Translate

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział IV- Walczcie z przeciwnościami losu i trzymajcie się razem

Lokalizacja: London (4 dni do trasy)

Cztery dni do trasy, a dokładniej już jutro o tym czasie będę gdzieś nad oceanem. To wyczekiwanie coraz bardzie powoduję, ze mam więcej wątpliwości. Nie łatwo jest opuścić miejsce, które od kilku lat jest Twoim drugim domem. Przez ostatnie dwa dni mieliśmy przerwę w pracy nad płyta i przygotowaniami do trasy. Jeszcze miesiąc temu byłabym wdzięczna, a dziś stwierdzam, ze były to najgorsze dni mojego życia. Przyzwyczaiłam się do tego całego szumu i tej pozytywnej energii. Właśnie jestem w trakcie pakowania swoich walizek jeśli tak można to nazwać. Do Londynu mam zamiar zawitać dopiero po koncercie w Tokio. Będzie to dokładniej 3 marca, bo wtedy One Direction ma ośmiodniową przerwę w OTRA. Od dziesięciu minut siedzę w salonie przed mnóstwem ubrań zastanawiając się co warto zabrać.. mam za dużo ubrań, ale jak przyjdzie co do czego to nie mam co na siebie włożyć. Patrzałam w punkt przed sobą słuchając Ellie Gulding. Zamierzam iść dziś na zakupy, o tak! To będzie najlepszy pomysł, a potem pojadę do Simona, który ma dać nam ostatnie wskazówki przed jutrzejszym wyjazdem.
W jednej chwili podniosłam swój tyłek, zabrałam klucze od mojego ukochanego Pickup’a i ruszyłam w miasto. Odpalenie tego starego, a jakże kochanego grata zajęło mi chwilę. Wszyscy mówią, ze czas Go zmienić na lepszy model, a prawda jest taka, ze mam do niego sentyment. Jest to mój pierwszy samochód w Londynie, wykupiłam Go przed śmiercią na złomowisku i od tego czasu jesteśmy nierozłączni. Narzekamy na siebie oboje, ale nikt z Nas nie zamierza się rozstać. Razem z Maxem przeżyliśmy w nim najpiękniejsze chwile i niech tak zostanie. Stojąc na światłach usłyszałam w radiu naszą piosenkę. To było cos niesamowitego, usłyszeć siebie w londyńskim radiu. Uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta, a ja ruszyłam w dalszą drogę podśpiewując swoja własną piosenkę.
W centrum handlowym spędziłam dwie godziny, obładowana zakupami ruszyłam do mojego niebieskiego złomka, a potem do wytwórni.

Lokalizacja: wytwórnia Syco, London (4 dni do trasy)

POV Kamil

Siedzieliśmy już w gabinecie Simona podekscytowani jutrzejszym wyjazdem. Chyba jeszcze nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, ze jesteśmy na dobrej drodze by spełnić swoje marzenia. Od dziecka marzyłem, aby występować przed publicznością, która będzie mnie wielbić przez fakt, ze jestem dobrym muzykiem. Nie zamierzam zmarnować swojej szansy, udowodnię tym wszystkim, którzy mówili, ze nie dotrze tam gdzie zamierzałem dotrzeć, że nie mieli racji.
T: Witajcie młodzieży!- przerwał Nam uśmiechnięty Tom.
K: Witaj staruszku!- powiedziałem również uśmiechnięty.
T: Tylko nie staruszku, Kamil?!- spojrzał na mnie groźnie.
D: Będziecie się bić? Na gołe klaty..- zaczął podburzać nas Dawid.
Wszyscy wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem. Kurde! Troszkę żałuję, że to właśnie Tom nie będzie nam towarzyszyć w trakcie trasy.
D: Będziesz za Nami tęsknił, Tom?- zapytał Damian.
T: Za Wami? Nie! Porąbało Was?- zaczął żartować.
M: Mam nadzieję, ze Nas odwiedzisz?- spojrzał na niego Maciej.
T: Mało tego.. Już sobie powiesiłem Wasz plakat w sypialni. Zawsze będę na Was spoglądał.- uśmiechnął się po czym dodał:
- A Ty, Karola dlaczego nic nie mówisz?- spojrzał na Karolinę, która tylko przyglądała się Naszej rozmowie.
KIKA: Mogę Cię przytulić?- wypaliła nie stad nie zowąd. Nie ukrywam, ze zdziwił mnie ten fakt, Karola należy do osób, które dość długo trzymają w sobie swoje zamiłowania do drugiego człowieka. Ktoś obcy może pomyśleć, ze nie ma uczuć, ale tak naprawdę nie okazuje ich, aby się nie zawieść.
T: Jeszcze pytasz? Chodź tu, mała!- uśmiechnął się do niej i otworzył swoje ramiona. Po chwili trzymał już w objęciach Kikę.
- A Wy to co? Długo mamy na was czekać?- zapytał.
Po kilku sekundach już wszyscy trwaliśmy w szczelnym uścisku.
Kika: Odprowadzisz Nas jutro na lotnisko?- zapytała Karolina.
T: Oczywiście, ze tak.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, ze żadna przeszkoda nie jest w stanie zniszczyć Naszej muzycznej rodziny, bo razem jesteśmy silniejsi. Naszą jakże romantyczna chwile przerwał Simon:
S: Mogę się przyłączyć?- wszyscy zdziwieni spojrzeliśmy na Simona stojącego w drzwiach.
- No co? Mogę?- nikt nic nie powiedział, zrobiliśmy miejsce dla Cowella.
To była najdziwniejsza sytuacja jaka miała miejsce. Po pełnym sympatii uścisku wybraliśmy się razem z Tomem, aby zaprojektować nasze odsłuchy. Każdy w głowie miał już pomysł na swój sceniczny odsłuch. Nie zdziwił mnie nawet fakt, ze każdy z Nas miał prawie ten sam motyw.
- To jak, macie jakieś pomysły?- zapytał mężczyzna po 30-stce.
K: Hmm… to może ja?- powiedziałem.
- Proszę mów.- odpowiedział mi mężczyzna.
K: Chciałbym, żeby moje odsłuchy były w kolorach Polskiej flagi. Biało-czerwone poziome pasy.
- To wszystko? Jakiś napis?
K: Nie! Biało- czerwone pasy.
- okej. Następny?
Odezwał się Dawid:
D: W takim razie ja chce, aby moje miały orła w koronie na czerwonym tle.
- Dobra, Damian?
D: Ja chce, aby moje miały czerwone tło, a w nich kontury Polski.
M: Moje również niech są czerwone, a na nich serce, w którym będzie napisane PL.- odpowiedział nie zastanawiając się Maciej.
- Jesteście dość patriotyczni, zaraz przypominają mi się odsłuchy Nialla. Zawsze widnieje na nich flaga Irlandii.- powiedział mężczyzna.
KIKA: Wszystkie związane są z Polską. I co najgorsze zabraliście mi wszystkie pomysły… Nie mam wyboru.- powiedziała Karolina stojąca obok Toma.
M: Przecież wszyscy wiedzą jak będą wyglądać Twoje odsłuchy.- odpowiedział jej Maciej.
KIKA: Niby jak?
D: Biało- czerwone pionowe pasy, a w nich herb Barcelony.- wymamrotał Dawid mężczyźnie.
- Mają racje?- zapytał się Karoliny.
Cała męska część zespołu krzyknęła razem głośne: Taaak!
- Rozumiem, ze herb FC Barcelony na tle biało- czerwonych pasów. Tak, Karolina?- ta tylko pokiwała potwierdzająco z uśmiechem na twarzy.
Nie trzeba być Sherlockiem, aby nie wiedzieć, ze Karolina szaleje na punkcie tej drużyny i Leo Messiego. Gdyby Messi nie był w szczęśliwym związku ze swoja partnerką na jego drodze stanęłaby „przypadkiem” Karolina. Dawid się śmieje, ze jest On jej crushem, o którym marzy przed snem.

POV Karolina

Ustaliliśmy jak będą wyglądać Nasze pierwsze odsłuchy i ruszyliśmy z powrotem do Simona. Ten jak zawsze czekał już na Nas w swoim gabinecie uśmiechnięty od ucha do ucha.
S: Odsłuchy wybrane?- zapytał na samym wejściu.
Wszyscy pokiwaliśmy potwierdzająco głowami z uśmiechem na twarzy.
S: W takim razie, czas na ta nie przyjemna część spotkania.- wszystkie nasze oczy były skierowane w mówiącego Sima.
S: Przyszedł czas pożegnania. Już od jutra nie będziemy się widywać tak często. Nie będziemy wściekać się na siebie za spóźnienia.- spojrzał w moja stronę.
- Obrażać się, ze zabieram Wam czas, który chcielibyście spędzić z rodziną. Teraz będziemy się kontaktować wyłącznie telefonicznie. Oczywiście nie dam Wam mojego numeru, ma Go wasz nowy manager, którego poznacie jutro na lotnisku. Jeśli będzie Wam czegoś brakować, zwróćcie się do niego, a On skontaktuje się ze mną. Pamiętajcie nikt nie chce Wam robić na złość, pracujcie ciężko, bo to co osiągniecie zależeć będzie od Was. Mam nadzieję, ze nie będziecie robić kłopotów i co najważniejsze dobrze zastąpicie poprzedni support. Mam też nadzieję, że One Direction będzie z Was zadowolone i się nie pozabijacie. To by było na tyle.- spojrzał na stojącego nad Nami Toma.
S: Życzę powodzenia i połamania nóg na scenie. Jesteście zespołem i mam nadzieję, ze nie zapomnicie o tym.
T: Zawsze Was będziemy wspierać niezależnie od konsekwencji. Pamiętajcie o tym.- dodał Tom.
S: Tak! Jesteśmy dla Was, a Wy jesteście…- przerwał mu Kamil.
K: Dla Nas.
S: Nie, Kamil. Dla fanów. Twórzcie i śpiewajcie tak jak Wam gra serce. A i widzimy się na początku czerwca na premierze Waszego pierwszego albumu.- wszyscy się uśmiechnęliśmy.
- Tom przekaże Wam jeszcze ostatnie informacje dotyczące jutrzejszego wyjazdu. Ja muszę się z Wami niestety pożegnać. Mam kolejne spotkanie. Powodzenia Dream.- podszedł do każdego z Nas jeszcze raz ściskając i opuścił swój gabinet. Wszyscy teraz swój wzrok skierowali w stronę Toma.
T: No cóż, kochani.- załamał mu się głos.
- Widzimy się jutro ostatni raz, będę po każdego z Was o 9. Samolot macie na 12. Prawdopodobnie polecicie tam z Zaynem, bo reszta będzie już na miejscu. Aaa bym zapomniał, poprosiłem Liama, aby miał na Was oko. Jeśli będziecie mieli jakikolwiek problem śmiało idźcie do niego.
KIKA: Liama? Kto to?- zapytałam, a wszyscy zrobili przysłowiowe facepalm.
T: Liam Payne, One Direction! Karola, prosiłem Cię, abyś przyswoiła sobie te widomości.
KIKA: Przecież żartuję! Wiem kto to? Daddy!- uśmiechnęłam się triumfalnie, na co chłopacy zaczęli bić mi brawo.
T: Oprócz tego dam Wam numer do siebie. Wprawdzie nigdy tego nie robię, ale z Wami bardzo się zżyłem. Dzwońcie o każdej porze dnia i nocy.- wszyscy zegnają się z Nami jakbyśmy szli na wojnę. Mało tego, jakbyśmy nigdy już nie mieli wrócić.

Po godzinie czułych pożegnań i tonie wylanych łez wróciłam do domu. Już na samym progu odrzucił mnie zapach alkoholu i papierosów. No tak, Max wrócił do domu. Przekroczyłam próg kuchni i nie znalazłam osobnika, z których chce się od ostatnich dwóch tygodni rozmówić. Zostałam tylko kawałek pochlapanej kartki sosem pomidorowym:

„Raczej nie wrócę na noc. Żyje, jeśli o to pytasz.” M.

No i tyle w temacie. Nie miałam już na nic ochoty, zachowanie Maxa coraz bardziej mnie irytuje i mam nadzieję, ze wyjazd w trasę pozwoli mi się od niego uwolnić.

***

Lokalizacja: London (dzień wylotu)

POV Kamil

Od rana walczę z zapięciem swojej walizki. Wprawdzie z zapakowaniem jej uwinąłem się już przedwczoraj, ale moja mama co chwile dorzuca mi najpotrzebniejsze rzeczy. Kocham moich rodziców, ale mieszkanie pod jednym dachem z Tomaszem i Jolą to dla 22-letniego faceta obciach. Cieszę się, ze udało mi się spełnić marzenia, bo dzięki Nim będę mógł w końcu stanąć na nogi. Nie tylko finansowo… Usłyszałem dźwięk mojego telefonu, to znak, ze Tom jest już przed domem i czeka aż do niego zejdę. Wyszedłem ze swojego małego pokoju. Oparłem się o framugę drzwi i ostatni raz przeleciałem Go wzrokiem. Tak, nie da się ukryć, ze będzie mi Go brakować. To tu pierwszy raz zapaliłem jonta, to tu upiliśmy się z Maciejem i to właśnie z niego uciekałem gdy kłóciłem się z ojcem. Wszystko się kiedyś kończy, a ta przygodę trzeba zamknąć na klucz. W przedpokoju zauważyłem mamę, która bacznie się mi przyglądała.
K: No cóż.. Na mnie już chyba czas.- powiedziałem.
M: Już tęsknie, synku.- powiedziała przez łzy. Tata ja tylko przytulił i próbował uspokoić.
K: Muszę już iść. Kocham Was!- powiedziałem przybijając piątkę z tatą i przytulając mamę.
Stanąłem przed domem jeszcze ostatni raz gdy Tom pakował moje walizki:
T: jedziemy?- zapytał, a ja wziąłem głęboki wdech i wypowiedziałem chyba sam do siebie:
K: Wrócę!
Po czym pojechaliśmy po resztę ferajny.

POV Maciej

Od trzech godzin stoję w pokoju oparty o ścianę przyglądając się mojemu ostatniemu graffiti. Pamiętam jak mama je zobaczyła. Chciała mnie wyrzucić z domu, a gdy jej powiedziałem o propozycji od Simona powiedziała, ze zostanie jej tylko moje graffiti. Podobno chce się przenieść ze swojej sypialni do mojej gdy będę w trasie. Jest mi cholernie przykro, ze nie mogę jej zabrać ze sobą. Cieszę się tylko, ze jest Tomek. Mój starszy brat, który zapewne nie da się jej nudzić. Oboje będą się potrzebować. Moje przemyślenia i wszystkie wspomnienia przerwało pukanie do drzwi:
- Mogę wejść?- powiedziała Eryka, moja pierwsza i ostatnia miłość.
M: Jasne! Wchodź!- powiedziałem z uśmiechem na twarzy. Usiadła obok mnie opierając się o moje ramie.
E: O czym myślisz?
M: O tym, ze będę cholernie tęsknic.
E: To nie jedź!- powiedziała, a ja dobrze wiedziałem, że za chwile się rozpłacze.
M: Wiesz, ze już za późno. Nie mogę zrezygnować w ostatniej chwili.
E: Nie możesz czy nie chcesz?- zapytała.
M: Wiesz, ze najlepiej bym został tu z Tobą i mamą.- ucałowałem jej czoło przysuwając jeszcze bliżej.
E: Maciek?
M: Hmm..
E: Co z Nami teraz będzie?- spojrzała mi w oczy.
M: A co ma być?- zapytałem chociaż zdaje sobie sprawę z tego, ze chce jakiejś deklaracji.
E: Czy to już koniec?
M: Co??? Niee! Zwariowałaś! Nie opuszczę Cię, nigdy! Obiecałem! Pamiętasz?
E: Pamiętam, ale…- nie dałem jej dokończyć. Pozostawiłem na jej ustach pocałunek, który był moja odpowiedzią.
Naszą ostatnią chwile przerwała mama, która oznajmiła mi, ze Tom jest już pod domem. Razem z Eryką zabraliśmy moje bagaże i ruszyliśmy do samochodu. Pożegnałem się z bratem, któremu kazałem zaopiekować się mamą i odganiać wszystkich frajerów od Eryki. Mamę zapewniłem, ze każdego wieczoru będę do niej dzwonić, a Erykę o tym, ze ja kocham do końca moich dni. No i że wszystkich ściągnę do siebie w najszybszym terminie.
Wskoczyłem do samochodu, w którym siedział już Kamil i ruszyliśmy w stronę domu Dawida.

POV Dawid

D: Bob! Spróbuj mi zajebać moja playkę podczas mojej nieobecności, a uwierz mi, że Cię zabiję.- krzyczałem z kuchni.
T: Na Boga, Dawid! Nie wież jak się cieszę, ze już wyjeżdżasz.- powiedział tato gdy wchodził do domu.
D: Ooo hej tatko, jak tam sprawa?- zapytałem.
T: Już myślałem, ze utknę w tym sądzie na zawsze i nie zdążę pożegnać swojego pierworodnego.- posłał mi uśmiech.
D: Ale wygrałeś?
T: Oczywiście! Przecież jestem najlepszym prawnikiem w mieście.- posłał mi uśmiech.
D: Mam prośbę?- powiedziałem najszybciej jak potrafiłem.
T: Tak, będę pilnować Twojej playki.
D: Nie o to mi chodzi..- pokiwałem głową.
T: A o co?
D: Obiecaj, ze pozwolisz spać w naszym domu Bobowi gdy jego tata znowu się upije.
T: Obiecuje!
D: No i zajmij się reszta ferajny.
T: Oczywiście, będę wszystkie rodziny Twoich znajomych odwiedzał. Tylko zastanawia mnie fakt, kto mną się zaopiekuję?- już miałem odpowiedzieć, ale w kuchni pojawił się Bob.
B: Oczywiście, ze ja.- oboje wybuchliśmy śmiechem.
Nie ukrywam, ale mam najlepszą rodzinę pod słońcem. Wprawdzie od kiedy pamiętam jestem sam z tatą, ale jest Nam tak dobrze. Oprócz tego jest jeszcze Bob. Przyjaciel! Poznałem Go zaraz po przyjeździe na placu zabaw gdy jego tata bił Go łopatką do piasku. Pamiętam, ze wtedy kopnąłem Go w kroczę i obaj uciekliśmy do mojego ojca. Od tamtego czasu jesteśmy nierozłączni, jesteśmy braćmi. Na podjeździe usłyszeliśmy warkot silnika. Achaa, Tom już jest. Pożegnałem się z dwójką osobników po męsku, zabrałem walizki i ruszyłem do drzwi.
D: Opiekujcie się sobą! I wara od mojej playki!- krzyknąłem i zatrzasnąłem drzwi.
No, Dawid.. Czas zacząć nową przygodę!
POV Damian

Większość moich znajomych mówi, ze jestem ten odpowiedzialny, poukładany.. który ma całe życie zaplanowane. Prawda jest inna. Oczywiście jeśli chodzi o muzykę jestem taki, ale jeśli o życie prywatne to… nie jest już tak kolorowo. Kris i Eliza zostają w dobrych rękach, bo mają do odchowania jeszcze dwie fajtłapy. Olka i Olę… cudowne bliźniaki do momentu, aż nie pojawiły się na świecie. Od tego momentu pierdzą, sraja, jedzą i rzygają. Dobrze, ze jeszcze nie chodzą, bo bym zwariował. Tak, wiem mówię tak, ale po tygodniu będę tęsknił za nieprzespanymi nocami. Jestem sam teraz w domu. Nikt mnie dziś nie pożegna, bo Olka i Olek nabawili się wirusówki i rodzice są z nimi w szpitalu. Czy mam im to za złe? Niekoniecznie! Pożegnaliśmy się już wczoraj. Spędziłem z nimi cały dzień, dobrze się bawiliśmy, ale nie ukrywam, ze cieszę się z wyjazdu, bo nic mnie tu nie trzyma. No oprócz Zuzy, ale co tam. Jest młoda, poradzi sobie. Moje roztargnienie przerwał dzwonek do drzwi. Zapewne Tom, pobiegłem jak najszybciej do drzwi. Otworzyłem i…
Z: Możemy pogadać?- powiedziała dość płaczliwym głosem Zuza.
D: Teraz? Trochę się spieszę, za chwile wyjeżdżam.
Z: Wiem, ale chyba musimy pogadać.- powiedziała stojąc dalej w drzwiach.
D: Wchodź, byle szybko.
Z: Zawiodłam się na Tobie. Tydzień temu powiedziałeś mi, ze wyjeżdżasz w trasę, a prawda jest taka, ze wiedziałeś o niej od miesiąca. Dlaczego mnie okłamałeś?
D: Nie chciałem, abyś pomyślała, ze to koniec.
Z: A jest to koniec?
D: Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Z: A kto ma wiedzieć?- robiła wyrzuty.
D: Masz rację. Nie wiem jak to powiedzieć..
Z: Prosto z mostu.- odrzekła bez zastanowienia.
D: Kocham Cie, ale wyjeżdżam na rok. Wprawdzie będę przejazdem w Londynie, ale nie mogę Ci obiecać, że Nasz związek przetrwa.
Z: Chcesz się rozstać?
D: Nie! To znaczy nie wiem.
Z: Czego nie wiesz?
D: Czy to będzie miało sens?
Z: Co?
D: Kurde, Zuza! Ty tu, w Londynie ja co dzień w innym miejscu. Nie chce, żebyś na mnie czekała.
Z: Masz kogoś innego?- zapytała, a ja widziałem łzy na jej policzku.
D: Co? Nie! Nie o to chodzi, wiesz że Cię kocham, ale nie mogę wymagać od Ciebie tego, żebyś była mi wierna.
Z: Nie rozumiem?
D: Chce żebyś żyła własnym życiem, bawiła się, śmiała, spotykała ze znajomymi, a nie siedziała w domu i tęskniła za mną.
Z: Czyli z Nami koniec, tak?
D: Nie wiem, nie chce tego, ale wydaje mi się, ze to najlepszy pomysł. Nie mogę Cię ograniczać, nie chce, rozumiesz? Boję się, ze Cię stracę, że znajdziesz sobie kogoś kto zajmie moje miejsce.
Z: Nie będzie nikogo takiego.
D: Tego nie wiesz.. Zróbmy tak: miejmy ze sobą kontakt. Będę dzwonił jak często będę mógł, ale Ty nie będziesz na mnie czekać jeśli pojawi się ktoś lepszy ode mnie.
Z: A co z Toba?
D: Poradzę sobie wtedy, będę cierpieć, ale poradzę. Spróbuje? Pocierpię, popłacze, ale nie zapomnę chwil z Tobą, nigdy!
Z: Obiecujesz?
D: Obiecuje! Przyjaciele?
Z: Przyjaciele! Nic innego mi nie pozostaje.- uśmiechnęła się smutno.
D: Wiesz, ze robię to dla Twojego dobra?
Z: Wiem. Możesz mnie przytulić?
D: Mogę Cię nawet pocałować.- zrobiłem to. Ostatni raz poczułem jej usta na swoich. Nie wiem czy ja kocham? Nie wiem, czy jesteśmy w stanie ze sobą jeszcze być? Jedno jest pewne, jestem od niej uzależniony.

POV Karolina

Siedziałam na kanapie w salonie obracając w dłoni kluczami. Byłam sama w domu, jak zawsze. Moja cała rodzina jest w Polsce. Oprócz mojego starszego brata Michała nikt nie wie, ze dostałam propozycje supportowania One Direction. Z Miśkiem zawsze byliśmy blisko, zawsze mnie rozumiał i wspierał. Nie to, ze reszta rodzinki, w sensie damska jej część tego nie robiła. Jesteśmy zgrana załogą, ale nie chciałam ich martwić. Moja mama za bardzo Nas wszystkich kocha, wiem, że by się martwiła ta sytuacją. A tak, zaoszczędziłam jej tego! Czy chce jej powiedzieć? Oczywiście, zaproszę ja na swój koncert jak będzie to możliwe, to będzie najlepszy pomysł. Zobaczy, ze jestem szczęśliwa?! Chyba? Sama nie wiem, czy jestem! Zobaczy się! W rogu pokoju stoją zabawki Bogdana. Już wczoraj wieczorem zaprowadziłam Go do sąsiadki, bo nie wiem kiedy tak naprawdę wróci Max. Żal mi, Bogusia. Jest taki mały, bezbronny.. Najgorsze jest to, ze nie zobaczę jak dorasta. Jak uczy się robić siku, jak będzie podrywał dziewczyny.. W takim momencie uświadamiam sobie, ze jestem zła matką.. Co gorsze ojciec jest jeszcze gorszy. Nie interesuję się Nim! Cały czas myślę o Maxie. Nie rozmawiamy ostatnio ze sobą, mijamy się, albo unikamy.. Nawet nie wie, ze wyjeżdżam. Postanowiłam, ze napiszę do niego list. Zabrałam z szafki kartkę i długopis. Oparłam się o blat w kuchni i zaczęłam pisać:

Max, kochany Maxie,

Czasami musisz zniknąć. Odwrócić się napięcie i zobaczyć świat bez niektórych osób. Jeśli ktoś Cię nie docenia, nie stój obok, nie uśmiechaj się jak w taniej produkcji i nie połykaj tłumionych łez, po prostu odejdź. Daj temu komuś szanse na zobaczenie życia bez Ciebie, bez Twojego śmiechu, humorów i ciągłych rozmów. Nabierz szacunku do samej siebie, nie pojaw się w tym samym miejscu co zawsze. Daj komuś szanse zatęsknić i pomyśleć, ze lepiej umrzeć niż istnieć osobno. To właśnie robię, daje Ci czas do namysłu. Nie musisz się martwic, chociaż dobrze wiem, że nie będziesz… Spróbujmy przeżyć życie bez siebie. Może za sobą zatęsknimy i będzie jak dawniej?! Zawsze mówiłeś, ze jestem ptakiem.. Niezależnym i nie dbającego o innych. Masz rację! Kieruje się takim wiatrem co młodych rozpędza po świecie, bo pragną szczęścia szukać z daleka od domu, gdzie tak niewiele miewa się doświadczeń.
Wiem, znienawidziłeś mnie już dawno, ale nie zapominaj o tym co Nas łączy.. Spróbuj się pozbierać, nabrać dystansu, zmienić.. Zajmij się Bogusiem, jesteś jego ojcem. Pamiętasz? Razem chcieliśmy zostać rodzicami.. To, ze jego matka jest idiotką i Go porzuca nie oznacza, ze ojciec musi być taki sam. Wrócę? Do niego, ale nie teraz…
Od wczoraj jest u Pani Kross, sąsiadki z naprzeciwka. Zabierz Go od niej jak wrócisz i zajmij się nim.
Postanowiłam Wam pomóc, będę przesyłać pieniądze i opłacać mieszkanie. Nie musisz się niczym martwić, zarobię na Naszego syna tylko się nim zajmij! Błagam Cię! Zrób to na wzgląd tego co nas łączyło!
Odezwę się jak dolecę!

Kocham,
Kika

Położyłam list na blacie kuchennym, zabrałam walizki i kierowałam się do wyjścia. Gdy zamykałam drzwi od mieszkania usłyszałam głos Bogusia. Jeszcze bardziej się rozkleiłam, poczułam że moje serce w tym momencie się roztrzaskało na kawałki, ale nie mogłam inaczej postąpić. Nie mogłam zabrać Go ze sobą… Jest za mały na taką długą podróż, ale obiecałam sobie, ze w marcu pojedzie już ze mną. Będziemy szczęśliwą rodzina!

***

Po półgodzinnej drodze byliśmy już na lotnisku. Gdy poszliśmy w stronę sektora, w którym miał czekać na Nas team One Direction zauważyłam, ze jest tam mnóstwo ludzi żegnających się z rodzinami. Każde oczy były skierowane w naszą stronę, byliśmy tacy bezbronni w towarzystwie tych wszystkich ludzi. W rogu zauważyłam Zayna, który stał wtulony w śliczna blondynkę. Zauważył mnie i szepnął coś na ucho do dziewczyny. Ta odwróciła się w naszą stonę i posłała szczery uśmiech. Po chwili stali już obok Nas, Zayn przywitał się z każdym z Nas z osobna i przedstawił swoją dziewczynę. Śliczna blondynka o niebieskich dużych oczach miała na imię Perrie. Zayn powiedział, ze też jest wokalistką zespołu Little Mix i również zaczyna trasę koncertową po UK. Dziewczyna przez cały czas rozmowy trzymała się blisko Zayna, a ten co chwilę ja obejmował i czule całował. W tamtym momencie zazdrościłam jej, chciałam wyrwać jej wszystkie włosy. Nie dlatego, ze Zayn mi się podoba, ale dlatego, że ma osobę która tak szczerze ja kocha i nie oczekuje niczego w zamian. Moje przemyślenia przerwał Zayn:
Z: O czym tak intensywnie myślisz, Karola?- wszystkie oczy skierowane były teraz w moja stronę.
K: szczerze?
Z: Tak, nie krępuj się!
K: Perrie jest szczęściarą, ze ma tak kochanego chłopaka. Bardzo się kochacie i nie oczekujecie od siebie niczego w zamian oprócz swojej miłości.
P: Tylko Ty tak uważasz.- odezwała się dziewczyna.
K: Nie rozumiem.
P: Fani One Direction sądzą, ze jestem z Zaynem tylko dlatego, żeby promować swój zespół i swoja karierę. Wiadomo zespół się rozpadnie, a ja dzięki związkowi z Zaynem Malikiem z One Direction będę miała lepszy start.
K: Co? To jest chore! Przecież jesteś śliczna i co najważniejsze zakochana. To widać!
P: Nie jestem śliczna, fanki 1D twierdzą, ze jestem szpetna, plastikowa i co najważniejsze napchana botoksem.
K: Nie prawda!
P: Prawda. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, ze my naprawdę się kochamy, ze możemy to robić. Jesteśmy zaręczeni, a ja wiem, ze chce z Nim spędzić resztę swojego życia. Fakt to jest dziwne, że dwójka wokalistów jest razem w związku, ale miłość przecież nie wybiera. Nie jestem z Zaynem dla kariery, bo jest członkiem najsłynniejszego zespołu na świecie. Jestem z Zaynem, bo Go kocham, bo lubię jak się uśmiecha, gdy śpi, chrapie i się wkurza. Kocham Zayna Malika z Bratford, a nie z One Direction. Nie zależy mi na jego pieniądzach, bo nie są one potrzebne do szczęścia.
K: Nie znam Cię, ale wierzę Ci. Widać jak Zayn na Ciebie patrzy, a Ty na niego. Pasujecie do siebie.
Z: Dziewczyny, przepraszam, ze przeszkadzam, ale chce iść przedstawić Dream chłopakom z Naszego bandu. Kika zostawiam Cię z Perrie, Perrie zostawiam Cię z Kiką. Pilnujcie się.- odszedł wraz z gromadką moich chłopców.
P: Zayn miał rację.- powiedziała.
K: Słucham? Jaką racje?
P: Opowiadał mi o Tobie i waszej współpracy. Mówił, ze dobrze mu się z Tobą pracowało, ze potrafisz słuchać rad i je wykorzystać. No i że jesteś fajna chociaż mówisz prędzej niż myślisz.
K: Ha, ha, ha! Czyli tak mnie postrzega Zayn.
P: Na to wygląda.- uśmiechnęła się.
- Mam do Ciebie prośbę, Kika?
K: Do mnie? Jaka?
P: Zaopiekuj się nim w trakcie trasy. Będzie tego potrzebował, nie radzi sobie z długimi rozstaniami i ostatnio chodzi smutny. Chce żebyś miała Go na oku, pocieszała gdy będzie smutny i wspierała. No i oczywiście mówiła mi o wszystkim co Go gryzie. Nie mogę być cały czas przy Nim, ale chce, żeby wiedział, ze zawsze może na mnie liczyć.
K: Obiecuje, ze jeśli będę mogła pomoc to pomogę i na bieżąco będę Cię informować o jego życiu w trasie.- uśmiechnęłam się. Perrie chciała cos jeszcze powiedzieć, ale podszedł do Nas Tom i powiedział, ze już czas. Pożegnałam się z Perrie i ruszyłam w stronę odprawy i potem miejsca w odrzutowcu należącym do One Direction.
Na pewno zapamiętam ostatnie słowa Toma:
Bawcie się życiem, czerpcie z niego jak najwięcej, nie poddawajcie się. Walczcie z przeciwnościami losu i trzymajcie się razem, bo gdy będziecie to robić nic i nikt Was nie złamie. No i najważniejsze dzwonić kiedy będziemy Go potrzebować!

Kochany człowiek! 




--------------------------------------------------------------------

Misiaczki, 
przesyłamy Wam IV rozdział... Dokładnie za siedem dni pierwszy koncert One Direction, a zarazem ten bardzo wyczekiwany..
Postanowiliśmy utworzyć zakładkę "informowanych", więc jak ktoś z Was chce być na bieżąco z nowościami na blogu to proszę zostawcie tam kontakt. 
Nowego rozdziału możecie spodziewać się we wtorek lub środę wieczorem. 

Pozdrowionka,
X

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz