacje we włoskiej restauracji.. Chyba mnie nie
wystawisz?- spojrzał na mnie. Matt miał racje, pomógł mi w wykręceniu sie z
grilla Nialla wiec powinnam mu w jakiś sposób podziękować.
M: Iii?- przerwał moje przemyślenia.
Kika: 21?- zapytałam.
M: Dobrze, przyjdę po Ciebie.-
uśmiechnął sie ostatni raz przed zaparkowaniem auta. Matt był tak miły ze
pomógł wnieść mi moje bagaże po czym sie ulotnił. Mam chwile dla siebie.
Wstawiłam pranie, przygotowałam kolejna kupkę prania, poukładałam swoje rzeczy
i poszłam sie na chwile położyć.
POV Niall
Dziś robię ognisko dla swoich
przyjaciół, właśnie dotarłem do domu gdy powiadomiłem o tym moich lokatorów.
Deo i Willie poszli po zakupu gdy ja wziąłem szybki prysznic a potem ogarnąłem
mieszkanie. Gdy już kończyłem na dwójka weszła do domu z mnóstwem siatek z
jedzeniem.
W: W czym Ci jeszcze pomoc?- zapytał
Willie.
N: W sumie juz kończę, ale mógłbyś
zacząć przyrządzać jedzenie.
D: W takim razie ja zajmę sie
ogarnięciem ogrodu i przygotowaniem ogniska.
N: Super.
W: Kogo zaprosiłeś?- zapytał Willie
krojąc i myjąc warzywa.
N: Standardowo cala ekipa, chłopaków,
Laure, Dream no i Jade z Ariana.
W: Zajęliście! Bedzie niezła
impreza.- powiedział uradowany chłopak.
N: Wiadomo. Przecież robi ja Horan.
W: Oj tam, oj tam. Ja sie tylko
cieszę ze będzie Kika. Może zabierze Bogdana.- powiedział.
N: Cholera!- skomentowałem jego
słowa.
W: Co jest?- był zdziwiony moimi
słowami.
N: Zapomniałem o niej.- złapałem sie
za głowę.
W: Co? Zatrujesz? Powiedz ze
zatrujesz?
W: Ja pierdole!- krzyknął.
D: Co pierdolisz, Willie?- zapytał
Deo stojący w drzwiach od tarasu.
W: Zaprosić Karolinę na grilla.
D: A z Wami to już dobrze.
Pogodziliście sie?- zapytał.
N: Tak.
W: Nie byłbym taki pewny. Jeśli
któryś z chłopaków sie wygadał może być jej przykro.
N: To co mam w takim razie zrobić?-
zapytałem.
D: Jak to co? Naprawić błąd.
N: Czyli?
W: Dzwon i ja przeproś!- postawił mnie do pionu Willie.
***
Do ostatniego gościa próbowałem
dodzwonić sie do Karoliny, ale nie odbierała. Od razu włączała sie poczta
głosowa i na żadnego smsa nie odpowiedziała.
H: Co tam?- do kuchni wszedł Harry
gdy kolejny raz próbowałem dodzwonić sie do Karoliny.
N: Próbuje dodzwonić sie do Karoliny,
zapomniałem jej powiedzieć na lotnisku ze robię grilla a twarz ona nie odbiera.
H: A tak rzeczywiście Liam i Louis
rozmawiali z nią pod lotniskiem o grillu, ale co wiem idzie na randkę ze swoim
sąsiadem.
N: Jakim sąsiadem? Jaka randkę?-
bylem... no właśnie, jaki?
H: Nie znam tego typa. Louis mówił ze
to jej sąsiad. Zresztą zapytaj sie Li i Lou.- powiedział popijając sok.
Tak jak Harry mi polecił. Od razu
kierowałem sie w poszukiwaniu tej dwójki. Liama i Sophii już nie było. Podobno
wyszli szybciej bo maja jutro jakaś ważna rodzinna uroczystość a Louis jest już
tak pijany ze nie można sie z nim dogadać.
Lou: Płakałeś ze puściła Cię kantem,
a twarz sam spowodowałeś ze wypłakuje sie w nie twoich ramionach.- bełkotał.
N: Dobra Lou. Skończ już! Bredzisz!-
próbowałem sie nie denerwować na niego.
Lou: Ale czy nie mam racji. Najpierw
przeszkadzał ci Max, Adam potem Zedd a teraz jakiś umięśniony Matt. Zabierasz
sie za wyrywanie lasek z dupy strony Ni.- uśmiechał sie.
N: Odezwał sie mistrz związków,
zrywania i podrywania.- burknąłem po czym wszedłem do domu.
Lou: Nie obrażaj sie!- usłyszałem
jeszcze jego glos.
Poszedłem do kuchni spróbować
zadzwonić do Kiki ostatni raz. W końcu odebrała i po chwili sie odezwała.
Kika: Boże Niall! Dlaczego
wydzwaniasz? Przez Ciebie moja skrzynka jest pełna.- mówiła dość cicho.
N: Tak, wiem. Zapomniałem zaprosić
cię na grilla i próbowałem sie do ciebie dodzwonić.
Kika: Jezu, Niall! Serio? Mogłeś
sobie już odpuścić skoro zapomniałeś lub po prostu nie chciałeś mnie widzieć.-
burknęła.
N: To nie tak. Zapomniałem.
Przepraszam. To moja wina, ale dzwonie żeby to naprawić. Gdzie jesteś? Przyjadę
po Ciebie.
Kika: Nie trzeba Niall.
N: Chce to naprawić. To mój błąd.
Przyjadę po Ciebie.- mówiłem.
Kika: Ale ja nie przyjdę.-
powiedziała.
N: Dlaczego? Jesteś zła? Nie rob mi
tego!
Kika: Nie chodzi o to. Nie jestem zła
za to ze nie chciałeś mnie gościć.
N: Karola, wiesz ze to nie tak.
Jesteś mi bliska. Pozwól mi naprawić swój błąd. Już jadę do Ciebie.
Kika: Nie, Ni! Mnie nie ma w domu
N: Jak to? Gdzie jesteś? Z kim?-
zacząłem dopytywać.
Kika: Obiecuje, ze jutro zjemy cos na
mieście. Zabiorę Cię do dobrej restauracji. Musze kończyć.- mówiła.
N: Jesteś na randce? Z sąsiadem? Z
tym Mattem? Louis ma racje, tak?- mówiłem.
Kika: Pogadamy o tym jutro.-
próbowała zakończyć rozmowę.
N: Odpowiedz!- warknąłem.
Kika: Nie bądź zazdrosny! Milej
zabawy! Całusy dla wszystkich.- rozłączyła sie, a ja z nerwów rzuciłem telefonem.
- Świetnie!
- Niall idziesz!- usłyszałem
roześmiany glos Ariany Grande.
Mam to w dupie! Jeśli Karola bawi sie
tam z jakimś chłopaczkiem ja tez mogę.
POV Karolina
Matt okazał sie nie być taki zły jak
wydawał mi sie na początku. Jest naprawdę sympatyczny i dowcipny. W restauracji
cały czas opowiadał mi przezabawne historie jego życia. Troszeczkę byłam na
siebie wściekła gdy kilka tygodni temu nazwalam go idiotycznym lalusiem. Fakt
dba o swój wygląd ale to tylko dlatego ze jest modelem i to jego cześć pracy.
Właśnie wracaliśmy spacerem do domu cały czas rozmawiając. Przy Macie nie myślę
o Niallu.
M: No to... Czas sie pożegnać.-
powiedział przy moich drzwiach.
Kika: Chyba tak.- stałam oparta o
swoje drzwi. Matt zbliżył sie do mnie w celu pocałowania mnie. Wyprzedziłam go
całując jego policzek.
Kika: Dziękuje! To naprawdę był miły
wieczór.- powiedziałam wchodząc do domu. Matt był trochę zaskoczony ale po
chwili na piętrze pojawiła sie jego winda. Bez słowa wszedł do środka a ja
zamknęłam drzwi. Lubię Matta, ale nie chce sie na razie z nikim wiązać mam dość mężczyzn. Moje serce poranione jest
przez Maxa, zaufanie nadużyte przez Adama, nie rozwiązane sprawy z Zeddem, bo
chyba nie pojawie sie z nowym facetem gdy media myślą ze jestem z Antonem. A
zresztą jest Ni do którego nie wiem co tak naprawdę czuje.
Kika: To zły moment, Matt.-
powiedziałam sama do siebie oparta o zamknięte drzwi. Idę spać!
---------------------------------------------------------
Witajcie,
za nami drugi rozdział drugiej części..
Mamy nadzieje, ze Wam się podoba i nie załujecie, ze czytacie kontynuacje :)
Mamy nadzieje, ze Wam się podoba i nie załujecie, ze czytacie kontynuacje :)
Następny rozdział pojawi się 16 czerwca :)
Supcio czekam na next :-D
OdpowiedzUsuńSupcio czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńSupcio czekam na next :-D
OdpowiedzUsuńSupcio czekam na next :-D
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego! *.*
OdpowiedzUsuń