Lokalizacja:
18 kwiecień 2015, Londyn, UK.
Słoneczny dzień to jeden z moich
ulubionych dni. Wygrzewanie się na słońcu powoduje ze człowiek czerpie
pozytywna energie. Dziś oprócz pracy w studiu mam ochotę wybrać się do Parku
aby poleżeć na trawie. Dark z ekipa pracuje u góry, a ja zbieram się do
wyjścia.
Kika: Dark!- krzyknęłam.
D: Tak.- zaraz pojawił się przy
schodach.
Kika: Ja już będę lecie. Jestem pod
telefonem.
D: Bede pamiętać. Aaa i jak na razie
wszystko idzie planowo.- uśmiechnął się i zniknął za ścianami. Kika: Mam
nadzieje.- powiedziałam chyba bardziej do siebie.
Idąc ulicami Londynu podśpiewywałam
sobie swoja nowa piosenkę.
https://www.youtube.com/watch?v=5BSY_bsfIvk
https://www.youtube.com/watch?v=5BSY_bsfIvk
Kika: Na zboczach gór biały śnieg nocą lśni,
i nietknięty stopą trwaKrólestwo samotnej duszy,
a królową jestem ja.
Posępny wiatr na strunach burzy w sercu gra.
Choć opieram się, to się na nic nie zda...
Niech nie wie nikt,
nie zdradzaj nic.
Żadnych uczuć,
od teraz tak masz żyć.
Bez słów,
bez snów,
łzom nie dać się...
Lecz świat już wie!
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Rozpalę to co się tli.
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Wyjdę i zatrzasnę drzwi!
Wszystkim wbrew,
na ten gest mnie stać!
Co tam burzy gniew?
Od lat coś w objęcia chłodu mnie pcha.
Z oddali to co wielkie,
swój ogrom traci w mig.
Dawny strach co ściskał gardło,
na zawsze wreszcie znikł!
Zobaczę dziś czy sił mam dość,
by wejść na szczyt, odmienić los.
I wyjść zza krat, jak wolny ptak.
O tak..!
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Mój jest wiatr, okiełznam śnieg.
Mam tę moc!
Mam tę moc!
I zamiast łez jest śmiech!
Wreszcie ja,
zostawię ślad!
Co tam burzy gniew?
Moc mojej władzy lodem spada dziś na świat.
A duszę moją w mroźnych skrach ku górze niesie wiatr.
I myśl powietrze tnie jak kryształowy mieeeecz.
Nie zrobię kroku w tył...
Nie spojrzę nigdy wstecz!
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Z nową zorzą zbudzę się.
Mam tę moc!
Mam tę moc!
Już nie ma tamtej mnie!
Oto ja!
Stanę w słońcu dnia.
Co tam burzy gniew?!
Od lat coś w objęcia chłodu mnie pcha.
***
Pod studiem byłam dokładnie 55 minut
później. W środku pokazało się ze po długim czasie będziemy pracować razem.
Cale Dream w jednym studiu. To będzie cos.
M: Ty durniu!- wrzeszczał Maciek na
Damiana.
D: Tylko nie durniu.- oburzył się Damian.
K: Kto Was robił?!- wtrącił się Kamil.
Kika: Banda debili.- podsumowałam
patrząc na uśmiechającego się Dawida.
Cos czuje, ze ten głupek ma jakiś
idiotyczny plan. Nie myliłam się. Po chwili na głowie Macka wylądowała butelka
wody. Nasz kolega był tak zdezorientowany, ze był przekonany ze to sprawka
Damiana.
D: Zwariowałeś!-krzyknął jak był mokry.
M: To Ty zacząłeś.- widziałam na twarzy Dawidka
cwaniacki uśmiech. Chyba wiem do czego to prowadzi.
Kika: Wojna!- wrzasnęłam oblewając
Kamila i uciekając jak najdalej. No i przyjaciele zrozumieli przekaz bo ruszyli
zaraz za mną oblewając się nawzajem. Biegaliśmy korytarzami wytworni robiąc nie
mały bałagan. Najgorzej było jak ktoś stanął na naszej drodze. Dobra, nie raz
pracownicy Syco lądowali na ścianie lub na tyłku zbierając rozrzucane papiery.
Bardzo chciałam pomoc im je pozbierać ale to równało się byciem mokrym. Nic z
tego. Wodą oberwał nawet Tom.
K: O kurwa!- powiedział Kamil.
D: Mamy przejebane.- dodał Damian widząc
minę Toma.
M: Spierdalamy!- krzyknął Mac odwracając
się i uciekając. Mac, Kamil i Damian już ruszyli gdy ja i Dawid staliśmy na
przeciwko Toma.
Kika: Przepraszamy.- ucałowałam policzek
Toma. Już biegłam gdy zobaczyłam ze Dawid stoi w miejscu.
Kika: Idziesz!
T: Nawet nie próbuj.- powiedział Tom
widząc ze Dawid chce powtórzyć mój ruch.
D: Kocham Cię!- krzyknął będąc już obok mnie.
Zabawa trwała w najlepsze do momentu
usłyszenia srogiego głosu Simona.
S: Dream!- jego glos zatrzymał nas.
Cala piątka odwróciliśmy się w jego
stronę zauważając, ze stał z Ronem.
S: Macie mi cos do powiedzenia?- zapytał
srogo.
K: Ehmmm...- chyba każdy z Nas zapomniał
języka w buzi.
S: Cala wytwórnia wywrócona jest do góry
nogami przez piątkę dzieciaków. Tu pracują ludzie!- mówił tym pouczającym
tonem.
D:Yyyy...- Damian chciał cos powiedzieć,
ale mu nie wyszło.
S: Wszyscy się skarżą ze jesteście
głośno biegacie korytarzami popychając ludzi a co najważniejsze dokumenty które
poł godziny temu miały być na moim biurku są pomieszane i mokre.
R: Dobrze weny, ze to Wasza sprawka.-
wtrącił się nasz manager.
K: A niby skąd?- gdy Kamil to mówił
wybuchliśmy śmiechem.
R: Kamery Kamil, kamery.
K: Uuuu... nie wiedziałem.
S: Macie cos na swoja obronę? Hmmm...
M: Nie chcieliśmy aby było cos w stylu
wypalenia materiału...- gestykulował rękoma Mac.
D: Tak.- poparł go Dawid.
D: Dokładnie tak jak mówią chłopacy.-
dołączył Damian.
K: Zdecydowanie.- sapnął Kamil.
Kika: Iiii postanowiliśmy się
odstresować.- dołączyłam.
Simon mimowolnie sir uśmiechnął.
S: I co ja mam z wami zrobić, dzieciaki.
M: Czy to jest ten moment kiedy
powinienem powiedzieć tylko mnie kochaj.-słowa Macka spowodowały ze pozostali członkowie
z Dream zrobili typowego Facepalm.
S: Jesteście powaleni!- kręcił głowa z dezaprobata
Simon.
- Mówcie lepiej co już macie zrobione.
K: Płyta nagrana.- powiedział zadowolony
Kamil.
S: A co z okładką?
Kika: Wybrana.- uśmiechnęłam się
zadowolona.
D: Jednym słowem wystarczy zaakceptować
projekt przez samego Simona Cowella.- dodał po chwili Damian.
M: I do druku.- po tych słowach
wszystkie oczy ponownie skierowane były na Macka.
D: Sam się druknij, debilu!
M: Hmmm... Powiedziałem cos nie tak?
S: To Ci już wytłumaczy twój manager a teraz
przepraszam musze iść ratować wytwornie przed piątka rozrabiako.- powiedział i odszedł.
R: Jeśli macie ochotę wracamy do studia.
K: A co jeśli nie?
D: Możemy jechać do domu.- zapytał
Damian.
D: Iść cos zjeść?- propozycja Dawida
była najlepsza.
M: Bawić się dalej?- Mac powalał dziś
system. Nich on już nic nie mówi.
Kika: Pójść na wagary?
R: Wiecie co? Mam was już dość. Zejdźcie
mi z oczu.
- Dziękujemy!- wykrzyczeliśmy i po kolei
pocałowaliśmy go w policzek. Pomysł to był oczywiście Macka.
R: Nie róbcie tak więcej!-mówił gdy
biegliśmy już do wyjścia.
Po wyjściu z wytworni pożegnaliśmy się i
każdy ruszył w inna stronę. Na parkingu czekał już Willie z Bodziem.
Kika: Hej!- przywitałam się z
przyjacielem.
W: Jak w studiu?
Kika: Dobrze, chociaż zdecydowanie
narobiliśmy więcej szkód niż dobrych rzeczy.
W: Az tak?
Kika: Az.. - uśmiechnęłam się.
- Ogólnie dzięki za kolejna opiekę nad
Bodziem.
W: Nie ma za co. Masz mój numer wiec jak
będziesz potrzebować pomocy przy opiece nad tym słodzikiem to daj znać.
Kika: Dzięki. Aaa i podziękuj tez
Niallerowi.
W: Dobrze. Podwieźć was gdzieś teraz?- zaproponował.
Kika: Nie trzeba. Przejdziemy się.
W: jak chcecie. Jesteśmy w kontakcie.- pożegnaliśmy się i razem z Bodziem ruszyliśmy
do parku.
Po drodze zahaczyliśmy jeszcze po sklep ogrodowy gdzie kupiłam leżak.
***
Od dwóch godzin wylegujemy się na środku londyńskiego parku. W pełnym
słońcu czytam książkę Bóg nigdy nie mruga, a Bodzio bawi się swoja piłka która
zapewne dostał o Williego. Z pod słonecznych okularów mogę zauważyć ze
większość londyńczyków wypoczywa podobnie jak ja. Na polanie jest mnóstwo
rozstawionych leżaków. Najlepiej nie wychodziłabym stad nigdy.
Czytając kolejna stronę ktoś zasłonił mi oczy.
- Zgadnij kto to?- powiedział znajomy glos.
Kika: Hmmm... nie wiem.- zaczęłam się droczyć.
- Tak się nie bawię.- zrezygnował i odsłonił mi oczy. Teraz mogłam
swobodnie odwrócić się i zobaczyć dwie sympatyczne twarzyczki.
Kika: Kogo my tu mamy. Liam Payne i jego uśmiechnięta druga połówka.-
przywitałam się z nimi.
- Kika: Co tu robicie?- zapytałam.
S: Chyba to co większość ludzi. Ładujemy akumulatory.- powiedziała
uśmiechnięta. Czy Sophia wiecznie się uśmiecha?- to pytanie mnie nurkowało.
Kiedy ona się smuci?- kolejna myśl. Moje rozmyślenia przerwał Liam
L: Ja przyszedłem tu spędzić dzień ze swoja dziewczyna.- pocałował ja w
czoło.
Dobra. Teraz już wiem. Są zakochani dlatego się uśmiechają.
S: A ty?- czy ona słyszy moje myśli.
Kika: Co? Ja?
S: Co tu robisz? Sama?
Kika: nie jestem sama.- wskazałam na Bodzia.
- Ogólnie odpoczywamy po dzisiejszym dniu.
Li: Aż tak ciężki?
Kika: Zakończyliśmy prace nad płyta.
S: Dziś?
Kika: Tak.
Li: To trzeba to opić.- powiedział uradowany.
Kika: Oczywiście.
Li: To kiedy?
Kika: Oczywiście ze jesteście, ale proponuje jeszcze poczekać.
Li: Dlaczego?- wydawał się smutny.
Kika: Bedę organizować parapetówkę.
Li: Polaczymy te imprezy.- odpowiedział.
Kika: Dokładnie.
Li: To wstępnie czekamy na twoje zaproszenie. A teraz się zmywamy.
S: Tak. Nie będziemy przeszkadzać.
Kika: Nie przeszkadzacie.
S: Przeczytaj do końca.- wskazała na książkę.
- Jest dobra.- pożegnaliśmy się i państwo Payne ruszyło w dalsza drogę.
***
Jak wróciłam w domu nikogo już nie było oprócz bałaganu. Zabrałam się za
ogarniecie niektórych rzeczy. Skontrolowałam położenie kafli w łazience i
kuchni i ruszyłam na górę aby obejrzeć film z Willem Smithem który polecał mi
Maciek.
Lokalizacja: 19
kwiecień 2015, Londyn, UK
Nie wiem jak to się stało, ale dziś obudziła mnie własna ekipa remontowa.
Jeszcze ta wiadomość, ze remont przeciągnie się do wtorku. Świetnie!
Jadłam śniadanie gdy zadzwonił mój telefon.
Kika: Tak słucham?- powiedziałam z pełna buzia.
Kika: Cześć idioto!- uśmiechnęłam się na sam glos mojego przyjaciela.
K: Dzwonie z zapytaniem.
Kika: Jakim?
K: Dostaliśmy zaproszenie na mecz Tommo i pytanie jest czy jedziesz z Nami?
Kika: Zależy w jakim celu mamy tam jechać.
K: W celu wsparcia kumpla?!
Kika: Już myślałam, ze w celu promocji albumu.
K: O tym nawet nie byłoby mowy.
Kika: To dobrze. O której wyjeżdżacie?
K: Dawid podwędził samochód ojcu i da znać jak się ogarnie.
Kika: No dobra, czekam na kontakt.
K: Do usłyszenia..
Louis Tomlinson i piłka nożna? Trzeba to zobaczyć... Nie mogę już się doczekać.
***
Jesteśmy w drodze na stadion w Doncaster. Przed wyjazdem rozmawiałam
jeszcze z Niallem na temat Bodzia. Wiem, ze pozostawienie mojego psa u Horana
na czas remontu jest dobrym rozwiązaniem, ale mam wyrzuty sumienia ze
wykorzystuje blondyna z 1D.
D: Jak remont?- zapytał Damian gdy byliśmy coraz bliżej celu.
Kika: Dziś kończą kafelkowanie łazienek, kuchni, tarasu i salonu.
K: Wow! Dużo jak na jeden dzien.
Kika: Fakt, ale ekipa jest zgrana.
M: Dobre i to. Nie boisz się ich zostawić samych?
Kika: Już nie. Dzwonią z każdym problemem. Jesteśmy w stałym kontakcie.
D: Jak ich znalazłaś?- glos zabrał Dawid.
Kika: Ron ich podesłał.
D: No proszę. Ron próbuje zmazać swe złe wrażenie z początku trasy.
Kika: Na to wygląda.
M: A co z Bogdanem? Jak on to znosi?
Kika: Wczoraj wrócił do domu po nocy spędzonej u Horana.
- Ahhh ten niezastąpiony Niall.- powiedzieli wszyscy razem.
Kika: Dla waszej wiedzy to pomysł Williego.
D: Ale mieszkanie Horana.- nie dyskutowałam więcej z nimi na temat. Nie było
sensu, chłopacy wiedzieli swojej j wiedziałam swoje
Gdy przybyliśmy na stadion okazało się ze większość osób jest tu tylko po
to aby zobaczyć Louisa. Przez to cale zamieszanie związane z Tommo spowodowało
ze i my byliśmy w centrum uwagi. Autografy, zdjęcia i pytania dot. meczu były
tu na porządku dziennym. Oczywiście cale Dream wierzy w wygraną drużyny Tommo
no i dwóch bramek kapitana.
Gdy zostały już ostatnie minuty do pierwszego gwizdka zajęliśmy swoje
miejsca w jednej z lóż. Cale spotkanie kibicowaliśmy chłopakom z drużyny Lulusia,
krzyczeliśmy i podrywaliśmy publiczność do głośnych wrzasków. Atmosfera
spotkania udzielała się wszystkim. Druga polowa była również emocjonująca, były
momenty gdzie kontrolowaliśmy spotkanie jak i tez momenty zwątpienia. To były
najlepiej wykorzystane 90 minut dzisiejszego dnia. Po odgwizdanym przez sędzię
faul na jednym z naszych zawodników na trybunie zawrzało, pojawiły się również
gwizdy niezadowolenia. Po skończonym spotkaniu przed powrotem do domu poszliśmy
pożegnać się z Lou, który był rozchwytywany przez dziennikarzy.
Lou: Cieszę się, ze przyjechaliście.- powiedział Lou gdy do Nas podszedł.
M: My tez się cieszymy.- powiedział Mac
D: Oo tak! Zobaczyć Tomlinsona w akcji to cos...- nie dokończył Dawid bo wtrącił mu sie Kamil.
K: Niespotykanego.
D: Właśnie tego mi brakowało.
Lou: Niespotykanego?- zdziwił się Lou.
D: No sorry, ale nie wiedzieliśmy, ze potrafisz biegać.- dołączył do ich
rozmowy Damian.
Lou: A Tobie jak się podobało.- skierował pytanie do mnie.
Kika: Było...- nie mogłam skończyć bo Mac wtrącił swoje piec groszy.
M: Darła się jak idiotka.
D: Nie można było utrzymać jej na miejscu.
K: Dużo przeklinała
D: A jak miałeś piłkę to mówiła: Niech podaj do Messiego.- dokończył cala przypowieść
Dawid.
Lou: Serio?- na twarzy Lou było widać niedowierzanie.
Kika: Powiedzmy.- uśmiechnęłam się do wszystkich.
Lou: Jesteś chora.
Kika: Ale się we mnie podkochujesz- wytknęłam mu język.
Lou: Fakt, ale nie tylko ja i zapewne z tym Panem nie mam szans.
Kika: Co? O czym Ty bredzisz?- nie kumałam o czym do mnie mówi.
Lou: Nie udawaj głupiej.- kręcił śmiesznie głowa na boki.
Kika: Dalej nie rozumiem.
-Niall Horan- powiedziała zgodnie cala piątka.
Kika: To nie jest śmieszne.-powiedziałam poważnie.
M: A nie jest tak?
Kika: Nie!
K: Jesteś pewna.
Kika: tak.
D: Może jednak.
D: Dlaczego? Zaczynało się robić ciekawie.- ubolewał Damian.
Lou: A podobno Irlandczycy są dobrzy w te klocki.- powiedział Louis odchodząc
od Nas i kierując się do szatni.
W ostatniej chwili udało mi się Go uderzyć w ramie.
Lou: Ala... Za co to.
Kika: Już Ty wiesz za co.
Lou: To bolało.
Kika: Nie bądź mięczakiem Tomlinson.- wytknęłam mu ponownie język.
Dream wybuchł śmiechem, a Lulus udał obrażonego i pożegnał się krótkim
Wypierdalac!
Nikt nie miał do niego pretensji, przecież to Tommo i jego dziwne poczucie
humoru.
W drodze powrotnej pojechaliśmy cos jeszcze przekąsić a potem prosto do
mnie. Trzy godzinna jazda wykańcza człowieka. Ale najbardziej byłam ciekawa co
ekipa robiła dziś pod moja nieobecność. Mam nadzieje tylko, ze nie próżnowali i
będę zadowolona z ich pracy.
***
Wieczorem postanowiłam skontaktować się z Zaynem i Go przeprosić za moje
zachowanie na gali. Mam nadzieje, ze w końcu odbierze. Po czterech polaczeniach
zrezygnowałam. Tak bardzo mi go brakuje, naszych rozmów i choćby siedzenia w
jednym pokoju w zupełnej ciszy...Ale nic z tego, Zayn się nie odbiera. Zupełnie
o mnie zapomniał. Może nie byłam dla niego taka ważna jak mówił na początku
trasy. Jest mi przykro, ale rozumiem jego decyzje.
Tej nocy nie mogłam spać, cały czas myślałam o przyjaźni z One Direction,
Zaynie i chłopakach z Dream. Nie wiem jak to się stało, ale dzięki tym rozmyślania
powstał nowy tekst na płytę.
Kika: What have I done?
I wish I could run
Away from this ship
going under
Just trying to help
Hurt everyone else
Now I feel the weight
of the world is on my shoulders
What can you do when
your good isn’t good enough
And all that you touch
tumbles down?
Cause my best
intentions keep making a mess of things,
I just wanna fix it
somehow
But how many times
will it take?
Oh how many times will
it take for me to get it right?
To get it right?
Can I start again,
with my faith shaken?
Cause I can’t go back
and undo this
I just have to stay
and face my mistakes,
But if I get stronger
and wiser
I’ll get through this
Chorus:
What can you do when
your good isn’t good enough?
And all that you touch
tumbles down!
Cause my best
intentions keep making a mess of things,
I just wanna fix it
somehow
But how many times
will it take?
Oh how many times will
it take for me to get it right?
So I'll throw up my
fists,
Throw a punch in the
air,
And accept the truth
that sometimes life isn’t fair
Yeah, I'll send out a
wish
Yeah, I'll send up a
prayer
That finally someone
will see how much I care!
Chorus:
What can you do when
you’re good isn’t good enough?
And all that you touch
tumbles down!
Oh my best intentions
keep making a mess of things,
I just wanna fix it
somehow!
But how many times will
it take?
But how many times
will it take to get it right?
Lokalizacja: 20
kwiecień 2015, Londyn, UK
Gdy pomagałam rano ekipie remontowej w zrywaniu podłogi na piętrze dostałam
telefon od Rona. Nie rozmawialiśmy długo. Od razu zakomunikował mi, ze jest w
drodze do mojego domu. Nie mam pojęcia o co mu może chodzić. Dzwonek do drzwi rozbrzmiał
gdy Dark opowiadał nam o wczorajszej randce ze swoja nowa dziewczyna. Szybko zbiegłam
na dol i do drzwi.
R: Cześć!- Ron bez zgody wtargnął do mojego mieszkania.
Kika: Hej! Cos się dzieje?- zapytałam.
R: Sama jesteś?- zapytał.
Kika: Na piętrze jest ekipa która mi poleciłeś.
R: Musimy porozmawiać o propozycji jaka dostałaś.
R: Cały zespol, ale to Ty masz być twarzą tej całej kampanii.
Kika: Jakiej kampanii?- nie lubię jak ktoś zabiera glos a nie potrafi
wszystkiego w niej umieścić.
R: Jedna z firm kosmetycznych zaproponowała żebyś była ich twarzą w nowej
kampanii. Promocja zawiera jeszcze sześć koncertów na terenie UK zaraz po
wydaniu pierwszej płyty.
Kika: Czyli?
R: W czwartek jest premiera i podpisywanie jej w sklepie muzycznej, a w piątek
pierwszy koncert. Można byłoby to połączyć. Co ty na to?
Kika: Gdzie te koncerty?
R: Edynburg, Liverpool, Manchester, Newcastle, Southampton i Londyn.
Kika: Sześć dni w trasie.- powiedziałam bardziej do siebie niż managera.
R: Niekoniecznie.- wtrącił.
Kika: Nie rozumiem.
R: Zdarzają się dni kiedy są dwa koncerty.
Kika: W innym mieście?
R: No tak. I jak? Zgadzasz się?
Kika: Sama nie wiem. Musze porozmawiać z chłopakami.
R: Chłopacy się zgodzili.
Kika: Rozmawiałeś z chłopakami za moimi plecami?!
R: Spotkałem ich dziś rano w studiu.
Kika: To wszystko wyjaśnia. Ustalicie wszystko miedzy sobą a ja już będę
przegłosowaną i mój glos się nie liczy.
R: Nie marudź. Prosta odpowiedz: tak lub nie.
Kika: Przecież i tak nie mam już nic do gadania.
R: Czyli to Twoje: tak, zgadzam się.
Już wychodził gdy cofnął się mówiąc:
R: W czwartek o 9 w Syco. Dopiero stamtąd ruszamy do hali w której odbędzie
się koncert, promocja, spotkanie z fanami, podpisywanie płyt i bankiet. Zaproś
kogo chcesz.- machnął ręką.
- I nie zapomnij, ze masz jutro spotkanie z Ollym Mursem.
Kika: Ollym?
R: Cześć!- Świetnie, a ja myślałam ze Ron przybiera już ludzka twarz, a On
dalej jest świnia.
Wrrrrr.... Ten osobnik pieprzył mi dzień!
***
Wizyta Rona spowodowała, ze nie mogę porozumieć się z ekipa, pokłóciłam się
z Michałem, który zadzwonił aby zapytać się co u mnie słychać i jeszcze ten
cholerny dzwonek do drzwi. Jeśli to ktoś z Dream to zabije Go własnymi rękoma.
Podminowana otworzyłam gwałtownie drzwi.
Kika: Cholera!- wydobyłam z siebie gdy zobaczyłam, ze to El.
E: Cos nie tak? Jestem w nie w porę? Zmieniłaś zdanie?- próbowała rozczytać
mój wyraz twarzy.
Kika: Szczerze to zapomniałam o Naszym spotkaniu.- było mi głupio.
E: Nie ma sprawy. Przyzwyczaiłam się do wiecznych spóźnień gwiazd. Chociaż
wyszłam na idiotke siedząc w tej kawiarni i czekając na ciebie.
Kika: Przepraszam. Zapomniałam.
E: Dzwoniłam, ale nie odbierałaś . Pomyślałam, ze albo nie chcesz ze mną
utrzymywać kontaktu bądź cos ci się stało. Musiałam to sprawdzić.
Kika: Boże jak mi głupio. Wchodź!
Dziewczyna przekroczyła próg, a ja kontynuowałam.
Kika: Przepraszam za bałagan ale mam remont, robotnicy są na piętrze.
E: To może przełożymy nasze spotkanie.
Kika: Nie! Nie trzeba. I tak już zawiodłam. Poczekaj zaraz cos wymyśle.
D: Panie Horan proszę powiedzieć koleżance ze to nieuniknione.- mówił Dark
schodząc z pietra.
- O przepraszam myślałem ze to Pan Niall.- powiedział gdy zobaczył moja
koleżankę.
E: Nic się nie stało. Chociaż nie myślałam ze aż tak przypominam Nialla.-
zaczęła się śmiać El.
D: Bardzo przepraszam ze się wtrącam ale jeśli mamy dziś położyć do końca
ta podłogę to nie może pani nocować dziś w domu.- upierał się Dark.
E: Chyba naprawdę nie jestem w porę.
Kika: Daj spokój El. Poczekaj, zabiorę kilka swoich rzeczy i pójdziemy na
miasto, a Dark będzie mógł kłaść ta swoja głupią podłogę.
D: Dziękuje!- uśmiechnął się do El.
***
E: Dobra to co takiego się stało, ze zapomniałaś o Naszym spotkaniu-
zapytała El gdy siedzieliśmy w kawiarni przy gorącej czekoladzie.
Kika: Ron wymyślił, ze wystąpię w jakiejś kampanii firmy kosmetycznej,
wezmę udział w sześciu koncertach dzięki czemu wypromuje zespól i nowa płytę.
E: Wow! Ale to chyba dobrze?
Kika: Niby tak ale skontaktował sir ze mną na samym końcu. Najpierw przyjął
kontrakt, przekonał chłopaków i mnie zostawił na końcu gdy było już
pozamiatane.
E: Hmmm fakt dziwne, ale jako Twój manager chyba wie co dla was dobre?!
Kika: Dobrze ale chce dowiadywać się o takich rzeczach pierwsza, decydować o
naszej karierze wspólnie. To tak dużo?!
E: Porozmawiaj o tym z chłopakami. Wyjaśnijcie to jak najszybciej.- zachęcała.
Kika: Może masz racje.
E: Wiem, spróbujcie o tym porozmawiać a będzie wam się lepiej pracowało. No
i oczywiście podobna sytuacja się nie powtórzy. To jest wasz zespól, wasza kariera
wiec kierkucie nią wspólnie. To się wam opłaci.
Kika: Boże skąd ty tyle wiesz.
E: Chyba już zapomniałaś przez trzy lata byłam dziewczyna Louisa
Tomlinsona.
Kika: Faktycznie dużo wiesz o tej branży. A co u Ciebie?
E: Hmmn.. Szukam jakiegoś mieszkania w Londynie, bo troszkę mam już dość
spekulacji, ze zdradzałam Louisa z moim przyjacielem u którego teraz mieszkam.
Kika: Trudne zadanie.
Kika: Znam to.
E: Wiec jak będziesz o czymś wiedziała to daj znać.
Kika: Dobrze.- usmiechnelam sie.
E: A co u Ciebie?
Kika: W czwartek zaprezentujemy światu nasza nowa płytę i już teraz
zapraszam się na spotkanie promocyjne. No i jesteśmy w trakcie nagrywania
duetów do kolejnej płyty. Co chwile cos wiec nie mam na nic czasu. Jeszcze ten
remont. Masakra.
E: Poczekaj jeszcze chwile a wszystko się ułoży.
Z Eleonor rozmawiałam jeszcze długo. Jest sympatyczna i rozmowna. Szybko
nawiązaliśmy kontakt może dlatego ze dużo nas łączy. Najbardziej omijanym
tematem w naszych rozmowach był temat trasy, koncertów, One Direcrion i Louisa.
Chociaż szczerze miałam ochotę zapytać się jej jak sobie radzi.
***
Wyszliśmy już z kawiarni i nie spiesząc się kroczyliśmy ulicami Londynu. Do
momentu aż nie zostaliśmy przyłapane przez fanki 1D. Nie chciałam aby
ktokolwiek nas zobaczył a tu pozuje teraz z fanami i odpowiadam im na pytania.
El robi podobnie. Uśmiecha się ale w głębi duszy czuje ze jest smutna.
- Przyjaźnicie się?- zapytała jedna z dziewczyn.
Kika: Kolegujemy się ale kto wie.- spojrzałam na El.
- A co na to Louis?
Kika: Nie ma nic przeciwko.- powiedziałam chociaż tak naprawdę nie miałam
pojęcia.
E: Jesteśmy przyjaciółmi i dla każdego z nas tak jest lepiej.
- Ale gdyby Louis poprosił abyś do niego wróciła zrobiłabyś to?
E: Nie pytajcie mnie o takie rzeczy bo nie wiem.
- Zawsze Wam kibicowaliśmy i teraz modlimy się abyście do siebie wrócili.
Byliście uroczy.
E: Dziękuje!- spojrzałam na El i wiedziałam że trzeba przerwać ta farsę.
Kika: Przepraszamy ale musimy już iść.
Zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć i ruszyliśmy dalej. El nic nie mówiła już od
dłuższej chwili.
Kika: Przepraszam.- wyszeptałam.
E: Co? Nie masz za co. To nie twoja wina.- próbowała zaprzeczyć.
Kika: Wiem ze to moja. Gdybyś nie była ze mną nawet by cię nie zauważyli
przez ten kamuflaż.
E: Ostatnio żaden kamuflaż mi nie pomaga. Zaczepiają mnie na każdym kroku.
Chcą rozmawiać, zrobić zdjęcie i proszą o autograf. Zainteresowanie mną wzrosło
po rozstaniu. Dziwne co nie? Najpierw cię nienawidzą, hejtuja, obrażają a potem
twierdza ze cały czas trzymali za ciebie kciuki.
Kika: Tak nie mów. Ten fandom dzieli się na dwie grupy. Jedni są szczęśliwi
gdy widza chłopaków ze swoimi partnerkami a drudzy na sile próbują ich połączyć
w razem.
- Wiesz co? Mam propozycje nie do odrzucenia.
E: Cos ty wymyśliła?- spojrzała na mnie.
Kika: Pojedz ze mną w ta mini trasę koncertowa dla tej firmy kosmetycznej.
Spędzimy ze sobą trochę czasu, lepiej się poznamy i zaszalejemy.
E: To nie jest dobry pomysł.- powiedziała od razu.
Kika: Dlaczego?
E: Po prostu nie.
Kika: Nie chcesz się lepiej poznać?
E: Chce! Polubiłam cię ale nie mogę.
Kika: Masz inne plany.
E: Nie ale ten pomysł przyjaźni nie spodoba się Lou. Nie chce żeby czul się
zdradzony i dziwnie.
Kika: Przecież on nie ma nic z tym wspólnego.
E: Bedzie miał mi za złe to ze zaczęłam się z tobą przyjaźnić.
Kika: Przecież to nie twoja wina ze cię zaprosiłam. Nie jesteście już razem
wiec nie powinien mieć ci tego za złe.
E: Ale będzie. Będziemy na świeczniku ze mimo rozstania cały czas go
otaczam, próbuje mieć z nim kontakt. A jak tak naprawdę chce zapomnieć.
Kika: Ale dlaczego nie chcesz pojechać.
E: Nie chce go spotkać bo boje się ze wszystko wróci.
Kika: Przemysł to.
E: Nie.
Kika: Daj mi znać juto wieczorem.- przykro mi ze El tak szybko zrezygnowała
z mojej propozycji. Wiem ze może moja propozycja nie jest dobra ale chce aby
się odstresowała i przestała o tym wszystkim myśleć.
***
Dzisiejszy dzień spędziłam z El. Świetnie się z nią rozmawia, mogłabym spędzać
z nią każda chwile. Tak bardzo chciałabym aby pojechała ze mną do tych sześciu
miast. Zameldowałam się w hotelu, który wynajęłam na dzisiejszą noc i przed pójściem
spać napisałam jeszcze smsa do Louisa z prośba o spotkanie.
Do Louis
Znalazł byś chwile aby
spotkać się jutro wieczorem?
Zamknęłam oczy i po chwili otrzymałam smsa zwrotnego.
Od Louis
Wpadnę do ciebie o
20.. znam adres.
Nie odpisywałam kolejny raz. Poszłam spać.
Lokalizacja 21
kwiecień, Londyn, UK
Po wymeldowaniu się z hotelu ruszyłam szybko do swojego mieszkania. Dziś
pracuje z Ollym, a nie zabrałam ubrań na zmianę. Biegam po mieszkaniu w
poszukiwaniu ubrań, a gdy robiłam kolejna rundkę po dolnej części mieszkania
usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podbiegłam aby otworzyć drzwi a przed moimi oczami ujrzałam blondyna z
artystycznym nieładem.
N: Gdybym wiedział ze przywitasz mnie w takim stroju przyjechałbym
szybciej.- powiedział poruszając brwiami a ja zdałam sobie sprawę ze stoję
przed nim w ręczniku.
Kika: Rozgość się a ja idę się ubrać.- powiedziałam kierując się na górę.
N: Chcesz kawy?!- krzyknął z kuchni.
Kika: Nie mam kawy!
Kika: Nie mam!
N: To co masz?!- prowadziliśmy konwersacje krzycząc do siebie.
Kika: Nic.- powiedziałam pojawiając się na schodach.
N: Czas zrobić zakupy.
Kika: Ja nawet mebli i talerzy nie mam.
N: To co ty jesz?
Kika: Jadam na mieście lub wpraszam się do obcych ludzi.
N: Ha ha ha! Zabawne.
Kika: Mów co cię sprowadza..- usiadłam przy wysepce.
N: Stęskniłem się!-powiedział.
Kika: Po prostu?
N: Po prostu. No i może głodny jestem.
Kika: Zły adres.
N: Teraz już wiem
- Jakie planu na dzisiejszy dzień?- zapytał siadając na przeciwko.
Kika: Pracuje dziś w studiu z Mursem. Jestem podekscytowana
N: Z Ollym?
Kika: Tak. Znasz go?
N: To mój przyjaciel.
Kika: A faktycznie. Niall Horan przyjaźni się z samymi gwiazdami.
N: Przeginasz! Pamiętaj, że przyjaźnie się tez z tobą.
Kika: Ałł! To cios poniżej pasa.
N: Taki miał być. A tak poza tym nie przyjaźnie się z samymi gwiazdami.
Kika: Wiem. Nosisz im jeszcze torby golfowe.
N: Zazdrosna?- podniósł brew.
Kika: Tak, bo mnie nigdy nie nosiłeś.
N: Bo nie grasz w golfa.
Kika: Bo mnie nie nauczyłeś!- udałam obrażoną.
N: Dobra. Pakuj się, podwiozę cię do wytworni bo pewnie nie kupiłaś jeszcze
auta
Kika: Właśnie. Musze cos znaleźć.
Ubrałam buty i zakomunikowałam Niallowi ze jestem gotowa. Ten natomiast nie
kontaktował i dalej bawił się z Bogdanem. Gdy powtórzyłam to ze jestem gotowa
ruszył do drzwi. Po zamknięciu mieszkania Niall przewiesił mnie sobie przez
ramie.
N: Przecież zarzuciłaś mi ze cię nie noszę.
Kika: Ale nie jak worek ziemniaków.
N: Boże! Nie dogodzisz jej!- postawił mnie dopiero przy samochodzie. Otworzył
drzwi i wsiadł do aut..
Kika: Wrrr... Gentelman.- powiedziałam siadając obok kierowcy.
N: Mam cię nosić czy otwierać drzwi?
Kika: Bądź gentelmanem Horan.- spojrzałam na niego.
Pod wytwornią Niall posłuchał moich rad i otworzył mi drzwi blokując je wcześniej
abym nie wpadła na pomysł wyjścia samemu. Podał mi dłoń na co ja fuknęłam cos
pod nosem. Już chciałam iść w stronę drzwi gdy złapał mnie i podniósł.
Kika: Ogarnij Niall. Postaw mnie.
N: Dlaczego?- był zdziwiony.
Kika: Ktoś może nas zobaczyć i pomyśleć ze cos nas łączy
N: Sugerujesz kłopoty?
Kika: Dokładnie tak.- Niall odstawił mnie i szedł kilka kroków za mną z rękoma
w kieszeni. Było dość dziwnie bo nie odezwał się już ani słowem. Przepuszczał
mnie w drzwiach, otwierał je ale nic nie mówił. Nawet nie spoglądał na mnie.
W studiu w którym zawsze pracujemy z Dream był już Ron, jakiś postawny mężczyzna
i Olly. Nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, a chłopak od razu się uśmiechnął. Już
chciałam cos powiedzieć ale przerwało mi przywitanie Mursa i Horana.
N: Kupę lat!- wykonali przysłowiowego miska.
O: Twoja morda stary powoduje ze wariuje.
- ich rozmowa przesycona była samymi zachwalaniami siebie nawzajem.
N: Olly, poznaj Karolinę. Nasz nowy nabytek i zarazem bardzo utalentowany
skarb.- zaczął zachwalać mnie blondyn.
O: Tak wiem. Słyszałem to i owo, Nathan.- cala trojka zaczęła
się śmiać.
R: Dobra. Koniec tych pogaduszek.- przerwał nam Ron.
- Niall tobie już dziękujemy. A reszta do pracy.
Czy mój manager właśnie wyprosił Nialla.
Kika: Niech zostanie.- złapałam za dłoń zdezorientowanego Horana.
R: Jeśli On zostanie ty nie będziesz pracować. Karola, terminy nas gonią.
Kika: Ale on może się przydać.- upierałem się.
R: Niall czy nie wyraziłem sie jasno.
N: Już idę.- powiedział smutno.
Zdążył się jeszcze odwrócić w moja stronę spojrzał na mnie i chciał cos powiedzieć.
Kika: Przepraszam.- przerwałam mu.
N: Nic się nie stało. Napisz jak skończycie to przyjadę i zrobimy zakupy.- pocałował
mnie w głowę i powiedział do Olliego który przyglądał się nam.
N: Opiekuj się nią i mniej na nią oko.- powiedział i wyszedł nie żegnając
się z Ronem. Ron również opuścił studio zostawiając mnie sama z Ollym.
Kika: Przepraszam za to ze musiałeś byc świadkiem tej sytuacji.- powiedziałam
zajmując miejsce na sofie.
O: Przestań. Twój manager chyba nie lubi Nialla.
Kika: Bardziej nie lubi mnie i próbuje zniechęcić również Nialla.
O: Czy ty i ...- nie dokończył bo zabrałam glos.
Kika: Przyjaźnimy się. Tylko tyle, jest po prostu moja bratnia dusza. A
teraz koniec zmów o Irlandczyku bo jego ego urośnie.- zaśmiałam się.
O: Zgoda.
Wzięliśmy się za prace. Powtórzyliśmy wspólnie napisany przeze mnie kulka
dni temu tekst i ruszyliśmy do mikrofonów.
***
Prace nad zaśpiewaniem poprawnie tekstu zajęło nam kilka godzin.
Śpiewaliśmy na okrągło z małymi przerwami na wypicie wody.
drew a broken heart
Right on your window pane
Waited for your reply
Here in the pouring rain
Just breathe against the glass
Leave me some kind of sign
I know the hurt won’t pass, yeah
Just tell me it’s not the end of the line
Just tell me it’s not the end of the line
I never meant to break your heart
Now I won’t let this plane go down
I never meant to make you cry
I'll do what it takes to make this fly
Oh, you gotta hold on
Hold on to what you are feeling
That feeling is the best thing
The best thing, alright
I’m gonna place my bet on us
I know this love is heading in the same direction
That’s up
You drew a question mark
But you know what I want
I wanna turn the card, yeah
Right back to where it was
So let’s build the brigde, yeah
From your side to mine
I’ll be the one to cross over
Just tell me it’s not the end of the line
Just tell me it’s not the end of the line
I never meant to break your heart
Now I won’t let this plane go down
I never meant to make you cry
I'll do what it takes to make this fly
Oh, you gotta hold on
Hold on to what you are feeling
That feeling is the best thing
The best thing, alright
I’m gonna place my bet on us
I know this love is heading in the same direction
That’s up
Girl, I know we can climb back to where we were there
Feeling here with my heart, put my heart in your head
Well, I hope and I pray that you do understand
If you did all you have to say is
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
I’m waiting for ya
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
I never meant to break your heart (C’mon)
Now I won’t let this plane go down (Let this plane go down)
I never meant to make you cry
Do what it takes to make this fly
Oh, you gotta hold on
Hold on to what you are feeling
That feeling is the best thing
The best thing, alright
I’m gonna place my bet on us
I know this love is heading in the same direction
That’s up
Right on your window pane
Waited for your reply
Here in the pouring rain
Just breathe against the glass
Leave me some kind of sign
I know the hurt won’t pass, yeah
Just tell me it’s not the end of the line
Just tell me it’s not the end of the line
I never meant to break your heart
Now I won’t let this plane go down
I never meant to make you cry
I'll do what it takes to make this fly
Oh, you gotta hold on
Hold on to what you are feeling
That feeling is the best thing
The best thing, alright
I’m gonna place my bet on us
I know this love is heading in the same direction
That’s up
You drew a question mark
But you know what I want
I wanna turn the card, yeah
Right back to where it was
So let’s build the brigde, yeah
From your side to mine
I’ll be the one to cross over
Just tell me it’s not the end of the line
Just tell me it’s not the end of the line
I never meant to break your heart
Now I won’t let this plane go down
I never meant to make you cry
I'll do what it takes to make this fly
Oh, you gotta hold on
Hold on to what you are feeling
That feeling is the best thing
The best thing, alright
I’m gonna place my bet on us
I know this love is heading in the same direction
That’s up
Girl, I know we can climb back to where we were there
Feeling here with my heart, put my heart in your head
Well, I hope and I pray that you do understand
If you did all you have to say is
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
I’m waiting for ya
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
Yeah Yeah Yeah Yeah Yeah
I never meant to break your heart (C’mon)
Now I won’t let this plane go down (Let this plane go down)
I never meant to make you cry
Do what it takes to make this fly
Oh, you gotta hold on
Hold on to what you are feeling
That feeling is the best thing
The best thing, alright
I’m gonna place my bet on us
I know this love is heading in the same direction
That’s up
O: Jak myślisz dobrze Nam poszło?- zapytał gdy skończyliśmy.
Kika: Chyba dobrze.
O: Kiedy napisałaś ten tekst?
Kika: Parę dni temu.
O: A muzykę?
Kika: Wczoraj. Damian nie lubi czekać i odkładać pracy. Bedzie tworzył tak długo
aż skończy. Zapewne cala noc nie przespał i spędził ją w swojej samotni.
O: Jesteście młodzi dlatego pisanie i praca nad płyta jest dla was bulka z masłem.
Zobaczycie jak będzie później. Wena kiedyś się kończy i kolejny album będzie ciężko
wydać.
Kika: Tym się nie przejmuj. Mamy materiału na co najmniej jeszcze dwie płyty.
Porozmawiałam z Ollym jeszcze chwile. O trasie, koncertach, jego początkach
i tego jak trafiliśmy do Simona. Jest świetnym gościem, zabawnym i rozmownym. Już
wiem dlaczego przyjaźni się z Niallem.
W drodze do wyjścia wstąpiłam jeszcze do sekretariatu wytworni podać
nazwiska osób które maja pojawić się na promocji płyty.
Dość szybko napisałam kilka nazwisk. Na mojej liście oprócz babci, mamy, rodzeństwa,
Bartka i wujostwa znalazł się również Robert, sąsiadka Maxa która zajmowała się
Bogdanem, Lottie, Lou z partnerem, Tom, Willie, Gemma, Dark z mojej ekipy
remontowej, Scott i Gaz z osobami towarzyszącymi, One Direction i El.
Wiem ze Louis może być zły ale musze mu wytłumaczyć ze polubiłam jego była dziewczynę
i chce z nią utrzymać kontakt. Mam nadzieje ze zrozumie i nie będzie naciskał
na mnie ze mam wybierać.
Po wyjściu z wytworni nie dzwoniłam do Nialla nie chce aby czul się
wykorzystywany. Lubię go ale nie może być na każde moje zawołanie bo to się złe skończy. Napisałam
mu ze zrobię sama zakupy i życzyłam mu miłego dnia. Niech się dobrze bawi.
***
Popołudnie spędziłam na wylegiwaniu się na balkonie i oglądaniu mebli w Internecie.
Czas chyba wybrać się na zakupy.
Nawet nie wiem kiedy się zdrzemnęłam. Obudził mnie dopiero dzwonek do
drzwi. O kurde. To Louis. Ogarnęłam się troche i ruszyłam otworzyć mi drzwi.
Kika: Wchodź!- uchyliłam szerzej drzwi.
Lou: Rozmawiałem dziś z Niallem i mówił ze masz pusta lodówkę wiec kupiłem
co nie co..
Kika: Nie musiałeś. Zrobiłam zakupy wracając ze studia.
Lou: Tak wiem. Pracowałaś z Ollym.
Kika: Dokładnie. Ale dzięki za zakupy.- zabrałam siatkę prowadząc swojego gościa
do kuchni.
Lou: Ładnie tu ale pusto.- rozejrzał się.
Kika: Planuje w końcu wyposażyć to mieszkanie. Chodź, usiądziemy i pogadamy
na tarasie. Mam tam krzesła.
Lou: Jaki zaszczyt, ale ja miałem co innego w planach.
Kika: Tak?
Lou: Niall mówił ze gotować nie potrafisz ale piec tak. Zrobimy babkę?
Kika: Co jeszcze mówił ci Niall?
Lou: Ze dobrze całujesz.- spojrzałam na niego otwartymi szeroko oczami.
Kika: Co?!
Lou: Zatruje. Zgódź się i zróbmy ciasto. Pogadamy i przynajmniej się
najemy.
Kika: No dobra, ale bez głupich numerów i tekstów
Lou: Zgoda.- przyrzekł na dwa palce.
Przygotowaliśmy masę gdy przemówił Louis.
Lou: To o czym chciałaś rozmawiać?
Kika: Ale obiecaj ze się nie wściekniesz.- przerwałam swoja prace.
Lou: Mów.
Kika: Ostatnio kilka razy spotkałam w Londynie El.
Lou: Iii?
Kika: Byłam z nią na kawie. Porozmawialiśmy trochę.
Lou: Wiem.- odpowiedział.
Kika: Skąd?
Lou: W Internecie jest mnóstwo waszych wspólnych zdjęć.
Kika: Naprawdę?
Lou: Tak.
Kika: Nie jesteś o to na mnie zły?
Lou: Bylem, ale Niall przekonał mnie ze mi powiesz tylko musze poczekać.
- Dzięki ze jesteś ze mną szczera.
Kika: Nie ma sprawy. Dlatego tu przyszedłeś. Wiedziałeś ze chce ci powiedzieć.
Lou: Tak. Ale nie dlatego. Chciałem spędzić z tobą troche czasu.
- Co u niej?- zapytał po chwili.
Kika: Dobrze. Szuka mieszkania w Londynie.
Lou: Nie mieszka już u swojego przyjaciela.-zaakcentował ostanie słowo.
Kika: Mieszka ale planuje stanąć na nogi. To tylko przyjaciel.
Lou: Tez tak mówiła, a teraz u niego mieszka i gazety piszą...- przerwałam
mu.
Kika: Wiesz ze gazety dużo piszą.
Lou: Niby tak. A jak się trzyma?
Kika: Mówi ze świetnie ale trochę ja przygnębia ta cala sytuacja.
Dziennikarze, paparazzi i fani.
Lou: Przykro mi, ze zniszczyłem jej życie.
Kika: Nie zniszczyłeś. El mówi ze to były jej najpiękniejsze lata.
Lou: Serio?
Kika: Tak. Zapomniała o tych kłótniach. Chce pamiętać cię jak najlepiej.
Lou: Tak wiem. Relacje przyjacielskie.
Kika: Zaproponowałam jej aby pojechała ze mną w trasę.
Lou: Co? Zwariowałaś! Ja i Ona w jednym miejscu.
Kika: Nie mowie o tej światowej One Direction. To by było idiotyczne. Jadę
do sześciu miast promować płytę i chciałam ja zabrać ze sobą. Masz cos
przeciwko?
Lou: Nie ukrywam ze mnie trochę przestraszyłaś. Nie wiedziałem tez ze macie
aż tak dobry kontakt. Nie zabraniam ci przyjaźnić się z El ale będzie kwas jak podłapią
to dziennikarze.
Kika: Nie interesują mnie dziennikarze. Chce widzieć co ty o tym myślisz i
czy nie będziesz na mnie zły.
Lou: Nie będę zły. Nie ma o co, ale nie ukrywam ze mi się to nie podoba. To
twoja trasa i twoja decyzja. Co zrobisz będę musiał uszanować. Tylko nie próbuj
nas znowu swatać.
Kika: Zgoda, obiecuję, ze nie będę i dzięki. Wiedziałam ze jesteś dobrym człowiekiem,
ale nie musisz się obawiać jak na razie. El na razie nie potwierdziła czy
pojedzie ze mną.
Lou: Dlaczego?
Kika: Bała się Twojej reakcji.
Lou: Aż tak straszny jestem?- podniósł brew.
Kika: Nie chce żebyś czuł się osaczony. A tu proszę Louis ma dobre
serduszko!- usmarowałam jego nos kremem.
Lou: Nie przesadzaj. Masz cos jeszcze mi do powiedzenia.- uśmiechnął się.
Kika: Możliwe ze spotkasz się z nią na promocji albumu. Wysalam jej oficjalne
zaproszenie.
Lou: Mam nadzieje, ze nie muszę z nią iść?
Kika: Nie, ale może się pojawić.
Lou: Spokojnie, zdzierze to. Zawsze mogę wyjść.
Kika: Louis!- podniosłam głos.
Lou: Zatruje! Będzie dobrze, a dziennikarze będą mieli o czym pisać. Już
widzę te nagłówki: Louis Tomlinson na jednej imprezie ze swoją byłą!
Kika: Gwiazda?!- mruknęłam.
Kika: Rodzinę z Polski, sąsiadkę mojego byłego, która opiekowała się zawsze
Bogdanem gdy musiałam gdzieś wyjść, Roberta u którego wszystko się zaczęło,
Toma tego Syco, który opiekował się nami przed Ronem, Lottie, Lou z partnerem,
Gemmę, El, Gaza i Scotta, no i was.
Lou: Z osobami towarzyszącymi?
Kika: Tak. Chociaż i tak pewnie przyjdzie tylko Sophia.
Lou: No i Melissa.- powiedział nie zwracając uwagi na to co mówi.
Kika: Melissa? Co Ona tu robi?
Lou: Jak by to powiedzieć, mieszka u Nialla, jest na wycieczce, odwiedziła
przyjaciela. Bo ja wiem kim ona jest dla niego.
Czy to możliwe, ze podziwiam Nialla i jestem strasznie o niego zazdrosna.
Chce, żeby żadna dziewczyna nie poznała go bliżej i nie dowiedziała się, jaki
jest. Czuje, że każda, która go pozna, także zechce mieć go tylko dla siebie.
Lou: Karolina, jesteś tam?- Louis zaczął pstrykać palcami mi przed twarzą.
Kika: Tak. Zamyśliłam się.- uśmiechnęłam się blado.
Wystarczyła sekunda, żeby Louis zmienił Twoje życie tak, że już nigdy nie
będzie takie samo. Jedna sekunda. Co jeśli Niall przyjdzie z Melissą? Nie wiem,
ale moje serce biło coraz szybciej.
Lou: Miłość to nie jest powód, żeby deptać przyjaźń.- powiedział Louis
przyglądając mi się.
Kika: Co?
Lou: Widzę, ze przejęłaś się przyjazdem Melissy.
Kika: Co? Nie!
Lou: Wiesz, ze im dłużej trzymasz w sobie uczucia tym bardziej
prawdopodobne jest, że przyznasz się do nich przy pierwszej lepszej okazji, bo
ciężar tego jest ponad Twoje siły.
Kika: Co Ty sugerujesz?
Lou: Ze Ty i Niall..
Kika: Wiesz, temu jednemu mężczyźnie chciałabym dać, tak zwyczajnie, tak
najzwyczajniej w świecie - jak podarek imieninowy czy urodzinowy - całe moje
życie. Bez reszty, ale to nie jest Niall. Przyjaźnimy się.
Lou: Dlatego tak zareagowałaś?
Kika: Fakt, może to dziwne, ale Ni nie mówił mi, że przyleciała Mell. To
tylko zaskoczenie.- próbowałam ukryć moją wewnętrzna frustrację.
Lou: Jeśli chcesz, będę tu, jakiś czas. Może dzień, może rok, może dwa, ale
zawsze możesz na mnie liczyć. Słyszysz.- zapewniał.
Kika: Wszystko w porządku Lulus, nie dramatyzuj!
POV Louis
Karolina wstawiała ciasto do piekarnika, a ja śledziłem jej każdy ruch. Gdy
powiedziałem jej, ze Niall zaprosił swoja przyjaciółkę z Australii, Kika bardzo
się przejęła. Niby wygląda na silną osobę, twardo stąpającą po ziemi. Mającą
wszystko pod kontrolą i nie mającą problemów. Jednak tkwiło w niej dziecko,
które desperacko potrzebowało zrozumienia i miłości. Wydaje mi się, ze ta
szalona brunetka poczuła coś do naszego Irlandczyka.
Lou: Jak myślisz, czego jest więcej? Ziaren piasku na plaży, czy gwiazd na
niebie?- zmieniłem temat, bo robiło się niezręcznie.
Kika: Raczej niespełnionych marzeń.- odpowiedziała dalej zamyślona.
Stałem i patrzyłem na Karolinę i na ten jej wzrok. Taki nieobecny. Krążyła
wzrokiem po całym mieszkaniu omijając spojrzenia w moje oczy. W tamtym momencie
przypomniałem sobie słowa El. Kiedyś mówiła, ze czasami nie potrzeba niczego
więcej oprócz przytulenia. Żeby ktoś Cię przytrzymał jak się rozpadasz.
Podszedłem do brunetki i ja przytuliłem. Wtuliła się w moje ramiona nic nie
mówiąc.
POV Karolina
Stałam tak obserwując całe mieszkanie, nie wiem nawet kiedy znalazłam się w
ramionach Lulusia. Czasem jak dmuchawiec rozpadam się na części i płacze, a
teraz nic. Zupełna pustka.
Kika: Zapakuje Ci trochę ciasta.- powiedziałam.
Lou: Chcesz, żebym już poszedł?- zapytał.
Kika: Nie wiem. Muszę iść z Bogdanem na spacer.
Lou: Dobrze, rozumiem.- po chwili podałam Louisowi zapakowane ciasto i
razem ruszyliśmy do wyjścia. Przed klatką pożegnaliśmy się i zapewniliśmy
siebie nawzajem, ze jak cos by się działo jesteśmy pod telefonem.
***
Nie wiem jak długo spaceruje już z Bodziem ulicami Londynu. Nie wiem gdzie
tak naprawdę jestem i nie wiem co tak naprawdę się ze mną dzieje. Najgorsze, co
może uczynić człowiek to nadinterpretacja. Nadinterpretacja kilku chwil
uniesienia, momentu, w którym krew ruszyła jakby szybciej na jego widok.
Nadinterpretacja jego słowa, gestu, spojrzenia. Nadinterpretacja uczuć.
Nadinterpretacja serca. Wariowałam! Wstyd się przyznać, ale wariowałam. W każdej sekundzie, w
każdej minucie myślę o Niallu i kurwa nie wiem czemu to robię, czemu tak się
przejmuję, ale mam nadzieję, że z tego wyjdę. Muszę! Byłam już pod domem gdy
pod klatką siedział chłopak, który zawrócił mi w głowie. Serce mi się ścisnęło,
jak go zobaczyłam. Głupie to serce jakieś, czy co?
Kika: Co tu robisz?
N: Louis mówił, ze robiliście ciasto wiec…
Kika: Przyszedłeś spróbować.- dokończyłam.
N: Dokładnie.- nie mogłam patrzeć na ten jego cholerny uśmiech.
Kika: Jesteś sam?!
N: Tak, dlaczego pytasz?
Kika: Nie ważne.
N: Dziwna jesteś. Wszystko w porządku?
Kika: Tak, nie, tak, nie. Po staremu.
N: Chcesz pogadać?
Kika: O głupiej rzeczy?
N: Jakiej rzeczy?
Kika: Miłość. Poznajesz, kochasz, cierpisz. Potem jesteś znudzony albo
zdradzony.
N: Znowu zakochałaś się w chłopaku, który cię zaintrygował. Wszyscy mówili,
że jest zły, ale przecież tobie okazywał miłość. byłaś w nim bezgranicznie
zakochana i bez wahania wskoczyłabyś za nim w ogień. I nikt prócz ciebie nie
wie jaki on jest naprawdę.
Kika: Powiedzmy.- burknęłam, bo co miałam mu powiedzieć, że szybciej biło
serce, kiedy przechodził obok, i czułem szczęście zawsze, kiedy pisaliśmy nocą.
To non sens!
N: Nie przejmuj się. Nigdy nie wiemy, w kim się zakochamy.
Staliśmy pod klatką wpatrując się w siebie. Boże, co do cholery się ze mną
dzieje! Nie wiem, ale mój organizm wariuje, a ja kompletnie nad nim nie panuje.
Już chciałam ruszyć do środka gdy blondyn złapał mnie za dłoń. Kurde! Gdybym szybciej wiedziała, ze tak
trudno będzie puścić jego dłoń, nie dotknęłabym jej. Nigdy!
Z jego ust wydobył się dźwięk. Kurwa, muszę się ogarnąć..
N: Mógłbym z Tobą spróbować, widzę coś w twoich oczach, to przyciąga jak
magnez, można się zakochać.- jego idealne usta układały się tak idealnie na
jego twarzy, ale odsunęłam się od niego.
Kika: Lepiej będzie jak wrócisz już do domu. Melissa i Willie zapewne
czekają.- szybko się odsunął, a ja wykorzystałam moment i biegiem ruszyłam do
domu szarpiąc Bogdana, by się pospieszył.
***
Na zegarze wybiła już druga w nocy, a ja wpatruje się w jeden punkt przed
sobą. W mojej głowie panował chaos, a serce krzyczało: Chce Cię i papierosów.
Nie mam ani Ciebie, ani papierosów. Pierdolony paradoks! Dzisiejszej nocy i tak
nie zasnę więc spróbuje cos stworzyć.
Lokalizacja: 22
kwiecień 2015, Londyn, UK.
Wstaję. Rozglądam się. Nic nie wiem. Gdzie jestem, dlaczego, co się stało,
jak uciec. Jakie jest moje imię, moje życie. Chyba ponownie wkrada się we mnie
ponura JA! I mogę śmiało stwierdzić że ponownie umarło coś we mnie, znikło
szczęście, by mogło wrócić szczęście, ale nie takie same, bo raz ono zabrane,
jak, krzywdy przemilczane zostają do końca. Dziś znowu przeżywam dzień, w
którym najlepiej schowałabym się pod łóżkiem. Ale nie! Są ludzie tak biedni, ze
jedyne co mają to pieniądze, więc nie zostało mi nic innego jak zacząć je
zarabiać.
POV Dawid
Jutro wielki dzień! Jutro świat usłyszy Nasze piosenki. Czekamy na
Karolinę, aby zacząć sesje zdjęciową promującą album. Okładka zrobiona, teraz
tylko sesja i jutro… Jutro pokażemy na co nas stać.
D: Dobrze, ze już jesteś.- powiedział Damian gdy zobaczył Karolinę.
Kika: Coś mnie ominęło?
K: Jeszcze nie. Czekamy na Rona.
Kika: To świetnie.- przez zupełny przypadek spojrzałem w oczy Karoliny.
Były dość puste, nie przejawiały żadnych uczuć. Zaniepokoiłem się i gdy byliśmy
zupełnie sami zapytałem:
D: Wszystko w porządku?
Kika: Tak. Dlaczego pytasz?- uśmiechnęła się.
D: Nie wiem, mam złe przeczucia.
Kika: Źle spałam, ale to z nerwów, a tak wszystko w porządku.
D: Wiem cos o tym, też zastanawiasz się jak to będzie i czy to co
zrobiliśmy do tej pory spodoba się ludziom.
Kika: Dokładnie.- Karolina otworzyła ramiona w celu przytulenia mnie.
POV Karolina
Dawid zauważył to, ze nie spałam całą noc i coś mnie trafi. Zawsze
myślałam, ze jestem dobrą aktorką. Do dziś. Żeby pokazać, ze potrzebuje jego
wsparcia, bo bardzo stresuję się nową płytą przytuliłam się do niego. Oby ktoś
chciał mnie kiedyś przytulać tak jak Dawid. Przez dwadzieścia minut. Tylko
przytulać. Nie wyrywając się, nie patrząc ci w twarz, nie próbując całować.
Otoczyć cię ramionami i trzymać bez cienia egoizmu.
POV Damian
Karolina z Dawidem stali na środku studia przytulając się. Fajnie było
widać ta dwójkę razem. Ostatnio mało czasu spędzamy ze sobą, a Karola i Dawid
zawsze mieli dobry kontakt. Gdy coś się działo w życiu Karoliny to On i Maciek
wiedzieli pierwsi, a później dopiero ja i Kamil. Mam nadzieje, że oznaka
dwudziestominutowego przytulaska spowodowana jest tylko stresem związanym z
jutrzejszym dniem.
R: Jesteście gotowi?- zapytał przybywający z odsieczą Ron.
K: Jak zawsze.
R: Czyli?
Kika: Nie!- dobra, Karolina droczy się z Ronem. Jest dobrze.
R: Ha ha ha! Nie wiem jak Wy to robicie, ze niczym się nie denerwujecie.
D: Wyluzuj Ron.- wtrącił się Dawid.
D: Właśnie, wypij setkę i do pracy.- klasnąłem w dłonie.
Po chwili wszyscy staliśmy przed obiektywem uśmiechając się najszczerzej
jak potrafimy. Na początku przyrzekliśmy sobie, ze będziemy traktować to jak
zabawę. Chcemy się bawić. I tak będzie!
POV Kamil
Po sesji zdjęciowej zjedliśmy jakieś sałatki przygotowane przez Rona i
ruszyliśmy do kręcenia jakiegoś spota reklamowego o Nas. Każdy miał powiedzieć kilka
słów do kamery. Usiedliśmy na pufach które rozstawione były w kółku i co chwile
padały pytania mężczyzny z za kamery.
- Kamil czujecie tremę?
K: Zdecydowanie. To Nasz wielki dzień, chcemy żeby wszystko poszło według
planu. Udało Nam się dotrzeć tak daleko więc wstydem byłoby gdybyśmy na własnej
imprezie skompromitowali się.
- Dawid co zrobisz jak Karolina zapomni tekstu?
D: Będę grał dalej, ale jak zejdę ze sceny to ja zabije.. A potem usmażę w
piekarniku i będę jadł cały miesiac jej tuczące ciało.- wybuchliśmy śmiechem.
- Nie, a tak szczerze… Powiem jej że i tak była dobra i znowu zrobiła
wielkie show.
- Maciej, czym jest dla Ciebie przyjaźń?
M: Przyjaźń? Jeśli mnie potrzebujesz, zadzwoń do mnie. Nie martw się tym,
ze śpie, nawet jeśli mam własne problemy, albo nawet jeśli jestem na Ciebie
bardzo zły. Jeśli mnie potrzebujesz, czy chcesz ze mną porozmawiać, ja zawsze
będę dla Ciebie. Nie ważne jak duży, albo mały jest Twój problem. Ja tutaj
jestem.
- Damian jesteście zgraną paczką?
D: Zgraną paczka? Nie! Każdy z Nas ma swoje zdanie, ale dopiero kompromis
powoduje, ze jesteśmy dobrzy w tym co robimy. Przynajmniej tak myślę. Mamy też
inne charaktery, ale to Nas nie podziela. Bardziej zbliża do siebie jeszcze
bardziej. Nie dążymy do ideałów, jesteśmy sobą.
- Karolina, jaką przyjaciółką jest jedna dziewczyna w zespole?
Kika: Nie mogę powiedzieć, ze jestem ideałem przyjaciółki. Damian
powiedział, ze mamy inne charaktery. Tak. Mam trudny charakter, wiem o tym, ale
zdarłabym pieści na czyjejś mordzie za Nich.
- Kogo wysłalibyście na trudną rozmowę z dziennikarzami.
Wszyscy: Karolinę.
K: Tak!
D: Poradziłaby sobie.- Dawid uśmiechnął się promiennie.
D: Ona jest mistrzynią udzielania wywiadów.
Kika: Chyba kompromitacji?!- powiedziała poważnie brunetka.
M: My nie znamy się na tych dziennikarskich sztuczkach, a Kika przepełniona
jest sarkazmem. My znamy się na muzyce, a Ona na promowaniu Nas w mediach. To
dobry układ.
K: Mać ma rację. Kto by wysłał gitarzystę lub perkusistę na pogaduszki o
pogodzie.?- wtrąciłem.
D: Idiota- Dawid i jego teksty.
- Opiszcie się w kilku zdaniach?
M: Maciej, człowiek orkiestra. Lubię spać i dobrą zabawę. Nie potrzebuje
dużo do szczęścia. Podobno rozchmurzyłbym nawet umarlaka. Nie wiem, wyprosili
mnie ostatnio z kostnicy..- udał smutnego.
- Ale planuje dać tam koncert. Kto wie, może ktoś się obudzi i postanowi
żyć dalej. Świat jest piękny i trzeba Go wycisnąć jak cytrynę.
K: Kamil, ludzie oceniają mnie po wyglądzie i mojej fryzurze, ale tak
naprawdę jestem spokojny i normalny. Nie wdaje się w konflikty, nie szukam
zaczepki, próbuje stworzyć własna definicje świata opartej na miłości i
zrozumieniu. Kocham ludzi, kocham swoich przyjaciół i kocham się wygłupiać, bo
nie warto się smucić gdy ma się obok siebie kogoś kogo kochamy.
D: Czasami gdy poznasz kogoś przypadkiem, okazuje się, że już nie potrafisz
żyć tak jak dawniej, bez tej jednej osoby. Jestem jak narkotyk… Uzależniam
swoim pozytywnym nastawieniem.- powiedział krótko i zwięźle Dawid.
D: Damian, w zespole mówią na mnie sztywniak. Nie rozstaje się ze swoim
komputerem, nie mam za wielu przyjaciół. Wydaje się być poukładany i rozsądny,
ale mam też swoje problemy. Nie panuje nad emocjami, nie potrafię określić
czego chce od życia. Bujam w obłokach, muzycznych obłokach gdzie oprócz niej
nie liczy się nic. Przez to dostaje od życia po dupie, ale czego się nie robi
dla miłości swojego życia.
Kika: Karolina, znana bardziej jako Kika. Nawet ja nie znam siebie do
końca. Nawet ja czasem nie wiem gdzie jestem, co się dzieje, czemu tak jest. Nie
umiem prosić o pomoc i nie umiem na kimś polegać, co nie znaczy, że nie
chciałabym posiadać tych umiejętności. Bywa, ze próbuję, staram się, ale ten
krzyk, ten napis SOS pozostaje w środku. Nikt nie może Go usłyszeć, nikt nie
może Go odczytać. Także tak, jestem skała, o którą obija się cały świat. Jestem
skałą, która obija się o cały świat. Jestem skałą, która skrywa w sobie słodycz
i zapomniała jak się ją okazuje. Jestem skałą,, bo kiedyś byłam sercem, takim
otwartym, takim czułym sercem, ale ktoś je zranił, wyśmiał, ocenił i od tamtej
pory powstał pancerzyk. Pancerzyk, przez który ciężko się przebić. Ciężko, ale
można. Ze zrozumieniem, z czułością, można. Bo to tylko warstwa lodu, którą da
się roztopić. Bo to tylko zimna powierzchnia, nie wnętrze. W środku się pali.-
nikt z Nas nie powiedział już nic więcej. Zawsze jest tak, ze gdy Karolina
mówi, my wiemy, ze mówi sercem. Nie udaje nikogo, mówi to co myśli.
POV Karolina
Po całym dniu sesji zdjęciowej i przygotowania do promocji udałam się do
baru Roberta. Chce odreagować, a wiem, ze tylko tam zdołam o wszystkim
zapomnieć. Chociaż… Niall ma coś w sobie, co nie pozwala mi Go skreślić, Choć
dziś myślę o Nim, tylko w czasie przeszłym i wiem, ze muszę trzymać się od
niego z daleka.
Kika: Witaj!- powiedziałam do Roberta stojącego za barem.
R: No proszę. Kogo to moje oczy widzą.- uśmiechnął się.
- Co dla Ciebie?- zapytał po chwili.
Kika: To co zawsze.- powiedziałam mając na myśli shoty.
R: O Ho ho! Co jest?- zawsze gdy zamawiałam shoty Robert wiedział, ze coś
jest nie tak.
Kika: Nie wiem, ale chyba się w kimś zakochałam, zawsze zakochana w kimś,
kogo nie powinnam kochać.
R: Gruba sprawa. Pij!- podał mi pięć shotów.
Lokalizacja: 23
kwiecień 2015, Londyn, UK.
Nad ranem obudziłam się na swoim materacu z ogromnym bólem głowy. Przez
chwile leżałam i zastanawiałam się jak wróciłam do domu.
- Wyspana?- powiedział głos za mną.
Momentalnie podniosłam głowę chcąc zobaczyć kto tam stoi. Natychmiast
pożałowałam, opadając ponownie na poduszkę z bólem głowy.
- Boli?- powiedział Louis, który usiadł obok mnie.
Kika: Nic nie pamiętam.
Lou: Nie dziwie się.- odpowiedział.
- Nieźle zabalowałaś.
Kika: Az tak? Jak ja się tu znalazłam?
Lou: Byliśmy na tej samej imprezie.
Kika: U Roberta.
Lou: Nie. W Libertine.
Kika: O kurwa! Nie wiem jak się tam znalazłam.- uderyłam się w czoło.
Lou: Masz. Wypij to. Dobrze Ci zrobi.
Kika: Dzięki.
Lou: A i ubieraj się, Ron już dzwonił.
***
W samochodzie przemówiłam.
Kika: Chyba dziś umrę..
Lou: Tak?! Myślałem, ze wczoraj już to zrobiłaś. Nie spodziewałem się tego
po Tobie.
Lou: Na przykład: wczoraj po powrocie do domu rozpłakałaś się i wyznałaś,
ze czujesz się jak śmieć, który nic nie znaczy na tym świecie, którego każdy
może kopnąć.
Kika: No bo…- zaczęłam niezbyt elegancko.
- To prawda. Ja nie umiałabym przytulic nikogo, pocałować, iść gdzieś
razem. Żyłabym w ciągłym strachu, ze zrobię coś nie tak, ze powiem coś źle,
zranię, przyniosę wstyd, a przede wszystkim, ze to w każdej chwili może się
skończyć.
Lou: Wiesz co mnie wkurza.- spojrzał na mnie.
- To, ze nie potrafisz zaakceptować faktu, ze jesteś mądra, piękna,
szczera. Ze wiecznie szukasz wad i wmawiasz sobie, ze nie masz żadnych
pozytywnych cech. Dobra, miałaś pecha w miłości. Zdarza się, ale On nie będzie
trwać wiecznie. A takim wmawianiem sobie, ze jesteś do bani robisz wszystko,
żeby zniechęcić ludzi. Nie szukaj miłości, będzie chciała to sama przyjdzie.-
powiedział gdy byliśmy już na miejscu.
- A teraz zmykaj i widzimy się wieczorem.- powiedział całując mój policzek.
***
Pierwsza stacja dzisiejszego długiego dnia to telewizja śniadaniowa, którą
gościliśmy w trakcie przygotowywań do dzisiejszego koncertu.
Dz.: Witam serdecznie Państwa przed telewizorami. Znajdujemy się właśnie w
miejscu, które już dziś wypełni się mnóstwem młodych ludzi, którzy będą
światkami narodzin nowej muzycznej gwiazdy. Zespół Dream jest już z Nami,
poddenerwowany i jakby nieobecny. Powiedzcie jak Wasze samopoczucie?- zapytała
młoda kobieta.
K: Ogromnie się stresujemy, to będzie Nasz wielki dzień, którego zapewne
nie zapomnimy do końca życia.
D: To Nasze być lub nie być na scenie muzycznej.- powiedział Damian.
Dz.: Nie boicie się, ze cos może nie wyjść po Waszej myśli.
M: Boimy się, każdy się boi. Ale już jest za późno, żeby wszystko odkręcić.
Dz.: Czego Wam teraz najbardziej brakuje?
K: Chyba sukcesu.
D: Snu.
D: Ciszy.
Kika: Wsparcia.- przemówiłam.
Dz.: Wsparcia?
Kika: Tak. Fanów, rodziny, przyjaciół. Chcemy poczuć, ze nie ważne co się
wydarzy Oni będą z Nami na dobre i na złe.
Dz.: Początki zawsze są trudne. Myślicie, ze podołacie wyzwaniu?
D: Bo jak nie my to kto?- zacytował Damian.
Dz.: Już teraz jesteście światkami tego co wydarzy się już dziś o godzinie
czternastej na jednej z londyńskich ulic. Zapraszamy serdecznie fanów i
sympatyków popu połączonego z rockiem. Każdy znajdzie coś dla siebie, a Wam
dziękujemy.- zwróciła się w Naszą stronę.
- I życzymy szczęścia.
- Mamy to!- powiedział operator.
Kolejną stacją w dzisiejszym maratonie było brytyjskie radio gdzie mieliśmy
wspólnie z prowadzącym audycje zapowiedzieć kilka piosenek i zdradzić szczegóły
powstania albumu.
- Kochani jak Wam mija dziś deszczowy poranek?- zapytał jeden z trójki
mężczyzn.
- Nie zwracajcie uwagi na pogodę i to co Was otacza. Naszymi gośćmi są dziś
przesympatyczni i pełni optymizmu na lepsze jutro długo wyczekiwany zespół
Dream.- dodał drugi.
- Witajcie!- uśmiechnął się trzeci.
- Dziś Wasz wielki dzień, wyczekiwany mniej lub więcej. Cieszycie się, ze
jesteście tutaj?
K: Tak. Chyba większość z Nas marzyła o tym, żeby chociaż przez chwile
poczuć się sławnym, lubianym i szanowanym.
D: Nam na razie nie udało się zdobyć żadnego tego typu przywileju, dlatego dziś
będziemy walczyć o swoje pięć minut.- powiedział Damian.
D: Dlatego zapraszamy małych i dużych, starych i młodych do dzisiejszego
folwarku na nasz koncert i spotkanie z fanami.- mówił Dawid.
M: Będziemy czekać na Was już od 14.
Kika: Dlatego jeśli chcecie dzielić z Nami tą podniosłą chwile nie
czekajcie długo. Po prostu przybywajcie i bawcie się razem z Nami.
- Jak Wy to robicie, ze macie w sobie tyle energii?- dokończył.
M: Zawsze rano przed wyjściem pijemy actimela.- Maciek się wyrabia.
K: Maciej oczywiście zatruje, pozytywna energię czerpiemy od Naszych fanów,
którym jesteśmy za wszystko wdzięczni.
- Dobrze, my tu gadu gadu, a Nasi słuchacze czekają na kolejny utwór w
naszej składance. Karolina może coś zaproponujesz?
Kika: Ja? Kurczę to dość trudne. Może polecę coś z Naszego repertuaru.
Przed Państwem „Poza mną” zespołu Dream.
W trakcie gdy w radiu leciała nasza piosenka my rozmawialiśmy i robiliśmy
sobie zdjęcia z dziennikarzami radiowymi. Cała trójka tych mężczyzn, gdy
wróciliśmy do audycji pytało jeszcze Nas o plany na przyszłość, trasę
koncertową i relacje w zespole. Po godzinie pożegnaliśmy się i ruszyliśmy
dalej.
O 12 byliśmy już w jednym z największych sklepów muzycznych w Londynie, aby
podpisywać płytę. Wprawdzie fani, którzy przyjdą na nasz koncert na hale po
wyjściu z obiektu dostaną nasze płyty z autografem to i tak postanowiliśmy choć
godzinę być do ich dyspozycji. Nikt z Nas nie spodziewał się, ze przybędzie aż
tyle osób. To co dziś się działo było czymś nie do ogarnięcia. Uśmiechaliśmy
się, rozmawialiśmy z zupełnie nieznanymi nam ludźmi i wygłupialiśmy się. Już
nawet zapomniałam o tym kacu, który mi towarzyszył.
- Jesteście uroczy.- powiedziała jedna z naszych fanek gdy stanęła obok
chłopaków.
M: Wiemy.- powiedział dumny Maciek.
Nie wiem jak chłopacy to robili, ale fani płci pięknej lgnęli do Nich jak ćmy
do ognia. To było przekomiczne.
***
Za dokładnie dziesięć minut wybije godzina 14. Hala wypełniona jest już
ludźmi. Nigdy nie sądziłam, ze aż tyle przyjdzie ich na dzisiejsze show.
R: Jesteście gotowi?- moje roztargnienie przerwał Ron.
K: W sumie to chyba nigdy nie będziemy.
R: No to do roboty! Wierzę w Was.- nie odpowiedzieliśmy nic. Wszyscy
kierowaliśmy się w stronę sceny.
Kika: Też Czujecie nieodpartą chęć ucieczki w nieznane, ale po krótkim
namyśle rezygnujecie. "Co się odwlecze to nie uciecze- powiedziałam
bardziej sama do siebie.
D: Damy radę!- przytulił mnie Dawid.
Wybiegliśmy na scenę po dłuższej przerwie. Chyba tak naprawdę zapomniałam
już jak to jest śpiewać dla ludzi. Ta miesięczna przerwa w trasie spowodowała,
ze na początku koncertu byłam zagubiona. Dopiero cover Taylor Swift Shake it
off spowodował, ze wszyscy się rozkręciliśmy.
Kika: Kochani!- przemówiłam w przerwie miedzy piosenkami.
- Wszystko co do tej pory osiągnęliśmy i to, ze jesteście tu teraz z Nami i
nas wspieracie to tylko Wasza zasługa. Nie wytwórni Syco, nie Simona Cowella i
nawet nie Naszego managera Rona. To wy jesteście maszyną która nas rozpędza.
Pamiętajcie, ze zejdziemy ze sceny tylko wtedy kiedy Wy tego będziecie chcieli.
Kamil zaczął przygrywać kolejną piosenkę, dość bliska mojemu sercu.
Kika: oving him is like driving a new
Maserati down a dead end street
Faster than the wind,
passionate as sin, ending so suddenly
Loving him is like
trying to change your mind once you're already flying through the free fall
Like the colors in
autumn, so bright, just before they lose it all
Losing him was blue,
like I'd never known
Missing him was dark
grey, all alone
Forgetting him was
like trying to know somebody you never met
But loving him was red
Loving him was red
Touching him was like
realizing all you ever wanted was right there in front of you
Memorizing him was as
easy as knowing all the words to your old favorite song
Fighting with him was
like trying to solve a crossword and realizing there's no right answer
Regretting him was
like wishing you never found out that love could be that strong
Losing him was blue,
like I'd never known
Missing him was dark
grey, all alone
Forgetting him was
like trying to know somebody you've never met
But loving him was red
Burning red
Remembering him comes
in flashbacks and echoes
Tell myself it's time
now gotta let go
But moving on from him
is impossible when I still see it all in my head...
In burning red
Burning, it was red
Oh, losing him was
blue, like I'd never known
Missing him was dark
grey, all alone
Forgetting him was
like trying to know somebody you've never met
'Cause loving him was
red
Yeah, yeah red
Burning red
And that's why he's
spinning around in my head
Comes back to me in
burning red
Yeah, yeah
Loving him is like driving
a new Maserati down a dead end street- publika szalała, a ja w głębi duszy
czułam, ze jesteśmy na fali. Od dziś jesteśmy na niej, mam tylko nadzieje, ze
nie utoniemy.
Kątem oka gdzieś w środku koncertu zauważyłam mojego brata i siostry.
Szukałam też mamy, ale zapewne została z babcią za kulisami. Uśmiechnęłam się
do nich, a zarazem dostałam więcej siły, aby pokazać, ze jestem na właściwym
miejscu i we właściwym czasie.
***
Gdy po prawie dwu i pół godzinnym byciu na scenie zeszliśmy z niej
niepokonani ruszyłam w kierunku rodzeństwa. Cala trójka od razu mnie
przytuliła, a mnie przypomniały się lata, w których tuliliśmy się tak z byle
jakiej okazji. Wtedy tworzyliśmy niezawodna czwórkę, która razem była silna i
walczyła ze złem.
M: Ehmmm..- wydobyła z siebie najmłodsza Goldberg opuszczając wzrok na
swoje buty.
Kika: No mówcie..- spojrzałam na nich.
- Są w hotelu.- zapewniałam chyba sama siebie.
M: Nie tym razem.- powiedział mój starszy brat.
A: Mama, ciocia, wujek i Bartek nie przyjechali.
Kika: Dlaczego?- byłam zdziwiona bo mama zapewniała mnie jeszcze gdy
wyjeżdżałam, ze nie zawiedzie mnie i będzie na promocji płyty.
M: Babcia.- przemówił ponownie Michał.
Kika: Co z nią?- trochę się zdenerwowałam.
A: Nic jej nie jest, ale jutro z samego rana ma operacje.
Kika: Jaką operacje?- byłam przerażona.
M: Nie denerwuj się. Na zaćmę. To nic poważnego.- przytulił mnie Michał.
R: Karolina musimy już iść!- Ron jak zawsze przerwał mi ważna rozmowę.
Kika: Za chwile.- krzyknęłam.
Kika: Wrrr…- wydobyłam z siebie.
A: Idź! Porozmawiamy później!- zapewniała mnie Ania.
Kika: No dobra, ale jak wrócę wszystko mi wyjaśnicie.
M: Zgoda, a teraz biegnij.- popędzał Michał.
Kika: Widzimy się za dwie godziny na bankiecie.
A: Oczywiści.- pobiegłam w stronę chłopaków, którzy już na mnie czekali, a
moje rodzeństwo jak dobrze się domyślam pojechało do hotelu, które zapewniła im
na czas pobytu w Londynie wytwórnia się przebrać.
POV Maciej
Szarpani, rozchwytywani i znowu szarpani. Tak wyglądało nasze pierwsze
oficjalne spotkanie z Naszymi fanami. Nie wiem kto bardziej był podekscytowany,
my czy oni. Rozejrzałem się w poszukiwaniu reszty zespołu. Karolina przytulała
jakąś dziewczynkę, Dawid pozował do zdjęcia, Damian rozmawiał z jakimś
chłopaczkiem, a Kamil rozdawał autografy. Wszyscy byliśmy czymś zajęci. Ten
dzień jest długi, a ja nie czuje zmęczenia. Czuje podekscytowanie i nie mogę
doczekać się reszty wieczoru.
***
Dokładnie o 20 wyjechaliśmy z pod hali kierując się prosto na bankiet.
R: Wchodzicie tylnymi drzwiami. Szybko się przebieracie i podjeżdżacie
ponownie samochodem do przedniego wejścia. Zrozumiano.- instruował nas Ron.
Kika: Tak.
R: Jesteśmy już spóźnieni, więc nie pozwólcie tym ludziom za długo na
siebie czekać.
***
Dwudziesta dwadzieścia dwa, Dream po długim dniu pojawiło się na czerwonym
dywanie. Szyliśmy jeden za drugim, byłam w środku, zaraz za Kamilem i Dawidem.
Zatrzymaliśmy się w miejscu gdzie czekali na Nas dziennikarze, staliśmy i
uśmiechaliśmy się. Było ich mnóstwo, każdy krzyczał abyśmy spojrzeli w jego
stronę. To było coś strasznego, przez pewien czas nawet nie widziałam co się
dzieje.
K: Wszystko w porządku?- zapytał Kamil gdy ocierałam oczy.
Kika: Zakręciło mi się w głowie od tych fleszy.- powiedziałam do swojego
przyjaciela.
K: Pokaż się.- spojrzał w moje oczy i w pewnym momencie dmuchnął mi prosto
w nie.
- Lepiej?- zapytał.
Kika: Możemy zejść już stad?
K: Chodźmy.- złapał mnie za dłoń i wyprowadził z dala od dziennikarzy.
- Usiądź!- nakazał.
M: Co się dzieje?- zapytał mój brat gdy podszedł do mnie w towarzystwie
Louisa i Liama.
Kika: Gdzie dziewczyny?- zmieniłam temat.
Lou: Rozmawiają z El i Sophią.- wtrącił się Louis.
M: To co z Toba?
K: Zasłabła przez flesze. Masz.- podał mi wodę.
- Kto tu się obija!- podszedł do Nas pięknie ubrany Niall w towarzystwie
Melissy.
Li: Karolina zasłabła.- odpowiedział Liam.
N: Wszystko w porządku.- dotknął mojej dłoni, a ja natychmiast ją zabrałam.
S: Jak tam?- zapytała Sophia gdy dotarłam do dziewczyn.
I: Zestresowana?- Ila również martwiła się o mnie.
Kika: Tak, jest dobrze.- powiedziałam odwracając się w stronę stojących
przy barze chłopaków. Melissa opierała się o Nialla. Spojrzała na mnie, a ja
momentalnie odwróciłam wzrok.
Wszystkich dookoła oszukuję. Udaję, że jestem twarda, że mnie to nie rusza,
a tak naprawdę... jestem przerażona. I nie wiem, jak sobie z tym poradzę.
Stałam z dziewczynami nie słuchając tego co do mnie mówią. Nie wiem nawet
kiedy zostałam sama z Eleonor.
E: Na pewno jest wszystko okej?
Kika: Tak.
E: To dlaczego zerkasz w stronę Nialla i Melissy?
Kika: Nie patrze tam. Szukam brata.
E: Jasne. Możesz uciec przed szumem rzeki i liści na wietrze, ale prawdziwy
hałas jest w Tobie.
Kika: O co Ci chodzi?
E: O nic. Poszukajmy reszty.- złapała mnie za dłoń i prowadziła pomiędzy
ludźmi, którzy przyszli razem z Nami uczcić Nasz sukces.
N: Karolina, możemy porozmawiać?- zapytał Niall, który wyrósł jak kaktus na
mojej drodze.
Kika: Teraz trochę się spieszę.- powiedziałam patrząc na El/
E: Nie ma sprawy. Poszukam ich sama.- powiedziała i zostawiła mnie z
Horanem.
Kika: Coś się stało?
N: Chciałem Ci pogratulować sukcesu.- uśmiechnął się.
Kika: Dobrze wiesz, ze to nie mój sukces. To wy się do niego
przyczyniliście.
Ponownie się uśmiechnął i pocałował mój policzek. „Gdy zakochujesz się w
kimś ze względu na jego osobowość, wszystko w tej osobie zaczyna ci się wydawać
piękne.”- pomyślałam gdy to zrobił.
- Tu jesteś?- powiedziała dziewczyna z którą przyszedł Niall.
Spojrzałam na nią, potem na Nialla, z powrotem na nią, a potem na to jak
Niall ją objął. To było za wiele, czułam, ze ponownie przeżywam to co z
Calcumem. Za dużo sobie wyobrażam.
Kika: Przepraszam.- powiedziałam.
N: Za co?- zdziwił się Niall.
Kika: Za wszystko. Zupełnie tracę kontrolę. Nad sobą, swoim zżyciem, nie
radzę sobie. Przepraszam.- powiedziałam ponownie i pobiegłam w stronę łazienek.
Biegłam myśląc tylko o tym, żeby znaleźć się tam jak najszybciej. Smutek to
uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano Cię w ziemi. Zanurzyłam się w
wodzie, która ma połowy kolor rozpłakanej gleby. Każdy oddech dusi. Nie ma
niczego, czego można by się przytrzymać, niczego w co można by się wbić
pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić.- usiadłam pod ścianą.
- Co tu robi tak piękna dziewczyna taka smutna?- zapytał znajomy głos.
Podniosłam wzrok i ujrzałam Zayna.
Kika: Co tu robisz?
Z: Po pierwsze nie chce się kłótni, chcę jeszcze wiele z Tobą przeżyć, nie
wyobrażam sobie, ze miało by Nas nie być, a po drugie postanowiłem zobaczyć jak
pokazujesz tym wszystkim, którzy mówili, ze sobie nie poradzisz jaka jesteś
dobra w tym co robisz.
Kika: To miłe. Dziękuję, ze przyszedłeś i przepraszam za naszą ostatnią
rozmowę.
Z: Przecież wiem, ze zawaliłem. Nie masz za co przepraszać. To moja wina.-
przytulił mnie. Czasami nie potrzeba niczego więcej oprócz przytulenia. Żeby
ktoś Cię przytrzymał jak się rozpadasz. Brakowało mi uścisku
mojego drugiego brata.
Kika: Kocham Cię!- powiedziałam w jego pierś.
Z: Mam narzeczona.- powiedział zabawnie.
Kika: Jak brata, bo potrzebuję Ciebie, jak żadnej innej rzeczy skłamałbym,
mówiąc, że chce się z Ciebie wyleczyć.
Z: Brata nie można się wyrzec.
Kika: Uzależniasz.- popłakałam się.
Z: Dlaczego płaczesz?
Kika: Jeśli płaczę, nie zwracaj na to uwagi. To nie ja, tylko coś we mnie.-
machnęłam ręką.
Z: Nie mów tak, widzę, ze coś się dzieje? Nie jesteś taka..
Kika: Wiem, oprócz zajebistego humoru i charakteru, mam też poranione serce
i złamaną duszę. Nie widać, nie?
Z: To przez Nialla, prawda?
Kika: Skąd to Ci przyszło do głowy?
Z: Widziałem waszą rozmowę, więc nie zaprzeczaj. Co tym razem zrobił?
Kika: Bez względu na to czy tego chcesz czy nie, myślisz o kimś codziennie,
tylko gdy Ci na nim naprawdę zależy.
Z: Zależy Ci na nim czy może…?- zamilczał.
Kika: Czy może…- spojrzałam na niego.
Z: Chodzi Ci o seks..- poruszył brwiami, a ja wiedziałam, ze próbuje
rozładować napięcie.
Kika: Zayn, kochanie..- zaczęłam mówić.
- Seks nie jest najważniejszy. Najważniejsze to budzić się przy kimś.
Przytulanie jest ważne. Świadomość, że jeżeli przyjdą potwory to ktoś jest z
Tobą.- mówiłam poważnie.
Z: Rozumiem, ze już lepiej?
Kika: Zdecydowanie. Ty tak działasz..- Zayn chciał zabrać głos, ale do
łazienki wszedł Louis.
Lou: Oooo gołąbeczki.. Kika proszona jesteś na scenę.
Kika: Ja?- wskazałam na siebie.
Lou: Nie, ta z tyłu Cibie. Chodź mała.- podał mi dłoń.
Z łazienki wyszłam za rękę z samym Tomlinsonem, a Zayn kroczył kilka kroków
za nami.
Pierwszą piosenkę, którą wykonaliśmy była jedna z pierwszych, które
nagraliśmy jeszcze w studiu w Londynie. Nie śpiewamy jej często, chociaż tak
naprawdę odzwierciedla moją przyszłość.
Kika: In my memory, all the small
things
Like daggers in my
mind
In my memory, while my
head bleeds
The words I'll never
find
And that I always
meant to say to you I can’t.
Cause you turned your
face
And now I can't feel
you anymore
Turn your face,
So now I can't see you
anymore
Walk away, until
you’re not standing at my door
Turn your face, walk
away and stay
Turn your face
Ohh, oh
In my memory
I was hurting long
before we met
They’re still burning,
fingerprints you left
And I always meant to
say to you I can’t
So just turn your
face, until I can’t see you anymore
Turn your face until I
can’t see you anymore
Walk away, until
you’re not standing at my door
Turn your face, walk
away and stay
Turn your face
Each time I take you
back
You bring one thousand
cracks
And I accept them like
a fool oooh
So now what’s your
excuse?
What do we have to
lose, since I’m already losing you
Ref.: So hard to face
that I can’t feel you anymore
Hard to face that I
can’t see you anymore
So walk away until
you’re not standing at my door
Turn Your face, walk
away and stay
Turn your face
Turn your face and
stay
Turn Your face- śpiewałam patrząc w
punkt przed sobą. Nie nawiązywałam kontaktu z nikim na sali.
Zaproszeni goście nie spuszczali od Nas wzroku. Odwróciłam się i spojrzałam
na Maćka, uśmiechnął się, wstał i podszedł do mojego mikrofonu.
M: Wiem, ze Karolina nie będzie chciała jej zaśpiewać, ale jest to jedyna
piosenka, którą lubię. Piosenka, o którą bardzo walczyłem. Chciałem, żeby
znalazło się dla niej miejsce. Kika, wiesz co robić.- odszedł od mikrofonu i
zaczął wybijać kolejny rytm.
Kika: I feel so numb
Staring at the shower
wall
It's begun the feeling
that the end has come
And now the water's
cold
I tried to eat today
But the lump in my
throat got in the way
In this time I've lost
all sense of pride
If I hear your voice
I'll be fine
And I, I can't come
alive
I want the room to
take me under
'Cause I can't help
but wonder
What if I had one more
night for goodbye?
But you're not here to
turn the lights off I can't sleep
These four walls and
me...
I lay in bed
Can't seem to leave
your side
Your pillow's wet from
all these tears I've cried
I won't say goodbye
I tried to smile today
Then I realised
there's no point anyway
In this time I've lost
all sense of pride
I've called a thousand
times
If I hear your voice
I'll be fine
And I, I can't come
alive
I want the room to
take me under
'Cause I can't help
but wonder
What if I had one more
night for goodbye?
If you're not here to
turn the lights off I can't sleep
These four walls and
me...
Oh, oh
And I, I can't come
alive
I want the room to take
me under
'Cause I can't help
but wonder
What if I had one more
night for goodbye?
If you're not here to
turn the lights off I can't sleep
These four walls and
me...- spojrzałam w stronę Nialla, który obejmował Melissę. Coś we mnie pękło.
To tak bardzo bolało. Zebrało się we mnie zbyt wiele frustracji i gniewu, żebym
czuła cokolwiek więcej, ale podejrzewałam, ze pięć minut później, kiedy emocje
opadną, a ja uświadomię sobie w pełni to, co zrobiłam, pęknie mi serce.
Kika: I am the diamond you left in
the dust
I am the future you
lost in the past
Seems like I never
compared
Wouldn't notice if I
disappeard
You stole the love
that I saved for myself
But these scars no
longer I hide
I've found the light
you shut inside
Couldn't love me if
you tried
Am I still not good
enough?
Am I still not worth
that much?
I'm sorry for the way
my life turned out
I'm sorry for the
smile I'm wearing now
Guess I'm still not
good enough
Does it burn?
Knowing I used all the
pain
Does it hurt?
Knowing you're fuel to
my flame
Don't look back
Don't need your
regrets
Thank God you left my
love behind
Couldn't change me if
you tried
Am I still not good
enough?
Am I still not worth
that much?
I'm sorry for the way
my life turned out
I'm sorry for the
smile I'm wearing now
Guess I'm still not
good enough
Release your curse
'Cause I know my worth
Those wounds you made
Are gone you ain't
seen nothing yet
Your love wore thin
And I'd never win
You want the best
So sorry that's
clearly not me
This is all I can be
Am I still not good
enough?
Am I still not worth
that much?
I'm sorry for the way
my life turned out
I'm sorry for the
smile I'm wearing now
Guess I'm still not
good enough- zbiegłam ze sceny i wybiegłam na dwór.
POV Niall
Karolina śpiewała kolejną piosenkę..
Chyba trzecią, nie wiem, bo byłem zajęty rozmową z Mell. W sumie to ona coś
szeptała mi do ucha. Nawet nie pamiętam co mówiła. Zauważyłem tylko jak brunetka na scenie rozpłakała się tak, jak płaczą tylko silni i zdecydowani
ludzie, kiedy natrafiają na ścianę, której nie da się z miejsca przebić, obejść
ani przeskoczyć. A każdy ma taką ścianę, na jaką sobie zasłużył.- wybiegła, a
zaraz za nią Michał i Zayn.
Oboje wzruszyli ramionami. Nawiązałem
również kontakt wzrokowy z dziewczynami. Eleonor dziwnie się zachowywała,
kiwała tylko na boki głową, tak jakby robiła to dla mnie. Louis podszedł do
mnie i powiedział:
Lou: Idziemy.- ruszyliśmy w stronę
wyjścia, którym wybiegła Kika.
Liam ruszył zaraz za nami.
- A Wy dokąd?- zapytała El.
N: Chcemy zobaczyć co z Kiką.-
powiedziałem.
E: Chyba wystarczy na dziś, co Niall?-
spojrzała z nienawiścią na mnie. O co jej chodzi?- pomyślałem.
- Wracajcie na sale i nie róbcie
przedstawienia.- warknęła w stronę Louisa.
Nie protestowaliśmy, ruszyliśmy na sale
pomóc Dream ratować sytuacje.
POV Michał
Moja siostra w pewnej chwili rozpłakała się na scenie i uciekła. Pobiegłem
za nią wraz z Malikiem. Dogonić udało Nam się ja dopiero po kilku metrach.
M: Co się dzieje?- szarpnąłem ją za ramię, spoglądając w jej zapłakane
oczy.
Kika: Wiecie co mnie wkurwia na tym świecie? Ze ludzie to kurwy. Wredne,
podstępne suki, które czekają na upadek drugiej osoby. Ludzie są do tego
jeszcze padlinożercami, bo gdy ktoś jest na dnie to i tak dostanie jeszcze
wpierdol..- patrzyła raz na mnie raz na Zayna.
Z: Lepiej będzie jak zabierzesz ja do domu.- powiedział spokojnie nasz
przyjaciel.
M: Ale..- chciałem protestować.
Z: Nie ma sensu, żeby wracała. Tak będzie lepiej dla wszystkich. Spędź z
nią trochę czasu, a ja Was jakoś wytłumaczę.- podszedł do Karoliny, pocałował
ją w głowę i mocno przytulił.
- Wszystko będzie dobrze, mała. Musisz odpocząć.- spojrzał na mnie dając mi
znak, ze czas już ją zabrać do domu.
***
Całą drogę do domu Karolina się nie odzywała, a gdy dotarliśmy do domu
wzięła długą kąpiel, a potem bez słowa położyła się spać. Posiedziałem z nią
jeszcze chwilę, aż zasnęła. Gdy upewniłem się, ze już śpi ruszyłem do hotelu.
Jutro z rana wylatujemy, a Kika jedzie w trasę. Mam nadzieje, ze wszystko
będzie dobrze. A dzisiejsze załamanie było spowodowane wyczerpaniem po długim
dniu.
Lokalizacja: 24
kwiecień 2015, Londyn, UK
Czy wczorajszy dzień był meczący? Raczej nie.. Bardziej pełny wszelakich
wrażeń. Tych smutnych i tych wesołych. Za kilka
minut wyjeżdżamy do Edynburga, a ja mam rozmazany makijaż i podpuchnięte
oczy. Ale najważniejsze jest to, ze chyba udało mi się namówić Eleonor aby ze
mną pojechała. No dobra, wiem ze to zasługa Louisa który zamienił z nią wczoraj
kilka słów. Cieszę się ze wyjeżdżam na kilka dni z Londynu. Bede miała trochę
czasu aby wszystko przemyśleć, odpocząć od tych wszystkich sytuacji i
przemyśleć moje relacje z Horanem. Chociaż nie! Chce o nim nie myśleć, nie
skupiać się co by było gdyby... Niall do mnie nic nie czuje, w dumie to nawet
ja nie wiem co czuje do Irlandczyka. Zapomnieć to jedyna z najlepszych
decyzji.. tak, tak będzie najlepiej. Nie chce ponownie się zbłaźnić
wyobrażeniami ze cos może miedzy nami być. Nie chce żeby sytuacja z Calcumem
się powtórzyła!
Moje pakowanie i rozmyślenia przerwał dzwoniący telefon. Gdy zobaczyłam ze
to Kamil odebrałam z wielkim entuzjazmem.
K: Gdzie Ty jesteś?- zapytał.
Kika: No jak to gdzie? W domu. Pakuje się.
K: Co? Żartujesz!
Kika: Nie rozumiem.
K: To ze my jesteśmy już pod Syco, Ron się wkurwia, El i ciebie nie ma a my
już wyjeżdżamy.
Kika: Co?! Jak to? Wyjazd miał być o 10
K: O 8.
Kika: Cholera!
K: Tak, cholera!
Kika: Nie wyrobie się.
K: Dzwon do El i myślcie. Spróbuje przeciągnąć wyjazd.
Kika: Dzięki.
K: Nie dziękuj tylko się pospiesz!- powiedział po czym się rozłączył.
Szybko wybrałam numer Elki, która odebrała za trzecim sygnałem.
E: No co jest? Prawie skończyłam się pakować za poł godziny będę.- mówiła
entuzjastycznie.
E: Jak to? Nie mieliśmy wyjeżdżać o 10.
Kika: Właśnie nie. Ron jest wściekły, a ja nie dam rady dojechać tam na
czas.
E: Co proponujesz?
Kika: Nie mam pojęcia. Chyba będę musiała zadzwonić do Rona i prosić o dodatkowy
samochód. Jak sobie pomyśle ze będę musiała się płaszczyć nad nim to mi się
rzygać chce.
E: Yyy... nie mów o rzyganiu. Proszę!- mówiła ze wstrętem
Kika: Nie mam innego wyjścia.
E: Masz!- krzyknęła.
Kika: Niby jaki?- zdziwiłam się.
E: Zadzwoń do Rona i powiedz ze spotkacie się na miejscu.
Kika: A jak tam dojedziemy?
E: Samochodem.
Kika: Chyba rowerem.-powiedziałam sarkastycznie.
E: Moim. Pakuj się i o 9:30 wyjeżdżamy.
Kika: Ratujesz mi życie.
E: Wiem... zapłacisz mi za to..- zaczęła się śmiać.
Po rozmowie z El zdałam sobie sprawę ze ta szczupła brunetka ratuje mi
życie. Czas powiadomić Rona. Dzwonić czy nie dzwonić?- oto jest pytanie.
Ehmmm... napisze smsa.
Do Ron
Razem z El dojedziemy
do Edynburga samochodem. Nie czekajcie na nas.
Po chwili dostał zwrot.
Od Ron
Mogłaś powiedzieć już
wczoraj. Czekaliśmy na Was. Myślałem ze znowu się spóźniasz. Pamiętaj ze o 16
masz pierwszy koncert. Nie spóźnij się!
***
Eleonor jest punktualna. O 9:30 pomogła mi znieść swoje walizki i zapakować
się do samochodu.
Kiak: Jaka bryka..- powiedziałam gdy zobaczyłam jej samochód na parkingu.
E: Normalny.
Kika: Miałam kiedyś taki. Wprawdzie najstarszy model.
E: Klasyka.- przerwała mi.
E: Uuu szkoda. Nie zastąpione samochody.
Kika: Do momentu aż się nie spali.
E: Uuu aż tak.- spojrzała na mnie gdy pakowała moja torbę do bagażnika.
Kika: Chyba się nie zmieści- wskazałam na walizkę.
E: Trzeba było wziąć mniejsza.- zaczęła ja upychać.
- Wiesz co. Wrzuciły ja na kanapę do tylu.- powiedziała po chwili.
Kilka minut przed 10 ruszyliśmy w sześciogodzinna drogę do Edynburga.
Przez cala drogę rozmawialiśmy o wczorajszym dniu. Moja Elka powiedziała ze
fajnie było ponownie spotkać się z ekipa 1D i z nimi porozmawiać.
E: Wiesz kiedy najbardziej się skrepowałam?- powiedziała zerkając na mnie.
Kika: Gdy pojawił się Lulus?
E: Tak. Bałam się tego spotkania a tak naprawdę było nawet dobrze. Porozmawialiśmy
chyba pierwszy raz tak szczerze i bez kłótni.
Kika: Było jak dawniej?
E: Nie. Tak nigdy nie będzie, ale było o niebo lepiej od naszej ostatniej
rozmowy.
Kika: Będziecie się przyjaźni?
E: Na pewno nie, nie wyobrażam sobie razem imprezować, spędzać wolny czas.
Ale pozostaniemy w ciepłych relacjach, nie będziemy prac brudów na lamach
prasy, mamy dużo pięknych i wspólnych chwil które pozostaną w naszych sercach
do końca zżycia i bez sensu jest to wszystko niszczyć.
Kika: Cieszę się ze tak właśnie patrzycie na to wszystko.- uśmiechnęłam się.
E: A co u Ciebie? Jak samopoczucie po wczoraj. Ochłonęłaś?
Kika: Nie wiem. Cieszę się ze przyszedł Zayn.- uśmiechnęłam się.
E: A Niall i Mel. Widziałam ze ich obserwowałaś.
E: przede mną nic nie ukryjesz. Za dużo przeszłam.
Kika: My z Niallem sir przyjaźnimy.
E: Tak wiem. Cały czas to powtarzasz. Ale zauważyłam ze miałaś wczoraj
ogromna ochotę wykrzyczeć mu w twarz że Go kochasz, ale raczej nie wypadało.
Kika: Możemy o tym nie rozmawiać- poprosiłam.
E: Czyli jest cos na rzeczy.
Kika: Chcesz żebym ci powiedziała ze
się zakochałam? Chyba zauroczyłam. Jest miły, zabawny, wiecznie uśmiechnięty i
pozbawiony wszelkich trosk. Potrafi słuchać i doradzić.
E: Wiem i dlatego jest świetnym facetem.- mówiła patrząc na drogę.
Kika: Tak, ale zajętym.- odwróciłam wzrok w druga stronę.
E: Nie wydaje mi się ze Melissa jest jego nowa dziewczyna.
Kika: Spędzili wczoraj ze sobą cały wieczór, rozmawiali, śmiali się,
przytulali, tańczyli. Byli cały czas ze sobą.
E: Była jego osoba towarzysząca, przyjechała go odwiedzić. To chyba
normalne.
Kika: Tak, normalne jak na parę.
E: Jesteś popieprzona. Niall cały czas cię obserwował. Wodził za Toba
wzrokiem.
Kika: Próbujesz teraz mnie wesprzeć? Nie potrzebuje..
E: Jak chcesz, ale jak dla mnie Mel to nie żadna przeszkoda.
Kika: Nie zainteresowana trójkątem. Musze skupić się na promocji albumu.
E: Miłość ci w tym nie przeszkodzi. Bardziej pomoże.- nie odpowiedziałam. Zakończyłam
rozmowę. Pozostało jeszcze dwie godziny jazdy. Najbardziej zdziwił mnie moment
gdy w samochodowym radiu El puściła nawet dobre piosenki.
Kika: Kto to śpiewa?- zapytałam.
E: Nie wiesz czy udajesz?- spojrzała na mnie.
Kika: Nie mam zielonego pojęcia.
E: Album Four.
Kika: tak się nazywa. Co to za zespól?
E: One Direction- powiedziała nawet nie spoglądając na mnie. Momentalnie zakrztusiłam
się.
Kika: Co?
E: Tak.
Wow! Nie spodziewałam się ze chłopcy tworzą tak dobra muzykę, no ale nigdy
nie miał możliwości ich posłuchać. Po swoich koncertach od razu jechałam do
hotelu. Już tak mam. Nie lubię by do niczego zmuszana a muzyka 1D wydawała mi się
mało godna uwagi. A tu proszę.... Tak bardzo się myliłam.
Do centrum handlowego w którym odbyć miał się koncert dotarliśmy równo o
16. Nie ukrywam, ze Ron już z nerwów fruwał po całym lobby.
R: Masz szczęście, ze się nie spóźniłaś.
Kika: Mam się bać?
R: Nie dyskutuj tylko przebieraj się i na scenę. Ludzie się już zbieraja.
K: Po koncercie jedziemy do hotelu?
R: Nie. Po koncercie spotykacie się z fanami a około 20 jedziemy do Manchesteru.
Jutro dwa koncerty.
M: Czyli tu zostajemy cztery godziny. Dwie godziny koncertu i dwie godziny
na spotkanie z fanami.
R: Powiedzmy. Do roboty...- klasnął dłońmi.
***
Kampania i scena Avon była ogromna. Ludzi tez było dość sporo. Niektórzy
stali pod scena i nas słuchali, inni robili zakupy w rytm naszej muzyki.
Kolejni rozmawiali ze sobą wystukując rytm noga no i relaksowali się przy
stoiskach z kosmetykami Avon. Moje sceptyczne podejście do udziału w tej
kampanii w momencie gdy schodziliśmy ze sceny wydawało się nieuzasadnione. Mimo
ze większość ludzi nas nie zna i nie słucha przyjęli nas milo. Oklaski i podziękowania
rozweseliły nasze serca.
Poszliśmy szybko się przebrać zrobić kilka zdjęć na ściance Avonu a potem
prosto do fanów. Nie wiem jak to się stało ale rozmawialiśmy z fanami o
wszystkim. Jedna dziewczynka zapytała się mnie kto jest moim ulubieńcem w One
Ditrction. Nie odpowiedziałam jej. Powiedziałam ze wszyscy są fajni koleżeńscy.
Eleonor spacerowała po galerii i obserwowała bas z daleka. Nie chciała rzucać się
w oczy a ja to rozumiem.
***
Galeria opustoszała a my spakowaliśmy się i ruszyliśmy w dalsza drogę. Do Manchesteru
to ja prowadziłam a Elka spala na fotelu
obok. Po długiej podroży dokładnie o 24 byliśmy w jednym z hotelu w
Manchesterze. Zmęczona Elka leżała na lóżka gdy ja brałam prysznic.
E: Dostałaś smsa gdy byłaś pod prysznicem.
Złapałam telefon w ręce i odblokowałam klawiaturę.
Kika: Niall
E: Niall? Co pisze?
Kika: Nie wiem. Nie przeczytałam jeszcze- usiadłam na lóżka.
E: To czytaj.- wzięłam głęboki wdech i przeczytałam.
Od Nialler J
Hej! Co tam u Ciebie?
Wczoraj nie mieliśmy okazji porozmawiać, bo szybko wyszłaś. Cos się stało czy
Mell ma racje mówiąc ze to stres i obowiązki.- przeczytałam na glos.
E:Yyyyy...co mu odpiszesz?
Do Nialler J
Możesz zaufać Mell. Ma
racje!- pisałam i mówiłam głośno.
E: Nie za ostro?
Kika: Idź spać jutro w Liverpoorze zaszalejmy.- nakazałam i sama położyłam się
spać. Nie myślałam o tym co napisałam Horanowi. Postanowiłam się wyspać i zacząć
nowy dzień w świetnym humorze.
---------------------------------------------------
Nastepny rozdział powinien pojawić się 30 kwietnia. Mozemy również zdradzić, ze w nastepnym rozdziale będzie się działo... Być może pojawi się nowy bohater... Tylko zastanawia Nas jedno: będzie dobry czy zły?
Jak myślicie: Jakiego bohatera Wam brakuje?- czekamy na wasze odpowiedzi pod postem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz