Lokalizacja:
17 czerwiec 2015, Horsens, Dania.
Najgorszą
częścią jest wstawanie rano, ciągle pamiętając to o czym tak bardzo się starało
zapomnieć zasypiając.. ale co tam. Pojadę do Gaza, odpocznę, porozmawiam,
zabawie się i przede wszystkim pożalę, a później wrócę do domu i będę żyć
dalej. To naturalna kolej rzeczy. Trzeba nauczyć się z tym żyć. Mówiłam sobie w
myślach pakując swoją walizkę. Znowu jestem sama, siedzę tu na łóżku kolejny
raz. Jesteś Ty, jestem ja, ale ciągle nie ma nas. Kiedy myślę znów o Tobie
myśli płyną tak jak potok, ale chciałbym tylko, żebyś w tym momencie był obok.
Wstałam i ruszyłam do recepcji.
POV
Niall
I
to pierdolone uczucie, ze mimo wszystko. Mimo tego co Ci zrobiła. Mimo, że
skrzywdziła. Nadal za nią tęsknisz. Cholernie tęsknisz. I jeszcze ten list,
który pojawił się w moim pokoju w nocy z bukietem białych róż. Napisała w tym
liście, ze ma mnie w dupie już… Postanowiłem zejść i się przejść. Pomyśleć nad
tym wszystkim.
POV Karolina
Podpisywałam
ostatnie dokumenty w recepcji gdy serce zaczęło bić mi mocniej, gdy usłyszałam
jego głos. Szedł korytarzem razem z Harrym. Spojrzał na mnie, nasze spojrzenia
się spotkały, a potem powiedział cos do Harrego. Zrozumiałam, ze to koniec. Nie
mam już nikogo takiego jak Niall, ale On podszedł do mnie. Spojrzał na mnie i
czekał aż coś powiem.
Kika:
Wysłałam Ci wczoraj liścik, myślałam, ze coś odpiszesz.- patrzyłam w jego
zmęczone oczy.
N:
A niby co? Ze kurwa tęsknię, ale po co mam pisać, skoro już wszystko
zakończyliśmy?- burknął.
Kika:
Masz rację. To koniec.- nie chciałam tego mówić, ale to moja obrona przed jego
atakiem.
N:
Trzy miesiące temu powiedziałbym, że jeżeli kogoś szczerze kochasz, musisz
pozwolić mu odejść. Ale teraz patrzę na Ciebie i widzę, jak głęboko się
myliłem. Jeżeli kogoś naprawdę kochasz, musisz zrobić wszystko, żeby go
zatrzymać.- złapał moją walizkę.
Kika:
Co robisz?- zwróciłam się do Niego.
N:
Odprowadzę Cię do taksówki.- ruszyliśmy.
Nawet
jak idziemy w milczeniu. To On nie wie jaka jestem szczęśliwa, ze jest tak
blisko i taka wdzięczna, ze jest. Zatrzymaliśmy się przed taksówką. Sama
poszukałam jego ust. Pocałowaliśmy się delikatnie, romantycznie, z wzruszającą
tkliwością. Spojrzeliśmy na siebie, a On powiedział:
N:
To pożegnanie?
Kika:
Dajmy sobie czas. Przemyślimy to wszystko. Porozmawiamy o tym w Oslo. Zgoda?-
zaproponowałam.
N:
Jasne i tak nie mam wyjścia.- przytulił mnie i wrócił do Harrego, który czekał
na niego w środku.
I
szczerze żałuję, ze tak wyszło miedzy nami… Kiedy myślę o tym oczy zachodzą mi
łzami. Mam nadzieje, ze rozmowa z Garym pomoże mi podołać tym wszystkim
niepewnością.
Lokalizacja:
17 czerwiec 2015, Ateny, Grecja
POV
Gaz
Stałem
na lotnisku czekając na Karolinę. Cieszę się, ze ekipa nie miała nic przeciwko
temu, aby moja przyjaciółka z Nami poimprezowała. Dzięki temu będę mógł wypytać
się co się dzieje i dlaczego tak cierpi. Zauważyłem jak idzie terminalem w moją
stronę. Pokiwałem jej, a po chwili była w moich ramionach.
Kika:
Kocham Cię głupku!– powiedziała głosem, który zaczął się jej łamać, a łzy
spłynęły po jej policzku.
G:
Ja ciebie tez, głupku!- uśmiechnąłem się.
-
Aż tak bardzo tęskniłaś, czy od naszej rozmowy coś się jeszcze wydarzyło?-
zapytałem.
Kika:
Są miejsca, do których nie powinno się wracać. Są ludzie, o których nie powinno
się już myśleć. Więc nie pytaj.
G:
Omijasz mnie wręcz idealnie.- powiedziałem łapiąc jej walizkę.
Jechaliśmy
samochodem, który pożyczył mi Scotty, a Karolina nie odezwała się ani słowem.
-
Humor? Nieobecny. Radość? Poszła na wagary. Smutek? Jest. Miłość? Śpi.
Przyjaźń? Pojawia się i znika Nadzieja? Obecna, ale bardzo chora. Uśmiech? Jest
na chorobowym. Życie? Głupie, ale jestem. Szczęście? Było tylko raz, więcej się
nie pojawiło.- wymieniałem tak długo, aż na mnie spojrzała.
Kika:
Co?
G:
Mówię to co widzę u Ciebie? Może czas to zmienić? Hmmm..
Kika:
Nie mogę wypłakać tego bólu, bo jest tam nie tylko krew, która wypełnia moje
serce. Jest tam jeszcze czyjeś imię, miłość i nadzieja.
G:
Dlatego jutro o tym porozmawiamy, a dziś po prostu zapomnimy i zabawimy się.-
posłałem jej szczery uśmiech.
POV
Holly
Wszyscy
od samego rana nie mogli sie doczekać kiedy Gaz przywiezie Karolinę. Wszyscy
sie za nią stęsknili chociaż widzieliśmy sie zaledwie raz. Byłam w kuchni gdy
reszta jeszcze spala gdy podjechał samochód.
H:
Wszyscy jeszcze spią.- oznajmiłam gdy do domu wchodziła Kika.
-
Hej!- przywitałam sie z dziewczyna.
G:
Holly zajmij sie Kika a ja skocze pod prysznic.- oznajmił nasz kolega.
H:
Jasne, siadaj.- zachęciłam dziewczynę.
-
Zjesz cos?- podpytałam.
Kika:
Nie dziękuje.- wydawała mi sie trochę osowiała.
H:
Zmęczona?
Kika:
Chyba tylko życiem.- miała blade oczy.
H:
Az tak? Zapewne chłopak dal ci w kość?- mówiłam.
Kika:
Nawet nie wiem czy jest moim chłopakiem.
H:
Podobnie miałam z Kelly. Dobrze ze sie ogarnął.
Kika:
Tylko ze to ja musze sie ogarnąć.
H:
To życzę powodzenia.- posłałam jej uśmiech.
Już
chciała cos powiedzieć gdy w kuchni pojawiła sie Marnie.
M:
Kogo moje oczy widza?- powiedziała.
Kika:
Cześć!
H:
To ja was zostawiam i idę obudzić resztę.
POV
Marnie
Zostałam
w kuchni z przyjaciółka Gaza z która balowaliśmy w Newcastle i Leeds.
M:
Ale mam kaca po wczoraj.- zaczęłam mówić.
Kika:
Ostro było?- zapytała.
M:
Jak zawsze, ale zdradzę Ci cos.- nachyliłam sie nad nią.
M:
Aaron wczoraj przyprowadził jakaś laskę i nie byłam zazdrosna.- powiedziałam.
Kika:
To fajnie.- uśmiechnęła sie.
M:
A co u Ciebie?- zapytałam by podtrzymać rozmowę bo Karolina była dziś dość
cicha.
Kika:
Trasa, koncerty, nagrywanie płyty i... dużo sie dzieje.
M:
A miłość? Jest?
Kika:
Miłość nie jest najważniejsza.- zaczęła kręcić sie na krześle.
M:
Ja sadze inaczej. Warto mieć kogoś blisko siebie, aby cie wspierać, pocieszać i
kochać.
Kika:
Człowiek jest egoista. Kocha tylko siebie.- odpowiedziała. Szczerze nie
spodobało mi sie to. Dobra może nie jestem dobrym przykładem bo prowadzę
obrzydliwy tryb życia ale kurde śmierdzi mi tu Scottem.
-
Wkurzasz mnie bo w całej swojej pościeli mam Twoja spermę.- krzyczała Chloe.
M:
Co sie dzieje?- zapytałam gdy pojawiła sie w kuchni.
C:
Scott bzykał sie z jakaś lala w moim łóżku. Musze jak najszybciej zmyć to z
niej.- mówiła nie zwracając uwagi na Kike.
M:
Czyli jedziesz do pralni?- zapytałam.
C:
Niw mam innego wyjścia.
-
O hej!- w końcu zauważyła brunetkę.
Kika:
Hej!- powiedziała zdziwiona.
C:
Gdzie Gaz?- zapytała Chloe.
M:
Bierze prysznic. Zaraz wrócę tylko sie przebiorę.- powiedziałam zostawiając
dwie dziewczyny w kuchni.
POV
Chloe
Zostałam
sama w kuchni z koleżanka Garego. Nie odzywałam sie bo byłam tak wściekła na
Scotta ze najlepiej rozsądziłabym cały dom a ona mogłaby tego nie zrozumieć.
C:
To zależy kto bzyka sie w nocy.- odpowiedziałam szczerze.
Kika:
Wow!
C:
Da sie przyzwyczaić.
Kika:
Chyba nie potrafiłabym.
C:
To zależy czy lubisz zabawę i nie przejmujesz sie opinia innych.
Kika:
Jestem ostatnio na wiecznym świeczniku wiec nie przyzwyczaiłabym sie.
C:
Bywa i tak, ale ważne żeby kurwa cieszyć sie życiem. Wybacz ale zmywam sie do
pralni. Idziesz ze mną?- zapytałam.
Kika:
Nie, poczekam tu na Gaza.
C:
Okej. To nara.- wyszłam z domu.
POV
Aaron
Leżałem
jeszcze w łóżku rozmawiając z Kelly o wczorajszym wypadzie do klubu gdy w
sypialni pojawił sie Gaz.
A:
Jaki wypachniony.- podsumowałem.
G:
Tez byś mogł, Karolina jest na dole.- momentalnie wyskoczyłem z lóżka i
ruszyłem na dol. Znalazłem ja w kuchni.
A:
Witaj piękna!- przywitałam sie z nią całusem w policzek.
A:
Jest dopiero ranek a ty marudzisz.
Kika:
Jest 13!
A:
My zaczynamy życie o 14 wiec i tak jest luz.
Kika:
Okej.
A:
Co u Ciebie? Długo sie nie widzieliśmy?
Kika:
O tak, ale to przez wasza prace.- odpowiedziała.
A:
Kto to mówi? Ty masz podobna tylko ze nie towarzysz ci kamery.
Kika:
Niekoniecznie. Moje życie jest zupełnie inne.
A:
Chcesz powiedzieć ze nie robisz czegoś na pokaz?- zapytałem.
Kika:
Moje życie to jeden wielki chujowy pokaz.- odpowiedziała.
A:
Czasami trzeba porobić z siebie błazna żeby ludzie cie pokochali.- pocieszyłem
ja.
Kika:
Tylko nie wszyscy chcą to robić.
A:
Co mam ci powiedzieć. Takie życie.- wymiękłem gdy w kuchni pojawił sie Kelly.
K:
Aaron na Twoim miejscu poszedłbym do sypialni bo Gaz za chwile szalu dostanie.-
powiedział otwierając lodówkę.
A:
O co mu tym razem chodzi?- zapytałem przyjaciela.
K:
Nie może znaleźć tam jakiejś swojej koszulki.
A:
Panie wybacza. Musze to wyjaśnić.- przeprosiłem szarmancko Kike i ruszyłem na
górę.
POV
Kyle
K:
Widziałaś Holly?- zapytałem smarując kanapkę masłem siedząca na przeciw
Karolinę.
Kika:
Była tu jak przyjechałam ale później sie zmyla. Poszła na górę.
K:
Zapewne śpi lub plotkuje z
Charlotte.-wzdychałem.
Kika:
A jak Wam sie układa?- zapytała.
K:
Hmmm... Trudno powiedzieć. Często sie kłócimy ale i tez godzimy. W tym domu to
chyba normalne. Nie zbudujmy tu dobrej relacji bo sie nie da. Warunki nie sprzyjają.
Kika:
Fakt. Prowadzicie pokręcony tryb życia.- uśmiechnęła sie.
K:
O tak. Najlepiej wychodzi nam bycie razem gdy nie nagrywamy. Wtedy tak naprawdę
sie poznajemy i uczymy żyć ze sobą. A co najważniejsze nie ma kłótni.- podałem
jej kanapkę która zrobiłem.
Kika:
Zazdroszczę wam.
K:
Czego?- to dziwne ze taka dziewczyna która ma wszystko zazdrości nam.
Kika:
Tego ze macie sie z kim kłócić a potem godzić. Ja jak sie kloce to bez
godzenia.- powiedziała smutno.
K:
Znajdziesz kiedyś kogoś takiego.
Kika:
Oby, bo coraz częściej przyłapuje sie na tym ze nie jestem do tego stworzona.
K:
To głupie dyrdymały. Mogę sie założyć ze będę bawić sie jeszcze na twoim ślubie.-
oboje wybuchliśmy śmiechem.
Kika:
To ja trzymam za Was kciuki.
K:
To mile. Dziękuje.- to było naprawdę mile z jej strony. Kto obcy powiedziałby
ci ze trzyma kciuki za twój związek. Polubiłem ja już dawno ale dziś pokazała
ze nie myliłem sie.
Nasza
dalsza rozmowę przerwał telefon.
K:
Ooo Ann dzwoni. Ciekawe kto dziś pracuje.- powiedziałem idąc odebrać.
-
Mam złą i dobra wiadomość!- wrzasnąłem.
-
Dzwoniła Ann!- dokończyłem a po chwili wszyscy byli na dole.
G:
Kto dziś pracuje?- zapytał Gaz.
C:
Powiedz ze mamy wszyscy wolne?- prosiła Chloe.
K:
Niekoniecznie. Pracują wszyscy oprócz Nathana.- powiedziałem.
S:
Dlaczego On nie pracuje?- zdziwił sie Scottie.
K:
Mnie sie nie pytaj. Ja tylko przekazuje informacje.- odpowiedziałem.
G:
W takim razie musze odwieźć Karolinę do hotelu.- powiedział Gaz patrząc na Karolinę.
-
Przepraszam!- dodał po chwili.
Kika:
Daj spokój. Rozpakuje siei poczekam na Ciebie.
N:
Daj spokój!- wtrącał sie Nath.
-
Bez sensu masz siedzieć sama w hotelu gdy ja w tym czasie będę robił to samo
tutaj. Zostań. Porozmawiamy i spędzimy czas nad basenem.- powiedział a Gaz na
niego spojrzał.
G:
Jesteś pewny ze może tu zostać?
N:
Tak, tylko pytanie czy chce?- oboje spojrzeli na nią.
Kika:
No jasne.- uśmiechnęła sie.
G:
Dobra to zostajesz Nim.- wskazał na Natha.
-
A my będziemy góra za dwie godziny.- tłumaczył.
Po
chwile cala ósemka opuściła nasz dom zostawiając Nathana i Karolinę samych.
POV
Nathan
Cała
ekipa Geordie Shore opuściła nasz dom w Grecji zostawiajac mnie i Kikę samych.
N:
To co? Za dwadzieścia minut nad basenem?- zapytałem.
Kika:
Okej.- powiedziała i odeszła. Czy ona zawsze odpowiada półsłówkami?
-
Już jestem.- powiedziała pojawiając się w bikini w ogrodzie.
Oboje
pływaliśmy, opalaliśmy się i rozmawialiśmy. Opowiadała mi o trasie, swojej
rodzinie i przyjaciołach. Ja natomiast o mojej orientacji. Nie będę ukrywał, ze
jestem BI.
N:
Nie zszokowało Cie to co teraz powiedziałem.
Kika:
To, ze jesteś BI? Nie mam z tym problemu, jestem tolerancyjna.
N:
Myślałem, ze…
Kika:
Każdy powinien mieć szanse na szczęście.
N:
Twój przyszły chłopak będzie szczęściarzem gdy Cię odnajdzie.- powiedziałem
szczerze.
Kika:
Wątpię.
N:
Co?- powiedziałem spoglądając na nią.
Kika:
Nie mam serca, wiesz chyba mi gdzieś wypadło. Kiedy schylałam się, żeby
zapierdolić sobie wiadro. I warto było, teraz żyję sobie tak, jakbym wsadziła
chuja w globus i mówiła, że jebie świat.- wyszła z basenu siadając na leżaku.
N:
Wow! Teraz tak mówisz, ale jeszcze będziesz miała czas, żeby myśleć jak
dorosła.
Kika:
Moja miłość pachnie fajkami i alkoholem. moja miłość jest niegrzeczna.-
skomentowała.
N:
Wiem jak zdrada może ranić, jak dławią gorzkie łzy, ale nic nie trwa wiecznie.
Trzeba mieć nadzieje.
Kika:
Karmiona nadziejami? Chyba wcale wole nie jeść.- powiedziała gdy zajałem
miejsce obok niej.
N:
Ile razy wybaczałeś, żeby nie stracić?- zapytałem chcąc jej wytłumaczyć co
traci.
Kika:
Uwierz mi, jeśli mogłabym cos zmienić...Zrobiłabym to!
N:
I na pewno rozumiesz, ze zakochany człowiek nie ma wyboru. Ciągnie Go do tej
osoby, choćby miał przez to cierpieć, wiec jeśli pojawił się już ktoś taki
walcz o Niego. To mówi Ci najbardziej biseksualny członek Geordie Shore.
Kika:
Tak bardzo nie chciałam Go stracić, ze aż straciłam.
N:
Nic nie jest stracone. Jeśli mamy zginąć to tylko w opcji we dwoje. Tak jest i
będzie.
Kika:
Tylko, ze był jak papieros, szybko uzależnił, kosztował wiele i zbyt szybko się
skończył.
N:
Wiesz, co pomaga w likwidowaniu lęku? Bez wątpienia - regularne spanie w jednym
łóżku z osobą, o której wiemy, że gdy będziemy mieli 39 stopni gorączki, ona
pójdzie nam do apteki i ugotuje nam rosół.
Kika:
Bredzisz!- zaśmiała się.
N:
Komu ufasz najbardziej na świecie?- zapytałem.
Kika:
Nikomu.- odpowiedziała bez zastanowienia. Już chciałem coś jej powiedzieć gdy
usłyszałem głos za sobą.
-
Mądra dziewczynka.- oboje się odwróciliśmy, a nasz wzrok utkwiony był o
opartego o drzwi Scotta.
S:
Mówię szczerze. Im mniej ludziom ufasz tym dalej zajdziesz. Bez ich pomocy,
oczywiście.- usiadł obok Nas.
N:
Nie pomagasz.- zwróciłem mu uwagę.
S:
Bo nie chce. Jej życie, wiec niech układa je po swojemu.
-
Aaa bym zapomniał.- spojrzał na brunetkę.
-
Dziewczyny poszły przygotować się już na imprezę i poprosiły mnie, żebym
powiedział, ze czekają na Ciebie.
Kika:
Dzięki!- uśmiechnęła się.
-
A gdzie Gaz?- zapytała wstając ze swojego miejsca.
S:
Jechał drugim samochodem, za chwile będzie.
Kika:
W takim razie powiedzcie mu, ze będę u dziewczyn.
N:
Oki.
Zostaliśmy
sami, a ja spojrzałem na Scotta.
S:
No co?- odezwał się w końcu.
N:
Nie pomagasz..- poruszyłem głową.
S:
Chodź się lepiej przygotowywać.- obaj wstaliśmy i ruszyliśmy do naszej
sypialni.
***
POV
Scott
Tuz
przed wyjściem do klubu postanowiliśmy wypić kilka shotow za to, ze imprezuje
dzisiaj z nami Kika. Nie wiem jak to wyszło, ale damka cześć Geordie Shore była
już wstawiona. Pojechałem do klubu samochodem z Garym, Karolina, Nathanem i
Aaronem. Reszta pojechała drugim autem. W klubie panowała zajebista atmosfera. Było
nawet kilka fajnych gąsek, ale postanowiłem dziś nie podrywać i nikogo nie zapraszać
do domu.
S:
Dziś nie podrywam!- krzyknąłem do ucha Karoliny która sączyła drinka.
Kika:
Tak?!- uśmiechnęła sie.
-
A dlaczego?- dążyła temat.
S:
Robię to dla Ciebie. Nie chce żebyś czulą sie niekomfortowo. Jesteś moja przyjaciółką.
Nie wypada.
Kika:
To mile, ale nie musisz sie poświęcać.
Chcesz to rzuć przynętę.- puściła mi oczko.
S:
Zatańczymy?- zapytałem.
Kika:
Jasne.
Tańczyliśmy
chyba już siódmą piosenkę z rzędu. Świetnie sie bawiliśmy w swoim gronie,
alkohol buzował a ja bylem coraz śmielszy. Czułam tez na sobie wzrok Gaza. Wiem
ze sie z nią przyjaźni ale to nie zmienia faktu ze nie musi jej pilnować. Nie zrobię
jej krzywdy
Tylko sie bawimy.
Kika:
Musze sie czegoś napić.- powiedziała do mojego ucha.
S:
Wiec chodźmy.- złapałem ja za rękę i ruszyłem do baru.
Oczywiście
najszybciej z klubu zmyły sie dziewczyny, Kelly i Nathan. Katem oka zauważyłem
ze Aaron podrywa, a Gaz siedzi przy stoliku trochę wkurzony. Nie wiem co mu
jest ale nie podchodzę, boje sie ze może wybuchnąć.
G:
Wracamy!- powiedział Gaz około czwartej rano klepiąc mnie po ramieniu. Bez słowa
opuściliśmy klub. Najpierw Aaron ze swoja dziunia pojechali osobna taksówka, a
potem ja z Karolina która trzymałem za rękę. Gaz trzymał sie na końcu.
G:
Odwieziemy Cię do hotelu.- przemówił w samochodzie.
Kika:
Nie chce.- burknęła lekko pijana.
S:
Niech jedzie z Nami.- wzrok Garego aż mnie zmroził.
-
To znaczy jeśli chce.- poprawiłem sie.
S:
Możesz ze mną.- zaproponowałem, a Gaz chyba sie wkuwał.
-
To znaczy, pokój schadzek będzie wolny jak Aaron go nie zajmie przed nami lub
jego lóżko.- kolejna poprawka w moim wykonaniu bu nie zezłościć bardziej
przyjaciela.
G:
Będziesz spala w moim lóżku. Ze mną.- spojrzał na mnie, a my razem z Kika skomentowaliśmy
to śmiechem.
S:
A co z Twoja dziewczyna?- zapytałem gdy sie uspokoiłem.
G:
Nikt cię nie prosił Cię o zdanie, wiec się zamknij!- burknął.
Gdy
dotarliśmy do domu, razem z Kiką stwierdziliśmy, ze jesteśmy glodni więc
zabraliśmy się za robienie jajecznicy.
G:
Nie możecie zjeść rano?- zapytał Gary leżąc na kanapie.
S:
Jesteśmy głodni, chcesz to idź spać.- powiedziałem mu.
G:
Wolę poczekać.
Kika:
Zjedzone!- krzyknęła brunetka po piętnastu minutach. Ary momentalnie się
podniósł i ruszyliśmy na piętro. Przeszliśmy po cichu obok pokoi dziewczyn, a w
naszym Nathan już spokojnie pochrapywał.
Kika:
Chyba muszę to ściągnąć?!- wskazała na sukienkę.
S:
Pomóc Ci?- zapytałem zabawnym głosem.
G:
Ty lepiej śpij!- warknął Gaz. Nie chciałem Go denerwować wiec położyłem się do
łóżka.
-
Ubierz to!- widziałem jak Gary podaje jej koszulkę, a potem zasłania ją przede
mną i kamerami kołdrą.
Kika:
Dobranoc Panowie!- powiedziała gdy przykryta była kołdrą.
Lokalizacja:
18 czerwiec 2015, Ateny, Grecja
POV Charlotte
Leżałam
na kanapie w salonie, gdy do salonu zeszła Karolina w koszulce Garego.
Ch:
Nie wiedziałam, ze tu spałaś?—powiedziałam tak aby mnie zauważyła.
Kika:
O jezu! Przestraszyłaś mnie. Cześć!- usiadła obok mnie.
Ch:
Gdzie spałaś?- zapytałam.
Kika:
U Gaza w łóżku.- odparła.
Ch:
Z nim?
Kika:
Tak.
Ch:
Wiedziałam, ze prędzej czy później zdradzi ta swoja dziewczynę tylko, ze szkoda
mi Ciebie.
Ch:
Aaa, już myślałam..
Kika:
Daj spokój. Tylko się przyjaźnimy.
Ch:
My też na początku byliśmy tylko przyjaciółmi, a potem jedno z Nas się
zakochało, drugie to wykorzystało i tak poszło.
Kika:
Właśnie. Mogę o coś zapytać?- poprosiła.
Ch:
Słucham.
Kika:
Jak to jest zakochać się w swoim przyjacielu?
Ch:
Zakochanie to nic złego. Gorzej jak On tego nie odwzajemni.
Kika:
Mocno boli?
Ch:
Boli jak chuj! Nie wiesz co ze sobą zrobić, jak się podnieść, jak zapomnieć. A
najgorsze jest to, ze widujesz Go na okrągło z innymi laskami. Jak podrywa, jak
się zakochuje.. To rozpierdala Cię psychicznie i fizycznie. Dlaczego pytasz?-
zapytałam.
Kika:
Tak sobie, z ciekawości.- mówiła.
Ch:
Przeżywasz to?
Kika:
Co?- spojrzała na mnie z głupawkami w oczach.
Ch:
Zakochałaś się w przyjacielu?!- bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
Kika:
Tak, ale On nic o tym nie wie. Tak będzie lepiej.
Ch:
Powiedz mu to lepiej. Nie będzie Cię aż tak ranił. Zacznie liczyć się z Tobą
jeśli nie będziecie razem. Pamietaj jednym złym krokiem jest ten nie
zabroniony.
Kika:
Wole chyba zatrzymać to w sobie.- mruknęła.
Ch:
Jak to jest Gaz, to tak. Ale jeśli to ktoś inny to mu to powiedz.- zachęcałam.
Kika:
Daj spokój! Cały czas się kłócimy, nie ma sensu.
Ch:
Wolisz tęsknić?
Kika:
Wolę się chronić.
Ch:
Jasne, że głupio tęsknić za kimś, z kim ci się nie układało. Ale nie wiem,
fajnie byłoby mieć kogoś, z kim można się kłócić. Nie uważasz?- spojrzałam na
nią.
Kika:
Żeby mówił, ze Go nie obchodzę? A ja będę myśleć o Nim od samego rana?
Ch:
Udawanie braku uczucia gniewu, smutku lub samotności niszczy Nas psychicznie.
Kika:
Wiem, ale większość książek mówi, ze tak najlepiej.
Ch:
Książki są nudne.- odparłam.
Kika:
Książki są lustrem, widzisz w nich tylko to, co juz masz w sobie.
Ch:
Żeby przeżyć życie, trzeba widzieć w nim sens. Żeby chcieć rano wstać z łóżka,
trzeba widzieć w tym jakiś cel. Zawalcz o Niego!- nakazałam.
Kika:
A ty ile kroków w tył zrobiłaś dla Gaza?- zapytała.
Ch:
Mnóstwo i zobacz jak skończyłam.- podniosłam ręce ku górze.
-
Nie mam nic. Nie mam jego, więc nie popełnij mojego błędu.
Kika:
To trudne, bo jeżeli chodzi o ludzi, których kocham potrafię być zazdrosna na
milion sposobów.
Ch:
Też tak mam. Do dziś jestem o Niego zazdrosna i nie radze sobie z tą
zazdrością, a jednak przyjaźnimy się. Daj mu drugą szanse.
Kika:
Druga szansa to jak podawanie komuś drugiego naboju bo nie trafił w ciebie za
pierwszym razem.- stwierdziła.
Ch:
Szukasz spokoju w samotności, w momencie kiedy potrzebujesz bliskości.-
podsumowałam.
Kika:
A wiesz co jest najlepszego w złamanym sercu.- zapytała.
Pokręciłam
głową.
-
Tak naprawdę można je złamać tylko raz. Reszta to ledwie zadrapania.
Ch:
Opowiem Ci coś tylko nie pytaj z kim przeżyłam tą historię. Byliśmy sami, i jak
to młodzi ludzie wylądowaliśmy w łóżku. Zapytałam Go czy teraz będzie mnie
pieprzył, a On splótł nasze dłonie i powiedział, ze nie. Zdziwiłam się i
powtórzyłam słowo nie?. Nie będę Cie pieprzył, odparł podnosząc moją koszulkę,
a po chwili leżała ona na podłodze razem ze stanikiem. Będę się z Tobą kochał
wyszeptał mi do ucha. I co z tego? Skoro nad ranem już Go nie było i zostaliśmy
przyjaciółmi z przywilejami. Tylko tyle gdy ja oddałabym wszystko za niego. Za
to, żeby mieć Go na stałe.- prawie się popłakałam.
Kika:
Dlatego ja dziś nie widzę sensu, naprawdę. I nie umiem nie stać w miejscu i już
nigdy nie będzie ja dawniej.
-
Ale się nie wyspałem!- usłyszeliśmy Garego.
Ch:
Błogosławieni niewyspani, albowiem oni całą wieczność spać będą.- powiedziałam
wstając i idąc do swojej sypialni.
POV
Gary
G:
Chce zabrać Cię na spacer, długi spacer.- powiedziałem stojąc nad kanapą na
której siedziała.
Kika:
Tak?- przyglądając się.
G:
Tak, będziemy isć i nic nie mówić, tylko czuć, ze jesteśmy obok.- odparłem.
Kika:
Podoba mi się!- uśmiechnęła się.
G:
W takim razie idź się przygotuj.- pospieszyłem ja.
***
Razem
z Karolina wybraliśmy się na plaże, spacerowaliśmy wzdłuż brzegu nic nie
mówiąc. To był Nasz czas, czas należący do przyjaciół.
G:
Opowiesz co się dzieje?- zacząłem.
Kika:
Nie układa mi się. Nic mi się nie układa, a najgorsze, ze przez jeden pocałunek
zniszczyłam przyjaźń z Niallem.- powiedziała.
-
Nie płacz. Nie mogę znieść twoich łez. Pragnę tylko Twojego szczęścia.-
przytuliłem ją chcąc dodać jej otuchy.
Kika:
Najgorsze jest to, ze On już mnie nie chce.- płakała.
G:
Nie mów tak. To nie prawda.- kołysałem nami.
Kika:
Miało być tak dobrze. Wszystko było ustalone. Gdy kogoś kocha się tak, jak ja
kochałam, to słowo “ustalone” nie przychodzi w ogóle do głowy. Brzmiałoby jak
fragment jakiegoś kontraktu. A to nie był kontrakt, to była obietnica. Złożona
szeptem, każdego dnia, w każdym czasie … Czekałam na niego. Całą sobą, a On mi
powiedział, ze już tak nie może. Rozumiesz?- odsunęła się.
G:
To chwilowe, przemyśli wszystko. Ułoży się, zobaczysz.- wierzyłem w to co
mówię.
Kika:
A jeśli nie? Były już momenty w moim życiu, w których ktoś przyszedł, a potem
odszedł.
G:
To nie podobne do Nialla.
Kika:
Próbowałam robić wszystko, żeby jeszcze bardziej go uszczęśliwić, chciałam,
żeby wiedział, jak bardzo go potrzebuje i jak duże ma we mnie wsparcie.
Wierzyłam w każdą pojedynczą literę, którą napisał, ufałam, robił, co chciał,
nie myślałam nawet o zazdrości, bo przecież wiedziałam, że jest i że tak będzie
zawsze.- mówiła gdy dalej spacerowaliśmy.
G:
Zależy Ci na Nim?- zadałem pytanie.
Kika:
Bardzo, jest najlepszym chłopakiem jakiego miałam. I nie mogę Go stracić.
G:
To walcz!- zachęciłem ją.
Kika:
Teraz chyba lepie odejść, niż zostać zepchniętym na bok.- zatrzymała się.
G:
Jesteś dziwna, kochasz Go, ale nie walczysz.
Kika:
-Bedę taka jaka jestem, ani trochę inna.
G:
Zmieniłaś się.- powiedziałem.
Kika:
Niby skąd te przypuszczenia.- spojrzała mi w oczy.
G:
Kiedyś byłaś słodziutką dziewczyną. Wciąż pamiętam twoje oczy ich kolor i blask.
Kika:
Nie zmieniłam się, tylko uciekłam nabrać dystansu.
G:
Na tym polega życie, ze czasami ktoś Nas rani, czasem Ty ranisz kogoś, a czasem
ranicie się nawzajem.. Nie możesz przed tym uciekać.
Kika:
Darzyłeś kiedyś kogoś nieodwzajemnionym uczuciem?- zapytała, a ja na początku
nie wiedziałem co powiedzieć. Zdradzić jej tajemnice, ze zakochałem się w
Charlotte gdy ona znalazła chłopaka?
G:
Podobno jestem twardy jak skała, Podobno… Podobno taka jedna mnie kochała…-
mruknąłem.
Kika:
Charlotte?- wiedziałem, ze się dowie.
G:
Na świecie jest przecież tylu ciekawych ludzi, a my uparliśmy się na siebie. To
chyba właśnie jest miłość - uprzeć się na kogoś.- zmieniłem temat. Nie chce
rozmawiać o sprawach zakończonych.
Kika:
Opowiedzieć Ci coś?- usiedliśmy na piasku.
G:
Tak.- uśmiechnąłem się do Niej.
Kika:
Znałam kiedyś dziewczynę. Podobno miała silny charakter i łatwo się nie
poddawała. Podobno jest/ była cholernie wrażliwa, łatwo ją zranić i zniechęcić.
G:
Romantyczka?- próbowałem przybliżyć sobie jej sylwetkę.
Kika:
I to jaka! Łatwo ją dostrzec w tłumie, a czasem minąć w ogóle nie zauważając.
Dla bliskich i przyjaciół jest w stanie zrobić wszystko. Ma swoje zdanie,
zasady i zazwyczaj twardo się ich trzyma. Chociaż… Zwykle szybko poznaje się na
ludziach, mimo to nikogo od razu nie skreśla. Popełnia wiele błędów, często
rani i potrafi sprawić przykrość. Ufa tylko tym, którzy na to zasłużyli. Lubi
wiedzieć na czym stoi. Zamyka się w pudełku marzeń, gdy jest jej źle. Każda
łza, która spłynęła po jej policzku, czegoś ją nauczyła. Każda życiowa porażka
ją wzmocniła. Potrafi być wredna i złośliwa. Buduje szczęście z małych radości.
Szanuje tych, którzy szanują ją i samych siebie. Stara się niczego w życiu nie
żałować, tylko czasami jej nie wychodzi. Czasem zachowuje się jak “dorosła”
kobieta, czasem jak rozwydrzona, bezmyślna małolata.- ten opis mi kogoś
przypominał. Kogoś kogo dopiero poznaje, a już wiem wystarczająco.
G:
Opisałaś siebie, prawda?- zapytałem w stu procentach pewny.
Kika:
Tak…- burknęła.
G:
Spróbuj porozmawiać lub napisać do Nialla. Na spokojnie sobie wszystko
wytłumaczcie. Bez uczuć. Zostawcie wszelkie emocje daleko.
Kika:
To przez proste słowa i gesty człowiek najbardziej się przywiązuje.
G:
Potrzebujesz Go?
Kika:
Między mną, a Nim szukam więzi wciąż, nieustannie i bez przerwy.- spojrzała na
mnie.
G:
Ty wariujesz!- skomentowałem.
Kika:
Moje serce milion razy szybciej chce bić przy Nim.
G:
Moment. Zaraz wracam. Kupie nam coś do jedzenia.- powiedziałem gdy zapanowała
cisza.
POV
Karolina
Gaz
stał w kolejce przy jakiejś budce na plaży gdy ja postanowiłam napisać
wiadomość do Nialla.
Do Nialler J
Chciałabym Ci napisać, ze Cię
kocham. Wiem, ze wiesz, ale czasem po prostu muszę tak napisać coś od siebie.
Martwię się zawsze kiedy masz coś z humorem nie tak, albo ze zdrowiem, jesteś
dla mnie bardzo ważny dosłownie. Kocham Cię, bo zawsze umiesz mnie pocieszyć,
rozśmieszyć, dobrze przytulić, jesteś najlepszy. Źle mi z tym, ze nie mam
czasu. Jest mi strasznie przykro, ale chce to naprawić.. Kiedy masz jakiś
problem zawsze do mnie pisz, poradzimy sobie z Nim razem. Ty i ja jak team,
ekipa. Kocham Cię, pamiętaj jesteś najlepszy.- napisałam
spoglądając na morze.
G:
Wiesz co może odpuśćmy sobie jedzenie tutaj.- usłyszałam głos Garego.
Momentalnie usunęłam napisaną prędzej wiadomość..
Kika:
Wracajmy!- wstała z piasku otrzepując tyłek.
***
Po
powrocie ze spaceru i długiej rozmowie z Garym wróciliśmy do domu Geordie
Shore. Dziś mam wyjeżdżać a prawda jest taka ze jeszcze nic nie postanowiłam.
Boje sie rozmowy z Niallem i tego co oboje postanowimy. Nie chce Go za żadne
skarby stracić.
Kika:
Przecież wiesz ze jutro mam koncert w Oslo.- odpowiedziałam.
A:
Niby tak, ale mogłabyś lecieć jutro.- zachęcał.
K:
Aaron ma racje.- poparł Go Kelly.
N:
Moglibyśmy dziś pobalować.- dołączył do nich Nathan.
S:
Popić i potańczyć tak jak wczoraj.- uśmiechnął sie Scott.
H:
Chrzanicie! Mogłybyśmy zrobić sobie damski wieczór.- poprawiła chłopców Holly.
C:
Zaprosić striptizerow.- Chloe była w siódmym niebie.
M:
Proponowałabym na damski wieczór wino, komedie romantyczna lub salon
kosmetyczny. - czyżby Marnie sie zmieniła?- zaczęłam sie zastanawiać.
G:
To jeszcze jest Twoje. Znalazłem to w łazience i salonie.- mój przyjaciel pomagał
mi spakować walizki. Niby spalam tu jedna noc a moje rzeczy rozrzucone były po
całym domu. Kurczę Ci ludzie chyba po poł roku znajdują nie swoje rzeczy w
walizkach po przyjeździe.
Kika:
Dzięki!- powiedziałam zabierając swoje ubrania.
Ch:
Do samolotu zostały Ci jeszcze trzy godziny, wiec sie zastanawiaj.- przemówiła
cicha Charlotte.
Kika:
Trzy godziny? Która to jest?- troszkę spanikowałam.
S:
Moj dość drogi zegarek wskazuje 15.- odparł Scott.
G:
O czym oni mówi?- zapytał zdezorientowany Gary.
H:
Namawiamy Karolinę aby została jeszcze u nas.- wytłumaczyła Holly.
N:
Poleciałaby jutro z samego rana.- wytłumaczył Nathan.
M:
Trzeba tylko przebukować bilety - Marnie tez próbowała cos powiedzieć. Gaz na
mnie spojrzał i zapytał:
Kika:
Sama nie wiem. Nie mam kompletnie pojęcia. Zastanawiam sie.
K:
Zostań!- krzyknął Kelly a cala reszta zrobiła podobnie.
Spojrzałam
na Garego a potem na resztę.
Kika:
To milo z waszej strony ze proponujecie mi kolejna imprezę ale ja chyba wole
lecieć już do Oslo. Bede miała czas aby odliczać, przygotować sie do koncertu i
będę na czas.
Ch:
Szkoda.- powiedziała smutna Charlotte.
***
Tak
jak powiedziałam. Nie zostałam dłużej z Ekipa. Gary zawiózł mnie na lotnisko i
powiedział ze widzimy sie pod koniec czerwca. Obiecał również ze gdy wróci do
UK to sie odezwie. Ja mam robić podobnie. Czterogodzinny lot postanowiłam
przespać.
Po
wylądowaniu zamówiłam taksówkę która zawiozła mnie do hotelu. Po zameldowaniu
sie wzięłam gorący prysznic i zamówiłam jedzenie. Zjadłam w łóżku i poszłam
spać. Zawsze po podroży samolotem czuje sie strasznie zmęczona wiec śpię jak
suseł.
Lokalizacja:
19 czerwiec 2015, Oslo, Norwegia.
Chyba
jestem porannym ptaszkiem bo zamiast spać do południa to nie to ze położyłam
sie piźno, obudziłam z włosami w misce to jeszcze ta godzina, 8 rano.
Postanowiłam przebrać sie i przed śniadaniem ruszyć do hotelowej siłowni.
Spocona i zmęczona po bieganiu i ćwiczeniu wszystkich partii mięśni do pokoju
wróciłam po półtorej godzinie. Zadzwoniłam do restauracji by zamówić lekkie
śniadanie do pokoju. Chce zjeść na tarasie. Ledwo zdążyłam wziąć prysznic gdy
kelner nakrył stolik na tarasie. Podziękowałam mu, odprowadziłam do drzwi i
postanowiłam zjeść śniadanie z przyjaciółką. Ściągnęłam swój komputer z lóżka,
postawiłam na przeciwko siebie i połączyłam sie na skaype z Elka.
Rozmawialiśmy
o zupełnych pergolach. Trochę opowiedziałam jej o urlopie w Polsce i wizycie u
Gaza. Nie wchodziliśmy na temat trasy i członków 1D bo Elka próbuje zapomnieć o
Louisie a ja nie chce jej do niczego zmuszać. Może będzie lepiej gdy ułożą
sobie osobno życie.
E:
Ol ol ol... chyba będę musiała już kończyć i zabrać ta dwójkę na spacer.
Wskazała na Bogdana i jej uroczego pudla.
Kika:
Szkoda, bo już tęsknie za Toba.
E:
Widzimy sie jutro wiec wytrzymasz.- uśmiechnęła sie do komputera.
Kila:
Spróbuje.- pożegnałam sie z brunetka i ruszyłam do apartamentu. Próbowałam skontaktować
sie z chłopakami i zapytać sie czy sa w drodze ale cala czwórka nie odbierała telefonów
wiec pewnie sa w samolocie.
***
Leżę.
Mijają minuty, godziny. Nie robię nic. Minął kolejny dzień. Na czym? Na niczym.
Mam dość czekania na całą ekipę. Czas wyprostować kości. Szturmem zeszłam na
dół do lobby. Wybawieniem było gdy zauważyłam podjeżdżające samochody ekipy One
Direction. Nareszcie!
-
Karolina!!!- wrzasnął Harry.
Byłam
tak spragniona czyjejś obecności, ze rzuciłam mu się na szyję.
H:
Wiesz, ze tęskniłem za Tobą.- powiedział gdy w końcu Go puściłam.
Kika:
Tak?
H:
Dlaczego to Cię dziwi?- zapytał.
Kika:
Nikt nigdy za mną nie tęsknił. Ludzie zwykle cieszą się, że mnie nie ma.-
wytłumaczyłam.
H:
To ja jestem tym pierwszym. Zjemy dziś razem lunch?- zapytał gdy do recepcji
podszedł Niall. Zmierzył Nas wzrokiem i poprosił o klucz.
Kika:
Przykro mi Harry, ale jeśli nie będziesz mi miał tego za złe to wolałabym zjeść
dziś z Niallem.- spojrzałam na blondyna.
N:
Ze mną?- zdziwił się.
Kika:
Jeśli to nie problem.- spanikowałam.
N:
Dobrze, zaniosę swoje bagaże i jestem do Twojej dyspozycji.- lekko się
uśmiechnął.
Kika:
W takim razie poczekam.
Czas
czekania na Nialla umilił mi Kamil z Harrym. Opowiadali o locie i o tym, że
ponownie naszym managerem w trasie jest Sam. Ron jeszcze się nie pojawił w
wytwórni i co najważniejsze nie daje żadnego znaku życia. Nie lubię Go, ale troszeczkę
się martwię o Niego.
-
Możemy iść, jestem gotowy.- powiedział za moimi plecami Niall.
Kika:
Dobrze.
N:
Dojedziemy prosto na arenę wiec nie czekajcie na Nas.- powiedział do Herolda po
czym pożegnaliśmy się z przyjaciółmi.
Kika:
Słyszałeś, podobno Ron znowu nie przyjechał i nie odzywa się do nikogo.-
próbowałam prowadzić luźną rozmowę w taksówce, ale Ni nie ułatwiał. Tylko
przytakiwał.
Gdy
udało nam się w końcu znaleźć dość spokojne miejsce do rozmowy i zjedzenia w
ciszy postanowiłam zacząć mówić.
Kika:
Chciałbym Ci coś powiedzieć, ale nie wiem, czy warto.- spojrzałam na Niego.
N:
Zawsze można spróbować.- spojrzał w moje oczy.
Kika:
Zakochuje się w Tobie coraz bardziej, nie chce Cie stracić pod żadnym
warunkiem. Chyba Cie kocham.- wreszcie znalazłam w sobie odwagę, aby to
powiedzieć.
N:
Wow! Nie wiem co powiedzieć.- przemówił po chwili przerwy.
-
Naprawdę, zaskoczyłaś mnie, bo właściwie ja chciałem zaproponować Ci przyjaźń.
Opartą na zaufaniu nie miłości.- wbił mi szpilki w serce tym co właśnie powiedział.
Kika:
Czy Twoja deklaracje spowodowana jest ostatnimi wydarzeniami?- próbowałam się
nie rozkleić.
N:
Nie mogę Cie do niczego zmuszać. Nawet do tego, abyś mnie pokochała. Nie chce
uzależniać się od Ciebie.
Kika:
Nie mogę przestać myśleć o tym, że Cię skrzywdziłam. Przepraszam!
N:
Nie musisz tego robić. Już dawno o tym zapomniałem.
