Lokalizacja: 01
kwiecień 2015, Hotel w Cape Town, Kapsztad
POV Liam
Od wczoraj próbuje skontaktować się Zaynem. Wprawdzie
Malik nie należy już do zespołu, ale to nie oznacza, ze zrezygnuję z naszej
przyjaźni. Nawet na śniadaniu nie rozstawałem się z telefonem.
K: Co Ty Liam taki spięty?- zapytał Kamil.
Li: Czekam na telefon od Zayna.- odpowiedziałem.
K: I?
Li: Jak na razie milczy.
D: Milczenie i obojętność to największy egoizm, który
krzywdzi najbardziej.- wtrącił się Damian.
K: Zamknij się! Dołujesz!
D: Co ja takiego powiedziałem?
K: Już Ty dobrze wiesz co?!
- Jesteś taki bezmyślny.- zaczął kręcić głową.
Li: Damian ma rację. Krzywdzi najbardziej.
D: Widzisz Kamil! Grunt nie przywiązywać się do
niczego. Do czego się przywiążesz, to chciałbyś zatrzymać. A zatrzymać w życiu
nie można nic.- powiedział poważnie.
Może te wszystkie wypowiedzi Damian frustrowały mnie,
ale w głębi serca czułem, ze chłopak ma rację. Zayn się nie odzywa, odciął się
od wszystkiego jednym oświadczeniem. Fani szaleją, Louis się wkurwia, a ja
ratuję sytuację. Mam dość! Chce, żeby Zayn w końcu zabrał głos w sprawie
swojego odejścia, bo obu stroną ułatwi to dalszą współpracę.
POV Harry
Od wczoraj jesteśmy już w Kapsztadzie gdzie
odpoczywamy i nabieramy sił do dzisiejszego koncertu. Każdy z Nas jest
zbiegany, musimy pracować za pięciu. Dziś w nocy śnił mi się Zayn, że wrócił do
zespołu, ze było tak jak dawniej. Dlatego chciałbym wykrzyczeć całemu światu,
że jeśli masz być to będziesz. Mimo wszystko wierzę w Ciebie i w to, że
wrócisz. Poczekam ile trzeba. Dwa tygodnie, miesiąc, kilka lat, całe życie. Tylko
błagam Cię, nie spóźnij się.
- Siema stary!- usłyszałem za sobą głos Macieja.
H: Hej!
M: Co tam?
H: Wypoczęty, wyspany i przygotowany do koncertu, a
Ty?
M: Powiedzmy, ze nie do końca wsypany. Spaliśmy z Dawidem
tylko dwie godziny.
H: Dwie godziny?- zdziwiło mnie to.
M: Ta, maraton po klubach nocnych. Stary co tu się
wyprawia.
H: Nie chce wiedzieć!
M: I nawet dobre. Im mniej wiesz tym krócej Cię
przesłuchują.- uśmiechnął się gdy to powiedział.
POV Dawid
Siedziałem na tarasie i przyglądałem się ludziom w
hotelowym basenie.
Kika: Witojcie!- krzyknęła nad moim uchem Karolina, a
ja ze strachu aż podskoczyłem.
Kika: Ha ha ha!- śmiałą się jak głupia.
D: I co rżysz!
Kika: Bo to było śmieszne.
- Co robimy?
Kika: Coś fajnego.
D: Czyli?
Kika: Chodźmy na taras.
D: Jesteśmy.
Kika: Na ten duży przed basenem.- wskazała palcem.
D: Chcesz cały dzień się opiedzielać.
Kika: Chce spędzić cały dzień z przyjaciółmi.
D: Dobra, to robimy tak. Ja ide po Damiana, Kamila i
Liama, a Ty po Maćka, Harrego, Louisa i Nialla.
Kika: Może po Nialla pójdziesz Ty?
D: Chyba Cie powaliło.
- Ruszaj!- kopnąłem ją w tyłek i ruszyłem po
chłopaków.
Nawet nie trzeba było ich długo szukać. Cała trójka
siedziała jeszcze w restauracji i oglądali jakiś filmik na youtube.
D: Dobrze, ze Was znalazłem. Idziecie z Nami nad
basen?- powiedziałem prosto z mostu.
Cała trójka spojrzała na siebie, a po chwili Liam
powiedział:
Li: Za chwile dojdziemy.
POV Karolina
Znalezienie Maćka i Harrego zajęło mi najmniej czasu,
bo spotkałam ich po drodze.
Kika: Dokąd idziecie?
H: Jeszcze nie wiemy, a co?
Kika: Spotykamy się nad basenem za półgodziny.
Dołączycie się?
M: Hm…
H: Za chwilę będziemy.- odpowiedział Hazza.
Gdy ta dwójka została odhaczona na mojej liście
ruszyłam w dalszych poszukiwaniach. Louis z Lottie i Lou rozmawiali w lobby.
Zauważyłam ich w ostatnim momencie.
Kika: Idziecie nad basen?!- krzyknęłam.
L: A co tam się dzieje?- zapytała siostra Tommo.
Kika: Jeszcze nic, ale mamy zamiar spędzić miło czas w
swoim towarzystwie.
Lou: Za chwilę jesteśmy!- krzyknął Louis.
No to czyli pozostał mi jeden osobnik. Skoro nigdzie
Go nie było, recepcja, lobby, restauracja, siłownia to zapewne okopuje swój
pokój.
Pod drzwiami od jego pokoju dostałam palpitacji serca.
Będę sama. Serce zaczyna mi łomotać. Zbliża się atak paniki. O, Boże. Lecz tym
razem wiem, co powinnam zrobić. Pukam. Czekam. Czekam, aż minie. Aż otworzy.
Kika: Coś się stało?- było moim pierwszym pytaniem
jakie zadałam.
N: Co? Nic. Co Cię sprowadza.- próbował zmienić temat.
Kika: Idziemy nad basen i pomyślałam, ze może…
N: Nie, dzięki. Zostanę w pokoju.- nie pozwolił mi
dokończyć.
Kika: Może jednak.
N: Raczej nie.
Kika: No to może zostanę z Tobą.
N: Nie trzeba.
Kika: Ale…
N: Nie!- krzyknął.
Kika: Chyba jednak zostanę.
N: Niby dlaczego?
Kika: Miałam w życiu taki moment, w którym sama nie
wiedziałam co czuję. Kiedy gubiłam się we własnych myślach. Gdy kogoś mi
brakowało, ale wszystkich od siebie odrzucałam.
N: Sądzisz, ze kogoś mi brakuje?- udawał pewnego
siebie.
Kika: Sądzę, że chyba się trochę pogubiłeś, chyba
przestałeś ufać. Zapomniałeś która osoba to ta najważniejsza. Ale nie zostawię Cię,
będę z Tobą wtedy, kiedy krzyczysz mi prosto w twarz, że nie chcesz iść ze mną,
sprowadzę Cię siłą na właściwą drogę. Ale nie zostawię Cię…przyjacielu.-
ostatnie słowo wyszeptałam.
N: Skąd Ty niby tak wszystko dobrze wiesz, skoro sama
masz problem ze sobą.
Kika: Nie wiem. Już tak mam, ze troszczę się o innych.
N: Przeraża mnie czasami nasza relacja.
Kika: Dlaczego?
N: Kłócimy się, nie rozmawiamy ze sobą, a później
zachowujemy się jak stare dobre małżeństwo.
Kika: Jest takie fajne przysłowie „bez względu na to
jak na kogoś jesteś zły, zawsze kończysz na tym, że przebaczasz ludziom na
których Ci zależy”
N: Zależy Ci na mnie?- poruszył zabawnie brwiami.
Kika: Idziesz?- zmieniłem zdanie.
N: No dobra!
***
Gdy z Niallem dotarliśmy do basenu, większość ekipy
już tam była. Louis rozmawiał z siostrą. Harry dowcipkował z Lou, Kamil, Dawid
i Damian rozstawiali sprzęt z bandem 1D, Ron i Sam rozmawiali przez telefon,
Maciek żonglował piłką, Mark stał przy grillu, a my z Niallem zajęliśmy miejsca
przy jednym ze stolików. Czułam się jak w domu, a cała ekipa z dnia na dzień
staje się moja drugą rodziną, za którą tęsknie.
- Spójrzcie co mam.- powiedział Hazza podając nam
okulary słoneczne.
Kika: Są świetne.- ubrałam jedne z nich.
N: Poczekaj.- Niall zaczął mi kręcić włosy.
- Złap je tu.- pokazał mi ręka gdzie i zrobił mi
śmieszna fotkę.
Dużo się śmialiśmy, a gdy Sam oznajmił nam ze czas
ruszać na arenę wszyscy Go wygwizdaliśmy. No ale cóż, praca to praca.
***
Na
stadion ruszyliśmy trzema samochodami. I nie ukrywam, ze zabrałam się tym,
którym jechał Niall i Harry, bo z nimi najlepiej się dogaduje. No dobra, Horan
czasami mnie denerwuje i często się kłócimy, ale podczas przerwy to właśnie za
nim będę najbardziej tęsknic.
H: Nie
wierzę, to nasz przedostatni koncert.- powiedział Hazza rozsiadając się na
swoim fotelu wygodnie.
N: O
tak, teraz przerwa. Kurdę będę tęsknić.
H: Ja
też. Jakie plany na urlop?
N:
Chyba pojadę do Irlandii, ale jeszcze nie wiem. A ty?
H:
Londyn i LA.
N:
Super. Karola?
Kika:
Hmm..- wróciłam do rzeczywistości.
N:
Jakie plany na przerwę?
Kika:
Zaraz po koncercie w Dubaju lecę do Gdańska, a potem czeka mnie remont.
N:
Dlaczego do Gdańska?
Kika:
Do rodziny.
H: Nie
mówiłaś, ze jesteś z Gdańska.
Kika:
Nie pytałeś.
H:
Faktycznie, ale będziesz tęsknić?
Kika:
Oczywiście!
Pfff…-
wydobyłam z siebie gdy zauważyłam przed nami duży korek.
N: Co
jest?- zauważył Niall.
Kika:
Korek.
H:
Fuck! To sobie posiedzimy.
Od pół
godziny siedzimy w samochodzie grając w papier i nożyce.
Kika:
Ja tam w to już nie gram!- warknęłam obrażona.
N: Bo
przegrywasz, ha ha ha- moje uszy usłyszały ten specyficzny śmiech.
H: Nie
ogarnia, Horan dlaczego Ty wygrywasz?
N:
Jestem dobry! Yeah!
Lokalizacja: 01 kwiecień 2015, Stadion Cape Town,
Kapsztad
Na stadion dotarliśmy z
godzinnym opóźnieniem. Zmeczeni ruszyliśmy prosto za kulisy. Chłopacy już się
przygotowywali do występu gdy wpadłam do pokoju.
Kika: O losie!
K: Co jest?- zapytał
Kamil.
Kika: Tyłek mnie boli.
K: Mogę Ci Go
wymasować.- uśmiechnął się cwaniacko.
Kika: Ha ha ha!-
powiedziałam sarkastycznie.
- Gdzie reszta?
K: Liam poszedł gdzies
z Markiem i Andym, a Louis nie wiem.
Maszerowałam
korytarzami w poszukiwaniu Louisa. Po długich poszukiwaniach zauważyłam Go pod
oknem z telefonem przy uchu. Chciałam Go przestraszyć, ale w ostatniej
sekundzie usłyszałam jak mówi:
Lou: Nie wiem, znowu
straciłem jasność, niedawno myślałem, ze Cie kocham, potem byłem pewien, ze
nie, ale teraz znowu nie wiem, nic wyraźnego nie czuję.- chciałam się wycofać,
ale Tommo mnie zauważył. Lekko się uśmiechnął i powiedział niesłyszalnie, ze
mam poczekać. Gdy zakończył ta rozmowę, ja siedziałam na schodach czekając na
niego. Gdy pojawił się nade mną zapytałam:
Kika: El?
Lou: Taa..- usiadł
obok.
Kika: I jak?
Lou: Siak. Nie mam
pojęcia co czuje…- spuścił głowę.
Kika: To może… Albo
niee.- zrezygnowałam.
Lou: Mów!- nalegał.
Kika: Czasem trzeba
zamknąć stary rozdział i zacząć nowy… Pójść przed siebie i próbować nowych
możliwości bo świat jest pełen niespodzianek…
Lou: Tak jak zrobił
Zayn?
Kika: Tak jak… Dobra
nieważne. Chodź, idziemy do reszty.- wstałam i wyciągnęłam do niego dłoń. Złapał mnie za dłoń i ruszyliśmy do
garderoby. Przyjaźń jest wszystkim. Przyjaźń to coś więcej niż talent. Więcej
niż władza. Prawie się równa rodzinie. Nigdy o tym nie zapominaj.
***
Dzisiejsze show było
cudowne, niezapomniane i jedyne w swoim rodzaju. Bawiłam się świetnie, publika
również pozytywnie nastawiona do momentu, aż któraś z fanek nie pokazała
plakatu z napisem: Tydzień bez Zayna.
Kika: Ranicie!-
powiedziałam pokazując na plakat.
- My też tęsknimy, ale
nie zapominajcie, ze jesteśmy tu dla Was. Wesprzyjcie chłopaków i zacznijcie
żyć. Czasem trzeba zamknąć stary rozdział i zacząć nowy… Pójść przed siebie i
próbować nowych możliwości bo świat jest pełen niespodzianek… Chłopacy właśnie
to robią! Trzymajcie za nich kciuki!- zaczęłam śpiewać dalej.
Lokalizacja: 01 kwiecień 2015,Lotnisko Cape Town,
Kapsztad.
Zaraz
po koncercie ruszyliśmy w stronę lotniska. W Dubaju będziemy za niecałe
dziesięć godzin. Dubaj będę u Was 2 kwietnia!
Lokalizacja: 02 kwiecień 2015, Lotnisko w Dubaju
Po
dziesięciogodzinnym locie nie myślałam o niczym innym jak o wygodnym i
mięciutkim łóżeczko. Byłam zmęczona i wyczerpana lotem. Chłopacy się zdrzemnęli
w samolocie, ja nie zmrużyłam oka. Bałam się, ze spadniemy!
***
Spałam chyba do 15.
Sama już nie pamiętam. Obudził mnie telefon z recepcji hotelu potwierdzający
przybycie moich gości. Gości? Jakich gości? Ja nikogo nie zapraszałam na
koncert, a już na pewno nie do Dubaju. Jak tylko usłyszałam o tym, ze mam zejść
do recepcji. Nabrałam powietrza i ruszyłam do windy. Jak to będzie jakiś durny,
idiotyczny żart to zabiję wszystkich! Warczałam sama do siebie. Przy recepcji
stała chmara obcych mi ludzi, bez pozwolenia powiedziałam głośno do jednej z
recepcjonistek:
- Pani gośćmi zajęli
się już tamci mężczyźni.- wskazała na Nialla i Harego rozmawiającego z dwiema
stojącymi do mnie tyłem dziewczynami.
Wkurzona na samą siebie
ruszyłam w ich kierunku. W ostatnim momencie zauważyłam, ze znam te dziewczyny.
Kika: Kasia! Ila!-
krzyczałam i biegłam w ich stronę.
K: O Boże! Karola!-
przytuliła mnie moja przyjaciółka.
I: Ja też chce ją
przytulić!
H: Ej! A nas tak nie
witaliście.
I: Bo was nie znamy,
koleś?
K: Wyluzuj Kaś
I: Wkurwia mnie, bo się
przyczepił z tym tlenionym blondynem.
Kika: Ha ha ha! To
Harry i Niall. Chłopacy z One Direction.
I: Iii?
Kika: Moi szefowie.
Pracuje dla nich.
I: Współczuje!-
warknęła Ila i ruszyła do windy.
K: Sorry chłopaki! Lot
jej nie służy.- Ila próbowała naprawić sytuację po czym poszła w kierunku
dziewczyny.
Kika: No ja się zmywam.
H: Do zobaczenia mała!
Już odchodziłam gdy
podbiegł do mnie Niall.
N: Znajdziesz później
chwilę.- zapytał.
Kika: Coś się stało?
N: Chciałem pogadać.
Kika: Nie wiem,
spróbuję.
Ruszyłam w kierunku
swojego pokoju przy którym stały dziewczyny.
I: Nareszcie, ile można
czekać.
Kika: Już się tak nie
stresuj.
I: Nie stresuję się,
wkurza mnie ten loczek.
K: Może się zakochałaś?
I: Pierdolnij się w
łeb!
Kika: Dobra, wyluzujcie.
Stęskniłam się za Wami.- przytuliłam obie na raz.
I: Ja też..
K: Ja jeszcze bardziej.
Kika: Dobra, ale teraz
szczerze. Jak się tu znalazłyście?
K: Maciek z Nami pisał
ostatnio na fb i Nas zaprosił.
Kika: Zabiję Go!
I: Nie cieszysz się?
Kika: Ze mi nie
powiedział, głupole!
I: Opowiadaj co u
Ciebie.
Kika: Wszystko w
porządku.- powiedziałam dość odważnie.
K: Ta, jasne. A tak
serio?
Kika: Najgorzej jest
wieczorami, gdy siadam na łóżku i czuję, ze tak na serio nie mam nic.-
powiedziałam z prawdą.
I: Jeszcze
nie podniosłaś się po Calcumie?
K: A co z Maxem?
Kika: Obaj to jedna
wielka pomyłka. Kurde dziewczyny, całe życie miałam ciężkie i wciąż tak jest, mam
pecha do miłości i dobrze to wiem, a wyjebane po całości na te wszystkie złości
wiesz?
I: Wiem!
K: Jestem tego pewna, kiedyś
w końcu wszystko się ułoży, podniesiesz głowę i znajdziesz swojego księcia.
Kika: Powinnam
powiedzieć dzięki!- roześmiałyśmy się w trójkę.
- Jak długo zostajecie?
K: Posłuchamy jak
śpiewasz.
Kika: Żartujecie?
I: Nie, koncert w
Dubaju jest Nasz, a potem na Gdańsk.
Kika: Ow yeah!
Do 20 siedzieliśmy w
moim pokoju i rozmawialiśmy o tym jak minęła im podróż, co zmieniło się w ich i
moim życiu od ostatniego naszego spotkania. Te dwie debilki znam od gimnazjum,
zawsze trzymaliśmy się razem. Razem z Ilą zawsze byliśmy te narwane, a Kaś nas
zawsze dystansowała.
Kika: Dobra, to teraz
mów Kaśa co u Wojtka.- dziewczyna spojrzała na Kasie.
K: Oświadczył mi się!-
krzyknęła na cały pokój.
Kika: Żartujesz?
I: Nie! Zygam tęczą!
Kika: A u Ciebie Ila?
I: Jak zawsze!
Kika: Czyli?
I: Nie wiem czy Tomek
to tak na serio.
I: I jest.
Kika: Ale z
przywilejami?- zapytałam poruszając brwiami.
I: Tak to tylko Ty się
bawisz.
Już miałam jej coś
odpowiedzieć, ale ktoś zapukał do moich drzwi.
K: Pójdę zobaczyć!-
krzyknęła Kasia i ruszyła do drzwi. Ilona zaraz ruszyła za nią.
I: No hej!- usłyszałam
głos Ilony.
- Je je.. jest Karola?-
usłyszałam jak ktoś się jąka.
I: A co?
- Chce z nią pogadać.-
o kurna to Niall, poznałam po głosie i ruszyła do niego.
Kika: Jestem!-
uśmiechnęłam się do niego.
K: Co taki spięty
jesteś?- zapytała Go Kasia.
I: Zakochałeś się?
N: Ja, nie!- zaczął się
tłumaczyć.
Było mi głupio, ale co
miałam zrobić. Spojrzałam tylko na niego smutnym wzrokiem. Niby nic nie czuję
do Nialla, ale było mi przykro, ze nikt mnie nie zauważa. Chłopak zaczął mi się
przyglądać, ze zdenerwowania odwróciłam wzrok.
N: Będzie moją żoną.-
wypalił po chwili. Momentalnie spojrzałam znów na niego.
I: To oświadczyny?-
zapytała Ila.
N: Rezerwacja.-
powiedział patrząc mi w oczy.
K: No to musisz się
stary spieszyć.- Kasia klepnęła Go w plecy.
- Chodź Ila, czas się
rozpakować.- szarpnęła moją przyjaciółkę za rękę. Zostaliśmy sami patrząc sobie
w oczy. W te niebieskie oczy.
N: To, to, to było…
N: Ale…
Kika: Moja babcia
często powtarzała mi: Nigdy nie ufaj mężczyźnie. Nigdy nie mów mężczyźnie
wszystkiego, dziecko - on i tak tego nie doceni, a będzie chciał więcej i
więcej - i to ty będziesz zawsze tą złą. Gdy dasz mu wszystko, co ci zostanie?
Musisz mieć swój kawałek siebie, jakiś mały sekret, choćby dotyczył tylko tego,
jaką marmoladę lubisz najbardziej. Bo kiedy będzie naprawdę źle, będziesz mogła
schować się z tą marmoladą i w jej smaku odnaleźć lekarstwo na twoje łzy.
N: Nie sprawię, ze
będziesz płakać.
Kika: Nie obiecuj, już
raz nie dotrzymałeś słowa. Mów lepiej co Cię sprowadza.
N: Chciałem Cię raczej
Was zabrać jutro na jacht.
Kika: Jacht? Was?
N: Tak, Ciebie i
Twoje koleżanki. Wynajmujemy z chłopakami jacht.
Kika: Nie wiem.
I: Zgódź się!-
krzyknęła Ilona podsłuchująca naszą rozmowę.
K: Przecież Ty
pozabijasz wszystkich?
I: Będę grzeczna, ale
jedźmy!
Kika: Przemyślę to, Niall.
N: Czekam na Twoją
odpowiedź.- podszedł do mnie z zamiarem pocałowania mojego policzka.
I: Ej! Koleś! Nie
zapędzaj się, na razie jesteś na etapie rezerwacji.- powiedziała Ila.
Niall zmieszał się, ale
nic nie powiedział. Ze smutna miną ruszył do drzwi. Po jego wyjściu cała noc
rozmawialiśmy z dziewczynami, próbowaliśmy nadrobić stracony czas.
POV Niall
Chciałem jutro zaprosić
Karolinę na jacht. Plany pokrzyżowały tylko przyjazd jej koleżanek. Niby
cieszyła się z ich obecności, widać, ze dobrze się znają, ale myślałem, ze
spędzimy ostatnie dni razem. Znowu czuję obawy, ze nie będzie miała dla mnie
wystarczająco dużo czasu. Uwielbiam z nią rozmawiać, ale co z tego jak mamy Go
dla siebie bardzo mało.
Lokalizacja: 03 kwiecień 2015, Dubaj
Tak jak Niall mówił
wczorajszego wieczora wraz z całym bandem 1d,stylistkami i moimi przyjaciółmi wybraliśmy się do potu w którym czekał już na nas jacht wynajęty przez Horana.
nie wiem dlaczego,ale blondyn był dziś przesadnie miły dla każdego. nawet dość
dobrze znosił humorki Ili. gdy dotarliśmy na miejsce zbiorki czekała już na
nas większość ekipy. Już mieliśmy wchodzić na pokład gdy okazało się ze nie ma
pomysłodawcy wypadu.
H: Widział ktoś Nialla?
Li: Myslalem,ze zabral
sie z Toba.-powiedzial zaniepokojony Liam do naszego loczka.
H: A ja, ze zabral sie
z Kika.
Kika: Dlaczego niby ze
mną?- byłam zdziwiona.
H: No pomysl. zawsze jezdzicie
razem.
Kika: Nie zawsze.-
zaczelam protestowac.
H: Od pobytu w Tokio
jestescie nierozlaczni.- mówił dalej.
Kika: No i?
H: No i to..- pokazał
swoje dołeczki.
Lou: Jednym słowem
Horan zaginął w akcji..
I: To może ktoś do
niego zadzwoni.- wtrąciła się Ilona.
Lou: Dzwoń!- powiedział
w moją stronę Louis.
Niechętnie wyciagnełam
z kieszeni telefon i poszukałąm kontaktu Nialla. Całą ekipa przyglądała mi się
z uwagą. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci i kolejny.
Kika: Nie odbiera.-
powiedziałam gdy ktoś podniósł w końcu słuchawke.
N: Już jadę!- wrzasnął
mi do ucha.
Kika: Pospiesz się,
czekamy.
Po pieciu minutach z
czarnego już czwartego SUVa wysiadł długo oczekiwany blondyn z torbą z Mc’a
Lou: Teraz już wiemy
gdzie był.- powiedział uradowany Tommo.
N: Przepraszam, długie
kolejki były, a ja strasznie byłem głodny.- uśmiechnął się idąc w naszym
kierunku.
Li: A my się
zamartwiamy!
N: Nie trzeba Liam,
jestem bezpieczny.
H: Karola już zawału
dostawała.
N: Naprawde?
Kika: Nie!
H: Tak!
Kika:Nie!
I: Możecie skończyć! To
idiotyczne!
N: W takim razie to dla
Ciebie.- podał mi torebkę z McDonalda.
Kika: Co to?
N: Zobacz.- uśmiechnął
się.
Otworzyłam torbe, a w
niej była moja ulubiona sałatka.
Kika: Dziękuję, ze
pomyślałeś.- uśmiechnełąm się gdy reszta ekipy cały czas nas obserwowała.
N: Właściwie to myslę o
Tobie codziennie.
- Uuuu!- wszyscy
zaczeli wydobywać z siebie.
Kika: Może już lepiej
idźmy!- pogoniłam całe towarzystwo, a sama spóściłam wzrok i szłam zaraz za
Kasia i Iloną. Obok mnie szedł Niall, który trzymał się dość blisko. Wręcz
wchodził w moją osobistą przestrzeń.
***
Gdy jacht wypłynął w
szerokie wody zajęłam leżak obok Lou i Lottie. Cale towarzystwo bawiło się świetnie, każdy z każdym rozmawiał i dużo się śmiał. Liam i Hazza wrzucili
Louisa do basenu. Dziewczyny poszły po drinki gdy ja czekałam na ich powrót
czytając jakąś książkę.
N: Co jest piekna?-
przede mną stanął blondyn o niebieskich oczach.
Kika: Nie jestem
piękna.- powiedziałam poważnie.
N: Dobra. Przepraszam. Od
nowa.
- No to co jest
przepiękna.- nie wytrzymałam i uśmiechnełam się.
- Jednak potrafisz się
uśmiechać.
Kika: Ha ha ha!
K: Ooo kogo my tu
mamy.- powiedziała Kasia podajac mi drinka.
N: Też się cieszę.
Lotie, Lou T, Kiasia i
Ila zajeły swoje miejsca.
I: Siadaj blondas!-
powiedziała Ila.
K: O tak, słońce
zasłaniasz.
Niall usiadł w moich
nogach.
Kika: Ej, ej! Nierówno
się opalę.
N: Sorry!- zrobiło mi
się go przykro.
Kika: Chodź tu.-
złapałam Go za rękę i posadziłam za sobą. Teraz Niall opierał się o leżak, a ja
o jego rozgrzaną klatkę piersiową. W pewnym momencie Horan oplótł swoje ramiona
wokół mojej szyi. Dziś potrzebne są mi tylko ciepłe i szerokie ramiona, które
zdołałyby przytulić na tyle mocno, by zgnieść wszystkie problemy, niemoralne
nadzieje i marzenia. To było coś niesamowitego. Czułam się bezpiecznie.
Lou: Idziemy popływać w
Zatoce.
Tak jakoś wyszło, ze
wszyscy poszuli oprócz mnie i Nialla.
N: Co czytasz?
Kika: Zostań jeśli
kochasz.
N: Oglądałem film.
Kika: Ja wolę książkę.
N: Fajne nawet te twoje
koleżanki.
Kika: Wiem. Chociaż
kiedys ich nie doceniałam.
N: Nie? Dlaczego?- był
zdziwiony.
Kika: Nie byłam wtedy
do końca zdrowa. Nie chciałam im psuć zabawy. Zawsze cos psuję, chociaż
dziewczyny mówią, ze jestem ich przyjaciółką to może i jestem, ale nie jestem
najważniejsza dla nikogo. Czuję się jak dodatek. Jak z kimś piszę, słyszę w
myślach:” jebie mnie to, czego do mnie piszesz”
N: To napisz do mnie.
Kika: Jesteś uroczy,
ale…
N: Ale nie skorzystam,
bo nie chce się narzucać. Słabo, co?
Kika: Chujowo.
N: Nie przeklinaj, tyle
razy Cie prosiłem…- zaczął mnie dusić.
Kika: Nie przeklinam.
Opisuję swój stan. Nie znam lepszego słowa.
N: Chce być Twój!-
wypalił bez zastanowienia.
Kika: Ha! Jesteś
pijany!- zaczełam głaskać Go po nodze.
N: Nie! Chce być tylko
Twój.Nie jestem pijany, nie jestem uwalony, mówię poważnie.
Nie wiedziałam co
powiedzieć wiec wróciłam do czytania. Z czasem zasnełam w ramionach
Irlandczyka. Wolałabym spać na jego ramieniu niż na tysiącach poduszek.
POV Niall
Karolina zasnęła w
moich ramionach, a ja nie miałem innego wyjścia jak zostać z nią. Wszyscy bawili się albo w zatoce, albo w basenie. Nie narzekałem, miałem dobry widok na
wszystkich i dobre towarzystwo.
Ostatnie dwie godziny
spędziłem przyglądając się moim przyjaciołom jak bawią się świetnie w swoim
towarzystwie. Czy zalowalem? Niekoniecznie. Kolejna warstwe smiechu przerwala poruszajaca
sie dziewczyna na mojej piersi.
N: Dzien dobry!- powiedzialem
gdy zaczela sie przeciagac.
Kika: O Boze!-
podskoczyla.
- Przestraszyles mnie.
N: Przepraszam, nie
chcialem.
Kika: Co ty tu
robisz? Dlaczego nie bawisz sie z
reszta.- byla zdziwiona.
N: Bo siedze z Toba.
Kika: Jak dlugo spalam?
N: Dwie godziny.
Kika: Co? Siedziales ze
mna dwie godziny.
N: W sumie to tak.
Kika: Dlaczego?
N: Powiedzmy,ze nie
dalas mi wyboru.
Kika: Nie rozumiem.
N: Nawet jeśli
chciałbym się z nimi bawić to nie mógłbym, bo spałaś na mnie.- powiedziałem
zadowolony z siebie.
Kika: O jezu! Niall
mogles mnie obudzic. Przeze mnie nudziłeś się.
N: Nie nudziłem się.
Milo spedzilem czas.
Kika: Sluchajac jak
chrapie?
N: Wtulajac w moja
piers.- widzialam na jej twarzy zaklopotanie i rumieniec.
- Rumienisz sie?-
usmiechnalem sie.
Kika: Nie prawda.
N: Prawda.
- Niall chodz tu!-
uslyszalam glos Hazzy. Odwrocilem sie i ujrzalem mojego przyjaciela przy barze.
N: Ehmmm ....
Kika: Idz!- wskazala
reka na loczka.
- Nie pozwol mi czekac.
N: Poczekaj tu, zaraz
wroce.- pocalowalem jej policzek i ruszylem do przyjaciela.
POV Karolina
L: Jak się spało?-
zapytała Lottie.
Kika: Nawet dobrze.
K: Dziwnie by było
gdybyś powiedziała,ze nie.-dodała Kas.
I: Oslinilas mu cala
pierś.
Kika: Co? Nie! Ila jestes
obrzydliwa!- krzyczalam.
I: Ale to jest prawda.-
wszystkie wybuchnely niepochamowanym smiechem.
POV Niall
H: Nie patrz tak na
nia.- przerwal cisze Hazza.
N: Co?
N: Wcale nie!-
powiedzialem stanowczo.
H: To jak uzasadnisz to,ze
bujasz w oblokach.
N: Nie bujam!
H: A te salatki tylko
dla niej.
N: Lubi je,a zreszta
gdybyś powiedział to bym tez ci je przywiózł.
H: To nie chodzi o to.
Kika nie prosila.
N: Wyluzuj Hazz. Moge
Ci vos powiedziec?- zapytalem.
H: Pewnie, wiesz ze
zawsze mozesz na mnie liczyc. Jestesmy jak bracia.
N: Ale obiecaj,ze nie
bedziesz sie smiac i nikomu nic nie powiesz.
H: Obiecuje!
N: Dzis w nocy snilo mi
sie, ze że jesteśmy razem. Dopiero przy śniadaniu zdałem sobie sprawę, że to
tylko sen. Śniadanie smakowało rozczarowaniem.
H: Boze Niall,
przerazasz mnie!
N: Wiem, uwierz ze sam
siebie przerazam.
- Alaaaa! Louis nie!
Prosze!- uslyszalem za plecami glos brunetki z Dream. Szybko sie odwrocilem i
zdazylem tylko powiedziec.
N: Cholera!- zaczalem
biec w strone Louisa, ktory mial zamiar wrzucic Karoline do zatoki.
N: Louis! Niee!- nie zdążyłem, bo dziewczyna była już w
wodzie. Natychmiast wskoczylem do wody na ratunek dziewczynie,ktora byla od
dluzszego czasu pod woda. W ostatniej chwili udalo mi sie ja zlapac i wyplynac.
N: Pomóżcie!-
krzyknąłem do przyglądających się chłopaków. Zareagowali natychmiast. Louis
chwycil dziewczyne i umiescil ja na lezaku. Hazza pomogl mi wyjsc z wody.
Szybko ruszylem do lezaka i kucnalem przy Katolinie.
N: Jak sie czujesz?
Kika:
Do...dob...dobrze- zaczela kaszlec.
I: Prosze!- Ila podala
dziewczynie wode.
Li: Co tu sie stalo?-
Liam pojawia sie zawsze gdy sa klopott.
N: Karolina wpadla do
wody.
K: Nie wpadla tylko
ktos ja wrzucil- Kasia zlowrogo spojrzala na Louisa.
L: Ta i byl to moj
dorosly brat.- Lottie rowniez zabrala glos.
Kika: Nie ma za co..
Nie wiedziales.
Lou: Czego?
N: Karolina nie potrafi
plywac.- warknalem wsciekly na najstarszego mojego brata.
H: Jak to? Przeciez
surfuje.
Kika: Owszem,ale
niebpotrafie plywac.
Li: To jest mozliwe? -
zapytal Liam.
I: Jest specyficznie
uzdolniona pod tym wzgledem.
POV Karolina
Po przygodzie w wodzie
resztę popołudnia spędziłam pod czujnym okiem niebieskookiego blondyna. Skakal nade mna jakbym była mała dziewczynka.
Do portu dopłynęliśmy po godzinie 18. Byliśmy zawiedzeni faktem,ze na miejscu
czeka na nas mnóstwo dziennikarzy i fanów.
K: A mialo byc tak
pieknie.- zaczal marudzic Kamil.
M: Nie marudz!-
odpowiedzial mu Maciek.
D: Wlasnie to nasza
praca.
D: Na ktora sam sie
zdecydowałeś.- Dawid poparł Damiana.
Nic nie
mowilam,ruszylam przodem w kierunku fanów, którzy cieszyli się, ze mogli Nas
zobaczyc. Rozdaliśmy kilka autografów i ruszyliśmy do hotelu.
Lokalizacja:
03 kwiecień 2015, Hotel w Dubaju.
Zmęczone wpadliśmy do
pokoju i pierwsze co zrobiliśmy to wygodnie rozłożyliśmy się na łózko.
I: Co robimy?- zapytala
Ila.
K: Lezymy.
I: Pytam co po tem.
Kika: Nie wiem jak wy
ale ja nie mam na nic sily.
I: A czym się tak
zmęczyłaś? Spaniem na Horanie czy nurkowaniu?- podniosla brew do gory.
K: Odpuść jej. Jutro ma
koncrt i duzo pracy, a Ty bedziesz wylegiwac sie do gory tylkiem.
- Proszę, zabawmy się.-
nalegała.
K: Dobra, pojde z Toba.
A Ty Kika odpocznij.- plan Kasi byl tym wymarzonym.
Kika: Jestes pewna?
K: Oczywiście. a
zresztą nie widzę innego wyjścia. Ty musisz sir zabawic, a Ila wyszalec.
Kika:: Poprosze
Harrego,aby Wam towarzyszyl.
I: Nie trzeba,
poradzimy sobie bez niego.
Kika: Dalegam.- bylam
uparta.
I: No dobra.
Dziewczyny wyszly do
klubu w towarzystwie ochroniarzy i Harrego Stylesa, a ja rozlozylam sie
wygodnie na swoim lozku. Wlaczylam telewizor i zaczelam przerzucac kanaly
telewizyjne. W ostatnim momencie natrafilam na mecz Derby County. Zawsze
uwielbialam ta druzyne, moze dlatego,ze moj poprzedni szef Robert jest ich
fanem. wprawdzie nigdy nie bylam na.ich meczu. mam nadzieje,ze kiedys to
nadrobie.
POV Niall
Po powrocie z
dzisiejszej wyprawy utknąłem w swoim pokoju. nie z przymusu, bardziej z chęci
spędzenia czasu przed telewizorem. otworzyłem sobie piwo, rozsiadłem wygodnie kanapie i skupiłem się na meczu mojej ulubionej drużyny.
Li: Co robisz?- do
mojego pokoju bez pukania wtargnął Liam.
N: Ogladam mecz. Cos
sie dzieje?
Li: Nie mow,ze Derby.
N: Po co pytasz skoro
wiesz.
Li: Nie wiedzialem,ale
sie domyslilem po tym gdy dwa pokoje dalej rowniez bylem zmuszony zeby Go
ogladac.
N: Co jest dwa pokoje
dalej?- zapytalem parzac w telewizor.
Li: Pokoj Karoliny.
N: Dziewczyny tez
ogladaja mecz?
Li: Powiedzmy,ze jedna.
N: Kto?
Li: Glupie pytanie.
N: Fakt. A gdzie
reszta?
Li: Haza zabral ich do
klubu.
- Niall?
N: Hmmm...
Li: Wyłącz ten odbiornik.
N: Ale ogladam Li.
Li: To idz do Kiki.
N: Dlaczego?- zdziwila
mnie prosba mojego bff.
Li: Ogladacie ten sam
mecz, w tym. samym miejscu, o tej samej godzinie. N: Iii?
Li: Moglibyscie
oszczedzic troche pradu.
N: Ha ha ha!
Zrozumialem.
POV Karolina
W trakcie przerwy w
meczu usłyszałam pukanie. Ubrana w piżamę zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam otworzyć.
N: Nawet nie pytaj.
Liam zwariował.
Kika: Zwariowal?
Dlaczego? - nie dowierzalam.
N: Stwierdził, iż skoro
oglądamy ten sam mecz w tym samym miejscu możemy oszczędzić trochę prądu i
oglądać na jednym odbiorniku.
Kika: Okej, rozumiem.
Wskakuj!
N: Zabrałem ze sobą
trochę jedzenia. Mam nadzieje, ze niebjestes zla.
Kika: Spoko. Chodz do
sypialni.
N: Ogladasz w lozku?
Kika: To cos zlego?
N: Nie, ale to znacxy, ze nie moge jesc.
Kika: Niby dlaczego?
N: Jak jem to krusze.
Kika: Ja tez.
N: Nie wyśpisz sie.
Kika: Zawsze tak robię
i nie narzekam.
Nastala cisza, a Niall
wskoczyl na moje lozko.
Kika: Przemysle to, a
teraz ogladaj.- zaczelismy sie smiac.
Caly czas przezywalam
mecz rowniez zagorzale jak Niall, ale gdy przyszla 80 minuta Horan zasnal. Po
zakonczonym meczu zgasilam odbiornik i polozylam sie obok Irlandczyka.
Przeczesalam reka jego wlosy i wypowiedzialam wers jednej polskiej piosenki.
Kika: Jeszcze jeden raz
spotkać Ciebie
jeszcze jeden raz tonąc
w niebie, jak w tamten dzień i noc, co nam zabrała sen, jeszcze jeden raz plaża
pusta, jeszcze jeden raz nie zapłoną usta.
A potem również
zasnęłam
------------------------------------------------------------
Witajcie,
przepraszamy, ze rozdział pojawia sie tak późno... 23:54 to już prawie kolejny dzień. Opóźnienia i błędy spowodowane jest brakiem czasu i swiętami... Mam nadzieję, ze nam wybaczycie. Obiecujemy, ze juz więcej sie to nie powtórzy.
Kolejny rozdział pojawi sie w pierwszy dzień świat o podobnej porze.
Pozdrawiamy!
P.S. Zyczymy Wesołych Świąt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz