Lokalizacja:
London (4 dni do trasy)
Cztery dni do trasy, a dokładniej już
jutro o tym czasie będę gdzieś nad oceanem. To wyczekiwanie coraz bardzie
powoduję, ze mam więcej wątpliwości. Nie łatwo jest opuścić miejsce, które od
kilku lat jest Twoim drugim domem. Przez ostatnie dwa dni mieliśmy przerwę w
pracy nad płyta i przygotowaniami do trasy. Jeszcze miesiąc temu byłabym wdzięczna,
a dziś stwierdzam, ze były to najgorsze dni mojego życia. Przyzwyczaiłam się do
tego całego szumu i tej pozytywnej energii. Właśnie jestem w trakcie pakowania
swoich walizek jeśli tak można to nazwać. Do Londynu mam zamiar zawitać dopiero
po koncercie w Tokio. Będzie to dokładniej 3 marca, bo wtedy One Direction ma
ośmiodniową przerwę w OTRA. Od dziesięciu minut siedzę w salonie przed mnóstwem
ubrań zastanawiając się co warto zabrać.. mam za dużo ubrań, ale jak przyjdzie
co do czego to nie mam co na siebie włożyć. Patrzałam w punkt przed sobą
słuchając Ellie Gulding. Zamierzam iść dziś na zakupy, o tak! To będzie
najlepszy pomysł, a potem pojadę do Simona, który ma dać nam ostatnie wskazówki
przed jutrzejszym wyjazdem.
W jednej chwili podniosłam swój tyłek,
zabrałam klucze od mojego ukochanego Pickup’a i ruszyłam w miasto. Odpalenie
tego starego, a jakże kochanego grata zajęło mi chwilę. Wszyscy mówią, ze czas
Go zmienić na lepszy model, a prawda jest taka, ze mam do niego sentyment. Jest
to mój pierwszy samochód w Londynie, wykupiłam Go przed śmiercią na złomowisku
i od tego czasu jesteśmy nierozłączni. Narzekamy na siebie oboje, ale nikt z
Nas nie zamierza się rozstać. Razem z Maxem przeżyliśmy w nim najpiękniejsze
chwile i niech tak zostanie. Stojąc na światłach usłyszałam w radiu naszą
piosenkę. To było cos niesamowitego, usłyszeć siebie w londyńskim radiu.
Uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta, a ja ruszyłam w dalszą drogę
podśpiewując swoja własną piosenkę.
W centrum handlowym spędziłam dwie
godziny, obładowana zakupami ruszyłam do mojego niebieskiego złomka, a potem do
wytwórni.
Lokalizacja:
wytwórnia Syco, London (4 dni do trasy)
POV Kamil
Siedzieliśmy już w gabinecie Simona
podekscytowani jutrzejszym wyjazdem. Chyba jeszcze nikt nie zdaje sobie sprawy
z tego, ze jesteśmy na dobrej drodze by spełnić swoje marzenia. Od dziecka
marzyłem, aby występować przed publicznością, która będzie mnie wielbić przez
fakt, ze jestem dobrym muzykiem. Nie zamierzam zmarnować swojej szansy,
udowodnię tym wszystkim, którzy mówili, ze nie dotrze tam gdzie zamierzałem
dotrzeć, że nie mieli racji.
T: Witajcie młodzieży!- przerwał Nam uśmiechnięty
Tom.
K: Witaj staruszku!- powiedziałem
również uśmiechnięty.
T: Tylko nie staruszku, Kamil?!-
spojrzał na mnie groźnie.
D: Będziecie się bić? Na gołe klaty..-
zaczął podburzać nas Dawid.
Wszyscy wybuchliśmy niepochamowanym
śmiechem. Kurde! Troszkę żałuję, że to właśnie Tom nie będzie nam towarzyszyć w
trakcie trasy.
D: Będziesz za Nami tęsknił, Tom?-
zapytał Damian.
T: Za Wami? Nie! Porąbało Was?- zaczął
żartować.
M: Mam nadzieję, ze Nas odwiedzisz?-
spojrzał na niego Maciej.
T: Mało tego.. Już sobie powiesiłem Wasz
plakat w sypialni. Zawsze będę na Was spoglądał.- uśmiechnął się po czym dodał:
- A Ty, Karola dlaczego nic nie mówisz?-
spojrzał na Karolinę, która tylko przyglądała się Naszej rozmowie.
KIKA: Mogę Cię przytulić?- wypaliła nie
stad nie zowąd. Nie ukrywam, ze zdziwił mnie ten fakt, Karola należy do osób,
które dość długo trzymają w sobie swoje zamiłowania do drugiego człowieka. Ktoś
obcy może pomyśleć, ze nie ma uczuć, ale tak naprawdę nie okazuje ich, aby się
nie zawieść.
T: Jeszcze pytasz? Chodź tu, mała!-
uśmiechnął się do niej i otworzył swoje ramiona. Po chwili trzymał już w
objęciach Kikę.
- A Wy to co? Długo mamy na was czekać?-
zapytał.
Po kilku sekundach już wszyscy trwaliśmy
w szczelnym uścisku.
Kika: Odprowadzisz Nas jutro na
lotnisko?- zapytała Karolina.
T: Oczywiście, ze tak.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, ze
żadna przeszkoda nie jest w stanie zniszczyć Naszej muzycznej rodziny, bo razem
jesteśmy silniejsi. Naszą jakże romantyczna chwile przerwał Simon:
S: Mogę się przyłączyć?- wszyscy
zdziwieni spojrzeliśmy na Simona stojącego w drzwiach.
- No co? Mogę?- nikt nic nie powiedział,
zrobiliśmy miejsce dla Cowella.
To była najdziwniejsza sytuacja jaka
miała miejsce. Po pełnym sympatii uścisku wybraliśmy się razem z Tomem, aby
zaprojektować nasze odsłuchy. Każdy w głowie miał już pomysł na swój sceniczny
odsłuch. Nie zdziwił mnie nawet fakt, ze każdy z Nas miał prawie ten sam motyw.
- To jak, macie jakieś pomysły?- zapytał
mężczyzna po 30-stce.
K: Hmm… to może ja?- powiedziałem.
- Proszę mów.- odpowiedział mi mężczyzna.
K: Chciałbym, żeby moje odsłuchy były w
kolorach Polskiej flagi. Biało-czerwone poziome pasy.
- To wszystko? Jakiś napis?
K: Nie! Biało- czerwone pasy.
- okej. Następny?
Odezwał się Dawid:
D: W takim razie ja chce, aby moje miały
orła w koronie na czerwonym tle.
- Dobra, Damian?
D: Ja chce, aby moje miały czerwone tło,
a w nich kontury Polski.
M: Moje również niech są czerwone, a na
nich serce, w którym będzie napisane PL.- odpowiedział nie zastanawiając się
Maciej.
- Jesteście dość patriotyczni, zaraz
przypominają mi się odsłuchy Nialla. Zawsze widnieje na nich flaga Irlandii.-
powiedział mężczyzna.
KIKA: Wszystkie związane są z Polską. I
co najgorsze zabraliście mi wszystkie pomysły… Nie mam wyboru.- powiedziała
Karolina stojąca obok Toma.
M: Przecież wszyscy wiedzą jak będą
wyglądać Twoje odsłuchy.- odpowiedział jej Maciej.
KIKA: Niby jak?
D: Biało- czerwone pionowe pasy, a w
nich herb Barcelony.- wymamrotał Dawid mężczyźnie.
- Mają racje?- zapytał się Karoliny.
Cała męska część zespołu krzyknęła razem
głośne: Taaak!
- Rozumiem, ze herb FC Barcelony na tle
biało- czerwonych pasów. Tak, Karolina?- ta tylko pokiwała potwierdzająco z
uśmiechem na twarzy.
Nie trzeba być Sherlockiem, aby nie
wiedzieć, ze Karolina szaleje na punkcie tej drużyny i Leo Messiego. Gdyby
Messi nie był w szczęśliwym związku ze swoja partnerką na jego drodze stanęłaby
„przypadkiem” Karolina. Dawid się śmieje, ze jest On jej crushem, o którym marzy
przed snem.
POV Karolina
Ustaliliśmy jak będą wyglądać Nasze
pierwsze odsłuchy i ruszyliśmy z powrotem do Simona. Ten jak zawsze czekał już
na Nas w swoim gabinecie uśmiechnięty od ucha do ucha.
S: Odsłuchy wybrane?- zapytał na samym
wejściu.
Wszyscy pokiwaliśmy potwierdzająco
głowami z uśmiechem na twarzy.
S: W takim razie, czas na ta nie
przyjemna część spotkania.- wszystkie nasze oczy były skierowane w mówiącego
Sima.
S: Przyszedł czas pożegnania. Już od
jutra nie będziemy się widywać tak często. Nie będziemy wściekać się na siebie
za spóźnienia.- spojrzał w moja stronę.
- Obrażać się, ze zabieram Wam czas,
który chcielibyście spędzić z rodziną. Teraz będziemy się kontaktować wyłącznie
telefonicznie. Oczywiście nie dam Wam mojego numeru, ma Go wasz nowy manager,
którego poznacie jutro na lotnisku. Jeśli będzie Wam czegoś brakować, zwróćcie
się do niego, a On skontaktuje się ze mną. Pamiętajcie nikt nie chce Wam robić
na złość, pracujcie ciężko, bo to co osiągniecie zależeć będzie od Was. Mam
nadzieję, ze nie będziecie robić kłopotów i co najważniejsze dobrze zastąpicie
poprzedni support. Mam też nadzieję, że One Direction będzie z Was zadowolone i
się nie pozabijacie. To by było na tyle.- spojrzał na stojącego nad Nami Toma.
S: Życzę powodzenia i połamania nóg na
scenie. Jesteście zespołem i mam nadzieję, ze nie zapomnicie o tym.
T: Zawsze Was będziemy wspierać
niezależnie od konsekwencji. Pamiętajcie o tym.- dodał Tom.
S: Tak! Jesteśmy dla Was, a Wy
jesteście…- przerwał mu Kamil.
K: Dla Nas.
S: Nie, Kamil. Dla fanów. Twórzcie i
śpiewajcie tak jak Wam gra serce. A i widzimy się na początku czerwca na
premierze Waszego pierwszego albumu.- wszyscy się uśmiechnęliśmy.
- Tom przekaże Wam jeszcze ostatnie
informacje dotyczące jutrzejszego wyjazdu. Ja muszę się z Wami niestety
pożegnać. Mam kolejne spotkanie. Powodzenia Dream.- podszedł do każdego z Nas
jeszcze raz ściskając i opuścił swój gabinet. Wszyscy teraz swój wzrok
skierowali w stronę Toma.
T: No cóż, kochani.- załamał mu się
głos.
- Widzimy się jutro ostatni raz, będę po
każdego z Was o 9. Samolot macie na 12. Prawdopodobnie polecicie tam z Zaynem,
bo reszta będzie już na miejscu. Aaa bym zapomniał, poprosiłem Liama, aby miał
na Was oko. Jeśli będziecie mieli jakikolwiek problem śmiało idźcie do niego.
KIKA: Liama? Kto to?- zapytałam, a
wszyscy zrobili przysłowiowe facepalm.
T: Liam Payne, One Direction! Karola,
prosiłem Cię, abyś przyswoiła sobie te widomości.
KIKA: Przecież żartuję! Wiem kto to?
Daddy!- uśmiechnęłam się triumfalnie, na co chłopacy zaczęli bić mi brawo.
T: Oprócz tego dam Wam numer do siebie.
Wprawdzie nigdy tego nie robię, ale z Wami bardzo się zżyłem. Dzwońcie o każdej
porze dnia i nocy.- wszyscy zegnają się z Nami jakbyśmy szli na wojnę. Mało
tego, jakbyśmy nigdy już nie mieli wrócić.
Po godzinie czułych pożegnań i tonie
wylanych łez wróciłam do domu. Już na samym progu odrzucił mnie zapach alkoholu
i papierosów. No tak, Max wrócił do domu. Przekroczyłam próg kuchni i nie
znalazłam osobnika, z których chce się od ostatnich dwóch tygodni rozmówić.
Zostałam tylko kawałek pochlapanej kartki sosem pomidorowym:
„Raczej nie wrócę na noc. Żyje, jeśli o to pytasz.”
M.
No i tyle w temacie. Nie miałam już na
nic ochoty, zachowanie Maxa coraz bardziej mnie irytuje i mam nadzieję, ze
wyjazd w trasę pozwoli mi się od niego uwolnić.
***
Lokalizacja:
London (dzień wylotu)
POV Kamil
Od rana walczę z zapięciem swojej
walizki. Wprawdzie z zapakowaniem jej uwinąłem się już przedwczoraj, ale moja
mama co chwile dorzuca mi najpotrzebniejsze rzeczy. Kocham moich rodziców, ale
mieszkanie pod jednym dachem z Tomaszem i Jolą to dla 22-letniego faceta
obciach. Cieszę się, ze udało mi się spełnić marzenia, bo dzięki Nim będę mógł
w końcu stanąć na nogi. Nie tylko finansowo… Usłyszałem dźwięk mojego telefonu,
to znak, ze Tom jest już przed domem i czeka aż do niego zejdę. Wyszedłem ze
swojego małego pokoju. Oparłem się o framugę drzwi i ostatni raz przeleciałem
Go wzrokiem. Tak, nie da się ukryć, ze będzie mi Go brakować. To tu pierwszy
raz zapaliłem jonta, to tu upiliśmy się z Maciejem i to właśnie z niego
uciekałem gdy kłóciłem się z ojcem. Wszystko się kiedyś kończy, a ta przygodę
trzeba zamknąć na klucz. W przedpokoju zauważyłem mamę, która bacznie się mi
przyglądała.
K: No cóż.. Na mnie już chyba czas.-
powiedziałem.
M: Już tęsknie, synku.- powiedziała
przez łzy. Tata ja tylko przytulił i próbował uspokoić.
K: Muszę już iść. Kocham Was!-
powiedziałem przybijając piątkę z tatą i przytulając mamę.
Stanąłem przed domem jeszcze ostatni raz
gdy Tom pakował moje walizki:
T: jedziemy?- zapytał, a ja wziąłem
głęboki wdech i wypowiedziałem chyba sam do siebie:
K: Wrócę!
Po czym pojechaliśmy po resztę ferajny.
POV Maciej
Od trzech godzin stoję w pokoju oparty
o ścianę przyglądając się mojemu ostatniemu graffiti. Pamiętam jak mama je
zobaczyła. Chciała mnie wyrzucić z domu, a gdy jej powiedziałem o propozycji od
Simona powiedziała, ze zostanie jej tylko moje graffiti. Podobno chce się przenieść
ze swojej sypialni do mojej gdy będę w trasie. Jest mi cholernie przykro, ze
nie mogę jej zabrać ze sobą. Cieszę się tylko, ze jest Tomek. Mój starszy brat,
który zapewne nie da się jej nudzić. Oboje będą się potrzebować. Moje
przemyślenia i wszystkie wspomnienia przerwało pukanie do drzwi:
- Mogę wejść?- powiedziała Eryka, moja
pierwsza i ostatnia miłość.
M: Jasne! Wchodź!- powiedziałem z
uśmiechem na twarzy. Usiadła obok mnie opierając się o moje ramie.
E: O czym myślisz?
M: O tym, ze będę cholernie tęsknic.
E: To nie jedź!- powiedziała, a ja
dobrze wiedziałem, że za chwile się rozpłacze.
M: Wiesz, ze już za późno. Nie mogę
zrezygnować w ostatniej chwili.
E: Nie możesz czy nie chcesz?- zapytała.
M: Wiesz, ze najlepiej bym został tu z
Tobą i mamą.- ucałowałem jej czoło przysuwając jeszcze bliżej.
E: Maciek?
M: Hmm..
E: Co z Nami teraz będzie?- spojrzała mi
w oczy.
M: A co ma być?- zapytałem chociaż zdaje
sobie sprawę z tego, ze chce jakiejś deklaracji.
E: Czy to już koniec?
M: Co??? Niee! Zwariowałaś! Nie opuszczę
Cię, nigdy! Obiecałem! Pamiętasz?
E: Pamiętam, ale…- nie dałem jej
dokończyć. Pozostawiłem na jej ustach pocałunek, który był moja odpowiedzią.
Naszą ostatnią chwile przerwała mama,
która oznajmiła mi, ze Tom jest już pod domem. Razem z Eryką zabraliśmy moje
bagaże i ruszyliśmy do samochodu. Pożegnałem się z bratem, któremu kazałem
zaopiekować się mamą i odganiać wszystkich frajerów od Eryki. Mamę zapewniłem,
ze każdego wieczoru będę do niej dzwonić, a Erykę o tym, ze ja kocham do końca
moich dni. No i że wszystkich ściągnę do siebie w najszybszym terminie.
Wskoczyłem do samochodu, w którym
siedział już Kamil i ruszyliśmy w stronę domu Dawida.
POV Dawid
D: Bob! Spróbuj mi zajebać moja playkę
podczas mojej nieobecności, a uwierz mi, że Cię zabiję.- krzyczałem z kuchni.
T: Na Boga, Dawid! Nie wież jak się
cieszę, ze już wyjeżdżasz.- powiedział tato gdy wchodził do domu.
D: Ooo hej tatko, jak tam sprawa?-
zapytałem.
T: Już myślałem, ze utknę w tym sądzie
na zawsze i nie zdążę pożegnać swojego pierworodnego.- posłał mi uśmiech.
D: Ale wygrałeś?
T: Oczywiście! Przecież jestem
najlepszym prawnikiem w mieście.- posłał mi uśmiech.
D: Mam prośbę?- powiedziałem najszybciej
jak potrafiłem.
D: Nie o to mi chodzi..- pokiwałem
głową.
T: A o co?
D: Obiecaj, ze pozwolisz spać w naszym
domu Bobowi gdy jego tata znowu się upije.
T: Obiecuje!
D: No i zajmij się reszta ferajny.
T: Oczywiście, będę wszystkie rodziny
Twoich znajomych odwiedzał. Tylko zastanawia mnie fakt, kto mną się
zaopiekuję?- już miałem odpowiedzieć, ale w kuchni pojawił się Bob.
B: Oczywiście, ze ja.- oboje wybuchliśmy
śmiechem.
Nie ukrywam, ale mam najlepszą rodzinę
pod słońcem. Wprawdzie od kiedy pamiętam jestem sam z tatą, ale jest Nam tak
dobrze. Oprócz tego jest jeszcze Bob. Przyjaciel! Poznałem Go zaraz po
przyjeździe na placu zabaw gdy jego tata bił Go łopatką do piasku. Pamiętam, ze
wtedy kopnąłem Go w kroczę i obaj uciekliśmy do mojego ojca. Od tamtego czasu
jesteśmy nierozłączni, jesteśmy braćmi. Na podjeździe usłyszeliśmy warkot
silnika. Achaa, Tom już jest. Pożegnałem się z dwójką osobników po męsku,
zabrałem walizki i ruszyłem do drzwi.
D: Opiekujcie się sobą! I wara od mojej
playki!- krzyknąłem i zatrzasnąłem drzwi.
No, Dawid.. Czas zacząć nową przygodę!
POV Damian
Większość moich znajomych mówi, ze
jestem ten odpowiedzialny, poukładany.. który ma całe życie zaplanowane. Prawda
jest inna. Oczywiście jeśli chodzi o muzykę jestem taki, ale jeśli o życie
prywatne to… nie jest już tak kolorowo. Kris i Eliza zostają w dobrych rękach,
bo mają do odchowania jeszcze dwie fajtłapy. Olka i Olę… cudowne bliźniaki do
momentu, aż nie pojawiły się na świecie. Od tego momentu pierdzą, sraja, jedzą
i rzygają. Dobrze, ze jeszcze nie chodzą, bo bym zwariował. Tak, wiem mówię
tak, ale po tygodniu będę tęsknił za nieprzespanymi nocami. Jestem sam teraz w
domu. Nikt mnie dziś nie pożegna, bo Olka i Olek nabawili się wirusówki i
rodzice są z nimi w szpitalu. Czy mam im to za złe? Niekoniecznie! Pożegnaliśmy
się już wczoraj. Spędziłem z nimi cały dzień, dobrze się bawiliśmy, ale nie
ukrywam, ze cieszę się z wyjazdu, bo nic mnie tu nie trzyma. No oprócz Zuzy,
ale co tam. Jest młoda, poradzi sobie. Moje roztargnienie przerwał dzwonek do
drzwi. Zapewne Tom, pobiegłem jak najszybciej do drzwi. Otworzyłem i…
D: Teraz? Trochę się spieszę, za chwile
wyjeżdżam.
Z: Wiem, ale chyba musimy pogadać.-
powiedziała stojąc dalej w drzwiach.
D: Wchodź, byle szybko.
Z: Zawiodłam się na Tobie. Tydzień temu
powiedziałeś mi, ze wyjeżdżasz w trasę, a prawda jest taka, ze wiedziałeś o
niej od miesiąca. Dlaczego mnie okłamałeś?
D: Nie chciałem, abyś pomyślała, ze to
koniec.
Z: A jest to koniec?
D: Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Z: A kto ma wiedzieć?- robiła wyrzuty.
D: Masz rację. Nie wiem jak to
powiedzieć..
Z: Prosto z mostu.- odrzekła bez
zastanowienia.
D: Kocham Cie, ale wyjeżdżam na rok.
Wprawdzie będę przejazdem w Londynie, ale nie mogę Ci obiecać, że Nasz związek
przetrwa.
Z: Chcesz się rozstać?
D: Nie! To znaczy nie wiem.
Z: Czego nie wiesz?
D: Czy to będzie miało sens?
Z: Co?
D: Kurde, Zuza! Ty tu, w Londynie ja co
dzień w innym miejscu. Nie chce, żebyś na mnie czekała.
Z: Masz kogoś innego?- zapytała, a ja
widziałem łzy na jej policzku.
D: Co? Nie! Nie o to chodzi, wiesz że
Cię kocham, ale nie mogę wymagać od Ciebie tego, żebyś była mi wierna.
Z: Nie rozumiem?
D: Chce żebyś żyła własnym życiem,
bawiła się, śmiała, spotykała ze znajomymi, a nie siedziała w domu i tęskniła
za mną.
Z: Czyli z Nami koniec, tak?
D: Nie wiem, nie chce tego, ale wydaje
mi się, ze to najlepszy pomysł. Nie mogę Cię ograniczać, nie chce, rozumiesz?
Boję się, ze Cię stracę, że znajdziesz sobie kogoś kto zajmie moje miejsce.
Z: Nie będzie nikogo takiego.
D: Tego nie wiesz.. Zróbmy tak: miejmy
ze sobą kontakt. Będę dzwonił jak często będę mógł, ale Ty nie będziesz na mnie
czekać jeśli pojawi się ktoś lepszy ode mnie.
Z: A co z Toba?
D: Poradzę sobie wtedy, będę cierpieć,
ale poradzę. Spróbuje? Pocierpię, popłacze, ale nie zapomnę chwil z Tobą,
nigdy!
Z: Obiecujesz?
D: Obiecuje! Przyjaciele?
Z: Przyjaciele! Nic innego mi nie pozostaje.-
uśmiechnęła się smutno.
D: Wiesz, ze robię to dla Twojego dobra?
Z: Wiem. Możesz mnie przytulić?
D: Mogę Cię nawet pocałować.- zrobiłem
to. Ostatni raz poczułem jej usta na swoich. Nie wiem czy ja kocham? Nie wiem,
czy jesteśmy w stanie ze sobą jeszcze być? Jedno jest pewne, jestem od niej
uzależniony.
POV Karolina
Siedziałam na kanapie w salonie
obracając w dłoni kluczami. Byłam sama w domu, jak zawsze. Moja cała rodzina
jest w Polsce. Oprócz mojego starszego brata Michała nikt nie wie, ze dostałam
propozycje supportowania One Direction. Z Miśkiem zawsze byliśmy blisko, zawsze
mnie rozumiał i wspierał. Nie to, ze reszta rodzinki, w sensie damska jej część
tego nie robiła. Jesteśmy zgrana załogą, ale nie chciałam ich martwić. Moja
mama za bardzo Nas wszystkich kocha, wiem, że by się martwiła ta sytuacją. A
tak, zaoszczędziłam jej tego! Czy chce jej powiedzieć? Oczywiście, zaproszę ja
na swój koncert jak będzie to możliwe, to będzie najlepszy pomysł. Zobaczy, ze
jestem szczęśliwa?! Chyba? Sama nie wiem, czy jestem! Zobaczy się! W rogu
pokoju stoją zabawki Bogdana. Już wczoraj wieczorem zaprowadziłam Go do
sąsiadki, bo nie wiem kiedy tak naprawdę wróci Max. Żal mi, Bogusia. Jest taki
mały, bezbronny.. Najgorsze jest to, ze nie zobaczę jak dorasta. Jak uczy się
robić siku, jak będzie podrywał dziewczyny.. W takim momencie uświadamiam
sobie, ze jestem zła matką.. Co gorsze ojciec jest jeszcze gorszy. Nie interesuję
się Nim! Cały czas myślę o Maxie. Nie rozmawiamy ostatnio ze sobą, mijamy się,
albo unikamy.. Nawet nie wie, ze wyjeżdżam. Postanowiłam, ze napiszę do niego
list. Zabrałam z szafki kartkę i długopis. Oparłam się o blat w kuchni i
zaczęłam pisać:
Max,
kochany Maxie,
Czasami
musisz zniknąć. Odwrócić się napięcie i zobaczyć świat bez niektórych osób.
Jeśli ktoś Cię nie docenia, nie stój obok, nie uśmiechaj się jak w taniej
produkcji i nie połykaj tłumionych łez, po prostu odejdź. Daj temu komuś szanse
na zobaczenie życia bez Ciebie, bez Twojego śmiechu, humorów i ciągłych rozmów.
Nabierz szacunku do samej siebie, nie pojaw się w tym samym miejscu co zawsze.
Daj komuś szanse zatęsknić i pomyśleć, ze lepiej umrzeć niż istnieć osobno. To
właśnie robię, daje Ci czas do namysłu. Nie musisz się martwic, chociaż dobrze
wiem, że nie będziesz… Spróbujmy przeżyć życie bez siebie. Może za sobą
zatęsknimy i będzie jak dawniej?! Zawsze mówiłeś, ze jestem ptakiem..
Niezależnym i nie dbającego o innych. Masz rację! Kieruje się takim wiatrem co
młodych rozpędza po świecie, bo pragną szczęścia szukać z daleka od domu, gdzie
tak niewiele miewa się doświadczeń.
Wiem,
znienawidziłeś mnie już dawno, ale nie zapominaj o tym co Nas łączy.. Spróbuj
się pozbierać, nabrać dystansu, zmienić.. Zajmij się Bogusiem, jesteś jego
ojcem. Pamiętasz? Razem chcieliśmy zostać rodzicami.. To, ze jego matka jest
idiotką i Go porzuca nie oznacza, ze ojciec musi być taki sam. Wrócę? Do niego,
ale nie teraz…
Od
wczoraj jest u Pani Kross, sąsiadki z naprzeciwka. Zabierz Go od niej jak
wrócisz i zajmij się nim.
Postanowiłam
Wam pomóc, będę przesyłać pieniądze i opłacać mieszkanie. Nie musisz się niczym
martwić, zarobię na Naszego syna tylko się nim zajmij! Błagam Cię! Zrób to na
wzgląd tego co nas łączyło!
Odezwę
się jak dolecę!
Kocham,
Kika
Położyłam list na blacie kuchennym,
zabrałam walizki i kierowałam się do wyjścia. Gdy zamykałam drzwi od mieszkania
usłyszałam głos Bogusia. Jeszcze bardziej się rozkleiłam, poczułam że moje
serce w tym momencie się roztrzaskało na kawałki, ale nie mogłam inaczej postąpić.
Nie mogłam zabrać Go ze sobą… Jest za mały na taką długą podróż, ale obiecałam
sobie, ze w marcu pojedzie już ze mną. Będziemy szczęśliwą rodzina!
***
Po półgodzinnej drodze byliśmy już na
lotnisku. Gdy poszliśmy w stronę sektora, w którym miał czekać na Nas team One
Direction zauważyłam, ze jest tam mnóstwo ludzi żegnających się z rodzinami.
Każde oczy były skierowane w naszą stronę, byliśmy tacy bezbronni w
towarzystwie tych wszystkich ludzi. W rogu zauważyłam Zayna, który stał wtulony
w śliczna blondynkę. Zauważył mnie i szepnął coś na ucho do dziewczyny. Ta
odwróciła się w naszą stonę i posłała szczery uśmiech. Po chwili stali już obok
Nas, Zayn przywitał się z każdym z Nas z osobna i przedstawił swoją dziewczynę.
Śliczna blondynka o niebieskich dużych oczach miała na imię Perrie. Zayn
powiedział, ze też jest wokalistką zespołu Little Mix i również zaczyna trasę
koncertową po UK. Dziewczyna przez cały czas rozmowy trzymała się blisko Zayna,
a ten co chwilę ja obejmował i czule całował. W tamtym momencie zazdrościłam
jej, chciałam wyrwać jej wszystkie włosy. Nie dlatego, ze Zayn mi się podoba,
ale dlatego, że ma osobę która tak szczerze ja kocha i nie oczekuje niczego w
zamian. Moje przemyślenia przerwał Zayn:
Z: O czym tak intensywnie myślisz,
Karola?- wszystkie oczy skierowane były teraz w moja stronę.
K: szczerze?
Z: Tak, nie krępuj się!
K: Perrie jest szczęściarą, ze ma tak
kochanego chłopaka. Bardzo się kochacie i nie oczekujecie od siebie niczego w
zamian oprócz swojej miłości.
P: Tylko Ty tak uważasz.- odezwała się
dziewczyna.
K: Nie rozumiem.
P: Fani One Direction sądzą, ze jestem z
Zaynem tylko dlatego, żeby promować swój zespół i swoja karierę. Wiadomo zespół
się rozpadnie, a ja dzięki związkowi z Zaynem Malikiem z One Direction będę
miała lepszy start.
K: Co? To jest chore! Przecież jesteś
śliczna i co najważniejsze zakochana. To widać!
P: Nie jestem śliczna, fanki 1D
twierdzą, ze jestem szpetna, plastikowa i co najważniejsze napchana botoksem.
K: Nie prawda!
P: Prawda. Nikt nie zdaje sobie sprawy z
tego, ze my naprawdę się kochamy, ze możemy to robić. Jesteśmy zaręczeni, a ja
wiem, ze chce z Nim spędzić resztę swojego życia. Fakt to jest dziwne, że
dwójka wokalistów jest razem w związku, ale miłość przecież nie wybiera. Nie
jestem z Zaynem dla kariery, bo jest członkiem najsłynniejszego zespołu na świecie.
Jestem z Zaynem, bo Go kocham, bo lubię jak się uśmiecha, gdy śpi, chrapie i
się wkurza. Kocham Zayna Malika z Bratford, a nie z One Direction. Nie zależy
mi na jego pieniądzach, bo nie są one potrzebne do szczęścia.
K: Nie znam Cię, ale wierzę Ci. Widać
jak Zayn na Ciebie patrzy, a Ty na niego. Pasujecie do siebie.
Z: Dziewczyny, przepraszam, ze
przeszkadzam, ale chce iść przedstawić Dream chłopakom z Naszego bandu. Kika
zostawiam Cię z Perrie, Perrie zostawiam Cię z Kiką. Pilnujcie się.- odszedł
wraz z gromadką moich chłopców.
P: Zayn miał rację.- powiedziała.
K: Słucham? Jaką racje?
P: Opowiadał mi o Tobie i waszej
współpracy. Mówił, ze dobrze mu się z Tobą pracowało, ze potrafisz słuchać rad
i je wykorzystać. No i że jesteś fajna chociaż mówisz prędzej niż myślisz.
K: Ha, ha, ha! Czyli tak mnie postrzega
Zayn.
P: Na to wygląda.- uśmiechnęła się.
- Mam do Ciebie prośbę, Kika?
K: Do mnie? Jaka?
P: Zaopiekuj się nim w trakcie trasy.
Będzie tego potrzebował, nie radzi sobie z długimi rozstaniami i ostatnio
chodzi smutny. Chce żebyś miała Go na oku, pocieszała gdy będzie smutny i
wspierała. No i oczywiście mówiła mi o wszystkim co Go gryzie. Nie mogę być
cały czas przy Nim, ale chce, żeby wiedział, ze zawsze może na mnie liczyć.
K: Obiecuje, ze jeśli będę mogła pomoc
to pomogę i na bieżąco będę Cię informować o jego życiu w trasie.- uśmiechnęłam
się. Perrie chciała cos jeszcze powiedzieć, ale podszedł do Nas Tom i powiedział,
ze już czas. Pożegnałam się z Perrie i ruszyłam w stronę odprawy i potem
miejsca w odrzutowcu należącym do One Direction.
Na pewno zapamiętam ostatnie słowa Toma:
Bawcie się życiem, czerpcie z niego jak najwięcej,
nie poddawajcie się. Walczcie z przeciwnościami losu i trzymajcie się razem, bo
gdy będziecie to robić nic i nikt Was nie złamie. No i najważniejsze dzwonić
kiedy będziemy Go potrzebować!
Kochany człowiek!
--------------------------------------------------------------------
Misiaczki,
przesyłamy Wam IV rozdział... Dokładnie za siedem dni pierwszy koncert One Direction, a zarazem ten bardzo wyczekiwany..
Postanowiliśmy utworzyć zakładkę "informowanych", więc jak ktoś z Was chce być na bieżąco z nowościami na blogu to proszę zostawcie tam kontakt.
Nowego rozdziału możecie spodziewać się we wtorek lub środę wieczorem.
Pozdrowionka,
X
--------------------------------------------------------------------
Misiaczki,
przesyłamy Wam IV rozdział... Dokładnie za siedem dni pierwszy koncert One Direction, a zarazem ten bardzo wyczekiwany..
Postanowiliśmy utworzyć zakładkę "informowanych", więc jak ktoś z Was chce być na bieżąco z nowościami na blogu to proszę zostawcie tam kontakt.
Nowego rozdziału możecie spodziewać się we wtorek lub środę wieczorem.
Pozdrowionka,
X
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz