Translate

wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział V- Zazdroszczę ludziom, którzy mają swoje pasje, cele i marzenia.

 Lokalizacja: 10 000 stóp nad oceanem Indyjskim

Jesteśmy już od 16 godzin w samolocie. Sam fakt, ze jestem w samolocie nieziemsko mnie przeraża. Nigdy nie byłam zwolenniczką lotów tymi maszynami, może dlatego, że są potworne. Do końca życia zapamiętam lot do Australii i Londynu, każdy z Nich był dla mnie wielkim przeżyciem. Dziś było podobnie, ale fakt, ze są przy mnie Kamil i Maciej, którzy robią wszystko żebym nie przejmowała się tym, że jestem w powietrzu powoduje, ze o tym nie myślę.. Od trzech godzin gramy w gry planszowe: monopol, chińczyk i wiele innych dziecięcych gier. Wprawdzie Zayn pozwolił Nam skorzystać z ich Xbxa, ale żaden z Nas nie chciał się jeszcze narażać reszcie. Dwadzieścia godzin lotu powodowało, ze wszyscy głupieli od nic nie robienia. Zdążyliśmy pograć, pośmiać się, poczytać autobiografie 1D i przesłuchać trzech płyt tego zespołu. Wyjście na płytę lotniska było dla Nas upragnionym cudem, o którym marzyliśmy już po czterech godzinach lotu. Jeden z managentu powiedział Nam, ze przed lotniskiem stoi dwanaście SUV-ów. Nie wiem jak udało im się Nas podzielić, ale każdy miał miejsce w jednym z samochodów. Ja przydzielona byłam do auta z Markiem, Lou, Lux, Lottie i Danem. Jeszcze tak naprawdę nie wiem kto jest kim, więc trafienie do odpowiedniego samochodu będzie nie lada wyzwaniem. Gdy weszliśmy do terminalu czekała na Nas chmara rozwrzeszczanych nastolatek wywołująca imię każdego z członków 1D. To było coś przerażającego! Upilnowanie ich przez 40 ochroniarzy graniczyło z cudem. Wprawdzie Zayn zatrzymał się na chwilę i rozdał autografy, ale przedostanie się przez ten tłum było niemożliwe. W połowie drogi zgubiłam się, a moja orientacja w terenie nie była zbyt dobra. Przez 10 minut stałam na środku terminalu w poszukiwaniu kogoś znajomego. Udałam się do wyjścia za mężczyzną, który w swoim wózku wiózł dużą skrzynie podpisaną „OTRA Tour- One Direction”. Po chwili znalazłam się na zewnątrz lotniska, a moje oczy ujrzały dwanaście takich samych samochodów. FUCK! Który jest mój?- pomyślałam. Stwierdziłam, ze nie ma sensu szukać tego jednego, więc wbiłam się do pierwszego lepszego. Jechaliśmy w samochodzie siedmioosobowym w ósemkę. Nikt nie narzekał, nawet nie mieli nic przeciwko temu, ze przeze mnie się gnietliśmy w samochodzie. Chwała im za to!
Po dwudziestu minutach jazdy w zakorkowanym Sydney znaleźliśmy się pod najlepszym hotelem w mieście. Nie ukrywam, że fakt spotkania z rozwrzeszczanymi fankami już mnie nie zdziwił. Zabrałam swoje walizki i ruszyłam do lobby, w której czekali już na mnie chłopacy.
D: Gdzie byłaś?- powiedział zaraz na początku Dawid.
Kika: Jak to gdzie? Jechałam jednym z samochodów.
K: Jakiś koleś mówi, że nie było Cię w Twoim samochodzie.- zdziwił się Kamil.
Kika: Aaa tak, było ich za dużo więc wbiłam do pierwszego z brzegu.
M: Masz przesrane!
Kika: Dlaczego?
D: Ten facet to nasz nowy manager i jest wkurwiony.- powiedział Damian podchodząc do Nas.
K: Skąd to wiesz?
D: Podsłuchałem rozmowę.- odparł wzruszając ramionami.
Po chwili podszedł do Nas dość zbudowany mężczyzna z niemrawą mina.
- Gdzie byłaś?- zapytał się mnie.
Kika: A gdzie miałam być? Powiedziano mi, że mam znaleźć samochód i nim pojechać do hotelu.- udawałam niewiniątko.
- Nie było Cię w nim.
Kika: Nie znalazłam Go, wiec pojechałam innym.- odparłam.
- Wiesz, ze Twoje zachowanie spowodowało małe zamieszanie na lotnisku. Nie robi się tak, zapamiętaj to! Nikt nie będzie czekał na spóźnialską księżniczkę!- uniósł głos, a wszyscy w lobby zaczęli się nam przyglądać.
Kika: Nie jestem pieprzoną księżniczką! Chyba, kurwa dobrze, ze znalazłam inny samochód i dotarłam do hotelu.
- Tu nie ma wolnej swawoli, nie jesteś tutaj pępkiem świata!
Kika: Nie rozumiem o co Tobie chodzi?- warknęłam.
- Po pierwsze nie przypominam sobie, że jesteśmy na TY, a po drugie przez Ciebie jeden z samochodów wyjechał 10 minut później!
Kika: Na litość boską, to tylko 10 minut. Jebane 10 minut, kurwa!- irytowałam się coraz bardziej.
- Właśnie! Nie możemy sobie pozwolić na takie spóźnienia! Już mam Cię kurwa dość i wiem, ze będziesz sprawiała problemy! Widać, ze wychowałaś się w niepełnej rodzinie!- krzyknął najgłośniej jak się dało, w tym momencie coś się we mnie złamało.
Kika: Nie masz prawa oceniać mnie i mojej rodziny skurwysynie!- warknęłam po czym splunęłam mu na twarz i wbiegłam w głąb hotelu. W moich oczach pojawiła się tona łez nad którą nie mogłam zapanować. Przez spływające łzy wpadłam na mężczyznę.
- No i co zrobiłaś?- warknął.
Kika: Spierdalaj!- odwróciłam się do obserwującej mnie reszty i dodałam: Wszyscy się kurwa ode mnie odpierdolcie!- po czym pobiegłam dalej.

POV Harry

Wraz z Niallem siedzieliśmy w jego pokoju hotelowym gdy dowiedzieliśmy się, ze reszta naszej rodziny dotarła już do hotelu. Długo się nie zastanawialiśmy! Jak najszybciej wybiegliśmy z pokoju w stronę lobby, Niall zdążył jeszcze chwycić kanapkę. Gdy byliśmy prawie na miejscu w Naszego Ni uderzyła dziewczyna powodując, ze jego kanapka spadła na podłogę. Widziałem jak się wkurzył. Nie da się ukryć, ze Niall traktuje swoje jedzenie lepiej niż kogokolwiek. Zaraz zapytał się dziewczyny:
N: No i co zrobiłaś?
Dziewczyna dość błyskawicznie mu odpowiedziała:
- Spierdalaj! Wszyscy się kurwa ode mnie odpierdolcie!- po czym pobiegłam w stronę windy.
Widziałem na twarzy Nialla zmieszanie i podirytowanie. Fakt, laska mogła przeprosić Nialla za swoje zachowanie i byłoby po kłopocie, a tak w oczach blondyna stała się wrogiem numer jeden. Ni nie jest mściwy, ale nie lubi jak ktoś nie ponosi odpowiedzialności za swoje zachowanie. Zawsze jest szarmancki i wychowany. Złego słowa nie powie na osobę, której nie zna. No i co najważniejsze nie da się nie lubić Naszego Irlandczyka. Pominąłem fakt zdesperowanej dziewczyny i pobiegłem przywitać się z zespołem. Ni po chwili do mnie dołączył. Uścisków i miłych słów nie było końca. Wszyscy się za sobą się stęskniliśmy. Gdy mi i Niallowi zostało już tylko przywitanie z Zaynem zauważyłem kątem oka, ze stoi w towarzystwie czterech chłopaków.
H: Ni!- krzyknąłem, a ten stanął zaraz obok mnie. Gdy byliśmy już przy Zaynie, Ni przerwał mi:
N: Zayn Malik, idiots everywhere!- Zayn zaraz się uśmiechnął po czym w trójkę wyściskaliśmy się jak bracia.
Z: Kupę lat, idioci! Już tęskniłem.- usłyszałem Zayna.
H: Ta, jasne. Pewnie pierdoliłeś Perrie, a o Nas nie myślałeś w ogóle.
Z: Harry! To moja narzeczona, nie mów tak nigdy więcej!
N: On myślał o Nas w przerwach.- powiedział Niall, a ja zauważyłem, że czwórka chłopaków nam się przygląda.
H: Kto to?- wypaliłem.
Z: A faktycznie, zapomniałem! To zespół Dream, nasz nowy support.
H: Ci od Nathana?- zapytałem zerkając na rozwścieczonego Nialla.
Z: Dokładnie.
N: A gdzie Wasza przesympatyczna koleżanka? Chce ja poznać i się jej poprawnie przedstawić.- powiedział poruszając brwiami.
Z: Właściwie to, to, to… się z nią zderzyłeś.- wyszeptał Zayn.
H: Chcesz nam powiedzieć, ze laska która z trąciła kanapkę Niallowi to ich wokalistka.
Z: Taa..
H: Kurwa! Ma przesrane, Niall jej nie daruje.- Niall już więcej nic nie powiedział. Wiem, że jeszcze bardziej się wkurzył. To będzie niezapomniany rok.. A początek w ich wykonaniu może być… właśnie jaki?
N: Jestem Niall nie Nathan.- wypalił po chwili Niall podając każdemu rękę. Ja postąpiłem podobnie. Jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Dzięki tej rozmowie dowiedzieliśmy się, że Dream w trakcie naszej przerwy nagrywali z Zaynem, a Kika (bo tak było na imię dziewczynie od kanapki) napisała piosenkę z Louisem. Kamil gra na gitarze, Maciej na perkusji, Dawid na basie, a Damian jest klawiszowcem. Muszę to zapamiętać. Harry Styles to zapamięta!
Staliśmy jeszcze i rozmawialiśmy gdy pojawił się Sam w towarzystwie mężczyzny.
S: Panowie to jest Ron, manager Dream.- powiedział.
Wszyscy się przywitaliśmy, a ja w szczególności próbowałem rozszyfrować tego całego Rona. Był dość dziwny, specyficzny.. Może to tylko moje wyobrażenie.
Postaliśmy jeszcze chwile po czym pomogliśmy Zaynowi z walizkami. W drodze do jego pokoju Zayn opowiedział Nam dlaczego Kika tak zareagowała na zderzenie z Niallem, a ten stwierdził, ze już jej nie lubi. No to mamy komplet! Za godzinę mieliśmy się spotkać wszyscy w Sali konferencyjnej.

POV Karolina

Po godzinie ciągłego płakania udałam się w stronę Sali konferencyjnej, bo Damian napisał mi smsa, ze managent chce się poznać. Ze spuchniętymi oczami i rozmazanym makijażem udałam się do windy i zjechałam w dół. W tym momencie nic mnie nie interesowało, chciałam się spakować i wrócić do Londynu. Tu jeszcze bardziej tęskniłam za rodzina. Chciałabym się przytulić do mamy i pozwolić jej się głaskać po plecach. W Sali byli już prawie wszyscy. Zajęłam miejsce miedzy Damianem, a Zaynem i wyjęłam telefon. Zaczęłam grać we wszystkie gry w swoim smartfonie gdy pojawił się niejaki Sam w towarzystwie faceta, którego w najbliższym czasie przejadę na pasach.
S: Witajcie, mam nadzieje, ze to już wszyscy. Nazywam się Sam i jestem nowym managerem 1D, a to Ron manager Dream.- świetnie! Kurwa, świetnie! Już widzę naszą owocną współpracę! Mój cel numer jeden to Ron i spowodowanie, ze jeszcze bardziej ze siwieje.
R: Hej! Tak jestem managerem Dream, ale razem z Samem będziemy współpracować z obydwoma zespołami. Pamiętajcie, ze jesteśmy dla Was i nikt nie chce Wam zniszczyć życia.- powiedział po chwili, a ja tylko prychnęłam dość głośno, bo wszyscy swoja uwagę zwrócili na mnie.
- Chcesz coś powiedzieć, Karolina?- powiedział Ron.
Odpowiedzieć czy nie odpowiedzieć? O to jest pytanie!
Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam tak głośno, aby każdy mógł usłyszeć: Wyczerpał mi się pakiet dobrego wychowania, więc spierdalaj i mnie więcej nie wkurwiaj.- powiedziałam po czym wstałam chcąc jak najszybciej opuścić to pomieszczenie.
R: Nikt nie wychodzi, żeby była jasność!- krzyknął, a ja wiedziałam, ze było to skierowane w moja stronę. Świetnie!- pomyślałam.
Zostałam na Sali stojąc przy drzwiach obok chłopaka, w którego dzisiaj wpadłam i nasłuchując jaki to Ron jest rewelacyjnym facetem i ojcem swoich dzieci. Rzygam tęczą!
R: To już byłoby na tyle z tego co chcielibyśmy Wam przekazać. Możecie się rozejść, ale chcielibyśmy aby na Sali został jeszcze Harry, Niall i Kika.- cały czas jego wzrok skierowany był w moja stronę.
Kika: Super!- powiedziałam sama do siebie.
Po chwili sala była pusta, a ja zostałam w towarzystwie lokowatego i blondyna. Bez namysłu rzuciłam się na kanapę na której prędzej siedziałam w towarzystwie Zayna i Kamila. Dwójka chłopaków usiadła naprzeciwko bacznie mi się przyglądając. Nie zwracałam na nich uwagi. Zalogowałam się na tt i instagramie i przeglądałam wszelkie nowości.
R: Chce, żeby jeden z Was pojechał jutro z Karoliną na wywiad.- zwrócił się do chłopaków.
Kika: Nie ma mowy!- warknęłam.
R: Oo, a myślałem, ze jesteś tak zajęta swoim smartfonem, ze nie wiesz co się dzieje.- odparł.
Kika: Słuchaj Ron, czy jak Ci tam.- warknęłam. Jeśli myślisz, ze zarobisz na mnie to się grubo mylisz. Nie jestem Twoja marionetką i nie będę wykonywać Twoich poleceń.
R: Jesteś pewna?
Kika: Tak! Nie będziesz mnie swatał z żadnym z tych- wskazałam palcem na osobników przede mną.
- Bo nie zamierzam robić kariery przez łóżko, ani lansowaniu się z tymi typami.
R: Skończyłaś? Niall, Harry, który z nią pojedzie?- zwrócił się do chłopaków, a Ci tylko spojrzeli na siebie.
- Ja!- powiedział chłopak w lokach.
- I chwała Ci za to!- wrzasnął blondyn.
Kika: Słucham?
N: Już Cię mam dość i nie wytrzymałbym z Tobą minuty dłużej.- warknął patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.
K: Jesteś popieprzony!
N: Jestem tylko nastoletnim frajerem, księżniczko.
Nic mu nie odpowiedziałam, ruszyłam w stronę wyjścia. Resztę dnia spędziłam w pokoju hotelowym nie chcąc nikogo oglądać. Jutro czeka mnie jakiś idiotyczny wywiad, na który idę z Harrym i ich konferencja prasowa, na której też muszę zaszczycić ich swoją obecnością.

Lokalizacja: Sydney, Australia (1 dzień do koncertu)

O 10 byłam już gotowa, żeby pojechać do Australijskiej telewizji w towarzystwie Harrego. Ten oczywiście zszedł do samochody spóźniony pięć minut.
H: Przepraszam za spóźnienie.- odparł dość przyjaźnie.
Kika: Nie mam ochoty na rozmowy. Wybacz!- powiedziałam nie patrząc w jego stronę.
H: Rozumiem, ale lepiej ze mną porozmawiaj co nie skompromitujesz się w telewizji.
Kika: Niby o czym mamy rozmawiać?- zapytałam nie nawiązując kontaktu wzrokowego.
H: O Tobie? Jaka jesteś? Jakie masz pasje?- mówił dość szybko.
Kika: Nie jestem w życiu zbyt widowiskowa. Odwracam się i odchodzę. Można mnie zrazić ignorancją, brakiem uwagi, atencji. W niepowodzeniach zamykam się i trudno mnie potem otworzyć, dotrzeć do mnie. Bywa, że wychodzę z domu, gdzieś uciekam, chcę być goniona i przepraszana.
H: Mam Cię za cos przeprosić?
Kika: Zawsze jest za co przepraszać. Nawet za swoje istnienie.
H: Chcesz powiedzieć, ze powinienem przeprosić za to, ze zabieram Ci tlen?- uśmiechnął się.
Kika: Zdecydowanie.- powiedziałam przez śmiech.
Podróż do studia telewizyjnego minęła nam w miłym towarzystwie, dużo rozmawialiśmy, ale trzymałam Harrego na dystans.

***
Siedzę już na wygodnej kanapie, a wokół mnie jest mnóstwo kamer. Znowu robię za maskotkę czego bardzo nie lubię. Kobieta przede mną się idiotycznie uśmiecha, a ja zauważam, ze to jakaś telewizja śniadaniowa. Harry stoi za jedna z kamer robiąc głupie miny. On jest dziwny!- to jest jedyna myśl, która przychodzi mi do głowy.
- Witamy po przerwie.. Pokażemy Państwu teraz materiał dotyczący nowego suportu One Direction, który będzie miał swój pierwszy koncert już jutro na Stadion Allianz.- w jednym z telewizorów został puszczony materiał, w którym główną rolę odgrywałam ja z chłopakami. Po chwili film się skończył, a kobieta zaczęła dalej kontynuować swoje wywody:
- Kika, powiedz tak szczerze co sądzisz o supportowaniu 1D? Nie boisz się, ze ich fani źle zareagują na Was?
Szczerze?- pomyślałam. Chce wracać do domu!- krzyczała moja podświadomość.
K: Jeśli chce się coś posiadać trzeba też być przygotowanym na stratę.- odpowiedziałam patrząc na kamerę przed Harrym.
- Czyli niczego się nie boisz?
Kika: Niczego.- odparłam.
- Ostatnio przesłuchałam kilka Twoich piosenek, w których śpiewasz o miłości i rozstaniu?
Kika: Tak. Trudno zapomnieć o kimś kto dał najlepsze wspomnienia…
- Czyli Twoje piosenki są spisanymi wspomnieniami.
Kika: Raczej tak.
- Czym dla Ciebie jest miłość i rozłąka? Jak ja spostrzegasz?
Kika: Nawet jeśli miłość niesie z sobą rozłąkę, samotność i smutek, to warta jest ceny, jaką trzeba za nią zapłacić.
- Obecnie jesteś w związku?
Kika: Jestem w długim związku z wolnością i zabawą.- odrzekłam, bo tak naprawdę nie wiem czy łączy mnie cos jeszcze z Maxem oprócz Bogdana.
Kika: A zresztą ile było znajomości, które miały nie kończyć się nigdy?- dodałam po chwili.
- Przepraszam muszę o to zapytać. Od wczoraj w Internecie mówi się o tym, ze byłaś uzależniona od narkotyków.- spojrzałam na Harrego, który był troszkę zmieszany pytaniem prezenterki. Powiedział mi tylko bezgłośnie: Odpowiedz!
K: Nie koniecznie uzależniona. Zazwyczaj sięgamy po dragi ze złości bo każdy myśli ze zapomni o problemach, a nie zauważa faktu, ze rodzą się nowe.
- Czyli nie miałaś z tym problemu?
K: Nie można powiedzieć, ze nie miałam.
- Dlaczego to robiłaś?
K: Kiedyś dziwiłam się i oburzałam faktem dlaczego ludzie palą, ćpaja, chlają, tną się, popełniają samobójstwa, myślałam wtedy jak można być takim głupim. Przecież życie jest takie piękne, teraz trochę dorosłam i już znam odpowiedź na to pytanie..
- Chcesz powiedzieć, ze życie jest…- nie zdążyła dokończyć.
K: Chujowe? O to pytasz? Nie! Już tak nie sądzę, ale człowiek ma takie momenty w życiu, ze bardziej chce pokazać: „Spójrz na mnie! Jestem tu! Potrzebuje Twojej uwagi!
- Co możesz powiedzieć wszystkim ludziom uzależnionym?
K: Właśnie w tej sekundzie ktoś umarł. W tej sekundzie ktoś się narodził. W tej sekundzie ktoś walczy o coś, co ma każdy z nas, coś co jest tak naprawdę najważniejsze - życie.
- Kochasz swoje życie?
K: Pytasz czy jestem z niego zadowolona? Nie jest usłane różami, często muszę o coś walczyć, ale tak! Wiem teraz, ze nie zamieniłabym Go na żadne inne.
- Ostatnie pytanie: Jest cos co komuś zazdrościsz w jego życiu?
K: Tak, wczoraj zdałam sobie sprawę, ze zazdroszczę ludziom, którzy mają swoje pasje, cele i marzenia.
- Czy to nie jest skierowane do piątki przystojniaków z One Direction?
K: Miało to być ostatnie pytanie.- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Pożegnaliśmy się, a ja ruszyłam w stronę czekającego na mnie Harrego. Ten bez pozwolenia, ani żadnej oznaki przytulił mnie. Uśmiechnęłam się, ale nie chciałam pokazać, ze cieszy mnie ten fakt.
H: Byłaś świetna.- powiedział gdy byliśmy w samochodzie jadąc na konferencje chłopaków.
K: Co masz na myśli?
H: Wyszłaś z opresji. Zawsze mówisz takie mądre rzeczy?
K: Ja jestem mądra, Hazza.- powiedziałam.
H: Pierwszy raz nazwałaś mnie Hazza. Czy to oznaka, ze jesteśmy przyjaciółmi?
K: Na przyjaźń trzeba sobie zasłużyć.- odpowiedziałam gdy samochód zatrzymał się przed wielką halą.

***
Od dwóch kwadransów czekamy wraz z chłopakami na rozpoczęcie konferencji 1D przed pierwszym koncertem. Na hali jest mnóstwo dziennikarzy, a 1D jeszcze się nie pojawiło. Mój wzrok skierowany jest na drzwi, w których pojawiają się chłopacy. Gdy zajmowali swoje miejsca zdałam sobie sprawę, ze udało mi się poznać tylko trzech z piątki chłopaków. Długo nie trwała cisza, bo wypełniona została pytaniami kierowanymi do chłopaków:
Dz.: Jak samopoczucie przed pierwszym koncertem?- zapytał dziennikarz.
H: Jesteśmy wypoczęci i gotowi do dania największego i najlepszego show w Sydney.- odpowiedział Harry.
Dz.: W trakcie Waszej przerwy media mówiły o Waszym rozstaniu? Możecie się odnieść do tych informacji?- zapytał kolejny.
Li: Jesteśmy w trakcie przygotowywania kolejnego albumu i to chyba najlepszy dowód na to, ze nie myślimy o solowych karierach.- powiedział brunet z którym nie miałam okazji jeszcze rozmawiać.
Dz.: Czyli One Direction nie wybiera się na emeryturę?
Lou: Ja mam dopiero 23lata, gdzie tu emerytura?- powiedział śmiesznie Louis.
Dz.: Jakie są plany zespołu na ten rok?
Z: Zamierzamy skupić swoją uwagę na koncertach, które mamy zaplanowane, no i oczywiście na nowej płycie.
Dz.: W tym roku też chcecie zniszczyć konkurencje?
H: Nie rozumiemy pytania.- powiedział Hazza.
Dz.: Zgarniecie wszystkie nagrody?
H: To nie zależy od Nas. Wszelkie nagrody zdobywamy dzięki fanom i ich determinacji.
Lou: O tak! Nasi fani są zdecydowanie najlepsi, nie ma drugich takich.- uśmiechnął się promiennie Luluś.
Dz.: Większość z Was jest w związkach, nawet ostatnio Harry. Niall co z Tobą?
Lou: Jeszcze się taka nie urodziła co by mu dogodziła.- wtrącił się Lou, a Niall zaczął się tylko śmiać.
Dz.: Zayn co z Twoim ślubem?- zapytał kolejny już dziennikarz.
Z: Wielokrotnie powtarzam, ze Perrie jest moją narzeczona, kobietą z którą chce spędzić resztę życia, ale nigdy nie mówiłem, ze planujemy ślub. Skupiamy się teraz na swoich zespołach i na spędzeniu każdej wolnej chwili ze sobą.
Dz.: Czyli ślubu w tym roku nie będzie?
Z: Nie, mamy tak napięty terminarz, ze trudno jest znaleźć chwilę na spotkanie, a co dopiero na przygotowanie ślubu. Ślub to duże przedsięwzięcie, które ma być tym jednym najpiękniejszym dniem w Twoim życiu.
Dz.: A co z resztą? Louis, Liam kiedy planujecie zaręczyny?
Li: Brrr…- nie wiedział co powiedzieć.
Lou: Zawsze próbujemy odpowiadać na Wasze pytania, ale wolimy omijać tematy naszego życia prywatnego, a zwłaszcza jeśli chodzi o nasze związki. Kocham El, a Liam Soph, ale chyba nie sadzicie, ze powiemy Wam kiedy mamy zamiar się oświadczyć. To zawsze ma być niespodzianka.- uśmiechnął się.
Dz.: Ale planujecie to zrobić?
- Taaak!- powiedzieli jednocześnie.
Dz.: Ostatnio skończyliście współpracę z poprzednim suportem. Jak przeżyliście to rozstanie?
Lou: Z Nas wszystkich chyba najbardziej Niall, bardzo zżył się z tamtym zespołem.
Li: Wszyscy się zżyliśmy, ale nie ukrywajmy to było nieuniknione.
Z: Tak, to był świetny czas, ale wszystko co dobre się kończy.
H: Teraz mamy nowy suport, są świetni.- uśmiechnął się w naszą stronę Hazza.
Lou: Skąd to wiesz? Nie współpracowałeś z nimi.- zapytał Lou.
H: Słyszałem.
Lou: Od kogo?
H: Od Zayna. Cały czas o nich mówi.
Lou: Zayn! Jak mogłeś! Z nami koniec!- cała sala wybuchła śmiechem.
Dz.: Nie boicie się, ze wyfruną z gniazda jak poprzedni zespół, ze staną się lepsi?
H: Nie! Nie ma czym, fakt jest możliwość, że staną się tak silni, ze będą chcieli spróbować sił w nowej roli, ale jak na razie są pod naszymi skrzydłami, a my chcemy nauczyć ich wszystkiego.
Z: Tak, Harry ma racje. Nie możemy im niczego zabronić, ale chcemy, żeby dzięki wspólnej współpracy wynieśli jak najwięcej. Są dobrzy, ale jeszcze nie gotowi na starcie z Wami.
Lou: Zrobimy z nich najlepszy zespół na świecie, wypromujemy, udzielimy lekcji, ale Nas nie wygryzą, bo wywieziemy ich na Bahamy.
Li: Lou? Dlaczego tam?
Lou: Tam jest słońce, Li!- krzyknął unosząc dłonie w górę.
Dz.: Niall, dziś jesteś jakiś nieobecny. Powiedz co sądzisz o wokalistce Dream?- no to klops! Już widzę jego odpowiedz! Przecież przeze mnie był głodny, On mnie zniszczy!- mówiła moja podświadomość.
N: Ehmm.. Yhmm.. Nie znam jej za dobrze, ale jest tak skomplikowana, że nigdy nie trafiłby do wyjścia, ale chcę wiedzieć dlaczego jest jaka jest, chcę wiedzieć, co się stało, że się taka stała. Ale nie wiem czy mi pozwoli. - powiedział patrząc przed siebie. Ja?! Kurwa! Skomplikowana?! Nie, bo Ty idioto! Uważaj, bo Ci pozwolę!- powiedziałam w myślach.
Dz.: Jakie rady dla nowego suportu?
Lou: Nie zastanawiajcie się zbyt długo, bo zamiast żyć, będziecie wyłącznie myśleć o życiu.
Z: Zdecydowanie tak.- powiedział Zayn.
Dz.: A dla wokalistki?
Z: Jeśli ktoś mówi o Tobie źle, Ty milcz lub mów o nim tylko dobrze. W życiu nie chodzi o to, aby dorównać do czyjegoś niskiego poziomu, ale to by być ponad nim.
W tym samym czasie wstali i opuścili hale. My natomiast kierowaliśmy się w stronę samochodu, który zawiózł Nas pod hotel. Resztę dnia znowu spędziłam w pokoju, ale nie dlatego, ze miałam dość ludzi lub byłam zmęczona. Chciałam przygotować się do jutrzejszego dnia i pierwszego koncertu.

Lokalizacja: Stadion Allianz, Sydney (07 luty 2015)

Dzisiejszy dzień zaczął się dość szybko, bo już od szóstej byliśmy na nogach. Na razie nie czujemy zmęczenia i nie przeszkadza Nam zmiana strefy czasowej. Dość szybko zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy z chłopakami na stadion. One Direction dojedzie na swoja próbę dokładnie za dwie godziny. Nie mogę już się doczekać tego jak zobaczę stadion i poczuje te wszystkie emocje. To będzie jedna z niezapomnianych chwil w Naszym życiu. Przed stadionem czekała już na nas duża grupa fanów. Przecisnęliśmy się przez tłum i ruszyliśmy w stronę sceny. Gdy stanęliśmy naprzeciwko niej nie byliśmy w stanie nic powiedzieć. Ogromna scena w których przeważał kolor czarny i czerwony.
K: Wow!- powiedział Kamil.
D: Jest kurwa moc!- dodał Dawid.
D: Będzie ciekawie.- palnął Damian.
M: Czuję, ze to będzie nasza noc.
Kika: Ona jest ogromna..- mówiłam ledwo siebie słysząc.
Nasze zawieszenie przerwał Ron.
R: No dalej, do roboty! Chłopaki rozstawić sprzęt, a Ty Kika za mną.
Kika: Po co?
R: Kilku dziennikarzy chce Ci zadać kilka pytań.
Kika: Znowu?- wzdycham.
R: Nie marudź tylko się rusz.- nic nie odpowiedziałam. Stwierdziłam, ze nasze kontakty ograniczę do minimum, żeby się nie pozabijać.
Wyszliśmy do kilku dziennikarzy, a Ci zaczęli się przekrzykiwać.
R: Pomału, nie wszyscy na raz. Kika odpowie tylko na kilka pytań, bo ma próby.
Dz.: Widziałaś już scenę?
K: Tak! Jest świetna.- odpowiedziałam jeszcze pod wrażeniem tego widoku.
Dz.: O czym pomyślałaś gdy ja zobaczyłaś?
K: Hmmm… Szczerze, że  bywają w życiu człowieka chwile, gdy nogi uginają się nagle, jakby były z waty i jedyne czego naprawdę się pragnie to….uciec nie oglądając się za siebie…- powiedziałam a dziennikarze wybuchli śmiechem. Hmmm.. czy jestem już tak dobra w żartach jak Louis?- zapytałam sama siebie.
Dz.: Większość fanów One Direction za Tobą nie przepada i twierdzi, że spróbują Ci uniemożliwić koncert. Jak się odwołasz do tych nowinek?
K: Wiem, ze większość ludzi za mną nie przepada. Mam to w dupie. Nie przepadam za większością z nich.- kątem oka zauważyłam reakcje Rona. Był wkurzony, co ja mówię wkurwiony! Będzie się działo!
Kolejny dziennikarz chciał zadać mi pytanie, ale przerwał mu Ron.
R: Wystarczy, Kika ma dziś swój pierwszy koncert i musi iść na próbę.
Nie zdążyliśmy dobrze zniknąć z oczu dziennikarzy, a Ron zaczął mówić:
R: Nie mogłaś się powstrzymać?! Zawsze musisz to robić! Rozumiem, ze jesteś w trakcie okresu buntu i każdy jest zły, ale przesadziłaś!
Kika: Co ja takiego znowu powiedziałam?
R: Nie udawaj debilki. Wszyscy wiedzą, ze jesteś inteligentna, tylko zgrywasz idiotkę.
Kika: To jestem debilka, inteligentną osobom czy idiotką, bo nie kumam.- zaczęłam się z nim przekomarzać.
R: Mam Cię dość! Ale nie myśl, ze zrezygnuje! Jeśli będzie trzeba wykończę Cię psychicznie i znowu będziesz musiała trafić do tego swojego ośrodka.. Wiec trzymaj język za zębami i nie prowokuj mnie, dziennikarzy, ani żadnego innego człowieka.- nie odpowiedziałam, kolejny raz mu się nie postawiłam. To było chore! Nie potrafiłam postawić się jakiemuś idiocie!

***

Próba dźwiękowa poszła nawet dobrze, nie mieliśmy problemów ze sprzętem, a czas na scenie minął dość szybko. Gdy skończyliśmy i schodziliśmy za kulisy przyjechało One Direction. Ich band zaczął rozstawiać sprzęt, a chłopacy przygotowywać się do próby. Postanowiłam, że nie wracam do hotelu. Do koncertu zostało jeszcze sześć godzin więc nie widziałam sensu. Postanowiłam, ze przejdę się i obejrzę próbę chłopaków. Kamil, Damian, Dawid i Maciek pojechali się odświeżyć. Przyglądałam się ich próbie paląc papierosa za papierosem. Siedziałam w ostatnim rzędzie, żeby nikt mnie nie zauważył, ale nie udało się, bo uchwyciłam wzrok Liama. Przyglądał mi się przez pewien czas, ale nie przestając śpiewać. Widocznie miał podzielna uwagę.




















1 komentarz:

  1. Witaj! ;*
    Jeśli potrzebujesz zwiastuna na swojego bloga to serdecznie zapraszam tutaj! ;*
    dolina-zwiastunow.blogspot.com
    Postaramy się sprostać wszystkim Twoim wymaganiom! :)
    Pozdrawiam!
    PS. Wybacz, że pod postem, ale nie mogłam znaleźć spamownika. :c

    OdpowiedzUsuń