Kika:
Masz kogoś?- zapytałam, bo sądziłam, ze Niall po prostu wymienia mnie na
niezepsuty model.
Kika:
Ariana?!- nie wiem czy pytałam czy stwierdziłam. Nie odpowiedział. Czyli może
to prawda.
-
Co teraz z Nami będzie?- zapytałam gdy siedział cicho.
N:
Ty nawet odchodzić nie umiesz. Wracasz jak czkawka - ani Cię zapić, ani
przespać, więc trzymamy się razem.- uśmiechnął się, ale mnie tak naprawdę nie
było do śmiechu.
Kika:
Dlaczego teraz nie mogę gdzieś z tobą, w zaciszu siedząc, wieść cichej rozmowy?
Czemuż nie mogę ująć twych dłoni, na mym ramieniu uczuć twojej głowy? Czemuż
nie mogę podzielić się z tobą każdym oddechem, każdym kęsem chleba, każdą
radością i każdą boleścią - i tylko tak mi wiecznie tęsknić trzeba?- zapytałam
bardziej siebie niż ego.
N:
Wydaje mi się, ze oboje wiemy że nic z tego nie będzie. Nie zbudujemy dobrej
relacji gdy jedno z Nas zawsze będzie uciekać.- brzmiał szczerze.
Czułam
że w tej chwili nie wolno zostawić go samego. Chyba po to są przyjaciele,
prawda? Umieją rozpoznać, kiedy przyjaciel mówi coś zupełnie innego, niż
naprawdę myśli
Już
więcej się nie odezwaliśmy do siebie. Zjedliśmy w ciszy i podobnie wróciliśmy
do areny. Nic, ani słowa. Bolało mnie to co powiedział i zrobił Horan, ale
czego mogłam się spodziewać? Wyszliśmy z samochodu pod areną gdy zadzwonił
Gary.
G:
No hej! I jak rozmowa z Ni? Wytłumaczyliście sobie wszystko?- pytał, a jak
miałam mu cos powiedzieć gdy przede mną szedł blondyn.
Kika:
Oddzwonię później, teraz nie mogę przeklinać.- poczułam na sobie spojrzenie
Irlandczyka. Nie skomentowałam Go tylko jak najszybciej znalazłam swoją
garderobę trzaskając drzwiami.
***
Ubrana
w strój na dzisiejszy koncert siedziałam z Damianem w garderobie.
D:
Dlaczego milczysz?- zapytał przerywając ciszę.
Podkuliłam
swoje nogi tak aby obejmować je ramieniem gdy powiedziałam:
Kika:
Bo… bo zostanę od razu skrytykowana, lepiej oszczędzić sobie nerwów; niektórzy
nie są w stanie pojąć najprostszych rzeczy, to jest przykre.
D:
Zycie to nie bajka, księżniczko.- zdążył powiedzieć gdy w drzwiach pojawił się
jeden z ochroniarzy mówiący, ze czas iść na scenę.
Tuz
przed wejściem na scenę zauważyłam dość dziwnego tweeta na swoim profilu od
Seleny Gomez.
@Kika naprawdę myślałaś, ze nikt
się nie domyśli, ze spotykałaś się z Nim dla sławy? To prymitywne!
Już
miałam coś odpisać gdy ponownie mnie z hejtowała.
@Kika: zacznijmy spotykać się z @Zedd,
wmówmy ludziom, że jesteśmy razem, nagrajmy duet, na pewno się sprzeda, a potem
przyznajmy się do ustawki! Brawo!
Dobra
musiałam bronić się więc wystukałam dość szybko.
@selenagomez Śmieszy mnie to, że
uważasz się za sto razy lepszą niż jesteś. Na szczęście sto razy zero i tak
daje zero.- Po czym zablokowałam ekran i ruszyłam na
scenę.
POV
Damian
Byliśmy
na początku występu gdy zauważyłem, ze Karolina jest jakaś nieobecna. Nie
mogłem nic zrobić, chciałem podejść do niej i kopnąć ją w tyłek, ale nie mogłem.
Dziwnie się zachowywała. Niby śpiewała tak jak było w scenariuszu występu, ale
co z tego skoro nie wkładała w to serca. Postanowiłem w połowie show gdy
zmienialiśmy ubrania zwrócić jej uwagę.
D:
Karolina weź się w garść. Nie wiem co się wydarzyło, ale ta masa ludzi na
widowni przyszła zobaczyć Ciebie i zapłaciła dość dużo żeby się bawić a nie
smucić.- grzmiałem.
Kika:
Przecież jest okej.- broniła się.
D:
Okej nazywasz miotanie się po scenie bez celu. Weź nawiąż z publicznością jakiś
kontakt.- próbowałem ją postawić na nogi.
Chyba
się udało, bo na scenie pojawiła się zupełnie inna. Zaczeła od słów:
Kika:
Poradzisz sobie ze wszystkim, co Cię spotyka, jeśli skupisz się na chwili
obecnej, zamiast wybiegać myślami naprzód.- po czym zaczęła śpiewać.
Kika:
Z Tobą mogłabym na koniec świata
pojechać nikt by nas nie znalazł.
Po cichu tak.
W głębi serca tak o tym marzę ,bo
widzę spadające gwiazdy.
Lecz ty nie jesteś obok
tak bardzo mocno za Tobą tęsknię.
Tak tęsknię z Tobą.
Nie omijaj mnie! Zabija mnie
samotność.
Cisza krzyczy tak głośno.
Ja pragnę, tak pragnę cię mocno.
Ref:Pełni nadziei miłość
rozkwita wewnątrz nas.
Na dłoni serce daje ci proszę
obiecaj mi,że mnie nie zranisz znajdziesz bezpieczne miejsce nam gdzie nikt
więcej nigdy nie będzie dzielił nas.
Dzielił nas X3
2.Niespodziewanie skutecznie
zbudziłeś ze snu me serce
jesteś obiektem mych westchnień.
Nie oddalaj się! Pokonaj z mną
samotność oczy od smutku wciąż mokną.
Pokaż jak pragniesz mnie mocno!
Pełni nadziei miłość
rozkwita wewnątrz nas
na dłoni serce daje ci proszę
obiecaj mi ,że mnie nie zranisz znajdziesz bezpieczne miejsce nam gdzie nikt
więcej nigdy nie będzie dzielił nas.
Poczuj jak ziemia drży.
Miłość woła głośno nas.
Chce połączyć nasze sny.
Ja i ty
wspólny świat czy będziemy tworzyć
go?
chyba los odpowiedź zna.
chyba los.
chyba los.
odpowiedź zna.
Heeej..
Ref:Pełni nadziei miłość
rozkwita wewnątrz nas.
Na dłoni serce daje ci proszę
obiecaj mi,że mnie nie zranisz znajdziesz bezpieczne miejsce nam gdzie nikt
więcej nigdy nie będzie dzielił nas.
POV
Karolina
Koncert
zakończył się mnóstwem braw. Zeszłam ze sceny i postanowiłam zrobić coś
zupełnie innego niż do tej pory. Udałam się na plac przed arena i zaczęłam
rozdawać autografy, robić zdjęcia i rozmawiać z tymi co wyszli po naszym
koncercie. Przed stadionem było słyszeć mnóstwo pisków i krzyków, to znaczy że
One Direction są już na scenie.
-
Kika jest cos czego nienawidzisz?- zapytała jakaś nastolatka.
Kika:
Jest dużo takich rzeczy..- uśmiechnęłam się.
-
Ale co najbardziej doprowadza Cię do szału?- kontynuowała.
Kika:
Świata. Tak, świata, nienawidzę świata, bo zżera Go arogancja.- powiedziałam
mając na myśli słowa Sel.
-
A co kochasz?
Kika:
Oczywiście przyjaciół i rodzinę.
-
A Zedd?- zapytała inna dziewczyna.
Kika:
Zedd? Żadna kołdra nie da tyle ciepła, co druga osoba obok.- odpowiedziałam
tajemniczo.
S:
Karolina wracamy!- krzyknął Sam.
Pożegnałam
się z ludźmi przed areną i ruszyłam do samochodu, który zwiózł nas do hotelu.
Lokalizacja:
20 czerwiec 2015, Londyn, UK.
Z
lotniska odebrała mnie Eleanor czego bardzo żałuje. Pojawienie się jej na
płycie spowodowało, ze dziennikarze zwariowali. Wszyscy myśleli, ze przyjechała
po Louisa. Pierwszy raz nikt nie robił zdjęć Nam, ani One Direction. Elka była
w centrum uwagi schowana pod czarnymi okularami słonecznymi. Nic nie mówila,
pomogła mi z walizkami i ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania.
Kika:
Nie musiałaś przyjeżdżać? Poradziłabym sobie.- mówiłam.
E:
I co by to dało. Muszę w końcu zacząć żyć i nie przejmować się tym co powiedzą
ludzie. Mnie z Louisem nic już nie łączy i nie zamierzam chować się pod ziemie
gdy go zobaczę i omijać miejsca gdzie się pojawia. Czym szybciej media to
zrozumieją to w końcu dadzą nam spokój.
Kika:
Chciałabym tak myśleć, spójrz!- wskazałam mnóstwo paparazzi pod moim domem.
E:
Masakra!
Kika:
Najlepiej bym wróciła w trasę lub po prostu uciekła.- mruknęłam.
E:
To jest dobry pomysł. Wyjedźmy!- zaproponowała.
Kika:
Dokąd?
E:
Nie wiem, daleko stad. Pytanie tylko czy chcesz?
Kika:
Pozwól mi przepakować walizkę i jazda stąd jak najdalej.- uśmiechnęłam się.
Tak
jak powiedziałam tak zrobiłam, wyszliśmy z samochodu, zabraliśmy moje walizki i
ruszyliśmy do domu.
-
Karolina co sądzisz o słowach Seleny Gomez?
-
Karolina czy to prawda co powiedział Zedd na konferencji prasowej?
-
Karolina, Karolina…- przepychali się pod drzwiami.
E:
To chyba najlepszy pomysł aby wyjechać.- Elka spojrzała na dziennikarzy
stojących przed drzwiami klatki schodowej.
***
Ledwo
co wróciłam do swojego domu a już jestem w drodze do Hazel Grove gdzie mieszkają
dziadkowie przyjaciela El, Maxa. Ich dom leży na obrzeżach tego małego
miasteczka. Po długim czasie jadę na wieś i w końcu będę mogła odpocząć na
łonie natury.
Kika:
Max też będzie?- zapytałam El gdy wyjechaliśmy z miasta.
E:
Pojechał ich odwiedzić parę dni temu wiec zapewne tak. Przeszkadza Ci to?-
spojrzała na mnie.
Kika:
Nie wiem. W sumie nie znam Go dobrze.
E:
Uwierz mi, polubisz Go.- uśmiechnęła się.
Kika:
Skoro tak mówisz.- odwzajemniłam uśmiech.
-
O której będziemy na miejscu?- zapytałam niecierpliwa.
E:
Jeśli nie będzie korków będziemy na kolacje.
Kika:
Co?- spojrzałam na nią.
E:
A co myślałaś, to cztery godziny jazdy.
Kika:
W takim razie ja idę spać.- odwróciłam się do niej i położyłam spać.
POV
Dawid
Ledwo
co zjechaliśmy z trasy, a jeszcze dziś mamy pojawić się w wytwórni. Ciekawe co
tym razem wymyślił Ron. Mam tego dość, potrzebuje się wyspać a nie biegać po
mieście.
D:
Tato zawieziesz mnie do wytwórni?- powiedziałem do ojca w kuchni.
D:
Powiedz to naszemu managerowi.- ubierałem buty. Po chwili obaj ruszyliśmy w
drogę.
Na
miejscu byłem jeszcze przed czasem. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie w
gabinecie Simona i czekałem na swoich przyjaciół. Po chwili pojawił się Kamil,
który usiadł obok mnie.
K:
Wiadomo dlaczego nas wezwał?- zapytał.
D:
Nie mam pojęcia.
M:
Chce kurwa spać!- krzyknął Maciek, który bez pukania wtargnął do pokoju.
K:
Uuuu, wyglądasz jak siedem nieszczęść.- skomentował jego wygląd Kamil.
M:
Zamknij się! Nie mam nastroju. Marzę tylko o śnie.
S:
Gdzie reszta?- w drzwiach pojawił się sam Cowell.
D:
Już jadą.- powiedziałem.
S:
W takim razie czekamy na resztę.- usiadł na swoim fotelu wbijając wzrok zza
okno.
M:
To cos ważnego?- zapytał Maciek.
S:
Poczekaj.- odpowiedział nawet na niego nie patrzeć.
D:
Przepraszam za spóźnienie. Korki.- do pokoju wszedł Damian witając się z każdym
z Nas.
S:
Siadaj.- popędzał Go Simon.
Po
chwili do gabinetu wszedł Tom z jakimiś teczkami. Gdy nas zobaczył uśmiechnął
się, ale nic nie powiedział.
S:
Gdzie Karolina?- przemówił ponownie Nasz mentor.
D:
Nie mam pojęcia.- powiedziałem.
S:
Ale wróciła z Oslo?
M:
Tak, przyjechała po nią El.- wytłumaczył Maciek.
D:
Zapewne utknęła w tych korkach co ja.- odpowiedział Damian.
K:
To sobie poczekamy.- skomentował Kamil.
S:
Niech któryś do niej zadzwoni, ze ma się pospieszyć.- burknął poddenerwowany
Simon.
S:
Ale niech dzwoni jeden!- przerwał nam Simon.
T:
Ja zadzwonię.- wtrącił się Tom, a my odłożyliśmy telefony.
-
Nie odbiera.- powiedział po chwili.
S:
Zadzwoń do niej jeszcze raz.- mruknął.
Kolejna,
kolejna i jeszcze raz kolejna próba nie dawała rezultatu. Jej telefon z czasem
został wyłączony.
-
Chyba się jej rozładował telefon.- skomentował Tom.
S:
Niech ktoś zadzwoni do tej El.- Simon się wkurzył, a ja wiedziałem, ze zjebie
Karolinę jak przyjedzie.
Kamil
wykręcił numer El gdy ja stukałem szybko smsa do Kiki.
Do
Kiki
Gdzie
Ty kurwa jesteś?! Simon się wkurwia!
K:
Nie odbiera! Jest tak jakby poza zasięgiem.- Kamil odłożył telefon na stół.
S:
Świetnie!- krzyknął.
-
Człowiek daje Wam cząstkę siebie i nie bierze nic z powrotem, a Wy nie
potraficie się zgrać.- warknął wstając z miejsca.
-
Idę po kawę. Macie tu czekać i módlcie się, aby przyjechała.- trzasnął drzwiami
zostawiając nas samych z Tomem.
Zapanowała
grobowa cisza, nikt się nie odezwał.. Ja osobiście pierwszy raz widziałem
takiego Cowella.
POV
Maciej
Siedzieliśmy
chyba już godzinę na kanapie w wytwórni. Zasypiałem na stojąco, a Karoliny jak
nie było tak nie ma. Nikt się nie odzywa, ale wyczuwam podkurwienie. Simon też
chyba poszedł produkować tą kawę.
M:
Długo będziemy tu jeszcze czekać?- zapytałem.
T:
Spróbujcie zrozumieć Simona.- przemówił Tom.
S:
Przyjechała?!- do pokoju wszedł Simon.
Pokiwaliśmy
tylko przecząco głową gdy ponownie głos zabrał Simon.
-
Dobra, nie będziemy dalej czekać. To nie ma sensu. Powiem Wam to co mam do
powiedzenia, Karolinie przekażcie, ze ma przejebane. A i teraz to co usłyszycie zostaje miedzy
nami, nikt nie może się dowiedzieć. Pracować macie tak samo jak do tej pory,
bez żadnych przypałów. Pełny profesjonalizm. Nie zapomnijcie oczywiście
powiedzieć o wszystkim swojej koleżance, która oczywiście nas olała.- wywodził
się.
M:
Możemy przejść do sedna.- zapytałem już wkurzony.
S:
Gdzie Ci się tak spieszy Maciej?- zapytał ironicznie.
M:
Jestem zmęczony, śpiący. Myślę o prysznicu i swoim łóżku wiec…- przerwał mi.
S:
Możesz podziękować swojej koleżance że czekałeś na marne godzinę.
K:
Błagam, ja też chce spać.- wstawił się za mną Kamil.
S:
Dobra, Tom powiedz im.- głos zabrał Tom.
T:
Dobrze. Ostatnie trzy koncerty były bardzo ważne. W tych dniach ważyła się
wasza przyszłość. Wczoraj wszystko się przesądziło i musicie wiedzieć, ze podjęliśmy
decyzje…- przerwałem mu.
M:
Kończymy współprace?
S:
Nie przeszkadzaj!- warknął Simon.
T:
Nie, to nie o to chodzi. Zdobyliście już jakąś sławę, media o was mówią, gazety
piszą, fani na portalach społecznościowych szaleją za wami, śledzą każdy wasz
ruch.
K:
Przestajemy supportować One Direction?- zapytał Kamil.
S:
Nie przesadzasz, Kamil?! Jesteście jeszcze na to niegotowi.
D:
To o co chodzi?- zapytał Dawid.
T:
To może inaczej. Wasz manager Ron ostatnio wam nie towarzyszył, spowodowane to
było tak jak mówiliśmy na początku problemami rodzinnymi. Sprawa natomiast
wygląda zupełnie inaczej.
S:
Od wczoraj Ron nie jest waszym managerem, więc nie kontaktujecie się z nim i
wszelkie sprawy załatwiacie jak na razie z Tomem. Spróbujemy jak najszybciej
znaleźć kogoś odpowiedzialnego na jego miejsce.- głos ponownie zabrał Simon.
T:
Oczywiście nic się nie zmienia.
M:
Mamy się martwić?- zapytałem.
T:
Nie, bo to nie powinno wpłynąć w żaden sposób na waszą pracę.- odpowiedział.
D:
Dlatego byliśmy pod skrzydłami Sama?- zapytał Damian.
T:
tak, ale nie będzie to na długo. Sam nie poradzi sobie z Wami wszystkimi wiec
próbujcie nie przysparzać mu problemów i dostosować się do jego poleceń do
momentu aż nie znajdziemy następcy.
T:
Nie koniecznie. Oficjalna wersja jest, ze zrezygnował, bo chciał poświecić czas
rodzinie.
D:
A nieoficjalna?- zapytał ponownie.
S:
Oszukał Nas. Nie dbał o Was tak jak obiecywał, byliście pod jego skrzydłami
narażeni na niebezpieczeństwo. Dlatego się rozstaliśmy.- przemówił Simon.
K:
Czyli teraz się wszystko zmieni? Będziemy mieli własna ochronę, nic nam nie
będzie zagrażać i przede wszystkim będziecie dbać o nasze głosy?- zapytał
siedzący jak do tej pory cicho, Kamil.
S:
Tak, wszystko zostanie naprawione.
K:
Kiedy możemy spodziewać się zmian?
S:
Prowadzimy rozmowy z kilkoma managerami, wszystko powinno rozwiązać się w
najbliższych dniach.
K:
W Szwecji będzie nam już towarzyszył nowy manager?
S:
Jak spełni nasze wymagania to tak.
K
W takim razie cieszę się i gratuluje wypierdolenia tego skurwiela!- Kamil
rozsiadł się wygodnie.
S:
Dobra, to by było wszystko na dziś. Możecie zmykać do domu.- Simon Cowell chyba
sam był zmęczony.
T:
Tak, wypocznijcie, naładujcie baterie i widzimy się niedługo.- pożegnaliśmy się
z tą dwójką i ruszyliśmy do swoich domów. Czas na sen.
POV
Karolina
Po
przyjeździe w willi dziadków Maxa mieliśmy ognisko z kiełbaskami. Teraz cała
trójką smażymy się ciepłem płomieni. Nasze pupile śpią obok moich i El nóg, a
my dwie dzielimy jeden koc na współkę. Max natomiast siedzi naprzeciwko nas i
bawi się ogniem.
Kika:
przypalisz się kiedyś?- zaczęłam temat.
M:
Dajcie spokój. Lubię bawić się ogniem, a zresztą jak byłem mały chciałem zostać
strażakiem.- razem z El parsknęliśmy śmiechem.
Kika:
Chyba piromanem.- powiedziałam gdy się w końcu uspokoiłam.
M:
Kobiety! Wy tego nie zrozumiecie.- kręcił głowa.
E:
Piękne niebo!- zmieniła temat El. Teraz całą trójką wpatrywaliśmy się w niebo.
M:
Jest cudownie!- skomentował Max.
Kika:
Ciekawe, która jest godzina?- zapytałam.
E:
Trzecia.- odpowiedziała dość szybko.
Kika:
Fuck!- krzyknęłam.
E:
Co się dzieje?- oboje spojrzeli na mnie.
Kika:
Chciałam powiadomić chłopaków i Rona, ze jestem poza Londynem, żeby się nie
martwili, a teraz jest już późno.
M:
Uważaj, ze to zrobisz..- zaśmiał się Max.
Kika:
Co masz na myśli?- dopytywałam.
M:
Zasięg tutaj jest dopiero w miasteczku. Musisz tam pojechać jeśli chcesz
zadzwonić.- wytłumaczył.
Kika:
Co?! Dlaczego mi nie powiedziałaś?- robiłam wyrzuty El.
E:
Myślałam, ze powiadomiłaś managera przed wyjazdem i ze masz jego zgodę. A
zresztą powiedziałaś, ze chcesz ciszy i spokoju, a to jedyne takie miejsce bez
żadnych pomocy.
Kika:
Ron mnie zabije!- położyłam się na ziemi.
E:
Daj spokój nawet się nie skapnie.- położyła się obok mnie.
-
Przepraszam! Nie pomyślałam.- zaczęła się tłumaczyć.
Kika:
Daj spokój. W sumie masz racje.- uśmiechnęłam się.
-
Powinnam zadzwonić przed wyjazdem, a zresztą to dobry pomysł spędzić czas bez
telefonu. Tylko, ze jutro muszę pojechać do miasteczka i Go powiadomić.
E:
Dobrze. Pojedziemy z samego rana.- obiecała.
M:
To się nazywa poświecenie.- wtrącił Max.
Kika:
Tak, bo to jest to co robimy dla osób które kochamy.- przytuliłam El.
Poleżeliśmy
jeszcze chwilę na trawie wpatrując się w gwiazdy i słuchając opowieści Maxa po
czym poszliśmy spać.
Lokalizacja:
21 czerwiec 2015, Hazel Grove, UK.
Dzisiejszego
poranka dość długo leżałam w łóżku może dlatego ze za oknami była ulewa.
E:
Jeszcze nie wstałaś?- zapytała El wchodząc do mojego tymczasowego pokoju.
Kika:
Pada wiec spędzam dzień w lóżku.
E:
To nie deszcz to apokalipsa. Zawsze jak
tak pada to sie boje. Chyba bardziej niż burzy.
Kika:
Daj spokój. To tylko deszcz.
Kika:
Właśnie zauważyłam. Londyn i cale UK znane jest z deszczowej pogody i
powinniście być przyzwyczajeni do ulew, a pamiętam sytuacje kiedy dopiero
przeleciałam do Was i jechałam autobusem. Ludzie wpadli w histerie tylko
dlatego ze deszcz padał szybciej niż zazwyczaj.
E:
Widzisz. Ludzie boja sie deszczu.
Kika:
W takim razie zapraszam do Polski. Pada tam może dwa razy w miesiącu ale jak
już spadnie to mocno.
E:
Spędzamy dziś dzień w łóżku?- zapytała.
Kika:
I tak nigdzie nie możemy iść.- poprawiłam.
E:
Łóżko, chipsy, popcorn, wino i filmy?- lekko sie uśmiechnęła bo dobrze wiedziała
ze sie zgodzę.
Kika:
Idź po Maxa.- odparłam.
Elka
zaraz wystartowała i wybiegła w poszukiwaniu swojego przyjaciela. Ja w tym
czasie trochę sie ogarnęłam i czekałam na przyjaciół.
Lokalizacja:
21 czerwiec 2015, Londyn, UK.
POV
Kamil
Po
wczorajszym spotkaniu z Tomem i Simonem postanowiliśmy sie jeszcze z zespołem
spotkać dzisiaj i wszystko przegadać. Siedzieliśmy w kawiarni za rogiem
wytworni czekając na Dawida który powiedział ze zgarnie po drodze Kike.
Zamówiliśmy kawę i czekaliśmy na resztę bandy.
D:
Już jestem.- powiedział siadając obok mnie gdy byliśmy zajęci oglądaniem
jakiegoś filmiku w sieci.
K:
Gdzie Kika?- zapytałem.
D:
Myślałem ze już tu jest bo w domu jaj nie ma.- odparł Dawid.
M:
Jak to nie ma? Dzwoniłeś, pukałeś? Może ma słabszy okres i snuła sie po
mieszkaniu.- wtrącił Maciek.
D:
Podsłuchiwałem pod drzwiami, dzwoniłem i nasłuchiwali szczekania Bogdana.
Spędziłem tam piętnaście minut i nic. Jakby nikogo nie było w domu.
D:
Telefonów tez nie odbiera.- odłożył swój telefon na stol Damian.
K:
W takim razie gdzie jest?- zapytałem.
D:
Nie mam pocięcia.- mówił Damian.
M:
Ja dzwonie do niej od wczoraj ale bez żadnego odzewu.- tłumaczył Maciej.
D:
Dzwonie do El.- zarządził Dawid.
Po
chwili odłożył telefon.
D:
Abonent poza zasięgiem.- skomentował.
K:
Dzwonie do Nialla zarządziłem.
M:
Zwariowałeś! Oni nie maja kontaktu.- krzyknął Maciek.
K:
To co mam robić?- zapytałem.
D:
Zadzwońmy do reszty. Jak nikt nie będzie nic wiedział dzwonimy do Nialla.-
zarządził Damian.
Pierwszy
telefon był do Hazzy.
K:
Hej Hazza!- zacząłem rozmowę.
H:
No hej. Co tam?- czułem ze sie uśmiecha.
H:
Karoliny? Nie. Nawet kontaktu niw mieliśmy po koncercie. Jestem w LA i NYC ale
nie ma jej ze mną. Nie leciała do UK?
K:
Leciała ale sie nie odzywa.
H:
Sorry ale ja nic nie wiem. Nie pomogę.- powiedział smutny.
K:
No dobra to nie przeszkadzam. Do zobaczenia.
H:
Do zobo. Jak będę cos wiedzieć dam znać. Wy tez dajcie.- skończyłem rozmowę a
chłopacy zaczęli wypytywać:
-
Iii?
K:
Harry nic nie wie.
Li:
No co jest stary?
K:
Witaj. Mam pytanie miałeś może kontakt z Karolina ostatnio?
Li:
Ostatnio? Na lotnisku w Oslo. A co jest?
K:
Nic. Nie mogę sie do niej dodzwonić.- nie chciałem siać paniki.
Li:
Może jej telefon sie rozładował. Ale zadzwoń do Zayna. Wiem ze maja kontakt.-
poinstruował mnie Liam.
M:
Dzwon do Zayna.-zarządził Maciek.
Z:
No witaj! Długo sie nie odzywałeś!- zaczął nasza rozmowę Malik.
K:
Wiem, wiem przepraszam.
K:
Szukam Goldberg i pomyślałem ze...- przerwał mi.
Z:
Oj stary, ja tez. Chciałem ja zaprosić do Leeds bo jestem z Little Mix w trasie
ale nie dodzwoniłem sie do niej.
K:
No my tez sie nie możemy dodzwonić do niej. No ale cóż, będziemy próbować.
Z:
No ja i dziewczyny z Mixu nie widzieliśmy jej ale podeśle ci numer tego Gaza z
którym imprezowała w Grecji. Może znowu tam pojechała.
K:
Dobra. Dzięki, czekam.- skończyłem rozmowę.
D:
Może znowu poleciała do Gaza?- powiedział Dawid.
D:
To by nie leciała do UK.- skomentował Damian.
K:
Dobra. Dzwonie.- przerwałem im
K:
Hej! Tu Kamil z Dream. Pamiętasz mnie?
G:
O hej! Pamiętam. Co słychać?
K:
W porządku ale mam pytanie czy Kika jest z Toba?
G:
Ze mną? Nie. Była w Grecji przed Oslo, ale nie wróciła. Cos sie dzieje?
K:
Nie.. No co ty. Pytam sie bo chcemy zrobić jej imprezę urodzinowa i
zastanawiamy sie czy jest w UK.
G:
Rozumiem. Dobru pomysł ale nie pomogę wam.- zakończyliśmy rozmowę bo musiał
uciekać.
M:
Impreza.. Dobre.- skomentował Mac.
K:
A co miałem powiedzieć.
-
Kogo ja tu widzę?- powiedział glos za nami.
D:
Robert.- przywitał sie Damian.
R:
Co tam u Was?
D:
Jak widzisz odpoczywamy od trasy.- prowadził rozmowę mój kumpel.
R:
Widzę i gratuluje sukcesu. A gdzie Kika?- rozejrzał sie po sali.
K:
Odpoczywa.- skłamałem bo tak naprawdę nie wiem gdzie jest.
R:
Pewnie z tym nowym chłopakiem. Pozdrówcie ja ode mnie i zapraszam na mały
koncert do swojego klubu.- porozmawialiśmy jeszcze chwile z Robertem po czym
sie pożegnaliśmy.
M:
Zedd. Dzwon do Zedda.- instruował mnie
Maciek.
D:
Warto sprawdzić.- odpowiedział mu Dawid.
Dobrze
ze miałem jego numer.
Z:
Szybko bo nie mogę badać.- powiedział po odebraniu telefonu.
K:
Tu Kamil z Dream. Szukam Kiki?- mówiłem szybko.
Z:
Kiki? Nie widziałem jej. Miała przylecieć ale zrezygnowała z przyjazdu bo ma
napięty grafik.- tłumaczył.
K:
Kurde ale nie wiesz gdzie może być.
Z:
Niestety nie. Wiem ze jej rodzina nic nie wie bo widziała sie z nią ostatnio
mówiła ze spotka sie z nimi dopiero na imprezie urodzinowej.
K:
Dzięki.
Z:
Nie masz za co. Jak ja spotkasz to niech sie odezwie. Zjebie ja.
K:
Uwierz ze ja tez.
Z:
Zacząłem się martwic.
K:
Skontaktujemy sie z Toba jak ja znajdziemy.
Z:
Dzięki. Obiecuje mieć telefon przy dupie.
D:
Skoro Harry, Liam, Zayn, Little Mix ,Gaz, Geordie Shore, Robert i Zedd nic nie
wiedza to zostaje nam tylko Niall.-zauważył Damian.
M:
Został jeszcze Louis.- poprawił Go Maciej.
K:
Dzwonic?- wtrąciłem.
D:
Dzwonić.- glos zabrał Dawid.
Lou:
Jeśli chcesz dziś pic to pasuje. Pracuje w studiu.- rozpoczął rozmowę.
K:
Szukam Karoliny.- nie owijałem w bawełnę.
Lou:
Uuuu... zły adres. Nie widziałem jej od momentu gdy z lotniska odebrała ja El.
K:
My tez nie i sie trochę martwimy.
Lou:
Dzwon do El. Skoro ja odebrała zapewne są razem lub były. Może nawet balują ze
sobą.- tłumaczył.
K:
Tylko ze ona tez nie odbiera.
K:
Kika tez.
Lou:
Mogę zadzwonić po naszych wspólnych znajomych. Pomogę wam je znaleźć.
K:
Dzięki.
Lou:
No sorry. Tez sie martwię. Zwłaszcza ze znam El i wiem ze jest odpowiedzialna.
K:
Dasz znać jak będziesz cos wiedzieć?
Lou:
Stary zaraz dzwonie i mam nadzieje ze ktoś będzie cos wiedział.
K:
To jesteśmy w kontakcie.
Lou:
Tak, ale zadzwoń jeszcze do Karoliny znajomych i rodziny.
K:
W Polsce jej niw ma a znajomi tez nic. Nawet Harry i Zedd.
Lou:
A Niall?- zapytał.
K:
Jeszcze nie dzwoniłem.
Lou:
Dobra to ja to zrobię. Jesteśmy w kontakcie.
Po
rozmowach z wszystkimi ludźmi postanowiliśmy rozstać sie i trochę odpocząć. My
zrobiliśmy swoje, teraz działać będzie Tommo. Mam nadzieje ze sie znajda i nic
im nie jest.
POV
Louis
Gdy
skończyłam rozmawiać z Kamilem od razu wykorzystałem swoje kontakty. Zacząłem
wydzwaniać do moich przyjaciół, El i naszych wspólnych z zapytaniem czy ktoś
jej nie widział. Najtrudniej było wyciągnąć jakiekolwiek informacje od jej
znajomych. Zaraz wypytywano mnie czego od niej chce, mam dać jej spokój, nie
szukać jej bo dużo sie przeze mnie wycierpiała. Nie rozumiem, przecież oboje
zadecydowaliśmy o rozstaniu. Dobrze ze moi znajomi byli tak wyrozumiali ze
mówili ze widzieli ja w Londynie, Manchesterze, w towarzystwie rodziny lub
Maxa, ale co z tego jak to było kilka dni temu. Pomału traciłem nadzieje ze uda
mi sie je znaleźć, a przecież już niedługo koncert. Co jeśli cos sie im stało.
Martwię sie bo to zrozumiale. Karolina jest moja koleżanka która uwielbiam a El
była jest i zapewne będzie już zawsze
bliska mojemu sercu. Spędziliśmy ze sobą prawie cztery lata. Cudowne cztery
lata. Nigdy nie zapomnę jak dobrze sie z nią bawiłem, kłóciłem i śmiałem. Jak
potrafiliśmy ze sobą rozmawiać i plotkować. Mogłem zdradzić jej wszystkie
tajemnice, wspierała mnie i była gdy tego potrzebowałem. Dużo jej zawdzięczam,
bo w takiej machinie jak One Direction takie osoby jak El są wyjątkowe. Nigdy
nie marudziła ze jej sie cos nie podoba, była hejtowana przez fanów a i tak nie
odeszła. Musze je znaleźć i sprawić ze obie będą bezpieczne. Wykorzystałem
limit osób które powinny cos wiedzieć ale pozostał Niall. Może on cos wie.
POV
Niall
Zamierzałem
spędzić dzisiejszy wieczór w domu z przyjaciółmi przed telewizorem. Będę miał
możliwość odpoczęcia od tych wszystkich zwariowanych dni. Robiłem sobie kanapkę
gdy zadzwonił Tommo.
N:
No co jest staruszku?- zapytałem do słuchawki.
Lou:
To nie jest czas na pierdoły. Widziałeś może Kike?
Lou:
A El?
N:
Eleanor? Po co Ci to?
Lou:
Odpowiedz.- burknął.
N:
Jezu! To nic takiego ze sie stęskniłeś.- uśmiechnąłem sie ale i tak tego nie
zobaczy.
-
Tez na lotnisku jak odbierała Kike.
Lou:
Cholera!-wrzasnął.
N:
Co ty taki poddenerwowany? Stało sie cos? Jak kocha to wróci?- zacząłem sie
nabijać z Lou.
Lou:
Ty nic nie rozumiesz. Jesteś taki głupi czy tylko udajesz.- zaczął mnie
obrażać.
N:
O co Ci chodzi Tommo?- zapytałam wkurzony.
Lou:
Cale Dream i One Direcrion szuka dziewczyn.
N:
El i Kiki?- zapytałem.
Lou:
Brawo Sherlocku.- sarkazm Tommo dal sie we wznak.
N:
Zadzwoń do Zayna, Roberta, Gaza lub kogoś z ekipy.
Lou:
Wszyscy są już postawieni na nogi. Harry, Liam, Zayn, Little Mix, Robert, Gaz i
Geordie Shore. Nikt nic nie wie.
N:
Może siedzą w domu i po prostu drzwi nie otwierają.
Lou:
Chłopacy już tam byli i nikogo nie ma. Ja tez dzwoniłem do znajomych i rodziny
El. Nikt nic nie wie.
N:
A rodzina Karoliny?
Lpu:
Nikt na razie do nich nie dzwonił.
N:
Daj spokój. Znajdzie sie. Jest pewnie u Zedda w LA
Lou:
Chyba raczej nie.- burknął.
N:
Zadzwoń do Michała.- zaproponowałem.
Lou:
Może lepiej ty to zrób.
N:
Zgoda. Zadzwonię jak sie czegoś dowiem.- rozłączyłem sie. Nie sialem jakiejś
paniki bo zapewne Kika znowu bawi sie w chowanego z mediami i wykorzystuje do
tego biedna El. To w jej stylu aby każdy sie o nią martwił. Wykręciłem numer
Michała i zacząłem zwyczajna rozmowę.
N:
No cześć stary! Co u Ciebie?
M:
Hej! Właśnie jestem na służbie.
N:
Uuu czyli nie rozmawiałeś z Karolina?
M:
Z Karolina? Niby dlaczego? Co znów zrobiłeś?
N:
Nic. Mieliśmy zakład i myślałem ze cię już wkręciła- blefowałem
M:
Nic mi nie powiedziała wiec pewnie wygrałeś. Co to było?
N:
Miała powiedzieć ze jest w ciąży.- wybuchł śmiechem.
N:
Trochę. A Twoje siostry cos wiedza.
M:
Nie. Ani mama ani Anka z Marta nie wiedza o urojonej ciąży Kiki.
N:
Szkoda. A kiedy z nią rozmawiałeś ostatnio.- zacząłem wypytywać.
M:
Jak byliśmy w Wawie.- odpowiedział.
N:
A widzieliście?
M:
Boże Ni. Chyba to pewne ze moja rodzina rozmawiała i widziała Karole w Wawie.
Co tam sie u Was dzieje?
N:
Nic nic. To był mój zakład. Miałem sie dowiedzieć kiedy ja widzieliście i
rozmawialiście.
M:
Nie ogarniam ale może dlatego ze wróciłem z pożaru. Przekaz Kice ze ma odezwać
sie do Nas, bo od wczoraj każdy z rodziny do niej dzwoni i włącza sie
sekretarka.
N:
Spadł jej telefon i oddala do naprawy. Jak dziś ja spotkam to oddzwoni.-
improwizowałem.
M:
Dzięki!- powiedział i rozłączył sie. Zapewne wrócił do swoich obowiązków.
Dobra, teraz sie wykurzyłem. Jak ja spotkam to ja opierdole.
Do Louis
W Polsce jej nie ma. Przynajmniej
niw kontaktowała sie z rodzina. Pojadę później do jej domu. Może czegoś sie
dowiem.
W
odpowiedzi dostałem krótkie ok. I dzień do bani przez te dwie debilki. Dzięki
bardzo.
POV
Karolina
Świetnie
bawiłam sie w towarzystwie El i Maxa. Cały dzień spędziliśmy w łóżku oglądając
filmy i seriale. Dużo się przy tym śmialiśmy.
M:
Ej! Przestało padać.- przerwał nam Max patrząc przez okno.
E:
No i co z tego?- zapytała El.
M:
Po deszczu zawsze wychodzą grzyby.
Kika:
Chcesz iść na grzyby?- zapytałam.
M:
A macie cos lepszego do roboty. Nie
obraźcie sie ale nie chce spędzić całego dnia w łóżku oglądając romanse z dwoma
laskami.- marudził.
E:
Czy ja wyglądam na grzybiarza?- oburzyła sie El.
Kika:
Niw marudziłeś gdy śmiałeś sie z Vin Diesel.- odezwałam sie.
M:
No nie dajcie sie prosić.- mruczał do naszych uszu bo siedział w środku.
E:
Grzybobranie to nie dla mnie. A zresztą gdzie niby pójdziemy?
M:
Hello masz las naprzeciwko domu. Wydziwiasz El!- oburzył sie.
Kika:
Dobra. Chodźmy! Nie da nam żyć!- spojrzałam na El.
-
Może być nawet zabawnie szukając grzybów.
E:
Chcesz sie zgubić?- zapytała.
M:
Znam ten las jak własną kieszeń.
Kika:
Widzimy sie za dziesięć minut na dole.- zarządziłam.
M:
Ubierzcie tylko gumacze.- krzyknął przed opuszaniem mojego pokoju.
E:
Idę z wami ale tylko na spacer z psami.- stwierdziła El.
Po
poł godzinie biliśmy już w lesie. Ja z Maxem szukaliśmy grzybów a El szła za
nami marudząc i bawiąc sie kijem. I tak ja kocham. Nawet gdy jest wściekła.
E:
Bogdan chodź tu!- krzyczała gdy któryś z psów oddalał sie od niej. El i dwa psy
wyglądała jak stara panna.
POV
Niall
Około
20 wybrałem sie z Deo i Williem do mieszkania Kiki. Sprawdzimy czy jest w domu.
D:
Pojdę zobaczyć na parking czy stoi jej samochód.- powiedział Deo gdy
przyjechaliśmy na miejsce.
W:
To my idziemy na górę.- zarządził Willie.
W
klatce przemówiłem.
N:
Ja jadę winda ty schodami. Może ktoś sie na nią
natknie.- powiedziałem przyjacielowi.
D:
W garażu stoi jej samochód.- powiedział
Deo gdy udało mu się dotrzeć do naszej dwójki.
-
Pukaliście.- wskazał na drzwi.
W:
Dość długo.
D:
I co?
W:
I nic. Nikogo tam nie ma.
D:
W sumie w całym domu jest ciemno.- usiadł na schodach.
N:
Zadzwonię do niej a ty nasłuchuj.- powiedziałem Williemu.
W:
Cisza.- mruknął
POV
Matt
Schodziłem
klatka schodowa do sklepu gdy pod drzwiami Karoliny koczowali trzej mężczyzn.
M:
Co to za zbiorowisko?- zwróciłem ich uwagę.
M:
Właśnie ze interesuje. Mieszkam tu, a co mi sie wydaje wy nie.
-
Nie wtrącaj sie!- burknął chłopak w farbowanych włosach.
M: Mieszkasz tu? Nie! To wypad!- uniosłem glos.
-
Nie będziesz mi rozkazywał. Widziałeś Kike?- wystartował.
M:
Nawet jeśli to co? Jesteś dziennikarzem?
-
Odpowiedz!- warknął.
M:
Jest w trasie.- burknąłem mijając go. W ostatniej chwili złapał mnie za kurkę.
N:
Nie ma. Trasa skończyła sie wczoraj rano. Gdzie ona jest?- czepiał sie.
M:
Puść mnie bo zadzwonię po policje.- spojrzałem na jego pieść zaciskającą sie na
mojej kurtce.
-
Nie rozmawiam z dziennikarzami.- dodałem.
-
Nie jesteśmy dziennikarzami.- powiedział chłopak na schodach.
M:
A ja baletnica.- chłopak w blond czuprynie dalej mnie trzymał.
-
Jesteśmy przyjaciółmi.- kontynuowali.
M:
Dlatego chcecie rozpierdolić jej drzwi?!- zapytałem z ironia.
-
Żebyś zaraz ty nie dostał.- blondyn jaki chojrak, pomyślałem.
M:
Dajesz.
-Niall
puść Go!- nakazał blondynowi chłopak który do tej pory sie nie odzywał.
M:
Niall?- zapytałem.
-
Niall Horan z One D. Karolina supportuje jego zespół.- tłumaczyli chłopak
stojący przy schodach.
-
Od wczoraj sie nie odzywa. Nie odbiera telefonu. Nie ma z nią kontaktu.-
tłumaczył chłopak przy drzwiach.
M:
Trzeba zaraz było tak powiedzieć. Matt.- podałem im rękę. Tylko ten Horan nie
odpowiedział tym samym.
M:
Wczoraj wróciła z trasy. Przed domem było mnóstwo dziennikarzy, a po godzinie
wyszła z mieszkania z kolejna walizka.
N:
Była sama?- wypytywał.
M:
Z Elka.- uśmiechałem sie.
N:
Obracasz je dwie ze jesteście na Ty.- warczał.
M:
Pojebało Cię!- warknąłem.
D:
Niall ogarnij!- uspokajał go Deo.
N:
Skąd masz pewność ze on ich nie przetrzymuje.- blondyn już zwariował.
M:
Naoglądałeś sie za dużo filmów, stary.- chciałem odejść ale ponownie mnie
szarpnął.
N:
Al spotykałeś sie z nią.
M:
Bylem człowieku z nią raz na randce. Odpuść! Do niczego nie doszło!- nie wiem
dlaczego sie mu tłumaczyłem.
N:
Ale byleś.
M:
Tak bo ty nie zaprosiłeś jej jak sie nie mylę na grilla. Spadam!- ruszyłem.
W:
Matt poczekaj.- w moja stronę szedł Willie.
-
Tu jest mój numer. Jak sie odnajdzie daj znać.
M:
Jasne.- pożegnałem sie i ruszyłem dalej.
POV
Willie
Matt
odszedł, a ja zostałem z rozwścieczonym Horanem i Deo.
W:
Musiałeś?- zapytałem blondyna.
N”
On cos ukrywa. Wie gdzie są dziewczyny. Trzeba Go przycisnąć.- ruszył do
wyjścia.
D:
Zwariowałeś! Niall idioto!- złapał Go Deo.
-
Matt nic nie wie. Nie miał z nimi kontaktu. Odpuść!- mówił, żeby Go uspokoić.
W:
Daj kluczyki, poprowadzę.- zabrałem klucze od samochodu i ruszyliśmy do domu.
Było już dość późno.
N:
Gdzie jedziemy?- zapytał gdy byliśmy w drodze.
D:
Do domu.- odpowiedział Deo.
N:
A co z dziewczynami? Trzeba je znaleźć.
W:
Zajmiemy się tym jutro z samego rana. Teraz idziemy spać.- powiedziałem gdy
parkowałem samochód.
-----------------------------------------------------------------------
Na samym wstępie chcielibyśmy Was przeprosić, ze rozdział pojawia sie dzisiaj, a nie wczoraj, ale zupełnie zapomnieliśmy Go wstawić. Chyba to dlatego, ze nie określiliśmy kto z Nas to zrobi...
Przepraszamy i spróbujemy, zeby to się już więcej nie powtórzyło.
Następny rozdział pojawi się 29 czerwca!
Świetny 😍
OdpowiedzUsuńSuper ;-)
OdpowiedzUsuń