Lokalizacja:
26 luty 2015, Lotnisko w Tokio, Japonia
Od godziny jesteśmy na lotnisku. Utknęliśmy
na hali odlotów, bo przed lotniskiem ochroniarze nie mogą zapanować nad tłumem
fanów zespołów. Mówi się, że Directioners i 5SOSfamily okopują każde wejście.
Kika: Wiadomo kiedy będziemy
mogli jechać do hotelu?- zapytałam Marka.
M: Nie mam pojęcia.
Kika: To jest chore!- nie zdążył
mi odpowiedzieć, bo podeszła do Nas grupa turystów.
- Kika z Dream?- zapytali.
Kika: Tak.
- Możemy zrobić sobie z Tobą zdjęcie.
Kika: Dlaczego nie.- uśmiechnęłam
się i zapozowałam z grupą turystów. Jak się później okazało byli z Turcji.
Kolejne minuty dłużyły mi się
coraz bardziej. Byłam zmęczona, marzyłam tylko o długiej kąpieli i śnie, a tu tkwię
na lotnisku i nie wiem kiedy z niego wyjdę. Z nudów obracałam telefon w rękach
gdy usłyszałam krząknięcie.
- Ehh..- odwróciłam się i
ujrzałam błękitne oczy.
Kika: Niall?
N: Taa. Co jest?
Kika: Ehm.. nudzi mi się
troszkę.- wydęłam wargi.
N: Mnie też. Chce spać.
Kika: Czyli marzymy o tym samym.
N: W sumie przyszedłem tu w innej
sprawie.
Kika: Tak?- zdziwiłam się.
N: Napisałem tekst piosenki,
który miał się pojawić na nowej płycie, ale chłopacy mówią, ze jest do bani.
Spojrzysz na niego?- podał mi tekst. Zaczęłam czytać po ciuchu. Spojrzałam na
Horana, który był bardzo poważny.
Kika: Serio, Niall?
N: No co?
Kika: Chcę być twoim odkurzaczem
Wdychać twój kurz
Chcę być twoim Fordem Cortiną
Jeśli lubisz pić gorącą kawę
Pozwól mi być twoim dzbankiem
Ty tu rządzisz
A ja chcę tylko być twój
Sekrety, które trzymałem w sercu
Trudniej jest ukryć niż mi się
wydawało
Może po prostu chcę być twój
Chcę być twój, chcę być twój
Pozwól mi być twoim licznikiem
prądu
Nigdy mnie nie zabraknie
Będę twoim przenośnym grzejnikiem
Bez którego będzie ci zimno
Chcę być twoim żelem do włosów
Trzymać je w wielkim oddaniu
Co najmniej tak ogromnym jak
Pacyfik
Chcę być twój- zaczęłam czytać na
głos. Blondyn zaczął udawać pawia. Wznosił się z każdym nowo przeczytanym
fragmentem.
N: Jest dobre, prawda?!
Kika: Nie! To tak nie działa Ni.-
próbowałam Go nie urazić.
Usłyszałam za sobą głośne śmiechy
reszty One Direction i 5SOSów.
Z: I jak tekst?- zaczął śmiać się
Zayn.
Harry leżał już na ziemi i zwijał
się ze śmiechu. Liam parskał po cichu, a Lou biegał jak opętany.
N: Dałaś się wkręcić, Karola.-
uśmiechnął się Ni i zaczął mnie klepać po plecach.
Kika: To nie było śmieszne.-
spojrzałam w jego błękitne oczy.
N: Przepraszam!- powiedział
poważnie.
Bez słowa wstałam i już miałam ruszyć
gdy złapał mnie za nadgarstek.
N: Chcieliśmy rozluźnić
atmosferę.
Kika: Wkręcając mnie. Naprawdę
myślałam, ze chcesz się mnie poradzić.- odparłam.
N: Nawaliłem, przepraszam!- jego
wzrok utknął na ziemi.
Wybuchnąłem śmiechem, chłopak
spojrzał na mnie. Był zdezorientowany, nie wiedział co się dzieję. Po chwili
również się uśmiechnął. Jego uśmiech był tak zaraźliwy, że udało mi się
uśmiechnąć kolejny raz bez problemu. Nie musiałam go wymuszać. Byłam szczera.
Wydało mi się, że rozbłysły mu wtedy oczy, ale szybko odrzuciłam tą myśl od
siebie. Ja brzydka, głupia, depresyjna, nikomu się nie podobam więc głupotą
jest myśleć, że na widok mojego uśmiechu w czyichś oczach mogły pojawić się te
śmieszne iskierki.
Li: Nie jesteś zła?- przerwał
chwile, w której byłam zapatrzona w oczy Irlandczyka, Liam.
Kika: Nie.- odpowiedziałam cały
czas na niego patrząc.
- Ale niech Niall więcej nie
pisze tekstów. Marny z niego pisarz.- dodałam po chwili.
Na lotnisku spędziliśmy dwie
godziny. W końcu ochroniarzom udało się nas wyprowadzić. Szliśmy w stronę podstawionych
samochodów z marzeniem dotarcia do hotelu. W czasie krótkiej trasy od hali
odlotów do samochodu zatrzymałam się chyba z dwadzieścia razy, aby wykonać
kilka zdjęć z fanami. One Direction robiło to częściej. Nie miałam im tego za
złe, przecież większość tych ludzi przyszło tu dla nich. Do samochodu dotarłam
jako pierwsza. Paddy otworzył mi drzwi i zakomunikował, że czekamy jeszcze na
Liama. Reszta jedzie innymi samochodami.
Lokalizacja:
26 luty 2015, Hotel w Tokio, Japonia
O 13 dotarłam do swojego
apartamentu, rzuciłam walizkę gdzieś w kąt i poszłam odprężyć się w wannie. Po
kąpieli zdrzemnęłam się na kanapie. O 20 do moich drzwi zapukał Harry z
propozycją wspólnego ponudzenia się. Reszta albo śpi, albo wyszła na miasto.
Dream podobno też miał problemy z wydostaniem się z lotniska, ale byli w
lepszej formie niż my, bo wylecieli dwie godziny po Nas, czyli nad ranem.
H: Co robimy?- przerwał Hazza.
H: Hmmm.. porozmawiajmy.
Kika: Rozmawiamy.
H: Szczerze.
Kika: Rozumiem, ze Ty pytasz, ja
odpowiadam.
H: Możesz również zadawać
pytania.
Kika: Dobra. To ja zaczynam.
H: Okej.
Kika: Co Cię łączyło z Taylor
Swift?
H: Serio?
Kika: Yhy…
H: Lubiłem ją, naprawdę ją
lubiłem. Może w pewnym momencie myślałem nawet, ze moglibyśmy być razem. Szybko
poznała cała ekipę 1D, zaprzyjaźniła się, było naprawdę blisko, ale potem…
Kika: Co potem?- zapytałam.
H: To chyba poszło za szybko, w
nieodpowiednim czasie, byłem młody, za głupi. Uwielbiam kobiety, uwielbiam z
nimi przebywać i chyba nie byłem przegotowany na to co oczekiwała ode mnie Tay.
Kika: Uciekłeś?
H: Pytasz czy uciekłem przed
uczuciem? Chyba nawet nie byłem tak naprawdę szczerze zakochany. To nie była
miłość do grobowej deski.
Kika: A ta z Nadine?
H: Teraz moja kolej.- odparł.
Kika: Ufff…
H: Co sprawiło, ze masz taki
charakter?
Kika: Tak naprawdę nigdy nie
miałam i nie będę mieć łatwego charakteru. Zawsze będę wybuchowa i ciężka w
obyciu. Zawsze będę się wściekać i trzaskać drzwiami. Przeklinać i upijać się
do nieprzytomności. Nigdy nie będę trzepotać rzęskami, bo znam swoją wartość i
poprzeczkę postawiłam znacznie wyżej niż na linii biustu.
H: Ha ha ha! Dobre!
Kika: To co z Nadine?
H: Lubię ją, lubię z nią spędzać
czas, każdą wolną chwilę, nawet teraz za nią tęsknie. Ale nie wiem, czas pokaże.
Może jesteśmy dla siebie stworzeni może to tylko przyjaźń?
Kika: Nie obiecuj jej czegoś
czemu nie sprostasz.
H: Wiem.
Kika: Pamiętaj, ze dziewczyny są
jak lalki, możesz ją ubierać, możesz ją rozbierać, możesz się nią bawić, pobić,
wyrzucić, rozwalić, ale zapamiętaj to sobie, prawdziwy mężczyzna nie bawi się
lalkami.
H: Mówisz o kimś szczególnym?-
zapytał spoglądając w moje oczy.
Momentalnie przecięłam
spojrzenie.
Kika: Mówię ogólnikowo.
H: Dlaczego zaczęłaś brać
narkotyki?- wypalił.
Kika: Wow! Z grubej rury, walisz
Hazza.
H: Już taki jestem.
Kika: Można powiedzieć, ze
znalazłam się w niewłaściwym czasie, w niewłaściwym miejscu i z niewłaściwą
osobą.
H: Konkretnie pytam.
Kika: Przez mojego byłego
chłopaka. Handlował tym świństwem. To było jak powiedział w ramach związku.
Potem się okazało, że za wszystko musiałam potem zapłacić. Długi.
H: Dużo ich było?
Kika: Nie, pomógł mi dość prędko
Dawid i jego tata.
H: Byłaś uzależniona?
Kika: Czułam się świetnie w
tamtym stanie, nic mnie nie interesowało.
H: A alkohol?
Kika: Teraz moja kolej!
H: No, dobra.- oparł się wygodnie
na kanapie.
Kika: To prawda, że byłeś
zauroczony w Kendall i Carze?
H: Boże! Serio? Z Carą się
przyjaźnie do dziś, tak samo z Kendell.
Kika: Ale mówiło się już, że
mama-manager ślub Wam organizowała.
H: Ha ha ha! Co media nie wymyślą.
Kris jest specyficzna osobą, lubi mieć wszystko zaplanowane. Nie wiem jakie
plany miała względem mnie.
Kika: Dlaczego zerwałeś z nią
kontakt?
H: Nie zerwałem. Przez pewien
czas nasza relacja nie była tak silna jak na początku, ale zawsze wie, ze może
na mnie liczyć. Po to są przyjaciele.
Kika: Piękne słowa Hazza, ale czy
prawdziwe?
H: Zawsze jestem prawdziwy, nigdy
nikogo nie udaję. A teraz nie chrzań tylko mów dlaczego topiłaś smutki w
alkoholu.
Kika: Często się zdarza, że
spędza się z kimś dużo czasu i stopniowo, nawet nie wiadomo kiedy, człowiek
zaczyna kochać tę osobę. I potem jest rozczarowanie gdy druga osoba tego nie
odwzajemnia.
H: Dlatego myślałaś, ze alkohol
to dobry sposób, żeby zapomnieć.
Kika: Na początku tak. Potrafiłam
spędzić cały dzień w barze, nie zastanawiać się co będzie jutro, ale potem..
H: Co potem?
Kika: Zaczęłam szukać siebie i
nie mogłam odnaleźć. Zastanawiałam się gdzie jest tamten dzieciak, który miał w
sobie wiarę? Gdzie jest uśmiech, który pocieszał innych? I gdzie jest
charakter, który zawsze był silny? Postanowiłam Go poszukać.
H: Znalazłaś?
Kika: Cały czas szukam.-
uśmiechnęłam się.
H: Mam nadzieję, ze Go
znajdziesz.
Kika: Ja też.
H: Mam jeszcze kilka pytań, ale
jak chcesz możemy skończyć.
Kika: Ja też.
H: Zaczynaj.- napił się soku,
który przyniósł ze sobą.
Kika: Kim jest Larry Stylinson.
H: Larry? Postać fikcyjna wymyślona
przez fanów. Skrzyżowanie Louisa i Harrego.
Kika: Prawdziwa?
H: Jeśli chodzi o przyjaźń to
tak. Najszersza i aż po grub. Chyba z każdym z 1D taka jest. Ale Lou jest inny.
Od samego początku nadawaliśmy na tych samych falach, lubiliśmy spędzać ze sobą
czas, wygłupiać się, rozmawiać.
Kika: A teraz?
H: Duże zamieszanie spowodowało,
ze nie jest tak jak kiedyś. Mamy ten sam kontakt, rozmawiamy, śmiejemy się, ale
nie pokazujemy tego publicznie. Robimy to gdy kamery gasną. Potem powraca
Larry, przyjaciel forever!
Kika: Larry to przyjaźń dwóch
chłopaków czy cos więcej.
H: Przyjaźń, chyba nawet więzy
krwi. Jesteśmy jak bracia, nierozłączni i podobni do siebie, myślimy o tym
samym w tym samym czasie i robimy to samo. Bracia syjamscy, bliźniacy. Tylko
jeden trochę starszy.
Kika: To dlaczego Wasi fani
sądzą, ze jesteście w sobie zakochani.
H: Nie wiem, chociaż nie ukrywam,
że daliśmy im trochę podstaw do tego. Bawiliśmy się tym jak nas nazwali, to
było zabawne. Do czasu aż nie straciliśmy nad tym kontroli.
Kika: To prawda, ze Wasze relacje
popsuł Modest?
H: Modest nie ma z tym nic
wspólnego. Wprawdzie czasami mówi nam, że nie mamy przesadzać z okazywaniem
sobie czułości. Ale tak naprawdę nie chcemy krzywdzić fanów i przede wszystkim
naszych dziewczyn. To jest okropne o czym muszą słuchać i z czym muszą się
zmierzać każdego dnia. A co z tobą?
Kika: Ze mną? Nie mam takiej
relacji jak relacja Larrego.
H: Masz syndrom osoby zranionej:
Jeszcze nie zaufała, a już się boi,
że zostanie zawiedziona?
Kika: Już została zawiedziona.
H: Calcum?
Kika: Ha! Marcin, Igor, Calcum i
wiele innych. I wiesz co jest najgorsze?
H: Co?
Kika: Nagle nienawidzisz siebie,
nienawidzisz z całego serca choć jeszcze przed chwilą czułaś się fantastycznie,
czujesz, że nie masz nic, nie masz nikogo, jesteś nikim.
H: Aż tak?!- był zdziwiony.
Kika: Po tych wszystkich
niespełnionych miłościach, tych niespełnionych obietnicach chciałam zapalić i
to nie papierosa, nie dwa tylko dwie paczki. Marzyłam o tym, żeby się upić tak,
że zapomniałabym o tym, że cokolwiek mnie boli. Zrobić cokolwiek, żeby przez
jakiś czas nie być człowiekiem a tylko jego wrakiem, który niczym się nie przejmuje.
H: A jak jest teraz?
Kika: Teraz? Teraz nie ma nic,
jest pustka.
H: Karola?!- spojrzał na mnie.
Kika: Hmm..- również spojrzałam
na niego.
H: Wiesz, ze teraz jesteśmy
przyjaciółmi. Ty się śmiejesz, ja się śmieję. Ty płaczesz, ja płaczę. Ty
skaczesz z mostu, ja biorę łódkę i ratuję Twoją upośledzoną dupe.- oboje wybuchliśmy
śmiechem. Nie rozmawialiśmy już więcej o niczym co przeżyliśmy. Wprawdzie nie
powiedziałam wszystkiego Harremu, ale na chwile obecną i tak wie dużo. Zapewnił
mnie przed wyjściem, ze nie zdradzi tego o czym rozmawialiśmy i ta rozmowa
pozostaje w tym pokoju to i tak chciałabym, aby powiedział o tym reszcie. Nie
będę wstanie powiedzieć to im osobiście, a może dzięki odkryciu kawałka mnie
zrozumieją dlaczego taka jestem.
Lokalizacja:
27 luty 2015, Hotel w Tokio, Japonia
Shit! Shit! Shit! Jak można spać
tak długo. Biegiem ubrałam jakieś pierwsze lepsze spodnie i zeszłam na
śniadanie. Bałam się, że nie będzie już czego jeść, a tu proszę. Byłam jedną z
pierwszych osób na śniadaniu. Stanęłam w kolejce przy szwedzkim stole i
zaczęłam nakładać smakołyki.
Odwróciłam się i zobaczyłam
Lulusia.
Kika: Lou!- przytuliłam Go.
Lou: Jeżeli ma tak wyglądać każde
moje śniadanie w trasie to jestem za! Nawet nie tęsknie za El.
Kika: Lou!- spojrzałam na niego
wzrokiem zabójcy.
Lou: Żartowałem!- podniósł ręce w
geście obronnym.
- To co zjesz śniadanie ze swoim
przystojniakiem?- zapytał ponownie.
Kika: Zawsze o tym marzyłam.-
zabrałam swój talerz i szłam zaraz za nim do stolika.
Lou: A więc jakie plany przed
koncertem?- zapytał jedząc swoją kanapkę.
Kika: Ehm… jeszcze nie wiem, a
Ty?
Lou: Wielki opierdaling!-
wrzasnął na całą restauracje.
Zaczęłam głośno się śmiać, gdy do
restauracji wszedł Liam, a za nim Ron. Brunet o brązowych oczach uśmiechnął się
i przysiadł się do Nas.
Lou: Liam, ja tu jem!
Li: Widzę, smacznego Lou.
Lou: Z damą! Przeszkadzasz nam!
Li: Yyyy… co?
Kika: Bredzi! Nie słuchaj Go.- wtrąciłam
się, zajadając się kolejna przepyszna kanapeczką. Pożerałam ją jak odkurzacz
wsuwa swoje paprochy gdy podszedł Ron.
R: Nie za dużo!
Spojrzałam na niego krzywo, po
czym z pełną buzią zapytałam:
Kika: Co?
R: Nie sądzisz, że nie powinnaś
tyle jeść? Już przytyłaś, a to dopiero początek trasy. Nie chce, żebyś
wyglądała jak..- nie dokończył, bo mu przerwałam.
Kika: Oszczędź sobie te
uprzejmości z samego rana.
R: Wieloryb!- dokończył.
W moich oczach pojawiły się łzy,
zauważył to Lou.
Lou: Wydaje mi się, że te uszczypliwości
nie są potrzebne, Ron!- zaakcentował jego imię.
R: Martwię się o swoją
podopieczną.- powiedział przesyconym jadem głosem.
Lou: Wydaje mi się, ze Karolina
najlepiej o siebie zadba.
R: W to nie wątpię, ale chce,
żeby wybrała się dziś na siłownie. Nie zaszkodzi zrzucenia kilka kilogramów. A
teraz przepraszam, śniadanie czeka.- powiedział i ruszył do swojego stolika.
Gdy odszedł powiedziałam:
Kika: Chyba już nie jestem
głodna.- odłożyłam napoczętą kanapkę na talerz.
Li: Nawet tak nie żartuj. Chyba
się nie przejmujesz?
Kika: Skądże.- powiedziałam, ale
prawda była inna. Przejęłam się i to mocno.
Lou: Karolina?- spojrzał na mnie
Louis.
Kika: Co?
Lou: Nie kłam! I jedz!- przysunął
talerz w moją stronę.
Kika: Dzięki Luluś.- uśmiechnęłam
się i zaczęłam jeść, chociaż tak naprawdę nie miałam ochoty.
***
Jak Ron powiedział tak zrobił.
Wysłał mnie na trening wraz z Markiem i Niallem. Nie mam ochoty poruszać się
dziś i ćwiczyć. Chciałam zjeść lody przed głupim programem telewizyjnym. Liam
powiedział, ze również wpadnie na siłownie, ale najpierw musi wejść do studia.
Przed wejściem na sale spotkałam Marka i Nialla.
M: Czym zasłużyliśmy sobie na
Twoje towarzystwo?- powiedział Mark.
Kika: Ron powiedział mi, ze
trochę się przytyło.
M: Uuuu… kiepskunio!
Kika: Nie zauważyłam tego.
N: Ja też nie.- powiedział Niall.
Kika: Dzięki!
N: Uważaj tylko co nie wciśnie Ci
jakiejś diety.
Kika: Diety?
N: Też na początku kariery miałem
na nią przejść.
Kika: Iii???
N: Odmówiłem.- uśmiechnął się.
- Na początek bieżnia. Każdy po
dwa kilometry.
Nie protestowaliśmy, weszliśmy na
bieżnie i zaczęliśmy biec truchtem. Mark w tym czasie podniósł kilka ciężarków.
N: Jak tam u Ciebie?- zapytał
chłopak gdy biegliśmy.
Kika: Wszystko w porządku.
N: Tęsknisz za Michałem?
Kika: Cholernie!
N: Słyszałem, ze wczoraj znowu
spędziłaś wieczór z Harrym.
Kika: Zazdrosny?- zdziwiłam się.
N: Skądże. Kobiety i rock’n’roll
nie idą w parze. Rock’n’roll to sprawa typowo męska. Musisz zachować rewolucyjną
czujność. Kobieta ją osłabia.
Kika: Okej, zrozumiałam aluzję.- uśmiechnęłam
się.
N: Nie miej mi tego za złe.
Kika: Oczywiście, ze nie.- prychnęłam.
N: Uwielbiam Cię.- powiedział
ledwo słyszalnie.
Kika: Dlaczego?- spojrzałam na
niego.
N: Pytasz dlaczego Cię uwielbiam?
Po prostu widzę w Tobie to, czego nie potrafię dostrzec w nikim innym.
Hmmm… Śmieszne, jak drobiazgi
potrafią sprawić, że jakiś dzień zostanie ci w pamięci.- pomyślałam. Niall
Horan powiedział mi, że mnie uwielbia. Ten, który ostatnio tak mnie ranił!
Kika: To miłe.- powiedziałam po
chwili.
N: Karolina?- powiedział po jakiś
piętnastu minutach biegania.
Kika: Hmm..- powiedziałam
zdyszana.
N: Mogę Ci zaufać?- zatrzymałam
się na bieżni. Zrobiło mi się bardzo przykro, gdy miał wątpliwości czy może mi
ufać, choć nigdy Go nie okłamałam ani nie zraniłam.
Kika: Jasne.- powiedziałam z
rozgoryczeniem w głosie.
N: Mam pewien problem i nie mam
się kogo poradzić.
Kika: Wal śmiało!
N: Nie wiem co tak naprawdę czuję
do Mellisy.
Kika: Molly?
N: No dobra, niech będzie Molly.
Jest taka perfekcyjna, taka piękna, zabawna, wiecznie uśmiechnięta, pozytywnie
nastawiona do życia. Lubię z nią rozmawiać i co najważniejsze ma idealną
figurę.- nie wiem dlaczego, ale coś we mnie pękło. Poczułam, że słowa Nialla
miały ukryty przekaz. Nikt nie ma
pojęcia z jakim obrzydzeniem patrzę codziennie w lustro, nikt nie ma pojęcia
jak nienawidzę swojego ciała i nikt nie wie jak nienawidzę wszystkiego co we
mnie. Nikt nic nie wie, a jednak Niall zauważył to, że nie jestem perfekcyjna.
Zeszłam natychmiast z bieżni i udałam się w kat siłowni.
Kika: Nie! Wszystko jest okej,
znudziło mi się bieganie.- spojrzałam w jego odbicie w lustrze. Był taki
idealny, wyrzeźbione ciało, szczupła sylwetka, a ja naprawdę wyglądałam przy
nim jak wieloryb. Ron ma rację, wyglądam jak wieloryb!
N: Masz być ze mną szczera,
myszko.- oparł głowę na moim ramieniu. Teraz oboje patrzyliśmy w swoje odbicia.
-Jak nie dajesz rady to nie
zaciskasz zębów i nie przyklejasz sztucznego uśmiechu na swoją mordkę. Tylko mi
mówisz, piszesz. Nie idziesz zapić smutki w samotności tylko mówisz i zabieram
Cię na flaszkę i razem będziemy drzeć się gdzieś na ulicy jak ten świat jest
popierdolony, razem będziemy następnego dnia leczyć kaca i wmawiać sobie, ze
więcej pić nie będziemy.- cały czas patrzył na mnie.
Kika: Sugerujesz coś?- zapytałam
patrząc w nasze odbicie.
N: Chodźmy dzisiaj wszyscy w
melanż. Zapomnijmy o szarości.
Zagłębmy się w nauce miłości.
Bądźmy lekko nietrzeźwi. Ale szczęśliwsi.
Kika: Nie wiem czy to dobry
pomysł.- wyswobodziłam się z jego uścisku.
N: Czasami widzę w Twojej twarzy,
że ktoś cię wcześniej mocno zranił i teraz każdego kto wyciąga do Ciebie rękę
odtrącasz.
Kika: To jest możliwe. Długo
czasu jeszcze minie, aż znajdę nauczyciela, Niall.
N: Jakiego nauczyciela?
Kika: Który nauczy mnie, jak
zaufać. Nauczy mnie, że niektórzy zostają. Nauczy mnie szczęścia, Po prostu nauczy
mnie, wyleczy mnie,. Pokaże mi, że może być inaczej. Pokaże mi, że światło
istnieje.
Wyleczy, wyleczy mnie. Naprawi, Naprawi
mnie, jak naprawia się, zepsuty sprzęt. Pomajsterkuje przy moim sercu, Zobaczy,
czy wszystkie przewody, są dobrze podłączone, do świata. Bo coś mi tam, tam w
sercu, głęboko uwiera, to chyba ten ból z przeszłości, te wszystkie
rozczarowania. Wyjmie je, zdemoluje młotkiem, nie wiem, zrobi co chce, ale
wyleczy, wyleczy, naprawi, naprawi mnie.
N: Co jeśli Go nie znajdziesz?-
zapytał.
Kika: Nie mam pojęcia. To
wszystko jest chore!
N: Co?
Kika: Kochasz kogoś, jesteście
szczęśliwi, wszystko jest idealnie i w pewnym momencie to wszystko chuj strzela
i koniec. Tak o po prostu On zapomina, szybko znajduje sobie kogoś innego żeby
się pocieszyć, a Ty zostajesz z tym wszystkim zupełnie sama. Niby masz wokół
siebie znajomych, przyjaciół, ale i tak jesteś sama, nikt nie może Ci pomóc, On
już o niczym nie pamięta, bo ma kogoś innego, a Ty dalej się martwisz. Twoje
życie traci sens i tyle warta jest ta popierdolona miłość. Jebać ją!-
powiedziałam gdy głos mi się załamał.
N: To jest o Calcumie, prawda?-
ruszyłam w stronę ciężarków.
- Odpowiedz!- krzyknął w moją
stronę.
Odwróciłam się.
Kika: Czy to coś zmieni?-
zapytałam.
N: Chce wiedzieć!- podszedł
bliżej.
Kika: Taa, ale zatrzymaj to dla
siebie.
N: Masz moje słowo.- ruszyłam w
dalszą drogę za jakimiś ciężarkami.
- Karolina?- usłyszałam.
Kika: Jest dobrze.- chociaż tak
naprawdę pomyślałam: Chociaż raz gdy powiem „jest dobrze”, popatrz mi w oczy,
przytul i powiedz „wiem, ze nie jest”. Nie wiem czy Niall czytał w moich
myślach, ale podszedł do mnie. Połączył Nasze ciała w szczelnym uścisku,
ucałował czubek głowy i powiedział:
N: Wiem, ze nie jest.- nie wiem,
ale zrobiło mi się ciepło na sercu. Zrobił tak jak chciałam i za to jestem mu
wdzięczna.
M: Tu jesteście.- przerwał nam
Mark.
- Jazda! Jazda! Jeszcze po pięćdziesiąt
przysiadów, pajacyków, brzuszków i pompek.
KiN: Co?- powiedzieliśmy razem.
M: No co, lubię mieć władzę.-
uśmiechnął się promiennie.
Zwariowany człowiek! Zaczęliśmy
robić zestaw ćwiczeń przygotowany przez Marka gdy ten śmiał się z naszych
poczynań. Byłam już zmęczona, Niall również. Ledwo co oddychałam gdy wykonałam
każde ćwiczenie. Podniosłam się i rozprostowałam kości.
N: Podnieś mnie!- powiedział
Niall.
Kika: Chyba zwariowałeś!-
powiedziałam.
N: Dzięki, przyjaciółko.-
powiedział sam wstając.
Kika: Chyba będę miała zakwasy.-
powiedziałam gdy szliśmy w stronę windy.
M: Oj tam, zaraz zakwasy. Poboli
i przestanie.- wtrącił się Mark.
- Idę jeszcze trochę poćwiczyć.
Widzimy się na stadionie.- i tyle Go widzieliśmy.
W windzie panowała cisza, którą
przerwał Horan.
N: Karola?
Kika: Tak.- spojrzałam na niego.
N: Wszystko, czego chcę, to
rozmawiać z Tobą, chcę wiedzieć jak Ci minął dzień, gdzie chcesz coś zjeść,
chcę się z Tobą kłócić, chcę usłyszeć wszystkie Twoje teorie, nawet te
całkowicie błędne.- powiedział na jednym wdechu.
- Obiecaj mi to!- dodał.
Kika: Zgoda.- podałam mu dłoń.
POV Niall
Pierwszy raz spędziłem więcej
czasu z Karoliną i co najważniejsze nie pokłóciliśmy się. To było udane
przedpołudnie. Co z tego, ze Mark nas zmiażdżył swoimi ćwiczeniami. Cieszę się,
bo miałem możliwość zbliżenia się do Karoliny. Dowiedziałem się kilku rzeczy o
niej, ale i tak jest malutka część tego co powiedział nam wczoraj Harry.
Obiecaliśmy mu, ze nikomu nic nie powiemy, a zwłaszcza Karolinie, ale i tak
wiem, ze prędzej czy później ktoś się wygada. Dlatego ja zostawiam to co się
dowiedziałem dla siebie. Nie powiem nic nikomu.
N: Co tu robisz?- zdziwiłem się.
Z: Czekam.
N: Ale jak wszedłeś?
Z: Recepcjonistka nie wie, który
z Nas jest który. To zabawne. Lou ją cały czas wkręca.
N: Idiota!
Z: Zdecydowanie.- rozsiadł się na
mim łóżku.
N: Idę pod prysznic, mów co
chcesz.- spojrzałem na Malika.
Z: Poczekam i pogadamy.
N: Okej, jeśli chcesz, ale nie
pospieszaj mnie.
Z: Spoko.
Prysznic brałem prawie pół
godziny, Zayn siedział u mnie w apartamencie, bo słyszałem włączony telewizor.
Gdy wyszedłem usłyszałem.
Z: Pieprzony telewizor! Nic tam
nie ma.
N: Jest, tylko nic nie rozumiesz.
Z: W sumie prawda.- zaśmiał się.
N: Mów co Cię sprowadza.
Z: Byłeś dziś z Karoliną na
siłowni, prawda?
N: Tak, ii??
Z: Czego się dowiedziałeś?-
wiedziałem, ze o to zapyta. Wprawdzie ustaliliśmy z chłopakami po wyjeździe
Michała, ze spróbujemy dowiedzieć się o niej jak najwięcej, aby określić jak
się z nią mamy obchodzić. Dream nie chce puścić pary z ust, więc nie pozostało
nam nic innego jak dowiedzieć się tego od samej dziewczyny.
N: Wydaje mi się, ze jest krucha
i słaba. Jest jak kryształ, gdy pęknie rozkruszy się tak, ze już go nie
skleisz.
N: Raczej tak, musimy uważać na
słowa.
Z: Lubię ją!- powiedział bez
zastanowienia.
N: Ja chyba też.
Z: Wydaje mi się, ze gdybyśmy
stworzyli nad jej głową aurę bezpieczeństwa mogłaby być taka jak kiedyś.
N: Też mi się tak wydaje.
Z: A co się tak naprawdę dowiedziałeś?-
zapytał.
N: Hmmm…- zacząłem myśleć. Nie
chciałem za dużo zdradzać jak wyglądała relacja Kiki z Calcumem.
- Uwielbiała tańczyć, śpiewać i
pisać. Wzruszała ja poezja, sztuka, muzyka. Była typem wrażliwca. Dlatego teraz
boi się, bardzo się boi, ze pozna kogoś kto jej ta delikatność odbierze.
Z: Ufff… powiedziałeś to jak
poeta. Szkoda, że nie wychodzi Ci tak pisanie tekstów jak rozmawianie.- uderzył
mnie w plecy po czym wstał i powiedział:
- Nara, chłopie! Widzimy się za
godzinę na stadionie.
Lokalizacja:
27 luty 2015, Saitama Super Arena, Tokio, Japonia
Na stadion dotarłem jako jeden z
ostatnich. Większość albo pojechała szybciej, albo po prostu zjeżdżała z
miasta. Idąc korytarzem usłyszałem czyjąś rozmowę za drzwiami.
- Tęskniłam za Tobą, choć nigdy
nie byłeś mój i nigdy nie było Nas.- uchyliłem drzwi i ujrzałem Karolinę z
Calcumem. Dziewczyna mnie zauważyła. Spojrzała na mnie, zabrała swoją torbę i
biegiem przeszła obok mnie. Widziałem zmieszanie w oczach Calcuma, nic nie
odpowiedziałem, ruszyłem za dziewczyną.
Znalazłem ja na krawężniku przed
stadionem. Przysiadłem się obok i nic nie mówiłem.
N: Nie pale.
Kika: Szkoda. Teraz jest moment,
aby wypalić całą paczkę.
N: Chcesz pogadać?-
Kika: Raczej nie.
N: Ciągle wydaje nam się, ze
poradzimy sobie ze wszystkim sami, ze będziemy niezależni od wszystkich, ze nie
potrzebujemy nikogo do szczęścia. Lecz gdy ledwo sięgamy dna, jedyne czego
chcemy, to osoby pełnej miłości, która nas mocno przytuli i nigdy nie puści.
Kika: To na co czekasz! Przytul
mnie! Tak cholernie mi, Niall tego brakuje!- rozpłakała się. Podniosłem ja i posadziłem
okrakiem na swoich kolanach. Gdyby ktoś teraz wszedł lub zrobił nam zdjęcie… O Boże!
To dwuznacznie wyglądało.
N: To co się tam stało?- zadałem
jeszcze raz pytanie dotyczące tej sytuacji.
Kika: Poprosił o krótką rozmowę,
zgodziłam się. Chciałam mieć to za sobą, chciałam mieć z nim normalne relacje.
Znowu zacząć się kolegować, rozmawiać, ale nie wytrzymałam. Musiałam mu
powiedzieć co czułam jeszcze rok temu.
N: I co? Lepiej Ci?
Kika: Chyba się ośmieszyłam.-
odparła.
N: pytam się czy Ci lepiej, a nie
czy się ośmieszyłaś.
Kika: Tak.
N: No to co pękasz, mała! Jest
dobrze. Powiedziałaś co leży Ci na sercu. Teraz jesteś wolna, czysta. Przeszłość
zostawiłaś za sobą więc teraz możesz śmiało budować z nim relacje kolegi z
koleżanką. A teraz wstawaj, bo masz kościsty tyłek.- uśmiechnąłem się
gwiazdorsko. Dziewczyna tylko prychnęła, wracając trzymałem ją za dłoń. Dal
bezpieczeństwa.
***
W garderobie oprócz Nas nie było
nikogo. Dziewczyna podeszła do swojej torby i zaczęła wyciągać swoje ubrania.
Kika: Dlaczego?- spojrzała na
mnie.
N: Na czas aż się przebierzesz.
Kika: błagam Cię, zapewne
widziałeś wiele dziewczyn w bieliźnie.
N: Ehmm…- zacząłem drapać się po
karku.
Kika: Nie udawaj nieśmiałego, Casanovo.-
zaczęła się uśmiechać i przebierać. Cały czas obserwowałem jej ruchy, jak się
przebiera, jak robi makijaż.
Kika: Wyglądasz jak pedofil.
N: Dlaczego?- zdziwiło mnie jej
porównanie.
Kika: Śledzisz każdy mój ruch.
Nie odpowiedziałem bo niby co
miałem jej powiedzieć. Gdy była gotowa, spojrzała na mnie.
Kika: Chyba już!
N: Gotowa?- spojrzałem na nią z
pod telefonu.
Kika: Taaa!
N: To co idziemy?- zapytałem.
Kika: Idziesz ze mną?
N: Chętnie posłucham tych Twoich
wypocin.- uśmiechnąłem się.
POV Karolina
Szalony dzień, szaleni fani i
szalona energia panowała na scenie. Bawiłam się świetnie. Byłam w mieście gdzie
rządzą nocne wyścigi i nocne życie. To takie ekscytujące. Widziałam kilka
plakatów dotyczących Naszego zespołu. W przerwach śpiewania czytałam każdą po
kolei na głos. Uśmiechałam się sama do siebie. W połowie koncertu wzięłam
Japońską flagę i zaczęłam z nią biegać jak głupia. Niall z sektora vip cały
czas mi się przyglądał. Nie ukrywam, ze było to przyjemne. Wspaniały chłopak i
chyba dobry kandydat na przyjaciela. Pod koniec koncertu zadedykowałam piosenkę
wszystkim singlom. Pierwsze dźwięki muzyki rozchodziły się po stadionie gdy
zaczęłam śpiewać:
Nie
będę cię trzymała kurczowo za rękaw!
Nie,
nie, nie bój się, możesz sobie iść kiedy chcesz, z kim chcesz i dokąd chcesz!
I
nie rób takiej żałosnej miny.?
O
mnie się nie martw, o mnie się nie martw.
Ja
sobie radę dam.
Jesteś
to jesteś, a jak cię nie ma
To
też niewielki kram.
Jeśli
chcesz wiedzieć same zmartwienia
Tylko
przez ciebie mam.
O
mnie zapomnij, o mnie się nie martw
Ja
sobie radę dam.
Kiedy
ochotę miałam na kino
Tyś
miał na lody nastrój.
Chciałam,
by razem czas nam upłynął
Ale
tyś cenił czas swój.
Zawsze
lubiłam stare piosenki
A
ty wolałeś big-beat!
Wszystko
się zmienia, teraz te dźwięki
Humor
poprawią mi w mig.
Pójdę
do kina z Wackiem lub z Wickiem
Z
Jackiem zatańczę twista.
Jurek
ma tak że oczy niebrzydkie
Skoczę
więc z nim na przystań
Maciek
zaprosił mnie do teatru
Wojtek
na rurki z kremem.
Więc
za mną oczu już nie wypatruj
I
już mnie dłużej nie męcz.
O
mnie się nie martw, o mnie się nie martw
Ja
sobie radę dam.
Jesteś
to jesteś, a jak cię nie ma
To
też niewielki kram.
Jeśli
chcesz wiedzieć same zmartwienia
Tylko
przez ciebie mam.
O
mnie zapomnij, o mnie się nie martw
Ja
sobie radę dam.
O
mnie zapomnij, o mnie się nie martw
Ja
sobie radę dam.
I na koniec powiedziałam jeszcze
jedno:
Kika: To był dobry dzień, jeden z
tych, które chowasz w pudełku na dnie szuflady i wyciągasz kiedy jest ci
naprawdę smutno. Dziękuję wszystkim, którzy się do niego przyczynili.
Gdy zeszłam ze sceny udałam się
zaraz do toalety, musiałam zrobić siusiu. Słyszałam, ze 5SOS jest już na
scenie. Minęłam się jeszcze w garderobie z Zaynem, któremu powiedziałam, że
wracam spać do hotelu. Pożegnaliśmy się i udałam do jednego z SUVa, w którym
siedzieli już chłopacy z Dream.
Lokalizacja:
28 luty 2015, Hotel w Tokio, Japonia
Dzisiejszy dzień zapowiada się
pracowicie, bardzo pracowicie. Z samego rana wraz z Ronem udaliśmy się do
szkoły tańca. Mam przejść szybki kurs tańca i nauczyć się kilku kroków, aby
wykorzystać je w trakcie trasy OTRA. Nie widzę sensu tańczyć i robić z siebie
idioty przy milionach ludzi, ale Ron dziś jest w miarę w porządku i poprosił
mnie o udział w tych zajęciach. Nie kłóci się ze mną więc możliwe, ze się
dogadamy. Kto wie?
***
Ćwiczyliśmy układ, który miał
pojawić się jeszcze dzisiaj w trakcie naszego występu gdy do Sali treningowej
wbiegło całe One Direction, Dream i Luke. Zaczęli szaleć, tańczyć jakieś dzikie
pląsy i wrzeszczeć na cały głos: Come back! Byli tak uroczy i przezabawni, ze
ich pozytywna energia zawładnęła moim ciałem. Nawet Ron nie narzekał, siedział
na ławce i przyglądał się Nam.
L: Mogę prosić Panią do tańca?-
zapytał Luke.
Kika: Oczywiście!- wyszczerzyłam
się.
Lou: Odbijamy!- wrzasnął nad moim
uchem i zaczęłam z nim tańczyć tango.
H: Zatańczmy pasodoble.- odepchnął
Lulusia ode mnie loczek. Zaczął mną tak poniewierać, ze nie byłam wstanie
podnieść się nawet z ziemi.
Z: Rzucasz nią jak zabawką.- wtrącił
się Zayn.
Już myślałam, że jestem uratowana
w ramionach Zayna. Myliłam się, wprawdzie nie tańczyliśmy jakiegoś znanego mi
tańca, ale kręcił mną jak marionetką w szkatułce. Gdy zatrzymaliśmy się, prawie
bym upadła gdyby nie Kamil.
K: Może polonez?- powiedział i
zaczął tańczyć.
D: Dobra, wystarczy! Proponuję
belgijkę.- z Damianem jesteśmy mistrzami w tym tańcu.
D: Ja tam wolę zumbę.- Dawid
zaczął kręcić tyłkiem. Jego sexi tyłeczek ocierał o każdego.
Li: Dobra, czas na sambę.-
krzyknął Liam. Kurde! Serio? Nie znałam Go od takiej strony.
M: Wrrrr… nie możemy zatańczyć po
prostu jakiegoś tańca dyskotekowego.- chyba to był najlepszy pomysł, bo wszyscy
zaczęli wywijać na parkiecie po swojemu.
N: To jest idiotyczne!-
zbulwersował się Niall.
Kika: Co jest idiotyczne?-
zatrzymałam swoje dzikie densy.
N: Te tańce. Nie możemy po prostu
zatańczyć tańca irlandzkiego.
Lou: Nie!- wydarł się Louis.
N: Dlaczego?- posmutniał chłopak.
Z: Nikt tego nie potrafi oprócz
Ciebie.- odezwał się Zayn.
Kika: To Niall nas nauczy.-
zabrałam głos.
Li: To niemożliwe, nikt nie
połapie tych kroków.
Spojrzałam na blondyna, a ten jak
małe biedne dziecko stał z głową spuszczaną w dole.
Kika: Ja chce się nauczyć!
Nauczysz mi Niall?
N: Ja?- odezwał się gdy dotarło
do niego to co powiedziałam.
Kika: Tak.
N: Ale nie wiem czy będę
potrafił?- był lekko zdziwiony.
Kika: Jak ja potrafiłam nauczyć
Ciebie surfować to Ty nauczysz mnie tańczyć Twojego tańca.
Lou: To my się zmywamy!- ogłosił
Louis.
Kika: Dlaczego?
Lou: Nie będziemy brać udziału w
tym czymś…- powiedział zabawnym głosem Lou.
N: Jesteś idiotą!- warknął Niall.
Lou: I love you!- dodał.
Chłopacy wyszli, a ja próbowałam zdążyć
za szybko chodzącymi nogami Nialla. To był zdecydowanie za ciężkie jak dla
mnie. W pewnym momencie zaczęłam tańczyć swoje.
N: Nie słuchasz mnie Karola.-
powiedział troszkę podirytowany.
Kika: Słucham.- zaprzeczyłam.
N: To powtórz kroki.- zrobiłam
tak jak powiedział, tylko był mały wyjątek- tańczyłam swoje.
N: To nie jest taniec irlandzki.-
powiedział.
Kika: To taniec, ala Karolina.-
uśmiechnęłam się.
- Chodź Ni, zatańcz ze mną.-
zachęcałam swojego towarzysza. Nie trzeba było Go nawet długo namawiać,
tańczyliśmy oboje w rytm irlandzkich przebojów. Gdy nie byliśmy już w stanie
tańczyć położyliśmy się na parkiecie.
Przerwałam ciszę słowami:
Kika: Tak bardzo się boję, Ni.
N: Czego?- podniósł się i opierał
swoją głowę na łokciu.
Kika: Bo jestem tak bardzo
szczęśliwa. Takie szczęście jest aż przerażające.- odparłam.
N: Dlaczego tak uważasz?-
zapytał.
Kika: Bo takie szczęście
przytrafia się tylko wtedy gdy zaraz ma się cos utracić.
N: Coraz częściej zdaje sobie
sprawę z tego, ze się nie doceniasz. Ale patrzę na Ciebie jak jesteś ubrana zajęliście,
jak masz złą fryzurę, kiedy masz związane włosy i jesteś bez makijażu. Widzę Cię
jak płaczesz, jak jesteś smutna, kiedy się śmieszysz, kiedy śpisz i jak wstajesz.
Kiedy jesteś spokojna i masz te swoje głupie fazy. I wiesz każdym razem jesteś
tak samo piękna.- odparł uśmiechając się.
Kika: Niall!- wydarłam się.
- Przez Ciebie się rumienię!-
zasłoniłam rękoma twarz. Po chwili poczułam jak ktoś siada na moich biodrach.
Był to Niall, który próbował odciągnąć od mojej twarzy moje dłonie. Gdy już mu
się udało, był zdecydowanie za blisko. Patrzyliśmy sobie w oczy, przełykając
głośno ślinę i dzięki bogu do Sali wszedł Ron.
R: O przepraszam! Nie wiedziałem,
ze tu jesteście.- powiedział zdziwiony tym co zobaczył. Niall szybko wstał z
moich bioder i pomógł mi się podnieść.
R: Będziemy już wracać.- mówił
dalej Ron.
Kika: Tak, to dobry pomysł.-
powiedziałam nie nawiązując kontaktu wzrokowego z nikim. Podniosłam swoją sportową
torbę i udałam się w kierunku samochodu.
Horan szedł kilka kroków za mną, a ja czułam na sobie jego palący wzrok.
Na dworze kilka osób poprosiło Nas o kilka zdjęć. Oboje pozowaliśmy do fotek z
fanami. Gdy skończyłam kierowałam się do samochodu, w którym było już całe
Dream z Lukiem.
Pierwsze co pomyślałam, to
świetnie! Ruszyłam w stronę Nialla, który stał i otwierał przesuwane drzwi.
Zauważyłam wystające twarze reszty tej bandy.
N: Jedziesz z Nami?- zapytał
Niall gdy byłam 10 metrów od samochodu.
Kika: Taa.- wydobyłam z siebie,
ominęłam Go i siadłam miedzy Zaynem i Harrym.
Droga do hotelu minęła w ciszy, w
sensie ja nic nie mówiłam, a oni nadawali jak szaleni.
Z: Dlaczego nic nie mówisz?-
zapytał Zayn gdy byliśmy w połowie drogi.
Kika: Ja?
Z: Cos się stało?
Kika: Nie, naprawdę.- próbowałam
być dość przewidywalna.
H: Znowu się pokłóciliście?-
zapytał głośniej Harry.
Lou: Co? Znowu pokłóciłaś się z
Niallem?- wtrącił Louis.
Li: Was nawet na chwilę nie można
zastawić samych.- kontynuował Liam, gdy wzrok Nialla przeszywał mnie na wylot.
Kika: Powiedz coś, a nie patrzysz
się idiotycznie.- warknęłam w stronę Nialla.
N: A co mam powiedzieć?
Kika: Może ze się nie
pokłóciliśmy.
N: No bo to prawda.- powiedział
gdy cała reszta się nam przyglądała.
Li: No to o co chodzi?
Kika: O nic, nie mówię bo nie
chce Wam przerywać. Wolę Was słuchać.- powiedziałam tuż przy hotelu.
Gdy samochód się zatrzymał,
pierwsza wyskoczyłam z niego i ruszyłam do swojego pokoju. Zamykając drzwi od apartamentu
odetchnęłam z ulgą i ruszyłam w stronę prysznica.
Lokalizacja:
28 luty 2015, Saitama Super Arena, Tokio, Japonia
Na scenę weszliśmy dokładnie o 18
czasu panującego w Japonii. 5SOS wchodziło o 20, a One Direction miało zacząć
swój koncert o 22. Wykonałam swój układ
taneczny z tancerzami ze szkoły, w której dziś ćwiczyłam. Nie wiem czy wszyło
mi to dość dobrze, bo co chwile łapałam się na błędach. Mam nadzieję, ze fani
mi to wybaczą. Oprócz tego na scenie panował dziś kompletny chaos, który wywołał
Maciek. Na początku szóstej piosenki wstał od perkusji podszedł do mnie i wylał
na mnie swoją wodę. Zaczęłam Go gonić, wodowania zaczęła krzyczeć, piszczeć i
śmiać się z moich nieudolnych próbach złapania Go. Postanowiłam odpuścić i
zająć się muzyką. Maciek był tak przestraszony, ze wybiegł na chwilę za kulisy.
Pojawił się chyba przy ósmej lub dziewiątej piosence. Dzisiejszy repertuar
zakończyliśmy na trzynastu dobrze wykonanych piosenkach i kilku coverach.
Pożegnaliśmy się z publicznością, wykonałam wspólne selfie z nimi i ruszyłam za
kulisy. Kamil czekał na mnie przy schodach. Byłam zmęczona, a zarazem pełna
energii. Udaliśmy się razem do garderoby, w której tańczyli już chłopacy. One
Direction przygadywało się im ze swoich miejsc na kanapie.
Kika: Jak zawsze, skarbie.-
odpowiedziałam mu, również się uśmiechając.
H: Słąbiutko, słabiutko.- razem z
Maciejem, Harry próbował wyprowadzić mnie z równowagi. Nie zwracając na nich
uwagi podeszłam do Kamila.
Kika: Pamiętasz jeszcze chwyty do
tej piosenki o Stylesie?- zapytałam po cichu.
H: Co tam knujesz, młoda?-
zapytał rozbawiony Styles.
Gdy Kamil pokiwał mi głową na
znak, ze pamięta, powiedziałam:
Kika: Mam dla Ciebie prezent,
Hazza.- uśmiechnęłam się.
H: Dla mnie? Jaki?- udawał
zaskoczonego.
Kika: Piosenkę.
H: Napisałaś o mnie piosenkę? Boże
chłopacy, Ona się we mnie zakochała.
Kika: Nie dodawaj sobie tylko
słuchaj!- Kamil zaczął grać, a ja śpiewać:
Kika: Those green eyes and that contagious smile
And
those lips, and the way they verbalize
Oh,
New York City, what a beauty to our eyes
Then
you held my hand the first time
You
looked at me and smile
Everything
was perfect, everything was great
I
was on a fairytale. It's a dream while I'm awake
But
days passed and we weren't there
And
it felt like we didn't care anymore, anymore
Ref:
But why'd we say goodbay
We
said we didn't have enought time for both of us
We
said we'll try to work things out
But
all 'a sudden we're all tired and said goodbay
It's
sad not to hear you;
Calling
me up, at 3am
No
one's ever gonna sing to me
Stevie
Wonder songs again
I'll
miss your kiss and you curly hair
But
now that we said goodbay
I'll
pretend that I'm alright
Yeah,
I'm alright, I'm alright
You
said you didn't wanna see me cry
Well,
I'll pretend that I'm alright
I'm
alright...
2.
I'll miss you holding hotel keys
And
watch you sing to girls with happy tears
When
you're on stage, you point at me
You
sing to me as I chant your name
And
as the spotlights disappear
It's
a different person that I'm with
So
much simpler, so much better
And
just so beautiful
The
way we laugh with four more guys
You
walk around naked and cover my eyes
You're
just so funny
I
can't belive we're letting this go
Ref:
But why'd we say goodbay
We
said we didn't have enought time for both of us
We
said we'll try to work things out
But
all 'a sudden we're all tired and said goodbay
It's
sad not to hear you;
Calling
me up, at 3am
No
one's ever gonna sing to me
Stevie
Wonder songs again
I'll
miss your kiss and you curly hair
But
now that we said goodbay
I'll
pretend that I'm alright
Yeah,
I'm alright, I'm alright
You
said you didn't wanna see me cry
Well,
I'll pretend that I'm alright
I'm
alright...
3.
Maybe it's time to let go
Maybe
it's better off alone
Maybe
today's the wrong time
Someday,
we'll learn to be strong
Maybe
you're right about this
We're
busy people with busy lives
We
can't keep up on this
So
goodbay
Ref:
Call me up at 3am
sing
me Stevie Wonder songs again
your
kiss and your curly hair
Never
gonna say goodbay
'Couse
we're alright
H: Ha ha ha! Ubawiłem się po
pachy.- był obrażony.
Kika: Oj Hazza, nie znasz się na żartach?-
zapytałam przysiadając się do niego.
H: To nie było zabawne.
Lou: Oj uwierz stary, że było.-
parsknął śmiechem Louis.
H: Z Tobą nie rozmawiam, zdrajco!
***
Pół godziny zajęło mi
przepraszanie Harrego. W końcu mi wybaczył, ale musiałam mu obiecać, że wybiorę
się jutro z nim na przejażdżkę. Zgodziłam się. Udobruchanego Stylesa zostawiłam
chwilę przed ich koncertem i udałam się do hotelu. Dziś pierwszy raz będę
imprezować z ekipą one Direction. W jednym z klubów w Roppongi odbywać się
będzie impreza urodzinowa Marry, dziewczyny pracującej z nami w trakcie OTRA.
Przebrałam się szybko w jakieś klubowe ciuszki i wraz z Ronem ruszyliśmy na
podbój nocnego klubu.
Gdy dotarliśmy na miejsce byliśmy
jednymi z ostatnich przybitych gości. W dość dużej loży widziałam większość
ludzi, którzy pracują z nami podczas trasy. Próbowałam odnaleźć członków Dream,
ale jedyne co zauważyłam to Nialla, Luka, Calcuma i Marka robiącego sobie
selfie. Złapałam kontakt wzrokowy z Lukiem, który się uśmiechnął. Powiedział
cos do Nialla, bo ten spojrzał w moją stronę i zaprosił, abym się do nich
przyłączyła. Mina Calcuma jednak mówiła co innego, postanowiłam zaryzykować.
Przecież nie będę cały czas Go unikać. To nie ma sensu. Gdy zmierzałam w kierunku blondyna na mojej
drodze stanęła para, która chciała zrobić sobie zdjęcie i chwilę porozmawiać.
Nie miałam nic przeciwko, bo wydawali się nawet sympatyczni. Okazało się, ze
przebywają na terenie Tokio od kilku dni, jest to ich podróż poślubna. Byli
naprawdę przesympatyczni. Chyba konwersowaliśmy ze sobą z godzinę.
***
Przeprosiłam moich towarzyszy za
to, ze muszę już iść, ale prawda jest taka, że przyszłam tu dla Marry.
Zauważyłam ją w towarzystwie Hazzy i Zayna. Podeszłam do nich i złożyłam jej
życzenia. Kobieta ogromnie ucieszyła się, ze jednak jestem.
L: Chodź Kika!- podbiegła do mnie
Lottie.
Kika: Co się dzieje?- zapytałam.
L: Opowiem ci po drodze.-
szarpała mnie w stronę łazienek.
Przeprosiłam wszystkich i
ruszyłam za dziewczyną. W damskiej toalecie spotkałam Lou z zabawnymi
kostiumami.
Lou: Przebieramy się?- zapytała.
Kika: Co masz na myśli?
Lou: Seksowne ciuszki.-
powiedziała trochę pijana.
Kika: Nie ma mowy!- chciałam
opuścić toaletę.
L: No zgódź się!- namawiała
Lottie.
Nie wiem dlaczego, ale uległam
im. Przebrana stałam przed lustrem
Kika: Nie wyjdę tak jeśli czegoś
się nie napiję,- powiedziałam najmłodszej.
L: Co masz na myśli?
Kika: Niech Twój brat załatwi
trzy Danielsy.- odparłam obserwując ją w lustrze.
Dziewczyna bez słowa opuściła
pomieszczenie .
POV Louis
Stałem w towarzystwie chłopaków i
rozmawiałem z Niallem na temat imprezy gdy podeszła do mnie siostra.
Lou: Co jest młoda?- spytałem.
L: Sprawa jest.- powiedziała
popijając piwo Nialla.
Lou: Ej, ej! Niepełnoletni nie
piją!- zabrałem jej butelkę i oddałem blondynowi.
Lou: Pijana jesteś?- zapytałem a
Horan wybuchł śmiechem.
L: Nie, ale potrzebuje trzy
butelki Danielsa.
Lou: Chyba Cię pojebało!-
warknąłem.
L: Nie dla mnie, głupku.
Lou: A dla kogo?
L: Dla Lou i Kiki.- odparła
Lou: To niech sobie same pójdą do
baru.
L: W tym rzecz, ze nie mogą.
N: Niby dlaczego?- wtrącił się
Horan, który przysłuchiwał się Naszej rozmowie.
L: Są w łazience i chcą zrobić
show, ale muszą się znieczulić.- powiedziała uradowana.
Lou: Na mnie nie licz!-
powiedziałem głośno.
N: Dobra, ja kupię.- powiedział
uradowany Niall.
Lou: Zwariowałeś!- warknąłem.
N: Będzie zabawa!
Jak powiedział, tak zrobił.
Lottie zabrała butelki i udała się do damskiej toalety. Jeśli się upiję,
obiecuję, ze wyślę ją jeszcze dziś do domu!
POV Niall
Lottie poprosiła mnie i Lou, żeby
kupić jej whisky dla Lou i Kiki. Louis jak zawsze się zapierał i odmówił
blondynce, ale ja nie miałem nic do stracenia. Mój alkohol już tętni we krwi,
wiec dlaczego dziewczyny nie mogą również świetnie się bawić. Minęła godzina
kiedy w drzwiach toalety stały prawie nieprzytomne dziewczyny. Tylko Lottie nie
była pijana. Lou miała na sobie jakiś komiczny strój klauna, a Kika… Okrągłe
okulary, muszkę i dopasowany gorset. Wyglądała odlotowo. Widziałem, ze
wszystkim na Sali opadły kopary. Kątem oka zauważyłem Zayna ściągającego bluzę
i idącego do dziewczyny. Nie wiem dlaczego, ale zareagowałem natychmiastowo.
N: Zostaw ja!- powiedziałem
łapiąc Go za ramię.
Z: Przecież jest pijana.
N: Wiem, ale jeśli teraz
zniszczysz jej zabawę to wybuchnie afera.
N: Miejmy ją na oku.- odparłem.
Z: Tylko, ze ja i Liam wracamy
już do hotelu. Zabierzemy ją ze sobą.
N: To nie ma sensu! Nie zgodzi
się.
Z: Jest kompletnie pijana.-
trzymał się swojej wersji Zayn.
N: Nie jest! Jedź do hotelu!-
powiedziałem głośniej.
Z: A Kika?
N: Pamiętaj, ze zostaje ja, Lou,
Harry i Dream. Poradzimy sobie.- Zayn trochę myślał.
Z: zgoda, ale jak co to dzwoń!
N: Obiecuję!- pożegnałem się z
Liamem i Zaynem i poszedłem w poszukiwaniu Karoliny. Po drodze Mark
zakomunikował mi, ze Dream zwinął się godzinę temu. Fuck! Czyli na straży zostałem
lekko pijany Ja, Hazza, który zginął jakiś czas temu i Lou rozmawiający z El.
Przeszukałem cały budynek, a śladu po Karolinie nie było. Poprosiłem Luka, aby
mi pomógł. Gdy prześledziliśmy każdy kąt w klubie głos zabrał Luke.
L: Nie chce nic mówić Ni, ale
Calcum też zaginął.
N: Co?- byłem zdziwiony.
- Kiedy?
L: Dokładnie nie wiem.
Wkurzyłem się, kurde o czym to
może świadczyć. Poprosiłem Luka, aby
spróbował dostać się do środka damskiej toalety, a ja poszedłem na zewnątrz.
Po chwili zauważyłem podobnie
ubraną dziewczynę po drugiej stronie ulicy. Ledwo trzymała się na nogach.
Szybko przebiegłem przez ulicę i stanąłem tuż za jej plecami. Odezwała się:
Kika: Nie chcę Cię kurwa na oczy
widzieć, jak można być aż tak zjebanym! Zazdroszczę ci trochę tego braku uczuć!-
warknęła nie odwracając się.
N: Karolina?- zapytałem cicho.
Dziewczyna podskoczyła i odwróciła się.
Kika: Ni?- spojrzała na mnie.
N: Ehmm.. taa! Rozumiem, ze to
nie było do mnie.- pijana dziewczyna zapytała:
Kika: A jak się uśmiechnę do
Ciebie to przytulisz mnie tak mocno?
N: Co to za pytanie? Wskakuj!-
otworzyłem swoje ramiona.- momentalnie znalazła się w moich ramionach. Coraz
częściej w nich ląduje, chyba dobrze przytulam!- krzyczała moja podświadomość.
- Nie jest Ci zimno?- zapytałem.
Kika: Nie! Jest idealnie.-
uśmiechnąłem się.
N: Wracamy?- zadałem kolejne
pytanie.
Kika: Wiesz, ze nie pamiętam co
czułam, kiedy Go poznałam. Chyba coś w rodzaju sympatii. Tak, lubiła Go.
Polubiłam od pierwszego spotkania.
N: Rozumiem, że Calcum dał o
sobie znać?
Kika: Chce się napierdolić!-
ruszyła w stronę klubu.
N: A ja proponuję hotel!-
złapałem ją za rękę.
Kika: Hotel?
N: Tak. W sumie marzę tylko o
łóżku.
Kika: W takim razie mamy podobne
marzenia.- odparłam
N: Ty też marzysz o łóżku?
Kika: Marzę o tobie w moim
łóżku.- odpowiedziała i powiem szczerze brzmiało to dość dziwnie. Nie
odpowiedziałem jej. Zamówiłem taksówkę i ruszyłem w stronę hotelu. Karolina
przez cała drogę bredziła jakieś głupoty. Dobrze, że taksówkarz nie znał dobrze
angielskiego. Pomagając wysiąść Kice z samochodu, Ta poprosiła mnie o coś:
Kika: Chroń mnie Niall!-
powiedziała patrząc mi w oczy.
N: Ciebie wcale nie potrzeba
bronić.- odparłem
N: Trzeba cię kochać.- nawet nie
wiem dlaczego to powiedziałem. To było spontaniczne. Uśmiechnęła się.
Otwierając jej drzwi do pokoju nie mogła utrzymać się już na nogach. Podniosłem
ja i niosłem ją jak pannę młodą. W sypialni położyłem ją na łóżko. Nie miałem
zamiaru jej rozbierać. To byłoby niestosowne nawet jeśli nie mam złych
zamiarów. Zapewne nie życzyłaby sobie tego. Wychodząc z pokoju znowu zabrała
glos.
Kika: Ni?
N: Tak.- natychmiast spojrzałem
na nią.
Kika: Chce z Tobą spać, nie
chodzi mi o seks. Chce, żebyś usypiał koło mnie, chce Cię przytulać całą noc i
patrzeć jak śpisz.- powiedziała patrząc na mnie.
Wiem, ze jest pijana i nie
powinienem zgadzać się na tą propozycję, ale nie potrafiłem odmówić. Przecież to właśnie cała ona, z nagłymi
wybuchami złości i pokręconym charakterem, raz jest słodkim, delikatnym
dzieckiem, a za chwilę dziką i namiętną kobietą.
Kika: Wiesz jakie to jest kurwa
trudne, zasypiać z myślą, ze jutro znowu się obudzisz ze słowami „co ja do
chuja robię na tym świecie”- wyszeptała w moją klatkę piersiową i zasnęła. Po chwili
zrobiłem to samo, tuląc Karolinę.
--------------------------------------------------
XV na salonach!
Zapraszamy do czytania i komentowania :)
Zapraszamy do czytania i komentowania :)
Kolejny rozdział pojawi się albo 2 marca wieczorem bądź 3 marca po południu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz