Lokalizacja: 17 maj 2015, Las Vegas, USA
Pokój Nialla opuściłam jeszcze przed tym aż sam sie
obudził. Nie chciałam być posadzana o cos co się nie wydarzyło. Wróciłam do swojego pokoju i
spędziłam jeszcze trzydzieści minut w swoim łóżku, a potem wstałam z
nastawieniem ze spędziłam tam cala noc.
M: O której wróciliście?- zapytała mnie mama gdy
zjeżdżaliśmy winda na śniadanie.
Kika: Nie pamiętam. Cos około czwartej.
M: Dobrze sie bawiłaś?
Kika: Było okej. A Ty?
M: Liam to dobry chłopiec, a Harry jest uroczy.-
uśmiechnęła sie.
Kika: Uważaj na Harrego. Lubi dojrzale kobiety.-
poruszyłam brwiami.
M: Karolina!- sprowadziła mnie na ziemie.
Kika: Przepraszam.
M: Ja myślę.
Poszłam zamówić cos na śniadanie, a mama zając jakiś
stolik.
- Cześć! Jak tam wczoraj?- usłyszałam za sobą glos
Kamila.
Kika: Hej! Dzięki, ze zostawiliście mnie wczoraj z
tymi trzema debilami.
K: Cos sie stali?
Kika: Wieszanie, oprócz tego ze schlali sie jak
nastolatkowie.
K: Co? Jak wychodziliśmy byli trzeźwi.
Kika: To zdążyli to zrobić w godzinne.
K: O której wróciliście?
Kika: Nawet nie pamiętam. Chyba cos o czwartej.
K: To nie godzinę. Dwie
- sprostował moja wypowiedz.
Kika: Oj tam.. Szczegółów sie czepiasz.
Zamówiłam na śniadanie grzanki, tosty, jajecznice i
omlety po czym wróciłam do stolika przy którym siedział już skacowany Louis.
Lou: Zamilcz, błagam.- powiedział łapiąc sie za głowę.
Kika: Boli, co?
Lou: Odpuść- spojrzał z politowaniem.
Kika: Ja mam odpuścić? Wczoraj brechales sie jak jakiś
chory psychicznie z byle jakiego powodu.
Lou: Było minęło, a teraz daj mi żyć.- popił swoja
wodę.
Miałam ochotę podroczyć sie jeszcze z nim ale do
restauracji wszedł Horan, nieuczesany i w stroju z wczoraj. Jeszcze ta koszulka
na lewej stronie.
N: Witam Państwa.- powiedział z uśmiechem na twarzy
przysiadając sie do naszego stolika.
Lou: Co z Toba? Nie masz kaca?- zdziwił sir Louis.
N: nie, dlaczego?
Lou: Jak to możliwe ze wypiliśmy ta sama ilość
alkoholu i nie masz kaca.
N: Jestem Irlandczykiem.- powiedział gdy pojawiło sie
moje śniadanie.
Lou: Nie pierdol tylko mów!
N: Cichutko Lulus, oszczędzaj glos.- droczył sie z
nim.
Lou: Horan!
N: No dobra, znalazłem rano przy lóżku magiczna
tabletkę.- puścił do mnie oczko. Fakt, przed wyjściem jego pokoju zostawiłam mu aspirynę.
Lou: To wszystko wyjaśnia, tylko dlaczego ja takiej
nie miałem?
Kika: Może miałeś tylko nie zauważyłeś?- wtrąciłam
sie.
N: To moje śniadanie.- spojrzał na mój talerz a potem
podstawił sobie go bliżej.
Kika: Tak Niall, częstuj sie.- powiedziałam
sarkastycznie, ale chłopak nie zwrócił na to uwagę i juz pożerał moje
śniadanie. Dobrze ze siedział z nami Kamil który podzielił sie ze mną swoim
posiłkiem.
M: Ile wczoraj przegrałaś?- zapytał Maciek gdy
jedliśmy.
Kika: Dlaczego sadzisz ze podzieliłam Twój los?
M: Chcesz powiedzieć ze wygrałaś- podniósł jedna brew.
Kika: I to dużo pieniędzy.
Lou: Dużoo czyli 5$?- wszyscy wypchnęli śmiechem.
Kika: nie, 60000$.
K: Co zrobisz z tymi pieniędzmi?- zapytał Kamil.
Kika: Teoretycznie już ich nie mam.
N: Jak to?- powiedział zdziwiony Niall.
Kika: mam dużo pieniędzy, wystarczająco aby żyć tak
jak chce wiec postanowiłam pieniądze zarobione w kasynie przeznaczyć na jakiś
cel charytatywny.
M: Świetny pomysł, wybrałaś już cos córci.-
powiedziała mama.
Lou: Tyle szmalu.- przezywał Lulus.
Kika: Chce przeznaczyć je na 6 celów. Każdy dostanie
po 10tys.
D: To jest bardzo dobry pomysł. Szkoda ze sam na to
nie wpadłem.- powiedział Dawid.
***
Po śniadaniu sześć organizacji na swoich kontach
znajdzie dodatków pieniądze. Wsparłam szpital uzależnień w Londynie, przebudowę
szpitala w moim rodzinnym mieście, dom dziecka w Gdańsku, schronisko dla zwierząt w Warszawie, grupę
młodych artystów z Polski i szkołę piłkarska przy PZPN. Po 12 wybrałam się z
mama na zakupy i na małe zwiedzanie Vegas. Do hotelu wróciliśmy równo dwie
godziny przed wyjazdem na gale.
R: Pospiesz sie bo znowu przez Ciebie sie spóźnimy.-
mówił Ron gdy kosmetyczka robiła mi makijaż.
Kika: Gdzie jest moja sukienka?- zapytałam.
R: Sukienka? Dziewczyno ty masz piec kreacji na
dzisiejszy wieczór. Zaczynasz od tego.- podał mi jedna sukienkę.
Kika: Nie mogę iść w jednej?
R: Nie marudź tylko ubieraj.
Kika: Dlaczego Wy macie tylko dwa stroje..- mówiłam w
drodze do samochodu. Moja mama pojedzie z Ronem i na gali będzie siedzieć obok
niego. Cos czuje ze zanudzi sie na śmierć w towarzystwie tego gbura.
K: To sa jakieś jaja!- krzyknął Kamil gdy wyszedł
przed hotel.
D: O kurwa!- dołączył do niego Dawid.
M: Pierdole jaka bryka.- mówili gdy ja ledwo zbliżałam
sie do drzwi. Towarzyszył mi Damian który co chwile próbował poprawić mi
sukienkę.
D: Dziękuje Bogu ze jestem facetem- powiedział tuz
przy drzwiach otwierając je na oścież.
Kika: Serio tym jedziemy.
M: Tak twierdzi kierowca.- podszedł do nas Maciek.
D: A sie napierdole!- klasnął w dłonie Dawid.
K: Bez takich rzeczy. Musimy być trzeźwi na gali.
Zrozumiano?- groził Kamil
Powoli stres mnie zżerał. Nasz wytęp otwiera gale a my
co chwile zmieniamy zdanie dotyczące pierwszej piosenki. Każdy ma inny typ i
każdy chce zaśpiewać co innego. Mam już dość... najlepiej wróciłabym do hotelu
i zamknęła sie w apartamencie.
D: Wystarczy!- wrzasnął na cały samochód Damian
próbując przekrzyczeć chłopaków.
D: To chyba obojętne co zagramy. Jesteśmy przecież
profesjonalistami i przede wszystkim powinno nam zależeć jak na najlepszym
pokazaniu sie i zapewniania spokoju Karolinie, bo to Ona będzie stała tam na
środku i patrzała na milion gwiazd które możliwe ze już ja lubią, dopiero
polubią lub po prostu tak jak ba świecie jeszcze bardziej znienawidzą! Śpiewany
Uncover i każdy zamyka już ta swoja jadaczkę. Dziękuje!-zakończył swoja
przemowę i spojrzał na mnie. Wyszeptałam tylko dziękuje!
***
Wiem ze jestem w USA, w mieście które tętni życiem,
dni które nigdy się nie kończą i każdy je zapamięta, ale tak strasznie
nienawidzę miejsca gdzie wszyscy skupiają na mnie swoja uwagę. Nasza limuzyna
podjechała pod czerwony dywan i każdy po kolei zaczął wysiadać. Zaczął Kamil,
następnie Dawid z Maćkiem a na końcu ja z Damianem.
Kika: Stresuje się- powiedziałam jak pomagał mi
wysiąść.
D: Uwierz ze nie tylko ty. Glowa do góry.
Stanęliśmy tuz obok Taylor Swift i zaczęliśmy pozować
do zdjęć. Nie wiem, ale czułam jak większość gwiazd zastanawia się co my tu tak
naprawdę robimy i czego szukamy w tym bezlitosnym świecie. Nie ukrywajmy,
jesteśmy nowinką która nie za bardzo potrafi odnaleźć się w życiu.
POV Niall
Obserwowałem Dream, jak pozuje do zdjęć i jak udają,
ze nie są zestresowani. Pamiętam naszą pierwszą oficjalną gale, było podobnie.
Tylko Oni mają łatwiej, bo maja wsparcie w Nas.
Li: Co tak wodzisz tym wzrokiem?- zapytał się Liam gdy
ponownie pozowaliśmy do zdjęć.
N: Spojrzałem na Dream.
Li: Chyba wgapiałem. Ładnie wygląda.- wskazał na
Karolinę.
N: Tak, chyba się zakochałem!
Li: O nie… następny!- wybuchliśmy śmiechem, bo w
drodze na gale Louis powiedział nam że zakochał się dziś w kreacji Kiki.
Harry postanowił, ze zaczekamy na Dream i oficjalnie
się z Nimi przywitamy na czerwonym dywanie. Nie przeszkadzało Nam to, chociaż
nie ukrywam, ze trochę za nimi sobie poczekaliśmy, ale gdy już podeszli i
zaczęliśmy ich przytulać można było zauważyć, ze ciśnienie z nich zeszło.
Kika: Teraz tylko otwarcie tej pieprzonej gali.-
powiedziała Karolina do mnie i Harrego.
H: Będzie dobrze. Aaa i pamiętaj, ze Was kochamy! To
już dużo.- wsparł ją loczek.
N: Hazza ma rację.
Kika: Tak, wiem. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.
Lou: Ja Cię uwielbiam. Od samego początku.- dołączył
do Naszej rozmowy Louis.
Kika: Uwielbiasz mnie? Niby za co?
N: Hmmm… Pytasz dlaczego Cię uwielbiam? Po prostu
widzę w Tobie to, czego nie potrafię dostrzec w nikim innym.- puścił jej oczko,
a dziewczyna się uśmiechnęła.
K: Musimy już iść.- zawołał Dream, Kamil.
N: Będziemy trzymać kciuki.
H: Tak.
Lou: Połamania nóg!- zacisnął pieści.
Li: Lou!- krzyknął Liam.
Lou: No co, fajnie by było.- razem z Harrym nic nie
powiedzieliśmy. Zostawmy to bez komentarza.
My również ruszyliśmy zająć swoje miejsca. Usiedliśmy
dość blisko sceny.
H: Z Karolina chyba nie jest już tak źle.- wyszeptał
do mojego ucha Styles gdy siedzieliśmy już na swoich miejscach.
N: No nie wiem. Jednego dnia jest tak cudownie i
myślisz że już lepiej być nie może. A następnego byle błahostka doprowadza ja
do płaczu. Znowu wszystko wraca. Pieprzona rutyna.
H: Odkąd pamięta, bała się mówić. Czuła lęk przed
śmiesznością, nie chciała wyjść na głupka. Inni byli zawsze bardziej wygadani,
mądrzejsi, znali odpowiedź na każde pytanie. Bała się co o niej pomyślą inni.
Ale uśmiecha się to jest plus.
N: Uśmiech nie oznacza, ze ktoś jest szczęśliwy. To
może oznaczyć, ze jesteś silny.- zakończyliśmy rozmawiać.
H: Aaa Niall.- ponownie się odezwał najmłodszy z
zespołu.
N: Tak.- spojrzałem na niego.
H: Przykro mi, że nie mam z wami takiego kontaktu jak
kiedyś, mimo wszystko pamiętajcie, że dalej możecie na mnie liczyć.
N: Daj spokój Hazz, każdy z Nas ma swoje życie. Tego
nie zmienimy. Jest dobrze, do czasu kiedy trzymamy się razem.
Na scenie zrobiło się ciemno, co oznacza, że za chwile
na scenie stanie Dream i rozpocznie gale. Wszyscy na Sali usłyszeliśmy głos
Karoliny, która zaczęła przemawiać.
Kika: Poczekaj na kogoś, kto zobaczy w Tobie to, co
najlepsze. I kto stanie się nieodłączną częścią Twojego życia. Poza sobą macie
nie widzieć świata. Wiesz jak to się nazywa? Miłość. Prawdziwa, szczera,
dojrzała, która przetrwa wszystko i wszystkim będzie.- zapaliły się światła,
które na chwile mnie oślepiły. Dziewczyna stała na srodku sceny w pięknej sukni
i ponownie otworzyła usta, ale teraz usłyszeliśmy jej piękny głos, który
zagłuszyłby nawet stado dzieciaków.
Kika: Nobody sees, nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, that's how it goes
Far from the others, close to each other
In the daylight, in the daylight
When the sun is shining
On a late night, on a late night
When the moon is blinding
In plain sight, plain sight
Like stars in hiding.
You and I burn on, on
Put two and to-gether, for-ever will never change
Two and to-gether will never change
Nobody sees, nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, that's how it goes
Far from the others, close to each other
That's when we uncover, cover, cover
That's when we uncover, cover, cover
My silen, my silen
Is in your arms
When the worn gives, happy bird - ees
I can bare a thousand times
On your shoulder, on your shoulder
I can reach an endless sky
Feels like paradise
Put two and to-gether, for-ever will never change
Two and to-gether will never change
Nobody sees, nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, that's how it goes
Far from the others, close to each other
That's when we uncover, cover, cover
That's when we uncover, cover, cover
We could build a universe right here
All the world could disappear
Wouldn't notice, wouldn't care
We could build a universe right here
The world could disappear
I just need you near
Nobody sees, nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, that's how it goes
Far from the others, close to each other
That's when we uncover, cover, cover
That's when we uncover, cover, cover
That's when we uncover- skończyła śpiewać i zniknęła,
a my z Louisem nie mogliśmy się powstrzymać i zaczęliśmy na stojąco bić brawa.
POV Karolina
Zeszliśmy ze sceny, szybko przebraliśmy się w inne
ciuchy i bocznym wejściem zajęliśmy miejsca na widowni. Widziałam, ze dwa rzędy
przed Nami siedzą chłopacy z One Direction, bo loki Harrego zobaczyłby chyba
nawet niewidomy. Podczas gali byliśmy świadkami cieszącej się Taylor Swift i
One Direction i odbierających nagrody. Wprawdzie my też byliśmy nominowani w
jednej kategorii Debiut roku, ale nie oszukujmy się nie jesteśmy wstanie jej
zgarnąć. Gdy przyszedł moment kiedy trzeba było rozstrzygnąć zwycięzcę w naszej
kategorii, zjadała nas trema. Kurczę, to uczucie gdy wszystko Cię ściska w
środku. Na scenie pojawiła się już statuetka i osoba, która ją będzie wręczać.
Kobieta zaczęła otwierać kopertę, czytać i…
- Z uśmiechem na twarzy mogę ogłosić, ze zwyciężył mój
faworyt za którego trzymam kciuki. Kochani podczas tegorocznej gali Billboard
Music Awards statuetkę w kategorii Debiut Roku otrzymuje…- poczułam
rozluźnienie.
- Zespół Dream!- moje serce zaczęło walić. Całą piątką
spojrzeliśmy na siebie, nie ruszając się z miejsc.
- Zapraszamy na scenę.- powiedział prowadzący, a Nam
nigdzie się nie spieszyło. Byliśmy jak w transie. Pomału schodziliśmy schodami
w dół, na nikogo nie zwracając szczególnie uwagi. Na scenie doszło do mnie, że
trzeba było komuś podziękować. Odebraliśmy nagrodę, a chłopacy popchnęli mnie w
stronę mównicy.
Kika: Ehmmm..- zaczęłam.
- Kurczę nie wiem co powiedzieć. Stoimy tu nadal nie
wierząc, ze tu jesteśmy i możemy trzymać ta nagrodę w swoich rękach. Nasze
serca szaleją tam w środku, uwierzcie. Ale do sedna, mamy zapewne mało czasu.-
spojrzałam na prowadzącego, który pokiwał głowa.
- Nie byłoby tu Nas gdyby nie nasi rodzice, to oni
spowodowali, ze jesteśmy na tym świecie, dziękujemy też wszystkim wrogą którzy
swoimi działaniami doprowadzili Nas tutaj, ale przede wszystkim dziękujemy tym,
którzy Nas na co dzień wspierają, tym którzy muszą znosić nasze humorki, mówię
tu o Naszym managerze, Simonowi, ze dał Nam szanse i zaufał, wytwórni, ze
wydała naszą pierwszą płytę, One Direction, ze wzięło Nas pod swoje skrzydła i
udziela najlepszych lekcji życia w tym świecie, przyjaciołom którzy Nas
wspierają, rodzinie, którzy są naszym oparciem w ciężkich chwilach, wszystkim
którzy pracują na Nasz sukces. Ta nagroda nigdy nie będzie cała Nasza, bo
jesteście Wy, którzy też mieliście w tym udział.
- Karolina, kończ.- powiedział prowadzący.
Kika: Już, już. Ja w szczególności dziękuję pewnej
osobie, która przez ostatnie dni była przy mnie, wspierała mnie, mówiła że
wszystko się ułoży i musiała znosić moje humorki. Dziękuje, ze byłaś, jesteś i
mam nadzieje ze będziesz, bo czasami zaczynamy lubić kogoś bardziej niż sobie
zaplanowaliśmy.- mówiłam tutaj o Niallu, ale nie zdradziłam jego imienia i mam
nadzieje, ze się domyślił.
- I już na sam koniec. Dziękujemy Naszym fanom, tak
naprawdę powinniśmy podziękować im na początku, ale są tak ważni, ze powinni
zostać zapamiętani, dlatego robimy to teraz. Jesteście Naszą siłą napędową,
wsparciem w trudnych momentach i muzą da których tworzymy coraz to nowsze
piosenki. Nigdy Was nie zapomnimy i mam nadzieje, że Wy też znajdziecie w
swoich serduszkach miejsce dla Nas. Kochamy Was całym sercem i przepraszamy za
wszystko co złe! Co złego to nie My!- uśmiechnęłam się.
- Dziękujemy!- wykrzyczeliśmy na koniec wszyscy razem,
ukłoniliśmy się i zeszliśmy ze sceny z owacja na stojąco. Wchodziliśmy po
schodach do naszych miejsc, gdy na naszej drodze stali uśmiechnięci chłopacy z
One Direction. Każdego z Nas przytulili i pogratulowali zwycięstwa. Malo tego
na sam koniec Maciek zaproponował ogromnego wspólnego przytulasa. Gdy
wykonaliśmy Go na środku Sali, chyba nikt nie zwracał uwagi na prowadzących
tylko na Nas. Podczas występu Taylor
Swift dostałam smsa. Zastanawiałam się czy powinnam Go przeczytać czy poczekać
do zakończenia gali. Byłam tak podekscytowana, ze nie mogłam się powstrzymać.
Przeczytałam.
Od Nialler :)
Nie stracisz mnie, jeżeli nie przestaniesz mnie kochać
J- napisał, a ja miałam już pewność że wiedział, ze mówię o Nim. W moim sercu
zapanowało dziwne ciepło. Odpisałam mu:
Do Nialler :)
A zatem szczęściara ze mnie. Jesteś mój na zawsze
<3
Rozpłynęłam się pod świetnym głosem Taylor gdy Kamil
powiedział, ze musimy iść się przygotować do kolejnego występu.
POV Liam
Czekaliśmy na kolejny występ Dream, to świetne, ze
wystąpią na dzisiejszej scenie dwa razy z trzema piosenkami. Przed Nami kolejna
porcja dobrej muzyki w ich wykonaniu.
Kika: Wszystkim zakochanym kobietom mogę
podpowiedzieć: szukajcie szacunku.- zaczęła.
- Muzyka!- krzyknęła, a po chwili zaczęła spiewać.
Kika: Ten nudny dzień
Niechlujnie w nim Ty
Autobus nie nasz
By czas zabić gra
Chce sama się grać
Jej temat to mgła
Bezsilna jak ja, gdy milczę
Bądź dużym chłopcem i
Przestań do mnie słać pytania
Twe słowa to ciągi liczb
Nie ułożę z nich równania
Nie umiem być suką a
A Ty sypiesz mi piach w oczy
Mam dosyć już chłopców co
Nie potrafią mnie zaskoczyć
Miesiąc już,
Zostawiam bez słów
Zwiotczały twoje próby
Nie chcę byś kradł tu
Mój cenny czas
Na uprawianie nudy
Ty to nie wiatr,
Co sprawia,że
Łopoczą moje żagle
Chcę mężczyzny,co
Wywróci mój świat i
Porwie nagle
Bądź dużym chłopcem i
Przestań do mnie słać pytania
Twe słowa to ciągi liczb
Nie ułożę z nich równania
Nie umiem być suką a
A Ty sypiesz mi piach w oczy
Mam dosyć już chłopców co
Nie potrafią mnie zaskoczyć
Na pewno gdzieś za rogiem
Jest ktoś, dla kogo Bogiem
Się staniesz i kto ciebie
Śnił wciąż tylko dla siebie
Bądź dużym chłopcem i
Przestań do mnie słać pytania
Twe słowa to ciągi liczb
Nie ułożę z nich równania
Nie umiem być suką a
A Ty sypiesz mi piach w oczy
Mam dosyć już chłopców co
Nie potrafią mnie zaskoczyć
Pod koniec piosenki zniknęła za parawanem i słychać
było tylko jej głos.
Kika: She captures her reflection then she throws the
mirror to the floor. Her image is distorted screaming "Is it worth it
anymore?"
Noo o o o
Are you scared of the things that they might put you
through?
Does it make you wanna hide the inner you?
You're not the only one so let them criticise (Ah ah)
You're untouchable when you realize, oh oh oh
Change, change your life, take it all
We're gonna stick together know we'll get through it
all
Change, change your life, take it all, yeah (take it
all)
You've gonna use it to become what you've always known
Become what you've always known
His body start to flicker like nobody wants to know
his name
Just another soul with feelings but nobody there to
feel the pain
No no no
They can whip you, bring you down, down to their size
But they will never get to the heart you hold inside
hmmm
You're not the only one so let them criticise (ah ah)
You're untouchable when you realize, oh oh oh
Change, change your life, take it all (take it all)
We're gonna stick together know we'll get through it
all ( I know we'll get through it all)
Change, change your life, take it all, yeah (take it
all)
You've gonna use it to become what you've always known
Become what you've always known
Change, change your life, yeah, take it all, oh, change
your life and take it all
Change, oh, change your life, yeah, take it all,
change your life and take it all
You've got the right to show the world
Something never seen
We wanna hear you scream it out
You're not alone
Oh oh oh yeeeaaahh
Change, change your life, take it all (take it all)
We're gonna stick together know we'll get through it
all (we're invincible)
Change, change your life, take it all (change your
life and take it all)
You've gonna use it to become what you've always known
Become what you've always known.
- Dziękujemy Państwu, życzymy udanego wieczoru i
jeszcze raz dziękujemy za to, że możemy być tu z Wami.- powiedziała na koniec
po czym cała piątka zniknęła.
POV Karolina
Po gali ponownie wróciliśmy na czerwony dywan, aby
zrobiono Nam zdjęcia z nagrodą. Miałam na sobie kolejny kostium. Nie pamiętam
który to już z kolei, a jeszcze czeka mnie bankiet. Masakra! Wielki banan
wpełzł mi na usta gdy zobaczyłam zbliżającą się w naszym kierunku moją mamę w towarzystwie Rona. Przerwałam pozowanie i pobiegłam ja mocno wyściska. Rona
oczywiście również.
M: Gratuluję!- powiedziała moja mama z oczami pełnymi
łez.
Kika: Ej, mała. Nie płacz!- wycierałam jej lzy.
- Wszystko jest w porządku.
M: Mówiłam Ci już, ze jestem z Ciebie dumna?- zapytała.
Kika: Kocham Cię mamo.- przytuliłam ją.
- I nie wierz mi, już nigdy więcej gdy mówię, że nie
umiem kochać.
ja tylko boję się odrzucenia, braku odwzajemnienia
uczuć, ale wiem, że mam Ciebie.-po chwili zapomnienia wróciłam do chłopaków.
Kamil wytarł mój rozmazany makijaż tak, abym mogła powrócić do pozowania.
***
Na bankiecie zakomunikowałam Ronowi, że dzisiejszego
wieczoru już więcej się nie przebieram. Oczywiście wszyscy, którzy to słyszeli
wzięli to za żart, ale mnie nie było do śmiechu. To było wkurzajace! Próbowałam
przez cała imprezę trzymać się na uboczu i spędzić czas z mamą, chłopacy
okopują i rozmawiają z jakimiś gwiazdami na co ja kompletnie nie mam ochoty.
Wole stać z boku i przyglądać się wszystkiemu.
M: Ja już będę wracała do hotelu.- powiedziała w
pewnym momencie mama.
Kika: Co? Już? No dobra, jedźmy!
M: Ja, ale Ty zostajesz. To Twój dzień i uczcij Go z
przyjaciółmi i zapoznaj się trochę z kolegami z branży. Widzimy się rano.-
pocałowała mnie w policzek i po chwili zniknęła w tłumie.
Próbowałam kogoś znaleźć, ale przy tylu gwiazdach to
nierealne. Natknęłam się na wzrok Taylor, Seleny i Ariany, ale zbyła je jednym
uśmiechem. Lorde też mi się dość intensywnie przyglądała. Pfff… Ludzie jestem
tylko człowiekiem. Postanowiłam wyjść zapalić, a potem znaleźć kogokolwiek z
moich przyjaciół. Zapaliłam papierosa i skupiłam się tylko na dymie z
wypuszczanego z moich ust.
- Nie pal tyle!- usłyszałam głos za sobą. Stał tam
młody i dobrze zbudowany chłopak. Wiem kim On jest?
Kika: To dopiero pierwszy, a co dopiero trzeci.
- Co jest gdy palisz trzeciego?- zapytał.
Kika: Miłość
jest tym, o czym marzysz, paląc trzeciego papierosa.
- Justin.- podał mi swoją dłoń.
Kika: Dobrze wiem kim jesteś.- uśmiechnęłam się.
J: Świetny występ, gratuluje!
Kika: Dzięki!
J: No i wielkie WOW za zdobycie nagrody.
Kika: Dzięki!
J: Nie cieszysz się?
Kika: Cieszę, ale próbuje znaleźć swoich przyjaciół a
to dość trudne.
J: Widziałem Nialla z Harrym przy barze.
Kika: Dzięki. Idziesz?- zapytałam.
J: Nie, nie. Lepiej nie.
Kika: Dlaczego?
J: Zobaczenie osoby, którą się kocha, choćby na krótko
jest już szczęściem.
Kika: Yyyy… Mówisz o Selenie, Kandall czy innej
dziewczynie?- podniosłam brew do góry.
J: Selenie.
Kika: To powiedz jej to.- wzruszyłam ramionami.
Kika: Niby dlaczego nie? Skoro to prawda.
J: Bo… Czasami czuję się taki niechciany. Wtedy marzę,
by odejść. Nie robić już żadnych problemów. Po prostu zniknąć.
Kika: Dorosłe! Przecież wszyscy lubimy wracać w miejsca,
gdzie spotkało nas coś dobrego, gdzie spotkaliśmy kogoś ważnego dla nas. Lubimy
te powroty, bo stale mamy nadzieję, że ktoś lub coś jeszcze na nas tam czeka.
Spróbuj?
J: I kto to mówi? Dziewczyna, która sama nie potrafi
ułożyć swojego życia.- prychnął.
Kika: Moja sytuacja jest inna. Mi nikt nie powiedział,
ze nie wolno się przywiązywać? Nikt nie powiedział, ze cokolwiek jest na
zawsze? I zabawne, ale miałam pewność, że będę potwornie cierpieć, a mimo to
brnęłam w to dalej, bo wiedziałam, ze da mi to odrobinę szczęścia, która wbrew
pozorom była warta dzisiejszego bólu.
J: A ja głupi wierzyłem w romantyczne baśnie, bo
wierzyłem naprawdę że mieliśmy szanse.
Kika: Mnie też kiedyś dotknęła miłości, miała smak
gorzki jak filiżanka ciemnej kawy, wzmogła rytm serca, rozdrażniła mój żywy
organizm, rozkołysała zmysły i…
J: Co było dalej?
Kika: Odeszła..- poklepałam Go po ramieniu.
J: Co mam zrobić?- zapytał gdy byłam przy drzwiach.
Kika: Przyznaj się kurwa, ze jesteś pierdolonym
egoistą, ale Tobie na niej zależy. Jezu!- w środku próbowałam udać się do baru
gdzie Bieber podobno widział chłopaków z 1D. Nie oszukał mnie, cała czwórka
stała tam dobrze się bawiąc.
Lou: Szukaliśmy Cię.- powiedział Louis gdy mnie
zobaczył.
N: Gdzie byłaś?- zapytał Niall.
Kika: Na papierosie.
H: Śmierdzisz!- krzyknął Hazza tak abym go usłyszała.
Kika: Bywa.- nastała cisza, w której słyszeliśmy
oprócz głośnej muzyki, rozmowy niektórych ludzi.
Kika: Wraca może ktoś do hotelu.- zapytałam po chwili.
Kika: Raczej tak. Jestem zmęczona.
Li: Zamówię Ci taksówkę.- zaproponował Liam.
N: Poczekaj!- zatrzymał Go, Horan.
- Ja ją odwiozę, też na dziś mam już dość.
Li: Skoro tak mówisz, to chociaż obojgu Wam zamówię.
N: Zgoda.
K: Karola, Karola!- podbiegł do Nas Kamil.
Kika: Co jest?
K: Kanye West zaprasza Nas jutro do studia. Choć,
poznasz Go!- zaczął mnie ciągnąć.
N: Harry!- powiedział Niall do Hazzy.
H: Co?
N: Załatw to, powiedz Kanye, ze Kika jest zmęczona.
H: Dobra.- Harry poszedł wraz z Kamilem wytłumaczyć Westowi,
ze wracam do hotelu.
POV Niall
Czekaliśmy na zewnątrz na taksówkę, którą zamówił Nam
Liam gdy postanowiłem rozpocząć rozmowę.
N: Mama duma, co?
Kika: Tak. Strasznie! Chyba w hotelu obdzwania
wszystkich znajomych.
N: To fajnie.- uśmiechnąłem się.
Kika: Wiesz gdy odbierałam tam na środku nagrodę
miałam jedno marzenie.
N: Jakie?
N: Dobrze, że się spełniło.
Kika: Ooo tak.- podjechała nasza taksówka. Wsiedliśmy
do niej i podaliśmy adres hotelu, w którym zatrzymała się Kika, no i ja, bo
jeszcze nie oddałem klucza za wczorajszy pokój. Postanowiłem tam przenocować.
Nasze apartamenty znajdowały się tuż obok siebie, prze kluczyłem drzwi i
wszedłem do środka. Brunetka ominęła mój pokój i kierowała się do swojego
apartamentu.
N: Karolina?!- cofnąłem się.
Kika: Tak?
N: Nie musiałaś mi dziękować. Od tego są przyjaciele.
Kika: Uwierz, ze musiałam. Do końca życia będę Ci
wdzięczna za to, ze przy mnie byłeś.
N: Nie musisz, bo wiesz kiedy zwykłą znajomość z człowiekiem
można nazwać przyjaźnią? Gdy po tysiącu kłótniach, miliardzie przykrych słów,
tysiącu rozstaniach, kilkunastu miesiącach nie widzenia się Ty wciąż masz
ochotę opowiedzieć wszystko dzwoniąc o 3 rano do tej właśnie osoby- Twojego
przyjaciela.- widziałem uśmiech na jej twarzy, ten szczery, nie wymuszany.
Kika: Spij dobrze Niall!- powiedziała.
N: Słodkich snów, przyjaciółko.- pożegnałem się z nią
i poszedłem spać
Lokalizacja: 18 maj 2015, Las Vegas, USA.
Rano obudziło mnie skakanie na łóżku i ten głupkowaty
śmiech Lulusia.
Kika: Louis!- warknęłam.
Lou: Wstawaj, mała!- skoczył na łóżko tak, aby teraz
siedzieć.
Kika: Jestes nienormalny!
Kika: Wmawiaj sobie!
Lou: Ej!!- szturchnął mnie tak, ze spadłam z łóżka.
Usłyszałam za sobą śmiech Nialla, a dźwięk jego
śmiechu wywołuje we mnie zajebiście pozytywne emocje. Wdrapałam się z powrotem
na łóżko i ułożyłam głowę na poduszce.
Kika: Niech ktoś cofnie z powrotem słońce, chce, aby
ta noc trwała cały czas.- powiedziałam.
Lou: Proszę Cię! Wstań!- zachęcał Luluś.
Kika: Dajcie mi pięć minut.
Lou: Możemy iść zjeść?
Kika: Tak!
Myślałam, ze w pokoju już nikogo nie ma w pokoju,
dlatego próbowałam się rozłożyć na całej jej powierzchni, niestety natrafiłam
na problemy. Podniosłam głowę i spojrzałam na nią.
Kika: Niall?
N: Jeśli myślałaś, ze Ci uwierzę to się myliłaś.
Kika: Niall dobrze się czujesz?
N: Dlaczego pytasz?- podniósł głowę.
Kika: Tam na dole jest jedzenie.
N: Wyrosłem już z tego.
Kika: Wyrosłeś?
N: Nie rzucam się na jedzenie tak jakby za chwile nie
miało by Go być. Ono tam jest i czeka na mnie.
Zaczęłam się śmiać.
N: Uwielbiam jak się śmiejesz i nie chce, zebysmy
stracili kontakt.- spojrzał na mnie tymi swoimi lazurowymi oczami. Zakryłam
momentalnie usta i prawdopodobnie zrobiłam się czerwona.
Kika: Skąd pewność, ze mnie stracisz?
N: Muszę wracać do Londynu tak jakby teraz.
Kika: Nie przejmuj się, obiecuję, ze będziemy w stałym
kontakcie, bo chcę być osobą, którą boisz się stracić.
N: Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie?
N: To nie moja wina, ze tak bardzo uwielbiam być przy
Tobie.
Kika: Zachowujesz się jak taki niepoprawny romantyk i
sama nie wiem kiedy sobie żartujesz.- wstałam i udałam się do łazienki w celu
przebrania się.
Niall poczekał na mnie i razem zeszliśmy na śniadanie.
Jak sie później okazało, ze wszyscy są już po śniadaniu i nie ma ich na terenie
hotelu.
Kika: Wiesz gdzie oni wszyscy pojechali?- zapytałam
Nialla.
N: Nie mam pojęcia ale czekaj zadzwonię do Liama.
Szybko znalazł jego numer w swoim smartfonie i dzwonił
do niego. Ja w tym czasie składałam zamówienia kelnerowi.
Kika: Wiesz już cos?- zapytałam gdy skończył rozmowę.
N: Wiec....- zaczął mówić.
- Louis powiedział im dziś na śniadaniu ze nie chcemy
jechać z Nimi do LA i ze postanowiliśmy wrócić tam na własna rękę.
Kika: Co? Powiedz ze zatrujesz.
N: Nie bardzo.
Kika: To jak my dojedziemy do LA.
N: Oto sie nie martw. Mam wynajęty samochód. Wystarczy
przedyskutować to o której wyjeżdżamy.
Kika: Znajdę mamę i możemy ruszać.
N: Karolina, Twoja mama pojechała z Nimi.
Kika: Co?
N: Louis ja zabrał, aaa i dziś wieczorem Kanye
zaprasza was do swojego domu.
Kika: To jest najgorszy dzień mojego życia.- położyłam
głowę na stole.
N: Nie przesadzaj. Przecież tez tu jestem.
Kika: Ale Twoja własna matka o tobie nie zapomniała.
N: Moj najlepszy kumpel mnie wystawił wiec....
Kika: Louis ma przejebane.
N: Dokładnie.- przybiliśmy sobie piątkę.
Po godzinie wymeldowaliśmy sie z hotelu i ruszyliśmy w
drogę do LA.
Nie ukrywam ze cieszyłam sie ze to z Niallem jadę aż
270 mil. Spędzenie z Nim w jednym miejscu aż 4,5 godzin to nic straconego.
Lubię jego towarzystwo nawet gdy czasami wypuści baka. Jest słodki i uroczy.
N: Jak długo zostajesz w LA.
Kika: To zależy.
N: Od czego?
Kika: Chyba od kogo. Ron chce żebyśmy nagrali jeden
duet z mega dobra gwiazda znana w Stanach i jednym chłopaczkiem który wygrał
jakiś tam konkurs Syco.
N: Ten duet będzie na płycie?
Kika: O tym mogę zadecydować sama.
N: Hojność Rona.
Kika: Dokładnie.
N: A jak tam Wam sie układa współpraca.
Kika: Ron jest bipolarny. Raz jeat zajebisty,
dogadujemy sie i możemy spędzić ze sobą cały dzień, a raz jest zwyczajnym
chujem i skurwysynek który Nas tylko jebie. I weź tu człowieka zrozum.
N: Ha ha ha...
Mogłabym cala wieczność spędzać na rozmowach z
Horanem. Nigdy mnie nie znudzi, chyba taki typ człowieka
A jak zaczął śpiewać wraz z radiem wytrzeszczyłam oczy
Kika: Potrafisz śpiewać.- powiedziałam z szeroko
otwartymi oczami.
N: Wątpiłaś w to?
Kika: Trochę.
N: Przecież na koncertach śpiewamy
Kika: Niby tak
N: A no przecież,
Ty nas nie słuchasz.
Kika: To ze nie byłam nigdy na waszym koncercie nie
znaczy ze was nie słucham.
N: Akurat. Niby co ostatnio słuchałaś?
Kika: Four. Elka mi puściła.
N: Eleonor?
Kika: Jop.
N: I jak?
Kika: Poziom wprawdzie niższy niż nas ale da sie
zdzierżyć.
N: Co?!- spojrzał na mnie.
Kika: Droga.- wskazałam na ulice.
- A tak szczerze jest dobry, bardzo dobry.
N: Piątka będzie jeszcze lepsza. Uwierz!
Kika: Na pewno kupie.
N: Najlepsza piosenka z Four?
Kika: Trudno powiedzieć ale jest jedna dość fajna.
N: Jaka?
Kika: Nie zdradzę.
Cały czas jechaliśmy to zmawiając sie, śmiejąc i
śpiewając. Najlepsza podróż jaka mogłaby być
Gdy przyjechaliśmy już na miejsce. Do willi która
wynajął dla nas wszystkich Ron tam już odbywała sie impreza. Niall pomógł mi z
moimi bagażami, bo sam za chwile będzie jechał na lotnisko.
Kika: Szkoda ze wylatujesz.
N: Trochę tak.
Kika: Ale widzimy sie jak wrócę
N: Odbiorę cie nawet z lotniska.
Kika: Dobry z Ciebie człowiek.- poklepałam go po
ramieniu.
Cale Dream i One Direction pływało, odpoczywało lub po
prostu grillowalo za domem. Moja mama tez dobrze sie bawiła. Przynajmniej tak
sadze po jej uśmiechu.
Nie mogłam sie powstrzymać i szybko pobiegłam ubrać
strój kąpielowy i dołączyć do reszty. Gdy my bawiliśmy sie w wodzie, Niall
rozmawiał o czymś z Harrym. Liam skakał do wody a Louis pilnował grilla.
***
Wszyscy się świetnie bawiliśmy do momentu, aż Niall
zakomunikował wszystkim, ze na niego już czas. Było mi smutno. Kurcze, dlaczego
urodziłam się taka wrażliwa, taka dumna, ale też taka krucha. Nie chce, aby
Niall wyjeżdżał, ale nie mogę przecież Go zatrzymać. Liam chyba to zauważył, bo
mnie przytulił.
Kika: Wszyscy mnie zostawiają i Ty też. Rozumiesz?-
wtuliłam się w Liama.
Niall podszedł do mnie i zaczął głaskać mnie po
plecach.
N: Ja Cię nie zostawię.- powiedział.
Kika: On też tak mówili.
N: Chce być Twoim planem na przyszłość, więc to nie
zdarzy się nigdy.- opuściłam ramiona Liama i przytuliłam się do Nialla. Jakie
to dziwne! Człowiek tak szybko przywiązuje się do drugiego człowieka.
Kika: Przy Tobie mój uśmiech jest prawdziwy, a oczy
pełne szczęścia. Pamiętaj?
N: Pamiętam! Nie da się o nich zapomnieć.. Pojedziesz
ze mna na lotnisko?- zapytał do mojego ucha.
Kika: Yhmm.
Wsiedliśmy do samochodu Nialla i razem z Nim, jego
ochroniarzem i Samem pojechaliśmy w stronę lotniska. Gdy byliśmy na miejscu
trzymałam się cały czas blisko Horana, ściskałam Go za dłoń tak aby pamiętał,
ze jestem blisko niego. Uśmiechałam się na samą myśl, ze mogę trzymać swojego
przyjaciela za rękę. Podczas odprawy Niall zdążył mi szybko powiedzieć:
N: Jeżeli mnie będziesz potrzebować, zadzwoń do mnie.
Nie obchodzi mnie to czy śpie, czy mam swoje właśnie problemy czy jestem na
Ciebie bardzo zły. Jeżeli mnie potrzebujesz albo potrzebujesz ze mną
porozmawiać, zawsze będę dla Ciebie. Nie ma różnicy czy mały czy duzy ten
problem jest, ja tu będę. Dlatego dzwoń.- poruszyłam tylko głową. Blondyn mnie
przytulił i odszedł. Kurde, jak powiedzieć człowiekowi, ze Kocham Go, bo
pachnie szczęściem na każdym kroku. Kocham, bo mój cały świat ma kolor Jego
oczu. Gdy wróciłam poszłam do swojego tymczasowego pokoju i zaczęłam
przygotowywać się do spotkania z Kanyem Westem. Gdy byłam prawie gotowa do
moich drzwi ktoś zapukał.
Kika: Proszę!- powiedziałam przyglądając się jeszcze w
lustrze.
- Mogę?- ujrzałam w drzwiach głowę Liama.
Kika: Pewnie, wchodź!- uśmiechnęłam się.
Li: Przygotowana?
Kika: Można tak powiedzieć.
Li: Zestresowana?
Kika: Nie koniecznie, to normalny człowiek. Nie jestem
jego jakąś tam fanką.
Li: Spotkasz rodzinę Kardashianów, powinnaś.- rozsiadł
się na moim łóżku.
Kika: Nie lubię tego całego lansu, więc będę trzymać
się od Nich z daleka.
Li: Nie wyjdzie Ci to. Zapytaj Hazze.
Kika: Zawsze mogę coś powiedzieć niestosownego.
Li: I tego się boję.. Tylko jedna osoba potrafi Cię w
tym towarzystwie ogarnać, a sobie wyjechałą.
Kika: O kim mówisz?
Li: O Naszym przesłodkim Irlandczyku.
Kika: Przesadzasz.- poprawiałam włosy patrząc na niego
w lustrze.
Li: Przecież Wy jesteście nierozłączni. Wszędzie
razem.
Kika: No i co z tego? Dopiero po czasie dowiadujemy
się kim jesteśmy, kim zawsze byliśmy w oczach ludzi, których ceniliśmy ponad
własne życie. Ile tak naprawdę dla Nich znaczyliśmy, jaką wartość miały te
wszystkie słowa, czym była każda obietnica. Dopiero po czasie okazuje się, że
wszystko co było dla nas tak cholernie ważne, było niczym.
Li: Przecież On jest Tobą zauroczony. Jestem pewny, ze
już do Ciebie pisał.- usiadł i skrzyżował nogi.
Kika: Nie! Błędne spostrzeżenia Panie Payne.
Li: To Ty to zrób, a zobaczysz jak się ucieszy.
Kika: Chciałabym napisać, ale za bardzo się boję, ze
mi nie odpisze.
Li: Błagam Cię! Ty masz w sobie to cos, czego On tak
długo szukał.
Kika: Niby co?
Li: Szaleńczość w oczach.
Kika: Brak czyiś oczu, aby móc się w nie wpatrywać
godzinami to nie argument, Liam.- odwróciłam się do niego.
Li: Są oczy, których koloru nigdy nie zapomnisz. Są
usta, których pocałunku nigdy nie zetrzesz.- powiedział przechylając głowę na
bok.
- Zamieszkam z Nim po prostu.
Li: Tak?!
Kika: Wtedy będziemy mieli się w końcu tylko dla
siebie, dzień i noc.
Li: Dobry pomysł.- uśmiechnął się.
Kika: Żartowałam!- skoczyłam na łózko.
Li: Wiem. Teoretycznie nie pasujecie do siebie, ale
praktycznie nie widzicie poza sobą świata.
Kika: Pierdolisz!- rzuciłam się na niego.
Lou- Ehm.. Ehm..- odkaszlnął Louis w drzwiach.
- Rozumiem, że Niall wyjechał i zabierasz się za kogoś
innego, aby nie tęsknić za nim, ale Liam ma dziewczynę.- zeszłam z Liama.
Kika: Iii?
Lou: Ja jestem wolny.- napompował swoje mięśnie.
Kika: Nie zainteresowana.- złapał się za serce.
Lou: Boli!
Li: Jesteś idiotą, Louis!
Lou: Nawzajem daddy!
Li: A tak szczerze, Karola wyjeżdżacie już.- wstałam i
poprawiłam swoje ubrania.
Kika: Módlcie się, ze bym nie zabiła Kardashianów.-
powiedziałam na schodach.
Lou: jak to zrobisz, Hazza będzie Ci wdzięczny.-
powiedział Louis.
***
Podjechaliśmy pod ogromny dom Westów, a ja byłam
przerażona. Czy tu wszystko musi być takie ogromne. W drzwiach zaraz przywitali
Nas Państwo domu i ich rodzina. WTF? Czy wszyscy Kardashianie mieszkają razem?
Po chwili każdy z Nich z osobna na Nas naskoczył tak jakbyśmy byli jakimiś
posągami. Czułam się szarpana, nie wiedziałam do kogo należę. Robiłam duże
oczy, a Maciek po cichu się podśmiewywał.
K: Jesteś naprawdę ładna.- powiedziała Kim.
Kika: Byłabym ładna, gdyby nie fakt, że jestem
brzydka.- powiedziałam za co dostałam zmrożona wzrokiem Rona.
K: I ma poczucie humoru.- powiedziała Khloe.
K: Dajcie jej już spokój.- powiedziała najstarsza z
sióstr, Korthney?
K: Zapraszamy do środka.- powiedziała mama manager,
która również nazywa się na K. Kris, Kim, Khloe, Korthney… czy ktoś tutaj
nazywa się inaczej?!
K: Usiądziemy przy stole, poczekamy na reszte rodziny
i porozmawiamy.- zaproponował Kanye.
Kika: Będzie ktoś jeszcze?
K: Tak, moje przyrodnie siostry Kandall i Kylie, brat
Rob i Scott.- odpowiedziała Kim.
K: Kylie będzie z Tygą.- wtrąciła Khloe.
Siedzieliśmy chyba z dziesięć minut słuchając historii
tej rodziny, nie potrafiłam się na niczym skupić. Rozglądałem się po
pomieszczeniu i obserwowałam wszystkich członków tej szalonej rodziny. Chyba
najsłodsza jest North, ale co z tego jak jest wychowywana na księżniczkę.
Niezła suka z niej będzie w przyszłości. Po chwili do jadalni wstąpili chyba
już wszyscy członkowie familii. Kandall usiadła naprzeciwko mnie, obok jej
siostra i Tyga. Scott usiadł obok mnie.
K: Gdzie Rob?- zapytała Kris.
S: Było wszystko okej, do momentu aż dowiedział się ze
na kolacji będą goście.
K: Gdzie On jest?
S: Siedzi w pokoju naprzeciwko biura.- powiedział
Scott. Czułam się tak, jakby ktoś rozgrywał tu jakiś serial, a ja jestem tylko
widzem.
K: Przepraszam za mojego brata, ma bzika na punkcie
swojej wagi i wiecznie zgrywa sfrustrowanego.- zaczęła tłumaczyć Go Kim.
Kika: Frustracja nie jest jego waga tylko to jak sami
Go traktujecie.- nie mogłam się powstrzymać, bo wkurzaja mnie takie idiotyczne
komentarze osób, które całe życie są idealni.
Całą rodzina spojrzała na mnie tak jakbym była jakimś
degeneratem.
Kika: Scott możesz mnie zaprowadzić do Niego.-
zwróciłam się do mężczyzny siedzącego obok mnie.
S: Jasne.- wstał i pomógł mi wstać.
Kika: Przepraszam bardzo, zaraz wracamy.- w
okamgnieniu znaleźliśmy się obok drzwi do pokoju.
Kika: Zostawisz nas na chwile?
S: Jasne, wiesz jak wrócić?
Kika: Chyba nie zgubie się w tym pałacu.- uśmiechnęłam
się i poczekałam aż Scott zniknie mi z oczu. Zapukałam do drzwi i czekałam aż
ktoś się odezwie. Cisza, ponowiłam próbę i ponownie spotkałam się z ciszą.
Kika: Rob, tu Kika. Nie znasz mnie, ani ja Ciebie, ale
chciałabym chwile z Tobą porozmawiać.- cisza.
- Próbuję dowiedzieć się dlaczego nie chcesz zjeść z
Nami kolacji, ale nie mogę tego pojać. Chyba nie wstydzisz się mnie, ani moich
kolegów. Nie przyszliśmy Cię tu oceniać, ani się z Ciebie nabijać. Uwierz mi
jesteśmy ostatnimi osobami, które powinny to robić. Nie masz się czego
wstydzić. Otyłość nie świadczy o tym jaki jest człowiek, to nie wygląd
powoduje, ze jesteśmy wyjątkowi. Tylko to co mamy w środku. Wpuszczając mnie do
swojego życia pokazujesz mi jakim człowiekiem jesteś. Ile jesteś wart, a uwierz
mi każdy jest cos wart. Człowiek jest wyjątkowy taki jaki jest, więc pozwól mi
Cię poznać. Obiecuje nie oceniać!- mówiłam do drzwi.
R: To nie waszej reakcji się boje, a uszczypliwości
rodziny.- odpowiedział.
Kika: Nie ma co przejmować się głupimi komentarzami
ludzi, którzy nie wiedzą jak wygląda prawdziwe życie. Bądź sobą i tylko sobą, a
osiągniesz wiele.
R: Tak, jasne.. Kiedyś byłem szczupły i uwielbiany
przez miliony, a teraz wiecznie wyśmiewany.
Kika: Jesteś jednym z najbogatszych ludzi na świecie,
a przejmujesz się pustymi słowami hejterów. Inni ludzie mają gorzej, a Ty
zawsze możesz wrócić do dawnej sylwetki.
R: Mam iść na siłownie, aby paparazzi zrobili mi
zdjęcie.
Kika: Wybuduj sobie najlepsza siłownie na świecie i
pokaz wszystkim, ze warto inwestować w siebie.- skończyłam mówić gdy drzwi się
otworzyły, a przed nimi stanął Rob. Razem zeszliśmy na kolacje i każdy w
spokoju ja skonsumował.
Rozmowa
przebiegała nawet w domowej atmosferze do momentu az nie odezwała sie Kris.
K: Może dziewczyny zjemy jutro razem na mieście
lunch?- Serio? Przecież wspólne wyjcie tej rodziny to jeden wielki splendor.
Kika: Yyyy... dziękuje za zaproszenie Kris, ale nie
jestem w LA sama. Jest ze mną mama o chciałabym z nią spędzić trochę czasu.
K: Co za problem. Zabierz ja ze sobą.- jeszcze tego by
brakowało.
Kika: To mile z Twojej strony ale moja mama nie lubi
być w centrum uwagi a wasze wyjścia zawsze są długo komentowane.
K: To chyba dobrze. Przynajmniej ludzie o Nas nie
zapomną.- zaczęła mówić.
- Tez powinnaś rzucać się w oczy jeśli chcesz
zaistnieć.
Kika: Wole być postrzegana za to co osiągnęłam w
muzyce a nie za to gdzie bywam i z kim.- zapadła grobowa cisza. Nikt nic nie
mówi. Czyżbym ponownie przesadziła?
S: A gdzie jest teraz Twoja mama?- przerwał cisze
Scott.
Kika: W domu.
S: Sama.- dopytywał.
Kika: Nie, z członkami One Direction.
K: Z członkami 1D.- odezwała sie ponownie Kris.
- Kandall przyjaźni się z Harrym. Zapewne wiesz.-
powiedziała entuzjastycznie Kris.
Yyyyy mam powiedzieć jej prawdę, ze Harry mówi ze się
tylko znają i może trochę kolegują czy utrzymać ja w przekonaniu ze ta dwójka
jest najlepszymi przyjaciółmi.
Kika: Tak wiem. Harry wspominał.
K: Harry to dobry chłopak. Pasowali by z Kandall.
K: Mamo!- odezwała sie modelka.
Kika: Ma Pani racje, Hazza to naprawdę sympatyczny
chłopak i dobrze wychowany. Nigdy nie powie niczego złego na drugiego
człowieka. Aa i nawet jak kogoś nie lubi to nie powie tego otwarcie bo nie chce
zrobić przykrości nikomu.- powiedziałam.
K: Wybieramy sie jutro rano z Kandall i naszymi
przyjaciółmi na plaże. Może weźmiesz Harrego i dołączycie do Nas.-
zaproponowała Kyle.
Kika: Jesteście wszyscy bardzo mili dziękuje ze
chcecie pokazać mi miasto i spędzić z wami czas ale naprawdę nie mogę.
Obiecałam mamie ze siedzimy czas razem.- próbowałam brzmieć najmilej jak
potrafię.
K: Bedzie Justin Bieber. Nawet to cię nie
przekonuje?- Jannerki próbowały mnie
namówić.
Kika: Niestety nie.
Dalsza rozmowa potoczyła sie już tak, ze nie
namawialiśmy sie nawzajem na spędzanie ze sobą czasu. Kardashianowie przestali
naciskać, a Ron robił wszystko aby namówić Kanye na duet. Nie zależało mi na
tym, ale jeśli Ron chce to zaśpiewam z nim tylko dla świętego spokoju.
Dom tej zwariowanej rodziny opuściliśmy dość późno, a
najgorsze jest to, ze jutro wieczorem ponownie pojawimy się w tym domu. Mam
nadzieje ze uda nam sie popracować a nie spędzić wieczór z cala rodzina skoro
mamy napisany już tekst piosenki przez tekściarza 1d. Nie lubię śpiewać czyiś tekstów
ale Julian jest dobry wiec zaryzykuje. One D nigdy nie musiało sie wstydzić
wiec ja tez nie. Mam tylko nadzieje ze nie będzie nam jutro przeszkadzać teściowa
Kanye, bo nie zdzierze kobiety. W samochodzie Ron ponownie zaczął temat tej
rodziny.
R: Powinnaś zaprzyjaźnić sie z Kardashianami jeśli myślisz
o karierze w Stanach.
Kika: Nie koniecznie podzielam Twoje zdanie. Nie zależy
mi na byciu sławnym kosztem tej rodziny.
R: Jak chcesz ale uwierz oni dużo tu mogą.
Kika: Zrobię to po swojemu i będzie pan zadowolony.- powiedziałam
już pod domem. W drodze do pokoju zajrzałam jeszcze do mamy która słodko spala
wiec i na mnie przyszedł już czas.
Lokalizacja: 19 maj 2015, LA, USA
Nie okłamałam Kardashianow dzisiejszy poranek
spędziłam z mama w kuchni, a potem na tarasie popijając domowej roboty soki ze
świeżych owoców.
M: Jak tam Kardashianowie? Są tacy na jakich sie
kreują?
Kika: Jak to oni. Niektórzy są dość normalni, a
niektórzy naprawdę przesadzają. Polubiłam Roba bo nic nie mówi, jest sobą i nie
afiszuje sie swoimi osiągnieciami.
M: Miły chłopak?
Kika: Tak tylko trochę pogubiony i niedoceniony przez
rodzinę.
M: Nie doceniony?
Kika: Wydaje mi się ze jest traktowany jak piąte koło
u wozu, ale może jestem tylko przewrażliwiona. Mama lubi nimi kierować.
M: Rodzinny biznes.
Kika: Zdecydowanie.
M: A Kanye?
Kika: Miły ale trochę gburowaty. Malo sie uśmiecha ale
widać ze lubi to co robi.
M: Myślisz ze stworzycie dobry duet.
Kika: Nie wiem jak pracuje i jak sie zachowuje w
pracy, ale jeśli jest oddany muzyce to tak.
M: To sir cieszę i trzymam kciuki.
Kika: Dziękuję.- uśmiechnęłam sie, bo wiedziałam ze
mama mówi szczerze
Lunch postanowiliśmy zejść na mieście, a Harry jako
znawca polecił nam najlepsza restauracje w LA.
W ramach podziękowania zaprosiliśmy Go na obiad.
Oczywiście Hazza spóźni sie na obiad bo stoi w korku. Uroki dużego miasta.
Postanowiliśmy nie czekać na niego przed lokalem a
zająć odpowiedni stolik.
M: Wiesz juz może kiedy wracacie do Londynu??-
zapytała mama gdy przeglądaliśmy menu.
Kika: Jutro mamy spotkanie z chłopakiem który wygrał
konkurs wytworni. Dlaczego pytasz?
M: Nie ukrywam córuś ze musze juz wracać do Polski.
Nie dostałam za dużo wolnego.- posmutniała.
- Przepraszam ze nie spędzimy tyle czasu ile bym
chciała z Toba spędzić.
Kika: To nie Twoja wina. Kiedy wylatujesz?
Kika: Dlaczego do Londynu?
M: Bo stamtąd mam bilet do Gdańska.
Kika: Niech Ron załatwi Ci stad do Warszawy. Przecież
to nie problem.
M: Problem nie, ale to dość kosztowne.
Kika: Daj spokój mamo, zapłacę.
M: Przestań!
Kika: Zabrałam Cię tu bez Twojej zgody wiec odstawie
Cię z powrotem. Poproszę tez Michała lub Anie aby odebrali Cię z lotniska. I
nie marudź już.- zobaczyłam kątem oka ze do środka wchodzi Hazza.
H: Przepraszam za spóźnienie. Zamówiliście już cos?-
zapytał zajmując miejsce obok mnie.
Kika: Czekaliśmy na Ciebie.
H: Okej. To zamawiamy i zabieram Panie na wycieczkę.-
powiedział z uśmiechem na twarzy do mojej mamy..
Kelner zamówił zamówienie moje i mamy. Na Harrego w
ogóle nie spojrzał, a po chwili przyniósł trzy talerze. Okej.. Rozumiem ze
Hazza to stały bywalca i wszyscy wiedza co je.
Po zjedzonym posiłku wsiedliśmy do mercedesa Stylesa i
ruszyliśmy w nieznanym kierunku.
Kika: Dokąd jedziemy?- zapytałam gdy staliśmy na
skrzyżowaniu.
H: Obiecałem Twojej mamie ze pokaże jej swój dom w LA.
To mile ze strony Hazzy ze jest uprzejmy dla
wszystkich a zwłaszcza dla mojej mamy której nie zna za długo. Dość szybki
nawiązali ze sobą kontakt, a ulubieńcem mojej mamy z One Direction stal się
zaraz sam Harry Styles.
Cos w tym jednak jest, ze Hazza przyciąga starsze
kobiety. Myśląc o tum uśmiechałam sie pod nosem.
Style pokazał nam swój cały dom, oprowadzał po każdym,
nawet najmniejszym zakątku tego domu.
Ma piękny dom, tego nie można ukryć i co najważniejsze
dobrze urządzony. Spędziliśmy mile popołudnie w jego domu. Szkoda ze musimy już
wracać do naszych obowiązków.
H: Jeśli Pani chce to może Pani zostać tutaj gdy
Karolina będzie w studiu.- zaproponował mojej mamie.
M: Dziękuję Harry ro milo z Twojej strony, ale nie
możemy tak cię wykorzystywać.
H: Nie wykorzystujecie. Przyjazny sie z Karoliną wiec
nie widzę problemu.
Kika: Mamo, Harry ma racje. Jeśli masz siedzieć sama w
domu to możesz zostać tutaj. Przynajmniej będziesz miała towarzystwo.
H: O tym właśnie mowie.- dołączył sie H.
M: Dzieciaki potrafię sie sobą zając.
Kika: W takim razie możesz jechać ze mną do studia
albo po prostu przełożę spotkanie.
M: To nie ma sensu.
Kika: Ma sens jeśli chcesz jutro wyjeżdżać.
M: Nie ma, bo jestem już umówiona.
KiH: Umówiona?- zapytaliśmy razem z Hazza.
M: Tak, a co? Nie można?
Kika: Można, można.- spojrzałam na Harrego który również
był zdziwiony.
Kika: Tylko nie wiedziałam ze znasz tu kogoś.
M: widzisz..
Kika: Mogę wiedzieć kto to?
M: Oczywiście. Idę na kolacje z Twoim managerem.- powiedziała
i wyszła z domu. Styles wybuchł śmiechem.
Kika: Nie śmiej sie.- skarciłam Go będąc jeszcze w
szoku.
H: Ale to zabawne.
Kika: Nie sadze.
H: Zabawne, zabawne.. Pomysł tylko.. będziesz do Rona mówić
tato manager.- ponownie sie zaśmiał.
Kika: Zamknij sie! On ma zonę.- spojrzałam na niego
wymownie.
H: Skąd ta pewność?
Kika: Nosi obrączkę.
Harry już nic nie powiedział. Kurde, zaczęłam sie
martwic o mamę. Musze z nią porozmawiać. W samochodzie Stylesa zaczęłam rozmowę.
Kika: Mamo dlaczego Ty idziesz z Ronem na kolejce.- zapytałam
spoglądając na Harrego który sie tylko uśmiechał.
M;: Zaprosił, zaproponował wczoraj to sir zgodziłam.
Kika: Czy Ty i O No wiesz...- Harry robił sie czerwony
powstrzymując śmiech.
M: Karolina! Zwariowałaś! On ma zonę!- zdenerwowała
sie.
Kika: Teoretycznie tak ale praktycznie...
M: Praktycznie, co? To chyba nic złego ze chce poznać bliżej
Twojego managera z którym teraz spędzasz najwięcej czasu.
Przecież to jakby teraz on sprawuje nad tobą kontrole,
pilnuje cie, wspiera. Jest tak jakby mamo i tata w jednym. Jak mogłaś sobie cos
takiego pomylić?
H: No właśnie jak? Przecież twoja mama robi to dla siebie.-
Świetnie! Najpierw Harry mnie podburza a teraz udaje niewiniątko. Zajęliście! Przeprosiłam
mamę za swoje podejrzenia, chociaż w sumie za podejrzenia Harrego.
***
Mama o 19 wyszła na kolacje z Ronem, a dokładnie po poł
godzinie na podjazd podjechał samochód który Nas ponownie zbierze do willi
Westow. Chłopacy cały dzień pracowali nad muzyka i co chwile wypominają mi fakt
ze ja cale przedpołudnie i popołudnie spędziłam do góry brzuchem a oni harowali.
I jeszcze teraz musza towarzyszyć mi w trakcie pracy.
Przecież to nie moja wina ze Ron kazał nam wszystkim integrować
sie z ta rodzina.
W studiu praca nawet szła nam dość szybko, ale jak to powiedział
Kanye nie wyjdziemy do momentu aż wszystko będzie perfekcyjnie. Chyba siedem
razy śpiewałam ta sama kwestie. Rozumiem perfekcjonizm ale to nie przesada...
- Jak wam idzie praca?- w drzwiach pojawiła się Kim.
K: Nawet dobrze, kochanie.- odpowiedział jej Kanye.
Nie byłabym tego taka pewna. Jestem wyczerpana a końca
nie widać.
K: Wydaje mi sie ze potrzebujecie chwili przerwy.
Zapraszam na ciasto.- powiedziała a ja ja już polubiłam bo mówi o jedzeniu.
Kim zaprowadziła nas do jadalni gdzie czekała na nas
masa słodkości.
K: To wszystko dla Nas?- zapytał Kamil.
K: Pewnie, częstujcie się.- uśmiechnęła się.
Zaczęliśmy zajadać tak, ze aż uszy się nam trzęsły. Nawet
nie wiem kiedy zostałam sama w jadalni z Kim.
K: Jesteś nawet miła. Nie tak jak inne dziewczyny,
jakieś księżniczki popu, wokół których świat się kręci. Jesteś cicha, skromna,
piękna. Naprawdę osób Twojego pokroju jest mało na tym świecie.- powiedziała w
pewnej chwili.
Kika: Chyba opisałaś całkiem inną osobę.- powiedziałam
szczerze, bo chciałam być z nią szczera. Ale teraz tak na serio Nie wiem kim
Ona jest. Tak dziwnie się zachowuje. Jest taka fałszywa? Czy to po prostu człowiek o dwóch twarzach.
Porozmawiałam jeszcze chwile z Kim, chociaż nie wiem czy
można to nazwać rozmową, bardziej wymianą uprzejmości. Nie chce mówić, ze Nasze
rozmowy to początek przyjaźni, bo jestem sceptycznie nastawiona do tego typu
spraw. Wracając do studia razem z Kanye zaśpiewaliśmy jeszcze jakieś pięć razy
nasze kwestie:
Kika: I think
I've had enough, I might get a little drunk
I say what's
on my mind, I might do a little time
Cause all of
my kindness, is taken for weakness
Now I'm
FourFiveSeconds from wildin'
And we got
three more days 'til Friday
I'm just
tryna make it back home by Monday, mornin'
I swear I
wish somebody would tell me
Ooh thats
all I want
K: Woke up an
optimist, sun is shining I'm positive
Then I heard
you was talkin' trash
Hold me back
I'm bout' to spaz
Yeah, I'm
FourFiveSeconds from wildin'
And we got
three more days 'til Friday
I'm tryna
make it back home by Monday, mornin'
I swear I
wish somebody would tell me
And I know
that you're up tonight
Thinkin' how
could I be so selfish
But you
called bout a thousand times wondering where I been
Now I know
that your up tonight
Thinkin' how
could I be so reckless
But I just
can't apologize, I hope you can understand
K: If I go to
jail tonight, promise you'll pay my bail
See they
want to buy my pride, but that just ain't up for sale
See all of
my kindness, is taken for weakness
Now I'm
FourFiveSeconds from wildin'
And we got
three more days 'til Friday
I'm tryna
make it back home by Monday, mornin'
I swear I
wish somebody would tell me
Ooh thats
all I want
FourFiveSeconds
from wildin'
And we got
three more days 'til Friday
Just tryna
make it back home by Monday, mornin'
I swear I
wish somebody would tell me
That's all I
want
Po czym pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do domu.
POV Niall
Cały dzień nie mogłeś się na niczym skupić. Deo śmieje
się ze mnie, ze tak naprawdę jedyne czego potrzebuje w życiu to osoby, która
potrzebuje mnie w swoim. A prawda jest taka, ze gdy zgaśnie słońce nie czuje
sie osamotniony, bo w progu czeka ona -niesie światło, jestem spokojny. Dobra,
czasami myślę o Karolinie w kwestii dziewczyny, nie przyjaciółki, ale nie
jestem całkiem pewien
jak powiedzieć co czuję. Siedzę sam w pokoju, czuję
jak przez głowę przelatują mi wszystkie wspomnienia, te dobre i złe. Tak
przenikają przez siebie, widzę wszystko co przeżyłem, a później zdaję sobie
sprawę, że to wszystko trwało jakby chwilę. Jedną ulotną chwilę. Jeszcze w
radiu leci jej piosenka. Jedna piosenka trwająca trzy minuty potrafi
przypomnieć wszystko, co zapomnieliśmy przez długie miesiące. Jeżeli jestem
zakochany? Co wykluczam to można nie spać przez cały tydzień, przepłakać całą
noc, stracić głowę z miłości i nikt niczego nie zauważy. Całe szczęście! Z
nudów zacząłem czytać posty na twitterze. Jedna dziewczyna napisała nawet cos
przerażającego: Wczoraj po powrocie do domu
rozpłakałam się i wyznałam rodzicom, ze czuję się jak śmieć, który nic nie
znaczy na tym świecie, którego można kopać.
Przejrzałem jej cały profil i okazało się, ze była to
Nasza fanka. Postanowiłem ją zacząć obserwować i napisać prywatną wiadomość.
Mam nadzieje, ze coś na chwile zrobi się jej lepiej. Po chwili zobaczyłem
połączenie Karoliny. Uśmiechnąłem się i odebrałem.
N: Już tęsknisz?- powiedziałem na przywitanie.
Kika: Bardziej z nudów. Wszyscy spiją a ja nie mogę
zasnąć.
N: A ja tu strasznie tęsknie za Wami..
Kika: Wytrzymasz.- powiedziała.
- Nawet wyobrażenia nie masz, ile można wytrzymać.
N: Ejj, ejj.. Poczekaj, nie możesz spać?- zmieniłem
temat.
Kika: Tak. To coś złego ekspercie?
N: Nie wiem właśnie…- zagryzłem wargę.
Kika: Na nic nie masz ochoty, tylko spać i spać, aż
wszystko zniknie. Aż przestanie mnie boleć głowa, aż czas wróci do normalnego
rytmu. Nie zasnę, wiem to dobrze.
N: Yyy…- chciałem coś powiedzieć, ale mi przerwała.
Kika: Nie moja wina, ze czasami potrzebuje paru chwil
samotności, a potem będę z powrotem.
N: Mam się martwić?
Kika: Na tym polega dorosłość. Budzisz się każdego
dnia i wiesz, że przyniesie on zarówno dobre, jak i złe rzeczy. Robisz to, co
musisz, nawet jeśli nie masz na to ochoty.
N: Mam nadzieje, ze nie powróciła dziewczyna typu
wszystkich dookoła oszukuję. Udaję, że jestem twarda, że mnie to nie rusza, a
tak naprawdę... jestem przerażona. I nie wiem, jak sobie z tym poradzę...
Kika: Może trochę tak, ale to dlatego, ze nie mogę
odnaleźć się w LA.
N: Przecież spełniasz swoje marzenia.
Kika: Marzenia to nie to co znajdujesz w swoim snie,
lecz to co nie pozwala zasnąć.
N: Tak samo jak są takie dni, które zaczynają się
dobrze, a potem bez powodu jedno słowo doprowadza Cię do płaczu.
Kika: Oj Ni, nigdy nie zakładaj, że wiesz, co czuje
druga osoba.
N: Tak, tak.. Każdy jest jakoś skaleczony.-
powiedziałem to trochę sarkastycznie.
Kika: Śmiejesz się, ale każde serce dla kogoś bije, bo
każda łza przez kogoś płynie.
N: Niekoniecznie. Miłość. Jeśli kogoś kochasz, musisz
dla niego być. Zawsze. Czy słońce czy deszcz. W zdrowiu i chorobie.. Zawsze.
Kika: Kurcze, Niall. Dotknij mnie, pocałuj i zapewnij,
że chcesz właśnie mnie. Całego, od stóp do głów. Z milionami wad i zaledwie
jedną zaletą, którą jest fakt, że mam serce. Serce, które tak niemożliwe mocno
Cię kocha.- powiedziała podśmiewując się trochę.
N: Mógłbym z Tobą spróbować, widzę coś w twoich
oczach, to przyciąga jak magnez, można się zakochać.- próbowałem ją troszkę
speszyć.
Kika: Och… Niesamowite co może zrobić Twojemu sercu
brzmienie głosu, za którym tak się tęskniło.- słyszałem jak się uśmiecha.
N: Maleńka, żeby kogoś trzymać za rękę, trzeba
najpierw swoją dłoń otworzyć..- czułem, ze ta rozmowa wchodzi nie na ten tor co
powinna.
Kika: Maleńki, nigdy nie angażuj się tak mocno i tak
szybko, bo nie warto. Uwierz mi, wiem coś o tym.- powiedziała.
N: Gówno prawda, jesteśmy dla siebie stworzeni
skarbie.- chyba zacząłem ja podrywać.
Kika: Ej weź się skup, wiesz tu naprawdę bywa różnie,
kiedy ktoś z Twojego serca robi puzzle, albo próżnię.
N: A słyszałaś o tym, że każdego człowieka w swoim
życiu spotykamy w jakimś celu. Ktoś jest dla Ciebie tylko próbą generalną, ktoś
inny- pracą nad błędami przed spotkaniem z kimś najważniejszym. A ktoś będzie
właśnie tym najważniejszym…dla mnie jesteś nim Ty i nigdy nie ulegnie to
zmianie…- położyłem się na łóżku, bo czuję, ze to będzie długa rozmowa.
Kika: Wcześniej nie miałeś dla mnie za dużo czasu, a
ja jak idiotka nalegałam żebyś Go dla mnie znalazł, a Ty teraz wyjeżdżasz mi z
takimi rzeczami, Horanku… Chyba troszeczkę za szybko?!- nie wiem czy to było
pytanie czy stwierdzenie.
N: Karola, człowiek prędzej czy później pozbiera się
ze wszystkiego i po wszystkim, ale nigdy już nie będzie taki sam. Powinnaś to
zrozumieć.
Kika: Tak, wiem. Wszyscy mi mówią, ze emocjonalni
ludzie cierpią przez byle co i byle kogo. Tylko to chyba jasne, ze chce
wiedzieć, czy ze mną OK?
N: Z Tobą kompletnie nie jest OK, ale nie mam ochoty
roztrząsać tej kwestii.
Kika: Ale nie no, czemu ludzie tacy są? Czemu nie patrzą
na uczucia innych?
N: Bo ludzie to kurwy.- zrobiłem spacje.
- Egoistyczne, durne, bezuczuciowe kurwy?!
Kika: Tak bardzo dobrze powiedziane.- czułem, ze się
uśmiecha.
N: Tak samo jest z piciem. Pijesz, bo piją? Czy
pijesz, by zabić chwilę inną chwile, czy czyjąś nienawiść ja stłumić albo
wygryźć do zera, mimo, ze ona kiedyś była kimś innym niż teraz.. Zagmatwane ale
prawdziwe.- Niall Horan terapeuta pomyślałem.
Kika: Jeszcze wczoraj zaczęłabym płakać, mówiąc, że
już tak nie mogę, że tego już za wiele, ponad moje siły, że już tego ciągnąć
nie chce. A tu proszę, czuje spokój. Wewnętrzny. Chyba się wypaliłam.
N: Dobra, nie rozmawiajmy o tym.
Kika: Zmieniamy temat?- zapytała.
N: Tak.
Kika: To zaczynaj.
N: O czym byś
śniła, gdybyś miała pewność, że to się spełni?
Kika: Hmmm..- zaczęła myśleć.
- Jestem za bardzo głodna, żeby odpowiedzieć na to
pytanie.- zaczęła się śmiać do słuchawki.
N: Jeśli lubisz jajecznicę to zrobię dla Ciebie taką
jakiej nigdy nie zapomnisz.
Kika: Dobra, w takim razie ja będę cicho gdy zajmiesz
się swoim hobby i czasem tylko zerknę z czułością jak będziesz czytał gazetę.
N: Mmmm.. To wtedy ja przytulę Cię ciepło kiedy
zapragniesz spokoju i opowiem ci jakąś głupotę jeśli nie będziesz mogła zasnąć.
Kika: Czy to moment, w którym powinnam powiedzieć, ze nauczę się prasować Twoje
koszule tak jak lubisz i dowiem się o czym jest Twój ulubiony serial.
N: Poddaje się. Nie będę wyrywać ci w nocy kołdry, i
czasem tylko obudzę cię pytając czy chcesz oglądać ze mną gwiazdy.
Kika: Jeeeest! W takim razie kupię Twoją ulubioną kawę
i będziemy ją pijać w niedzielne popołudnia wyglądając przez okno.
N: Przecież Ty nie pijesz kawy..- uśmiechałem się.
Kika: Yyyy, w takim razie będę usypiać tylko przy
Tobie, nie zdradzę cię, nie zostawię. Zapewnię ci miłość, będę Twoim
przyjacielem, ale też wspaniałą kochanką.
N: Ow yeah!- wykrzyknąłem.
- Obiecuję zapamiętać datę Twoich urodzin i spędzić je
tak jak jeszcze nigdy ich nie spędzałaś.
Kika: Hmmm… To ja oczywiście będę dużo mówić, czasem
będę płakać, odrobinę przesadzać.. Taka jednak jestem i chociaż czasem wydaję
się ciężarem to w rzeczywistości nikt nigdy nie pokocha Cię mocniej.
N: Love You!- powiedziałem na koniec słysząc jak
dziewczyna ziewa.
- Chcesz spać?
N: No co Ty.. Idź spać. Dokończymy to jutro. Buziaki!
Kika: Love You!
Dziewczyna rozłączyła się, a ja stwierdzam, ze każdy z
Nas ma osobę, której chce cos wyznać, ale boi się jej reakcji.
POV Karolina
Jestem już trochę zmęczona, choć może jednak smutna,
ewentualnie wkurwia mnie nawet powietrze.. Może nie powinnam rozmawiać w taki
sposób z Niallem. Nie chce, żeby pomyślał sobie, ze się w nim podkochuje. Nie
chce zepsuć naszych relacji. Jest przecież tak dobrze. Rozmyślałam jeszcze
chwile zanim nie zasnęłam.
Lokalizacja: 20 maj 2015, Los Angeles, USA
Po wczorajszej nocnej rozmowie z blondasem byłam taka
inna, dziwna... Ale to nie było nic złego. Ostatnie godziny wylotu mojej mamy spędziłam
razem z nią i Maciejem. Poszliśmy na zakupy, lunch i na spacer ulicami Los
Angeles. Ten fakt trochę zdenerwował Rona bo przez nas pomysł musiał wynająć
nam ochronne na ten czas. Kamil trochę sie wykurzył na jego reakcje i ochronne załatwił
Nam z laska mówiąc ze to jego "zasrany obowiązek".
K: Gdybyśmy mieli swoja ochronne nie musielibyśmy cię
o nią prosić każdego razu jak chcemy wychodzić!- krzyczał Kamil gdy przekroczyliśmy
próg domu.
M: Oni jeszcze nie skończyli?- zapytał Mac.
Kika: Nie mam pojęcia.
R: Masz wystarczająco pieniędzy zęby sobie ja sam zapewnić.-
stanęliśmy w salonie a ta dwójka kłóciła sie w kuchni. Oddzielała ich tylko
wysepka kuchenna.
K: Pracujemy dla wytworni wiec to jej cholerny obowiązek!-
nie widziałam Kamila nigdy tak wkurzonego.
R: Potraficie tylko od nas oczekiwać a sami robicie to
co wam sie żywnie podoba.
K: Nie robić tego to grzech. Skoro nie mamy ochrony i
przed fanami musimy sie sami bronić to jasne ze zachowujemy sie jak normalne
dzieciaki.
R: To zmieńcie swoje postepowanie a dostaniecie ochronne.-
cały czas przyglądaliśmy sie tej rozmowie.
K: Prawda jest taka ze nie chcesz jej nam dać. Oszczędzasz
na wszystkim co sie da, ale uważaj stąpasz po kruchym lodzie, stary.
K: Wmawiaj sobie frajerze!- Kamil rzucił talerzem o
ziemie i wyszedł na taras.
R: Szczeniak!- skomentował Ron trzaskając drzwiami od
biura.
Kika: To sie porobiło.- spojrzałam na Macka i mamę.
M: I pierwszy raz to nie ty sie z nim pokłóciłaś.- uśmiechnął
sie Maciek.
D: Skończyli?- zapytał Dawid uchylając drzwi od
jednego pokoju.
M: Tak.- powiedział Maciek.
D: Kłócili sie od waszego wyjścia. Oskarżali sie na
wzajem. To było chore.- dodał Damian stojąc za Dawidem.
Kika: Dlatego sie schowaliście.
D: Tak.- pokiwał głowa Dawid.
D: Nie chciałem oberwać z czegoś. Rzucali wszystkim.- podsumował
Damian.
***
Przez cale popołudnie atmosfera była dość napięta. Próbowałam
unikać problemów wiec pomogłam pakować sie mamie. Gdy już prawie kończyliśmy z dołu
Damian krzyczał:
D: Jedzenie przyjechało!
Obie zeszliśmy na dół gdzie w jadalni byli już prawie
wszyscy.
Kika: A Ron gdzie?- zapytałam.
D: Powiedział ze zje u siebie.- odpowiedział Dawid.
K: I prawidłowo. Nikt Go tu nie chce.- warknął Kamil.
Kika: Nie przeginasz trochę Kamil, nie znałam cię z
tej strony.
K: Człowiek który próbuje cos załatwić zaraz przegina.
Świetnie!
D: Nie obrażaj sie tak.- powiedział Damian.
K: Ron jebie nas w konia. Nigdzie nie możemy wychodzić
sami bo nie mamy podobno ochrony, a prawda jest taka ze chce nas kontrolować. Wiedzieć
o wszystkim.
M: Przecież wychodzimy kiedy chcemy.
K: Tak, ale zauważ ze zawsze wtedy towarzyszy nam
jeden z członków 1D bo oni maja ochroniarzy. Oszczędność Rona odbija sie tez na
nich. Jeden ochroniarz na dwie osoby.. przecież to niebezpieczeństwo. Ten chłop
sobie nie poradzi z taka ilością fanów.- w sumie Kamil miał trochę racji.
Zawsze jak wychodzimy to z kimś z 1D lub Ronem.
Kika: Masz racje ale powinnaś z nim pogadać na
spokojnie i przeprosić.- odezwałam sie.
K: I kto to mówi.
Osoba która nigdy nie przeprasza. Jak ty miałaś z nim problem nikt cie nie oceniał,
nie mówił co zrobiłaś źle czy dobrze. Od razu stawaliśmy po twojej stronie
nawet jak nam sie to nie podobało bo jesteśmy grupa. Nie sadze ze Robiłem cos źle.
Nie mam za co przepraszać i tego nie zrobię.- powiedział uparcie Kamil.
D: Kamil ma racjr. Tu nie ma za co przepraszać bo częściowo
ma racje.-poparł Go Damian.
D: Dokładnie, w umowie bulo zapisane ze gdy będziemy
juz rozpoznawalni wytwórnia zadba o nasza ochronne.- dorzucił Dawid.
M: Macie racje, ale dla dobrych kontaktów powinniśmy przeprosić
zęby nie było kwasu. Sadzić możemy co innego ale ten gnoj może nas bardziej udupic.
Reszta obiadu przebiegała nawet znośnie do momentu az
w jadalni pojawił sie Ron.
R: Niech ekipa nie zapomina o dzisiejszym spotkaniu z zwycięzca
konkursu wytworni.
M: Pamiętamy.- odpowiedział Maciek.
R: W takim razie gdzie chcecie sie z nim spotkać bo
musze podać namiary kierowcy.
K: Niech przyjedzie tu o 18, przynajmniej zaoszczędzimy
na ochronie nie wychodząc z domu.-powiedział Kamil sarkastycznie.
Ron nic nie odpowiedział. W sumie jakakolwiek polemika
byłaby zbędna. Trzeba uważać na ta dwójkę aby sie nie czapneła i nie narobiła
bigosu.
Dobrze ze około 16 wyjeżdżałam na lotnisko. Musze opuścić
choć na chwile ten dom wariatów, bo zwariuje. Docinki Rona i Kamila sa nie do
zniesienia. Nawet mama wyczula ze temperatura znacznie sie podwyższała bo zaczęła
mnie obserwować i zastanawiać sie kiedy wybuchnę, a ja nie chce wybuchać. Chce
spokoju. Do odlotu jej samolotu zostało jeszcze dwie godziny, wylatuje o 18 a
ja o 18 mam spotkanie
M: Nie musisz czekać. Poradzę sobie. Jedz!
Kika: Wyganiasz mnie?- uśmiechnęłam sie.
M: Nie chce żebyś miała przerąbane.
Kika: Nie martw sie, Ron mi nie zagraża.
M: Kamilowi podobno tez nie, a sie pokłócili.
Kika: To inna sprawa. Ron wie, ze kolejna nasza kłótnia
może spowodować nieodwracalne skutki.
M: Trochę sie boje.
Kika: Czego?
M: Zostawiać cie tu sama.
Kika: Mamo nie jestem sama, mam przyjaciół. Poradzę
sobie.
M: Obiecaj ze nie będziesz brała udziału w tym sporze.
Kika: Obiecuje na życie harcerza.- parsknęłam śmiechem.
M: Nie byłaś nigdy harcerzem i proszę bądź poważna.
Kika: Dobrze mamo, będę trzymać sie od tego z daleka.
M: Trzymaj sie z daleka od wszystkich problemów.
Kika: Postaram sie.
M: Proszę Cie. Dzwon jeśli cos będzie sie działo. Ktoś
na pewno wtedy przyjedzie.
Kika: Dobrze będę zdawać cotygodniowa relacje z mojego
życia.
M: Dlaczego jesteś taka wyluzowana.
Kika: Bo to śmieszne.
M: Nie wydaje mi sie.
Rozmawialiśmy jeszcze o innych rzeczach. Ustaliłyśmy
razem z mama ze odwiedza mnie wszyscy w trasie a ja postaram sie przyjechać
jeszcze raz przed trasa chociaż na parę dni.
Gdy godzina naszego rozstania zbliżała sie nieubłagalnie
mama wstała i przemówiła:
M: No cóż.. Na nas już czas. Pozdrów wszystkich. Maćkowi
powiedz ze ma przytyć, Dawidowi ze ma dorosnąć, Damianowi ze ma się ustatkować,
Kamilowi ze ma przestać sir kocic z managerem, Liamowi ze ma spędzać jak najwięcej
czasu ze swoja dziewczyna bot go spełnia, Louisowi ze ma sie ogolić, za Harrym już
od dawna pyta sie fryzjer, temu Twojemu Niallowi ze ma sie tobą opiekować.
Kika: On nie jest mój.- wtrąciłam
M: Nie przerywaj starszym. Powiedz El, Sophii ze chce
je poznać, Garemu żeby tyle nie imprezował. A Ty masz sie trzymać z daleka od problemów
i dobrze sie bawić. Uśmiechać i szaleć. Jesteś młoda. No i uważajcie wszyscy na
Rona. Jest dziwny i trochę pojebany. Pilnować sie dzieciaki.
Kika: Dobrze, Ty tez pozdrów wszystkich i odzywajcie
sie.-przytuliłam moja mamę, troszkę sie popłakałam i ruszyłam do samochodu.
Razem przyleciałyśmy a osobno wracamy do innych zakątków
ziemi. To takie dziwne.
***
Gdy dotarłam do domu okazało sir ze ten chłopak już był
w naszym domu. Wszyscy siedzieli w salonie na kanapie i pochłonięci byli
rozmowa.
Kika: Przepraszam za spóźnienie.- powiedziałam wchodząc
do pokoju. Wszyscy spojrzeli na mnie.
M: Nie musisz przepraszać. Już wytłumaczyliśmy
Jamesowi ze sie spóźnisz bo odwozisz mamę na lotnisko- powiedział Maciej.
Przywitałam sie z tym młodym chłopakiem i zajęłam
miejsce na przeciwko niego. Cala rozmowa przebiegała luźnie a wszystkie pytania
zadawał Kamil lub James. Dzięki naszemu dredowi wiemy ze James jest Amerykaninem,
mieszka w LA od momentu gdy wybrał sie do college. Jego rodzina ma farmę na południu
kraju. Jest jedynakiem ale kocha swoich rodziców i często spędza z nimi czas.
Ma 19 lat i
studiuje prawo.
Kika: Studiujesz prawo, a co z muzyka? Przepraszam ale
musze to wiedzieć.
J: Muzyka to moja pasja, ale wiem ze nie byłbym
wstanie sie wybić.
Kika: Skąd ta pewność? Jeśli jesteś dobry a nie przeciętny
to na Twoja muzykę zawsze będzie zapotrzebowanie.
J: Niby tak ale jestem realistą a nie marzycielem.
Kika: Marzycielom w życiu jest łatwiej.
J: Niekoniecznie. Za dużo sobie wyobrażają.
Kika: Sprawdzę twoje umiejętności jutro w studiu.- uśmiechnęłam
się pewna siebie.
J: Wyobrażam sobie.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwile potem Damian, Dawid
i Maciej zabrali Jamesa do ogrodu i wylądowali w basenie. Przyglądałam sie ich
poczynania ale nie dołączyłam do nich. Nie ma takiej opcji.
Kamil powiedział ze w tym czasie gdy my będziemy szaleć
on zamówi pizze. Wiem ze zamówienie pizzy to pretekst. Pewnie dalej jest wściekły
na Rona tylko próbuje to ukryć.
Gdy zamówiona pizza przybyła do naszej willi postanowiliśmy
stoczyć mała walkę w fife. Rozsiadłyśmy sie wygodnie na kanapie w salonie i zaczęliśmy
mały turniej.
Kika: Gdzie Ron?- zapytałam Damian tak aby Kamil nie usłyszał
mojego pytania.
Nie rozmawiałam już z Nim bo przyszła moja kolej gry z
Dawidem.
James opuścił nasz tymczasowy dom o 23. Od jutra
zaczynamy nagrywanie wspólnie jednego singla. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Chłopaki
po pożegnaniu sie z chłopakiem wrócili do gry. Ja natomiast byłam już trochę zmęczona.
Poszłam na górę do swojego pokoju wziąć prysznic.
Idąc korytarzem do swojego pokoju usłyszałam jak Ron kłoci
się z kimś przez telefon w swoim gabinecie. Postanowiłam przystanąć i zobaczyć
o czym rozmawiają. W sumie i tak idę w tamta stronę i musze przejść obok tego
pokoju. Ron dość szybko mnie zauważył. Zakończył rozmowę i zwrócił się do mnie:
R: Nie wolno podsłuchiwać!
Kika: Nie podsłuchuje. Nie moja wina ze krzyczysz na cały
dom.
R: Chyba to moja sprawa jak głośno rozmawiam!- warknął.
Kika: To zamykaj następnym razem drzwi i staraj sie nauczyć
rozmawiać ciszej.
R: Nie będziesz mnie pouczać!
Kika: To wtedy nie dziw sie ze słyszę o czym mówisz.
R: Czego w takim razie tu szukasz?!
Kika: Jakbyś nie wiedział mam tu pokój a jedyna droga
do niego prowadzi przez ten korytarz. Nie moja wina ze musze tędy przechodzić.
Uwierz mi jeżeli nie byłoby to konieczne wolałabym iść dłuższą drogą niż spotkać
na krótszej Ciebie.- warknęłam poirytowana.
R: Szukasz na mnie haków?
Kika: Boże Ron, ogarnij! Jesteś idiotą!- mówiłam idąc
w kierunku swojego pokoju.
R: Zaczynacie gwiazdorzyć.. A tak naprawdę jeszcze nic
nie osiągnęliście.- również krzyczał. Nie odpowiedziałam mu już nic, pokazałam
tylko środkowy palec i zamykając drzwi starałam się zrobić t jak najgłośniej. W
dupie mam to, ze drzwi wypadną z futryny.
Lokalizacja: 21 maj 2015, LA, USA
Jeżeli człowiek myśli ze po dniu napiętej atmosfery
wyjdzie słonce jest w błędzie. Kamil unika Rona, Ron Kamila a cierpi cala
grupa. Dream wraz z Jamsem jada do studia pokazać mu jak wygląda praca
nagrywania muzyki. Wprawdzie muzykę do piosenki która razem nagramy mamy
nagrane bo chłopacy pracowali nad nią w Londynie, ale chcą pokazać Jamsowi jak
to wygląda.
Ja do studia dolarze do nich popołudniu bo mam zamiar
powylegiwać sie trochę na słońcu a zresztą lubię cisze i spokój. Rozleniwiona
ze słuchawkami w uszach i zamkniętymi oczami leżałam na leżaku przy basenie gdy
pojawił sie cień zasłaniający mi słonce. Otworzyłam oko i zauważyłam postać z
duża ilością loków
H: Nie boisz sie ze cię ukradną?- zapytał Harry.
Kika: Niby dlaczego- usiadłam wygodnie.
H: Dom nie zamknięty a w nim zupełnie sama bezbronna
dziewczyna.
Kika: Znam sztuki walki.- zaczęłam machać rękoma.
H: Ubieraj sie, wychodzimy.- Harry wstał i podszedł
zobaczyć jak ciepła jest woda.
Kika: Gdzie idziemy?
H: Tajemnica.
Kika: Musze być o 14 w studiu.
H: Będziesz.- tyle w temacie. Styles robi sie bardzo
tajemniczy. Człowiek zagadka chodzący własnymi drogami.
***
H: Jak tam?- zapytał po chwili popychając mnie na
slup.
Kika: Zależy do czego zmierzasz- również go
popchnęłam.
H: O Twoje zżycie uczuciowe.- przerzucił swoja rękę
przez moje ramie.
Kika: Pytasz o relacje z Adamem?
H: No wiesz...- podrapał sie po swoich włosach.
Kika: Chyba sie z niego wyleczyłam. Nie myślę o nim..
przynajmniej staram sie.
Kika: Najpierw trzeba je mieć.- złapałam za jego dłoń.
H: Nie było ich?- zdziwił się trochę.
Kika: Była dość znikoma... nie zauważalna.
H: Jeśli chcesz to pomogę Ci popracować nad tym
Spacerowaliśmy ulicami tej dzielnicy zatrzymując się
co jakiś czas gdy Harry miał z tym miejscem jakaś ciekawa i zabawna historie do
opowiedzenia.
H: Pamiętasz jak mówiłem i gdzie są najlepsze jogurty?
Kika: Chyba zapomniałam..- zaczęłam sie z nim droczyć.
H: To zabiorę cię tam gdzie będziesz miała prawdziwy w
życiu orgazm.-zatrzymałam sie spoglądając na niego.
Kika: Sadzisz ze go nigdy niemiałam?
H: Na pewno nie taki.- poruszył brwiami
Jogurtowa kraina, jogurtowy świat.. to cos co porusza mój
punkt G. Moge to śmiało powiedzieć, Hazza zabrał mnie do raju i nie dziwie sie
ze przychodzi tu często. Zamieszkam w LA tylko dlatego aby moc pożerać jogurty
lub po prostu zrobię sobie mała wytwornie w domu. Siedzieliśmy przy stoliku na zewnątrz
jogurtowi obserwując to co dzieje sie na ulicach.
Oprócz miliona przejeżdżających suvow i ludzi którzy
nie zwracali na nikogo szczególnej uwagi pojawili sie również fani z którymi porozmawialiśmy
chwile, zrobiliśmy kilka zdjęć i rozdaliśmy autografy. W drodze do samochodu natknęliśmy
sie na paparazzi ale Harry powiedział ze nie mam się tym przejmować i po prostu
udać ze mnie to nie interesuje. Stany są gorsze od Europy. Tu paparazzi nie
maja żadnych zakazów. Wolno im wszystko to chore ale taki jest show biznes.
H: Co tam u Nialla?- zapytał gdy staliśmy na skrzyżowaniu.
Kika: O co pytasz?- zaciekawiłam się.
H: Odzywał się?
Kika: Rozmawialiśmy przedwczoraj.
H: Lubisz Go?
Kika: Boże Harry! Co to za pytania?
H: Tylko pytam..- udawał niewiniątko.
Kika: Jestem mistrzem chorych znajomości, których nie
rozumiem i tak jest z Niallem.
H: Czego nie rozumiesz?
Kika: Nienawidzę tego, jak uzależniam sie od
obecności, od rozmów z ludźmi, a później cierpię, jak cos sie psuje, bądź oni
milczą
H: Nie musisz się o to martwić. Niall to dobry
chłopak, nigdy Cię nie zrani. A Ty zasługujesz na dużo więcej - na kogoś, kto
będzie Cię kochał w każdej sekundzie Twojego życia, kto będzie myślał o Tobie
nieustannie, zastanawiając się, co w tej chwili robisz, gdzie jesteś, z kim
jesteś i czy czujesz się dobrze. Potrzebujesz kogoś, kto pomoże ci spełniać
marzenia i kto ochroni Cię przed tym, czego się obawiasz. Powinnaś mieć u swego
boku kogoś, kto będzie traktował Cię z szacunkiem i kochał w Tobie wszystko, a
zwłaszcza Twoje wady. Zasługujesz na życie z kimś, kto sprawi, że poczujesz się
szczęśliwa, tak szczęśliwa, że wyrosną Ci skrzydła. A taki jest Ni.
Kika: Jaka reklama. Chciałabym, żeby istniał ktoś
taki, kto będzie, kiedy będę go potrzebowała. I żeby on też mnie potrzebował.
Ale przede wszystkim… Przede wszystkim chciałabym, żeby ten ktoś mnie pokochał,
w całości. Razem z tymi wszystkimi pierdołami.
H: Kto by nie chciał… Każdy potrzebuje kogoś, kto
będzie o niego walczył. Bez względu na wszystko i wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Kogoś, kto najbardziej na świecie będzie po prostu chciał być obok.
Kika: Moja babcia zawsze powtarzała, albo masz
prawdziwego przyjaciela, który jest i będzie z Tobą mimo wszystko, albo nigdy
go nie miałeś, proste.
H: Zdradzę Ci cos, ale obiecaj ze będziesz milczeć.-
ruszyliśmy w dalszą drogę.
Kika: Obiecuje!- podniosłam dwa palce.
H: Liam ostatnio zapytał Nialla co On w Tobie widzi.
Kika: Iii?- nie ukrywam, ze byłam ciekawa.
H: Jego odpowiedź była głupia i krótka.
Kika: Czyli?
H: Cały świat i jeszcze niebo.- spojrzał na mnie, a ja
zastanawiałam się co Ni miał na myśli.
- A Ty?- wyrwał mnie z rozmyślań głos Hazzy.
Kika: Co?
H: Co ty w Nim widzisz?
Kika: Ten głos i ten uśmiech, kurcze, wymiękam.
H: Powiedziałaś mu to?- kolejne światła.
Kika: Lepiej piszę, niż mówię. Gdy kogoś lubię, jest
mi niewiarygodnie trudno rozmawiać z nim twarzą w twarz, bo boje się
odrzucenia.- nastała cisza, chyba Hazza zaczął nad czymś uważnie rozmyślać.
H: Nie boisz się, ze będziesz miała takie uporczywe
wrażenie że o czymś zapomniałaś, coś przegapiłaś albo utraciłaś na zawsze..
Kika: Męczysz!- włożyłam okulary na oczy i pogłośniłam
muzykę w radiu. Kiedyś nie byłam taka nerwowa, jak teraz. Mam to w środku. Coś
się we mnie bez przerwy trzęsie, a Harry to wykorzystuje. Gdy byliśmy pod
studiem, w którym miałam się spotkać z Jamsem. Pożegnałam się z Hazzą i
podziękowałam na mile popołudnie.
H: Karolina?- powiedział gdy zamykałam drzwi.
Nachyliłam się i poruszyłam głową tak aby wiedział, że może mówić.
H: W końcu znajdujesz osobę z którą możesz wszystko. Z
którą uwielbiasz wszystko, począwszy od robienia kanapek poprzez rozmawianie,
skończywszy na uprawianiu miłości. Osobę przy której nawet najbardziej
prymitywna czynność jak spacer w deszczu potrafi być czymś niezwykłym, czymś
niecodziennym. Każdy z nas czeka na osobę, dzięki której poranne wstawanie z
łóżka będzie miało sens. Kiedy już ją znajdziemy, nie pozwólmy sobie jej
odebrać. Szarpmy się z losem, walczymy z przeznaczeniem, ale nie pozwólmy
pozwólmy pozbawić się szczęścia.- powiedział, a ja po prostu odeszłam. Bez
słowa.. Tak jakbym nie chciała tego słyszeć, a w uszach brzmiały mi słowa
Stylesa.
***
Wchodząc do studia zderzyłam się z dwójka młodych
chłopaków, ale byłam tak pochłonięta słowami Harrego, ze nie zwróciłam na nich
szczególnej uwagi. Otwierając drzwi zderzyłam się z Ronem.
R: Już jesteś?
Kika: taak.- położyłam na kanapie swoje rzeczy i
wpatrywałam się tempo w jego sylwetkę.
R: Wszystko w porządku?- zapytał w końcu wyrywając
mnie z moich przemyśleń.
Kika: Tak! Zaczynamy!- wróciłam na ziemie.
R: Zaczynamy.
Uściskałam się jeszcze z Jamsem i oboje stanęliśmy po
drugiej stronie szyby.
Kika: Stresujesz się trochę?- zapytałam.
J: Trochę..
Kika: Nie martw się, jestem obok. Jak co wal śmiało. W
każdej chwili możemy przerwać i zrobić przerwę. Ty tu decydujesz i rozdajesz
karty. Zgoda?
J: Tak, ale..
Kika: Nie ma żadnego ale… Ten przebój nie ma być
kolejnych hurtowym wytworem ma być piosenką na naszą kolejną płytę. Będziemy
pracować nad nim nawet dwa tygodnie jeśli będzie trzeba.
J: Dzięki.
R: Możemy zaczynać.- powiedział do mikrofonu. Oboje z
Jamsem pokiwaliśmy tylko głową. Po chwili w naszych słuchawkach rozbrzmiała
muzyka:
https://www.youtube.com/watch?v=JF8BRvqGCNs
https://www.youtube.com/watch?v=JF8BRvqGCNs
Kika: All along
it was a fever
A cold sweat
hot-headed believer
I threw my
hands in the air I said show me something
Round and
around and around and around we go
Ohhh now
tell me now tell me now tell me now you know
Not really
sure how to feel about it
Something in
the way you move
Makes me
feel like I can't live without you
It takes me
all the way
I want you
to stay- zaczęłam.
J: It's not much of a life you're
living
It's not
just something you take, it's given
Round and
around and around and around we go
Ohhh now
tell me now tell me now tell me now you know
Not really
sure how to feel about it
Something in
the way you move
Makes me
feel like I can't live without you
It takes me
all the way
I want you
to stay- kontynuował.
KiJ: Ohhh the
reason I hold on
Ohhh cause I
need this hole gone
Funny you're
the broken one but I'm the only one who needed saving
Cause when
you never see the lights it's hard to know which one of us is caving- zaśpiewaliśmy razem uśmiechając się
do siebie.
Kika: Not really
sure how to feel about it
Something in
the way you move
Makes me
feel like I can't live without you
It takes me
all the way
I want you
to stay, stay
I want you
to stay, ohhh- zakończyłam
dumna z Niego.
Kika: Byłeś świetny powiedziałam od razu gdy udało nam
się zaśpiewać poprawnie.
J: Nie sądzę, trema mnie zjada.
R: Wszystko dobrze, ale to był wasz pierwszy wspólny
wykon. Pracujemy dalej, nie obijamy!- klasnął w dłonie Ron.
Śpiewaliśmy już półtorej godziny ten sam tekst, widziałam
że James błagalnym wzrokiem prosi o przerwę.
Kika: Przerwa.- powiedziałam.
R: Dlaczego? Dobrze Nam idzie.
Kika: Muszę zapalić.- palnęłam.
R: Nie ma palenia! Najpierw praca potem przyjemności.-
spojrzałam na Jamesa.
Kika: W takim razie muszę siku.
R: Ale kurwa szybko!- zaczął mnie pospieszać.
Ani mi się kuwa śni. Powolnym krokiem ruszyłam
korytarzem do toalety, tam spędziłam dziesięć minut. Wracając postanowiłam zapalić,
ale żeby nie zostać złapana przez Rona postanowiłam wejść do innego studia i
tamtędy ruszyć do ogrodu z tyłu budynku. W pomieszczeniu gdzie było dość ciemno
myślałam, ze jestem sama, ale myliłam się. Usłyszałam jakieś głosy co z
powodowało, ze się przestraszyłam i krzyknęłam.
- Zedd, chodź tu.- powiedział młody mężczyzna świecąc
mi latarką.
Kika: Możesz nie świecić mi po oczach- warknęłam. Po
chwili w pomieszczeniu zapaliło się światło.
Kika: Dzięki!- powiedziałam sarkastycznie.
- Hej, jestem Zedd, a to Brad mój kumpel.- wskazał na
chłopaka z latarką mężczyzna, który podchodząc do Nas zaraz podawał swoją dłoń.
Kika: Karolina, w sensie Kika.- również podałam dłoń.
Z: Kika z Dream?- zapytał
Kika: Tak.
Z: Miło Cię poznać.- uśmiechnął się.
B: Ona Cię nie poznaje, stary..- zaczął drugi chłopak.
Z: Zamknij się!
Kika: Wiem kim On jest. Zedd były Seleny Gomez.
B: O kurwa! Przesadziłaś!- burknął Brad.
Z: Wolałbym nie być tak postrzegany.
Kika: Wybacz, nie znam Twojej twórczości.
B: Co tu robisz?
Kika: Pracuje nad piosenką z kolegą.
B: Nowa płyta?
Z: Ale chyba pomyliłaś studio..- wtrącił Zedd.
Kika: Właściwie nie, muszę zapalić a mój manager nie
może się o tym dowiedzieć.
B: W takim razie, zapraszamy.- uśmiechnął się Brad.
Paliłam chyba drugą już fajkę w towarzystwie Brada i
Zedda rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nawet byli dość miły, chociaż Zedd na
początku wydawał się dość gburowaty.
B: Jesteś dość ładna jak na wokalistkę tak
ekscentrycznej grupy.- powiedział Brad. Czyżby nietrafiony podryw.
Kika: Chyba raczej nie.
B: Chyba raczej tak.- zaczął się droczyć.
Kika: Ładność to naprawdę stan duszy. Ładne są nie te
dziewczyny, które malują sobie usta czerwoną szminką, ale te, które chcą
przytulać innych, gdy źle się czują, te które z nieśmiałością mówią o tym,
czego się boją i, że czegoś nie rozumieją. Te, które potrafią powiedzieć, że
sobie nie radzą. Ładne są te, które chcą mówić prawdę.- powiedziałam biorąc
bucha.
B: Nie to, ze ładna to jeszcze wygadana.
Z: Moralne teksty?- spojrzał na mnie Zedd spod swojego
papierosa.
Kika: Gdybym miała napisać książkę o moralności, to
uwierz miałaby sto stron, a dziewięćdziesiąt dziewięć z nich byłoby pustych.
Z: Co z tą ostatnią?
Kika: Na ostatniej napisałabym: Znam tylko jeden
obowiązek- kochać.
B: Supportujesz One Direction?
Kika: Tak.
B: Piątka to znaczy czwórka kolesi z fałszywa
skromnością. Wrrr najgorsza cecha.
Kika: Dlaczego tak sądzisz?- wkurzył mnie.
B: Często po paru latach wychodzi gówno z człowieka.
Kika: Znasz ich na tyle, żeby oceniać?
Kika: A oceniasz. Nie ładnie. Spróbuj ich poznać, a
przekonasz się jacy są naprawdę.- Zadd tylko się nam przyglądał.
Z: Skończcie.- po chwili usłyszeliśmy, ze do pokoju
wszedł ktoś jeszcze. Byłam pewna, ze to Ron.
S: Co tu robisz?- powiedziała mała brunetka stojąc w
drzwiach od tarasu.
Z: To chyba nie Twoja sprawa.
S: Wiedziałeś, ze tu będę.- burknęła, a ja zauważyłam,
ze to Selena.
Z: Nie interesuje już to mnie.- zgasił swojego
papierosa, a dziewczyna spojrzała na mnie.
S: Nowa dziewczyna.- wskazała na mnie palcem.
Z: Nie powinno Cię to obchodzić.
S: Uważaj, obracana jest przez One D.- czy ona mówi o
mnie.
Z: Odpuść Sel i daj mi spokój.- ponownie na mnie
spojrzała.
S: Dobra, kurwa! Nie odzywam się już, nie będę do
Ciebie pisać, zostawię Cię w pizdu.- warknęła i wyszła.
B: Stary Ona jest przyjebana.- skomentował Brad.
Z: Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani
od siebie odejdą.
Kika: Załujesz?- wypaliłam bez przemyślenia.
Z: Pytasz czy żałuję?- spojrzał na mnie.
- Żałować można zjedzenia czekolady w drugim tygodniu
diety. A ja? Ja kurwa nie mogę tego przeboleć.
Kika: Dlaczego wtedy z Nią zerwałeś?
Z: Ona miała wady. Miała dużo wad. Ale każdą
potrafiłem z łatwością zaakceptować i żadna mi nie przeszkadzała. Do czasu!
Kika: Nie chcę Cię zniechęcić. Chcę żebyś był pewny
tego co robisz, bo ja już nie mam sił znowu o kimś zapominać.
B: Yyy… - przerwał Nam Brad.
Kika: Był kiedyś ktoś… Dla kogo mogłam przestać pić
ten jebany alkohol, palić szlugi i jarać zioło. Był dla mnie najważniejszy.
Zrozum to, mogłam zrezygnować z muzyki.
Z: Nie przejmuj się. Każdy ma jakąś przeszłość.
Nieważne czy dobrą, czy złą, ona czyni nas tym, kim jesteśmy.
B: Jesteś jak księżniczka. Chociaż w sumie każda
kobieta jest jak księżniczka, tylko niektórych bajek nie opowiada się dzieciom
na dobranoc.
Kika: Yyy… Co?- podniosłam brew.
Z: Nie zwracaj na niego uwagi, bredzi.- ponownie
otworzyły się drzwi, w których teraz stanął Ron.
R: Szukałem Cię, a Ty jak zawsze robisz rzeczy na
które Tobie nie pozwoliłem.- nawet nie spojrzał na moich nowych kolegów.
R: Zadd! Kupę lat.- przywitał się z brunetem.
- Nie wiedziałem, ze Cie tu spotkam. Świat jest mały.-
mój manager zna Zedda, Uff jestem uratowana.
Z: Mam nadzieje, ze nie jesteś zły, ze zagadaliśmy
Twoją podopieczna.
R: No co Ty, na Ciebie… Nigdy!- uśmiechnął się.
- Chcecie towarzyszyć nam w studiu.- zaproponował.
B: Jasne!- odezwał się Brad.
R: W takim razie prowadzę.- powiedział uradowany.
Z: A my idziemy za Panią.- wskazał, abym szła przed
nimi.
Kika: Jeśli pójdziesz za mną, tylko się zgubisz.-
uśmiechnęłam się zawadzko. Mały flirt nikomu nie zaszkodzi.
Z: Ha ha ha…- udawał, ze się śmieje.
Kika: Śmiech jest
przyjemny. Ale to tylko plaster na krwawiące rany. Nie rozwiązuje problemów,
nie leczy, jedynie na chwile tamuje krwawienie.- puściłam mu oczko wschodząc do
studia.
***
Ron, Zadd i Brad przyglądali się naszej pracy zza
szyby. Śpiewamy już kolejne półtorej godziny, a Ron chyba nie widzi końca.
Kika: Może na dziś już koniec?!- powiedziałam do
niego.
Z: Też mi się tak wydaje, Ron.- zabrał głos Zadd.
- Zabieram Kikę na kolacje. Nie masz oczywiście nic
przeciwko.- kontynuował.
R: Ależ nie, jedźcie dzieciaki. Aaa i odwieź ją do
domu.
Z: Tak jest.- oboje wyszliśmy ze studia gdy
pożegnaliśmy się ze wszystkimi.
Kika: A gdzie Brad?
Kika: Do rana?- zapytałam.
Z: Jest ochroniarzem.
Kika: Fajnie.- uśmiechnęłam się.
Z: Kurwa!- wysyczał Zadd patrząc przed siebie.
Kika: Co?- spojrzałam w stronę, w która patrzy gdzie stała Selena.
Zadd złapał mnie za dłoń.
Kika: Co robisz?- zdziwiłam się.
Stanął kilka metrów od Seleny i zaczął mówić:
Z: Spojrzę Ci teraz w oczy, wezmę rękę i głaskając po
włosach powiem: Jesteśmy tu razem. Tutaj. Tylko Ty i ja. Nasze marzenie się spełniło.-
był dość blisko.
- Hej Zadd!- przerwał nam czyiś głos.. Ufff…
Z: O hej!- przywitał się przybijając piątkę.
- Co tu robisz o tej porze?
Z: Właściwie to już wychodzimy. Na razie!- rzucił
krótko, złapał mnie za dłoń i ruszyliśmy do wyjścia.
Kika: Co to miało być?- zapytałam gdy wyszliśmy na
zewnątrz.
Z: Przepraszam.. Nie powinienem.- złapał się za włosy.
Kika: Tęsknisz za nią?- spojrzał na mnie.
Z: Tęsknie. Tęsknie za nią tak bardzo. Ale beze mnie
jest jej lepiej. Nawet ona to wie.
Kika: Ty tak twierdzisz..
Z: Uwierz, ze wiem. Zawieźć Cię gdzieś?- wskazał na
swój samochód.
Kika: Właściwie to..- spojrzałam, że ze studia
wychodzi Sel.
- Tak. Poproszę.- poczekałam aż Zadd otworzy mi drzwi,
a po chwili ruszyliśmy w drogę do mojego domu.
***
Kika: Wszystko w porządku?- zapytałam gdy byliśmy już
pod domem.
Z: U mnie raczej w porządku. Tylko czasami, tak
znienacka
poleci kilka łez po policzku. Tłumaczę sobie, ze to
przez wiatr. Ale nie mogę dopuścić do siebie myśli, ze ten wiatr nosi jej
imię.- spojrzał na mnie tym pustym wzrokiem.
Kika: Chcesz wejść?- zapytałam.
Z: Nie, nie będę Wam przeszkadzał.
Kika: Nie będziesz. Chłopaki się ucieszą, ze będą
mogli Cie poznać.
Z: Dziękuję, ale nie. Obiecuje innym razem. Nie mam
nastroju. Mam nadzieje, ze rozumiesz.
Kika: Rozumiem, ale nie chce też abyś siedział teraz
sam.
Z: Nie martw się, nie będę. Popracuje trochę w studiu.
Muzyka dobrze robi na problemy. Trzymaj się.- pocałował mój policzek.
Kika: Spotkamy się jakoś?- nawet nie wiem dlaczego to
powiedziałam.
Z: Mozę jutro? Zabiorę Cię gdzieś?
Kika: Do 12 jestem w studiu.
Z: Okej, to po 12 pod studiem. Pasuje?- w końcu się
uśmiechnął.
Kika: Zgoda!
Weszłam do domu, który był pusty. Zauważyłam na blacie
w kuchni, ze leży karteczka. Poszliśmy do
klubu, a Ron bawi się na jakimś bankiecie. Nie zdemoluj domu! Damian.-
uśmiechnęłam się jak to przeczytałam. Idioci! Postanowiłam wziąć szybki
prysznic i położyć się szybciej spać. Wchodząc na górę dostałam wiadomość od
Nialla.
Od Nialler J
… I pamiętaj
pomimo tego, ze nie jesteśmy koło siebie to i tak jesteśmy razem.- uśmiechnęłam się czytając tego
smsa. Postanowiłam mu odpisać idąc do łazienki.
Do Nialler J
Idiota!
Największy, najgrubszy i najgłupszy idiota na świecie! Ever! Ale i tak za Toba
cholernie tęsknie. Za naszymi rozmowami, wygłupami i czasem spędzonym w ciszy.
Tęsknie za najlepszym przyjacielem, którego miałam w tym popieprzonym życiu!
Odliczam dni do powrotu J
Po piętnasto-minutowym gorącym prysznicu spływającym
po moim ciele owinięta w ręcznik wróciłam do pokoju. Zauważyłam, ze mam
kolejnego smsa. Zapewne Niall mi odpisał. Przebrałam się w piżamę, weszłam do
łóżka z zamiarem przeczytania smsa. Rozczarowałam się gdy zamiast Nialler
wyświetlił mi się obcy numer.
Od Nieznany
A wiec tak… Zacznę
od tego, ze jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie, jesteś pod każdym
względem idealna, jesteś wszystkim tym co mam i co kocham. To rozpierdolone od
fajek serce bije dla Ciebie, a kocha Cię ponad wszystko, jesteś szczytem moich
wszystkich marzeń co do dziewczyny, jak Cię przytulam to wszystko dookoła
gaśnie i czuje, że wszystko czego potrzebuje znajduje się właśnie w Twoich
rękach. Adam.- spanikowałam.
Adam ma zamiar nagabywać mnie telefonicznie. Mam dość. Nie wytrzymam tego! Nie
może dać mi w końcu spokoju! Niech się ode mnie odczepi!
Lokalizacja: 22 maj 2015, LA, USA
Nie mogłam dziś zasnąć.. Boje się, że Adam nie da mi
spokoju, ze będzie chciał na siłę mnie uszczęśliwić, a ja chce tylko i
wyłącznie spokoju. Zapomnienia. Dlaczego miłość to cham, przeliczana na ilość
ran, ran które zadam i które mam… W studiu pracowałam jak automat, bez żadnych
emocji.. Oklepana wersja, byle skończyć i wrócić do łóżka, James chyba to
zauważył.
J: Coś się
stało?- zapytał gdy skończyliśmy.
Kika: Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy
gotowi. Są słowa, które zawsze wywoływać będą morza łez. I są takie osoby na
myśl, o których zawsze zasypie nas lawina wspomnień. Nie pytaj, tak jest
lepiej..
J: Kraina szczęścia nigdy nie powstanie, bo ludzie
zawsze stworzą sobie nowe problemy, z którymi będą walczyć.- odpowiedział.
Nie rozmawiałam już z nim na ten temat. Ustaliliśmy,
ze gdy materiał będzie gotowy skontaktujemy się z Nim.
POV Harry
Stoję pod studiem, w którym ma pracować Karolina, bo
Niall się niepokoi. Nie wiem dlaczego, przecież jest z nią wszystko w porządku.
No, ale przecież nie odpisuje mu na smsy. Niall chyba jest trochę
przewrażliwiony… Widziałem jak wychodzi ze studia i się rozgląda za komuś.
Pomachałem jej, gdy mnie zobaczyła od razu się uśmiechnęła.
Kika: Hej!- pocałowała mnie w policzek.
H: cześć!
Kika: Co tu robisz?
H: Przyjechałem do Ciebie, po Ciebie.. Sam nie wiem.
Kika: Sam nie wiem?
H: Niall się martwi, bo wczoraj mu nie odpisałaś i
musiałem przyjechać to sprawdzić. Rozkaz z Londynu. Ale widzę, ze jesteś
szczęśliwa?
H: Powiedzmy?- zapytałem.
Kika: No tak. bo to zależy..
H: Od czego?
Kika: Od tego czy Adam znowu do mnie napisze.
H: Napisał?
Kika: Wczoraj w nocy.
H: Czego chciał?- zapytałem.
Kika: Tego co zawsze. Abym dałe mu szanse.
H: Iii?
Kika: Dzisiaj będę.
H: Co dzisiaj będziesz?- zauważyłem, ze obok nas
zaparkował samochód.
Kika: No więc dzisiaj będę szczęśliwa jeśli nie
napisze.
Z: Hej!- krzyknął Zedd.
Co On tu robi?- zapytałem samego siebie.
Podszedł do Nas i przywitał się z brunetką.
Z: Idziemy?- zapytał Karoliny, a ja… podniosłem brwi
ze zdziwienia.
Kika: Idziesz z Nami?- zapytała mnie.
H: Ehmmm… możemy porozmawiać?- zapytałem.
Kika: Tak, jasne. Zedd zostawisz nas na chwile.
Z: Tak, poczekam w samochodzie.- poczekałem, aż brunet
wsiądzie do samochodu i zapytałem:
H: Co tu się dzieje?
Kika: Tak zazwyczaj bywa z życiem. Jeśli chcesz, żeby
coś się zmieniło, wcale nie musisz zaczynać żyć, lecz tylko ruszyć tyłek z
kanapy.
H: Tak, ale…- nie wiedziałem jak ułożyć poprawne
zdanie.
Kika: Nic nas nie łączy.. Nie martw się.
H: Ale…
Kika: Dobrze wiem, że czasem bardzo trudno mnie
kochać, ale chyba łatwo zobaczyć miłość w moich oczach. Wyluzuj!- zaczęła
odchodzić.
H: Spiszemy się wieczorem?- krzyknąłem.
Kika: Możemy się nawet spotkać, Harry.- wsiadła do
samochodu i odjechała.
POV Karolina
Zadd zabrał mnie na jedną z plaż w LA. Usiedliśmy na
pisku jak najbliżej wody i wpatrywaliśmy się w horyzont.
Kika: Już Ci lepiej?- zapytałam.
Z: Hmmm.. Ciężkie pytanie. Dzis chyba pobiłem własnego
siebie.
Z: Brad dziś oberwał.
Kika: Co zrobił?
Z: Wszedł na temat Seleny, a ja nie wytrzymałem.
Kika: Co zrobiłeś?
Z: Nawrzeszczałem na niego. Powiedziałem ze gówno wie,
gówno wszyscy wiedzą, bo nikt nie wie jak się czuję, czy jest ze mną dobrze czy
źle, nie wiedzą nic. Więc po co się wtrącają?
Kika: Powiedziałeś, ze ma wypierdalać?
Z: Tak.
Kika: Skąd ja to znam..- spojrzał na mnie.
- Ostatnio podobnie potraktowałam Nialla. A chciał mi
tylko pomóc.
Z: Jesteście z sobą dość blisko.
Kika: Można tak powiedzieć, ale nie łączy Nas nic
oprócz przyjaźni.- chłopak położył się na pisku wpatrując się w niebo.
Z: Wszystko zdarza się tylko raz. I nigdy nie wraca.
Jeśli będziesz próbowała wskrzeszać przeszłe zdarzenia, ominiesz to, co ma się
wydarzyć w następnej kolejności.- mówi.
Położyłam się obok niego.
Kika: Wiesz, ze jeśli ktoś Cię nie docenia, nie stój
obok, nie uśmiechaj się jak w taniej produkcji i nie połykaj stłumionych łez,
po prostu odejdź. Daj komuś szansę na zobaczenie życia bez Ciebie, bez Twojego
uśmiechu, humorków i ciągłych rozmów. Nabierz szacunku do samego siebie, nie
pojaw się w tym samym miejscu co zawsze. Daj komuś szanse zatęsknić i pomyśleć, ze lepiej umrzeć
niż istnieć osobno.- nic nie odpowiedział. Leżeliśmy chyba z godzinę wpatrując
się w niebo. Ciszę przerywały nam tylko co chwile fale.
Z: Opowiedzieć Ci pewna historię?
Kika: Pewnie.
Z: Któregoś dnia postanowiła, ze zrobi to- napisze mu
jak bardzo Go kocha, co czuje.. że nie ma dnia, aby On nie gościł w Jej
myślach. Włączyła Gadu..
- Hej!
- Cześć co tam?
- Kocham Cię.
-… zw
Idiotka pomyślała. Mogłam nie pisać.. Postanowiła, ze
nie będzie płakać, nie będzie się wściekać na siebie. Ułoży plan i kiedy On
napisze: już jestem odkręci wszystko.. Z zamyślenia wyrwało ja pukanie w
frontowe drzwi. Wstała, założyła sweter, związała włosy. Otworzyła drzwi. Do
domu wdarł się chłód i… Jego uśmiech.
- Już jestem. Ja Ciebie też.- skończył.
Kika: Urocze.- uśmiechnęłam się.
Z: Jeżeli ona jest niesamowita, nie będzie łatwa.
Jeśli jest łatwa, nie będzie niesamowita. Jeżeli jest watra Twoich wysiłków,
nie poddasz się. Jeśli się poddasz, wtedy jest jasne, ze to Ty nie jesteś jej
wart.
Z plaży wyszliśmy około godziny 15. Zedd zaproponował abyśmy obiad zjedli w
jednej nadmorskiej restauracji. Zgodziłam sie bo okazał sie naprawdę dobrym
chłopakiem. W restauracji oboje zamówiliśmy kraba. Na początku nie wiedziałam
jak obejść sie z tym zwierzęciem ale Zedd był tak miły ze mi pomógł.
Z: Przepraszam wyjdę do toalety.- uprzedził mnie.
Czekałam na Zedda aż wróci z toalety przeglądając
portale plotkarskie. Dziwne bo nawet ja mam swoja zakładkę w takim internetowym
magazynie. Nie mogłam sie powstrzymać i weszłam tam. Chyba dopiero założyli mi
taka podstronkę bo znajdowały sie tam tylko piec artykułów. Postanowiłam je
przeczytać.
Pierwszy dotyczył Zayna i nie wiem dlaczego znajdował
sir w mojej zakładce.
Kto by
pomyślał, ze Zayn Malik po odejściu z One Direction będzie utrzymywał kontakty
z wokalistka Dream. 21 letnia Karolina każda wolna chwile spędza z Zaynem i
jego narzeczona. Wspiera Zayna i jego solowa karierę. Ostatnio nawet gościła w
jego domu. Czy to przyjaźń? Czy po prostu łączy ich sprawy biznesowe?
Następny artkuł dotyczył Adama.
Były partner
wokalistki Dream opuścił areszt ale będzie odpowiadał za nielegalna sprzedaż
narkotykowe na terenie Anglii. Mężczyzna współpracował z nielegalna grupa
przestępczą a jego była dziewczyna upiera sie ze nie wiedziała czym zajmuje sie
jej chłopak. Manager Dream robi wszystko aby polepszyć atmosferę wokół zespołu.
Topiący brzytwy sie chwyta, a Karolina udaje ze nic sie nie wydarzyło. Czy złapanie przez policje i postawienie przez nią zarzutów
to nic? Ciekawa również jest ich relacja, manager mówi ze wokalistka nie ma nic
wspólnego z jej byłym chłopakiem a oboje sie ze sobą spotykają. A może Kika wiedziała
o pracy swojego chłopaka i wspólnie zajmowali sie nielegalna sprzedażą narkotyków?
Oprócz tego Kika będzie światkiem w sprawie przeciwko swojemu byłemu chłopakowi.
Sad w Londynie wysłał już wezwanie dla wokalistki.
Kolejny artykuł to wywiad z Gazem. Nie chciałam czytać
całego wiedz dotarłam do fragmentów które dotyczyły mnie lub zespołu.
Dz.:
Ostatnio coraz więcej czasu spędzasz w Londynie u swojej przyjaciółki. To cos poważnego?
G: Tak,
ostatnio często tam bywałem., ale to nie było z powodowane tym ze mieszka tam
Karolina chociaż nie ukrywam ze w wolnych chwilach spędzałem z nią czas.
Dz: Długo się
przyjaźnicie?
G: Spotkaliśmy
sie jakieś trzy miesiące temu w Londynie, porozmawialiśmy trochę ze sobą i tak
sie zaczęło. Chyba mamy podobne poczucie humoru ze sie tak szybko zakolegowaliśmy.
Dz: A co
sadzisz o muzyce granej przez jej zespól?
G: Bylem na
kilku koncertach. Ostatnio towarzyszyłem im z przyjaciółmi w Newcastle i Leeds.
Są fenomenalni chociaż te koncerty różnią sie od show One Direction.
D.: To
prawda ze odwiedziłeś ja w trasie?
G: Owszem.
Karolina zaprosiła mnie na jeden z ich koncertów. Mogłem przyrzec się pracy której
wykonuje i poznać rodzinne One Direction.
Dz.: Właśnie
oboje poznajecie ze sobą swoich przyjaciół
czy to
dobry pomysł?
G: To było nieuniknione.
Każdy z Nas ma swoich przyjaciół z którymi zawsze mamy styczność gdy spędzamy
czas wspólnie.
Dz.:
Karolina poznała już Lilly?
G: Niestety
nie, ale obie panie wiedza o sobie dość dużo. Czasami śmieje sie ze nie widziały
sie jeszcze nigdy na oczy ale mogłyby już o sobie książkę napisać. Lilly już ja
polubiła.
Dz: A masz
zamiar ich sobie przedstawić?
G: Oczywiście.
To nieuniknione bo Lilly wiecznie nalega na spotkanie.
Dz.: Nie
jest zazdrosna?
G: Nie ma o
co.. wie ze Karolina jest dla mnie ważna ale kochamy tylko Lilly.
Reszta wywiadu dotyczyła relacji Lilly, Charlotte i całej
ekipy.
Przedostatni artykuł dotyczył mojej relacji z Niallem.
Ten portal sadzi ze cos nas łączy i nie jest to tylko i wyłącznie przyjaźń.
Podobno nie mogę sie określić czy Niall jest odpowiednim mężczyzna dla mnie,
ale i tak wiecznie wracam do niego jak
bumerang. Wszystko fajnie, świetnie ale zarówno ja i Niall nie daliśmy nigdy
ludziom do zrozumienia ze łączy nas cos więcej...
Już miałam czytać ostatni artykuł gdy pojawił sie
Zedd.
Z: Co robisz?
Kika: Czytam ploteczki na swój temat.
Z: Ciekawe?
Kika: Oprócz bredni romansie moim Gaza bądź Nialla to piszą
jeszcze o moim byłym chłopaku.
Z: Szkoda ze zamiast praca interesują sie życiem prywatnym.
Kika: Dokładnie. Ale co tam... Co robimy?
Z: Zapraszam do siebie. Pokaże Ci moje królestwo.
Kika: Mówisz o domu czy sypialni?- podniosłam brwi.
Z: Mowie o domowym studiu
Kika: Od razu lepiej...
Oboje z wielkimi uśmiechami opuściliśmy lokal.
***
Dom Zedda był ogromny a mieszkał w nim sam. Czasami wpadali
do niego podobno przyjaciele ale sam fakt. Tu można się zgubić.
Kika: Wszystkie domy w LA sa takie duże?- zapytałam rozglądając
sie po domu.
Z: Zazwyczaj rak. To taka dzielnica dla bogaczy.
Kika: Nie chciałabym tu mieszkać.- powiedziałam.
Z: Dlaczego?
Kika: Nie lubię przepychu. Jestem w czwartym domu w tej
wiosce i mogę śmiało powiedzieć ze mnie to przeraza.
Z: Nie marudź tylko chłód. Pokaże Ci swoje królestwo.
Zedd prowadził Nas długim korytarzem prowadzący do
jego studia.
Kika: To tutaj tworzysz hity.- powiedziałam wchodząc
do środka.
Z: Wolałbym stwierdzenie muzykę.
Kika: Świetne miejsce.- cały czas sie rozglądałam.
- I chyba spędzasz tu dużo czasu.- zauważyłam ze w
rogu stoi lodówka.
Z: Jest tu tez łazienka. Jak chce mogę nie opuszczać
tego pokoju.
Nie komentowałam tej całej sytuacji, postanowiłam
skupić się na muzyce, którą puszczał Zedd przez następne dwie godziny.
Kika: Możesz puścić jeszcze raz?- zapytałam.
Z: Którą?
Kika: Tą ostatnią.- Zedd ponownie puścił podany przeze
mnie utwór.
Gdy się skończył poprosiłam o kolejny raz i tak pięć
razy.
Kika: Podoba mi się!- uśmiechnęłam się.
- Mogłabym napisać do niej tekst.
Z: Proponujesz mi duet?- zapytał.
Kika: Niekoniecznie. Twierdzę, że można by było dobrze
wykorzystać ten utwór.
Z: Hmmm… w takim razie ja Ci Go proponuje.
Kika: Co?- zdziwiłam się.
Z: Duet.
Kika: Jesteś pewny?
Z: Tak. Chyba, ze wymiękasz?
Kika: Nigdy.- podałam mu dłoń.
Właśnie wynegocjowałam duet z niemieckim producentem
muzycznym. Ron będzie dumny.
***
Kika: Cholera!- warknęłam gdy zobaczyłam godzinę na
swoim zegarku.
Z: Co jest?
Kika: Jest już późno, a miałam spotkać się z Harrym.
Zabije mnie!
Z: Zadzwoń do Niego.- zaproponował.
Kika: Masz rację.- wykręciłam numer Hazzy. Pierwszy,
drugi, trzeci sygnał i nic.
Kika: Nie odbiera.- powiedziałam.
Z: Próbuj!- zachęcał.
H: Hallo!- usłyszałam głos Hazzy.
Kika: Harry, tu Karola. Przepraszam, kompletnie
zapomniałam o Naszym spotkaniu.
H: Iii?
Kika: Przepraszam. Bardzo przepraszam.
H: Nie mogę teraz rozmawiać.- burknął ledwo
słyszalnie.
H: Porozmawiamy jutro. Cześć.
Z: Iii?
Kika: Chyba się obraził.
Z: Uuuu, kiepsko.
Kika: No!
Z: Będzie dobrze, przejdzie mu.
Kika: Szczerze już mi to obojętnie czy będzie gorzej.-
kurcze, nie wiem co teraz mam zrobić. Nie pokłóciłam się nigdy z Harrym. Co mam
teraz zrobić?
Z: Nad czym się zastanawiasz?
Kika: Jak przeprosić Harrego.
- Masz może pożyczyć samochód?- wypaliłam.
Z: tak, dlaczego pytasz?
Kika: Pożyczysz mi Go do jutra?
Z: A potrafisz jeździć po prawej stronie?
Kika: Jestem z Polski.
Z: No dobra, łap.- rzucił kluczyki.
Kika: Oddam jutro z samego rana.- powiedziałam biegnąc
do wyjścia.
Z: Nie musisz się śpieszyć.
***
Po godzinie waliłam do drzwi domu Harrego. Po dłuższej
chwili otworzył mi zaspany Styles.
H: Kurwa, jest trzecia w nocy.- burknął.
Kika: Trzeba było ze mną rozmawiać.- weszłam do
środka.
H: Śpiący byłem.
Kika: Nie ma spania. Musimy porozmawiać.
H: Teraz.
Kika: Nalej mi wody.
Kroczyłam za nim siadając przy kuchennej wysepce.
Kika: Przepraszam!
H: Za co? Za to, ze wbiłaś do mojego domu o trzeciej w
nocy czy za to, ze mnie wystawiłaś.
Kika: Wiesz za co. Straciłam rachubę czasu.
Przepraszam! Boże Harry, przepraszam!- krzyknęłam na cały dom.
H: Dobra, wybaczam! Zamknij się!
Kika: Nie.. Nie wybaczyłeś mi prawda?
H: Karola.. Błagam..
Kika: Ty i całe One Direction jesteście moim uśmiechem
na ustach i mymi łzami na policzkach, ale tymi od szczęścia.- Harry podszedł do
mnie i mnie przytulił.
H: Nie byłem zły, byłem zmęczony. Chodź, połóż się
spać. Jutro pogadamy.
Kika: Ale nie jesteś zły…- kontynuowałam.
H: Ja nie, ale Niall tak. I to bardzo. Podobno się do
niego nie odzywasz.
Kika: O nim też zapomniałam. Boże jestem okropnym
człowiekiem.- popłakałam się.
H: Dlaczego płaczesz?..- głaskał mnie po plecach.
Kika: Zostawiałam Go, jak tylko poczułam się lepiej, a On był gdy Go potrzebowałam. Teraz
się do mnie nie odezwie.
H: Ej.. Pamiętaj dziewczyno zawsze jest ktoś, kto
nienawidzi patrzeć na Twoje łzy, a każdy Twój smutek jest również jego
smutkiem. Niall nie będzie długo na Ciebie zły.
Kika: A jeśli Niall znajdzie nowa przyjaciółkę?-
spojrzałam na Hazze owiniętego w koc.
H: Niall wyznaje zasadę: Jeśli znajdziesz nową
przyjaciółkę, nigdy nie zostawiaj tej starej. Bo nadejdzie czas kiedy
zatęsknisz. Może nie od razu, ale zatęsknisz. Nie masz się o co bać.
Kika: Myślisz, ze powinnam do niego zadzwonić?
H: Jeśli chcesz.. Zostawię Cię samą i przygotuje
gościnny pokój.- Harry wyszedł zostawiając mnie samą.
Zadzwoniłam do Nialla, odebrał za drugim sygnałem.
N: Boże, Kika.. Tak się martwiłem!- powiedział na
początku.
Kika: Przepraszam, tak cholernie przepraszam..
N: Za co?- zdziwił się.
Kika: Zawiodłam Cię, zawiodłam.
N: O czym Ty mówisz?
Kika: Nie dzwoniłam.
N: Przestań. Miałbym być na Ciebie zły za to, ze nie
dzwoniłaś. To chore! Przecież wiem, ze masz dużo pracy.- próbował mnie
uspokoić. Jego głos robił to nawet na odległość.
Kika: Ale ja…- próbowałam się tłumaczyć.
N: Karola, niestety jestem typem osoby, którą możesz
kopnąć w tyłek milion razy, a nadal będę dla ciebie, jeśli byś czegoś
potrzebowała.
Kika: Chciałabym Ci opowiedzieć o moim życiu. Wiesz,
jeśli chodzi o mnie to czasem jestem szczęśliwa, a czasem smutna, i ciągle się
zastanawiam jak to możliwe.- roześmiał się.
N: Wiesz, ze jesteśmy dziećmi dopóki boimy się nocy.
Stajemy się dorośli, gdy zaczynamy obawiać się dnia.
Kika: Masz racje.
N: Niall zawsze ma racje.- czułam jak się uśmiecha.
N: To zależy..
Kika: Obiecaj!- nakazałam.
N: No dobra, obiecuję.
Kika: Chciałabym, żebyś leżał teraz na mojej klatce
piersiowej, a ja żebym mogła bawić się Twoimi włosami, bo wiem jak to lubisz.-
usłyszałam ciszę. Cholera! Przesadziłam!
- Niall, ja…- próbowałam go przeprosić.
N: A ja chciałbym się jeszcze powłóczyć z Tobą, póki
żyjemy i mamy się obok. Złączyć się jednym przyjemnym dreszczem, pochodzić
razem nocą po mieście.
Kika: Masz to jak w banku. Niech tylko wrócę do
Londynu.
N: Okej, to Ty w takim razie możesz pobawić się moimi
włosami.- zaczął śmiać się do słuchawki.
Kika: Ow yeah! Zrobię Ci warkoczyki.
N: Ej, ej! Tylko nie warkocze.
Kika: No dobra.- ziewnęłam
N: Jesteś śpiąca?
Kika: Trochę, ale rozmawiajmy.
N: Nie, no co Ty.. Idź spać. Porozmawiamy jutro.
Kika: Obiecujesz?
N: To ja powinienem zapytać.
Kika: W sumie racja. Jutro o tej samej porze.
N: A o której chcesz spać i śnić?
Kika: Śnić?- zdziwiłam się.
N: Sen daje możliwość odcięcia się. Sprawia, że nie
zadręczasz się myślami czekając na coś. Czasem po prostu łatwiej jest przespać
takie chwile. O ile tylko da się usnąć.
Kika: Właśnie.
N: Uwierz mi, ze dasz radę.
Kika: Najpierw muszę wrócić do domu.- powiedziałam.
N: Nie! Spisz u Hazzy, nie ma mowy, ze będziesz jechać
teraz do siebie. Nie zgadzam się!- krzyknął.
Kika: Ale…
Kika: No dobra, zostanę.
N: Cieszę się, a teraz. Cześć księżniczko, widzimy się
jutro. No i oczywiście wpadniesz do mnie na całe życie.- powiedział zawadzko.
Po skończonej rozmowie wyszłam jeszcze na taras
zapalić. Prawie kończyłam gdy w drzwiach pojawił się Harry.
H: Ty palisz? Kochanie, ale..- nie dokończył, bo mu
przerwałam.
Kika: Daj spokój. Potrzebowałam tego.
H: Okej.. Jak chcesz. Niall dzwonił, zostajesz na noc.
Kika: Dzięki i jeszcze raz przeprasza.
H: Błagam Cię, nie przepraszaj. Nic się nie stało. A
teraz chodź.. Zmęczony jestem.- ruszył na górę, a zaraz za nim ja. Styles
pokazał mi swój pokój i pożegnał się ze mną. To był długi i wyczerpujący dzień.
----------------------------------------------------------------
Koniec pierwszej części zbliża sie juz dużymi krokami.. Czas wiec podkręcić tempo i rozbujać fabułę. Zapraszamy do czytania i komentowania...
Kolejny rozdział pojawi sie 27 maja... :)
----------------------------------------------------------------
Koniec pierwszej części zbliża sie juz dużymi krokami.. Czas wiec podkręcić tempo i rozbujać fabułę. Zapraszamy do czytania i komentowania...
Kolejny rozdział pojawi sie 27 maja... :)
Świetnie nie mogę doc, ekran się następnego
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next :-)
OdpowiedzUsuń