Lokalizacja:
01 wrzesień 2015, Filadelfia, Pensylwania, USA.
Moja
pierwsza myśl zaraz po przebudzeniu brzmiała: jeszcze 12 dni i kolejna przerwa
w której będę mogła ponownie spędzić czas z Mattem. Chyba ta myśl napędzała
mnie do pracy. Matt w końcu sie odezwał wiec spędziliśmy cały dzień przed
koncertem na rozmowach. W tym momencie czułam jak za nim tęsknie. Moj chłopak
chyba również bo co chwile mówił poczekaj jeszcze moment, dokończę. No ale
koncertu nie szło przełożyć więc w końcu musiałam wrócić do rzeczywistości i
pracy.
***

N:
Tak, tak.. Ha ha ha. Ja też się cieszę, jesteś wielka. Uwielbiam Cię.
Yyy
czy ja już Ci mówiłem, że Cie uwielbiam?- mówił rozbawiony.
Nawet
jeśli bym nie chciała podsłuchiwać musiałam to robić, bo nie wyjdę na zewnątrz,
bo dopiero by było, gdyby mnie zobaczył. Już słyszę jak mówi, ze podsłuchuje.
Horan skończył rozmawiać po piętnastu minutach, wiec byłam pewna, ze w końcu
będę mogła wyjść ze swojej kryjówki.
N:
Ała!!- Niall wrzasnął potykając się o skrzynie, która mnie zasłaniała.
-
Karolina, co Ty tu robisz?- powiedział trzymając się za stopę i patrząc na
mnie.
Kika:
Siedzę.- odpowiedziałam.
N:
Podsłuchiwałaś?- zapytał.
Kika:
Co? Nie! Chyba zgłupiałeś!- odpowiedziałam od razu.
N:
Jesteś pewna?
Kika:
Tak!- zdenerwowałam się.
N:
W takim razie jesteś dziwna, skoro ukrywasz się za skrzyniami od sprzętu.
Kika:
Teraz dziwna? Fajnie, dzięki!- powiedziałam sarkastycznie.
N:
Co Ci jest? Możesz mi wytłumaczyć?
Kika:
Nie ważne.- burknęłam wstając z miejsca.
N:
Odpowiedz.- zażądał.
Kika:
W sumie wyduszę to z siebie. Było mi przykro ostatnio gdy dowiedziałam się, ze
zmieniłeś mnie na inną przyjaciółkę.- otworzyłam się.
N:
Ze co?!- powiedział głośniej.
-
Słyszysz co mówisz?
Kika:
Tak.
N:
Kika nie rozumiem już naszych relacji. Czasem jesteśmy przyjaciółmi. Czasem
jesteśmy więcej niż przyjaciółmi. Innym razem jesteśmy dla siebie obcy. Więc
powiedz szczerze czego Ty ode mnie oczekujesz? Hmm..- podniósł brew.
Kika:
Przecież mam chłopaka.- odpowiedziałam pewna siebie, chociaż w moim sercu
działo się coś dziwnego.
N:
Wiem. Cieszę się Twoim szczęściem. Mam tylko nadzieje, że może pewnego dnia do
siebie wrócimy. Powodzenia, dawno nie widziałem tego uśmiechu, to niesamowite.
Może pewnego dnia będziemy starzy i siwi, znów zakochani.- powiedział odchodząc
i zostawiając mnie samą.
Stałam
dłuższą chwilę w jednym miejscu nie wiedząc co ze sobą zrobić, to co powiedział
Niall strasznie wbiło mnie w ziemie. Nie zastanawiałam się długo, wyciągnęłam
telefon i napisałam do Matta.
Do Matt
Rozpaczliwie pragnę się z Tobą
zobaczyć. Na razie nie mogę się z tym uporać. Z tym oczekiwaniem. I z tym
napięciem. A najbardziej z tymi atakami czułości. Czy można mieć ataki
czułości?
Napisałam
i ruszyłam na scenę gdzie czekała już na mnie publiczność.
***
Po
koncercie od razu ruszyłam z Fede, Paulem i chłopakami do hotelu, bo chcemy
pomóc spakować się synowi naszego managera i spędzić z nim ostatni wieczór.
Lokalizacja:
02 sierpień 2015 rok, Filadelfia, Pensylwania, USA.

N:
Ubierz czapkę!- warknął Niall podając mi swojego full capa.
Kika:
Nie, dzięki. Jest okej.- po wczoraj nie wiedziałam jak mam zachować się w jego
obecności.
N:
Ubieraj!- nakazał, a jego wzrok wbijał w ziemię. Nie protestowałam, od razu
wciągnęłam ją na uszy. Zauważyłam też spojrzenia wszystkich chłopaków.
F:
Louis wiesz czym różni się miłość od
zauroczenia.- powiedział Fede dość rozbawiony.
Lou:
Hmmm… Niestety nie. Możesz mi wytłumaczyć?- poruszył brwiami.
F:
ZAUROCZENIE: Płatki śniegu w Twoich włosach wyglądają tak pięknie.. MIŁOŚĆ:
Gdzie Ty do diabła masz czapkę!- wybuchli śmiechem przybijając sobie piątkę.
P:
Fede, już czas!- krzyknął.
Czas
pożegnać się z Fede i ruszyć do Nowego Jorku.
POV
Niall
Chłopacy
cały dzień robili sobie bekę z tego, ze kazałem Kice ubrać czapkę, a ja tak
naprawdę tylko martwiłem się o nią. Nie chce, żeby ponownie się rozchorowała.
Li:
Co siedzisz tak cicho?- zapytał Liam gdy dotarliśmy już do hotelu.
N:
Daj mi spokój.- burknąłem.
Li:
Jesteś zły o to co mówiliśmy na lotnisku i w samolocie?- zapytał.
N:
Po części tak. Nie lubię jak szydzicie sobie z Nas.- odpowiedziałem.
Li:
Było coś miedzy Wami, tak?- podniósł brew.
N:
Może tak, może nie.- mruknąłem.
Li:
Całowaliście się, uprawialiście seks?- pytał, a ja wiedziałem, ze komu jak
komu, ale w tej sprawie mogę zaufać tylko jemu.
N:
Yhhhh..- wysapałem
-
Kiedyś byłem u Niej i pocałowałem ją. Przynajmniej
na chwilę ten pocałunek mnie odmienił i przynajmniej na chwilę ona i ja byliśmy
zakochani.- zwierzyłem się na co Liam odpowiedział:
Li:
A potem to spierdoliłeś?
N:
No.- nastała cisza, a ja wiedziałem, ze Liam chciał mi pomóc tylko kompletnie
nie wiedział jak.
Resztę
wieczoru spędziliśmy razem w hotelu, bo większość ekipy wyszła na miasto.
Podobno Kika poszła razem z Kamilem do kasyna, ale to tylko plotki, bo tak
naprawdę nikt oprócz ich nie wiedział gdzie są.
Lokalizacja:
3 września 2015, Buffalo, Nowy Jork, USA.
Kika:
Kolejny raz nie mogę dodzwonić się do Matta.- powiedziałam do Harrego gdy
zapytał się co mi jest.
Kika:
Dla mnie sprawa jest prosta: Skoro wie, ze między nami nic nie będzie to na
chuj robi nadzieje? Hmm…- podniosłam ręce ku górze.
H:
Nie wiem, zapytaj.- odpowiedział.
Kika:
Nie chcę się narzucać, pisać, dzwonić, prosić o spotkanie, które i tak
prawdopodobnie nic nie zmieni. Chcę, żeby za mną zatęsknił, żeby chociaż w
jakimkolwiek stopniu odczuł brak mojej osoby. Żeby kiedyś zdał sobie sprawę, ze
to ja właśnie dałam mu największe szczęście.
H:
No widzisz, w takim razie daj mu czas.- odpowiedział.
Kika:
Pffff….Boże, powiedz mi gdzie jest ktoś, kto chce być ze mną na zawsze.-
powiedziałam rozbawiona.
H:
Uwierz, ze jest ktoś kto zrobiłby dla Ciebie wszystko.- nie odpowiedziałam.
Przemilczałam to co powiedział.
***
Po
koncercie w Nowym Jorku wraz z Maciejem i Kamilem ponownie udaliśmy się do
kasyna. Dziś karta mi nie szła więc upiłam się. Tak, upiłam się w trupa.
POV
Niall
Szedłem
korytarzem do swojego pokoju gdy zobaczyłem jak Maciek z Kamilem targają
Karolinę.
N:
Co jej jest?- zapytałem gdy widziałem niekontaktującą dziewczynę.
K:
Upiła się.- odpowiedział Kamil.
N:
Uuu, pomóc Wam?- byłem zmartwiony.
Kika:
Chodźmy się kochać, Niall!- krzyknęła.
K:
Cicho!- uciszał ją Kamil.
Kika:
Chodź się kochać, Niaaaaal!- wrzasnęła jeszcze głośniej.
N:
Chodźmy się kochać, mówisz, a ja nie muszę nigdzie iść bo kocham Cię tu i
teraz- powiedziałem..
Kika:
Tak, tylko pożądaj mnie gwałtownie, brutalnie, szybko pożądaj mnie słodko,
powoli, z miłością.- bredziła.
M:
Wystarczy tych czułości.- wtrącił Maciej.
Kika:
Chce, żeby Niall odprowadził mnie do pokoju.- zażądała.
K:
Jesteś pewna?- zapytał Kamil.
Kika:
Tak.- zaczęła ich odpychać.
Karolina
zażyczyła sobie, żebym ja odprowadził wiec to zrobiłam. Położyłem ją na łóżku i
ściągnąłem jej buty.
N:
Dobranoc Kika.- powiedziałem całując jej czoło.
Kika:
Niall?- powiedziała gdy wychodziłem.
N:
Tak.- spojrzałem na nią.
Kika:
Mnie o uczuciach trzeba zapewniać, utwierdzać, dowartościowywać. Bo ja wątpię,
nie wierzę, uciekam. Taką niepewną osobą jestem.- mruknęła.
N:
Wiem, Karolina, wiem.- lekko się uśmiechnąłem.
Kika:
Chyba muszę zapalić.- wstała.
N:
Miałaś nie palić.- powiedziałem.
Kika:
Miałeś kochać na zawsze.- burknęła.
N:
Spij już.- wiedziałem, ze nie wie co mówi, a jak dalej będę dążył temat nasza
rozmowa zejdzie na plan, którego jutro będzie żałowała.
Kika:
Jak wytłumaczyć sobie mam, że zawsze schodzę na drugi plan?- po czym zasnęła.
Lokalizacja:
4 września 2015 rok, Buffalo, Nowy Jork, USA.
Obudziłam
się z ogromnym kacem. Kacem, który nie pozwalał mi się ruszać.. To było
okropne. Zwlekłam się z łóżka i jako wrak człowieka udałam się na śniadanie do
restauracji. Na dole stwierdziłam, że nie będę jeść, bo zwymiotuję więc nalałam
sobie szklankę wody.
Lou:
Hej!- Louis klepnął mnie w plecy i usiadł naprzeciwko.
Kika:
Cśiiii!- nakazałam.
Kika:
Co masz na myśli?- nie wiedziałam o czym mówił.
Lou:
Odprowadzał Cię do pokoju.
N:
Hej!- zaskoczył nas głos Nialla za moimi plecami. Gdy się odwróciłam ujrzałam
rozpromienioną twarz blondyna.
-
Wszystko w porządku?- zapytał z troską, a ja kompletnie nie wiedziałam co
powiedzieć.
Lou:
To ja was zostawię.- Luluś jednak należy do tych mądrych zostawiając nas
samych. Horan usiadł naprzeciwko mnie, a ja nie wiedziałam gdzie mam patrzeć.
Było mi wstyd, ze możliwe, że kolejny raz się nim zabawiłam.
N:
Jesteś urocza kiedy się wstydzisz, jak szybko odwracasz wzrok. Masz piękne oczy
i takie niedostępne.- podsumował.
Mój
brzuch wywinął koziołka.
N:
Nie martw się, nic się nie stało. Do niczego nie doszło.- wstał i poszedł.
POV
Niall
Jak
zawsze dobry Niall James Horan został wplątany w opiekę nad Lux. Lou wraz z
Lottie wybrały się na zakupy, a mi pozostało spędzić popołudnie w towarzystwie
trzy letniej kobiety.
Lux:
Ni?!- zapytała gdy kroczyliśmy korytarzem hotelu.
N:
Tak.
Lux:
To prawda co mówi mama i Lottie.- mówiła dalej.
N:
A co mówią?- zdziwiłem się.
Lux:
Ze kochasz Karolinę.- złapała mnie za dłoń.
N:
Co?- zatrzymałem się i kucnąłem, aby być równo z nią.
-
Skąd ten pomysł?- zadałem jej pytanie.
Lux:
Czyli to prawda.- uśmiechnęła się.
-
A ty kochasz ją, ponieważ jest ładna.- zapytała gdy wstałem i szliśmy dalej.
N:
Nie-nie kocham ją, ponieważ jest ładna. Kocham ją, ponieważ jest piękna.-
powiedziałem uśmiechając się sam do siebie.
Lux:
To jest to samo!- uderzyła się w czoło.
N:
Nie jest. Ładna oznacza, że dobrze wygląda. Piękna oznacza, że jest cudowna na
zewnątrz i wewnątrz.- wytłumaczyłem blondynce.
Lux:
Wewnątrz?- przystanęła szarpiąc mnie.
N:
Jej osobowość.- wytłumaczyłem spoglądając na nią z góry.
Lux:
Oh! Teraz rozumiem.- uśmiechnęła się.
Nastała
Cisza, a ja spróbowałem nawiązać ponownie kontakt:
N:
Lux?
Lux:
Tak wujku?- podniosła wzrok.
N:
Czy to…- nie wiedziałem jak mam zapytać się trzy latki, aby zostawiła to…
Lux:
Nie martw się wujku, nie powiem nikomu. To będzie nasza tajemnica.- puściła mi
oczko.
N:
W takim razie chodź na czekoladę.- wziąłem ją na ręce idąc do restauracji.
***
Spędziłem
dość uroczo czas z tą młodą damą, Lux jest słodka jak jej mama, zabawna jak
ojciec i podobna do Harrego. Jest dość dorosła jak na swój wiek. Cieszę się, ze
towarzyszy nam w trasie, bo pokazuje nam jakie można mieć beztroskie życie w
jej wieku.
Lokalizacja:
5 wrzesień 2015, Montreal, Quebec, Kanada.
Do
Montrealu lecieliśmy prawie cztery godziny nie licząc opóźnienia jakie miał
samolot. Do 11 tkwiliśmy na lotnisku, potem lot. Świetnie jest 15 godzina, a my
zamiast do hotelu kierujemy się od razu na Stadion Olimpijski. Nie wiem kto bardziej był wkurzony na
zaistniałą sytuacje. Ja czy Paul? Od momentu wyjazdu Fede chodzi albo wkurzony
albo smutny. Aż strach się bać, a co dopiero odezwać.
***
Nie
wiem dlaczego to zrobiłam, ale na dzisiejszym koncercie zrobiłam to.
Zaśpiewałam coś, czego nie chciałam robić, to takie dziwne. Nie wiem co się ze
mną dzieje.
Kika:
Puttin' my defenses up
'Cause I don't wanna fall in love
If I ever did that,
I think I'd have a heart attack
Never said yes to the right guy
Never had trouble getting what I
want
But when it comes to you I'm never
good enough
When I don't care
I can play 'em like a Ken doll
Won't wash my hair then make 'em
bounce like a basketball
But you make me wanna act like a
girl
Paint my nails and wear high heels
Yes you make me so nervous that I
just can't hold your hand
You make me glow
But I cover up, won't let it show
So I'm putting my defenses up
Cause I don't wanna fall in love
If I ever did that, I think I'd
have a heart attack
I think I'd have a heart attack
I think I'd have a heart attack
Never break a sweat for the other
guys
When you come around I get
paralyzed
And every time I try to be myself
It comes out wrong like a cry for
help
It's just not fair
Pain's more trouble than love is
worth
I gasp for air
It feels so good, but you know it
hurts
But you make me wanna act like a
girl
Paint my nails and wear perfume
For you, make me so nervous that I
just can't hold your hand
You make me glow
But I cover up, won't let it show
So I'm putting my defenses up
Cause I don't wanna fall in love
If I ever did that, I think I'd
have a heart attack
I think I'd have a heart attack
I think I'd have a heart attack
The feelings got lost in my lungs
They're burning, I'd rather be numb
And there's no one else to blame
So scared I'll take off and run
I'm flying too close to the sun
And I burst into flames
You make me glow
But I cover up, won't let it show
So I'm putting my defenses up
Cause I don't wanna fall in love
If I ever did that, I think I'd
have a heart attack
I think I'd have a heart attack
I think I'd have a heart attack
I think I'd have a heart attack
I think I'd have a heart attack
Po
piosence słyszałam jedne wielkie brawa, pożegnałam się z publicznością i
zeszłam ze sceny. To było słodkie.
Po
koncercie zrobiłam to ponownie, udałam się do kasyna, bo tam nie myślę o Macie,
tam mogę nie myśleć o niczym. Kasyno to mój azyl, azyl który pomaga mi
przetrwać życie w trasie.
Lokalizacja:
6 września 2015, Montreal, Quebec,
Kanada.
POV
Niall
Przechodziłem
obok restauracji gdy usłyszałem jak Karolina rozmawia przez telefon:
Kika:
Powiedz mi prosto w oczy, że te wszystkie gesty nic nie znaczyły. Wyśmiej mnie.
Wykrzycz mi prosto w twarz, że jestem cholernie naiwna i że dla Ciebie nigdy
nic nie znaczyłam. Tylko proszę.. Nie odchodź bez słowa.- usiadła na ziemi
chowając twarz w dłonie.
N:
Wszystko w porządku?- podszedłem do Niej.
N:
O czym Ty mówisz?- usiadłem obok.
Kika:
Matt się nie odzywa, a ja wariuje. Kompletnie nie wiem co z sobą zrobić..-
przeżywała.
N:
Nie wystarczy kogoś kochać. Trzeba kochać odważnie. Trzeba tak kochać, aby nic
nie mogło zabić tej miłości, ani złoczyńca, ani niecny zamysł, ani prawo -
boskie czy ziemskie, nic.- odpowiedziałem.
Kika:
O czym Ty mówisz człowieku. Rozumiesz o czym mówię, chłopak się do mnie nie
odzywa!- zdenerwowała się.
N:
No i co? Nie będę ukrywał, że jest mi z tym źle. Szczerze?- spojrzałem na nią.
-
Cieszę się.- kontynuowałem.
-
A wiesz dlaczego? Zakochałem się w tobie i nie zamierzam sobie odmawiać prostej
przyjemności wyznania prawdy. Kocham cię i wiem, że miłość jest tylko wołaniem
w próżni, a zapomnienia nie da się uniknąć, że wszyscy jesteśmy skazani i
nadejdzie dzień, kiedy cały nasz wysiłek obróci się w pył, wiem, że słońce
pochłonie jedyną ziemię, jaką mamy, a ja cię kocham. Więcej.
Kika:
Och, Ni!- kręciła głową.
-
Znudzisz się. To, co jest urocze, szybko staje się irytujące.- wstała.
Natychmiast
również wstałem. Byłem zły, ze kolejny raz mnie od siebie odpycha.
N:
Wiesz co?!- wybuchłem.
-
Teraz odchodzę. Lada chwila zniknę. Może zauważysz, może się zdziwisz, co poszło
źle. Niczego nie wybieram, po prostu nie mam sił dłużej walczyć.- byłem tak
zdenerwowany, ze czułem w oczach łzy.
Kika:
O co Ci Ni znowu chodzi?- burknęła zatrzymując mnie.
N:
O co? Bo Cię może kurwa kocham? Dobrze
wiesz, ze mięknę na sam Twój widok i myślę o Tobie całą dobę, bo nawet mi się
śnisz, więc ja pierdole nie w głowie mi żadna inna laska, a Ty co chwile mnie
ranisz!
Kika:
Jeśli kiedykolwiek przyjdzie Ci do głowy powiedzieć mi coś ważnego, uderz się.
Nie możesz mi tego powiedzieć, to zniszczyłoby wszystko. Wszystko co do tej
pory zbudowaliśmy.- odrzekła i sobie poszła.
Świetnie!
Jedna rozmowa potrafi zniszczyć cały Twój dotychczasowy zaplanowany dzień!
***
Kika
wie jak zepsuć człowiekowi dzień, mam już dość. Kompletnie dość tej typiary. Nie
wie czego chce i przez to wszyscy mają problemy. Siedziałem w swoim pokoju gdy
przyszedł do mnie Louis.
Lou:
Siema! Co robimy?- kurde, podziwiam chłopaka. Nie to, ze niedługo zostanie
ojcem przez durna wpadkę to nie stracił humoru. Niczym się nie przejmuje.
N:
Nie mam na nic ochoty.- położyłem się na łózko.
Lou:
Ty? Nie chcesz nic robić? Chory jesteś?- wypytywał.
N:
Chory? Nie! Wkurzyłem się na Karolinę.- wytłumaczyłem.
Lou:
Uuuuu! To zabierz ją na wódkę. A potem pocałuj. Tylko zacznij delikatni. Kobiety
tak lubią. Nawet te, które lubią wódkę.- wytłumaczył.
N:
Naprawdę świetny pomysł Tommo. Jak długo nad nim myślałeś? Pięć minut, niee!
Sekundę!- zacząłem szydzić z niego.
Lou:
Dobra! Widzę, ze nic tu po mnie. Na razie!- machnął ręką i poszedł. Nawet dobrze!
Miałem Go już dość!
Lokalizacja:
7 września 2015, Montreal, Quebec,
Kanada.
Z
samego rana okazało się, ze będziemy mieli dziś wizytę w hotelu kilku
dziennikarzy. Nie znoszę tego! Ich pytania z minuty na minutę irytują a ty
musisz grać zainteresowanego.
M:
Kika, chodź już!- warczał Maciek z korytarza hotelowego.
Kika:
Idę, idę!- mruczałam zabierając ostatnie swoje rzeczy.
D:
Jak można się tak grzebać?- dopytywał Damian gdy byłam już obok nich.
Kika:
A Wy tu co?- zapytałam będąc w szoku.
N:
To samo co Wy.- mruknął Ni wkładając dłonie do kieszeni.
Kika:
Chcesz powiedzieć, ze będziemy w dziewiątkę dawać wywiadu w tym samym czasie?-
dopytywałam.
N:
Tak.
Kika:
Niee! Ja pierdole, tylko nie to!- burknęłam, bo wiem że to się źle skończy. Ja
i Niall na jednej kanapie.
N:
Masz z tym problem?!- jego oczy rozjaśniały.
Kika:
Jak powiem tak, to coś zmieni?- przybliżyłam się do niego.
Li:
Przestańcie! Jesteśmy profesjonalistami!- wtrącił Liam.
H:
Właśnie, nie wszyscy muszą wiedzieć, ze nie pajacie do siebie sympatią.-
dokończył Harry.
Lou:
Ogólne śmiem zauważyć. Ze nie wiem co się z Wami stało, ale nie jesteście tacy
sami jak kiedyś.- podsumował Tomlinson.
Oboje
z Niallem staliśmy jak wryci, nie wiedząc co powiedzieć.
***
Byliśmy
w środku wywiadu, gdy dziennikarka zapytała Nialla co sądzi o miłości.
N:
Nie ma nic głupszego i upadającego niż walka o czyjaś miłość.- spojrzał w moją
stronę z wzrokiem pełnym nienawiści.
Dz:
Możesz rozwinąć swoją wypowiedz?- dążyła kobieta.
Kika:
Niall miał na myśli, że najgorzej jest mieć kogoś w sercu, a nie w ramionach.-
dopowiedziałam.
H:
Dokładnie tak, bo moi kochani warto czasami zrozumieć, że dwoje ludzi są tacy
sami. Że jedno bez drugiego czuje się samotne i zranione. Że potrzebują siebie
nawzajem. Większość ludzi wie, że pójdą za sobą wszędzie…- wytłumaczył Harry ze
srogą miną.
Dz:
To piękne co powiedziałeś Harry. Jesteś naprawdę uroczy.- dziennikarka była
zainteresowana Hazzą. Słodziła mu jeszcze przez chwile, do póki nie przeszła do
pytań o płytę.
Dz.:
Dream co sądzicie o nowym singlu chłopaków z One Direction?- zapytała nas.

Kika:
O tak, One Direction pokazało, ze nie podłamali się po odejściu Zayna. Wykonało
świetną robotę, a my mogliśmy być tego świadkami.- dokończyłam.
Dz.:
Wiedziecie chłopacy, nawet Dream jest pod wrażeniem waszego nowego singla.
Podobnie wpłynął na waszych fanów. Wszyscy o nim mówią i bije coraz to nowsze
rekordy.
Lou:
To prawda, że rok temu o tej porze wszystko było zupełnie inne, ale daliśmy
rade. Wydajemy kolejny album, kończymy kolejną świetną trasę. Jesteśmy tam
gdzie chcieliśmy być gdy zaczynaliśmy karierę. Mamy nadzieje, ze Dream pójdzie
naszą drogą i zajdą również daleko.- uśmiechnął się Louis.
Dz.:
Dobrze, w takim razie powiedzcie co wy sądzicie o nowej płycie Dream i
piosence, którą nagraliście wspólnie z innymi gwiazdami.- zapytała chłopaków.
N:
Wzięliśmy udział w nagraniach tej płyty, bo przede wszystkim podobał nam się
cel. Sprzedaż singla zasili konta organizacji ONZ, która każdego dnia pomaga
innym ludziom. To był dobry okres, a praca na planie teledysku i w studiu
przebiegała w świetnej atmosferze.- mówił Niall.
Dz.:
Ale słyszeliśmy, ze podczas nagrywania było również dużo komplikacji. Czy to
prawda?- zapytała.
Kika:
Lubimy komplikować sobie nasze życie. Takie hobby.- powiedziałam rozbawiona.
Pod
koniec wywiadu pożegnaliśmy się z dziennikarka i wyszliśmy z pokoju. Na
korytarzu czekała na Nas Camila z Fifth Harmony.
Kika:
Co ona tu robi?- zapytałam Dawida.
D:
Nie wiem.- poruszył ramionami.
D:
Podobno jest z Niallem.- wtrącił Damian idący za nami.
Kika:
Co?- zdziwiłam się.
D:
To co słyszysz.- ominął nas i poszedł dalej.
Świetnie,
jeszcze wczoraj Horan mówił mi, ze mnie kocha. W tym momencie pokazał, ze jest
dupkiem.
Camila
towarzyszyła nam cały dzień, no i oczywiście uwieszała się wiecznie na szyi
Nialla. Jak uroczo!- czujecie ten sarkazm. Mam dość tego jak wiecznie sobie
słodzą. Słodka idiotka. Najgorsze jest to, ze podczas obiadu muszę siedzieć
naprzeciwko nich.
C:
Ni, podasz mi ten półmisek z sałatka?- zapytała słodko Camila.
N:
Oczywiście, dla Ciebie wszystko.- Niall, kurwa gentelman.
C:
Och, dziękuję. Jesteś naprawdę miły.- rzygałam słodkością.
Widziałam
na sobie wzrok Lulusia.
Kika:
Co się tak gapisz?- powiedziałam dość głośno do Tommo.
Lou:
Ja? Nie!- uśmiechał się jak dureń.
N:
Camila podasz mi ten półmisek z mięsem.
C:
Jasne, to nie problem.- masakra!
Gwałtownie
wstałam nie wytrzymując ciśnienia, przez to krzesło na którym siedziałam upadło
robiąc dość duży hałas. Teraz w restauracji każdy patrzył na mnie.
N:
Co robisz?- zapytał Ni.
Kika:
Mam dość!- warknęłam i wyszłam.
Zdenerwowana
opuściłam restauracje, kroczyłam w stronę windy.
-
Karolina, Karolina poczekaj!- usłyszałam za sobą głos Nialla.
Kika:
Daj mi spokój!- warknęłam nie odwracając się.
N:
Proszę!- na jego głos i prośbę zatrzymałam się.
-
Co Ci jest?- zapytał gdy staliśmy naprzeciwko siebie.
Kika:
Nic!
N:
Przecież widzę, wiesz ze możesz mi zaufać.- powiedział delikatnie.
Kika:
Widzę jak na nią patrzysz..
N:
Co?- był zdziwiony.
Kika:
Wiem, bo kiedyś tak samo patrzyłeś na mnie.- powiedziałam i odeszłam. Nie
zatrzymał mnie już, pozwolił mi wejść do windy i pojechać na piętro na którym
był mój pokój.
POV
Niall
H:
Co jest?- podbiegł do mnie Harry gdy Kika pojechała windą na piętro.
N:
Nic, chociaż w sumie nie wiem. Nie mogę ogarnąć już Kiki.- opuściłem głowę.
H:
Nie bądź obojętny na swoje cierpienie, jeśli kochasz walcz o to, mimo
przeszkód, mimo przeszłości. Walcz do pory kiedy nie uzyskasz odpowiedzi “to
koniec”.- powiedział Hazza.
-
A teraz chodź, czas dokończyć jedzenie.
Przez
resztę dnia nie widziałem Kiki, podobno ponownie poszła do kasyna. Trochę mnie
martwi to, ze chodzi tam coraz częściej, ale Kamil mówi, ze oboje panują nad
sytuacją. Ja natomiast spędziłem wieczór z Louisem, Lottie, Camila i Liamem.
Lokalizacja:
8 września 2015, Ottawa, Ontario, Kanada
POV Niall
H:
I gdy spotkacie się przypadkiem gdzieś na mieście jest jakoś dziwnie, cholernie
śmiesznie. Rzucone cześć ot tak, po dłuższej chwili pustka pomiędzy ludźmi,
którzy przecież razem żyli.- mówił Harry gdy podszedłem do niego i Louisa.
N:
O czym rozmawiacie?- zapytałem.
Lou:
Lepiej to, niż chodź, namieszamy sobie w życiu, jak zawsze. Chodź, będzie
fajnie, znowu zaczniemy do siebie pisać i robić nadzieję, a później z dnia na
dzień przestaniemy się znać.- odpowiedział mu, a ja zupełnie nie wiedziałem o
co im chodzi.
Już
chciałam ponownie coś powiedzieć gdy obok nas przeszła Karolina rozmawiająca
przez telefon.
Lou:
Wow!- skomentował Louis.
H:
Wybaczy mu, bo Go kocha.
Lou:
Inni też ją kochają.- Tommo spojrzał na mnie.
H:
Co z tego, skoro oboje nie czują tego samego. Przejdzie mu.- wskazał na mnie.
N:
Chcesz powiedzieć, ze kiedyś usiądziemy razem w knajpie. Wypijemy piwo,
pogadamy o życiu, pośmiejemy się jak dawniej. Ale to nie będzie to samo. Ja nie
będę topić się w jej spojrzeniu, ani przygryzać warg. Będę dumny i niewzruszony
na jej lamenty o złych facetach. Nie przytulę i nie okłamię, że będzie dobrze.
Bo będę doskonale wiedzieć, że inne kochane oczy czekają na mnie w mieszkaniu.
To chcesz powiedzieć?- zapytałem.
H:
Tak, raczej tak.
N:
Nic nie wiesz, Hazza nic nie wiesz!- powiedziałem trochę głośniej i ruszyłem
dalej.
***
Pokłóciłem
się z Harrym i całą drogę do Ottawy przemilczałem. Z nikim nie rozmawiałem, do
nikogo się nie uśmiechałam. Myślałem o tym co powiedział, może ma chociaż
trochę racji. Może powinienem znaleźć sobie w końcu dziewczynę i przestać
wzdychać do dziewczyn, które są poza moim zasięgiem.
Podczas
koncertu pierwszy raz nie poszedłem pod scenę gdy Dream dawało swój kolejny
koncert. Muszę przestać angażować się w sprawy, które tak naprawdę mnie nie
dotyczą. To koniec, a Kike muszę traktować jak inne koleżanki.
Po
koncercie udałem się do klubu wraz z Louisem, aby opić dzisiejsze show.
Lokalizacja:
9 września 2015, Ottawa, Ontario, Kanada
P:
Kika i Niall udacie się dzisiaj przed koncertem do grupki fanów, którzy chcą
przeprowadzić wywiad do miejscowej gazetki.- zakomunikował nam Paul podczas
śniadania.
N:
To konieczne?- zapytał Horan.
P:
Tak, konieczne.- uśmiechnął się.
N:
A nie może pójść Harry bądź Liam. Oni lepiej znają się na wywiadach.- co chwile
próbował się wymigać.
P:
Aż tak nie chcesz iść, ze szukasz wymówki?- zadał pytanie Paul.
Kika:
A może to o mnie chodzi?- zapytałam.
N:
Nie, tylko nie lubię dawać wywiadów. Dobrze o tym wiecie.- burknął i zaczął
jeść swoje śniadanie.
***
Niall
ukrył się w swojej smoczej jamie, tak przynajmniej mówi Louis. Ostatnio nabija się
z Irlandczyka, ale przecież nikomu to nie przeszkadza. W sumie gdy nie ma z
nami Nialla nikt się nie kłóci, a ja mogę być sobą. Harry proponował nam
wszystkim wyjście w miasto przed koncertem, ale ja wybrałam rozmowę z Mattem.
Pogodziliśmy się. Mój chłopak wytłumaczył mi, ze bierze udział w jakiejś ważnej
kampanii i strasznie jest zapracowany. Ufam mu, bo pokazał mi efekty swojej
pracy. Jest naprawdę fenomenalnym modelem.
***
Przed
koncertem tak jak zarządził Paul poszliśmy na spotkanie z fanami. Niall całą
drogę do pomieszczenia, w którym czekali na nas fani wlekł się z tyłu, nie
mówił nic. Wiecznie siedział w telefonie. Po otwarciu drzwi przez Ben i Basila
usłyszeliśmy głośne krzyki fanów. Nie widzę tego wywiadu. Usiedliśmy obok
siebie przy stoliku i Niall w końcu przemówił.
N:
Witajcie kochani, jak samopoczucie?
-
Dobrze, dziękujemy. A u Was?- mówili podarowani
N:
To może zaczniemy. Co?- spojrzał na mnie, a ja pokiwałam tylko głową.
-
Co chcecie wiedzieć, kochani?- mówił do nich z miłością.
Kika:
Zazdrośni.- rzuciłam patrząc w stronę Nialla.
N:
Obrażalscy.- syknął chamsko się uśmiechając.
Kika:
Nieufni.- powiedziałam.
N:
Zdradliwi.-dopowiedział.
Kika:
Zapatrzeni w siebie.- wyszeptałam cicho.
N:
Uparci.- patrzył na mnie z aroganckim wzrokiem.
Kika:
Kłamliwi.- wymamrotałam.
N:
Mimo, iż udają, że mają wszystko gdzieś to im zależy.- powiedział.
Kika:
I kochają tych, których nie powinni.- syknęłam.
N:
Tęsknią udając, ze tak nie jest.- odparł cicho wpatrując się we mnie tymi
niebieskimi tęczówkami i wstając wyszedł z pokoju.
Siedziałam
tam sama, fani patrzyli się na mnie, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Po
chwili dostałam smsa.
Od Nialler
Kocham Cię i zależy mi na Tobie.
Czy Ty tego nie widzisz?
Wstałam,
uśmiechnęłam się. Podziękowałam za spotkanie i opuściłam w asyście Bena sale.
***
Nie
mogłam się skupić podczas koncertu nad tym co się dzieje w około i co robię.
Wszystko kręciło i się w głowie. Kiedy w końcu Horan zrozumie, ze miedzy nami
nic nie było, jest i będzie. Chce Go tylko za przyjaciela. Tylko przyjaciela.
Po koncercie zeszłam na dół z zamiarem porozmawiania z nim.
Kika:
Widzieliście Nialla?- zapytałam.
Li:
Jest w garderobie.- powiedział Liam lekko się uśmiechając.
Po
jego słowach ruszyłam w stronę garderoby. Otworzyłam drzwi do garderoby i
zobaczyłam jak Niall całuje się z Camilą. Chyba to zauważyli, bo oderwali się
od siebie.
Kika:
Prze-przepraszam.- zaczęłam się jąkać. Odwróciłam się i wyszłam zostawiając ich
zdezorientowanych.
Nie
wiedziałam co się dzieje wiec szłam nie patrząc co się dzieje. Po chwili
usłyszałam jak Niall za mną krzyczy. Po chwili zostałam odwrócona i
przygwożdżona do ściany.
N:
Wszystko w porządku?- zapytał.
Kika:
Skoro ci już nie zależy, to po co się tak gapisz? Tam obok masz to swoje
lalkowate szczęście.- wskazałam na dziewczynę, po czym wyswobodziłam się z
uścisku i ruszyłam do Bena.
Kika:
Zawieź mnie do hotelu!- nakazałam.
B:
Wszystko w porządku?- zapytał mnie mój ochroniarz.
Kika:
Zrób to o co Cię proszę.- nie odpowiedział, wskazał tylko ręką tylnie drzwi.
W
hotelu od razu zasnęłam nie myśląc o niczym. Na nie myślenie najlepszy jest
sen.
Lokalizacja:
10 wrzesień 2015, Ottawa, Ontario, Kanada.
Kika:
No i się całowali.- mówiłam do słuchawki telefonu z samego rana gdy zadzwonił
Matt.
Opowiedziałam
mu co wydarzyło się między Niallem, a Camilą, bo wydawało mi się, ze możemy
rozmawiać o wszystkich.
M:
Wydajesz się dość przejęta tym wydarzeniem.- usłyszałam w słuchawce.
Kika:
Ja? Nie! No co Ty? Po prostu się martwię, Ni to mój przyjaciel i nie chcę, żeby
się spalił.- zaczęłam tłumaczyć.
Kika:
Przestań, Niall jest jaki jest, ale nie bawi się niczyjimi uczuciami.-
postanowiłam bronić jego osoby.
M:
Ta jasne. Najpierw spotykał się z Perry potem omotał Jade, w końcu zabrał się
za laskę swojego podobno przyjaciela Selene, a teraz ponownie zabrał się za
równo znaną koleżankę. To chore! Zachowuje się tak jakby chciał pokazać, ze z
dziewczyna mniej znaną od siebie nie jest w stanie ułożyć sobie życia.- mój
chłopak widocznie miał inne zdanie o Panu Horan.
Kika:
To są jego koleżanki, nie był z nimi tak jak myślisz..- próbowałam rozluźnić
atmosferę.
M:
Skąd taka pewność? Robiłaś za pościel.- nasza rozmowa schodziła na złą drogę.
Kika:
Wiem, bo Niall podkochuje się w kimś innym.- powiedziałam nie myśląc o tym co
mówię.
M:
A może to Ty podkochujesz się w swoim przyjacielu i nie chcesz się do tego
przyznać? Hmmm….- nastała cisza.
-
Jesteś tam?
-
Karolina!- mówił gdy do mnie docierały jego słowa.
Kika:
Taa..- odpowiedziałam po jakimś czasie.
M:
Czyli mam racje..
Kika:
Co?- nie słuchałam co mówi.
M:
Wiesz co? Mam dość! Nie chce mi się gadać…- usłyszałam tylko dźwięk rozłączonej
rozmowy.
Świetnie
jeszcze pokłóciłam się z Mattem o idiotę Horana!
***
Gdy
w końcu opuściłam swój pokój natknęłam się na Horana.
N:
Hej! Co tam?- zapytał tak jakby zapomniał o wczoraj.
Kika:
Wal się!- burknęłam idąc dalej.
N:
Jeszcze Ci nie przeszło? Zazdrosna jesteś? Przecież sama kazałaś mi kogoś
znale…- nie dałam mu dokończyć.
Kika:
Zamknij się! I zniknij w końcu z mojego życia!- wrzasnęłam.
-
Mam dość, że ciągle gdzieś się wokół mnie kręcisz! Ze przez Ciebie kłócę się z
ludźmi na których mi zależy!- stał i patrzył się na mnie. Nic nie powiedział.
N:
Może Ty…
Kika:
Zależy mi na Macie i nie zniszczysz tego!- warknęłam.
N:
Skoro tak mówisz..- cwaniacko się uśmiechnął, minął mnie i szedł jakby nic.
Stałam
tam i patrzyłam na Niego, jak się oddala. Ostatni raz się odwrócił.
N:
Kłócisz się z Mattem o mnie?! Widocznie Ci zależy! Tylko, ze ja na Twoją prośbę
przestałem się Tobą interesować, mała..- zasalutował i zniknął zostawiając mnie
samą.
Kika:
Pieprz się Horan!- mruknęłam pod nosem.
Lokalizacja:
11 września 2015, Ottawa, Ontario, Kanada.
Z
samego rana do mojego pokoju wpadł Maciek. Zaczął mnie przytulać i mówić, ze
nie mam się martwić. Obejmował, pocieszał. Byłam tak zaspana, ze nie wiedziałam
co się dzieje.
Kika:
Powiesz mi w końcu co się dzieje? Mam dość przytulania.- wyswobodziłam się z
jego uśmiechu.
M:
Nic nie wesz?- podniósł brew.
Kika:
O czym Ty mówisz idioto?!- denerwował mnie już tym swoim gadaniem.
Kika:
Jeśli mówisz o Horanie, to pieprze Go i tą jego nową lale.- powiedziałam pewna
siebie.
M:
Mowię o Macie.- wyszeptał.
Kika:
O Matta nie musisz się martwić, przejdzie mu. To tylko zwykła kłótnia.
M:
No, ale nie musiał się zaraz…
-
Kika nie ma szczęścia w miłości. Kolejny
chłopak, kolejne rozczarowanie, kolejne zranione serce. Czy tak wygląda miłość
aż do śmierci?- usłyszałam w telewizorze.
Spojrzałam
na Macieja, który zwiesił tylko głowę. Momentalnie odwróciłam się i poszłam w
stronę tego kolorowego pudła.
- Dzisiejszej nocy Brytyjsko-
polski model Matt widziany był w londyńskim klubie z afrykańską modelką Sasha.
Para nie oszczędzała sobie czułości i chętnie pozowała do zdjęć. Gdy jeden z
dziennikarzy zapytał modela o jego związek z wokalistką Dream, chłopak nie
odpowiedział ani słowem. Za kulisami mówi się, ze Matt wykorzystał dziewczynę
tylko do wybicia się w modelingu. Para podobno nie widziała się już od kilku
tygodni, nie rozmawia ze sobą i przestała interesować się sobą. To podobno
tylko i wyłącznie wina pracy dziewczyny i tego, ze Matt nie potrafi długo
wytrzymać w jednym związku.- do moich oczu napłynęły łzy.
M:
Karolina?!- usłyszałam głos Maćka jak za mgłą.
Kika:
Możesz wyjść?- wyszeptałam gdy podchodził do mnie z zamiarem przytulenia.
-
Nie dotykaj mnie, wyjdź. Po prostu wyjdź i zostaw mnie samą!- krzyknęłam.
Maciek
chyba wiedział co się dzieje, bo momentalnie opuścił pokój. Zsunęłam się po
ścianie i ponownie rozpłakałam się jak małe dziecko tracąc grunt pod nogami.
Zaczęłam
szeptać sama do siebie
Kika:
Ciemność… Pustka… Załamanie… Ściga mnie potwór zwany życiem… Plecie swą ogromną
pajęczą sieć i tylko czeka na bezbronną osobę. Zbyt słabą by się bronić… Złapał
mnie… świat… Wgryza się we mnie jak zaplątaną w sieci muchę… Pożera mnie,
wgryza się we mnie coraz głębiej i głębiej… Nie widzę już jasności… Nadzieja
prysła… Płomień zgasł… A świat wgryza się we mnie… Pożera mnie… W całości… Do
granic… Ja już nie istnieję…- wstałam i ruszyłam do łazienki z myślą o jednym.
Chciałam, no właśnie.. Chciałam z sobą skończyć. Tak przynajmniej mi się
wydawało na samym początku.
***
Siedziałam
od dwóch godzin w wannie bawiąc się żyletką w moich dłoniach.
Kika:
Jesteś taką kretynką Karolina.- powiedziałam sama do siebie.
-
Za każdym razem dajesz się nabrać, za każdym razem zakochujesz się bez pamięci,
żeby potem siedzieć tu, płakać i myśleć o tym jak z sobą skończyć.- moje
przemyślenia przerwało pukanie do drzwi.
K:
Karolina jesteś tam?- usłyszałam zaniepokojony głos Kamila
-
Słyszysz?! Otwórz te cholerne drzwi. Nie warto mała!- mówił za drzwiami.
Momentalnie
się obudziłam, wstałam, przejrzałam się w lustrze i wyszłam z łazienki. Stał
tam i patrzył na mnie jak na jakąś zjawę. Minęłam Go i poszłam w stronę kanapy
gdzie leżała moja kurtka.
Kika:
Idziesz?- spojrzałam na Niego.
K:
Dokąd?- przełknął ślinę.
Kika:
Jak to gdzie? Idziemy do kasyna.- minęłam Go i ruszyłam do wyjścia.
Nie
będę płakać i cierpieć. Zabawie się, sama bądź z kimś, ale nie będę wylewać
łez.
Lokalizacja:
12 września 2015, - Boston, Massachusetts, USA.
Kika:
Wyłącz to gówno!- wrzeszczałam w samolocie gdy chłopacy z One Direction
oglądali wiadomości w przenośnym telewizorze.
Po
chwili nade mną pojawił się Paul.
Kika:
Co?!- widziałam, ze nie ma za ciekawej miny.
P:
Chcesz mi cos powiedzieć?- zapytał srogo.
Kika:
Nie wydaje mi się.
Kika:
Nie mam problemów w związku, nie mam problemu z alkoholem. Prawda napiłam się
wczoraj więcej niż zawsze, ale jestem tylko człowiekiem i każdemu się zdarza. A
karty to gra, tylko gra.- mówiłam nie patrząc na Niego.
P:
Gra? Tylko gra?! Jesteś pewna? Sprawdziłem Twoje ostatnie wydatki i nie wydaje
mi się, ze to tylko gra. W przeciągu niecałego miesiąca z Twojego konta
zniknęło 16000 funtów.
Kika:
Raz się wygrywa, raz przegrywa. Jutro wygram.- byłam pewna siebie.
P:
Nie! Nie wygrasz i nie przegrasz. Staczasz się, wiec zabraniam Ci chodzić do
kasyna i co najważniejsze Twoje konto zostało zablokowane. Od teraz każdy
wydatek analizujesz ze mną.
Kika:
Żartujesz chyba?! Nie możesz mi tego zrobić, nie jesteś moim ojcem! Nie możesz
mi zabraniać wydawać pieniędzy, bo każdego pieprzonego dnia wchodząc na jebaną
scenę zarabiam ciężką pracą.
P:
po czym za chwile nie będziesz miała ani centa. To dla Twojego dobra.-
powiedział spokojnie i odszedł.
Kika:
Pieprz się Paul, fuck! Pieprzcie się wszyscy.- rozsiadłam się obrażona na
fotelu zamykając oczy. Mam cholernie dość swojego życia!
***
Gdy
wylądowaliśmy i ruszyliśmy do hotelu, na każdej radiowej stacji mówili o mnie,
mojej relacji z Mattem, jego zdradzie, wczorajszej zakrapianej imprezie z
Kamilem i co najważniejsze jak się dowiedziałam moim uzależnieniem od kasyna.
- Niespełna 23 letnia wokalistka
Dream, Kika wczorajszego wieczora widziana była w jednym z Kanadyjskich kasyn w
towarzystwie kolegi z zespołu. Personel kasyna twierdzi, ze wokalistka
awanturowała się po tym jak przegrała 3000 funtów przez co musiała zostać
wyprowadzona przez ochronę lokalu. Podobny los spotkał jej towarzysza. Oprócz
tego dziewczyna prawie przewróciła się przed wejściem do taksówki i
zwymiotowała na butach jednego z ochroniarzy po dużej ilości alkoholu. Czy
zachowanie tej młodej dziewczyny spowodowane jest wcześniejszymi wydarzeniami z
Londynu. Jak się okazało, chłopak wokalistki spotyka się z młodszą o rok afrykańska
modelką Sashą.- słyszałam na okrągło.
Kika:
Ron, wyłącz to!- powiedziałam do kierowcy, który zawoził mnie do hotelu.
R:
Jak sobie panienka życzy.- lekko się uśmiechnął.
Oparłam
głowę o zimną szybę i ponownie dzisiejszego dnia zamknęłam oczy, aby choć na
chwile móc się zrelaksować.
***
D:
Kogo telefon tak użera!- wrzeszczał Damian gdy przygotowywaliśmy się do
dzisiejszego koncertu.
Spojrzałam
na ekran, gdzie widniało imię osoby, która tak mnie ostatnio zraniła. Wzięłam
wdech i wydech po czym odebrałam. Chciałam wiedzieć, dlaczego dzwoni i co ma na
swoją obronę.
Kika:
czego chcesz?!- warknęłam do słuchawki.
-
Pogadać.- wyszeptał wręcz do słuchawki.
Kika:
Chyba nie mamy już o czym. Wszystko zostało wczoraj wyjaśnione, więc jakbyś
mógł to…
M:
Daj mi się kurwa wytłumaczyć!- warknął do słuchawki.
Kika:
Nie unos się, to nie ja obściskiwałam się z jakąś pusta lalą. Jesteś typowym
skurwielem, Matt.- powiedziałam spokojniej.
M:
Mówisz, że jestem skurwielem, ale skurwiele najbardziej Cię kręcą.- zaczął
mówić.
-
Potrzebujesz faceta, który nie będzie bał się przycisnąć Cię do budynku na
środku miasta i zacząć całować, który po pijaku zabierze Cię na miasto nawet w
deszcz i wypiję z Tobą najtańszą wódkę, mówiąc żałosne teksty. Potrzebujesz
faceta, który będzie tak chamski, że aż pociągający. Tak wkurwiający, że aż
intrygujący. więc nie pierdol, że mnie nienawidzisz, bo jestem skurwielem,
takiego mnie kochasz.- dokończył.
-
A ja ani nie całowałem się z ta dziewczyną, ani z nią nie spałem. Pracujemy
razem, a to była zwyczajna kampania promująca nowy produkt. Fakt, na początku
chciałem aby tak to wyglądało, abyś zobaczyła że możesz mnie stracić, ale kurwa
za bardzo mi na Tobie zależy.- mówił.
Kika:
Co masz na myśli?
M:
To, ze wiecznie gadasz o Niallu. Nie zauważasz mnie, więc chciałem Tobą
wstrząsnąć. Nie zdradziłbym Cię, nigdy.
Rozmawiałam
z Mattem jeszcze długo. Wyjaśnił mi wszystko, a ja po prostu zdałam sobie
sprawę, ze jego zaniedbuje.
POV
Niall
Szukałem
już od dłuższego czasu miedzy sprzętem muzycznym Kiki. Chciałem z Nią pogadać,
ale nie narzucać się. Louis namówił mnie, abym po prostu zaprosił ją na swoja
imprezę urodzinową. Znalazłem ją w małym pomieszczeniu na końcu korytarza.
N:
Tu jesteś! Szukałem Cię.- uśmiechnąłem się, a Ona odwróciła się do mnie.
-
Płaczesz?- zapytałem.
Kika:
Nie, Niall. Już nie.- lekko się uśmiechnęła.
N:
W takim razie o co płakałaś?- podszedłem do Niej bliżej.
N:
Co? Dlaczego?- byłem zdziwiony jej wypowiedzią.
Kika:
Nic nie umiem zrobić dobrze. Wszystko niszczę, wszystkich zawodzę. Nic nie
potrafię. Nawet zadbać o własne życie. Wybacz mi.- dokończyła.
N:
Wybaczyć? Za co?
Kika:
Wybacz mi, wy, których zraniłam. Jestem zła, jestem beznadziejna.- przytuliłem
ją.
N:
Ej, mała! Przecież dobrze wiesz, ze tak nie jest. Wszystko się ułoży, mediami
się nie przejmuj, a Matt nie był tego wart.- głaskał ją po plecach.
Kika:
Właśnie, ze nic nie będzie. Wszyscy myślą że jestem uzależniona od kasyna i co
najważniejsze osądziłam Matta o zdradę, a tak naprawdę nic nie zrobił.- mówiła
tuląc się do mojego torsu.
N:
No i wiedziesz, nawet i lepiej. Nie widzę powodu do smutku.- próbowałem ją
wesprzeć, bo choć nie układa nam się dobrze to i tak jest mi bliska.
-
A teraz nie mażemy się.- odsunąłem ją od siebie i kontynuowałem:
-
Ogólnie to przyszedłem tu… No kurde…
Kika:
Do rzeczy Ni.- roześmiała się.
N:
Miałem zamiar podejść do ciebie i zapytać, czy masz wolny wieczór, ale
uświadomiłem sobie, że wieczór to za mało, więc chciałbym zapytać od razu, czy
masz dla mnie wolne całe swoje życie. Zapraszam na moje 22 urodziny!- zacząłem
wiwatować, bo chyba ostatnie zdanie nie było na miejscu.
Kika:
Kiedy?- uśmiechnęła się.
N:
Wyruszamy zaraz po koncercie.- byłem entuzjastycznie nastawiony do mojego
pomysłu.
Kika:
Dokąd?
N:
Las Vegas, mała!- zacząłem nią trząść.
Kika:
Puść, to boli.- powiedziała miedzy napadami śmiechu.
-
Zgoda, ale musze pogadać z Mattem, ze przyjadę dzień później.
N:
Nie pożałujesz mała.- ucałowałem jej policzek, po czym odprowadziłem ją pod
samą scenę.
Mam
nadzieje, ze ta chwila będzie trwać wiecznie.
***
Około
trzeciej w nocy wylecieliśmy w stronę Vegas. Wyczuwam ostre melo skoro leci ze
mną Kika i Louis.
Lokalizacja:
13 września 2015, Las Vegas, USA.
Zalecenie
od solenizanta, nie śpimy, balujemy! Właśnie odkryłam, ze Niall Horan, ten
właśnie Irlandczyk ma zaburzenia ADHD.
N:
To będą najlepsze urodziny!- powiedział uradowany gdy wysiedliśmy z samolotu.
Lou:
Oj, taaak!- skomentował Tommo.
Prawie
niezauważalnie udaliśmy się do samochodu podstawionego z tyłu lotniska i
stamtąd prosto do hotelu, który zarezerwował Ni.
N:
Szybko się rozpakowujecie i idziemy w miasto.- zarządził.
Kika:
Możemy się chociaż odświeżyć?- chyba zminimalizowałam jego zapał.
N:
Masz godzinę.- wskazał palcem, po czym się oparł i dodał.
-
Kobiety!.- za co od razu dostał kopniaka w kolano. Z przykrością stwierdzam, ze
to chore. Za co od razu go przeprosiłam.
***
N:
Wieczorem idziemy do klubu!- zarządził gdy w końcu opuściliśmy wesołe
miasteczko.
Lou:
Hola, hola! Może jakaś przerwa.- powiedział zmęczony Tommo.
N:
Odpoczniesz w grobie.- uśmiechnął się i ruszył dalej zostawiając mnie z Tommo.
Lou:
Od jakiś trzech godzin non stop pilnujesz swojego telefonu. Czekasz na coś?-
spojrzał na mnie.
Kika:
Czekam na jakąś odpowiedź od Matta. Niby się zgodził na świętowanie urodzin
Nialla, ale nie odzywa się.
Lou:
Zapewne pracuje.- uśmiechnął się wyciągając mój telefon i wkładając sobie Go do
kieszeni.
-
A teraz chodź, nie chcemy aby nasz Irlandczyk posmutniał.- podał mi dłoń i
biegliśmy do Niall, który stał teraz w kolejce po watę cukrową.
POV
Niall
Nikt
nie zepsuje moich urodzin i nikt nie popsuje mojego humoru. Właśnie jesteśmy w
drodze do najlepszego klubu w Vegas i moi przyjaciele chyba w końcu cieszą się razem
ze mną obecnością tutaj.
Lou:
Napijmy się dziś i dobrze zabawmy.- powiedział Lulus przed wyjściem z
samochodu.
Kika:
jestem za!- powiedziała Karolina, która jest dziś uśmiechnięta. I to mi się w
niej najlepiej podoba.
***
Kika:
Bądź sobą Ni.- uśmiechnęła się wyciągając w moja stronę rękę.
-
Spełniaj marzenia, twórz muzykę, bo to najpiękniejsza rzecz którą robisz i nie
opuszczaj mnie.- przytuliła się do mnie tak mocno, że prawie bym się
przewrócił. Odwzajemniłem uścisk i wyszeptałem do jej ucha.
N:
Mogę gubić się z Tobą w obcym mieście, kłócić się o 3 w nocy na przystanku.
Mogę też leżeć z Tobą na kanapie w Twoim bądź moim mieszkaniu. Z Tobą mogę
wszystko, a bez Ciebie nic.
---------------------------------------------------------------
Jest to ostatni rozdział z drugiej części. Niebawem powinien pojawić się Epilog.
Zastanawiamy sie również nad tym czy jest sens pisania kontynuacji. Jeśli tego chcecie, napiszcie do Nas i przekonajcie do TRZECIEJ CZĘŚCI! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz