Nowy bohater (pojawi sie w kilku rozdziałach)
Max (lat 26)
Chłopak, który kilka miesięcy temu zawrócił w głowie Kice. Teraz nie znaczą dla siebie nic. Twierdzi że jest z nią tylko dlatego, ze łączą ich wspólne niedokończone sprawy.
Tam gdzie On tam kłopoty. Nie zdaje sobie sprawy, ze jest jak narkotyk.
Strasznie uzależnia!
------------------------------------------------------------
Lokalizacja: 03 marzec 2015, Lot Tokio- Londyn
Od
ośmiu godzin jesteśmy w drodze do mojego obecnego domu. W Londynie będę za
cztery i pół godziny. Już nie mogę doczekać się kiedy zobaczę Bogusia. Bardzo
za nim tęsknie. Postanowiłam, że uprzedzę Maxa o swoim powrocie.
Do Max
Za cztery godziny będę lądować na lotnisku w Heathrow.
Długo
nie musiałam czekać na odpowiedź.
Od Max
To się dobrze składa!
Więcej nie
potrzebowałam do tego, aby przeczuwać, że Max będzie chciał ze mną porozmawiać.
Osunęłam się na swoim fotelu i zaczęłam nucić
Kika: Nie chce czekać na kolejny znak
Tyle nieodkrytych barw
Zabieram wspomnień ile muszę żeby trwać
Zostawiam stary świat
Lecę tam gdzie chce
Nie zatrzymasz mnie
Wszędzie tam gdzie budzi w żyłach dobra krew
Może być wysoko nawet i przez mgłę
Lecę tam gdzie chce
gdzie odnajdę się
Nie chce widzieć jak wciąż gonisz mnie
Czas pocieszy ,mnie dziś lepiej
Wrócę jeszcze tutaj
Oddech jakiś daj mi
Nim udźwignę trochę siebie
Lecę tam gdzie chce
Nie zatrzymasz mnie
Wszędzie tam gdzie budzi w żyłach dobra krew
Może być wysoko nawet i przez mgłę
Lecę tam gdzie chce
gdzie odnajdę się
Lecę tam
Lecę tam gdzie chce
Nie zatrzymasz mnie
Wszędzie tam gdzie budzi w żyłach dobra krew
Może być wysoko nawet i przez mgłę
Lecę tam gdzie chce
gdzie odnajdę się
Nawet nie zwróciłam
uwagi, ze coraz głośniej zaczęłam śpiewać. Cały samolot po chwili wypełnił się
dźwiękami gitary. Momentalnie wychyliłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Zayna
w towarzystwie Horana. Zostawiłam to bez komentarza, nie mam zamiaru z nimi
rozmawiać.
***
Usłyszałam Stewardesę,
która poprosiła o zapięcie pasów, bo zbliżamy się do lądowania. Wykonałam jej
polecenie modląc się o pomyślne wylądowanie. Opuszczając pokład pożegnałam się
jeszcze z całą obsługą i wraz z większością One Direction ruszyłam w stronę
odprawy.
Z: Jakie plany na
przerwę?- zapytał Zayn gdy szliśmy obok siebie.
Kika: Jak najwięcej
czasu spędzić z bliskimi.- powiedziałam troszkę uśmiechając się.
Z: Michał przyjeżdża?
Kika: Nie! Chodzi mi o
przyjaciół z Londynu. A Ty?
Z: Razem z Perrie
jedziemy odwiedzić rodzinę.
Kika: A reszta?
Z: Hmmm.. Harry albo
poleci do LA lub spędzi czas z mamą, Lou jedzie do mamy, Liam pewnie ruszy z
Sophią na podbój Londynu, a Ni…
Kika: To mi wystarczy.-
ruszyłam przed siebie zostawiając Zayna za sobą.
Gdy byliśmy już na hali
przylotów pokiwałam Perrie, która czekała już na Zayna. Kątem oka zauważyłam
Maxa z Bogdanem. Nie ukrywam, ze spodobało mi się to, ze Max przyjechał po
mnie. Zostawiłam walizki na środku hali i pobiegłam w ich stronę. Chciałam
przywitać się z Maxem, ale ten odepchnął mnie od siebie. Czułam wzrok całego
lotniska na sobie.
Kika: Dziękuję, ze po
mnie przyjechałeś?- próbowałam poprowadzić normalną rozmowę.
M: Oszczędź sobie! Załatwmy
to bezboleśnie.- warknął
Kika: Co masz na myśli?
M: Tu masz klucze do Pickupa,
bagaże na pace, wracam za dwa tygodnie i wtedy zabiorę samochód. Nie masz po co
jechać do domu, bo zmieniłem zamki.
Kika: Ale..- zamurowało
mnie.
M: Nie jesteś już
właścicielem samochodu, a umowę wynajmu mieszkania przepisałem na siebie.
Sorry! Takie życie!- uśmiechnął się sarkastycznie.
Kika: Czyli…- w moich
oczach pojawiły się łzy.
Kika: A więc to tak
wygląda twoje “na zawsze”?
M: Myślałaś suko, że
uda się zapomnieć o wszystkim i zacząć żyć na nowo? Hahahah- mówił zbyt głośno.
Kika: Sprawiłeś, ze
uwierzyłam. Uwierzyłam, ze jestem piękna chociaż tak nie myślałam. Uwierzyłam,
ze jestem coś warta. Sprawiłeś, ze się uśmiechałam. Nagle wszystko się
zmieniło. Sprawiłeś, ze znów czuję się jak bezwartościowe gówno.- powiedziałam
biorąc Bogusia na ręce.
M: Gdybym mógł cofnąć
czas, to gwarantuje Ci, ze nawet nie poznałabyś mojego imienia.- warknął, a ja
rozpłakałam się jak małe dziecko.
Kika: Znowu to samo!
Prześladujesz mnie i sądzisz, ze to jest fajne…
M: Biedactwo! Nie wiesz
jak mi żal biednej istotki, którą grasz!- udawał smutnego.
Kika: Wiesz co! Nie
chce Cię znać!
M: Vice Versa… A i
jeszcze jedno. Jestem dziś choiny więc możesz zabrać sobie tego kundla, bo mnie
notorycznie wkurwia!- ominął mnie i ruszył w swoją stronę. Zostałam sama z
Bogdanem na środku hali przylotów przyglądając się sylwetce mojego teraz już
ex, która co chwilę się oddalała. Nie miałam planu, nie posiadałam planu B.
Nigdy człowiek nie przepuszczałby, ze zostanie bez dachu nad głową z godziny na
godzinę. Jeszcze wczoraj miałam do czego i do kogo wracać. A teraz? Jestem
bezdomna! Miłość najpierw przejawia się w postaci motylków, a potem przypomina
nowotwór serca z przerzutami na wątrobę. Zdecydowanie mam dość po dzisiejszym
dniu. Zabrałam swoją walizkę, Bogdana i ruszyłam na parking, aby znaleźć mój/
nie mój samochód. Jestem strasznie zmęczona, a muszę znaleźć jeszcze jakieś
lokum dla siebie i mojego dziecka.
***
Usiadłam na krawężniku
zaraz przy obładowanym kartonami pickupie. Płakałam, chociaż sama nie wiem, czy
był to londyński deszcz czy moje łzy. Teraz żałowałam nawet, że nie oberwałam
mocniej. To było zbyt delikatne jak na karę dla złej córki, siostry, dziewczyny
i przyjaciółki. Dla złego człowieka, którym jestem. Dla chorej psychicznie
dziewczyny, która nie potrafi nawet ładnie żyć, i którą również jestem.
Siedziałam tak dłuższą chwilę, wzrok miałam utkwiony w swoich butach, Bogdan
merdał ogonem jak głupi. Z czego się tu cieszyć, dzieciaku?- pomyślałam gdy
ujrzałam dość znajome buty przed sobą.
Kika: Błagam Cię, idź
sobie! Nie krzywdź mnie. Wiem, ze jestem trudna i mnie nie lubisz. Wiem, ze
masz mnie czasem dość. Taka jestem, nie mówiłam, ze przy mnie jest łatwo.
Dlatego proszę, zostaw mnie w spokoju.- powiedziałam ocierając łzy.
- Powinnaś powiedzieć,
ze mimo wszystko mam zostać.- powiedział delikatnie przysiadając się.
Kika: Nie mam siły.
Odejdź Niall!
N: Jakie plany na resztę
dnia?- zapytał nie zwracając uwagi na to co powiedziałam.
Kika: Możesz sobie
odpuścić dołowanie mnie. Idź!- warknęłam pokazując na jego kolegę, który
przyglądał się nam stojąc oparty o czarnego Range Rovera.
N: Widziałem i
słyszałem co przed chwilą się wydarzyło.
Kika: Zadowolony?-
podniosłam wzrok patrząc w jego oczy. Gwałtownie podniósł się z krawężnika.
Pierwszy raz w życiu nie cieszyłam się, ze ktoś mnie zostawia. Powinnam cieszyć
się, że zainteresował się mną, a ja Go obrażam.
N: Wstań!- podał mi
swoją dłoń. Nie wiedziałam czy mam ją złapać. Podniosłam się, ale bez jego
pomocy. Spojrzałam na niego, gdy kolejny raz powiedział:
- Pojedziesz ze mną, a
mój kolega zabierze Twój samochód.
Kika: Dokąd? –
powiedziałam zdziwiona.
N: Do mnie.- powiedział
uśmiechając się.
Kika: To chyba nie jest
dobry pomysł.- zapierałam się nogami.
N: Błagam Cię, Karolina
to nie czas na kłótnie. Jeżeli znajdziesz osobę, która nie odejdzie, kiedy
mówisz ludziom, żeby zostawili Cię w spokoju, która, gdy zaklniesz lub
krzykniesz na nią zamiast dać Ci w twarz przytuli i nie puści, wtedy jej nie
odtrącaj. Bo znalazłeś skarb, więc wskakuj do auta zanim się rozmyślę.
Nie wiem dokąd jechał
Niall, trzymałam na swoich kolanach Bogdana i tępo wpatrywałam się w przednia
szybę.
N: Tan chłopak z lotniska to Twój chłopak?- zapytał gdy przemierzaliśmy Londyn.
N: Tan chłopak z lotniska to Twój chłopak?- zapytał gdy przemierzaliśmy Londyn.
Kika: Ten chłopak to
przeszłość.
N: Mocno Cię zranił?-
spojrzał na mnie.
Kika: Nie rozmawiajmy o
tym.
N: Jak chcesz? Twój
pies?- wskazał na Bogdana.
Kika: Tak.-
uśmiechnęłam się i pogłaskałam psa.
N: Jak się wabi?
Kika: Bogdan, Boguś.
N: Fajnie. Już
jesteśmy.- zatrzymał się na podjeździe. Zaraz wyskoczył z samochodu, okrążył Go
i otworzył mi drzwi.
- Zapraszam!-
powiedział.
Kika: To chyba nie jest
dobry pomysł.- powiedziałam ponownie.
N: Nie widzę lepszego.
Zapraszam!- ruszył w stronę drzwi. Gdy przeszedł przez próg postanowiłam pójść
za nim.
- Twój pokój to ten po
prawej, mój kolega śpi po lewej, a mój to ten naprzeciwko Ciebie. Rozgość się.-
rzucił klucze na blat kuchenny, otworzył lodówkę, wyjął piwo i rozsiadł się na
kanapie w salonie.
Kika: Nie będę Ci
siedzieć długo na głowie. Wyprowadzę się jeszcze przed rozpoczęciem trasy.-
stałam tuż za kanapą.
N: Powiedziałem, ze nie
śpieszy mi się, możesz mieszkać tu jak długo chcesz.- odwrócił się w moją
stronę.
Już chciałam coś
powiedzieć, ale do mieszkania wszedł jego kolega.
- Niall, Twój samochód
przez najbliższy czas stoi na podjeździe. W garażu nie ma miejsca!- powiedział
uśmiechając się do mnie.
N: Rozumiem, ze
zaparkowałeś tam wóz Karoliny.
- Tak jest. A tak w
ogóle to jestem Willie- podał mi rękę.
Kika: Karolina- dodałam.
W: Wiem, Niall mi o
Tobie opowiadał, a zresztą widzieliśmy się w trasie.
Kika: Przepraszam, ale
nie zwróciłam uwagi.
N: Wystarczy już,- oburzył
się Niall.
- Karolina jest
zmęczona, a ja głodny. Willie, kwiatuszku.- dokończył.
W: Zrozumiałem aluzję.-
chłopak ruszył w kierunku kuchni pozostawiając mnie z Horanem rozłożonym na
kanapie i mną stojącą na środku tego ogromnego pokoju. Bogdan ruszył w stronę
kuchni.
N: Chcesz wziąć
prysznic?- zapytał wstając z kanapy.
Kika: Nie wiem, chyba
tak.
N: W Twoim pokoju jest
łazienka. Chodź pokaże Ci.- chłopak zaprowadził mnie do gościnnego pokoju,
który teraz jest tak jakby mój.
***
Siedziałam w pokoju,
który wynajął mi Niall. Wpatrywałam się w ścianę przede mną. Tkwiłam tak
dłuższą chwilę dopóki nie zapukał blondyn.
N: Przyniosłem Ci cos
do jedzenia.- postawił na łóżku tackę.
Kika: Dzięki.-
spojrzałam na smakołyki, które mi przeniósł.
N: Willie wziął Bogdana
na spacer. Nie masz nic przeciwko.
Kika: Nie, dziękuję!-
chłopak kierował się do drzwi. Gdy je zamknął, rozpłakałam się. Momentalnie
znowu usłyszałam pukanie do drzwi.
W progu stanął
Irlandczyk.
N: Zaprosiłem do
siebie, Karolinę, która była uśmiechnięta gdy spędzała dzień z bratem, a nie
Karolinę z ostatnich 24 godzin.- powiedział dość surowo.
Kika: Nic nie rozumiesz,
Ni.- odpowiedziałam.
N: To pozwól mi
zrozumieć, mamy czas.- wszedł do pokoju i usiadł plecami do mnie na łóżku.
Kika: Bo to jest tak,
że się starasz, zależy Ci, myślisz sobie „to może się udać”, kochasz, aż tu
kurwa przychodzi ten dzień, gdy mówi, ze to koniec… Zostajesz sama, bez
niczego.
N: Przykro mi!-
podrapał się po karku.
Kika: Zawsze
twierdziłam, ze jestem silna, grałam taka. Ale później okazywało się, ze
najsmutniejszy rodzaj smutku to kiedy płaczesz pod prysznicem albo w łóżku w
nocy. W miejscu gdzie jesteś sama, ponieważ nikomu nie pokazujesz, co naprawdę
czujesz. Czy ja naprawdę jestem, aż tak zła dla innych?
N: Mam w dupie innych,
teraz masz mnie i musisz wiedzieć, ze nie mogę przestać martwić się o Ciebie,
co będzie z Tobą, w jakim stanie się znajdziesz i przez kogo. Najgorsze jest
to, że nie mogę dużo na to poradzić, jedyne co mogę to być przy Tobie.
Kika: Nie mów tak!-
odparłam.
N: Dlaczego?- odwrócił
się i spojrzał na mnie.
Kika: Tak dużo słów
powstało tylko po to, żeby zapełnić pustkę. Żeby niczym kit pozlepiać
pęknięcia. Żeby nie dopuścić ciemności i utrzymywać przy życiu kłamstwa. A gdy
myślimy, ze wszystko już powiedzieliśmy, zostało jeszcze to najważniejsze. To
przed czym się bronimy. Kiedy kończą się słowa, pozostaje tylko prawda.- nic
nie powiedział. Przybliżył się do mnie i mnie przytulił. Siedziliśmy tak do
momentu aż usłyszeliśmy szczekającego Bogdana.
N: Chyba powinienem dać
Ci odpocząć.- szepnął do mojego ucha.
Kika: Wiesz czego tak
naprawdę chciałabym najbardziej od życia?- powiedziałam gdy stał już przy
drzwiach.
N: Czego?- uśmiechnął
się.
Kika: Chciałabym, by
czyjeś serce przyśpieszyło, a wszystko wokół zwolniło w momencie zobaczenia
mnie. By potem zastanawiał się nad tym, co aktualnie robię i z kim przebywam,
by wyobrażał sobie sceny ze mną i nim w roli głównej, by tęsknił za widzeniem
mnie codziennie. Chciałabym, ale dobrze wiem, że tak nie będzie.
N: Oj wierz mi, ze tak
będzie. Dobranoc Goldberg.- zamknął za sobą drzwi, a ja położyłam się na łóżku
z zamiarem nie obudzenia się już nigdy.
Lokalizacja: 04 marzec 2015, Londyn, dom Nialla Horana
Mam dość tego, ze
ciągle wstaje i pierwsza moja myśl „o kurwa znowu trzeba się uśmiechać” nie
wiem, nie umiem powiedzieć co się konkretnie stało. Po prostu coś we mnie pękło
i od kilku dni nie mam chęci na nic, czuje się pusta, jakby wyprawa kompletnie
z jakichkolwiek uczuć. Podniosłam swój tyłek i ruszyłam do kuchni po szklankę
wody. Natchnęłam się w niej na Williego.
Kika: Dzień dobry!-
powiedziałam po przekroczeniu kuchni.
Kika: Wiesz gdzie jest
Niall?- zapytałam.
W: Zapewne jeszcze śpi,
ale nie martw się, gdy usłyszy o śniadaniu będzie tu w przeciągu 3 sekund.
Kika: A Bogdan?
Zostawiłam w nocy uchylone drzwi, ale nie przyszedł do pokoju.- wyjęłam wodę z
lodówki.
W: Wydaje mi się, ze
spał z Niallem u niego w pokoju.
Usiedliśmy przy jednym
stole w momencie gdy dołączył do Nas Niall. Trzymał na swoich kolanach Bogdana
i co chwile Go dokarmiał swoją jajecznicą. Jedliśmy w ciszy, do momentu aż
przerwał ja Willie.
W: Co robimy wieczorem?
N: Hmmm.. co masz na
myśli?- powiedział z pełną buzia blondyn.
W: Może wyszlibyśmy na
miasto, jakiś PUB? Co Wy na to?- spojrzał na nas.
N: W sumie dlaczego
nie.- uśmiechnął się w moją stronę.
Kika: Chyba odmówię,
nie czuje się najlepiej.- powiedziałam czysto z prawdą.
N: Nawet tak nie mów.
Idziesz z Nami, pokażemy Ci jak bawią się Irlandczycy.- przybił piątkę z
Williem i zaczął się głośno śmiać.
Postanowiłam posprzątać
ze stołu w momencie gdy Niall próbował nauczyć Bogdana siadać. Willie poszedł
do pracy. Miał dołączyć do Nas na obiad.
Kika: Mogę pożyczyć
laptopa?- zapytałam gdy wycierałam talerze.
N: Jasne, jest na
kanapie.- odpowiedział nie zwracając na mnie uwagi.
Nie zwracając uwagi na
Nialla i Bogdana ruszyłam na kanapę. Otworzyłam laptop, który był włączony. Zaczęłam
przeglądać strony z ogłoszeniami. Poszukiwałam dość taniego samochodu i
mieszkania.
Po godzinie znalazłam
dość dobrą ofertę kupna samochodu. Spisałam numer telefonu i zamknęłam laptopa.
Poszłam do swojego tymczasowego pokoju i wzięłam kurtkę.
N: Wybierasz się
gdzieś?- zapytał Horan gdy ubierałam buty.
Kika: Tak, muszę coś
załatwić. Mógłbyś zostać z Bogusiem?
N: Pewnie!- uśmiechnął
się.
Kika: Będę najpóźniej
za godzinę.- odparłam całując jego policzek. Pożegnałam się jeszcze z Bogdanem
i ruszyłam w drogę. Muszę znaleźć się na drugiej stronie Tamizy w jak
najkrótszym czasie. Zdecydowanie metro.
POV Niall
Karolina wyszła z domu
jakieś trzy godziny temu. Nie mogę się do niej dodzwonić, nie odpisuje na smsy.
Powinna już dawno być w domu. Siedzę w oknie wyczekując jej powrotu. Nie wiem
dokąd poszła i po co. Coraz bardziej wariuje. Obiecałem, że się nią zajmę na
czas wyjazdu Zayna do Bradford, a tu nawaliłem. Usłyszałem, ze ktoś otwiera
drzwi, wziąłem Bogdana na ręce i poszedłem w kierunku korytarza.
W: Hej!- powiedział
Willie gdy wchodził z zakupami do mieszkania.
N: Hej!- powiedziałem
dość smutny.
W: Co jest Ni?- zapytał
mój przyjaciel.
N: Myślałem, ze
Karolina wróciła. Powiedziała, ze nie będzie jej godzinę, a nie ma już jej
trzy.
W: No to zadzwoń do
niej. Nie widzę problemu.- powiedział rozpakowując zakupy.
N: Problem w tym, że
nie odbiera.
W: Uuuu… A wiesz gdzie
poszła?- już miałem odpowiadać, ale usłyszałem trzaśniecie drzwiami.
Kika: Wróciłam!-
krzyknęła z korytarza. Natychmiast ruszyłem do niej.
N: Gdzie byłaś?-
zapytałem poirytowany.
Kika: Mówiłam, ze muszę
cos załatwić.- uśmiechnęła się promiennie.
N: Tak, ale mówiłaś, ze
zajmie Ci to tylko godzinę, a nie było cię aż trzy.- byłem wkurzony tym, ze nie
przejmuje się niczym.
Kika: Wiem.
Przepraszam, nie wiedziałam, że zajmie mi to tak długo.
N: Martwiłem się!-
powiedziałem dość spokojnie.
Kika: Martwiłeś się?
Nie żartuj! Nie ma czym!- powiedziała rozbawiona kierując się do kuchni w
której był Willie.
N: Nie odbierałaś
telefonu, nie odpisywałaś. Myślałem, że coś się stało.- dziewczyna wyjęła swój
telefon, spojrzała na niego i powiedziała.
Kika: Rzeczywiście,
rozładował się. Przepraszam!- kolejny raz próbowała rozładować napięcie
uśmiechem.
N: Dobra, gdzie byłaś?-
zapytałem.
Kika: Ubierajcie się!
Pokaże Wam coś.- uśmiechnęłaś się i zaczęła kierować się do drzwi. Spojrzałem
na Williego, który tylko wzruszył ramionami. Zabrałem Bogdana na ręce i
ruszyłem ubrać buty.
Gdy gotowi wyszliśmy na
podjazd gdzie były zaparkowane samochody, Karolina uśmiechnęła się i zapytała:
Kika: I jak? Podoba Wam
się?
W: Co?- powiedział
zdziwiony Willie.
Kika: Samochód?
N: Który?- wtrąciłem.
Kika: No jak to który?-
oparła się o białego garbusa.
N: Żartujesz?- byłem
zdziwiony.
Kika: Ale co?
W: To Twój samochód?-
Willie był tak samo zszokowany jak ja.
Kika: Kupiłam Go dziś,
dlatego tak długo mnie nie było.- uśmiech nie schodził z jej twarzy.
N: Sadzisz, ze to dobry
wybór.- nie kryłem zdziwienia.
Kika: W sumie
potrzebuje kilka poprawek lakierniczych, wizyty u mechanika, ale zaprowadzę Go
tuż przed wyjazdem w trasę. Jak wrócę będzie gotowy.- była dość podekscytowana.
W: Jazda nim jest
bezpieczna?- zapytał Willie.
Kika: Oczywiście.
Chcecie się przejechać.
- Nie, nie! Może kiedy
indziej!- powiedzieliśmy razem.
Kika: No proszę, nie
dajcie się prosić!- nalegała brunetka.
W: Ja muszę przygotować
obiad. Może Niall.- powiedział mój przyjaciel i ruszył w stronę domu.
Dzięki!
Kika: To co jedziemy?-
zapytała.
N: Raz się zyje.-
wymamrotałem sam do siebie.
Dziewczyna uradowana
zajęła miejsce kierowcy, a ja trzymałem się mocno swoich drzwi. Jadąc słyszałem
jak głośno chodzi ten pojazd.
Kika: Kultowe auto, co
nie?- powiedziała gdy staliśmy na światłach.
N: Ehm… Ile kosztowało?
Kika: Zaledwie 5 tysięcy
funtów.
N: Co?!- wrzasnąłem na
cały samochód.
Kika: Oj Niall, to
tylko pieniądze.- uśmiechnęła się.
N: Za to gówno dałeś
tyle pieniędzy!
Kika: To nie jest gówno
Niall!- również krzyknęła.
Nasz wzrok był wbity w
siebie nawzajem gdy zauważyliśmy, że coś śmierdzi.
N: Coś śmierdzi?
Czujesz?- powiedziałem.
Kika: Jakby się cos
paliło?- dodała.
N: O Boże!- krzyknąłem
gdy zauważyłem, ze na masce samochodu jest płomień. Szybko wysiedliśmy z auta.
Próbowałem znaleźć gaśnicę, gdy Karolina gasiła ogień moją bluzą od Dolce &
Gabbana.
Gdy udało mi się
znaleźć gaśnice, Karolina stała przed maską trzymając w ręku moją zniszczona
bluzę.
Kika: Pożar ugaszony,
ale Twoja bluza- podniosła ją.
- Sorry!
N: Pierdole!- złapałem
się za głowę i zacząłem chodzić na środku skrzyżowania.
N: Gówno- uśmiechnąłem
się do niej.
Kika: No dobra, masz
rację!- usiadła na krawężniku.
N: Zadzwonię po lawetę,
bo coś mi się wydaje, ze to Twoje kultowe auto nie odpali.
Kika: Jasne.
N: Może właściciel zwróci
Ci pieniądze.- usiadłem obok dziewczyny gdy czekaliśmy na lawetę.
Kika: Wydaje mi się, ze
to niemożliwe. Nie podpisałam żadnej umowy.
Nic nie powiedziałem.
Hmm, co miałem jej powiedzieć, ze jest kretynką, bo nie podpisała umowy
sprzedaży. Gdy przyjechał samochód z lawetą podszedłem do mężczyzn z nimi
porozmawiać. Okazało się, że z samochodu nic już nie zostało. Jedyne co mogą
zrobić to zawieźć go na złom. Widziałem, ze dziewczyna jest załamana. Nie
komentowałem. Zamówiłem taksówkę i ruszyliśmy do domu. Przed drzwiami
powiedziałem:
N: Kolejne zakupy
konsultuj ze mną.- powiedziałem wchodząc do mieszkania.
Kika: Jestem tak
głupia, ze nie potrafię kupić samochodu.
N: Tak nie mów. Pomogę
znaleźć Ci coś odpowiedniego, jeśli chcesz.
Kika: Chce cos taniego
i jeżdżącego. Nie mam kasy na samochód z salonu.
N: Okej. Jutro Ci pomogę
coś znaleźć.
Kika: Jutro to ja jadę
obejrzeć trzy mieszkania.
N: Chyba jedziemy.- uśmiechnąłem
się do dziewczyny.
W: O już jesteście! Nie
słyszałem waszego samochodu. Chodźcie jesć.
N: Nie wróciliśmy
samochodem.- powiedziałem siadając do stołu.
W: Nie? A czym?
Kika: Taksówką.
W: Dlaczego?
Kika: Spalił się.-
powiedziała beznamiętnie.
W: Co?!
N: No!
W: Wow! Długo sobie nie
pojeździłaś.
Nie rozmawialiśmy już
więcej. Chociaż Willie przy obiedzie rzucał głupimi tekstami dotyczącymi zakupu
Karoliny. Dziewczyna wprawdzie uśmiechała się, ale w głębi serca była załamana.
Nie potrafiłem jej pocieszyć, chyba nikt tego nie potrafił zrobić. Po obiedzie
poszedłem się położyć spać, a Karolina siedziała u siebie w pokoju. Wieczorem
wychodzimy do PUBu, mam nadzieję, ze się odstresuje.
***
Kika: Co się tak
drzesz?- powiedziała wychylając się ze swojego pokoju.
N: Gotowa?
Kika: Nigdzie nie idę.
Nie mam ochoty! Mam doła!- mruczała.
N: Na doła najlepsza
jest impreza, wiec się ubieraj! Nie mamy całego wieczora! Ruszaj się!-
poganiałem ja.
Kika: Nie! Nie jestem
dziś dobrym kąpaniem.
N: Chrzanisz! Ruszaj
się, bo Willie czeka na nas już w PUBie.
Kika: Co On tam robi?
N: Pojechał po swoją
dziewczynę. Szybko!
Widziałem, ze jest
niezadowolona z tego, ze ja pospieszam, ale chce się rozerwać. Wypijemy piwo i
wrócimy do domu.
POV Karolina
Byliśmy w drodze do
PUBu, w którym czekał na Nas już Willie i jego dziewczyna. Nie miałam ochoty na
spędzanie czasu w ciasnym pomieszczeniu, bez klimatyzacji, ale widziałam, że
Niallowi zależy na tym. Nie chciałam się z nim kłócić więc postanowiłam mu
towarzyszyć. Zaparkowaliśmy blisko wejścia do PUBu, ochroniarze wpuścili nas
bez kolejki. Zajęliśmy miejsca czekając na resztę. Pierwszy raz byłam w tym
klubie.
N: Czego się napijesz?-
zapytał blondyn.
Kika: Ehmmm.. soku.-
odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
N: Soku?
Kika: Tak, nie mam
ochoty na alkohol.
N: No dobra. W takim
razie jesteś kierowcą, bo ja wypiję piwo.
Teraz już wiem do czego
byłam mu potrzebna. Nawali się, a ja mam odstawić Go do domu. Świetnie!
***
Jesteśmy w klubie od
jakiś dwóch godzin. Świetnie się bawimy, a chyba najlepiej Horan, który
opowiada niestworzone historię z trasy. Wszyscy się śmieją i piją.
Kika: Idę zamówić coś w
barze. Chcecie coś?- zapytałam podnosząc się.
N: Ehmmm.. piwo-
powiedział uśmiechnięty Niall.
Kika: Tobie już chyba
wystarczy.- powiedziałam poważnie.
N: No proszę Cię,
kochanie!- wrzasnął na cały PUB.
Kika: No dobra, ale nie
drzyj się tak!- powiedziałam poirytowana.
Stojąc przy barze,
usłyszałam głos nad swoim uchem.
- Bolało jak spadałaś z
nieba?
Kika: Nie, zmęczyłam
się jak wychodziłam z piekła..- odwróciłąm się i ujrzałam wysokiego, dobrze
zbudowanego mężczyznę.
- Gary Beadle-
przedstawił się chłopak.
Kika: Gaz z Geordie Shore
G: Uuuu… chyba mnie
znasz.- uśmiechnął się.
Kika: Nie da się ukryć.
Karolina Goldberg.- podałam mu swoją dłoń.
G: Wiem, przyszłaś z
Niallem Horanem z One Direction.
G: Kto Go nie zna.-
uśmiechnął się.
- Napijesz się czegoś?-
zapytał.
Kika: Uuuu.. najpierw
podryw na dość słaby tekst, a potem chcesz mi drinka stawiać. Typowe jak na
Gaza.- chłopak zaczął się śmiać.
G: Rozumiem, ze dostaje
kosza?
Kika: Zdecydowanie.
G: No trudno.-
rozmawialiśmy jeszcze chwilę do momentu aż nie przyszedł jego kolega.
- Gaz gdzie moje
shoty?- zapytał pijany Scott.
G: Ehmm.. Robią się
Scottie. Poznaj to wokalistka Dream.- przedstawił nas.
Obaj chłopacy są dość
zabawni, dość długo rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
N: Tu jesteś.-
powiedział Niall.
Kika: Już wracam,
zagadałam się.- puściłam oczko do chłopaków.
N: O hej!- głos zabrał
Niall witając się z chłopakami.
Nie pamiętam jak
potoczyła się rozmowa, bo po chwili dwójka z ekipa Geordie Shore siedziała przy
naszym stoliku. Klub opuściliśmy około 3 rano. Niall zadzwonił po ochroniarza,
aby nas odebrał i odwiózł do domu. Przed klubem czekała już dość duza ilość
paparazzi, którzy robili Nam zdjęcia. Pożegnaliśmy się z całą ekipą i wraz z
Williem, jego dziewczyną i Niallem wróciliśmy do domu.
***
N: Spisz?- usłyszałam
pod drzwiami głos Nialla.
Kika: Nie, a co?- drzwi
od mojego pokoju się otworzyły i wbiegł do nich Bogdan i zaraz za nim Niall.
N: Nie mogę spać.
Kika: I?
N: Głowa mi pęka.-
runął na moje łóżko.
Kika: I?
Kika: I tak już tu
leżysz, więc..
N: Świetnie!- położył
się wygodnie po prawej stronie zaraz obok Bogdana.
- Nie sądzisz, ze dość
dobrze się dogadujemy?- zapytał po chwili ciszy.
Kika: Nie sądzisz, ze
spędziliśmy ze sobą tylko jeden dzień.
N: W sumie tak, ale
dziś trzy razy wyprowadziłaś mnie z równowagi i nie krzyczałem na Ciebie.
Powinienem dostać medal.
Kika: Bredzisz Niall!
Spij!- powiedziałam.
N: Jesteś moją
najlepszą przyjaciółką!- powiedział tuż przed tym jak zasnął.
Lokalizacja: 05 marzec 2015, Londyn, dom Nialla Horana
Parzyłam sobie poranna
kawę kiedy do kuchni wpadł Willie.
W: Widziałaś może
Nialla?- zapytał zdyszany.
Kika: Śpi.-
odpowiedziałam nie zwracając na niego uwagi.
W: Właśnie nie! Byłem u
niego, nawet się nie położył. Chyba byłem wczoraj mocno pijany skoro zgubiłem
własnego kumpla.- odwróciłam się i podałam mu gorącą kawę.
Kika: Twój kolega ma
się dobrze. Uwierz mi! Śpi u mnie w pokoju.
Kika: Nie!
W: To co On robi u
Ciebie?
Kika: Sam sobie wyrzuć
z pokoju pijanego Horana…
W: No fakt. Obudzę Go.-
uśmiechnął się i poszedł w strone mojego pokoju.
Śniadanie zjedliśmy w
trójkę, można powiedzieć, ze nawet w czwórkę.
N: Jakie plany na dziś?
W: O nie! Tylko nie to!
Nie chce znowu obawiać się, ze Cię zgubiłem gdy spisz sobie dobrze w pokoju
Karoli.- powiedział Willie.
Kika: Ja też pasuje,
strasznie chrapiesz i…
W: Pierdzisz- wtrącił
chłopak po czym wybuchliśmy śmiechem.
N: Walcie się! Pytam o
przedpołudnie lub popołudnie.
Kika: Aaa! Mam kilka
mieszkań do obejrzenia, potem zjem coś na mieście. Po południu idę do Syco
spotkać się z Simonem i jakimś gościem.
W: Ja pracuje, a potem
idę do Kate.
N: Mam zostać sam!-
powiedział smutny.
W: No cóż, tak bywa.
Kika: Jeśli chcesz
możesz isć ze mną.- blondyn nic nie odpowiedział, ruszył do swojego pokoju.
- Co to znaczyło?-
zapytałam Williego, który również odchodził od stołu.
W: To znaczy, daj mi
chwilę w wykonaniu Horana.
Kika: Aaaa!
***
Właśnie jedziemy
zobaczyć trzecie mieszkanie z czterech. Niall udaje bardzo zmęczonego. To nie
moja wina, ze pierwsze mieszkanie jak stwierdził Irlandczyk jest w podejrzanej
dzielnicy, w drugim mieszkaniu nie podobała mu się wspólna kuchnia i łazienka z
innymi mieszkańcami. Nie dogodzisz mu!
N: Dlaczego wybierasz
takie mieszkania, które są daleko od centrum?- zapytał gdy parkował swój
samochód.
Kika: Może dlatego, ze lubię
ciszę i są tanie.- powiedziałam wysiadając z samochodu.
N: Daj nam chwilę,
musimy się załatwić.- pokazał na psa.
Kika: no Boguś szybko,
Pani się śpieszy.- pospieszałam swoje dziecko.
Gdy Bogdan wykonał
polecenie ruszyliśmy do klatki.
N: Które piętro?-
zapytał gdy staliśmy przy windzie.
Kika: Szóste.- odparłam
patrząc jak chłopak klika przycisk windy.
- Winda nieczynna!-
powiedział starszy mężczyzna.
N: Zatruje Pan?
- Wyglądam jakbym
żartował, od miesięcy czekamy na kogoś kto się tym zajmie.- zaczął otwierać
drzwi od swojego mieszkania. Nie mówiąc nic ruszyłam klatką schodową.
N: Nie tylko ja widzę
minusy mieszkania w tym bloku.- powiedział Niall pokazując na sapiącego
Bogdana.
Kika: Nie narzekaj,
tylko weź Go na ręcę.- byłam pozytywnie nastawiona.
Przed drzwiami do
mieszkania, które miałam pewność wynająć czekała starsza kobieta.
- Witam, nazywam się
Marie Becku, Ty jesteś…- spojrzała na blondyna.
N: Niall Horan, a to
Karolina Goldberg.- wskazał na mnie.
M: Miło Cię poznać.- uśmiechnęła
się do niego.
Kika: Chyba Was-
powiedziałam zwracając jej uwagę na mnie.
M: Ah, tak.- zapraszam.
Oglądaliśmy mieszkanie,
nawet ładne, trzy pokoje, małą przestronna kuchnia i łazienka.
M: Podoba się?- zapytała
kobieta.
Kika: Jest okej. Ile
wynosi czynsz?- zapytałam.
M: 200 funtów plus
opłaty. Kto z Państwa ma tu zamieszkać?- zapytała.
Kika: Ja!- odparłam bez
zastanowienia.
M: Pies nie jest Pani.-
bardziej stwierdziła niż zapytała.
Kika: Mój, to jakiś
problem?- zapytałam gdy Niall bawił się z Bogdanem.
M: W bloku nie można
trzymać żadnych zwierząt, to reguła która obowiązuje od lat.
Kika: W takim razie
muszę zrezygnować. Do widzenia! Niall idziemy!- wrzasnęłam z korytarza. Nie
czekałam na nich, zeszłam szybko schodami i poczekałam na moich towarzyszy oparta
o Range Rovera. Gdy Bogdan z Niallem dotarli, chłopak zapytał:
N: Co jest?
Kika: Jak można nie móc
trzymać zwierząt w bloku.
N: Aaa, a wiec o to
chodzi.- powiedział wpuszczając Bogdana na tylne siedzenie.
Kika: To jest chore!
N: To jest Londyn, moja
droga.- uśmiechnął się i ruszył do ostatniego mieszkania.
Droga minęła nam
na mruczeniu piosenek przez chłopaka.
Zaparkowaliśmy kilka domów od podanego adresu, bo ulica była rozkopana.
Kika: Jeśli teraz nie
wynajmę tego mieszkania to się zabiję!- powiedziałam podnosząc ręce ku niebu.
N: Aż tak Ci się źle z
Nami mieszka?- zapytał.
Kika: Nie chodzi o to.
N: A o co?
Kika: Nie mogę wiecznie
siedzieć na Twojej głowie.
N: Nocowałaś u mnie
zaledwie dwie noce.
Kika: No właśnie! Chyba
wykorzystuje Was zbyt często.
N: Głupoty gadasz.-
przepuścił mnie w drzwiach klatki schodowej.
Przy mieszkaniu numer
pięć, które miałam zamiar wynająć stał młody chłopak.
- Hej, jestem Alex.-
podał mi swoją dłoń. Ominął Nialla i otworzył drzwi.
- Mam nadzieję, ze
wynajmiesz to mieszkanie, bo wydajesz się sympatyczna no i nie obraź się,
jesteś ładna.- chłopak ze mną filtrował co nie spodobało się Horanowi.
N: Ekmm..- odkaszlnął
zwracając na swoją uwagę.
Blondyn ze starannością
oglądał każdy zakamarek. Był nawet w piwnicy.
N: Ile kosztuje to
mieszkanie?
A: 350 funtów.
N: Za dwa pokoje?
A: Tak.
N: Drogo się cenisz.
Kika: Niall, wyluzuj!-
próbowałam zaspokoić napięcie.
A: W sam raz jak dla
singla- odparł chłopak.
N: Skąd wiesz, ze jest
singlem?- zadał kolejne pytanie chłopak.
A: Wynajmujemy tylko
singlom.- odparł.
N: W takim razie musimy
zrezygnować, bo zapewne będę dość często wpadał do swojej dziewczyny.
Kika: Niall!-
krzyknęłam z drugiego pokoju dobrze słysząc ich rozmowę.
N: No co?- udawał
niewiniątko.
- Zwijamy się!-
powiedział stanowczo. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z mieszkania, a później
pokoju.
Kika: Oszalałeś!-
warknęłam przy samochodzie.
N: Gówno mnie to
obchodzi, to był idiota! Chciał Cię przelecieć przy najbliższej okazji! Już
widzę jak przychodzi do Ciebie to po cukier to po sól! Boże co za miasto!-
warczał.
Kika: To jest Londyn,
sam tak powiedziałeś.
N: Jak się wkurzę to
nie pozwolę Ci się wyprowadzić.
Kika: Dobrze wiemy, ze
nie wytrzymamy ze sobą długo pod jednym dachem.
N: Wsiadaj! Jestem
głodny i wkurzony. A Niall głodny..
Kika: To Niall zły.
POV Niall
Jedliśmy właśnie obiad
w McDonald gdy podeszło do Nas kilku fanów z prośbą o zdjęcie lub autograf.
Oboje byliśmy zajęci przez fanów, zastanawiałem się jak pomóc dziewczynie. W
ostatniej chwili przypomniałem sobie, ze Willie mówił w Australii, że jego
kolega ma mieszkanie w polskiej dzielnicy, którego chce się pozbyć. Zadzwoniłem
do niego z prośbą o kontakt. Po chwili trzymałem kartkę z numerem chłopaka.
N: Mam cos co Cie
zainteresuje.- powiedziałem podając kartkę Karolinie.
Kika: Co to?
N: Numer.
Kika: To akurat wiem,
ale do czego mi On.
N: Williego kolega chce
wynająć mieszkanie w polskiej dzielnicy, zainteresowana?
Kika: Zacząłeś mówić z
sensem, kolego.- poklepała mnie po plecach.
N: To dzwoń i nas
umawiaj.
Po chwili brunetka
wróciła do stolika.
N: I co?
Kika: Może dopiero
wieczorem.- była trochę smutna
N: Ale umówiłaś nas?
Kika: Tak.
N: No dobra, to teraz
jedziemy do Simona, a wracając zaliczymy to mieszkanie.
Kika: Okej.
***
Wchodzilismy do
wytwórni gdy spotkaliśmy Simona w towarzystwie jakiegoś mężczyzny.
S: O moja zgraja
idzie.- uśmiechnął się w naszą strone.
Przywitaliśmy się z nim
uściskiem i przyglądaliśmy się facetowi obok.
S: Poznajcie się, to Cobra
Starship, a to Niall i Karolina.
C: Tak, wiem. Dużo o
Was słyszałem.
S: Może wejdziemy do
mojego gabinetu, porozmawiamy. Co Wy na to?
Kika: Dlaczego nie.-
usmiechneła się dziewczyna.
S: Jak tam przerwa w
trasie? Odpoczywacie?
N: W sumie szukamy
mieszkania dla Karoliny.- odpowiedziałem czysto z prawdą.
S: Mam Wam kogos polecić
do pomocy.
Kika: Dajemy radę, jak
na razie.
S: Jak co to wiecie
gdzie mnie szukać.
C: Dobra, do sedna.
Karolina mam świetna piosenkę, ale potrzebuję osoby, która ją ze mną zaśpiewa i
zwróciłem się do wytwórni z prośbą nagrania wspólnego kawałka. Co Ty na to?-
dziewczyna spojrzała na mnie, Cobrę i Simona.
Kika: Jeżeli mój
wydawca się zgodzi jestem otwarta na
propozycję, ale pod warunkiem, że zaśpiewamy dwie piosenki. Jedna napisaną
przeze mnie.
C: Dobra jest.- wskazał
na Karolinę.
- Zgoda, ale zależy mi
na czasie.
Kika: co proponujesz?
C: Do 10 marca musimy
mieć je nagrane, bo potem wylatuje do LA.
Kika: A my do
Singapuru.- odpowiedziała.
N: Masz może tekst przy
sobie- wtrąciłęm.
S: Proszę!- Simon podał
mi tekst.
Dziewczyna złapała mnie
za biceps i przybliżyła się. Oboje czytaliśmy tekst na głos.
Just take a bite
Let me shake up your world
Cause just one night couldn’t be so wrong
I’m gonna make you lose control
She was so shy
‘Til I drove her wild
I make them good girls go bad
I make them good girls go bad
You were hanging in the corner
With your five best friends
You heard that I was trouble but you couldn’t resist
I make them good girls go bad
I make them good girls go
Good girls bad
I know your type
Boy you’re dangerous
I know that guy
I’d be stupid to trust
But just one night couldn’t be so wrong
You make me want to lose control
I make them good girls go bad
I make them good girls go bad
I was hanging in the corner
With my five best friends
I heard that you were trouble but I couldn’t resist
I make them good girls go bad
I make them good girls go
Good girls bad
Oh she got a way with them boys in the place
Treat ‘em like they don’t stand a chance
But he got a way with them girls in the back
Actin like they too hot to dance
I make them good girls go bad
I make them good girls go..
Them good girls go bad
I was hanging in the corner
With my five best friends
I heard that you were trouble but I couldn’t resist
I make them good girls go bad
I make them good girls go
Good girls bad
K: Nawet dobre.-
powiedziała nie pokazując po sobie żadnych emocji.
- Niall możesz podać mi
moją torebke?- podałem jej, a Ona wyciagneła swój notes. Zaczeła przewracać
kartki w poszukiwaniu czegoś.
N: Pomóc Ci?-
zapytałem.
Kika: Nie, już mam.-
podała chłopakowi notes. Cobra z Simonem nachylili się i zaczeli śledzić tekst.
N: Może któryś z Was
zacząć czytać to głośno.- poprosiłem.
Simon wykonał moje polecenie.
S: La La La La La
La La La La La
La La La La La
La La La La La
Girl I've been all over the world
Looking for you
I'm known for taking what I think I deserve
And you're overdue
And if you listen you can hear me through the radio
In that bright white noise
What I been missing in my life
That I been dreaming of
You be that girl
You be that girl
You be
Everything you want so let me get up there
I'm the baddest baby in the atmosphere
Tell me what you want so we can do just what you like
You make me feel so
La La La La La
You make me feel so
La La La La La
You make me feel so
La La La La La
You make me feel so
La La La La La
You, you make me feel so
Get a little closer to me girl
And you'll understand
'Cause if you want a guy that knows what you need
Well, then I'm your man
And if I listen I can hear you through my radio
In that bright white noise
What I been missing in my life
What I been dreaming of
You be that girl
You be that girl
You be
Everything you want so let me get up there
I'm the baddest baby in the atmosphere
Tell me what you want so we can do just what you like
Ooh
Everything you know I'm flipping upside down
Take you 'round the world
You know I like it loud
Tell me what you want so we can do just what you like
You make me feel so
La La La La La
You make me feel so
La La La La La
You make me feel so
La La La La La
You make me feel so
La La La La La
You make me feel, oh
La La La La La
You make me feel so
La La La La La
You make me feel so
La La La La La
You make me feel, oh
La La La La La
Put your hands up
Put your hands up
Let the lights drop
Let the lights drop
Make my world stop
Make my world stop
La La La La La
La La La La La
You make me feel so
La La La La La
C: Jestem za!- podał
jej dłoń, a Ona spojrzała na Simona, który kiwnął na znak, ze jest za!
S: To co? Zarezerwować
jutro studio dla Was?- zapytał Cowell.
Kika: Od rana,
poproszę.- uśmiechnęła się dziewczyna.
POV Karolina
Po rozmowie z Simonem i
Cobrą zabrałam Nialla na kawę z automatu, a potem pojechaliśmy do polskiej
dzielnicy. Gdy podjechaliśmy pod wskazany adres czekał już na nas kolega
Williego.
N: Niall Horan, a to
moja przyjaciółka Karolina Goldberg.
T: Zapraszam.
Oglądaliśmy mieszkanie
od półgodzinny. Było piękne i zadbane.
T: I jak?- zapytał.
Kika: Rewelacja. Ile
chcesz za wynajem?
T: Za wynajem? Chce je
sprzedać?
Kika: Ale…
T: Przykro mi, musze je
sprzedać.
N: Jaka jest cena?-
zapytał Niall.
T: 70 tysięcy funtów.
Kika: Dużooo
T: I tak już spuściłem.
N: Mogę Cie na chwile
poprosić?- zapytał się mnie Niall.
Weszliśmy na antresolę
i zaczęliśmy rozmawiać szeptem.
N: Co myślisz o jego
propozycji?
Kika: Nie stać mnie Ni,
na to mieszkanie. Nie wytrzasnę takich pieniędzy.
N: Nie masz od kogo
pożyczyć?- zapytał.
Kika: Nie.
N: A jeśli bym Ci…
Kika: Nie, Niall!
N: Tylko pytam. Może z
nim porozmawiam.
Kika: Myślisz, ze to
coś da?
N: Spróbować zawsze
można.- chłopak zszedł po schodach i udał się do kuchni gdzie stał Tom.
- Możemy porozmawiać.- usłyszałam.
T: Tak, jasne. Może
wyjdziemy, bo muszę zapalić.- zostałam sama.
POV Niall
N: Nie dasz się namówić
na wynajem?- zapytałem.
T: przykro mi Niall,
wyjeżdżam i potrzebuję kasy.
N: Na raty też nie.
T: Sorry, gotówka mnie
tylko interesuje.
N: Moja przyjaciółka
ich nie ma.
T: Przykro mi, ale też
stoję w podbramkowej sytuacji.
Rozmawialiśmy jeszcze
przez dziesięć minut. Udało mi się namówić Toma na pewny przekręt. Mam
nadzieję, ze wszystko się ułoży. Gdy wróciliśmy na górę przekazałem Karolinie
dobrą nowinę.
***
Byliśmy w drodze do
domu, Karolina była szczęśliwa, ze udało jej się wynająć dwupokojowe mieszkanie
z antresolą za 300 funtów. Szkoda tylko, ze nie wie, ze to ja będę jej
wynajmować to mieszkanie. Tom nie chciał się zgodzić na wynajem, a ja nie
miałem serca powiedzieć jej, że mieszkanie które było dla niej idealne nie może
być jej. Postanowiłem kupić je, prędzej czy później je ode mnie odkupi. Jutro
podpiszę umowę u notariusza i Karola będzie mogła zacząć remont.
Gdy stałem w korku
dostałem smsa od Marvina Humesa z zaproszeniem na kolacje.
N: Jakie masz plany na
wieczór?- zapytałem swojej towarzyszki.
Kika: Nie rozumiem.
N: Dostałem zaproszenie
na kolacje, a nie chce iść sam.
Kika: Mam Ci
towarzyszyć?
N: Pamiętaj, ze cały
dzień z Tobą jeżdżę w poszukiwaniu mieszkania.- zrobiłem minę kota ze Shreka.
Kika: No dobra!-
zgodziła się, a ja ruszyłem w stronę domu Marvina.
***
Gdy byliśmy pod domem
mojego przyjaciela, na podjeździe przywitała nas Rochelle.
R: Witaj Horan.-
przytuliła mnie.
N” Witaj maleńka, długo
się nie widzieliśmy.
R: Oj tak, zapraszam.
Dzieciaki nie mogą się doczekać.
N: Bym zapomniał, to
moja przyjaciółka Karolina.- obie dziewczyny się ze sobą przywitały.
R: Chodźcie, kolacja
stygnie.- oboje ruszyliśmy za gospodynią, już czuję niemiłosierny głód.
POV Karolina
Niall zabrał mnie do
swoich przyjaciół na kolacje. Musze powiedzieć, ze od dłuższego czasu nie
czułam się obca. Marvin i jego żona Rochelle są przesympatyczni. Szybko nawiązałam
z nimi kontakt. To zakręcone małżeństwo ma też wspaniałe dzieci. Bawiliśmy się,
rozmawialiśmy ze sobą i nawet wygłupialiśmy. Do końca zycia nie zapomnę
śmiesznego tańca Rochelle. Około północy opuściliśmy ich dom obiecując, ze następnym
razem spędzimy z nimi więcej czasu. Po dzisiejszym dniu byłam padnięta, Bogus
chyba też, bo zasnął na kanapie w salonie. Może pomyślicie, ze jestem głupia,
ale czuję, że mnie i Nialla łączy dość bliska relacja. Wiem, ze się nie dogadujemy,
ale jest kiedy Go potrzebuje, wesprze, wysłucha, poprawi humor zawsze nawet gdy
go nie widać, spędza ze mną czas w fajny sposób, który potem długo wymarzam
sobie jeszcze raz. Po prostu jest i nie wyobrażam sobie życia, gdyby miało Go
nagle zabraknąć. Z takimi przemyśleniami, zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz