Lokalizacja: 07 kwiecień 2015, Kartuzy, Polska
Tak jak Ania mówiła,
dzisiejszy dzień spędziłam w towarzystwie swojej mamy. Po śniadaniu wybraliśmy
się w godzinna podróż do Gdańska. Kiedyś myślałam, ze nigdy nie nauczę się
jeździć lewa strona, teraz udrękę sprawiała mi prawa strona.
M: Może Cię zmiennie?-
zapytała mama gdy kolejny raz włączając się do ruchu pomyliłam pas.
Kika: Nie, nie trzeba.
Wszystko pod kontrola.
M: Jak chcesz.- nie
dążyła tematu, a ja dalej próbowałam skupić się na prawidłowej jeździe.
Po długiej męczarni w
końcu udało mi się zaparkować na parkingu pod jedna z Gdańskich galerii
handlowych.
M: To co najpierw
maraton po sklepach, a potem obiad.
Kika: Zgoda! -
uwielbiam zakupy w towarzystwie mamy.
Co o niej myślisz? Dobrze w niej wyglądam? Chyba nie ten kolor?
Mogę prosić rozmiar mniejszy? W jakiej cenie? Czy to mnie nie pogrubia?- takie
pytania towarzyszyły nam przez trzy godziny spaceru po największych sklepach w
Gdańsku. Czy narzekam? Nie ma na co. Zostałam właścicielka trzech par butów, dwóch
sukienek, pięciu bluzek, trzech marynarek i dwóch par spodni.
Kika: Wymiękam...- powiedziałam do mamy po wyjściu z kolejnego
sklepu.
M: Kawa i ciastko czy obiad? - spojrzała na
mnie dobrze wiedząc co wybiorę.
Kika: No raczej, ze
oba.- posłałam jej szczery uśmiech.
M: Moja córcia nic się
nie zmieniła.- przytuliła mnie i ruszyliśmy w poszukiwaniu odpowiedniej
restauracji.
Obładowani w nasze
dzisiejsze zdobycze wtargnęliśmy z uśmiechem do restauracji serwującej sushi.
Pochłonęłam jak najszybciej go co było na moim talerzu, nie dlatego ze bałam
się, ze ktoś mi to zje, ale byłam ogromnie głodna.
M: To co? Zobaczymy
jeszcze te sklepy na piętrze i kawa?- zaproponowała mi mama.
Kika: Zgoda.
Jeszcze przed ruszeniem
w kolejny długi maraton zanieśliśmy torby do samochodu. Gdy zaliczyliśmy trzeci
sklep z ośmiu pewna grupa młodych ludzi podeszła do mnie.
- Przepraszamy! Kika z
Dream? Nowego supportu One Direction?
Kika: Tak?!
- O Boże! - zaczęły
krzyczeć.
Kika: Csiii... Błagam
Was, jestem tu prywatnie. Chce być anonimowa i dokończyć zakupy.- zaczęłam się
tłumaczyć.
- Możemy prosić o
autograf i zdjęcie.- zapytały.
Kika: Dobrze.- katem
oka zauważyłam moja matkę, która przyglądała się mnie i wianuszkiem dziewczyn
przez które byłam oblegana. Po krótkiej rozmowie jak się okazało z Directioners
ruszyłam do kolejnego sklepu. Chciałabym powiedzieć, ze moje dalsze zakupy
wyglądały nadal normalnie, niestety... co chwile czułam na sobie wzrok młodych
ludzi.
M: Mam dość tych
wszystkich ludzi! Chciałam iść na zakupy z córka, a nie gwiazda.
Kika: Przepraszam!- spuściłam
głowę, bo było mi przykro. Nie chciałam zepsuć mamie naszych zakupów.
M: Tu córcia nie chodzi
o Tobie. Zgubmy ich i idźmy na ta cholerna kawę i tuczące ciacho.- złapała mnie
za rękę i ruszyliśmy przed siebie.
Nawet dość szybko udało Nam się zgubić ogon. W
kawiarni usiedliśmy w najciemniejszym kacie i delektowaliśmy się cisza.
M: Tak jest zawsze?
Kika: Nie wiem,
pierwszy raz się z tym spotkałam.
M: Pierwszy?- zdziwiła się.
Kika: No tak. Wprawdzie
widziałam jak fani oblegają chłopaków z 1D, ale mnie zauważono dopiero dzisiaj.
M: A jak Ci tam jest?
Kika: Gdzie? W Londynie
czy trasie?
M: Tam i tam.
Kika: Hmmm... Londyn to
chyba moje miejsce na ziemi, a trasa jest przerażająca i szalona, ale przyzwyczaiłam
się do tego mega wielkiego show.
M: A miłość? Znajdujesz
w tym całym zgiełku na nią czas?
Kika: czas jest.
Wystarczy spojrzeć na Liama i Sophie, Damiana i Zuzę, Macieja i Etykę czy nawet
Perrie i Zayn.
M:: Chodzi mi o Ciebie.
Kika: Jeśli pytasz czy mam
chłopaka to nie.
M: A te plotki w
mediach?
Kika: Jakie plotki?- zdziwiłam
się.
M: Yyyy... jak Ci to powiedzieć.
Mówią, ze to Ty rozbiłaś związek Louisa z El, spotykasz się z Gazem z Geordie
Shore, największego Casanovy na Wyspach no i teraz o bliskich relacjach z
Niallem. Podobno z nim mieszkasz.
Kika: Co? Louis zerwał
z El przed naszymi bliższymi relacjami, Gaz ma dziewczynę. Poznaliśmy się w
Londynie i zaczęliśmy tylko przyjaźnić, a Niall przygarnął mnie gdy miałam
problemy mieszkaniowe, jest cudownym człowiekiem, zabawnym i bardzo kochanym.
M: Jak mówisz o nim to
oczy Ci się świeca.
Kika: Nie prawda.
Po kawie wybraliśmy się
z mama jeszcze do kina. Po dwu godzinnym seansie ruszyliśmy w drogę powrotna.
