Lokalizacja: Hotel w Melbourne,
Australia, godzina 24:00
Przebudziło
mnie głośne uderzanie w moje drzwi, wyczołgałam się z łóżka i poszłam zobaczyć,
kto śmie mnie budzić o takiej porze. Lekko uchyliłam drzwi, a do pokoju
wparował Kamil, Maciej i Dawid.
K: Gdzie
byłaś?- zapytał Kamil.
Kika: O co
Ci chodzi?- zapytałam ziewając.
Kika: Aaaa,
o to Wam chodzi. Nie, wróciłam do hotelu.- odpowiedziałam kierując się w stronę
swojego łóżka.
D: Wiesz kto
był na koncercie?- wtrącił się Dawid.
Kika:
Madonna?- zadrwiłam.
K: Kurwa!
Ogarnij się!- podniósł głos Kamil.
Kika:
Chłopaki, błagam nie dzisiaj! Nie o tej porze.- leżałam już w łóżku przykryta
pod sam nos kołdrą.
M: Okej, jak
wolisz.. Jeśli nie interesuję Cię współpraca z Fokusem to nara!- kierowali się
do wyjścia.
Kika: Stop!-
krzyknęłam podnosząc się z łóżka.
- o czym wy
mówicie?- kontynuowałam.
D:
Załatwiliśmy nam współprace.- uśmiechnął się triumfalnie Dawid.
Kika: Jak
Nam?
K: Jezusiu!
Nagrasz z nim duet jeszcze w tym miesiącu!- krzyknął Kamil.
Kika: Żartujecie?-
zapytałam.
M: Nieee!!
Nie cieszysz się?
Podniosłam
się z łózka, stanęłam na nim i zaczęłam skakać jak idiotka, po chwili dołączyli
do mnie chłopacy. Skakaliśmy do momentu, aż każdy upadł ze zmęczenia.
Kika: Zaraz,
zaraz! A co z Ronem?- powiedziałam zdyszana.
M: A co ma
być?
Kika: Zgodził
się?
D:
Powiedzmy, że to nasza siła perswazji Go do tego przekonała.- uśmiechnął się
promiennie Dawid.
K: Nie, tak
w ogóle On twierdzi, ze to jego pomysł.- wyprostował wypowiedź chłopaków Kamil.
Kika: Wiecie
już jakieś konkrety?- byłam mega podekscytowana współpracą z Fokusem.
D: Będzie
Nam towarzyszył w Adelajda, Ron Go zaprosił.
Kika: Czyli
możliwe, ze jeszcze w Australii nagramy piosenkę?
K: Musimy!-
wtrącił Kamil.
M: Fokus
wyjeżdża 20 lutego z Australii.- zaczęliśmy wszyscy ziewać.
K: Nie wiem
jak Wy, ale ja postanawiam się rozstać i wrócić do tego tematu jutro. Zmywamy
się!- jak powiedział tak zrobił, a zaraz za nim cała reszta naszej ferajny.
Z nadmiaru
emocji nie mogłam już zasnąć, cały czas się zastanawiałam jak nasza współpraca
będzie wyglądać. Kto napisze tekst i czy będzie kontrowersyjny jak cała
twórczość Fokusa.
Lokalizacja: 16 luty 2015, Lotnisko
w Adelajda

F: Słyszałem
co nieco o Tobie.- powiedział gdy szliśmy w stronę samochodu podstawionego pod
lotnisko.
Kika: To
dobrze czy nie?- zapytałam.
F: Nie
sądziłem, ze masz aż taki charakterek.
Kika: Nie
rozumiem.- przystanęłam, aby kierowca mógł zapakować moje walizki.
F: Dużo
przeżyłaś, dużo widziałaś i jeszcze się buntujesz.. To wróży Nam dobrą
współpracę.- uśmiechnął się i wsiadł do samochodu.
Droga z
lotniska do kolejnego hotelu przepełniona była rozmowami na temat piosenki,
którą Wojtek podobno napisał wczoraj po koncercie. Na razie to podobno tylko
rys i dziś mamy przysiąść do niej i ją wspólnie dokończyć. Już nie mogę się
doczekać! Jupi!!!
POV Niall
S: Niall!
Pracujesz dziś w studiu.- oznajmił mi.
N: Sam?-
zapytałem.
S: Raczej
tak, to źle?
N: No w
sumie wolałbym z którymś z chłopaków, ale jak mus to mus.
S: Przykro
mi! Następnym razem będę pamiętał, żeby Cię do któregoś przypisać.- uśmiechnął
się pokrzepiająco.
Lubię tego
gościa, wprawdzie nie pracujemy ze sobą długo to jak na razie jest dla nas
wyrozumiały i liczy się z naszym zdaniem. Przebrałem się i zszedłem do studia,
w którym był Josh i Karolina z jakimś facetem. Gdy mnie zobaczyli tylko się
uśmiechnęli.
J: Niall?
Nie będzie Ci przeszkadzać gdy Karolina popracuje gdzieś z boku.- zapytał Josh.
N: Teraz?
Kika: Dobra,
popracujemy w apartamencie.- odpowiedziała dość szybko. Już otwierała drzwi gdy
się odezwałem:
N: Zostańcie!
Pomieścimy się wszyscy.- dziewczyna spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami.
Kika: Jesteś
pewny? Nie chcemy się narzucać.
N: Jestem
pewny i nie narzucasz się.- uśmiechnąłem się.
Karolina ze
swoim gościem usiedli przy kanapie, a my z Joshem koło stołu mikserskiego.
Brunetka była na tyle miła, ze cały czas pracując z tym chłopakiem szeptała do
niego tak, abyśmy nie słyszeli. Słyszałem tylko półsłówka. Pracowaliśmy z
Joshem od dwóch godzin wiec postanowiliśmy skończyć na dziś.
Odwróciłem
się w stronę Kiki i powiedziałem:
Kika:
Dzięki!- uśmiechnęła się.
Już miałem
wychodzić gdy mnie zatrzymała:
Kika: Ni?
Odwróciłem
się: Tak?
Kika: Co
będziesz teraz robił?- zapytała.
N: Nie wiem,
powłóczę się po hotelu, a co?
Kika: Nie
nic, tak pytam.- wydawało mi się, ze chce coś powiedzieć. Postanowiłem przejąć
kontrole.
N: Mogę z
Wami zostać?- widziałem, ze zdziwiło ich moje pytanie.
Kika:
Pewnie!- odpowiedziała dziewczyna nawet się nie zastanawiając. Zająłem miejsce
obok niej, a chłopak z którym pracowała siedział naprzeciwko nas.
N: Niall!-
podałem chłopakowi rękę.
F: Fokus.-
uścisnął moją dłoń.
N: Mogę
wiedzieć nad czym pracujecie?- skierowałem pytanie do Kiki.
Kika: Mamy
zamiar nagrać duet i kończymy pracę nad tekstem.- uśmiechnęła się ponownie.
N: Mogę?-
spojrzałem na kartki rozłożone przed nimi.
F: Jasne!-
wtrącił się chłopak.
Podniosłem
tekst i zacząłem czytać. Hmmm.. tego nawet nie dało się przeczytać, nic nie
rozumiałem oprócz refrenu.
F: Znasz
język polski?
N: Język
polski?!- powtórzyłem.
Kika:
Zwrotki śpiewane przez Fokusa będą po polsku, a moje kwestie po angielsku.-
wytłumaczyła mi Karolina.
N: Aaaa… o
czym jest ta piosenka?
Kika: Jeśli
chcesz to później Ci przetłumaczę wersy Wojtka.
N: Okej.-
nic już nie mówiłem, przyglądałem się ich wspólnej pracy. Ten cały Wojtek był
dość specyficzny, niby się ze mną przywitał, ale trzymał mnie na dystans.
Widać, ze jest raperem i chyba traktuje wszystkich jak gówno. Przynajmniej to moje
odczucia! Ze studia wyszliśmy wszyscy razem, ale każdy z Nas poszedł w swoja stronę.
Nawet tak naprawdę nie wiem gdzie, wiem tylko tyle, że Fokus na lewo, Karolina
na prawo, a Ja.. Stałem tam i zastanawiałem się co teraz porobić. Lou, El, Soph
i Liam wybrali się na miasto, Zayn pewnie śpi, a Hazza? Właśnie chyba muszę Go
poszukać.
POV Karolina

Kika: Hej
chłopaki! Widzieliście może moich chłopców?- zapytałam gdy stałam już obok
nich.
S: Ehmm,
prawie nikogo nie ma w hotelu.- powiedział Sandy.
Kika: Jak
to?
J: Poszli
się przejść?- dodał Jon.
Kika: Uuu…
szkoda.- uśmiechnęłam się smutno.
D: Dlaczego
ich szukasz?- zapytał Dan.
Kika: Muszę
coś zjeść i chciałam kogoś zabrać ze sobą.- odparłam.
J: Jeżeli
nie powiesz nam, ze mamy się jebać to możesz iść z Nami.- powiedział Josh.
Kika:
Przepraszam za tamto, nie panowałam nad sobą i wyżyłam się na pierwszej
spotkanej osobie.
J: Spoko,
ale nie rób tego więcej.- lekko się uśmiechnął.
Odwzajemniłam
uśmiech i udałam się z chłopakami do restauracji, która była dokładnie za
rogiem hotelu, w którym się zatrzymaliśmy. Zajęliśmy miejsca w ogrodzie i dużo
rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, ze wszyscy są w związkach, a Dan ostatnio
oświadczył się swojej dziewczynie. Nie sądziłam, ze band 1D jest tak samo
pozytywnie zakręcony jak reszta ekipy. Josh należy do żartownisiów, ale wszyscy
próbują mu dorównać.
D: Jakie
plany na przerwę miedzy koncertem w Tokio a Singapurze?- zapytał Dan gdy
czekaliśmy na nasz posiłek.
Kika:
Zamierzam wrócić do Londynu.
J: Nie
zostajesz w Azji?- wtrącił się Jon.
Kika:
Niekoniecznie. Chce się z kimś zobaczyć i spróbować naprawić niektóre relacje.-
odparłam.
J: Uuu…
Kłótnia z chłopakiem?- dodał Josh.
Kika: Nie do
końca, a zresztą sama nie wiem.
Nie
rozmawialiśmy już więcej na ten temat, zajęliśmy się jedzeniem i rozmowami o
głupotach. Już teraz wiem, dlaczego reszta Dream spędza z nimi tak dużo czasu.
Są uroczy!
***

S:
Kupujesz?
Kika:
Jeszcze się zastanawiam.- uśmiechnęłam się do niego gdy przymierzałam kolejną parę.
S:
Dobrze Ci w tych.- odparł.
Kika:
Myślisz?
S:
Weź je!- pokazał na okulary.
Długo
się nie zastanawiałam. Zdjęłam je i udałam się do kasy. Wychodząc ze sklepu
zaatakowała nas grupa fanów. Nie ukrywam, ze trochę spanikowałam i schowałam
się za Dana. Chłopak złapał mnie za rękę i udał się do najbliższego sklepu. Gdy weszliśmy Josh podszedł do sprzedawcy i poprosił o zamkniecie sklepu na czas
przyjazdu samochodu. Mężczyzna wykonał polecenie chłopaka, a Josh wręczył mu
pieniądze. Jon rozsiadł się wygodnie na kanapie i zaczął przeglądać swój
telefon. Usiadłam obok niego.
Chłopak
spojrzał na mnie i powiedział:
J:
Dan dzwoni do hotelu, aby Sam przysłał samochód z ochrona.- odparł spoglądając
na mnie.
Kika:
Ale dlaczego?
J:
Hmm… nie ma szans abyśmy wrócili do hotelu cali i zdrowi.
Kika:
One chyba nie są szalone.- wskazałam na okno, w którym stały fanki.
J:
Szalone nie, ale podekscytowane.- wtrącił się Josh.
Kika:
Myślicie, ze mogłyby nam zrobić krzywdę?- zapytałam ponownie chłopaków.
J:
Umyślnie nie, ale przez przypadek..- Jon spojrzał na Josha.
J:
Kiedyś poszliśmy z Niallem na lunch, wszystko było w porządku do momentu aż nie
pojawiły się fanki. Naskoczyły na nas, nie mieliśmy możliwości się schowania,
Naill próbował ratować sytuację, robił sobie z nimi zdjęcia, rozdawał
autografy, rozmawiał, ale kilka z nich nie zauważyło Dana i prawie Go
zadeptały, bo się chłopina potknął.- Josh uśmiechnął się smutno.
-
Samochód będzie za pięć minut.- powiedział głośno Sandy.

-
Mówiłem, ze leci.- powiedział uradowany Niall zaraz przy mojej głowie.
Kika:
W takim momencie jak ten stwierdzam, ze Pan Bóg stworzył Cię chyba tylko po to,
żeby mnie wkurwiać.- powiedziałam łapiąc się za głowę i siedząc przy drzwiach.
Nic
nie odpowiedział, podniósł piłkę i ruszył biegiem w stronę windy, a ja wstałam
i udawałam, że nic się nie stało, wytarłam łzy, łzy bólu, cierpienia i
wściekłości, To bolało dupku!
Kika:
Wypadałoby powiedzieć przepraszam!- krzyknęłam, ale ten idiota zapewne nie
usłyszał. Moja relacja z blondynem z Irlandii jest dziwna, bo raz Go lubię, a
za chwilę mam ochotę Go zabić! W tym momencie nie ukrywajmy marzę o tym drugim!
Obolała weszłam do pokoju, usiadłam na kanapie gdy zaczął dzwonić mój telefon. Wyjęłam
Go z tylnej kieszeni i oczom nie wierzyłam kto do mnie dzwonił. Miałam pierwszy
raz w życiu obawy czy odebrać ten telefon czy schować Go jak najgłębiej się da.
Moja podświadomość zadecydowała odebrać telefon.
Kika:
Hallo?!- powiedziałam dość cicho.
-
Hej! Możesz rozmawiać?- zapytał dość znany głos, za których chyba już trochę
tęskniłam.
Kika:
Tak, coś się stało z Bogdanem?
Kika:
Nie wiem Max. Chyba 3 marca. Co się stało?
M:
Nic, chce po prostu wiedzieć kiedy mogę się Ciebie spodziewać. Uciekłaś jak pies
przed problemami i nie masz tyle w sobie odwagi, żeby zadzwonić i wszystko
wyjaśnić!- zaczął się denerwować.
Kika:
Napisałam list.- powiedziałam spokojnie.
M:
Wiesz gdzie możesz sobie wsadzić te oklepane teksty! Zawsze spierdalasz gdy
sobie nie radzisz ze swoim życiem. Mam dość, kurwa! Mam dość Ciebie i Bogdana!
Jesteś najgorszą rzeczą, która mnie spotkała w tym pierdolonym życiu!- zaczął
krzyczeć.
Kika:
Nie mów tak!- też uniosłam głos.
M:
Jak, kurwa?! Od zawsze wiem, ze jesteś popierdolona, ale teraz na maksa
przesadziłaś! Myślisz, ze wszyscy będą na Ciebie chuchać i dmuchać, bo masz
zaburzenia! Ciebie popierdoliło!
Kika:
Nie mów tak, Max! Proszę!
M:
O co Ty mnie do cholery prosisz? Czego Ty ode mnie oczekujesz?
Kika:
Nadal mam nadzieje, ze naprawimy nasze kontakty.
M:
Pfff… słyszysz co mówisz! To jest nierealne! Nie mam zamiaru całe Zycie Cię
niańczyć! Jesteś chora! Psychicznie chora!- rozłączył się. Nawet się nie
pożegnał. Tak bardzo brakowało mi jego głosu, jego wiecznego uśmiechu i
pozytywnego podejścia do życia. Zawsze trzymał mnie w ryzach, z Nim byłam
twarda, a teraz… Nie mam już na kogo liczyć!
Obiecałam
Malikowi, ze przestanę się nad sobą użalać, a teraz co.. siedzę i wycieram łzy
spływające po policzku. Nawaliłam! Kolejny raz w życiu nawaliłam! Dlaczego ja
jeszcze żyję?! Ludzie mówią, ze jeśli człowieka coś boli to dobra wiadomość, bo
świadczy o tym, że żyjesz, a tak naprawdę to zła wiadomość, bo ten ból czujesz
wyłącznie Ty! Znowu się rozsypałam! Kolejne kawałki mnie rozsypały się na
ziemi, a ja nie jestem w stanie ich pozbierać! W tym momencie mam ochotę się
upić, nawalić, najebać. Wszystko jedno. Byle TYLKO znieczuliło. Wstałam,
zabrałam tylko kurtkę i wyszłam z pokoju. Kierowałam się w stronę pokoju Zayna.
Zapukałam i z niecierpliwością czekałam aż mi otworzy. Ponowiłam próbę i
usłyszałam otwieranie drzwi.
Z:
Karolina? Co Ty tu robisz?- powiedział uśmiechnięty chłopak.
Kika:
Idźmy się naćpać. Rozluźnijmy się. I zapomnijmy.- powiedziałam załamanym
głosem.
Z:
Co się stało?- złapał moją rękę i wprowadził do środka.
Kika:
Czasem zbierają mi się w oczach łzy. I czuje się całkiem bezradna wtedy.
Całkiem krucha. Jest mi słabo. Psychicznie słabo. Dlatego muszę się napić lub
naćpać.- odpowiedziałam zachrypniętym głosem.
Z:
Nie rozumiem.
Kika:
Brak mi chyba kogoś, kto zaspany wyjdzie z łóżka poszukać mnie, znajdzie gdzieś
na werandzie i powie zgorszony: Gdzie łazisz? W całym łóżku Cię niema! Nie mogę
bez Ciebie spać!
Z:
Kurwa, nie rozumiem. Chodźmy się lepiej napić!- złapał swoją bluzę i wyszliśmy
z jego apartamentu.
Przemierzaliśmy
w ciszy cały hol hotelowy, nie było oprócz nas żadnej żywej duszy. Cały czas
płakałam, a Zayn mnie przytulił i powiedział:
Z:
I masz nie płakać, tak kotku? Bo za każdym razem kiedy to robisz, Twojemu
misiowi pęka serce.- wiem, ze te słowa kierowane były jak do przyjaciółki lub
młodszej siostry. Nawet nie wiem co mnie podkusiło, aby wyjść się napić lub jak
kto woli nawalić z Zaynem. Pomyślicie, ze przecież mam chłopaków z Dream. W
sumie w innym przypadku na pewno poszłabym do Kamila lub Macieja, ale teraz
było inaczej. Nie chciałam, aby wiedzieli o rozmowie z Maxem. Moi przyjaciele
za nim nie przepadają, a ja? Sama nie wiem! Jest częścią tej chorej układanki!
Szliśmy
obok siebie w zupełnej ciszy, nasze ramiona czasami się o siebie ocierały, Zayn
co chwile na mnie spoglądał, ale nic nie mówił. Weszliśmy do hotelowego baru,
zajęliśmy stolik w rogu Sali i czekaliśmy na pojawienie się kelnera.
Z:
Chcesz pogadać?- nachylił się Zayn tak, abym słyszała.

Z:
W takim razie czego ode mnie oczekujesz?- ponownie się nachylił.
Kika:
Po prostu napij się ze mną!- powiedziałam gdy pojawił się kelner, aby przyjąć
zamówienie.
-
Co dla Państwa?- zapytał.
Kika:
20 shot’ów, a Ty Zayn?- spojrzałam na bruneta.
Z:
Wow! 20 shot’ów wystarczy na Nas dwóch.
Kika:
Uwierz, ze nie!
Z:
W takim razie poproszę jeszcze pięć dodatkowych.
Znowu
nastała cisza, słychać było tylko głośne rozmowy przy kolejnych stolikach i
muzykę. Przerwałam ciszę mówiąc:
Kika:
Wiesz, Zayn są dni kiedy jestem z kamienia, czasem z żelaza, a najczęściej,
niestety ze szkła!- kolejna fala płaczu uderzyła we mnie nie proszona o to.
Z:
Przestań mówić głupoty! Masz przyjaciół!- powiedział tak jakby te słowa miały
podnieść mnie na duchu. Kelner przyniósł nasze zamówienie, a ja bez słowa
wypiłam pięć shot’ów na raz, gdy Zayn wypił zaledwie jednego.
Kika:
Generalnie nie mam przyjaciół. Jest kilka osób, o których myślę, że są moimi
przyjaciółmi i chciałbym wierzyć, że tak jest. Natomiast nie staram się drążyć
tego aż tak dokładnie, żeby poddawać ich jakimkolwiek testom. Jestem potrójnie
nieufna wobec ludzi…
Z:
Chyba ten alkohol już Ci zaszkodził.. Powiedz mi co się stało, ze znowu
pojawiła się ta pogubiona dziewczyna?
Kika:
Nic, Zayn. Po prostu odebrałam telefon, którego nie powinnam odbierać.
Sadziłam, że można coś jeszcze naprawić, ze… A zresztą pij!- podniosłam kolejny
kieliszek.
Z:
Czego się boisz?- zapytał gdy wypił shota.
Kika:
W dzieciństwie niczego się nie bałam, a później wszystkiego. Zwłaszcza życia.
Z:
Kurde! Ciężko się z Ciebie wyciąga jakiekolwiek informacje.
Kika:
Taka już jestem i nie chciałam być nikim innym, bo nie można być nikim innym,
gdy jest się nikim, zero pomnożone przez każdą liczbę wciąż jest zerem.
Z:
Cały czas próbujesz sobie wmówić, ze nic nie osiągnęłaś, a to nie prawda..-
spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem przez który mam ciarki na plecach.
Kika:
Pierdolisz! Pij!
Z:
Alkoholem nie zabijesz w sobie smutku..
Kika:
Za co pijemy?
Z:
Chcesz wznieść toast?- zdziwił się trochę.
Kika:
Dlaczego nie? Wiec, Zayn Malik za co pije?- zadrwiłam trochę z niego, ale Zayn
nie obraził się tylko dumnie powiedział.
Z:
Za szczęście!- podniósł swój kieliszek.
Kika:
Szczęście? Jakie szczęście? Krowy są szczęśliwe i kończą jako hamburgery! To
jest idiotyczne!
Z:
Nie chcesz pić to nie pij!- przechylił trzeci kieliszek.
Rozejrzałam
się po lokalu, wszyscy tutaj byli szczęśliwi, uśmiechnięci lub po prostu
pijani. Ja nie czułam żadnej z tych rzeczy.
Kika:
Wiesz czego Tobie zazdroszczę.- teraz ja nachyliłam się nad Zaynem.
Z:
Mnie?- troszkę się zdziwił.
Kika:
Tak! Zazdroszczę Ci, ze spotkałeś w swoim życiu kogoś, kto akceptuję Cię takim
jakim jesteś. Potrafi przez łzy powiedzieć „ale ja nadal Cię kocham”. Takie
osoby to niesamowity dar, bo jedyne czego chcą w zamian to by odwzajemnić ich
uczucie. Do diabła z tymi, którzy nie potrafią tego odwzajemnić. Nie ma drugich
takich osób w naszym życiu. Nieważne ile mamy lat, po prostu ich nie ma.
Z:
Dlatego obudź się wreszcie i odzyskaj to co dla Ciebie najcenniejsze.
Kika:
To nie takie proste..- odpowiedziałam bez zastanowienia.
Z:
Dobrze wiesz, że największa nadzieja wyrasta z bezsilności.
Jest
w Tobie teraz coś, co w każdej chwili może wybuchnąć łzami.
Bez
cierpienia nie zrozumie się szczęścia. Emocje są jak dzikie konie.
Błędy
to droga do prawdy.
Przy
osiemnastym kieliszku czułam jak w moich żyłach tętni alkohol. Czułam się źle,
beznadziejnie, fatalnie. Jakbym wcale nie była nikomu potrzebna. Chcę tylko
spać i nigdy się nie obudzić. Zayn chyba to zauważył, bo bez słowa pomógł mi
wstać i zaprowadził mnie do mojego pokoju. Obiecał, ze zostanie ze mną cała
noc.
Lokalizacja: 17
luty 2015, Hotel w Adelajda.
POV Zayn
Z:
Jak się czujesz?
Kika:
Świetnie!- odparła z uśmiechem na twarzy.
Z:
Ty naprawdę myślisz, ze nikt się nie dowie?!
Kika:
Ale co?
Z:
Ze ten Twój uśmiech jest fałszywy… Dlaczego gdy cierpisz, się uśmiechasz?-
zapytałem
Kika:
Bo tak jest łatwiej…- nic jej więcej nie odpowiedziałem. Odwróciłem się i
kierowałem się do wyjścia. Nie potrafię do niej dotrzeć i to mnie strasznie
wkurza.
POV Karolina
Zayn
wyszedł, a ja poczułam, ze chyba Go uraziłam. Chłopak spędził ze mną cały
wieczór, słuchał moich chorych teorii, a ja nie byłam w stanie nawet mu
podziękować. Czuję, ze mam stan kiedy po wybuchu furii, szału, płaczu i smutku
nadchodzi… nic… przychodzi czas, kiedy nie czuje nic, dosłownie. Ani radości
ani smutku. Z wyrzutami sumienia ruszyłam na śniadanie. W restauracji byli
wszyscy z ekipy, uśmiechali się i każdy ze sobą rozmawiał. Uśmiechałam się do
każdego i machałam na znak, ze wszystko okej, a tak naprawdę nie wiem jak było.
W związku z tym, ze tak się zdarza czasami, że jestem w nastroju
nieprzysiadalnym. Tak się zdarza, ze zazwyczaj jestem w nastroju
nieprzysiadalnym. Usiadłam sama przy stoliku i nie miałam ochoty dosiąść się do
nich, choć na mnie kiwali. Ja to pierdole, dziś jestem w nastroju
nieprzysiadalnym! Uszanowali to! Nikt się nie przysiadł, a ja mogłam zjeść śniadanie
bez wysłuchiwania tego jaka beznadziejna jestem. Po śniadaniu nie miałam
styczności z nikim z ekipy oprócz muzyków w studiu i Fokusa. Kolejny dzień
pracowaliśmy nad piosenką. Może to lepiej, bo dzięki muzyce zapominam o całej otaczającej
mnie reszcie. W tym momencie nie liczy się nic oprócz muzyki. Śpiewając kolejny
raz tą sama piosenkę zdałam sobie sprawę, ze ona jest w stu procentach o moim
związku z Maxem.. Wojtek już szósty raz śpiewał pierwszą zwrotkę:
F:
Chodż tu bliżej, mówię tu chodż
Potem wyliżę cię
niżej ty suko
No chodź tu, mówię
ci, że chodź tu i usiądź
Ty świrze, najwyżej
powiem ci to na ucho
Nic ci nie będzie,
siadaj, opowiadaj
Czemu kiedy jestem
tutaj nadal latasz jak Okęcie?
Przesada, my
jesteśmy na zakręcie, nie wyrabiam
My oznacza ja i ty
i twoje pierdolnięcie
Odpadam, gdzie ty
idziesz gdy do ciebie gadam?
Żenada, jesteś w
błędzie, doda ja tobą władam
Zasada: z góry
zakładam, że dzisiaj nie będziesz
Kładła się obok
mnie, w nocy będziesz wszędzie
Nie zjadłaś ze mną
nic, ja wstaję - ty śpisz
Wstajesz, musisz
iść, pytam kiedy będziesz
I trzaskając drzwi
odpowiadając mi
Prędzej ściągnę cię
do domu na torrencie
Gdy
przyszła kolej na mnie, włożyłam całe serce w refren, może dlatego, ze właśnie
marze o tym, aby to FUCK IT!
Kika:
Fuck it! Fuck the love if you can
All the rest will
come again
Open your legs for
me
Fuck it! Fuck the
love if you can
All the rest will come
again
Open your legs for
me
For me...
Open your legs for
me..
Wojtek
się uśmiechnął i zaczął śpiewać kolejną część.
F:
Nie mogę powiedzieć, że się słodko
złościsz
Ale kocham taką
ciebie kiedy niszczysz tych gości
Niekiedy mam dość i
nie wierzę, jest krucho
Mamy w kuchni
latające talerze jak UFO
Po co były nam te
wszystkie wyznania miłości, suko?
Jesteś pojebaną
dupą
Czy mówi to coś ci?
Nie nadążam za tobą
Jesteś sobą czy Kiką?
Jesteś jedną osobą
Przyjmij to do
wiadomości, tak się dłużej nie da
Pędzisz ku
wolności, nikt cię nie wyprzedza
W twojej
nieobliczalności odpada w przedbiegach
Pościg w gotowości,
co ci może odjebać
Niereformowalna,
zmienna, niestabilna,
W nerwach
łatwopalna, chwilę potem zimna
Momentalna
przemiana totalna, w chwilę inna
Chwilę normalna, za
chwilę niekompatybilna
Po
kilku godzinach udało Nam się dopiąć materiał, Fokus postanowił odpocząć i
wybrać się na plażę, a ja spakowałam się i ruszyłam na stadion gdzie odbędzie
się dziś koncert. Szczerze? Nie miałam na nic ochoty, cały czas w głowie miałam
rozmowę z Maxem, tekst Fokusa, który tak dobrze odzwierciedlał moje życie i
Zayna, który od dłuższego czasu dostaje mocno po dupie ode mnie na każdym
kroku, a przecież tak Go lubię.
Lokalizacja: 17
luty 2015, Adelajda, Stadion Aami.

R:
Dostaliśmy mnóstwo propozycji sesji zdjęciowych jeszcze w Australii, więc
pomyślałem, ze możemy wziąć udział w niektórych z nich. Co Ty na to?
Kika:
Nie mam zdania.- odpowiedziałam cały czas idąc.
R:
To pomoże zespołowi w promocji przed wydaniem albumu.
Kika
Skoro to konieczne to nie pozostaje mi nic innego jak się zgodzić.
R:
Masz tutaj sesje, które wstępnie przyjąłem. Odrzuciłem parę podobnych do siebie
i propozycję od Playboya za 40 000 funtów.
Kika:
Nie rozbiorę się za żadne pieniądze.- powiedziałam otwierając drzwi.
R:
Wiem, dlatego zaraz ja odrzuciłem.- podał mi kartki z propozycjami.
-
Zapoznaj się z nimi jeszcze dzisiaj.- powiedział na odchodnym.
Weszłam
do środka, trzasnęłam drzwiami, a propozycje od Rona rzuciłam na stolik przy
kanapie. Nie miałam ochoty przeglądać tego teraz, jeśli Ron chce, abym wzięła w
nich udział to niech tak będzie. Mam to szeroko w d***e! Rzuciłam się na kanapę
i zaczęłam przeglądać swoją pocztę. Znudzona przeglądaniem wszystkich reklam,
które przychodzą na moja skrzynkę natknęłam się na list od fanki. Otworzyłam Go
i zaczęłam czytać:
„ Witaj Karolina,
Jestem mama 6-
letniej Zosi, która jest Twoją fanką. Może wyda Ci się to dziwne, skąd tak mała
dziewczynka wie o Twoim istnieniu? A więc tak, Zosia jest utalentowana (śpiewa
i gra na saksofonie), ale oprócz tego jest fanką brytyjsko- irlandzkiego
boysbandu, z którym teraz współpracujesz. Często powtarza, ze cieszy się, ze to
właśnie Polka zastąpiła poprzedni support. Nie wiem czy wiesz, ale większość
Polaków w kraju trzyma za Ciebie kciuki i ma nadzieję, ze dojdziesz daleko
dzięki współpracy z tymi młodymi chłopcami. Jesteś naszą gwiazdą! Ostatnio
Zosia namówiła mnie w sklepie na kupienie jednej gazety, w której był Twój
pierwszy plakat. Zgodziłam się, a gdy wróciliśmy do domu powiesiła Go nad swoim
łóżkiem. Była taka szczęśliwa, lecz niestety nie nacieszyła się nim za długo.
Moja kochana córeczka choruję na białaczkę. Obecnie jest w szpitalu, a ja
pierwszy raz w życiu nie wiem co mam robić. Od śmierci mojego męża, który
zginął w górach wychowuje samotnie czwórkę dzieci. Zośka jest najmłodsza i
najbardziej szalona. Nie widać po niej tego, ze tak bardzo cierpi. Lekarze
mówią, ze jest nadzieja na wyleczenie jej. Wprawdzie nie wiem czy mam im wierzyć,
przecież kuracja, która jest dopiero w fazie początkowej nie daje pewności.
Udział Zosi w takiej kuracji jest bardzo drogi, bo aż 40 000 funtów i wiąże
się z wyjazdem do Londynu., na który mnie nie stać. Błagam Cię jako matka,
jeśli to czytasz… pomóż mojej córeczce!
Anna.”
Czytając
list od Anny zdałam sobie sprawę, że nie mogę tak tego zostawić. Przecież ta
dziewczynka ma szanse na normalne życie… Nie mogę jej tak tej szansy zabrać…
Leżałam i myślałam co mogę zrobić.. Może to głupie, ale do głowy wpadł mi tylko
jeden pomysł. Nie mam takich pieniędzy przy sobie, a jedyna nadzieja jest w
Ronie. Gwałtownie podniosłam się z kanapy i wybiegłam w poszukiwaniu mojego
managera. Szukałam Go w każdych zakamarkach udostępnionych ekipie. Znalazłam Go
rozmawiającego z One Direction i Samem. Nie czekałam długo, podbiegłam do niego
i stojąc na przeciwko tego dość dobrze zbudowanego mężczyzny powiedziałam:
Kika:
Potrzebuje 40 000 funtów!
R:
Co?
Kika:
Potrzebuje 40 000.
Kika:
Nie wiem skąd, wiem że ich potrzebuje jak najszybciej.- widziałam zdziwienie na
twarzach chłopaków, ale w tym momencie nie interesowało mnie to za bardzo.
R:
Pierwszą ratę za trasę dostaniesz dopiero w przerwie między koncertem w
Singapurze.
Kika:
Nie mogę tak długo czekać, muszę mieć je na jutro!
R:
Chyba Cię pojebało!
Kika:
Błagam, nie teraz! To jest ważne!
R:
Rozumiem, że chcesz się porządnie zabawić, ale nie dam Ci tych pieniędzy bo ich
nie mam!- warknął.
Kika:
W takim razie je załatw.
R:
Kurwa! Nie rozumiesz Kika, że ich nie załatwię! Wiem, ze terapie kosztują, ale
może czas najwyższy skończyć w końcu z alkoholem, narkotykami czy cięciami!
Kika:
Odpierdol się ode mnie! Chce kasy i gówno mnie to interesuje skąd je załatwisz!
Jeżeli ich nie dostane nie wyjdę na najbliższy koncert!
R:
Słuchaj smarkulo!- zbliżył się do mnie na niebezpieczna odległość.
-
Nie będziesz mi tu kurwa podskakiwać! Jak Ci się nie podoba to możesz się zaraz
spakować i wypierdalać do Twojego jebanego ośrodka terapeutycznego, który
pomaga takim wraka człowieka jak Ty! Wiem, ze depresja ma swoje prawa, ale Ty
mnie już zdecydowanie za bardzo wkurwiasz! Oddaj 60 000 funtów wytwórni i
spierdalaj mi z oczu!
Wiedziałam,
ze Ron chce mnie wyprowadzić z równowagi, już mu to pomału wychodziło.. Jeszcze
chwila, a bym mu przywaliła, ale za dużo osób przyglądało się tej wymianie
zdań.
Kika:
Dobrze! W takim razie chce wziąć udział w sesji dla Playboya.- odparłam trochę
wkurzona sama na siebie, bo cały czas mówiłam, ze nie będę budować kariery
przez romanse z celebrytami i sesje rozbierane, a teraz?? Nie ważne, teraz
liczy się tylko chora Zosia.
R:
Nie ma mowy! Od początku mówiliśmy, że nie bierzesz w niej udziału!
Kika:
Zmieniłam zdanie.
R:
Ale nie Ja!
Kika:
Dobrze, w takim razie zadzwonię tam gdzie trzeba i powiem, że jestem na skraju
załamania nerwowego przez Ciebie, bo wyżywasz się na mnie i cały czas mnie
obrażasz, a uwierz mi mam świadków.- powiedziałam wskazując na chłopaków.
R:
Myślisz, że jak zagrozisz mi tym, ze zadzwonisz do Simona to Ci ulegnę?
Kika:
Ja Cię nie szantażuje, ja ostrzegam!- odwróciłam się i ruszyłam z powrotem do
swojej garderoby. Czułam na sobie wzrok całej ekipy, odwróciłam się i dodałam:
Kika:
Czy Ci się to będzie podobać czy nie jutro zobaczysz mnie w tej sesji!- trzasnęłam
drzwiami.
***

----------------------------------------------------
Bardzo przepraszamy za opóźnienie w pojawieniu sie rozdziału. Jest nam bardzo przykro z tego powodu, może dlatego, ze dopiero próbujemy zaskomlić waszą przychylność..
Dlatego najpóźniej 20 lutego pojawi się kolejny rozdział!
Czekamy na komentarze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz