Lokalizacja: 26
marzec 2015, Johannesburg
Dziś do RPA przyleciałam osobnym samolotem. Zaraz z
lotniska kierowałam się do hotelu. Tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy jak
dzisiejszy dzień zawarzyć może na wszystkim. Byłam kretynką, która z uśmiechem
na twarzy schodziła na śniadanie nie wiedząc co tak naprawdę się wydarzyło. Ich
grobowe miny obserwujący mój każdy ruch był… nawet nie wiem jak to opisać.
Widziałam, ze Carolina miała łzy w oczach, Niall pierwszy raz w życiu nie był
głodny, a reszta… szkoda gadać.
Kika: Co się dzieję?- zapytałam dosiadając się do
Dawida.
D: Ty nic nie wiesz?- był dość zdziwiony.
Kika: Nie rozumiem.
D: 25 marzec 2015 przejdzie do historii życia
Directioners i całego zespołu.
Kika: Nadal nie wiem o czym mówisz.
D: Zayn.
Kika: Co z nim? Wrócił?
D: Odszedł z zespołu.- zamurowało mnie, nie mogłam się
ruszyć, po chwili wstałam i ruszyłam do wyjścia nie zważając na wzrok
wszystkich zgromadzonych, na wołającego za mną Dawida. To niemożliwe! Nie Zayn!
On by mi tego nie zrobił! Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na dworze, przed
hotelem stało już mnóstwo dziennikarzami z zapytaniami o 1D. Nie wytrzymałam
ruszyłam ulicami miasta, biegiem. Chce być jak najdalej od tego wszystkiego! Co
jeśli to ja przyczyniłam się do tego wszystkiego. Do odejścia Zayna i do zdrady
Louisa. To nie miało tak wyglądać! Nie miało, Zayn!
***
Od dłuższego czasu włóczę się ulicami miasta. Nie wiem
co mam z sobą zrobić, nie wiem… To jest takie okropne uczucie, niby nie znasz
Go długo, a tęsknisz za nim cholernie. Jesteś wstanie oddać za niego życie… Przez
ostatnie kilka tygodni życie nieraz udowodniło mi, że im lepiej kogoś
poznajemy, tym bardziej nam na tej osobie zależy. To nieuchronne. Granice się
zacierają i później, kiedy przychodzi rozłąka, utrata relacji staje się
nieznośnym cierpieniem. Tak jest teraz.. Łzy same napływają do oczu. Mówię
sobie bądź silna, a potem rozklejam się jak dziecko.
POV Harry
Siedzieliśmy wszyscy razem w jednym pokoju, nie było
tak samo, nie byliśmy w komplecie. To co się wydarzyło, przytłoczyło Nas
jeszcze bardziej. Mieliśmy być niezniszczalni, a jeden cholerny podmuch zmiótł
nas z powierzchni ziemi. Nie mamy za złe Zaynowi, że Nas opuścił. To byłoby chore! Bardziej żałujemy tego, że za późno zauważyliśmy, że coś jest nie tak,
że się od siebie oddalamy, że nie przypominamy tych nastolatków z ostatnich
czterech lat. Coś się zmieniło, zmieni i prawdopodobnie nie wróci już więcej.
Jeśli ktoś sądzi, ze ta cała sytuacja obeszła Nas to jest w błędzie. Siedzimy
razem w jednym pokoju gapiąc się w sufit i myśląc: Czy to wszystko ma jeszcze
sens? Co zrobiliśmy źle, że się zgubiliśmy? Czy musieliśmy zapłacić aż tak
wysoka karę za sławę?
Lou: Nie mam pojęcia, Ni.- odpowiedział mu Louis.
H: Chce wrócić do czasów X-factora.- powiedziałem
łamiącym głosem.
Li: Może ważne rzeczy zdarzają się na wiosnę?- wyszeptał
Liam. On zawsze był z naszej całej piątki najbardziej odpowiedzialny, a jego
słowa nie miały nas jeszcze bardziej podłamać, miały po prostu nas podnieść na
duchu.
Lou: Wiecie co w tym wszystkim jest najlepsze. Żadne z
nas nie wymarzę z pamięci tego, co było.- powiedział Louis. Miał zupełną rację,
to co przeżyliśmy nikt nigdy nam nie zabierze.
H: Pogubiliśmy się, chłopacy!- powiedziałem ze łzami w
oczach. Wszyscy je mieliśmy…
Li: Czasami ludzie są dla siebie zbyt ważni. I właśnie
dlatego się gubią.
H: Mogliśmy bardziej się starać, może udałoby się nam przezwyciężyć
kryzys.- drążyłem.
Lou: Harry przestań się obwiniać, to było
nieuniknione.
H: Ale teraz?
Li: No cóż takie jest życie.
POV Niall
Siedziałem na swoim miejscu chyba już tak od czterech
godzin przysłuchując się rozmowie chłopaków, mówiącej: co by było, gdyby…?
Szczerze?! Siedzi we mnie tyle słów, tyle łez, cierpienia, złości, nerwów,
zawiści, bólu. Mimo, że bardzo chciałabym, nie mogę pozwolić sobie na wybuch.
Nie przy Nich, nie chce żeby jeszcze bardziej się podłamali. W pewnym momencie
do pokoju weszła Karolina, zapłakana i smutna. Nawet ona to przezywa. Niby nie
zna nas za długo, a jest jak rodzina. Momentalnie się przytuliła do mnie, nie
wiem czy dlatego, ze byłem najbliżej, czy bardziej, ze się ostatnio do siebie
zbliżyliśmy.
Kika: Co ja mam teraz zrobić? Prawda jest taka, ze
przez te ostatnie dni tak bardzo mi Go brakowało, że ledwo mogłam to znieść.
Chce Go przytulic, powiedzieć, że wkurzał mnie na początku, ale był jedyną
osobom w której czułam wsparcie. Mówił, że mnie wszystkiego nauczy, a teraz
odszedł. Bez słowa wyjaśnienia!- rozpłakała się na dobre. Co ja mówię wszyscy
płakaliśmy jak dzieci.
N: Csi…- uspokajałem dziewczynę, czując jak łzy płyną
mi po policzku. Nie znała Go długo, a przyzwyczaiła się do niego.
H: Będzie dobrze, Karola.- Harry głaskał ją po głowie.
Lou: Razem jesteśmy silniejsi. Nie możemy teraz
zaprzepaścić szansy jaką dał nam los.
Li: Co Ty pieprzysz, Lou?- oburzył się Liam.
Lou: Ponownie staliśmy się sobie bliscy, nie możemy
pozwolić abyśmy znowu nie spędzali ze sobą wystarczająco dużo czasu. Czas to
zmienić! Powrócić do starych zwyczaj!- namawiał nas wszystkich.
POV Karolina
Nikt nie miał ochoty na nic, wszyscy spędziliśmy całe
przedpołudnie i popołudnie w swoich pokojach. Gdy trochę się uspokoiłam i
wypłakałam co było można wróciłam do swojego pokoju. Próbowałam wielokrotnie
dodzwonić się do Zayna. Bez skutku, jego telefon był poza zasięgiem, chyba
przeczuwał co się wydarzy i specjalnie Go wyłączył. Postanowiłam mu wysłać
smsa.
Do Zayn J
Chociaż mnie
bardzo zraniłeś to życzę Ci wszystkiego dobrego. Bądź kim chcesz - pieprz
opinię innych. Nie bądź jednym z tych stereotypowych ludzi.
Kocham Cię bro!
POV Niall
Zayn ma depresje. To my ją mamy! Jak jedna osoba może
uratować miliony, ale miliony nie mogą uratować jednej osoby..- zastanawiam się
nad tym od dłuższej chwili. Nie mam na nic ochoty, chce wrócić do domu. Chłopacy
z tego całego stresu poszli spać, a ja? Nie mogłem zasnąć. Przyglądałem się
gwiazdą wmawiając sobie, ze ta, która jest najjaśniejsza jest Zayna. Chce w to wierzyć!
Usłyszałem dzwonek swojego telefonu, kolejny sms z zapytaniem: Jak się czujesz?
Bez jakiegokolwiek entuzjazmu zwlokłem się ze swojego miejsca i podąrzyłem za
telefonem.
Od Kika J
Mogę spać z
Toba?
Od Kika J
Nie chce spać
sama. Muszę się przytulić.
Od Kika J
Dobra! To było głupie! Zapomnij!
Po ostatnim smsie zadzwoniłem do niej. Odebrała po
pierwszym sygnale.
N: Też Cię potrzebuję.- powiedziałem do słuchawki. Nic
nie odpowiedziała, rozłączyła się i po chwili zapukała do moich drzwi.
Gdy ją zobaczyłem zdałem sobie sprawę, że czasem
lepiej zostać tak wewnątrz siebie, zamkniętym Bo wystarczy jedno spojrzenie,
żeby się rozkleić, wystarczy, że ktoś wyciągnie dłoń, by człowiek nagle poczuł,
jaki jest kruchy, bezbronny, by wszystko się zawaliło jak piramida z zapałek.
Może to banalnie zabrzmi, ale tak jest. Dzisiejszy jak i wczorajszy dzień jest
najgorszym naszym dniem. Nie będzie gorszego! Dzis mało ze sobą rozmawiamy, ale
to wystarczy, aby zrozumieć jak każdy się czuje. One Direction przeżywa własną
tragedię!
***
Leżeliśmy na łóżku przeglądając twittera. To co tam
się działo było czymś niepowtarzalnym. Tyle wsparcia dla zespołu, dla Zayna.
Nasi fani są cudowni, czuję ich miłość na każdym kroku. Nie obwiniają nikogo za
to co się stało, wspierają nas i zarazem chcą powroty naszego badboy’a. Oj
uwierzcie mi, ja też!
Kika: Macie kochanych fanów.-powiedziała dziewczyna
przytulona do mojego ramienia.
N: O tak, są cudowni!
Kika: Musicie ich wspierać, tak jak robią to Oni. Są
ważni!
N: Wiem…
Kika: Spróbuj ich wesprzeć i wytłumaczyć to co się
wydarzyło. Niech nie nachodzą Zayna i nie mają mu tego za złe.
Posłuchałem jej. Napisałem twitta do fanów:
Kochać to także
umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go
wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest
skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej
szczęścia, czasem wbrew własnemu. Zayn zawsze będzie z Nami, pomógł Nam stworzyć
zespół, pomógł Nam się rozwijać. Nikt nie zamierza Go zastąpić, ani o Nim
zapomnieć. Zawsze będzie w naszych sercach, ale teraz potrzebuje czasu,
spokoju. Musi się wyciszyć. Może kiedyś do Nas wróci, urzeknie Nas swoim
wokalem. Zawsze będzie z Nami, bo One Direction bez Malika nie istnieje.
Kochamy Cię
bracie!
Niall & Kika
Niall & Kika
Zakończyłem i zamknąłem komputer. Dzisiejsza noc
będzie najgorsza, będzie inna.. Oby tylko nie zmieniła nas do reszty, aby dała
nam siłę… Abyśmy zaczęli wierzyć, ze się uda przezwyciężyć stratę. Musimy walczyć
dla fanów!
Lokalizacja: 27 marzec
2015, Hotel w Johannesburg
Wczorajszy dzień był trudny, nikt nie zdawał sobie
sprawy, ze nasze początki będą takie trudne. Jeśli ktoś myśli, ze Dream nie
łączy się z 1D jest w błędzie. Wspieramy ich z całego serducha. Są teraz dla
Nas najważniejsi, ale nie możemy zapominać o fanach. One Direction się
podniesie i dalej będzie iść w jednym kierunku.
POV Damian
Dziś nie chcieliśmy rzucać się w oczy i zawracać sobą
głowę całej ekipie One Direction więc ruszyliśmy w miasto. Ron oczywiście jak
zawsze robił problemy, twierdził, ze bez ochrony nigdzie Nas nie wypuści. Gdy
udało nam się osiągnąć jakiś kompromis i towarzyszył Nam jeden ochroniarz
ruszyliśmy do Lion park, a potem do Zoo.
K: Myślicie, ze to dobry pomysł, aby wychodzić z
hotelu?- Kamil i te jego przemyślenia.
D: A Ty co o tym sądzisz?- zapytałem Karolinę.
Kika: Ja nic nie sądzę. Jest dobrze, obu zespołom się
to przyda.
M: Fakt. My musimy spędzić ze sobą trochę czasu, a 1D
muszą wszystko przemyśleć.
Nie było czego komentować, wprawdzie odejście Zayna z
grupy dotknęło w jakimś stopniu też Nas, ale nie możemy odwracać się i patrzeć
na 1D, mamy swój zespół, który trzeba wypromować.
POV Karolina
Lion Park, a teraz Zoo. Nie chce robić przykrości
chłopakom, ale nie mam ochoty na zwiedzanie. Co z tego, ze zrobiłam sobie
zdjęcie z delfinem, co z tego, że miałam możliwość trzymania w kawiarni
zielonego ptaka na dłoni, jak cały czas myślę nad samopoczuciem Zayna.
Do hotelu wróciliśmy około 15. Po obiedzie
postanowiliśmy zająć się czymś pożytecznym co sprawia, ze nie myślimy o
problemach. Muzyka to lekarstwo na złamane serce!
***
Siedzimy na kanapach w jednym z pokoi gier i zabaw,
który mamy do dyspozycji w hotelu w Johannesburgu. Kamil nastraja swoja gitarę,
Damian wpatruje się w swój komputer, Maciek uderza w bębny, a ja z Dawidem
gryzmolimy coś na kartkach papieru.
D: Wiecie, ze Directionerki zawładnęły twitterem.-
powiedział Damian.
M: Tak?! A co piszą?
Kika: Nadzieja jest okrutna. Nadzieja przypomina o
czymś, co prawie było. Sprawia, że ból powraca.- powiedziałam do chłopaków.
N: Dokładnie, a najgorszy jest lęk przed czymś, czego
nie można nazwać.- powiedział Niall, który wraz z One Direction stał w progu.
Li: Możemy się przyłączyć?- zapytał Liam.
K: Pewnie! Siadajcie!- Kamil zaczął się posuwać.
H: Co robicie?
Kika: Próbujemy coś napisać wspólnie.
H: I jak idzie?
Kika: Beznadziejnie, a podobno muzyka jest lekarstwem
na wszystko.- powiedziałam rozglądając się po pokoju.
Lou: Sama mówiłaś, że w życiu trzeba mieć zakończone
wątki.
Kika: Niby tak, ale chyba się myliłam.
Li: Przestańmy się w końcu obwiniać. Nie zmienimy
decyzji Zayna, czas ruszyć do przodu. On nie umarł, tylko zrezygnował z trasy.
Zawsze możemy do niego zadzwonić i z nim porozmawiać.
N: Masz racje.- poparł Go Niall.
H: W takim razie proponuję napisać coś razem.
K: Napiszmy po prostu piosenkę o Zaynie, o tym co
czujemy.- zaproponował Kamil.
M: To jest dobry pomysł.- poparł Go Maciek.
W ciągu całego popołudnia powstała piosenka, która
opisuje co cała dziewiątka czuje po odejściu Zayna.
Heridas sin
palabras
Heridas con
palabras
Sin apenas decir
nada
Apenas dices
nada
Y nada es
suficiente
Piensa que es
demente
Hacer caso a la
gente
Y yo
Si tu no estas
Ya no se estar
Perdóname
Si alguna vez
Te hice llorar
ojos de cielo
Perdóname
Si alguna vez
Robe de tus
labios un te quiero
Perdóname,
perdóname
Sigo tus pisadas
Aunque a veces
me pierdo
Me pierdo en mil
preguntas
Y siempre acabo
huyendo
Porque salir
corriendo
Si te llevo aquí
adentro
Hoy te hecho de
menos
Pero es que
tengo miedo
Y yo
Si tu no estas
Ya no se estar
Perdóname
Si alguna vez
Te hice llorar
ojos de cielo
Perdóname
Si alguna vez
Robe de tus
labios un te quiero
Perdóname,
perdóname, perdóname
Hoy aunque estés
lejos sigo aquí
Sabes que no
puedo, no sin ti
Juegan los
momentos
Heridas sin
palabras
Heridas con
palabras
Sin apenas decir
nada
Apenas dices
nada
Y nada es
suficiente
Piensa que es
demente
Hacer caso a la
gente
Y yo
Si tu no estas
Ya no se estar
Perdóname
Si alguna vez
Te hice llorar
ojos de cielo
Perdóname
Si alguna vez
Robe de tus
labios un te quiero
Perdóname,
perdóname, perdóname, perdóname
Perdóname
Si alguna vez
Te hice llorar
ojos de cielo
Perdóname
Si alguna vez
Robe de tus
labios un te quiero
Perdóname,
perdóname...
N: Powinnaś to Karolina zaśpiewać.- powiedział gdy
skończyliśmy pisać.
Kika: Chyba to nie jest dobry pomysł.
Li: Dokładnie, kto jak kto, ale to Ty powinnaś
pokazać, ze nie trzeba długo się znać, żeby móc się zaprzyjaźnić.
Lou: A zresztą Zayn by tego chciał. Zawsze mówił, że
masz nieokiełznany głos i sprawiasz, że ma ciary na całym ciele.
Wieczorem cała ekipa zjadła wspólną kolację. Widać, ze
Ron i Sam robią wszystko, abyśmy nie popadali w skrajność. Może to na początku
dziwienie wyglądało, ale takie zjednoczenie grupy przydało się nam wszystkim.
R: Chcielibyśmy Wam coś powiedzieć.- przerwał ciszę
Ron.
S: Ostatnie wydarzenia pokazały Nam jak łatwo Nas
zranić, jak kruchymi ludźmi jesteśmy. Nie ważne co się jeszcze wydarzy,
pamiętajcie, ze Ja i Ron jesteśmy tu dla Was. Macie kłopot, znacie drogę do
naszych pokoi. Zawsze spróbujemy Wam pomóc. Zayn potrzebował przerwy, rozumiemy
Go i wspieramy, ale zespół musi iść dalej. Ma dla kogo walczyć. Pokażmy wszyscy
fanom, że rodzina się nie poddaje.- powiedział na jednym wdechu.
W sumie miał rację, jego krótka a dosadna rozmowa
spowodowała, ze nawiązywaliśmy kontakt, próbowaliśmy rozmawiać. Może nie śmialiśmy
się i nie robiliśmy idiotycznych żartów jak kiedyś, ale wracamy do normalności.
Jutro pierwszy koncert w nowym składzie, a ja żałuję, że nie obejrzałam
koncertu, gdy One Direction stanowiło piątkę utalentowanych mężczyzn.
***
N: Jakie plany na wieczór?- zapytał Niall gdy
wychodziliśmy z restauracji.
M: Raczej pójdziemy spać. Jutro koncert.- powiedział
Maciek, a reszta ekipy pokiwała głową na znak zgody.
Kika: Ja się przejdę.- powiedziałam do wszystkich.
Lou: Dokąd?- zapytał Louis.
Kika: Pochodzę trochę przed hotelem, bo i tak nie
zasnę.
Li: Jesteś pewna?
Kika: Tak, to mi dobrze zrobi.
N: Pójdę z Tobą.- wszyscy na niego spojrzeli.
- Oczywiście jeśli mogę.- dodał speszony Irlandczyk.
Kika: Dobrze.- bez słowa ruszyliśmy do wyjścia z
hotelu. Przed drzwiami oczywiście stały fanki chłopaków, ale Niall poprosił ich
o chwilę prywatności, a te zgodziły się. Oczywiście obiecał, ze w drodze
powrotnej rozda kilka autografów.
N: Wiesz dziś doznałem szczytu tęsknoty, poszedłem do
pokoju, który miał być Zayna, zaparzyłem dwie herbaty gdy bylem rano sam w
pustym mieszkaniu, czekałem aż zdarzy się cud, herbata wystygła, a ja nadal
wbijałem w nią pełen tęsknoty wzrok.- powiedział gdy odeszliśmy kawałek od
hotelu.
N: Bardzo..
Kika: Wasza przyjaźń jest wyjątkowa, chciałabym mieć
kogoś takiego jak Wy.
N: Masz mnie.- zawiesił swoje ramie na mnie.
- Zawsze możesz na mnie liczyć.
Kika: Chcesz mnie wspierać?
N: Chce, żebyśmy oboje mogli się wspierać. Po prostu
chciałbym wystarczyć Ci na całe życie. Żeby cały świat nam zazdrościł, że mamy
właśnie siebie.- resztę wieczoru spacerowaliśmy rozmawiając o wszystkim. Po
powrocie do hotelu rozstaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Niall do
fanów, a ja do pokoju. Jutro pierwszy koncert w nowym gronie… Zobaczymy co z
tego wyniknie!
------------------------------------------------------------------
Kochani,
trudno się pisze nowe rozdziały wiedząc, ze Zayn zrezygnował z naszej wspólnej przygody. Mamy nadzieję, ze powróci do Nas ze zdwojoną siłą.
Nowy rozdział pojawi się 31 marca...
masz bardzo przyjemny i lekki styl pisania,co uwielbiam bo fajnie i szybko sie czyta :) brawo!
OdpowiedzUsuńzapraszam też do siebie :*
Ashley prowadzi pamiętnik,w którym zapisuje swoje marzenia: te małe i te większe.Niall w magiczny,niezrozumiany mu sposób dowiaduje się o nich i pragnie przyczynić się do ich spełnienia.Dzięki niemu...do życia Ashley powraca śmiech i radość.Dzięki niemu...Ashley zapomina o swojej chorobie.Dzięki niemu...Ashley poznaje Luke'a Hemmingsa.
http://without-depending.blogspot.com/
pozdrawiam i zycze duuuzo weny! xx