Teraz pozwoliłam mamie prowadzić auto Michała, bo w mojej głowie brzmiały słowa
mojej matki: " Jak o nim mówisz to oczy Ci się świeca".
O 22 leżałam już w
swoim lóżka. Ten dzień był meczący. Chce spać!
Lokalizacja:
08 kwiecień 2015, Augusta, USA
Od dwóch dni przebywam
w USA, w Auguście gdzie oglądam turniej golfa. W tym roku nie przebywam tu
sam, towarzyszy mi przyjaciel,
czworonogi Bogus. Ten uroczy szczeniak
szybko skradł serca moich przyjaciół. A Mark meczy tego biednego pieska, a
Bogus nie ma nic przeciwko.
M: Skąd masz tego psa?-
zapytała Mark gdy czekałem na śniadanie.
N: To jest pies Karoliny.
Zajmuje się nim gdy przebywa w trasie i teraz u rodziny.
M: W trasie? - zdziwił
się Mark
N: Bogdan mieszka u
mnie z Williem gdy oboje jesteśmy w trasie.
M: A już myślałem, ze
czas zainwestować w okulary.
***
Po południu wraz z Markiem
wybraliśmy się na pole golfowe. Uwielbiam spędzać czas z tym facetem.
M: To co młody, dziś
chcesz dostać baty?- zapytał gdy miał oddać strzał.
N: Nie bądź taki
pewny!- uśmiechnąłem się do Niego.
Biedny Mark, nie
wiedział, że dziś przegra. Kolejny raz.. Biedactwo!
***
Po powrocie z pola bylem
głodny jak wilk. Dobrze, ze w hotelu czekała na mnie moje ulubione danie. Jadłem
aż mi się uszy trzęsły. Musiałem zmieścić w swoim brzuchu jak najwięcej, bo
takie obiady tylko tutaj.
Wieczorem wraz z przyjaciółmi
wybrałem się do naszego ulubionego PUBu na piwo. Dużo rozmawialiśmy, zazwyczaj
opowiadaliśmy sobie śmieszne historie z trasy.
M: Ej! A Karola wie, ze
nie pojechałeś do USA sam?
N: O kurwa! Zapomniałem!-
trochę spanikowałem. Natychmiast wyjąłem z kieszeni telefon i wystukałem smsa.
Do Kika J
Zabijesz mnie, ale chciałem dobrze. Zdecydowanie zapomniałem
o Tobie i o tym aby Cię uprzedzić ze lecę do USA na turniej golfowy.
Natychmiast dostałem zwrotnego smsa.
Od Kika J
Dopiero wylatujesz czy już tam jesteś. Spróbuje ogarnąć
kogoś zaraz aby odebrał Bogdana.
Do Kika J
Jestem od dwóch
dni. Nie musisz się martwic, Bogdan jest ze mną. Nic mu nie jest.
Od Kika J
Co, kurwa?! Zatrujesz sobie teraz? Jak to Bogdan jest
w USA. To jakiś cholerny żart! Horan!
Do Kika J
Nie denerwuj się. Wszystko jest w porządku, Bogus zadomowił
się w hotelu, wszyscy Go pokochali, a Mark się nim opiekuje. Jednym zdaniem:
Bogdan żyje!
Od Kika J
Masz mnie wkurwionego. Porozmawiamy o tym jak wrócę do
Londynu.
Już nic nie odpisywałem,
wiedziałem, ze Kika musi ochłonąć. A dalsza konwersacja spowodowałaby, ze oboje
moglibyśmy powiedzieć cos co potem będziemy żałować. Wróciłem do rozmów z przyjaciółmi,
a po udanym wieczorze do lóżka w którym spal już Bogdan.
Lokalizacja: 09 kwiecień 2015, Kartuzy, Polska
Dzisiejszego poranka
myślałam, ze jestem sama w domu. Zaskakującym faktem była muzyka dobiegająca z
pokoju mojej najmłodszej siostry. Postanowiłam zobaczyć co robi. Zapukałam do
jej drzwi i czekałam aż powie, ze mogę wejść.
M: Nie ma mnie!
Spieprzaj!
Kika: Ej! Co jest?-
spróbowałam mówić to z uśmiechem.
M: Spieprzaj!
Nie zrobiła tego o co
prosiła. Usiadłam na łóżku i czekałam aż zacznie mówić. Po chwili zaczęła:
M: Miłość jest jak
morderca. Wcale nie jest ślepa. To kanibal o wyjątkowo ostrym wzroku.
Przypomina wiecznie głodnego owada. A co je? Pożera przyjaźń.
Kika: Uuuu… Czas nie
jest najlepszym lekarstwem na złamane serce, idealnym środkiem jest garstka przyjaciół, nie zostawiających
cię w potrzebie.
M: Miałaś coś takiego. Przytulił
się do niej tylko raz, a ona zakochała się w tym uścisku.
Kika: Szczerze? Tak.
M: I co?
Kika: I nic. Czasem
zbyt mocno wierzymy, że ludzie są inni, że ktoś wróci, zrozumie czy przeprosi.
To nie życie nas przeraża, ale czekanie na coś, co może nigdy nie przyjść.
M: Dobra, mam to w
dupie.
Kika: Tak, tak. Ja i
tak wiem, ze mówisz, ze masz to w dupie, ale dotyka Cię to mocniej niż sadzisz.
- Chodź! Pójdziemy
gdzieś razem. Ty i Ja, jak za dawnych lat.
M: Mówisz o wagarach?
Kika: O matko! No
dobra, raz w roku można.- uśmiechnęłam się i wyszliśmy z jej pokoju.
***
Od dłuższego czasu
siedzieliśmy na ławce w parku koło jednej ze szkół. Obserwowaliśmy ludzi
rozmawiając o głupotach.
M: Cieszę się, ze w
końcu spędzamy wspólnie czas.
M: Właśnie Michał mówił, że unikasz ludzi. To prawda?
Kika: Powiedzmy.- nie
nawiązywałam kontaktu wzrokowego.
M: To dlaczego nie
spotykasz się z ludźmi?
Kika: Bo za łatwo się
do nich przywiązuję, a oni za szybko znikają.
M: Musisz po prostu
zaakceptować to, że ludzie zostaną w naszych sercach, nawet jeśli nie będzie
ich w naszym życiu.- powiedziała Marta.
Kika: I kto to mówi?
Jeszcze dziś rano..- nie dała mi dokończyć.
M: Dobra, skończ.
Kika: Ale dlaczego?-
zaczęłam się z nią droczyć.
M: To może pogadamy o
pewnym irlandzkim blondynie? Hmmm..- podniosła brew do góry, a ja już dobrze
wiedziałam, że czas zmienić temat.
Kika: Widzisz tego
chłopaka co robi prace domową pod szkoła? - Nie mógł zrobić tego wczoraj,
próbował wybić samobójstwo z głowy najlepszego przyjaciela. Widzisz tą
wytapetowaną laskę? - Boi się, że ktoś zobaczy jej blizny na twarzy. Widzisz
tego chłopaka, co nosi długie rękawy codziennie od dwóch lat? - Nie chce żebyś
zobaczył jego rany. Widzisz ją, tą z obdartymi ciuchami? - Jej rodziców ledwie
stać na jedzenie. Dziwisz się, dlaczego ona nigdy nie zaprasza nikogo do domu?
- Nie robi tego, bo nie chce żebyś zobaczył jej pijanego tatę, śpiącego na
podłodze jak co wieczór. Zauważyłeś, że ona nie śmieje się z żartów o gwałcie?
- Zgwałcono ją. Widzisz tego chłopaka, do którego wszyscy idą po pomoc? - Chciałby,
żeby jemu tez ktoś pomógł. Widzisz jego, tego z wielkimi workami pod oczami? -
Cierpi na bezsenność, boi się zasnąć. Widzisz ją, tą z kompletnie płaskim
brzuchem? - Nie cierpi własnego ciała. Widzisz ją, tą co buja cały dzień w
obłokach? - Ma schizofrenie. Widzisz tego chłopaka, który zawsze obgryza
paznokcie? - Ma raka, nie wie ile czasu mu pozostało.
Widzisz go, wiesz, że
on wie wszystko o 9/11? - Tego dnia stracił rodziców. Widzisz ją, tą co zawsze
ma przy sobie telefon? - Czeka na telefon od policji. Cztery lata temu porwano
jej siostrę i do tej pory jej nie znaleźli.
M: Weź.. Jesteś głupia.
Kika: Mówię prawdę.
M: Niby skąd?
Kika: Znam przypadłości
ludzi. Dlatego Ty siostra, nie oceniaj ludzi zbyt szybko - nigdy nie wiesz
dlaczego tacy są. Wygląd, mentalność nie pozwolą ocenić drugiego człowieka
takim, jaki naprawdę jest. Wygląd to tylko taka jakby ’maska zewnętrzna’ która
nie oddaje tego, jakim człowiekiem jesteś w środku. Dlatego nie można poznać
drugiej osoby po wyglądzie, irytujące, że większość tak właśnie ocenia innych.”
M: Czasami się ciebie
boję..- spojrzałam na nią.
Kika: Mnie nie trzeba
się bać, mnie trzeba rozumieć. A teraz chodź na obiad, mama będzie się zaraz
martwić.
Całą drogę
rozmawialiśmy o szkole i naszym wspólnym dzieciństwie. Czasami żałuję, że
cztery lata temu wyjechałam do Australii. Straciłam kontakt z rodziną i boję
się, że Go nigdy już nie odbuduje.
***
Wieczorem razem z
Michałem i jego kumplami udałam się do miejscowej dyskoteki. Nie ukrywam, ze
dużo się w niej zmieniło. Chociaż te mury do dziś przypominają mi o tym jak
poznałam Igora, jak się w nim zatraciłam i jak moje życie z dnia na dzień
przypominało pobojowisko. Igor to świetny facet. Przynajmniej tak na początku
mi się wydawało. Poznałam Go gdy miałam 15 lat, pierwsza dyskoteka, pierwsza
ucieczka z domu i pierwszy pocałunek. Tak wyglądało Nasze pierwsze spotkanie.
Nigdy nie sądziłam, ze Igor zainteresuję się taka dziewczyna jak ja. W szkole
odstawałam od reszty społeczeństwa. Tylko Ila i Kasia mnie rozumiały, a Igor
gwiazda szkoły. Dobrze zapowiadający się piłkarz, za którym szalały wszystkie
dziewczyny w mieście. Dziwne, co nie? Spotyka się z laską, która kontakt ma
tylko zaledwie z dwiema dziewczynami. No cóż.. Brzmi jak bajka z Happy Endem.
Właśnie brzmi, bo prawda była bolesna. Rozkochał, planował jak to powiedzieć
rozdziewiczyć i porzucić, bo taki był zakład. Najlepsza była jego mina jak wszystko
wyszło na jaw, przegrał zakład, a dziewczyna która miała być prostym łupem
ośmieszyła Go na zawodach. Przykre, ale prawdziwe! Dobra, koniec o tym. Dziś
zamierzam się dobrze bawić i nie myśleć o przeszłości.
POV Michal
Do
domu wróciliśmy nad ranem. Mama się w ogóle nie skapnęła, ze nas nie było.
Przypomniały mi się zaraz młodzieńcze lata gdy uciekaliśmy, żeby tylko pograć
dłużej w nogę.
M: No
to co, dobrano.- ucałowałem policzek siostry.
Kika:
Dokładnie. Do jutra!- uśmiechnęła się, a ja poczekałem aż wejdzie do pokoju.
Zamierzam
spać do południa.
Lokalizacja: 10 kwiecień 2015, Kartuzy, Polska
A: Wstawaj!- obudził
mnie głos mojej zrzędzącej siostry, która wpuszczała promienie słońca do
pokoju.
Kika: Odpuść sobie.
Jeszcze śpię.- przykryłam się kołdrą.
A: Nie ma mowy! Jest
godzina 13. Ile można spać?- oburzyła się.
Kika: Wieczność!
A: Wieczność mija gdy
muszę Cię obudzić. Wstawaj do cholery! Nie mamy całego dnia.
Kika: A niby co dziś
robimy?- otworzyłam jedno oko.
A: Zabieram Cię na
piknik.
Kika: Wale piknik! Chce
spać!
A: Błagam Cię! Nie daj
się prosić.
Kika: No dobra.-
wstałam i ruszyłam do łazienki. Szybki prysznic, który mnie obudził, śniadanie
i byłam gotowa do przygody z Anką.
***
Jeziorko, trawa, słońce
i zapach lasu. To wszystko czego potrzebuję. No i może spokoju, którego nie mam
z Anką. Ta dziewczyna dużo gada i już wiem, skąd mam to gadulstwo, którego
nienawidzi Damian.
A: To co? Może
porozmawiamy o chłopakach?
Kika: Błagam! Nie!
A: Dlaczego? Opowiadaj
co u Calcuma.
Kika: Nie jestem z nim.
A: Już?- zdziwiła się.
Kika: Chyba w ogóle nie
byliśmy ze sobą.
A: Co? Ale przecież?
Opowiadaj?- nie dawała za wygrana.
Kika: Calcum był tylko
przyjacielem, przynajmniej dla niego tak wyglądała nasza relacja. Za dużo sobie
podobno wyobrażałam. Nie był mną zainteresowany, a ja walczyłam o niego jak
idiotka.
A: Przecież dawał Ci
sygnały.- była zdziwiona.
Kika: Sprzeczne
sygnały, jak się później okazało.
A: Bolało?
Kika: Cholernie. Nie
wiesz jak to jest spędzać z kimś każdą wolną chwile, trzymać się za ręce, troszczyć
się o siebie i w pewien słoneczny dzień kiedy liczysz godziny, minuty, sekundy
do spotkania on przyprowadza Ci swoja nową dziewczynę. A gdy pytasz się: Co to
do cholery znaczy? Mówi, ze nie rozumie. Niczego Ci nie obiecał i że za dużo
sobie wyobrażałaś.
A: Masakra. Idiota!
Kika: Mam takie
szczęście, ze zawsze trafiam na dupków.. A najgorsze jest to, ze Calcum przy
ostatnim spotkaniu zapytał się czy będziemy się jeszcze przyjaźnić.
A: I co mu
odpowiedziałaś?
Kika: Nas jako
przyjaciół już nie ma. Zostaje Nam tylko tolerowanie się w obecności
przyjaciół.
A: Dobrze mu tak. Ale
ja i tak nie zapomnę miny Igora gdy zwymiotował na wizji w trakcie mistrzostw.
Kika: Tak. To miał być
wywiad, który otworzy drzwi do kariery.
A: Do dziś zastanawiam
się co mu takiego dosypałaś.- spojrzała na mnie.
Kika: Ja? Ja nie
maczałam w tym palców.- obie wybuchliśmy śmiechem.
A: Słyszałam, ze był
jeszcze niejaki Max i jakiś NN przez którego miałaś kłopoty.
Kika: Ta, jak nazwałaś
NN spowodował, ze popadłam w niezłe kłopoty. Handlowałam i brałam narkotyki,
ale szybko z tego wszłam.
A: Nic o tym nie wiem.
Kika: To była szybka i
sprawna interwencja Karola, taty Dawida.
A: Bierzesz jeszcze?
Kika: Zwariowałaś. To
było góra pół roku.
A: Cpałaś pół roku i my
nic o tym nie wiedzieliśmy.
Kika: Nikt nie
wiedział.
A: ale jakoś Karol Ci
pomógł.
Kika: Przez głupotę.
Wysypał mi się towar w ich domu.
A: Dobrze, ze Dawid i
jego ojciec czuwają.
Kika: Taa.-
powiedziałam zdając sobie sprawę z tego, ze tyle zawdzięczam chłopakom z Dream.
A: A co z Maxem?
Kika: Przeżyłaś kiedyś
związek, w którym najpiękniejsze chwile były tylko przez dwa miesiące?
A: Co? Nie! Dlaczego
pytasz?
Kika: Max był osobom,
którą kochałam i z którym czułam się dobrze przez dwa miesiące. Potem przyszedł
kryzys, z którym sobie nie poradziliśmy. Związek się wypalił, a my tkwiliśmy w
idiotycznym układzie.
A: Jakim układzie?
Kika: Wspólna opieka
nad Bogdanem, wspólny wynajem mieszkania, wspólny samochód.
A: Więcej Was łączyło
niż dzieliło?
Kika: Łączyło bardziej
z przymusu niż z własnych chęci.
A: Jak to się
skończyło?
Kika: Tak jak zawsze.
Wyrzucił mnie z mieszkania, zmienił umowę wynajmu, przerejestrował samochód.
A: Zostałaś z niczym?!
Kika: Zostałam bogatsza
o doświadczenia i przyjaciół.
A: Przyjaciół?
Kika: Tak, dzięki temu
zbliżyłam się do Nialla. Teraz już wiem, ze mogę na nim polegać. Mam nadzieje,
że mnie nie zawiedzie.
A: Kochasz Go?
Kika: Kocham jak
przyjaciela. Bardzo bliskiego przyjaciela.
A: A reszta One
Direction?
Kika: Najmniejszy
kontakt mam z Liamem, ale wiem, ze zawsze mogę na niego liczyć. Jest jak
starszy brat, odpowiedzialny. Wesprze, pocieszy i pouczy.
A: To jest tez co ma
dziewczynę.
Kika: Tak. Potem jest
Hazza. Niby najmłodszy, ale bardzo dojrzały. Zawsze znajdzie dla kogoś czas,
nie marudzi. Jest profesjonalistą. Lubię spędzać z nim czas i chodzić na
spacery.
A: Ta, Harry Styles,
pierwszy który odejdzie z 1D.
Kika: Nie, Harry nie
będzie pierwszy. Za bardzo kocha fanów i co najważniejsze zależy mu na
przyjaźni. Co z tego, ze nagrywa z innymi wokalistami jak wierny jest
Directioners i zespołowi.
A: A Louis? Jaki jest?
Kika: Szalony i
nieogarnięty. Najpierw robi potem myśli. Jest jeszcze porywczy. Liczą się dla
niego fani, za których jest wstanie wskoczyć w ogień. Czasami się kłócimy, ale
zawsze znajdziemy później kompromis. Pozytywny duch zespołu bez którego nic by
nie istniało.
A: A co z Zaynem?
Michał podobno się z nim zaprzyjaźnił.
Kika: Chyba najbardziej
mi Go brakuje. Był cichy, grzeczny. Nie odzywał się, ale był blisko. Jak Anioł
Struż, pilnował abym nie upadła. Był jak Michał, opiekuńczy.
A: Nie myślałaś chociaż
przez chwilę, aby zacząć się z kimś z nich spotykać?
Kika: O nie! Jesteśmy
tylko przyjaciółmi, a zresztą to mogłoby spowodować rozłam, a tego bym sobie
nie wybaczyła.
A: A Dream?
Kika: Proszę Cię, to
tylko przyjaciele. Jesteśmy jak rodzina. To byłoby nielogiczne.
A: Tylko pytam.
Kika: Która godzina?
A: 18, wracamy?
Kika: Chyba najwyższy
czas.
Po długim czasie
otwarcie porozmawiałam z Anką. Róznimy się, ale jesteśmy siostrami i chcąc czy
nie chcąc jesteśmy na siebie skazani.
***
Po powrocie zaszyłam
się w domowym zaciszu. Poobserwowałam trochę ludzi z okna, a potem ruszyłam do
salonu, aby obejrzeć z rodziną jakiś polski serial. O 23 jak na grzeczna córkę
przystało byłam już w łóżku. Wyjęłam swój tajemniczy notes i przez całą noc próbowałam
napisać nową piosenkę:
Kika: Jest tak
Że on nie słucha nigdy mnie
I myślami biegnie gdzieś
A ja
Nie mogę go dogonić
On
Może przespać cały dzień (Zbyt poważna jest)
Często denerwuje mnie (Ciągle śpieszy się)
A ja (I wpada w słowo)
Chyba nie obchodzę go (Chyba nie obchodzę jej)
Ja
(Ty)
Jak niebo z ziemią
My nie spotkamy się (My nie spotkamy się)
Jak ogień i deszcz
Nie dobraliśmy się
Ale nie potrafię zła/y na Ciebie być
Jak Wenus i Mars
Jesteśmy z innych gwiazd
Ale nikt mnie nie dopełnia tak jak Ty
Proszę, nie zmieniajmy nic
(Zawsze najmądrzejsza jest
Co odpowiedzieć wie
Ja znam jej wady
One nie odstraszą mnie)
On czytać w moich myślach chce (Jej myśli czytać chcę)
Tyle zastanawiać się (Kłóci ze mną się)
Jest źle (Bym ją dostrzegł)
Tak mówią wszyscy mi (Tak mówią wszyscy mi)
Ja
(Ty)
Jak niebo z ziemią
My nie spotkamy się (My nie spotkamy się)
Jak ogień i deszcz
Nie dobraliśmy się
Ale nie potrafię zła/y na Ciebie być
Jak Wenus i Mars
Jesteśmy z innych gwiazd (Jesteśmy z innych gwiazd)
Ale nikt mnie nie dopełnia tak jak Ty
Proszę, nie zmieniajmy nic
(Na moje ''tak''- jej ''nie'')
Nie możemy zgodzić się
Doskonale różni
Ale nie zmieniajmy nic
Nie!
Jak ogień i deszcz
Nie dobraliśmy się
Ale nie potrafię zła/y na Ciebie być
Jak Wenus i Mars
Jesteśmy z innych gwiazd
Ale nikt mnie nie dopełnia tak jak Ty
Proszę, nie zmieniajmy nic
(Ale nie potrafię zły na Ciebie być)
Jak Wenus i Mars
Jesteśmy z innych gwiazd
Ale nikt mnie nie dopełnia tak jak Ty
Proszę, nie zmieniajmy
Nie zmieniajmy nic
Lokalizacja: 11 kwiecień 2015, Kartuzy, Polska
Jeżeli myślałam, ze
media nie dowiedzą się o moim pobycie w Polsce byłam w błędzie. Dziś całe moje
osiedle żyło mnóstwem paparazzi pod moją klatka. Ich tłumy powodowywały
wściekłość sąsiadów. Obserwowałam z godziny na godzinę jak ich przybywa z okna.
To było przerażające. Mama nie mogła zrobić normalnie zakupów, Ania pójść do
pracy, a Marta do szkoły. No a Michał nie miał możliwości zjechać do domu po
służbie. Próbowałam się skontaktować w tej sprawie z Ronem, ale jego telefon
milczał, a gdy w końcu odebrał powiedział, ze spróbuje coś z tym zrobić, ale
wiem, ze dzielące nas kilometry na pewno mu nie pomogą. Stwierdziłam, ze trzeba
wziąć swój los we własne ręce. Odpaliłam komputer i przyglądając się masie tych
koczujących dziennikarzy wystosować krótkie oświadczenie:
Wiem, ze jestem łatwym kąskiem dla mediów, ale błagam Was
opuście moją prywatną przestrzeń. Pozwólcie normalnie żyć mojej rodzinie i
sąsiadom. Dla nich to nowość, która ich przeraza. Jestem w Polsce prywatnie,
chce spędzić czas z rodziną jako normalna 21letnia dziewczyna, spotkać się z
przyjaciółmi i pójść na zakupy. Nie pomagacie! Powodujecie, ze MY osoby
prowadzące podwójne życie na wiecznym świeczniku załamujemy się, popadamy w
depresje nie radzimy sobie ze sławą. To nie oznaka nie przygotowania do tego życia,
to oznaka słabości i bezsilności gdy jest się ciągle prześladowanym przez
dziennikarzy. Mamy taką prace jaka mamy, ale po długim koncercie również
marzymy o ciepłym obiedzie, spokoju i wylegiwaniu się na kanapie z kubkiem
gorącej herbaty. Błagam! Zostawcie mnie w spokoju!- ENTER! Wiadomość wysłana. Po chwili zauważyłam, ze
podobne oświadczenie napisał Ron i wytwórnia.
Kika na terenie swojego kraju przebywa prywatnie.
Odpoczywa po wyczerpującej trasie koncertowej i przygotowuje się do gorącego
okresu dla całego zespołu. Promocja albumu, nagrywanie kolejnego krążka i
kolejna długa wyczerpująca trasa
koncertowa, która za niecałe dwa miesiące. Wierzymy, ze rozumiecie co czuje młoda
początkująca wokalistka gdy pod jej rodzinnym domem stoi tysiące dziennikarzy.
Wytwórnia i ja, manager zespołu proszę o wyrozumiałość i pozwolenie Karolinie
na spędzenie ostatnich dni jej pobytu w kraju w spokoju z rodzinną, z którą
jest bardzo zżyta. Manager zespołu Dream- Ron.- gdy to czytałam, nie wierzyłam w to co widzę. Wow! Ron
stanął na wysokości zadania. Mam nadzieję, ze ludzie w końcu zrozumieją, że
jestem normalnym człowiekiem.
***
Gdy oboje z Ronem
myśleliśmy, ze dwa oświadczenia w czymś pomogą, byliśmy w błędzie. Te cholerne
oświadczenia spowodowało, że jeszcze więcej dziennikarzy przybyło pod mój dom. Utknęłam
w nim na dobre, a co najważniejsze, ze ta sytuacja nie pomagała żadnemu
domownikowi. Wszyscy chodzili poddenerwowani, nikt nie radził sobie z tą cała
sytuacją, a ja dobrze wiedziałam, ze to moja wina. To ja sprowadzam kłopoty na
moich bliskich. Teraz do końca życia będą odpokutować za moje szczeniackie
zachowanie. Dlaczego ja się zgodziłam na to cholerne supportowanie. Moje
przemyślenia przerwał dzwoniący Ron.
Kika: Nie, można
powiedzieć, ze jeszcze więcej ich przybyło.
R: Wiesz, ze nie jestem
wstanie pomóc Ci z takiej odległości.
Kika: Wiem, ale co ja
mam zrobić.
R: przesunąłem Twój lot
na wtorek.
Kika: Nie wylatuje
jutro?
R: Nie, musimy odczekać
tą burzę. To niebezpieczne ściągać Cię gdy zainteresowanie jest tak duże.
Kika: To co ja mam do
cholery robić! Nigdzie wyjść nie mogę, moja rodzina nie może normalnie
funkcjonować, a sąsiedzi wkurzaja się, ze nie mogą swobodnie wejść do swojego
domu.- byłam zdesperowana.
R: Nie wyżywaj się na
mnie! Nic nie poradzę na to, teraz! Musimy odczekać.
Kika: A ja i moja
rodzina w tym czasie zwariujemy! Dzięki, bardzo!
R: Masz rodzinę gdzieś
za miastem.
Kika: Mam i co z tego!-
warknęłam.
R: Pojedź do nich, aż
sytuacja się unormuje.
Kika: Ciekawe jak? Pod
domem mam mnóstwo dziennikarzy.
R: Improwizuj. Wyjedź
tak, żeby nikt nie wiedział, ze wyjechałaś, a ja podeśle jakieś fotki do gazet,
Internetu, ze wróciłaś do Londynu. Wszyscy będą myśleli, ze wyjechałaś, a Ty
będziesz mogła wrócić do UK. Rozumiesz?
Kika: Rozumiem.
R: To działaj, jesteśmy w kontakcie. Pa.-
powiedział krótkie pa i się rozłączył.
Przy kolacji
porozmawiałam o całym planie Rona z rodziną. Wszyscy stwierdzili, ze to nawet
dobry pomysł. Uzgodniliśmy, ze jutro z samego rana przebiorę się za jakiegoś
robotnika i Michał zawiezie mnie do mojego chrzestnego na wieś. Nikt nie miał
ochoty na siedzenie i oglądanie wspólnie telewizji. Każdy z osobna zamknął się
w swoim pokoju i zaczął myśleć nad sytuacją w której się znaleźliśmy. Ja
kolejny raz wyjęłam mój notes i napisałam kolejną piosenkę.
Kika: Jak podróż do miejsc sprzed lat
Jak czerwone cabrio
Biel egzotycznych plaż
Jak najlepszy film - ten sam
I buty kolejne, choć mam sto innych par
Jak młody dzień, skryty mgłą
A ja jestem już daleko stąd
Bo zadzwonił ktoś
Jedna z wiodących firm
I wiem, ze los mi otwiera drzwi
Chciałabym porównać to do ciebie dziś
Rozglądam się dokoła i…
W moim świecie nie ma nic, jak ty!
Jak ty
Jak uśmiech od tak gdy ktoś
Nie pragnie nic w zamian
Jak pełen ciepła dom
Chce tego szukać – oby jak najdalej
A to właśnie tutaj, blisko można znaleźć
Dajesz wiarę, tniemy fale
Mkniemy prosto w sztorm
Byle spędzić te chwile z nią
Bo po to właśnie te chwile są
Cała reszta to ściema
Ulepszacz, GMO
W porównaniu z oryginałem
Z jej uśmiechem, intelektem, ciałem
Chciałabym porównać to do ciebie dziś
Rozglądam się dokoła i…
W moim świecie nie ma nic, jak ty!
I nie da się powiedzieć „jesteś jak…”
Cokolwiek na świcie, który znam
Chciałabym porównać to do ciebie dziś
Rozglądam się dokoła i…
W moim świecie nie ma nic, jak ty!
Jak ty
Jak uśmiech od tak gdy ktoś
Nie pragnie nic w zamian
Jak pełen ciepła dom
Jak ty
Jak ty!
Lokalizacja: 12 kwiecień 2015, Kartuzy, Polska
Dziś rano jak wstałam i
wybrałam się na śniadanie otworzyłam okno w swoim pokoju z nadzieją, ze nikogo
tam nie spotkam. Myliłam się, cały czas tam stali i czekali na mnie.
Dz.: Jak się masz
Kika?- krzyknął jeden z nich.
Miałam zamiar
wykrzyczeć im z całego serca, ze nie wiedzą jak to jest, kiedy nie masz
żadnego, nawet najmniejszego powodu by rano wstać i funkcjonować przez jakieś
następne 12 godzin… Nie wiedzą jak to jest wymuszać uśmiech by nie było
zbędnych pytań… Nie wiedzą jak to jest brać oddech z bólem, który przypomina Ci
o wszystkim co minęło… w ogóle gówno wiedzą.- zamknęłam okno. Nie mam ochoty na
nich patrzeć.
M: Karola, śniadanie!-
zawołała mama.
Kika: Idę!- krzyknęłam
i ruszyłam do kuchni.
- Co jest do jedzenia?-
zapytałam siadając koło rodzeństwa.
M: Jajecznica, omlety i
tosty. Co Ci podać?
Kika: Wszystko.-
uśmiechnęłam się do swojej rodzicielki.
M: Ha! Jesteś sobą, a
już się martwiłam.
Kika: Bycie sobą
powinno nazywać się bohaterstwem w tych czasach.
Po śniadaniu
podziękowałam za jedzenie i ruszyłam się pakować. Marta zabierze moje walizki,
po które przyjdzie jej koleżanka. Jakaś Maja ma zabrać moje walizki i
przetransportować je do wujka tak, aby nikt nie powiązał Nas ze sobą.
Siedziałam spakowana i czekałam na Michała, który przyniesie ubrania pożyczone
z elektrowni. Podobno ma tam kolegę.
POV Marta
Razem z Michałem
siedziałam w salonie i obgadywaliśmy jeszcze raz plan, który miał być obmyślony
perfekcyjnie. Nie możemy się w ogóle pomylić.
M: Tak w sumie to
Karolina ma na wszystko wyrąbane. W ogóle się nie przejmuje, uśmiecha i rzuca
durnymi żartami.- powiedziałam do starszego brata.
M: A co ma płakać? Tego
chcesz?- odpowiedział.
M: No nie, ale mogłaby
chociaż odrobinę się przejąć.- kontynuowałam.
M: Wiesz jaka jest
różnica pomiędzy osobami, które bywają smutne, a tymi które mają depresje? Tych
pierwszych widzisz smutnych, a tych drugich widzisz podejrzanie radosnych.
Chyba, ze człowiek z depresja pokazuje smutek, wtedy jest już naprawdę źle.
POV Karolina
Byłam już w
samochodzie, który bezpiecznie i bez obstawy dziennikarzy zawiezie mnie z dala
od tego szumu. Musiałam już się pożegnać z rodziną, chociaż obiecali mi, że
mnie jeszcze jutro odwiedzą, a Ania zawiezie na lotnisko. Podróż minęła
błyskawicznie. Teraz siedzę w towarzystwie brata mojej mamy na tarasie i
przyglądam się szeleszczącym liściom na wietrze.
W: To ca tam dziecko u
Ciebie słychać?- zapytał wujaszek.
Kika: Dużo się dzieje,
czasami sama nie zdążam za tym wszystkim. To jest przerażające.
W: Nie chce Cię
dołować, ale sama takie życie wybrałaś. Z czasem się przyzwyczaisz.- złapał
mnie za rękę.
- Wiem już, ze nie
radzisz sobie ze swoją pracą, a bardziej z jej negatywnymi skutkami. A w życiu
prywatnym.
Kika: Po staremu.-
odparłam.
W: Żadnego faceta na
horyzoncie?
Kika: Był, ale się
zmył.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
W: Zostawił Cię?
Podziękuj mu. Dziękuj mu, jak jeszcze nikomu nigdy nie dziękowałaś. Podziękuj
za to, że pokazał jak bardzo masz oryginalny, trudny, odrębny, rozbudowany
charakter, jak i osobowość. Byle kto nie jest w stanie zrozumieć Twojego
rozumowania, postrzegania świata i problemów. Znajdź kogoś, z kim możesz
porozmawiać o tym i wymienić się poglądami, a kogoś o niskiej wartości
doświadczeń odstaw na drugi plan, a może nawet zlikwiduj z życia. Niczego do Twojego
życia nie wniesie, jest niepotrzebny.
Kika: Może masz wujek
racje.
W: Uwierz, ze mam, a
teraz zostawiam Cię samą. Przemyśl sobie wszystko na spokojnie, wycisz się i
może zadzwoń do kogoś. Porozmawiaj z przyjacielem, który zrozumie Cię. Wierzę,
ze takiego masz.
Kika: Takiego na którym
mogę polegać?- zapytałam.
W: Dokładnie. Jesteś
mądrą dziewczynką.- ucałował moja głowę i wrócił do domu.
Pierwszy raz w życiu
wujek swoimi słowami dał mi do myślenia. W końcu pojęłam, ze chciałabym mieć
przy sobie, kogoś, kto mnie zaakceptuje taką jaką jestem. Po prostu każda
dziewczyna chciałabym żeby ktoś zadzwonił i powiedział że nie ważne jak
wyglądam, liczy się to jaka jestem.
Postanowiłam zadzwonić
do Nialla, uprzedzić Go, ze plany się zmieniły i zapytać czy Bogdan może zostać
u niego jeszcze kilka dni. Wiem, ze wykorzystuje blondyna, ale nie mam nikogo
komu ufam tak bezgranicznie jeśli chodzi o Bogdana. A zresztą wydaje mi się, ze
szczeniak przyzwyczaił się do niego. Po trzech sygnałach usłyszałam w swojej
słuchawce zachrypnięty głos Horana.
N: Hallo?!
Kika: Niall?
N: Karola?
Kika: Obudziłam Cię.
N: Nie.. No w sumie
zdrzemnąłem się chwilę, ale jest okej. Co słychać?
Kika: Nie jest
zaciekawię więc dzwonie.
N: Co się dzieje?
Jesteś już w Londynie? Mam przyjechać?- mówił jak nakręcony.
Kika: Właściwie to nie.
Jestem jeszcze w Polsce.
N: Dlaczego? Coś się
stało?
Kika: Sprawy się trochę
pokręciły, Ron zapewne wszystko Ci wytłumaczy. Ja tylko powiem jedno słowo:
paparazzi. Mam prośbę.
N: Jasne? Jaką?
Kika: Mogę zostawić
Bogusia jeszcze u Ciebie? No wiesz, kilka dni. Prawdopodobnie wracam we wtorek,
ale to jeszcze nie wiadomo. Ron ma dzwonić.
N: Jasne. Nie ma
sprawy. Zawsze możesz na mnie polegać. Jesteś dla mnie ważna.
Kika: Niall nie mów
tak.
N: Jak?
Kika: Że jestem ważna,
skoro dobrze wiesz, że to gówno prawda.
N: W sumie to prawda.
Nie jesteśmy parą, ale….- nie dałam mu dokończyć.
Kika: Nie jesteśmy parą
i w sumie mi to pasuje. Bo początki są cudowne a później się wszystko psuje.
N: Ale nie możesz
zaprzeczyć, ze to wzruszające. Taka miłość, która nieustannie jest pełna
zabiegania o siebie.
Kika: Zawsze powtarzam,
ze nie wierzę w prawdziwa miłość, ale zostawiam drzwi uchylone, bo nie miałabym
nic przeciwko temu, gdyby ktoś zechciał pewnego dnia udowodnić mi, ze się mylę.
Kika: Bo znaczysz,
głuptasie. Potrzebuję Ciebie, jak żadnej innej rzeczy i skłamałbym, mówiąc, że
chce się z Ciebie wyleczyć.
N: Wiedz, ze mnie nie
da się wyleczyć. To magia Horanów.- powiedział przez swój uroczy śmiech.
Kika: Nie znam
wszystkich Horanów, ale znam jednego, dość specyficznego.
N: Dobra, a teraz z
innej beczki. Tylko się nie denerwuj.
Kika: Co się dzieje?
Coś z Bogdanem?
N: Nie z nim wszystko w
porządku. Słyszałem od Kamila, ze Max Cię szuka po całym Londynie.- nastała
cisza. Zastanawiałam się czego ten chłopak jeszcze ode mnie chce. Czy nie
wystarcza mu fakt, ze mnie skrzywdził i ośmieszył.
- Jesteś tam?- zapytał
ponownie Niall słysząc, ze się nie odzywam. Po prostu zamurowało mnie.
Kika: Ta. Myślałam, ze
już o nim zapomniałam. Nie zapomniałam do dziś. Początkowo nie chciałam
pamiętać, nienawidziłam jej, chciałam ją zniszczyć, zabić, pogrzebać, z czasem
jednak przyzwyczaiłam się do niej, a ostatecznie chyba nawet pokochałam. Ale to
wcale nie znaczy, ze przestałą boleć. Najbardziej boli przez drobiazgi: gdy
dobiegają dźwięki piosenki, którą razem słuchaliśmy, gdy ktoś wymieni tytuł
filmu, o którym rozmawialiśmy, gdy poczuje zapach perfum, których używał, gdy
gdzieś usłyszę jego imię. Wciąż tak bliskie i ukochane.
N: Przepraszam, jeśli
się do tego przyczyniłem.
Kika: Daj spokój.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że dziś znowu byłam sama. W sumie mam tak od
dawna, ale dziś do mnie dotarło, ze jeżeli sama czegoś nie zmienię to zawsze
będzie tak samo. Wiec podniosłam głowę do góry i zobaczyłam, ze świat nie musi
być zły, że to ja malowałam go w zimnych barwach, a na niebie też czasem
wychodzi słońce. Wiec mam wyzwanie, Nialler! Złapmy swoje życie w swoje ręce!
Każdy miewa trudne dni, my mamy ich więcej fakt, ale dzięki temu wytrwalej
będziemy kochać te dobre. Wszyscy razem, proszę..
N: I to mi się podoba!-
wrzasnął do słuchawki.
- A teraz wybacz, ale
niejaki Bogdan dobiera się do moich nowych vansów. Czas się nim zająć, dać jeść
i wyprowadzić na spacer.
Kika: Tylko Go nie
roztyj?!
N: Czy ja wyglądam na
kogoś kto dużo je? Hmmm?
Kika: Nie, no nigdy.
Ty, człowiek na wiecznej diecie.- zaczęłam się śmiać.
N: Dobra mała, lecę.
Jesteśmy w kontakcie. A i po powrocie wisisz mi dużą kawę, duże ciastko, obiad
w restauracji, kolacje w McDonaldzie i nowe vansy. Zacznij oszczędzać! Baj!
Kika: Masz to jak w
banku! Buziaki dla Bogusia.- rozłączyłam się.
Siedziałam jeszcze
przez chwilę na balkonie uśmiechając się sama do siebie. Jak rozmowa z
przyjacielem takim jak Niall potrafi polepszyć humor. Chłopak zasługuje na
Nobla!
POV Niall
Idąc ulicami miasta w
deszczowy wieczór w głowie miałem tylko rozmowę z brunetką. Czasami wydaje się
taka twarda i szalona. A czasami smutna i zadumana. Nie wierzę, ze można
pokochać dziewczynę: cały czas smutną, z pociętym ciałem, zakompleksioną, nie
akceptującą siebie, z milionem wad, wiecznie narzekającą i nieszczęśliwą. A
jednak coraz częściej mnie do takich ciągnie. Może to fakt, ze chce być dla kogoś
oparciem, pocieszycielem. Nie wiem. Nie będę się teraz nad tym zastanawiał.
Czas odpocząć, wyłączyć myślenie, pogłębić się w jakiejś lekturze i pójść spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz