Następny rozdział pojawi się 16 maja!!!!
----------------------------------------------------------------
Lokalizacja: 07 maj 2015, Londyn, UK.
----------------------------------------------------------------
Lokalizacja: 07 maj 2015, Londyn, UK.
Z: Hallo?- zapytał jeszcze zaspanym
głosem.
Kika: Cześć Zayn, tu Kika,
przeszkadzam?- zapytałam.
Z: O hej! Już nie.- powiedział
uradowanym głosem.
- Cos się stało, ze dzwonisz?- no
chyba nie myśli, ze mu powiem co mnie trapi.
Kika: Nie! Stęskniłam się i chciałam
Cię dzis zaprosić na obiad.
Z: To miłe, ale ehmmmm…
Kika: Masz już plany. Rozumiem.-
próbowałam nie pokazywać zawidzenia.
Z: Nie, to nie o to chodzi. Może
zróbmy tak. Wysle Ci smsa z moim adresem i zabierzesz tego chłopaka i zjemy coś
u mnie. Perrie przygotuje cos odpowiedniego. Pasuje?- zapytał.
Kika: W sumie dlaczego nie. Będę
miała możliwość poznania ja bliżej.
Z: Właśnie, a ja w końcu będę mógł poznać
tego Twojego chłopaka. No to jesteśmy umówieni.
Kika: Zaraz, zaraz, a o której?
Z: 14?
Kika: Pasuje.
Z: No to do zobaczenia!
Rozłaczyłam się i nie zdążyłam się
dobrze odwrócić, a w mojej kuchni stał Louis.
Kika: Cześć! Co tu robisz?-
usmiechnełam się.
Lou: Drzwi były otwarte.- zaczął się
tłumaczyc.
- Pukałem, ale nie otwierałąś wiec
wszedłem.
Kika: Spokojnie, cieszę się, że Cię
widzę.
Lou: Możemy pogać.- znowu ten ton.
Kika: Jasne.- uśmiechałam się do
niego, a On nic.
A: Karolina, z kim rozmawiasz?-
powiedział Adam z pietra. Po chwili stał już w kuchni.
Kika: Ehmm.. z Louisem.- oboje
spojrzeli na siebie.
- Poznajcie się. To Louis, a to
Adam.- panowie podali sobie dłon.
Lou: Czy my się może już kiedys nie
spo….- prerwał mu Adam.
A: Nie wydaje mi się. W Londynie
jestem od niedawna.
Lou: Dziwne, bo wydajesz się do kogoś
bardzo podobny.
A: Każdy na świecie ma swojego
sobowtóra.
Lou: No nie wiem.- wzdychnał.
- Ale możemy pogadać?- zwrócił się do
mnie.
Kika: Jasne.
A: W takim razie ja pójdę z Bogdanem
na spacer. Będziecie mogli spokojnie porozmawiać.
Kika: Dzieki!- to miłe ze strony
Adama, ze nie dyskutował i szybko ulotnił się z domu. Czuje, ze Louisa cos
trapi i musi się wygadać.
Gdy Adam wyszedł zaprosiłam Tommo do
salonu.
Kika: Chcesz coś do picia?-
zapytałam.
Lou: Usiądź. Chce pogadać.
Kika: Skoro chcesz. Mów co się
dzieje.- rozsiadłam się wygodnie obok niego.
Lou: To Ty mi powiedz co się dzieje.
Kika: Nie rozumiem.
Lou: Niall mi opowiedział waszą
wczorajsza kłótnie.
Kika: Nie opowiedział tylko się
poskarżył.
Kika: Trzeba było nie wymyslać
kłamstw.- spojrzałam na niego.
Lou: Jesteś pewna, ze to on sobie to
wymyślił. Ze byłby do tego zdolny. Nie chce się wtrącać, ale wydaje mi się, ze
za szybko Go oceniłaś swoją miarą.
Kika: Nie oceniłam. Po prostu On
wtrąca się tam gdzie nie ma.
Lou: Może po prostu się martwi.
Kika: Gówno prawda.
Lou: Gówno prawda? Taaa, a co z Waszą
przyjaźnią? Byliście blisko, a teraz… Hmmm?
Kika: Co to za przyjaciel, który
ocenia i najlepiej chciałby abyś była nieszczęśliwa.- spojrzałam na niego.
Lou: A to nie jest tak, że tylko
prawdziwy przyjaciel powie Ci prawdę nawet jeśli wie jak skurwysyńsko mocno Cię
ta prawda zaboli.
Kika: Pierdole to wszystko!-
powiedziałam, ale niczego nie pierdoliłam i wszystkim się przejmowałam.
Lou: Skoro tak uważasz to nic tu po
mnie.- wstał i kierował się do wyjścia.
Kika: Ej, Lou! Gdzie idziesz?-
próbowałam Go zatrzymać.
Lou: Do domu.
Kika: Nie bądź zły i nie oceniaj mnie.
Lou: Nie jestem, ani nie próbuje tego
robić. Zal mi po prostu Nialla. Jest dla mnie jak brat, którego kocham z całego
serducha i widze jak to przeżywa.
Kika: To co mam w takim razie zrobić?
Lou:Jedni nadepną Ci na buta i gorąco
przepraszają. Inni złamią serce i zaśmieją Ci się w twarz.
Kika: Rozumiem, ze mam przeprosić?
Tylko ja Louis nie mam za co.. Nic takiego nie zrobiłam.
Lou: Pierwszy, który przeprasza jest
najodważniejszy. Pierwszy, który wybacza jest najsilniejszy. Pierwszy, który
zapomina jest najszczęśliwszy.
Kika: Tylko do tego trzeba mieć też
odwagę.- prychnełam.
Lou: Tak, bo żeby żyć trzeba mieć odwagę.
A ty ją masz. Pamiętaj!
Kika: Tobie łatwo powiedzieć, bo nie
jesteś w ten konflikt wmieszany. Nie wiesz jak to jest gdy ktoś zarzuca Ci cos czego
nie zrobiłeś..
Lou: Niall tego też sobie nie
wymyślił. Nie potrafiłby. Ufam mu i Ty też powinnaś. Nigdy Nas nie zawiódł.
Zawsze jest gdy Go potrzebujemy.
Kika: Tak, wiem. Niall Horan ten
jebanie słodki Irlandczyk nas kocha! Nie musisz mi tego przypominać.
Lou: Kochać to czasownik, określa
czynność… zatem trzeba ją wykonać. Mniej gadać, więcej robić. Nieprawdaż?
Kika: Muszę to przemyśleć.-
powiedziałam gdy staliśmy tuz przy drzwiach. Po chwili pojawił się w nich Adam.
Lou: Już wychodzę. Trzymaj się Kika i
przemysl wszystko jeszcze raz na spokojnie.- Luluś pożegnał się ze mna i Adamem
i wyszedł zostawiajac mnie z myslami. Może Zayn pomoże mi to wszystko
zrozumieć.
A: Czego chciał?- zapytał Adam po
chwili.
Kika: Porozmawiać o wczoraj.
A: Co było wczoraj?
Kika: Bardziej o Niallu.
A: Iiii?
Kika:Nie wiem co mam robić.
A: Czego nie wiesz..
Kika: Louis twierdzi, ze Niall nie
potrafiłby sobie tego wszystkiego wymyśleć. Ze skoro mówi, ze dostał ode mnie
takiego smsa to Go dostał.
A: Błagam Cię! Nie słuchaj opinii faceta,
którzy miał więcej chujów w buzi, niż ty frytek.- powiedział patrząc na mnie.
Kika: Louis nie jest gejem.
A: Tego nie wiesz. Nie robisz za jego
prześcieradło.
Kika: Dobra.. To nie ma sensu.
Ubieraj się, idziemy do Perrie i Zayna na obiad.
A: Do kolejnego pedała z tego
zespołu?
Kika: Bądź miły! To mój przyjaciel i
należy mu się szacunek.
A: No dobra, przepraszam. Poniosło
mnie.
POV Louis
Wiem, ze Nialler będzie wsciekły, ale
nie mogłem się powstrzymać. Musiałem pogadać z Kika o tej ich wczorajszej
kłótni. Wiem jak to całe zdarzenie negatywnie wpłyneło na mojego brata. Niall
to dobry chłopak i skoro mówi, ze cos miało miejsce to tak było. Nie widzę
sensu kłamania. Najgorsze jest to, ze wydaje mi się że gdzieś już widziałem
tego Adama. Tylko cholera jasna nie mam pojecia gdzie. Nie mogę nigdzie
przykleic tej twarzyczki. Ale mogę dać ucąć sobie rękę, ze spotkałem Go gdzieś
niedawno. Chyba, ze… naprawdę na świecie są nasi sobowtórzy..
POV Zayn
Czekałem na przybycie naszych gosci.
Perrie jest jeszcze w studiu, ale obiecała ze będzie na czas. Po chwili w
naszym domu rozbrzmiał dzwonek. Pobiegłem otworzyc drzwi, a w nich stała
uśmiechnieta Karolina z chłopakiem.
Z: Wchodźcie.- wpuściłem moich gości.
Przywitałem się z dziewczyną i
poznałem jej chłopaka.
A: Adam.
Z: Zayn.- podałem mu dłoń.
A: Wiem Karola duzo o Tobie
opowiadała.
Z: Mam nadzieje, ze w samych
superlatywach. Cieszę się, ze mogę Cię poznać.
A: Ja również się cieszę.
Kika: A bym zapomniała to dla
Ciebie.- podała mi butelkę wina.
Z: Dzięki. Nie trzeba było.- wziąłem
butelkę i kierowałem naszych gości do salonu.
A: Gdzie Twoja druga połówka, mam dla
niej kwiaty.- powiedział Adam.
Z: Oooo, pozwól, ze wezmę. Spóźni
się.
Kika: Wow! A to dlaczego?
Z: Pracuje dziś w studiu i zapewne w
tej chwili stoi w korku.
P: Już jestem!- usłyszałem głos mojej
dziewczyny.
Po chwile ta roztrzepana dziewczyna
była w salonie tuląc się do Karoliny.
P: Boze, jak ja Cie długo nie
widziałam. Urosłaś i wymężniałaś.- zaczeła się z nia droczyc Perrie.
Kika: Ha, ha, ha..- Karola zaczeła
czochrać jej włosy.
P: Łooo! A to kto?- Perr spojrzała na
Adama.
A: Adam, chłopak Karoliny. A to dla
Ciebie.- podał jej kwiaty i pocałował ją w rękę.
P: Przystojny i dobrze wychowany. To
się chwali.- powiedziała Pezz.
Przewróciłem tylko oczami i udałem
się do kuchni po nasz posiłek. Gdy przygotowywałem obiad słyszałem jak z salonu
pada mnóstwo pytań ze strony mojej dziewczyny dotyczące związku Karoliny i
Adama. Jak dobrze usłyszałem znają się już długo i ostatnio ponownie los
postawił ich na swojej drodze. Wydają się szczęśliwi. Może to dobrze, Karolina
jest swietna dziewczyną i na pewno zasługuje na szczęście.
P: Słuchałam Waszej płyty.
Kika: Tak, i co sądzisz?
P: Jest dosć barwna.
Kika: Barwna?
P: Połączenie rocka, popu i r&b.
Dużo, ale..
Kika: Ale…
P: Podoba Nam się. Słuchaliśmy Go
przez cały pobyt w LA.
Kika: Nam?
P: Little Mix. Dziewczyny są
oczarowane twoją barwą głosu. Wróżymy Wam dużą karierę.
Kika: Przesadzacie.
P: Nie sądzę.. Mamy dosć dużą
konkurencje. Teraz będzie trudniej się wybić. Nawet nam. Wysoko postawiona
poprzeczka.- wychwalała ją moja dziewczyna. Nie dziwie się, bo album naprawdę
jest dobry.
Z: Perrie ma racje. Powinniście
zastanowić się nad podbijaniem USA.
P: Nie muszą. W trakcie naszego
pobytu jedna z ich piosenek była na czwartym miejscu listy Billboard.
Wyprzedzali Was tylko One Direction, Taylor Swift, Meghan Trainor, ale to
zrozumiałe.
Kika: Troche przesadzacie.
P: Adam powinnieneś uświadomić swojej
dziewczynie, ze jest swietna w tym co robi i nie być taka skryta.
A: Nie sadze, ze to dobry pomysł.
Z: Dlaczego?- zdziwiłem się.
Kika: Adam jest sceptycznie
nastawiony do Naszej kariery. Sadzi, ze ten stres odbija się na moim
samopoczuciu.
A: I związku.- dokończył.
WTF? Okej, rozumiem, że Adam ma prawo
martwić się o Karolinę, ale nie twierdzić, że to się odbija na ich związku.
Karola dopiero zaczyna i nie powinna bać się, ze cos utraci. Adam powinnien być
wsparciem a nie katem.
P: Dobrze Cię rozumiem, bo wiem co
przeżywałam gdy Zayn był wiecznie w trasie, ale nie powinnieneś ucinać jej
skrzydeł. One Direction jest dziewieć miesięcy w roku w trasie, zostaje tylko
trzy miesiace na czas z rodziną i odpoczynek. To trudne gdy chce się nadrobić
stracony czas. Nie ma czasu na odpoczynek w tej branzy, ale nigdy nie
namawiałam Zayna do odejscia. To była jego decyzja.
A: W prasie mówią co innego.-
spojrzął na moją dziewczynę.
Z: Prasa często koloryzuje pewne
fakty i nie zostawia nam wyboru. Nigdy do końca nie wierz im i w to co
napisali. Czasami warto mieć swoje zdanie.- troszeczke byłem zły na niego, jest
pierwszy raz w moim domu, pierwszy raz mnie widzi, a już ocenia. Troszeczke źle
to o nim świadczy, ale może jest tak wyrywny jak Karola.
Nie poruszaliśmy już więcej tego
tematu. Skupiliśmy się bardziej na tematach omijających trase, koncerty, muzykę
i show biznes. Chociaż w naszym przypadku to dosć trudne gdy przy jednym stole
siedzi trzech muzyków, każdy w innym zespole i z innymi doswiadczeniami.
Po obiedzie razem z Perrie
posprzątaliśmy ze stołu i podaliśmy deser.
Kika: Pięknie to wyglada.- Kika
pochwaliła ciasto Perrie.
P: Poczekaj aż posmakujesz. Nie chce
się chwalić ale to mój popisowy numer.- powiedziałą moja dziewczyna.
Z: Kochani nie będziecie źli jak po
deserze przeproszę Was i pojade do studia. Umówiłęm się już z…- nie wiedziałem
czy mogę wypowiedzieć jego imię.
Kika: Naughty Boy?
Z: Taa..
Kika: Skoro musisz..- powiedziała
bardziej zlewająco. Wiem, ze jej jak i chłopakom z One Direction nie podoba się
moja zarzyłość z DJ, ale dzieki niemu mogę zrelaksować się przy muzyce.
P: Przecież ja zostaje.- powiedziałą
uradowana dziewczyna.
- Obiecuje Wam, ze będziemy mieli o
czym rozmawiać.
Było mi trochę głupio, może miałem
odwołać moje dzisiejsze spotkanie z NB. Nie wiedziałem, ze tym spowoduje, że
brunetka będzie smutna. To nei miało być tak. Ona jak i chłopacy zawsze będą
bliscy mojemu sercu. To się nie zmieni.
A: Właściwie to ja też będę musiał
już jechać.- powiedział Adam.
Kika: Ty?
A: Tak, zapomniałem Ci powiedzieć.
Muszę dzis troche popracować. Przepraszam, ze tak wyszło.- powiedział chłopak.
Z: No, to nie będę dzwonić po
kierowce. Podwieziesz mnie, Adam a dziewczyny spędzą popołudnie razem.-
zaproponowałem.
A: Nie!- powiedział dość szybko.
Wszyscy spojrzelismy na niego.
- Przepraszam, ale jadę zupełnie w
inną stronę i jestem troszke już spóźniony. Przepraszam Zayn.- powiedział w
moją stronę.
Z: Kurcze, szkoda. Chciałem Cię blizej
poznać. No ale cóż…
A: Obiecuje, ze nadrobimy to
jeszcze.- próbował się zrehabilitować, ale coś było nie tak.
Po deserze razem z Adamem
zostawiliśmy dziewczyny i zapewniliśmy je, że o 20 oboje będziemy spowrotem.
Przed drzwiami pozegnalem się jeszcze z Adamem i tyle Go widziałem. Tak
naprawde nie wiem co o nim sądzić. Jest dziwny, inny, specyficzny.
POV Karolina

Kika: Naprawdę piękny dom.
P: Dziękuję.
Kika: Sama Go urządziłas?
P: Raczej tak. Robiłam to gdy Zayn
był w trasie. Jak wiesz miałam duzo czasu, żeby Go wykończyc, ale zreszta i tak
robiłam wszystko tak, aby Zayn po powrocie czuł się jak wprawdziwym domu gdzie
wie gdzie wszystko stoi. A to trochę trudno.
Kika: Ale się udało?
P: Tak. Na szczęście nie mam
wszystkich scian w graffitii.- obie się zaśmialiśmy.
Kika: Cieżko było?- zapytałam.
P: Pytasz o to gdy Go nie było?
Kika: Yhmm…
P: Bardzo. Nawet nie zdajesz sobie
sprawy jak Twoje serce peka gdy nie możesz spędzić choć chwili z kimś kogo
kochasz. Spojrzeć na niego, otrzeć się na schodach, pokłócić się o nie
wrzucenie skarpetek do pralki. O te małe, głupie rzeczy. Rozmowy przez komputer
nie załataja tego braku w sercu, nie spowodują że będziecie sobie coraz
bliżsi.. To oddala nie przybliża. To jest codzienna walka o cos co i tak nie
masz pewnosci, ze przetrwa.
Kika: Teraz chyba jest łatwiej.
Kika: Rozumiem, ale uwież, nam też
jest ciężko.
P: Wiem, ze w tej całej sytuacji
wszyscy są pokrzywdzeni, ale może tak miało być. Może to lepiej wpłynie na cała
piatkę. Może teraz wszyscy pokażą na co ich tak naprawdę stać.
Kika: Jak dla mnie to początek końca.
P: Sądzisz, ze 1D rozpadnie się po
odejściu Zayna?
Kika: Oni już w jakimś stopniu się
rozpadli. Zayn poszedł w zupełnie innym kierunku. Nie oceniam Go i jego
decyzji. Ale One D nie jest już takie same i już nie będzie. To zupełnie inny
zespół, nie mają łatwo i od nowa muszą tworzyc swoja pozycję. Wiem, ze to co
powiem może Cię zaboleć, ale 1D bez Zayna to nie 1D. To czterech pogubionych
chłopców, którzy nie wiedzą do kogo należą. W tym samym składzie zostaną
zapewne do końca trasy, nagraja piatą płytę i to będzie koniec. W najlepszym
wypadku pojadą w ostatnią trasę promującą piątkę. Ale to w najlepszym. Nic nie
trwa wiecznie, a odejscie Zayna naprawdę rozbiło…
P: Porobiło się, co nie?
Kika: Oj tak… Chyba za bardzo dali
sobie wejsć na głowe, sława przyszła za szybko, za bardzo nimi kierowano.
P: Nie chce wypowiadać się na ten
temat.
Kika: Okej.
P: Po prostu nie jestem otwarta tak
jak Ty, ale wydaje mi się, ze to nie jest koniec 1D. Simon im na to nie
pozwoli.

P: Directioners im na to nie pozwola.
Kika: Myślisz, ze chłopacy będą ich o
to pytać. I słuchać jak Zayn?
P: To wszystko dla ich dobra.
Kika: Dla ich dobra najleiej aby
zostało po staremu.- powiedziałam choć tak naprawdę nie chciałam się kłócić.
P: Yyyy…
Kika: Dobra, wiesz co Perrie. Nie
rozmawiajmy o tym, to drażliwy temat a ja nie chce na ciebie naskakiwać. Nie
wydaje mi się, ze byłabys zdolna do namawiania Zayna do odejscia. Jesteś dobrą
dziewczyną. Przepraszam jeśli poczułaś się jakos…
P: Daj spokój! Masz prawo wyrazic
swoje zdanie, a ja nie mogę Cie za to nienawidzic. Wypowiedziałaś się w imieniu
wszystkich fanów tylko problem jest w tym, ze ja nie mogę wam pomóc. Zayn
podjął tą decyzje sam, a ja nie mam tyle siły aby Go przekonać. Widze jak się
zmienił i jaki jest teraz szczęśliwy. Przykro mi!
Nie rozmwiałam z Perrie już więcej na
ten temat. Gdy skończyliśmy zwiedzać ich dom, usiadłysmy jeszcze w salonie
plotkując o naszych chłopakach. Perrie zdradziła mi kompromitujące sytuacje z
Zaynem a ja z Adamem. Dużo się naśmialiśmy.
P: Kiedys mama mówiła: chuligani to
zła sztuka. Dziś kazda z nas w chuliganie miłosci szuka.- podsumowała blondynka
naszą rozmowę. Zgadzam się z nią, ale ani Zayn, ani Adam nimi nie są. Sa na
takich kreowani i tylko tyle.
Gdy ubierałam kurtkę i czekałam aż
Adam puści strzałkę, ze jest już pod domem moich przyjaciół Perrie wypaliła:
P: Pozdrów Nialla!
Kika: Dlaczego?
P: Bo jest słodki i strasznie zabawny.
Zawsze był moim ulubieńcem.
Kika: Ale dlaczego mam Go pozdrowic?
P: Chyba jesteście ze sobą blisko?-
spytała.
Kika: Najdalej jak można.- odparłam.
P: Ale przecież…
Kika: To długa historia. Kiedys Ci
opowiem..
P: No dobra, ale obiecujesz?
Kika: Obiecuję!- pozegnałam się z nią
i wyszłam.
***
Po godzinie byliśmy już w domu.
Zjedliśmy kolacje i poszliśmy położyć się spać. Jutro mam kolejny wolny dzień
który chce spędzic na urządzaniu balkonu i zakupów wszelkich dodatków do domu.
No i czas najwyzszy zrobić jakąś parapetówkę.
Lokalizacja:
08 maj 2015, Londyn, UK.

R: Dobrze, ze już jesteście w pełnym
składzie.- powiedział Ron w drzwiach.
K: Ty też się cieszymy, ze Cię
widzimy.- powiedział Kamil.
R: Nigdy nie zrozumiem waszego
dowcipu.- burknął opierajac się o biurko.
M: Zrozumiesz, kiedys na pewno.
R: Dzis jest gala Ella Style i
chciałbym, żebyście się pokazali tam.
D: Co to za gala?- zapytał Damian.
R: Wręczać będą statuetki dla
najlepiej ubranego mężczyzny i kobiety.
D: Dostalismy nominacje?- zapytał
Dawid.
R: Nie!
K: To dlaczego mamy tam być?
R: Bo Was o to proszę.
Kika: Dobra, ja będę.- powiedziałam.
R: Cieszę się. Po gali jest bankiet,
fajnie byłoby gdybyście chociaż na chwile zotali i dali się sfotografować.
Kika: Na ściance?
R: Dokładnie.
K: To wszystko?- zapytał Kamil.
R: Właściwie tak, ale wytwórnia
wspiera dzis przy Big Benie młodych artystów, chcielibyście pojechać tam ze
mną?
K: Sorry, ale nie mogę.- odpowiedział
Kamil.
D: My też nie.- Dawid pokazał na
siebie i Maćka.
D: A ja umówiłem się z dziewczyną.
Sorrka.
R: A Ty Karolia?-zapytał manager.
Kika: W sumie.. No… No dobra, mogę
jechać.
Ron poszedł jeszcze na chwile do
gabinetu Simona i po dwudziestu minutach byliśmy w drodze do naszego celu.
R: Będziesz chciała cos powiedzieć?-
zapytał gdy byliśmy prawie na miejscu.
R: Nie, ale…
Kika: Jeśli ktoś mnie poprosi to coś
powiem.
R: Zgoda.
Na miejscu fotoreporterzy robili
mnóstwo zdjeć. Razem z Ronem staneliśmy na tle scianki i popozowaliśmy do
zdjeć. Z faktu, ze przyjechałam w bluzie i jeansach Ron kazał mi przebrać się
za kulisami i ponownie pozować do zdjeć. Kurde człowiek lituje się i przyjeżdża
tu z nim,a on Ci jeszcze rozkazuje.
Przez to całe zamiesznie nie
powiadomiłam Adama, ze wybieramy się dzisiaj na gale. Wystukałam w czasie gdy
nie byłam oblegana przez ludzi szybkiego smsa i powróciłam do moich obowiazków.
Uśmiechania się i chodzenia zaraz za Ronem, który witał się co chwile z jakimiś
nieznanymi mi do tej pory ludźmi.
O: Ty też tu jesteś?- usłyszałam głos
Olliego.
Kika: Cześć!- przywitałam się z nim.
- Jak widać.
O: Swietnie wygladasz.
Kika: Dziękuje, Ty również.- po
wymienieniu kilku uprzejmosci ruszyłam w poszukiwaniu Rona. Znalazłam Go
rozmawiającego z Samem.
***
Dokładnie o 14 byłam w drodze do
domu. Tam podobno czkały już na mnie kreacje przygotowane na wieczór, a Lou
jest w drodze, żeby zrobić mi make-up. W domu panowała napieta atmosfera, Adam
szukał swojego garnituru, Lou marudziła, że zostało mało czasu, a jest duzo do
zrobienia, a Lottie zabawiała Bogdana. Gdy obie dziewczyny skończyły ubrałam
się i wraz z Adamem pojechaliśmy w szóstkę wynajętym samochodem.

M: Obiecujemy, że porozmawiamy z Wami
zaraz po gali.
Gala rozpoczeła się równo o 20, a my
z Dawidem cały czas rozmawialismy o gwiazdach, które były obecne na Elle i o
tym kto powinien dostać statuetkę. Damian i Maciek nawet robili zakłady
buckmacherskie.
Po gali Ron zaprowadził nas w miejsce
gdzie swobodnie mogliśmy się przebrać w luźniejsze ubrania.
Kika: To ma być luźniejsze?-
zapytałam Rona pokazujac mu moją sukienkę.
R: Nie marudź tylko to zakładaj..-
powiedział.
Kika: Przecież tu wszystko będzie
widać.- dokończyłam.
R: Przesadzasz!
Po chwili cała nasza piatka ponownie
wyladowałą na czerwonym dywanie przed hala gdzie miał odbyć się bankiet. Kamil
przypomniał Nam abysmy chwile porozmawiali z dziennikarzami, bo mogą jutro
zrobić spine w mediach. Przeciseliśmy się przez tłum celebrytów i staneliśmy
przed grupką dziennikarzy, którzy po kolei zaczeli Nam zadawać pytania.
- Jak podobała Wam się gala?
K: Było fantastycznie. Zobaczenie
tylu znanych ludzi w jednym miejscu to spełnienie naszych marzeń.
- Czyli dobrze się bawiliście?
M: Mam nadzieje, ze dostaniemy
jeszcze kiedys podobne zaproszenie.
D: Mówisz tak, bo chcesz się odkuć.-
powiedział Damian.
- Mieliscie swoich faworytów.
D: Tak, ale nie zdradzimy ich
nazwisk.- wtrącił Dawid.
K: Tak. Gratulujemy wszystkim
nominowanym i wygranym.
- Chcielibyscie być kiedyś rónież
nominowani?
M: Oczywiście. Fajnie byłoby postawic
sobie taką statuetkę w domu.
- Dlaczego Karolina nic nie mowisz?
Chłopacy Ci zabronili?- zapytał jeden z dziennikarzy.
M: Nie!
D: Ona po prostu jest zakochana.-
zdradził Damian.
- Jestes zakochana?
Kika: Jest wiosna i chyba wszyscy
jesteśmy zakochani, a kiedy zajdzie słońce mamy alkohol i narkotyki. Jesteśmy
ciągle bezpieczni.- burknełam bardziej w strone Damiana niż dziennikarza.
- Na tym właśnie Waszym zdaniem
polega miłość?
- A co z przyjaźnią?
Kika: Przyjaciel to człowiek, do
którego dzwonię po wielu miesiącach milczenia, a nie pyta: dlaczego się nie
odzywałaś, tylko mówi: cieszę się, że właśnie dziś słyszę Twój głos.
- Wasz przyjaciel zawsze może na Was
liczyć?
Kika: Oczywiście. Mówię to teraz w
telewizji więc zapamietaj.- spojrzałam w kamerę.
- Pamietaj, ze możesz do mnie dzwonić
i pisać, nawet w srodku nocy jeśli czujesz się źle. Jestem zawsze!
- To prawda, ze pokłóciłaś się z
Niallem Horanem?- czy Oni nie mają innych pytań.
Kika: Nie chcę się z nim kłócić, chce
jeszcze wiele z Nim przeżyc, nie wyobrażam sobie, ze miało by nas nie być.
- Czyli nie ignorujesz Go?
- Chyba nie masz łatwego charakteru.
M: Oj nie ma.- powiedział Maciek.
D: Zdecydowanie.- wtrącił Damian.
Kika: Nigdy nie miałam i nie będę
mieć łatwego charakteru. Zawsze będę wybuchowa i ciężka w obyciu. Zawsze będę
się wściekać i trzaskać drzwiami. Przeklinać i upijać się do nieprzytomności.
Nigdy nie będę trzepotać rzęskami, bo znam swoją wartość i poprzeczkę
postawiłam znacznie wyżej niż na linii biustu.
- To w takim razie masz dzis zły
dzień.- uczepili się idioci!- krzyczałą moja podświadomosć.
Kika: Na pewno masz takie dni - jak wszyscy, tak sądzę - kiedy
wstajesz i mijają godziny, a ty marzysz o jakiejkolwiek odmianie, o jakiejś
różnicy, o czymkolwiek.
- Ciężko jest wtedy przetrwać.
- Większość młodych ludzi spotyka na
swojej drodze mnóstwo problemów, co byscie im poradzili?- zapytał już inny
dziennikarz.
M: Opłacz to, wykrzycz to, a później
weź się w garść, stań na nogi i zacznij żyć. Możesz żyć tak szczęśliwie, że
głowa mała.- zabrał głos Maciej.
D: Czasem zbyt mocno wierzymy, że ludzie są inni, że ktoś wróci, zrozumie czy
przeprosi. To nie życie nas przeraża, ale czekanie na coś, co może nigdy nie
przyjść.- Damian pierwszy raz w życiu chyba powiedział coś madrego.
K: Czasami budujemy mury nie po to,
żeby się oddzielic, ale po to, żeby zobaczyc kto odważy się je przeskoczyc.-
powiedział jak zawsze dyplomatycznie Kamil.
D: Przede wszystkim trzeba się
zastanowić co bys zrobił gdybyś mógł cofnąć czas? Zrobiłbys to dobrze, czy
spieprzył jeszcze raz?- zakończył Dawid.
Kika: Problemem jest to, ze wszyscy
traktują nastolatków jakby byli głupi.- powiedziałam szczerze.
- Możesz to rozwinać?
Kika: Nie ma tu czego rozwijać. Życie
się sypie , kiedy ktoś bardzo bliski , ktoś jak przyjaciel ma charakter dziwki.
I nawet nie wiesz ile razy wbił Ci nóż w plecy, dla takich suk metalowy sznur
wtedy.
Są momenty kiedy za Tobą tęsknie i są
momenty kiedy zwyczajnie mam ochotę Cię zabić. Podobnie jest z osobami, którzy
nie potrafią tego zrozumieć i w niczym nie widzą problemu. Problem jest i
narasta!- odpowiedzialam odchodząc.
Czas znaleźć Adama i spędzic z nim
czas.
Lokalizacja:
09 maj 2015, Londyn, UK.
Nie mogłam dzis spać w nocy, byłam
dziwnie rozdarta, dlatego postanowiłam to wykorzystać do napisania jakiejś
piosenki. Adam spał w sypialni, a ja tworzyłam coś na kanapie w salonie. Około
10 drzwi od sypialni się otworzyły i do salony wszedł Adam.
A: Szukałem Cię w łóżku.- powiedział
przysiadajac się do mnie.
Kika: Nie mogłam spać wiec
postanowiłam coś napisać.
A: Dlaczego nie robiłaś tego w
łóżku?- zapytał.
Kika: Nie chciałam Cię obudzić.-
spojrzałam na niego.
A: Dalej Go masz?- wskazał na mój
notatnik.
Kika: Tak, jest jak pamietnik.
A: W którym zawiera się mnóstwo
tekstów.
Kika: Tak. Zależnych od samopoczucia.
A: A jak się teraz czujesz?- zapytał.
Kika: Przekonaj się.- podałam mu
notes.
A: I believe, I believe there's love in you,
Gridlocked on the dusty avenues,
Inside your heart, just afraid to go.
I am more, I am more than innocent,
But just take a chance and let me in,
And I'll show you ways that you don't know.
Don't complicate it,
Don't let the past dictate.
Yeaaah,
I have been patient, but slowly I'm losing faith.
So please, I know you baby,
I know you baby.
So please, I know you baby,
I know you baby.
I believe, I believe you could love me,
But you're lost on a road to misery.
And what I gave to you,
I can never get back!
Don't complicate it,
Don't drive yourself insane.
Yeaaah,
Say what you will but I know that you want to stay!
So please, I know you baby,
I know you baby.
So please, I know you baby,
I know you baby.
Chemicals rushing in,
I know it's you that I belong to.
I'm burning like a cannonball in the air,
Crushing into who I belong to.
Uuuuh uh, uuuuh uuuuh uh.
I have been patient, but slowly I'm losing faith.
Please, I know you baby,
I know you baby.
So please, I know you baby,
I know you baby.
So please, I know you baby,
I know you baby.
So please, I know you baby,
I know you baby.
(The shadows of your heart
Are hanging in the sweet, sweet air
I know you baby,
The secrets that you hide,
control us and it's just not fair
I know you baby)
The shadows of your heart
Are hanging in the sweet, sweet air.
I know you baby.
The secrets that you hide,
control us and it's just not fair.
I know you baby.
- Piękne, ale troche smutne.
Kika: Nieee! To jest o Nas.- nie
odpowiedział. Splutł nasze dłonie i siedzieliśmy wpatrujac się w ściany.
Niczego nie potrzebowaliśmy oprócz swojej obecnosci.
***
Kika: Tak.- widziałam jego sylwetkę
przemieszczajacą się na schodach.
A: muszę wyjść na godzinę, dwie, a
może i trzy.
Kika: W sobotę?- zdziwiłam się.
A: Przepraszam, taka praca.- machnął
rękami i tyle Go widziałam.
Swietnie! Znowu zostałam sama,
częściej Adama nie ma, niż jest. Troszeczkę mnie to już irytuje. Najlepsze jest
to, ze jutro muszę oddać ten wynajęty samochód, a Adam strasznie się do niego
przyzwyczaił.
Wkurzona zaczełam pisać kolejny
tekst. Jeśli nie mogę z nikim porozmawiać to napisze chociaż jakiś tekst.
Kika: Clinging to me
Like a last breath you would breathe
You were like home to me
I don't recognize this street
Please don't close your eyes
Don't know where to look without them
Outside the cars speed by
I've never heard them until now
I know you care
I know it is always been there
But there is trouble ahead I can feel it
You were just saving yourself when you hide it
Yeah I know you care, I see it in the way you stare
As if there was trouble ahead and you knew it
I'll be saving myself from the ruin
And I know you care
I used to run down the stairs
To the door and I thought you were there
To shape to the comfort of us
Two lovers locked out of love
Oh, but I know you care
I know it is always been there
But there is trouble ahead I can feel it
You were just saving yourself when you hide it
Yeah I know you care, I see it in the way you stare
As if there was trouble ahead and you knew it
I'll be saving myself from the ruin
I know it wasn't always wrong
But I've never known a winter so cold
No I don't warm my hands in your coat
But I still hope
'Cause this is how things ought to have been
And I know the worst of it
Wasn't all that it seemed
Why can't I dream?
Why can't I dream?
Cause I know you care
And I know you care
I know you care
I know you care
I know it's always been there
POV Adam
W dwie godziny miałem załatwione
swoje sprawy. Wsiadałem do auta pakujac jeszcze swoje szpargały do bagaznika i
w drogę. Czas zacząć weekend. Szef powiedział, że po długim czasie mam wolny
weekend. Stojac na światłach wystukałem smsa do Kiki.
Na dzis koniec pracy. Jestem w drodze
do domu. Zjemy na mieście i poszwędamy się?
Zapaliło się zielone swiatło.
Ruszyłem, a w miedzy czasie zauważyłem, ze dostałem smsa zwrotnego.
Od Kochanie.
Zgoda. Przebieram się i widzimy się
pod domem.
Po pietnastu minutach widziałem moją
dziewczynę pod klatką. Gdy wsiadła ruszyliśmy w drogę.
A: Plan jest taki. Jedziemy na
ciacho, potem do zoo, a na końcu kolacja w centrum.- spojrzałem na nią.
Kika: Zgoda, a co Ci się stało, że
zacząłeś tak dbać o mnie.
A: Stęskniłem się.
Godzina w kawiarnii, dwie i pół w zoo
no i mamy 18 godzinę. Czas coś przegryźć.
A: To co zamawiasz?- zapytałem w
restauracji.
Kika: To zależy..
A: Od czego?
Kika: Od okazji.- uśmiechneła się.
A: Zdradzę Ci coś.. Weź najdrozsze
danie dziś ja stawiam, a bardziej mój szef.
A: Bardziej nagrodę.- uśmiechnąłem
się.
Kika: Za co?
A: Im mniej wiesz tym lepiej śpisz,
mała.- puściłem jej oczko i zamówiłem homara.
Dziś mogłem zaszaleć więc oprócz
najdrozszego dania pozwoliłem sobie na najdroższego szampana.
Kika: Nie przesadzasz..- powiedziała
Kika.
A: Nie bądź taka przezorna. Raz się
żyje!- ponownie powiedziałem z cwaniackim uśmiechem.
Kika: Przerazasz mnie trochę.
A: Dlaczego?
Kika: Właśnie nie wiem.
- Nie pij tyle!- powiedziała po
chwili ciszy.
A: Dlaczego?
Kika: Będziesz miał problemy.
A: Na tym polega problem z piciem.
Gdy wydarzy się coś złego, pijesz, zeby zapomnieć. Kiedy zdarzy się coś
dobrego, pijesz, żeby to uczcić. A jeśli nie wydarzy się nic szczególnego, pijesz
po to, zeby coś się działo.
O 21 opuściliśmy najlepszy lokal w
Londynie. Dlaczego wiem, ze był najlepszy, może dlatego że był najdroższy. W
Londynie to jest życie, nie muszę się martwić o pieniądze, o to co będzie
dalej. Jestem szczęśliwy!
Kika: Mam prowadzić?- zapytała
dziewczyna przy samochodzie.
A: Nie koniecznie. Mogę to zrobić.-
szedłem do drzwi od kierowcy.
Kika: Wiesz co, będzie bezpieczniej
jeśli to ja będę prowadzić.- wyprzedziła mnie.
A: No dobra, jak chcesz.- przesiadłem
się na miejsce pasażera.
Nie zajeło nam długo aż ruszyliśmy w
stronę naszego mieszkania.
POV Karolina
Mijałam trzecia już dzis sygnalizacje
gdy usłyszałam syrenę policyjną. Próbowałam zjechać na pobocze tak, aby
pozwolić im przejechać gdy radiowóz zatrzymał się tuż przed nami.
A: Jedź!- warknął Adam.
Kika: Przecież policjant do Nas
idzie.- powiedziałam spokojnie.
Policjanci, którzy to zobaczyli
momentalnie pobiegli w naszą stronę. Otworzyli drzwi i siłą wysadzili nas z samochodu.
Przydusili do karesorii samochodu i zaczeli krzyczeć cos do siebie.
Kika: Panowie, co się dzieje?-
zapytałam spokojnie.
- Zamknij się!- warknął policjant.
Kika: Co się tu dzieje?!- również
krzyknełam.
A: Zamknij ryj!- krzyknął do mnie
Adam.
Gdy dwójka policjantów przytrzymywała
nas przy samochodzie trzeci zaczął Go przeszukiwać.
Kika: Wytłumaczy mi ktos co tu się
dzieje!- ponownie warknełam.
- To się dzieje.- powiedział
policjant wyjmujący z bagażnika siatkę jekis prochów.
Kika: Adam?- spojrzałąm na chłopaka.
- Adam! Powiedz cos, kurwa!-
warknełam.
- Porozmawiacie sobie na
komisariacie.- powiedział policjant trzymajacy Adama.
A: Bo to wszystko jest przez Ciebie..
Nigdy nie potrafiłaś nawet rozmawiać, zawsze tylko krzyczałaś i obrażałaś.
Zawsze wiecznie Ty masz problemy.- mówił z wyrzutami.
-Wystarczy tego! Zakujcie ich.-
powiedział policjant trzymajacy siatkę.
Po chwili byłam zakuta w jakieś
kajdanki i prowadzona do radiowozu jak jakiś mryminalista. Najlepsze jest to,
że nawet nie wiem kiedy pojawili się paparazzi. Ron mnie zabije!
***
Kika: Ała!!- krzyknełam gdy jeden z
policjantów szarpał mnie w stronę komisariatu.
- Uspokój się!- warknął.
Kika: Proszę mnie zostawic! Puścić!
Nie mam nic z tym wspólnego!- warczałąm.
- To się okaże..
Kika: Ządam kontaktu z adwokatem!-
krzyknełam ale nie dostałam odpowiedzi. Czuję się jakbym przez całe życie była
trupem.
Kika: Kurwa, ja też czasami
potrzebuje wsparcia i pomocy. Zdziwieni nieprawdaż?- krzyczałam tylko po to,
aby ktoś mi otworzył.
Najgorsze jest to, ze mój mózg
krzyczał: To było wiadome, ze się kiedys skończy!
Kika: Muszę się napić!- powiedziałam
do policjanta, którzy przechodził.
- Tam masz wodę.- wskazał.
Kika: Mówię o wódce!- pokręcił głową.
- Zostałam wykorzystana!- zaczełam
krzyczeć szarpiac za kraty.
- Każdy jest jakoś skaleczony.-
powiedział głos naprzeciwko mojej celi.
Kika: Spierdalaj!- warknełam.
Cierpiałam, ale wszyscy mieli mnie gdzieś. No, może nie wszyscy. Niall miał
rację. Adam nie jest dla mnie! Najgorsze jest to, ze nie wiem czy chce Go
jeszcze widzieć czy o Nim zapomnieć.
- Nie rozumiem Cię.- powiedział znowu
ten głos.
Kika: Nie jestem z tych, których
zrozumiesz za pierwszym razem.
- Oj suko, suko.- ponownie się
odezwał.
Nie miałam ochoty z nim konwersować.
Pokazałam mu środkowy palec. Może i będę teraz suką, ale mi się to podoba.
Po chwili naprzeciwko mnie pojawiła
się policjantka.
- Pani Goldberg, zapraszamy!-
otworzyła kratę.
Kika: Wychodzę?- zapytałam.
- Nic podobnego. Idzie pani na przesłuchanie.
Kika: To nie idę.- cofnełam się.
- Przed chwila chciałaś iść. Idziesz
dobrowolnie czy mamy Cie wyniesć z tej celi.-warkneła.
Kika: Mam istną hustawkę nastroju.-
powiedzialam cynicznie wychodząc z celi.
- A może czasem po prostu trzeba
odpuścić.- powiedziała podobnym tonem.

- Nazywam się James. Będę Cię przesłuchiwać.-
powiedział gdy usiadłam.
Kika: Nie powiem nic do momentu
spotkania z adwokatem.- warknełam.
J: Oj Pani Goldberg.. Nie ładnie, nie
współpracować. Współpraca daje mniejszy wyrok.
Kika: Jaki wyrok?- zdziwiłam się.
J: Za handel narkotykami.
Kika: Niczego takiego nie robiłam, to
nie było moje. Nie mam z tym nic wspólnego.- powiedziałąm zdenerwowana.
J: Opłacało się? Dlaczego się na to
zgodziłaś? Mogłaś być świetną artystką, a tu taka wtopa. Za mało płaci Simon?-
zaczął mówić sarkastycznie.
Kika: Proszę rozmowę z moim
adwokatem.
J: Aż tak słabe jest One Direction ze
musisz szukać roboty na boku?
Kika: Proszę o rozmowę z moim
adwokatem.- powiedziałam ponownie.
J: Jak chcesz!- przesunął telefon.
- Masz pieć minut.
Wystukałam numer do Karola, taty
Dawida, który jest adwokatem. Niestety nie udało mi się dodzwonić. Postanowiłam
w takim razie zadzwonić do Dawida. Ten natomiast odrzucił moje połączenie.
Skoro Karol i Dawid nie odbierają muszę powiadomić Rona. Gdy po szóstym sygnale
myślałam, że się dzodzwoniłam odezwała się poczta głosowa.
- Biedactwo, nikt nie chce odebrać.-
zaśmiał się policjant.
Kika: Zamknij się. Ile czasu
zaostało?
J: Masz dwie minuty.
Kika: A która godzina?
J: Przestań zadawać głupie pytania
tylko czas Cię goni.- warknął.
Kika: Godzina!
Spojrzał na zegarek.
J: 23:46.
- Hallo!- powiedział Niall.
Kika: Niall, nie mów teraz nic tylko
słuchaj. Tu Karolina. Mam problemy poważne problemy. Musisz mi pomóc. Ubierz
się i jedź do Dawida. Poproś jego tate aby przyjechał na komisariat. Błagam!
N: Ale co… ale coo..- nie dokończył,
bo policjant wyszarpał mi telefon.
J: Czas minął!- powiedział zadowolony
z siebie.
W odpowiedzi tylko prychnełam.
J: Wkurzyło Cię to?- powiedział po
chwili.
Kika: Bardziej zabolało.
J: Będziesz mówić czy czekamy do
rana.
Kika: Dlaczego do rana?- zapytałam.
J: Bo dopiero wtedy będziesz mogła
porozmawiać z adowkatem.
Kika: Wytrzymam.- powiedziałam pewna
siebie.
J: Co za zmiana. Przed chwilą
chciałaś zdemolować cały komisariat.
Kika: Niesamowite co może zrobić
Twojemu sercu brzmienie głosu, za którym się tęskniło.- powiedziałam i wstałam
z miejsca.
Policjantka, która mnie
przyprowadziła do tego pokoju teraz mnie odprowadziłą z powrotem. Dzisiejsza
noc spedzam na betonowym łóżku.
POV Niall
Obudził mnie telefon od Karoliny. Jej
głos brzmiał dziwnie, jakby była przerażona i te jej słowa. Próbowałem
przemysleć wszystko na spokojnie i poukładać jej wypowiedź, ale nie potrafiłem. Najgorsze jest to, ze nie mogłem nic jej się zapytać. Wciagnałem na swoje nogi
spodnie i ruszyłem do przedpokoju. Na kanapie siedział jeszcze Deo z Williem.
D: A Ty dokąd? Nie byłeś zmęczony?-
wychylił się Deo.
D: Zaraz, zaraz. Czy to nie ta
Karolina, z którą nie chciałeś utrzymywać już kontaktu?- był zdziwiony.
N: Jeśli ktos był dla Ciebie ważny,
nie zapomnisz Go. I nieważne ile bólu Ci sprawił, serce i tak Go nie odda..-
powiedziałem prostujac się.
W: Pomóc Ci jakoś?
N: Na razie nie.. Sam nic nie wiem.-
ubierałem bluze.
W: To gdzie teraz idziesz?- zapytał
Willie.
N: Z tego co zrozumiałem to do
Dawida.
D: Ale wiesz po co?
N: Karolina jest na policji. Tyle
wiem.
D: To na komisariat jedź a nie do
Dawida.
N: Jego tata jest adwokatem.
W: Dobra, nie zatrzymujemy Cie. Pisz
do Nas jak będziesz cos wiedzieć.
N: Zgoda.- powiedziałem i wybiegłem.
POV Dawid
Obudził mnie dzwonek do drzwi.
D: Co jest kurwa?!- powiedziałem sam
do siebie, gdy osobnik przed drzwiami cały czas dzwonił.
K: Co jest, Dawid?- zapytał mój tato,
który również wstał otworzyc drzwi.
D: Pojebało Cie, jest 1!-
powiedziałem.
N: Jest Twój tato?- zapytał nie
rozglądajac się.
K: Jestem młody człowieku.-
powiedział mój tata przybliżajac się do Nas.
N: Niall Horan, One Direction.-
przywitał się blondyn.
D: Nie udawaj dobrze wychowanego
tylko mów co tu robisz.- powiedziałem podirytowany.
N: Tak, przepraszam, ze Was
obudziłem, ale dzwoniła Karolina. Ma problemy.- móił jak nakręcony.
K: Jakie problemy?- zapytał mój tata.
N: Tego nie wiem, ale dzwoniła do mnie
i mówiła, ze jest na komisariacie i mam po Pana przyjechać.
D: Dlaczego nie dzwonila do Nas?-
zapytałęm.
N: Nie wiem.
K: Do mnie ktoś dzwonił.- powiedział
mój tata.
N: Pan pokaze.- Niall zabrał mu
telefon.
- To ten numer.- odrzekł po chwili.
D: Dobra, do mnie też.- przeczesałem
swoje włosy sprawdzajac telefon.
N: To co robimy! Trzeba jechać i ją
wyciągnąć.- mówił poddenerwowany blondyn.
K: Poczekajcie tu chwile.- przerwał
mój tata wychodząc z przedpokoju.
D: Znajac jego to zadzwonić pod ten
numer.
N: To niech się pośpieszy. Karola
pewnie się martwi.
D: Wyluzuj!- próbowałem Go uspokoić.
Mój tata pojawił się po jakiś
dziesieciu minutach.
N: I co?- zapytał Niall gdy Go tylko
zobaczył.
K: Dziś już nic nie załatwie. Zajmę
się tym z samego rana.
N: Ale przecież tam jest Karolina.-
Niall był zdruzgotany.
K: Wiem. Nocuje w areszcie.
N: Nie możemy jej zabrać?
K: Niestety nie.
N: Chore!
K: Chłopcy idzcie się położyć, a
jutro spróbujemy ja wyciagnac.
N: Ale…
D: Niall, mój tata ma rację. Chodź
położysz się u mnie, a jutro do niej pojedziemy.- złapałem Go za ramię i
wprowadziłem na góre do swojego pokoju. Mam nadzieję, ze uda mi się zasnąć.
Lokalizacja:
10 maj 2015, Londyn, UK.
POV Niall
Siedziałem przy wyspie kuchennej w
domu Dawida. Jego tata od samego rana próbuje zorganizować widzenie z Karoliną.
Zajadamy się kanapką wgapiając wzrok w telewizor gdy Dawid przemawia:
D: Ciekawe w co tym razem się
wpakowała.
D: Nie lubisz Go?
N: Nie lubię wszystkiego z nim
zwiazane, jeszcze będą przez niego problemy.
K: Już są!- powiedział tata Dawida,
który wszedł do kuchni.
D: Jak duze?- zapytał jego syn.
K: Sami ocencie.- podgłośnił
telewizor.
Dziennikarka z wiadomości zaczeła
mówić.
- Znajdujemy się na miejscu, w którym
wczorajszego wieczora policja zatrzymała Australijskiego handlarza narkotyków.
Mężczyzna jak na razie nie przyznał się do zarzucanych mu zarzutów. Ponadto
meżczyzna został zatrzymany w towarzystwie wokalistki Dream, Karoliny G., która
w trakcie obławy policji prowadziła podejrzany samochód. Manager grupy jak i
członkowie na chwilę obecną nie wydali żadnego oświadczenia, a
wokalistkaprzebywa w areszcie, w którym będzie najdłzej do wtroku. Z Londynu dla
Państwa mówiła Rita Quek.
D: O kurwa!- wydobył z siebie Dawid.
N: Przecież to nie ona.-
powiedziałem.
D: Przecież było ją widać.
N: Tak, ale nie brała w tym udziału.
D: Skąd wiesz?
N: Znam ją.
D: Uwież, ze ja też. I powiem Ci, ze
jest do tego zdolna.
N: Może kiedyś była, ale teraz nie.
Zmieniła się!
K: Panowie spokój!- przerwał nam
ojciec Dawida.
NiD: Przepraszam!- powiedzieliśmy
razem.
N: Możesz ją wyciagnać szybciej?-
zapytałęm Karola.
K: To będzie trudne. Prokuratura
zacznie przesłuchania dopiero jutro.
D: Czy Karola do tego czasu będzie
musiałą zostać w areszcie?
K: To zależy.
N: Od czego?
K: Jak duża będzie kwota kaucji.
N: Jak co to zapłace.
K: Poczekaj z tym chwile. Jadę teraz
razem z Ronem do Karoliny. Dowiem się wszystkiego i dam znać.
N: Jadę z Tobą.- powiedziałem
schodzac z krzesła.
D: Ja też.- powiedział Dawid.
K: Najlepiej będzie jak oboje
zostaniecie w domu.
N: Dlaczego?
K: Lepiej zebyście nie byli w to
powiazani.
Dalsza konwersacja z Karolem była
zbędna. Kazał nam czekać w domu i wszysedł. Tyle w temacie. Powoli zaczynam się
martwić o brunetkę.
POV Karolina
Policjant, który pełnił dziś służbę w
areszcie powiedział, że mam gości. Zakuł mnie w kajdanki i zaprowadził do
pokoju odwiedzin. Czułam się jak kryminalista pozbawiony wszelkich praw. W
pokoju czekali na mnie Ron i Karol. Oboje mieli kwaśne miny.
Kika: Przepraszam!- powiedziałam gdy
byłam już obok nich.
Kika: To, ze przepraszam nie znaczy,
ze masz racje. Tylko świadczy o tym, że cenie Ciebie bardziej niż swoją dume.
R: Nie piedol głupot, tylko powiedz
jak było.
Kika: Nienawidzisz mnie, prawda?-
miałam łzy w oczach.
K: Karolina, jesteśmy tu żeby Ci
pomóc wiec musisz powiedzieć Nam jak było.- złapał mnie za dłoń Karol.
Kika: Nie wiedziałąm, ze Adam
handluje narkotykami. Mówił, że jest tłumaczem.
R: A Ty mu uwierzyłaś.- prychnął Ron.
Kika: Tak, bo kochałam, kocham, a
zreszta sama nie wiem.
K: Dobrze, a jak wyglądało wczorajsze
aresztowanie.
Kika: Wracaliśmy z kolacji. Adam tego
wieczoru duzo wydawał. Kupował najdroższe jedzenie, pił alkohol. Prowadziłam,
bo za dużo wypił.
K: A jak wygladało samo aresztowanie?
Kika: Na skrzyzowaniu usłyszałam
radiowóz, zjechałam na pobocze. Okazało się, ze to do nas. Adam kazał mi
ruszyć, ale nie zrobiłam tego. Chyba byłam sparaliżowana. Potem policjanci nas
przeszukali, zakuli w kajdanki, a ten trzeci..
K: Było ih trzech?
Kika: Tak. Wyjął z bgażnika siatke z
prochami.
K: Dotykałaś je?
Kika: Nie.
K: Jestes pewna.
Kika: Tak. Dlaczego pytasz?
Kika: Nie wiedziałąm kim tak naprawde
jest. Pomożesz mi?
K: Tak, ale to potrwa.
Kika: Muszę tu zostać?
K: Spróbuje Cie wyciagnać. Jeszcze
dzis przekaże Twoje zeznania policji, może wypuszczą cię, ale dostaniesz
nadzór.
R: Chyba, ze..- wtrącił Ron.
Kika: Co?
R: Karol dowiedz się ile wynosi
kaucja. Spróbuję zorganizować pieniądze.- powiedział mój manager.
Kika: Dziękuję!
R: Podziekujesz jak uda nam się
wszystko załatwić.
Po rozmowie z Ronem i Karolem
wróciłam do celi. Nie wytrzymałam. Obiecałąm sobie, ze nie będę płakać, a tu…
Dusiłąm w sobie emocje tak bardzo i tak długo, ze teraz wystarczy tylko moment,
aby je wszystkie wypuścić. Dlaczego nasze życie jest tak zbudowane. Dlaczego
jednego dnia jest idealnie, a drugiego masz ochotę spierdolić jak najdalej.
POV Dawid
Razem z Niallem i resztą chłopaków z
zespołu czekaliśmy na powrót mojego taty. Gdy nagle pojawił się w framudze
drzwi salonu każdy zasypał Go maśą pytań.
K: Poczekajcie. Nie wszyscy na raz.
N: Widział się Pan z nią?- zapytał
Niall.
K: Tak.
K: Jak się czuje?- zapytał Kamil.
D: Co z tym Adamem?- zapytał Damian.
K: Został przetransportowany do
innego więzienia.
M: Kiedy wyjdzie?
K: Ron organizuje pieniadze i po
południu wyjdzie.
D: Pojadę po nią.- powiedziałem.
K: Nie! Żaden z Was nie pojedzie.
Lepiej, żeby nikt Was nie łąćzył z ta sprawą.
N: Łatwo Panu powiedzieć, bo to nie
Pana przyjaciółka.- powiedział Ni.
K: Wiem co czujecie, ale pokazujac
się pod aresztem nie zwrócicie uwagi na siebie tylko na nią. Karolina jest
załamana, media na nia czychają i teraz brakuje nam tylko jej depresji. Dlatego
jeśli ją kochacie zostaniecie w domu i będziecie zyc tak jakby się nic nie
stało.- powiedział tato i wyszedł.
Siedzieliśmy po jego wyjściu w
zupełnej ciszy.
M: Karol ma racje.- powiedział
Maciek.
D: Tak, jeśli nie chcemy narobić
sensacji lepiej zostac w domu.- dodał Damian.
Nie wiem czy to możliwe, ale około 13
pożegnaliśmy się i obiecaliśmy sobie, ze wracamy do swoich domów i żyjemy
dalej.
***
Dokładnie o 16:01 pod moją celą
pojawił się policjant James.
J: Chyba masz dobrego adwokata bądź
Simon sądzi, ze zarobi na Twoim paskudnym charakterze.- powiedział uradowany.
Kika: Wiesz co?- spojrzałam na niego.
- Mam w sobie tyle kultury, ze nie
będę nawet patrzyc na tak parszywe mordy jak Twoja.- powiedziałam i ruszyłam
dalej.
R: Jak się trzymasz?- zapytał gdy
stałam naprzeciwko niego.
Kika: Znowu muszę udawać, ze wszystko
jest okej.
R: No cóż, każdy ma jakaś przeszłosć.
Nieważne czy dobrą czy złą, ona czyni nas tym kim jesteśmy.- powiedział podajac
mi kurtkę.
- Gotowa.- spojrzał na mnie.
Kika: Tak, ale muszę odebrać jeszcze
swoje rzeczy.
R: To chodźmy.- razem udalismy się do
okienka gdzie policja wydawała rzeczy, które zabrali nam w trakcie zatrzymania.
R: Teraz zadam Ci po prostu jedno
pytanie.- powiedział Ron, który przyglądał mi się już dłuzszą chwilę.
- Po chuj Ci to było?
Kika: Chciałam żyć zwyczajnie.. nawet
jeśli miałoby to oznaczać, że jestem przeciętna. Wcale nie chciałam dokonywać
wielkich czynów, a z biegiem czasu odkryłam, że najważniejsze są te najbardziej
banalne, powtarzane codziennie, bez zastanowienia i zazwyczaj bez refleksji.
R: Zdecydowanie stwierdzam, ze jesteś
trudna.- podsumował mnie.
Kika: Albo Ty się przyzwyczaiłeś do
łatwych dziewczyn.- odpowiedziałam.
Wiecej nie odpowiedział. Po zabraniu
swoich rzeczy ruszylismy do wyjścia. Gdy Ron nacisnął klamkę powiedział.
R: Jest ich mnóstwo, ale pamiętaj, że
są tu z zazdrości, a ona niszczy wszelkie uczucia a w szczególności miłość.
Kika: Tak, wiem, ludzie zostali
stworzeni do tego, by być kochani, a rzeczy do tego, aby być używane. Powodem,
przez który na świecie panuje chaos, jest to, że rzeczy są kochane, a ludzie
używani.
R: Dokładnie. A wiec teraz
przejdziemy obok nich bez żadnego Twojego komentarza. Zgoda?
Kika: Masz może zapalić?- zapytalam
zmieniajac temat.
R: Teraz?
Kika: Muszę się odstresować.- po
chwili podał mi jednego papierosa. Usiadłam na krzesełku, a dym wypełnił moje
płuca. Ron natomiast stał nade mną i się przyglądał.
Kika: Jak dym z papierosa unoszę się
ponad ten jebany mętlik.- powiedziałam patrzac na niego.
R: Mówiłem Ci już, ze jestes osobą
trudna do zrozumienia?- zapytał.
Kika: Osobiscie twierdzę, ze życie ze
mna jest jak oddychanie pod wodą.- wstałam i poklepałam go po ramieniu.
Kika: lepiej chodźmy.- załapałam za
kratkę i ruszyłam przed siebie.
Co chwile jakiś durny dziennikarz
podsuwał mi pod nos mikrofon z prośbą o komentarz. A ja wgapiona w samochód
przed siebie kroczyłam jak głuchoniema. To było trudne, ale wytrzymałam. Dałam
radę. Przy samochodzie Ron rozsunał mi drzwi i wtrącił swó głupi komentarz:
R: Ty jeszcze młoda jesteś i nie
bierz za poważnie tego bo chłopaki to skurwysyny pamiętaj.- rada czy cyniczny
komentarz? Oto jest pytanie.
Najgorsze jest to, ze ponownie mam to
cholerne uczucie, kiedy wydaje mi się, ze mam coś w dupie, a tak naprawdę boli
mnie zajebiście mocno. Przez całą drogę byłam skupiona na swoim telefonie.
Odpisywałam na smsy, choc tak naprawdę chciałam zapaść się pod ziemię.
Od Elka
Karola, co się dzieje? Wszędzie o Tobie mówia! Martwie
się!
Brzmiał jeden z smsów od Eleonor.
Lubie ta dziewczynę wiec postanowiałam jej odpisać.
Do Elka
W pewnym momencie możesz spotkać kogoś, kto będzie dla
Ciebie doskonały, w najmniejszych molekułach zaprojektowany by być Twoim
największym skarbem i źródłem radości. Ta osoba może albo całkowicie Cię
uszczęśliwić, albo totalnie zmiażdżyć.
Następny sms był od Scotta.
Od Scott
Kto to kurwa Adam? W co Ty się wpakowałaś! Martwie się!
Scott jest fajny, ale ma też swoje wady. Nie byłam pewna czy jesteśmy tak blisko, aby dać mu jakiś znak. Zarezykowałam.
Scott jest fajny, ale ma też swoje wady. Nie byłam pewna czy jesteśmy tak blisko, aby dać mu jakiś znak. Zarezykowałam.
Do Scott
Mam nadzieję, ze przynajmniej dobrze
się bawił składajac mi te wszystkie obietnice!
Samochód zatrzymał się tuż przed moim
domem gdzie również było mnóstwo dziennikarzy, a ja tak naprawdę nie widzę
sensu, snaprawdę. Nie umiem stać w miejscu i już nigdy nie będzie jak dawniej.
R: Idziesz?- zapytał Ron.
R: Idziesz?- zapytał Ron.
Kika: Tak.
Czy tak będzie teraz wyglądało każde
moje wyjście. Paparazzi koczujacy przed moimi drzwiami i zadajacy głupie
pytania. Mam doła!
Kika: Nikt nie ma prawa mnie osądzać.
Każdy zna ogrom swego cierpienia i tylko on sam może ocenić, czy jego życie ma
sens czy nie.- powiedziałam do Rona gdy weszłam do mieszkania.
R: Trzeba było o tym szybciej
pomyśleć.
Kika: Co masz na myśli?
R: Powiedzmy sobie szczerze,
zasłużyłaś na to. Trzeba było mnie słuchać.
Kika: Co mi wiadomo to nie miałeś nic
przeciwko Adamowi.
R: Oj weź się ogarnij. Jesteś chyba
dosć dorosła, żeby wiedzieć kto jest odpowiedzialny i normalny.
Kika: Chcesz mi coś jeszcze
powiedzieć.
R: Oprócz tego, ze mnie wkurwiasz i
przez ciebie cały zespół ma problemy to tak. Jesteś idiotką!
Kika: A Ty kretynem!- warkneła,
R: A Ty suką! Zadowolona?
Jestes suką! Jesteś zwykłą suką! - może nigdy nie byłam święta. Sprawiałam problemy. Jednak
nie ukrywam, że słowa te wypowiedziane przez Rona zabolały…
Kika: Wyjdź!- warknełam boegnac do
drzwi. Otworzyłam je na ościerz i powtórzyłam.
Kika: Wyjdź!
R: Brawo!- zaczął klaskać idąc w moim
kierunku.
- Odpychasz ludzi od siebie, żeby
mniej bolało kiedy odchodzą.
Kika: Nie znasz mnie!
R: I chyba nawet dobrze.-
zatrzasnełam mu drzwi przed nosem.
Osunęłam się po ścianie i rozpłakałam
się. Tak, rozpłakałam. Zupełnie nie wiedziałam dlaczego, bo przecież nic się
nie stało. Bezsilność zaczęła mnie powoli pożerać. Nie umiałam nawet nazwać
tego, co aktualnie czułam. Po chwili przyszedł do mnie Bogdan. Przytuliłam się
do niego i powiedziałam:
Kika: Nie mam z kim porozmawiać,
Bogdan. Z nikim..- siedziałam tam jeszcze chwilę gdy usłyszałam ciche pukanie
do drzwi. Wiedziałam, ze to Ron, więc nie fatygowałam się wstać.
Kika: Odejdź. Wyjdź. Nie wracaj. Zniknij. Wypierdalaj, kurwa.- wrzeszczałam
płacząc, bo jak nie masz humoru to nawet powietrze Cie wkurwia.
- Proszę otwórz!- usłyszałam zza
drzwi głos Nialla.
Wstałam, otarłam łzy i otworzyłam
drzwi.
N: Co się dzieje?- pyta cicho.
Kika: Czemu przyjechałeś?- pytam,
ignorujac jego pytanie. Łzy jakimś cudem przestały płynąć, ale targa mną suchy
szloch.
N: Moim obowiązkiem jest zspokojenie
Twoich potrzeb. Powiedziałaś, ze nie masz z kim porozmawiać, więc jestem.
Kika: Dlaczego to robisz?- zały czas
stalismy w progu mieszkania.
N: Ktoś powiedział mi, ze przyjaźni
potęga w tym, ze kiedy masz problem ktos z boku powie mamy my Go!
Kika: Wypierdalaj!- warknełam
próbujac zatrzasnąć mu drzwi przed nosem.
N: Spokojnie, Karola.- zatrzymał je
nogą.
- Nie musimy rozmawiać. Tylko z Tobą
posiedzę.
Kika: Przytul mnie i trzymaj aż policzę
do trzech: raz, dwa, dwa, dwa..- liczyłam wtulona w jego tors. Horan lekko mną
kołysał.
N: Csi…- uspokajał.
Kika: Wiesz, ze wszedłeś do domu
gdzie życie tnie marzenia z precyzją jak chirurg, jeden krok do przodu, dwa
kroki do tyłu.- mówiłam wtulona w niego. Nawet nie pamietam jak długo tak
siedzieliśmy. Z całego amoku wyprowadził mnie dopiwro głos blondyna.
N: Jest prawie wpół do pierwszej w
nocy. Idźmy do cholery już spać. Rozmyślaniem nad życiem niczego nie zmienimy.
Odłóżmy telefony, wyłączmy komputery. Jutro wstańmy rano zadowoleni i zacznijmy
zmieniać swój świat.
Kika: Ja już Niall nie szukam
szczęścia, tam gdzie Go nie ma. Choć gdy ktoś mnie teraz zapyta jak jest, to
zmienie temat.- wstałam i ruszyłam do sypialni. Nawet nie wiem czy dzis zasnę.
Lokalizacja:
11 maj 2015, Londyn, UK.
Tak szaro za oknem..Mam ochotę
zasłonić rolety, położyć się na łóżku, włączyć swoja ulubioną piosenkę i zaczać
płakać i wyobrażać sobie, że leże teraz na tym łóżku z Adamem i że on mnnie
przytula.- po moim policzku spłyneła kolejna łza. Nie opusciłam dziś jeszcze
swojej sypialni. Siedzę na fotelu przywieszonym do sufitu i wpatruje się w
okno. W Londynie pada, po długim czasie pojawił się deszcz tak jak w moim
sercu.
Budząc się dziś rano, powtarzałam
sobie: “To tylko jeden dzień, jeden dwudziestoczterogodzinny odcinek czasu,
który muszę przetrwać”. Słyszałam, ze po mieszkaniu ktos chodzi. Zapewne Niall
został na noc. Bogdan też nie szczekał wiec pewnie był już na spacerze. Nawet
nie zauważyłam jak na łóżku usiadł Niall.
N: O czym myslisz?- spytał.
Kika: O tym, jak to będzie.-
powiedziałam nawet na niego nie patrząc.
N: Dobrze będzie.- powiedział zapewne
z uśmiechem na twarzy.

N: Jeszcze trafisz na miłość swojego
życia.- powiedział wstajac z łóżka.
Kika: W sumie to chuj z taką
miłością. Idę spać.- burknełam również wstajac i omijając Go jak tylko się
dało.
N: W takim razie. Nie będę przeszkadzać,
ale pamiętaj, jesteś piękna i nie mówię tego dlatego, że chcę Cię przerżnąć, bo
kiedy byłoby po wszystkim, nie chciałbym, żebyś czuła się zerżnięta. Chciałbym
się z Tobą kochać i byłbym pewnie niezdarny i niezręczny, ale kiedy byłoby po
wszystkim, chciałbym, żebyś czuła się kochana.
Kika: Wiesz co Niall?- spojrzałam na
niego.
- Chciałbym usłyszeć dziś od Ciebie
tylko prawdę, że nie zależy Ci czy dobiegnę czy upadnę.
N: Ale…
Kika: Chce spać.- przykryłam się
kołdrą. Usłyszałam tylko jak zamyka drzwi. Czyli zostałam sama. Znowu zostałam
sama i po raz kolejny przechodzę moment kompletnej nienawisci do swojej własnej
osoby. Nie cierpie siebie. Nie cierpię!
POV Niall
Karolina jest załamana. Nie chce
rozmawiać, jeść, pić. Wszystkich od siebie odpycha. Chce jej pomóc, ale nie mam
pomysłu. Nie wiem jak do niej dotrzeć. Byłam załamany. Kompletnie załamany.
Oglądałem durny program w telewiji gdy wpadłem, ze tylko jedna osoba ją
zrozumie. Wiem, ze to nie fair, ale muszę spróbować. Wystukałem numer i czekałęm
az odbierze.
- Hallo!- usłyszałem jej gło.
N: Tu Niall, możesz rozmawiać?-
zapytałem.
N: Potrzebuje Twojej pomocy, El.
E: Mojej? Dlaczego?
N: Z Karolą jest źle. Nie je, nie
pije i nie chce rozmawiać. Zamkneła się w sobie.
E: Pisałam z nia wczoraj. Mówiła, ze
jest dobrze.
N: W takim razie Cię okłamała.
E: To jak mam Ci pomóc?
N: Możesz przyjechać i z nia
porozmawiać. Ciebie posłucha.
E: Niby dlaczego?
N: El nie rób ze mnie głupka. Masz za
sobą trudny okres, przeżyłaś coś podobnego. Wiesz jak podnieść na duchu.
E: Co na to Louis?- zapytała.
N: Teraz mnie to gówno interesuje.
Karola jest najwazniejsza.
E: Zgoda. Będę za godzinę.
Rozlączyła się, a mnie z serca spadł
ogromny kamień. Cieszę się, że El postara się z nia porozmawiać. Oczekiwania za
El wykorzystałem na zabawie z Bodziem. Dokładnie po czterdziestu minutach
zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyc, a w drzwiach stała El.
E: Hej, jak tam?- powiedziała
sciagajac kurtkę.
N: Nie wygląda na szczęśliwa.-
powiedziałem biorąc od niej płaszcz.
E: Ano nie. I prawdopodobnie nie
jest…- odparła,
N: Pogadasz z nią?
E: Po to tu jestem.
N: Dzieki.
E: Nie dziekuj tylko zabierz psa na
długi spacer.
N: Dlaczego?
E: Nie chce, aby czuła się
niezręcznie.
N: No dobra. Jak ma to pomóc.- ubrałem
buty, wziąłem smycz i wraz z Bogdanem ewakuowaliśmy się z domu.
POV El
Gdy Niall wyszedł zaczełam szukać po
domu Karoliny. Siedziała w sypialni na łóżku, skulona jak slimak.
- Co Ci się kurwa stało?- mówiłam
dalej.
Kika: Zranił mnie jeden człowiek.-
powiedziałą patrząc mi w oczy.
Usiadłam obok niej i kontynuowałam.
E: Odkochiwanie się jest ciężkie. Zerwanie poprzez zdradę jest jeszcze
gorsze.Złamane obietnice i złamane serca. Wiem, wiem przez co przechodzisz.
Kika: Najgorsze jest to że nie wiesz,
czy chcesz Go widzieć, czy o nim zapomnieć. “a pieprzona, perfidna sprzeczność
uczuć. Chcesz, tęsknisz, myślisz i równocześnie nie chcesz, boisz się, i
żałujesz.
E: A wiesz co jest najgorsze. JesteŚ
jak alkoholik na odwyku. Tworzysz mur przed Nim, ale wystarczy jedno spojrzenie
a znów się uzależniasz.
Kika: Dlatego proszę Boga, nigdy
więcej, niech nie pozwoli na to, by ktoś trafił w moje serce.
E: Przesadzasz.- poruszyłam głową na
boki.
Kika: Uwierz, można cierpieć, wyć z
bólu, uderzać pęścią w scianę, krzyczeć lub pragnać odebrać sobie zycie. Można
pytać Boga, dlaczego. Można upijać się do nieprzytomności, uciekać z tego
miejsca, odcinać się od ludzi. Można cierpieć, wiem o tym. Zastanawiam się
tylko czy istnieje jakaś granica. Może każdy człowiek ma swój limit bólu i
pewnego dnia przyjdzie taki moment, ze nie wydarzy się już nic złego. Może
trzeba wypłakać się aż do wyczeprania, upić do nieziemskiej nieprzytomności,
przeżyć próbę samobójczą i dopiero wtedy będzie wspaniale. Wtedy dopiero będzie
można zacząć żyć.

Kika: To smutne, cholernie smutne.
Myslimy, ze nareszcie znaleźlismy odobę, przy której nie musimy udawać. Ze
komuś na nas zależy. Ze jesteśmy dla kogoś ważni. Ze w czyiś oczach w końcu
coś znaczymy. To smieszne. Smieszne jak
szybko zaczynamy w to wierzyc. Jak szybko zaczynamy ufać. I jak potem cierpimy,
bo okazało się, że to jednak znowu była pomyłka. Ze pojawił się ktoś nowy i
znowu zeszlismy na dalszy plan. Znowu jesteśmy jedynie cieniami. Tą drugą
opcją. Zabawne jest też to, że za każdym razem kończymy sami, ze za każdym
razem cali zapłakani wracamy do swoich pokoi i po raz kolejny zamykamy się na
świat, zamykamy się w sobie i cichutko umieramy, powolutku rozpadajac się na
coraz mniejsze kawałki.- gdy skończyła mówić usłyszałam jak do domu wszedł
Horan.
E: Nie przesadzasz. Masz przyjaciół,
którzy się o Ciebie martwia.
Nastała cisza, którą po chwili
przerwała dziewczyna.
Kika: Znasz to uczucie?
E: Jakie?- zapytałam ciekawa co chce
mi powiedzieć.
Kika: Kiedy patrzysz na kogoś i
wiesz, że on nie czuje tego co Ty?
E: O kim mówisz?
Kika: Nie ważne. Zapomnij!-
powiedziała gdy do pokoju wszedł blondyn.
N: Zrobiłem herbatę, napijecie się?-
zaproponował.
E: Z miłą chęcia.- odpowiedziałam.
Kika: A ja dziękuję.- burkneła.
N: Chcesz coś zjeść?- zapytał się brunetki.
Kika: Chce swiętego spokoju!-
warkneła.
Zrobiło mi się żal Horana, opiekuję
się Karoliną, a ona tego nie docenia. Niall wyszedł przyrządzic herbatę, a ja
powiedziałam jej:
E: Doceń, ze Go masz.. Inni by Cię
zostawili.
POV Niall
Rozmawiałem z Eleonor prawie dwie
godziny o głupotach. Nie wchodziliśmy na temat Louisa i Karoliny. Fajnie się z
nią rozmawiało, szkoda, ze musiała już pójść. Zaczeło mi się nudzić. W
telewizji nic nie było, wiec postanowiłem ponownie spróbować nawiazać kontakt z
dziewczyną. Zapukałem do jej drzwi. Nie dostałem pozwolenia, wiec postanowiłem
zarezykować.
N: Tak się zastanawiam czy może byśmy
nie kupili mebli na taras?- mówiłem do dziewczyny siedzącej w oknie.
Kika: Rób co chcesz tylko daj mi w
końcu święty spokój!- warkneła nie patrząc na mnie.
Kika: Spierdalaj!- krzykneła.
N: Możesz mówić, ze mam spierdalać, wynosić
się i przestać istnieć. Możesz! Ale pamiętaj, każdy mężczyzna i każda kobieta
ma słabość do jednej osoby na całym świecie. Gdyby ona zadzwoniła i powiedziała
“Przyjedź do mnie, chcę być z Tobą” zerwałbym się z końca świata, aby to
zrobić. Aby z nią być. A Ty zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko!
Kika: Nie rozumiesz, że nie chce już
nikogo stracić. To boli, z każdym dniem coraz bardziej!
N: Przecież ja się nigdzie nie
wybieram. Zostaje tu, z Tobą.- powiedziałem klękając do niej.
Kika: Jak można mówić komuś, że się
nigdy tej osoby nie zostawi, a potem się ją zostawia ot tak, bo wszystko inne
jest ważniejsze.
N: Nigdy Cię nie opuszczę.- chwyciłem
za jej dłoń.
Kika: Powtórz to jeszcze raz.
N: Nidy Cię nie opuszczę.
Kika: Nieważne co się stanie, nieważne
co zrobię?- zapytała.
N: Nigdy z Ciebie nie
zreyzgnuje.-zapewniłem.
- Nigdy. To co do Ciebie czuje…-
zabrakło mi słów.
- To najważniejsza rzecz jaką w zyciu
czułem.
Kika: Wprawdzie już się przyzwyczaiłam
do tego, ze ludzie mnie wystawiają, ale nie zniosę tego kolejny raz.

Kika: Jak zapomnieć o tym co się
wydarzyło jak od 13 lat moim marzeniem było umrzeć, inne 13-latki marzyły o
dobrych ocenach i przyjaciołach, ja chciałam umrzeć.
N: Spróbuj zaufać Nam. Swoim
przyjaciołom. Może, pomyśl, nie ma czegoś takiego jak dobrzy i źli przyjaciele.
Może są po prostu tylko przyjaciele, ludzie, którzy będą przy tobie, kiedy ci
coś dolega, i pomogą ci, byś nie czuła się zbyt samotna. Może to ludzie, dla
których warto przeżywać strach, mieć nadzieję… i żyć. Być może są to ludzie, za
których warto umrzeć, kiedy trzeba. Nie ma dobrych przyjaciół. Nie ma złych
przyjaciół. Są jedynie ludzie, których pragniesz i z którymi chciałabyś być -
ludzie, którzy mają swoje miejsca w twoim sercu.
Kika: Nie mogę tak.
N: Dlaczego?- zapytałem.
Kika: Przecież ja nawet nie wiem
kiedy moje życie się tak posypało i nie pamietam jak było wcześniej, co robiłam
jak nie płakałam, o czym myślałam, jak nie byłam załamana i nie myślałam o
śmierci, w ogóle kim ja byłam zanim psychicznie umarła.
N: Myśle, ze najgorszą częścia tego
wszystkiego nie było to, ze straciłaś jego. Tylko to, ze zgubiłaś siebie. –
powiedziałem szczerze.
Kika: Zawsze miałam ten problem. Gdy
leże w nocy po cichu pod kołdrą, zakrywałam buzie dłonią bo nie chce, zeby ktoś
usłyszał mój płacz. I gdy sobie pomyślę o tym wszystkim, o tym jak w
beznadziejnej sytuacji jestem to płacze jeszcze bardziej. A łezki lecą jedna po
drugiej, i potem mocno płacze, że mam całą poduszke mkrą, a gdy wreszcie się
uspokoję, to leże i myślę ponieważ przez to wszystko nie można nawet spać i
wtedy znów chce się płakać i placze tak długo az jestem tak zmęczona że
zasypiam. Rano wstaje jak gdyby nic, uśmiecham się, udaje, ze nic się nie dziee
i wszystko jest okej.- ziewneła. A ja postanowiłęm wyjść i pozwolić jej zasną.
Przy drzwiach zatrzymał mnie jej głos.
Kika: Niall?
N: Hmm…

N: Jest dobrze. Nie myśl teraz o tym.
Kika: Nie jestem całkiem pewna jak
powiedzieć co czuję..
N: Nie zawracaj sobie tym głowy.
Będzie czas na tą rozmowę.
Kika: Przepraszam, że ciągle zimne
mam dłonie, I że nawet kocham wypowiadam twardo, Za dużo chyba w swoim życiu
słów połknąłam,
Przepraszam, ale chyba coś mi w
środku zmarło.
N: Nie przepraszaj. Spij!
Kika: Chciałabym Cię tak przytulić i
przeprosić za wszystko.- powiedziała dosć cicho.
N: Chcesz, zebym został z Tobą aż
zaśniesz?
Kika: Yhmm..- wydobyła z siebie. A ja
podeszłem do łóżka i położyłem się przytulając ją na łyzeczkę.
N: Masz mówić mi zawsze wszystko.-
wyszeptałem jej do ucha.
Kika: Po co?- jej klatka unosiła się
równomiernie.
N: Bo jesteś dla mnie ważna.-
usłyszałem po chwili jak słodko drzemie. Postanowiłem zrobić to samo.
----------------------------------------------------------------------------
Oooo ja Cie pierdziele!
To już 30 rozdział! Nie wierzymy tym co widzimy...
Poszło tak szybko, dobrze pamiętamy jak dopiero zaczynalismy... Ekscytujące!
Zapraszamy do komentowania z okazji XXX!
Boski czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńale długi rozdział *___*
OdpowiedzUsuńTakiego jeszcze mi się nie udało pisać, ale serio podziwiam. Na serio super rozdział : )
http://secret-hill.blogspot.com/