Lokalizacja: 14 luty 2015,
Melbourne, Australia, Stadion Etihad Stadium.

„Gdyby dziwki umiały latać, moja
szkoła już dawno byłaby lotniskiem”
Na mojej twarzy pojawił się zaraz szeroki uśmiech. Rozbawił mnie ten
tweet.. Kliknełam dodaj do ulubionych i podaj dalej, ale w głowie cały czas
miałam te słowa. Gdy dojechalismy pod stadion samochód nie mógł przedżeć się do
bezpiecznej strefy przez tłumy fanów. Gdy brama się już otworzyła i
dojechaliśmy pod stadion usłyszeliśmy wrzaski i krzyki dziewczyn. Jedni nawet
wołali: Dream, Dream, Dream. Na sam widok tych wszystkich transparentów byłam
podekscytowana. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, ze mamy już fanów. Najlepiej
usciskałabym każdego z nich po kolei, ale oddzielała nas brama. Chciałam do
nich podejsć i się z nimi przywitać, ale podszedł do mnie Ron.
R: Mamy problem!
Kika: Jak zawsze..- nie wzruszyły mnie jego słowa.
R: Bądź chociaż raz poważna!- warknął.
Kika: To co takiego się dzieję?- spojrzałam na niego.
R: Media dotarły do Twoich akt.- powiedział spokojnym głosem.
Kika: Co? Jak to?!- zaczełam głośniej mówić.
R: Nie tutaj, chodz do srodka.- otworzył cieżkie zelazne drzwi i
przepuscił mnie przodem.
Kika: Do czego tak naprawdę dotarli?- zapytałam ponownie gdy znaleźlismy
się w garderobie. Po chwili dosć rozbawieni dołączyli chłopacy z 1D i Dream.
- Możecie wyjść!- warknełam.
R: To chyba też ich dotyczy.- powiedział spokojnie Ron. Chłopacy natomiast
byli zdezerientowani.
Kika: Niech wyjdą!
R: Nie!
Kika: Tak!
K: Co się kurwa tu dzieje!- krzyknął Kamil.
Li: Właśnie? Może ktoś nam to wytłumaczyc.- powiedział delikatnym głosem
Liam.
Kika: Spierdalać!
R: Ty się kurwa zamknij! Siadać na kanapę, wszyscy!- pokazał na każdego z
nas z osobna.
Kika: Nie będę o niczym z Toba rozmawiać przy nich!- wskazałam palecem na
1D.
R: Jesteś popierdolona! Chyba nie wyleczyłąś się jeszcze ze wszystkich
swoich uzależnień!- warczał.
H: Karolina, o czym Ron mówi?- zapyał Hazza.
Kika: Nie ważne! Wyjdzcie!
N: Może nam też należą się wyjaśnienia! Cały czas cos przed nami ukrywasz!
Jeśli tak ma wyglądać nasza współpraca to ja serdecznie dziękuję!- powiedział
Niall.
Kika: Masz rację! Ja też dziękuję!- wstałam i wyszłam. Usłyszałam jeszcze
za sobą głos Dawida. Gdy byłam na korytarzu wpadłam jeszcze na Josha,
perkusiste One Direction, który zapytał mnie:
J: Szukam Twojego bandu? Widziałaś ich?
Kika: Jeb się!- warknełam i wyszłam na powietrze.
Z: Pogadamy?- zapytał stając nade mną.
Kika: Jem!- warknełam z pełną buzia.
Z: Widzę, ale możemy to pogodzic.
Kika: Co jeśli nie chce?- zapytałam.
Z: Wiemy o Twojej depresji.- wypalił gdy miał zamiar odchodzic.
Gwałtownie wstałam, minełam Go i się odwróciłam. Mój palec wskazujący
oparł się o jego klatkę piersiową.
Kika: Nic nie wiesz, Zayn! Żaden z Was tak naprawde nic nie wie! Znacie
terminy mojego uzależnienia od cięcia, narkotyków czy depresji! Ale tak
naprawdę nie wiecie jaka jestem!
Z: Myślałem, ze już wiem.- odpowiedział spokojnie.
Kika: Właśnie! Myślałeś.- spojrzałam na nigo.
Z: To może porozmawiajmy o Twojej chorobie?- spojrzał na mnie smutnym
oczami.
Kika: Pfff… Och Zayn jesteś jak Ci wszyscy ludzie.
Z: Jacy ludzie?- zdziwił się.
Kika: Ci, którzy mówią, że depresja to jest choroba, ale to jest normalna
reakcja na otaczający nas świat. Każdy wrażliwy człowiek kończy w depresji.-
wyminełam Go i usiadłam na swoim poprzednim miejscu.
Z: Dlaczego w nią popadłaś?- powiedział odwracajac się w moją stronę.
Kika: Smutek to najlepszy przyjaciel. Nie odchodzi daleko i zawsze zjawia
się pierwszy.
Z: Chcesz powiedzieć, ze nie miałaś przyjaciół?
Kika: Nie miałam na kogo liczyc w tamtym okresie.
Z: Gdzie była wtedy Twoja rodzina?
Kika: Rodzina walczyła z podobnym problemem.
Z: Nie rozumiem.

Z: Przecież jest różnica pomiędzy byciem smutny, a byciem w depresji, to
pierwsze to jest w normie. Każdy jest czasami smutny.- usmiechnąl się blado.
Kika: Częsty smutek prowadzi do deprecji, Zayn.- spojrzałam na niego.
Z: Chcesz powiedzieć, ze masz depresje?
Kika: Pewnie w tej chwili 857346 ludzi, na świecie ucieka myślami przed
czymś panicznie się tego bojąc. 747456 ludzi, płacze przez wspomnienia. 388948
jest chora na miłość. A ja wrócę do hotelu wyłożę nogi na biurko, wezme łyk
herbaty, włożę słuchawki w uszy i będę należeć jednocześnie do każdej z tych
grup.
Z: To oznaka depresji?
Kika: Dlaczego cały czas twierdzisz, ze to depresja?- zapytałam.
Z: Nie wiem, mówisz, ze częsty smutek do niej doprowadza, a Ty często
chodzisz smutna. Od wszystkich się odcinasz. Nie pozwalasz się zrozumieć i Cie
poznać.
Kika: Nie mam depresji, jeśli o to pytasz.
Z: Chciałaś powiedzieć: jeszcze- zaakcentował ostatnie słowo.
Kika: Oj tam, oj tam.. Jak widzisz, radzę sobie!- usmiechnełam się.
Z: Zachowujesz się jakby lamentowanie do życia, odebrało Ci je. Lecz
żyjemy i póki sił trzeba o nie walczyć. Nawet z samym sobą.
Kika: Chcesz powiedzieć, ze nie potrafie walczyć o swoje zycie?
Z: Użalasz się nad sobą i nie widzisz tego co dało Ci życie. Spójrz na
Nas. Żyjemy z dala od rodziny, bliskich, ale nie poddajemy się. Widzimy nawet w
takim życu pozytywy. Bawimy się, a Ty wiecznie smutasz. Już nawet w studiu, na
pierwszym spotkaniu chciałaś pokazać jaka to jesteś pozbawiona wszelkiej
zabawy.
Kika: Chcesz mi wmówić, ze nie wiem co to zabawa?
Z: Ty już dawno to zrobiłaś.- odwrócił się i zaczął kierować do drzwi.
Gdy uświadomiłam sobie to co właśnie powiedział Zayn krzyknełam do nigo
gdy otwierał drzwi:
Kika: Zayn!
Spojrzał na mnie, ale nic nie odpowiedział.
Kika: Pokaże Ci, ze wiem co to zabawa!- usmiechnełam się, a On skwitował
to jednym wyrazem.
Z: Zobaczymy!
Czy właśnie w tym momencie Zayn Malik, słynny Zayn Malik z One Direction,
a zarazem chłopak, którego jeszcze dzień temu uważałam za swojego przyjaciela
zasadził mi ogromnego kopa w tyłek. Czy boli? Nie wiem, ale czuje cholerny ból
w klatce piersiowej. Może dlatego, ze powiedział cos czego nikt inny nie był
wstanie mi powiedzieć przez ostatnie trzy lata.
W tamtym momencie postanowiłam sobie, ze zmienie się! Zmienie się i pokaże
wszystkim, że nie użalam się nad sobą!
***
Godzinę przed koncertem wróciłam do garderoby się przygotować. Byli tam
wszyscy, One Direction i Dream. Kamil gdy mnie zobaczył przerwał rzuty żelkami
do porozstawianych na podłodze plastikowych kubeczków.
Kika: Co robicie?
K: Gramy.
Kika: W co?
D: Każdy trafiony rzut jest punktowany w zależnosci do którego kubeczka
trafisz.- dodał Damian.
Kika: Kto wygrywa?- zapytałam.
Lou: Ja!- powiedział dumnie Louis.
H: A to wszystko dlatego, ze Niall powyjadał reszcie zelki.- powiedział
smutnym głosem Harry.
N: Nie prawda! Zjadam te w kubeczku i poza nim.- bronił się Horan.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem, na co Horan udał obrażonego.
Z: Chcesz z Nami zagrać?- zapytał gdy się uspokoiliśmy Zayn.
Kika: Z Wami? Nie! Chce zagrać z Niallem.- uśmiechnełam się do blondyna.
N: Yyyy co? Ja nie szukam pomocnika! Nie dzielę się jedzeniem..- odparł
szybko zasłaniając paczke żelkow.
Kika: W takim razie poogladam.- usiadłam na fotelu i obserwowałam
chłopaków. Świetnie sie razem bawili, a ja miałam z nich ogromy ubaw.
N: Chcesz mogę Ci dać żółte?- powiedział Niall pojawiając się
niespodziewanie przy kanapie.
Kika: Co?- nie słyszałam tego co mówi, bo skupiłam się na rzucajacym
Macieju.
N: Mogę Ci dać żółte.- powrórzył.
Kika: Żólte? Żelki?
N: Yhy..- powiedział wyciagając rękę, w której miał żółte zelki.
Kika: Okej.- odebrałam łup i się uśmiechnełam.
Niall usiadł koło mnie i zapytał:
Kika: Zawsze jak gramy, wygrywa Damian wiec jemu.
N: My jak gramy to wygrywa Zayn, ale dziś coś mu nie idzie.
Cały czs komentowaliśmy przebieg spotkania One Direction vs Dream do
momentu aż Niall nie zjadł wszystkich zelków. Potem marudził, ze boli go brzuch
i nie będzie mógł ruszać się na koncercie, ale to mały szczegół. Podeszłam do
szafy z moimi ubraniami i wyszukałam dwa komplety na dziś. Gdy miałam wszystko
przygotowane zaczełam się przy nich przebierać. Nie protestowali, a ja nie
zamierzałam ukrywać się w łazienkach przed nimi. Przebrana i gotowa spojrzałam
ostatni raz w lustro. Dream stali już przy drzwiach czekając tylko na mnie.
Kika: Chłopacy?- spojrzałam na wszystkich.
- Tak.- powiedzieli jednocześnie.
Kika: Chciałabym Was przeprosić za swoje dzisiejsze zachowanie.
Lou: Spoko, każdemu się zdarza.- usmiechnął się Lou.
Kika: Nie każdemu. Mnie dosć często, dlatego przepraszam za cały początek
trasy. Spróbuję od dziś się poprawic.- spojrzałam na kazdego po kolei.
Z: Trzymamy za słowo.- powiedział Zayn.
Ruszyłam do wyjscia gdy usłyszałam wychodzącego zaraz za mna Nialla.
N: Karolina! Poczekaj, nie mogę biegać..- udawał obłożnie chorego.
Kika: Trzeba było więcej zjeść.- zaczełam się smiać.
N: Ha ha ha! Oddałaś już te pieniadze?
Kika: Nie! Zrobię to po koncercie w hotelu.
N: Pójść z Tobą?- zapytał, a mnie trochę zdziwiła ta jego propozycja.
Kika: nie trzeba, poradzę sobie.- uśmiechnełam się ponownie.
N: Okej, ale jeśli zmienisz zdanie to wiesz gdzie mnie szukać.
Uśmiechnełam się do niego, pocałowałam w policzek i wyszeptałam ciche
dziękuję i pobiegłam w strone schód prowadzocych na scene.
***

R: Co to?
Kika: Ośrodek Leczenia Depresji w Londynie.- powiedziałam.
R: Co?- zdziwił się.
Kika: Cel charytatywny, na który masz przelac te pieniądze.
R: Dlaczego właśnie ten ośrodek?
Kika: Depresja jest najpopularniejszą chorobą wśród ludzi, którzy są
nadwrażliwcami. Nie ma żadnego artysty, który by nim nie był. Z jednej strony to błogosławieństwo, a z
drugiej przekleństwo.
R: A to przypadkiem nie dlatego, ze sama się z nią borykasz?- zapytał.
Kika: Jestem teraz w takim stanie, że staram się nie myśleć o tym, co
będzie, gdy depresja dopadnie mnie na całego. Jestem w chwili, w której
wszystkie złe rzeczy związane ze społecznymi lękami są w jakimś oddaleniu.
R: Czyli nie muszę się o Ciebie bać?
Kika: Czy Ty kiedyś to robiłeś?
R: Musisz mnie traktować jak potwora?- zapytał, ale nie zdążyłam mu
odpowiedzieć, bo koło nas znalazł się jeden ochroniarz.
O: Karolina, jeden dziennikarz chce z Tobą porozmawaic?
Kika: Ze mną?
R: Chodzi o wywiad?
O: Raczej tak.
R: Znajdziesz jeszcze trochę siły, aby odpowiedzieć na jego pytania?-
zapytał kolejny raz. Wow! Czy On się martwi?
Kika: Zgoda!.
Razem z Ronem i ochroniarzem poszłam w stronę mojej garderoby gdzie czekał
na mnie dziennikarz z drugim ochroniarzem.
Dz.: Witam, jestem Kris, dziennik AustInfo. Chciałbym zadać Ci kilka
pytań?
Kika: Kika! Proszę!- odparłam uśmiechając się do niego.
Dz.: Zaczne od pytania, które nurtuje mnie od dłuższego czasu. To prawda,
że masz depresje?
Kika: Nie ukrywam, ze obawiałam się, ze o to zapytasz. Depresja to
przypadłość, którą każdy z nas ma, w większym lub mniejszym stopniu. Porównam
to do zęba. Jak cię boli ząb – idziesz do dentysty. Jak cię boli dusza –
idziesz do psychiatry. Jeśli jest dobry psychiatra - to może ci pomóc. Mam
dobrego lekarza i mi pomaga. Żyję z siostrą depresją cały czas, na karku, pod
ręką. Mam ochronę psychiatryczną i daję sobie z tym radę.
Dz.: Czyli zmierzyłaś się w swoim życiu z depresją?
Kika: Już odpowiedziałam na to
pytanie.
Dz.: Uff.. Dobrze, a co z uzależnieniem od alkoholu?
Kika: Słucham?
Dz.: Chodzi mi o Twoje uzależnienie od picia alkoholu.

Dz.:
Sądzisz, ze wszelkie wspomagacze są w stanie zniszczyć w człowieku wszystkie
uczucia?- zdziwił się, a ja widziałam na twarzy Rona lekkie podenerwowanie.
Kika: Kiedyś
myślałam, ze cały dzień chlania browarów otwiera cię dużo bardziej niż ciepłe
dłonie psychoterapeuty albo wspólny różaniec.
Dz.: Teraz
już tak nie myślisz?
Kika: Nie
przywiązuję już tak ogromnej wagi do cytatu, który mi towarzyszył przez jakiś
okres mojego życia.
Dz.: Można
wiedzieć jak On brzmiał?- zapytał.
Kika: Don’t
worry, don’t cry. Drink vodca and fly.
Dz.:
Uzależnienie od alkoholu, narkotyków, papierosów, cięcia się i depresja. Co
jeszcze ukrywa Karolina Goldberg?
R: Wydaje mi
się, ze to wypytywanie nie przypomina wywiadu! Dziękujemy Panu bardzo!- warknął
Ron, dodając po chwili:
- Proszę
odprowadzić pana do drzwi wyjściowych!- zwrócił się do ochroniarza.
Kika: Ron
poczekaj chwilę.- zwróciłam się do Rona.
- Dasz nam
chwile?- zapytałam.
R: Nie
wydaje mi się, żeby to było konieczne.
Kika: Krótką
chwilę, proszę tylko o to!- ponowiłam prośbę.
R: Dobra,
ale tu zostaje.- odpowiedział.
Kika: Okej.
Powiem coś Panu.- zwróciłam się do dziennikarza stojącego przy drzwiach.
- Wiesz z
czym zmaga się dzisiejsza młodzież? Jak wygląda XXI wiek od kuchni? Lizaki już dawno zamieniły się na papierosy,
niewinne stały się dziwkami. Tak naprawdę praca domowa umarła śmiercią
naturalną, a telefony są używane w klasie. Cola zamieniła się w wódkę, a rowery
w samochody . Niewinne pocałunki przeistoczyły się w dziki seks. Pamiętasz
kiedy „zabezpieczać się” znaczyło włożyć na głowę hełm? Kiedy najgorszą rzeczą
jaką mogłeś usłyszeć od dziewczyny było to, ze jesteś głupia. Kiedy ramiona
taty były najwyższym miejscem na ziemi, a mama była największym bohaterem?
Twoimi największymi wrogami było Twoje rodzeństwo? Kiedy w wyścigach chodziło
tylko o to, kto pobiegnie szybciej? Kiedy wojna oznaczała tylko grę karcianą.
Kiedy wkładanie spódniczki nie oznaczało, że jesteś suką. Jedynymi
„narkotykami” był syrop na kaszel, a zioło oznaczało pietruszkę, którą mama
wrzucała do zupy? Największy ból jaki czułeś to pieczenie zdartych kolan i
łokci. I kiedy pożegnanie oznaczało „do zobaczenia jutro”. Nie! Więc nie wiesz
co to życie, a chcesz przez ten wywiad dowiedzieć się jaka jestem. Jestem sobą
i tego nie zmienię. Nie zmienię swojej przeszłości tylko dlatego, ze wy
dziennikarze tego ode mnie oczekujecie. Mam swoją przeszłość tak samo jak Ty,
ale wiesz co? Próbuję żyć teraźniejszością więc bądź tak łaskawy i nie wchodź z
butami w moje życie! Dziękuję!- odwróciłam się, zabrałam swoją torbę i
skierowałam się do wyjścia. Po chwili do mojego kroku dorównał Ron. Wyszliśmy z
hali, otworzył mi drzwi od samochodu i pojechaliśmy w zupełnej ciszy w stronę
hotelu. Tuż przed hotelem zalogowałam się na swojego twittera i dodałam post:
“Walentynki są bezsensowne, dołują
osoby bez drugiej połówki, a zakochani nie powinni potrzebować okazji do
okazywania sobie miłości”
Zauważyłam,
ze ta wypowiedź szybko podbiła cały twitter. Nie interesowało mnie to.
Wysiadłam z samochodu i udałam się w stronę swojego pokoju. Na dziś koniec
atrakcji na dziś!
Lokalizacja: 15 luty 2015,
Melbourne, Australia.
Plan na
dziś:
- Wstać,
- Zjeść
pyszne śniadanie,
- Dobrze się
bawić,
- Lunch w
towarzystwie przyjaciół,
- Dać
niezapomniane show na Etihad Stadium,
- Położyć
się szybko spać…
Tak, tak,
tak! Chce dziś spędzić dzień w towarzystwie przyjaciół. Odpaliłam swój
komputer, żeby sprawdzić dzisiejszą pogodę… Aw yeah! Pogoda stworzona do
surfowania. Przebrałam się szybko w pierwsze lepsze ciuszki i zbiegłam na śniadanie.
W windzie spojrzałam na zegarek, który wskazywał dopiero 7. Godzina 7 to… więcej czasu na surfowanie.
Szybkim krokiem przekroczyłam próg restauracji, zamówiłam jakąś sałatkę i
zajęłam miejsce pod oknem. Po drugim kęsie mojego śniadania do restauracji wparował
zmęczony Harry. Gdy Go zobaczyłam uśmiechnęłam się na sam widok tych loków.
Zamówił swoje śniadanie i przysiadł się do mnie.
H:
Smacznego!
Kika:
Dziękuję!
Kika: Dziś
są wysokie fale.- powiedziałam z pełnymi ustami.
H: Co?-
zdziwił się gdy chciał brać pierwszy kens.
Kika:
Wysokie fale..
- Mam Cie!-
wrzasnął Niall, który szarpnął Harrym tak że wypadł mu widelec.
H:
Zwariowałeś!- krzyknął do Nialla.
N: Ha ha
ha!- śmiał się jak małe dziecko.
Kika: Idioci!-
powiedziałam pod nosem.
N:
Słyszałem!- powiedział śpiewającym głosem blondyn.
Kika: Miałeś
słyszeć.- odśpiewałam.
H: Dobra!
Skończcie! Co z tymi falami?
N: Jakimi
falami?- zdziwił się Ni.
H: Jak
będziesz cicho to się dowiesz.- Harry poczochrał czuprynę Irlandczyka.
Kika: Dziś
jest sprzymierzająca pogoda dla surferów.
H: Ale co z
tymi falami?- dopytywał dalej Harry.
N: Serio?
Hazza, serio? Błagam Cie! Litości!- wzniósł ręce ku górze.
H: Nie
rozumiem.- tupnął nogą Ha.
Kika: Dobra,
wytłumaczę Ci to. Zaraz po śniadaniu idę surfować.
H: Co?
Gdzie? Z kim?
Kika: Deska,
fale i surferzy na nich. Na jednej z plaż. Sama. Wystarczy?- zapytałam.
N: Idę z
Tobą!- krzyknął Niall.
Kika: Co?
Jak? Dlaczego?
H: W takim
razie ja też!- odsunął krzesło.
- Widzimy
się za 10 minut w lobby. Nie karzcie mi czekać na Was.- wstał i wyszedł z
restauracji.
Nie
pozostało nam z Niallem nic innego jak wstać i ruszyć w kierunku swoich pokoi.
***
Kika: Gdzie
Harry?- zapytałam gdy usiadłam obok niego.
N: Ma
jeszcze minutę.- odparł przyglądając się rodzinie stojącej przy recepcji.
Kika: Pół
minuty.- odparłam.
N: Co?-
spojrzał na mnie.
Kika: Zostało
mu trzydzieści sekund.
N: Co jeśli
czas upłynie?
Kika: Nie
wiem jak Ty, ale ja jadę na plażę.
W tym
momencie do lobby wpadł zdyszany Harry.
H:
Uciekamy!- krzyknął i biegł do wyjścia.
Nie ukrywam
jego zachowanie trochę mnie zdziwiło. Podniosłam swoja torbę i kierowałam się
do samochodu. Gdy włożyliśmy z Niallem swoje torby i zajęliśmy swoje miejsca,
Hazza sapał jak stary pies.
N: Co tak
sapiesz?
H: Ha!
Bardzo śmieszne!- powiedział ledwo łapiąc powietrze.
Kika:
Dowiemy się dlaczego wybiegłeś tak szybko z hotelu?- zapytałam.
H: W środku
są fanki, mnóstwo fanek.. Prawie mnie przygniotły w windzie..- dalej dyszał.
N: Skład one
się tam wzięły?
H: Mnie się
nie pytaj!
Kika: Nie
wiem jak Wy, ale ja jestem już gotowa.- powiedziałam do chłopaków stojąc w
stroju kąpielowym z deską.
N: Moment.-
powiedział Horan ściągając swoje spodnie.
H: Niall?-
zapytał Harry.
N: Co jest?-
spojrzał na niego.
H: Potrafisz
surfować?
N: Nie, ale
to nic trudnego. Poradzisz sobie.- klepnął Go w ramię.
N: Nie bądź
cipą, Harry. To nie jest chyba trudne. Damy radę!- uśmiechnął się do niego.
Kika: Nie
zmuszaj Go..- powiedziałam.
- Nie musisz
Harry surfować, możesz popływać na desce lub bez niej.- dodałam patrząc na
lokowatego.
H: Myślisz?
Kika: Nie
wszyscy muszą potrafić surfować.- uśmiechnęłam się.
Kątem oka widziałam
Horana w wodzie, który chciał stanąć na desce.
Kika: Może
najpierw wypłyń, a potem na niej stań.
N: A nie
lepiej zacząć to robić z brzegu?..
Kika: Niall,
fale masz jakieś 10 metrów od brzegu.
N: A no
tak.- podniósł deskę i wszedł głębiej.
Kika: Boże!
Niall! Połóż się na niej i odpychaj się rękoma.- powiedziałam obserwując
kolejną nieudana próbę wdrapania się blondyna na deskę.
N: Nie
krzycz na mnie tylko mi wytłumacz!.-
spojrzał na mnie.
Kika: Nie
krzyczę.- powiedziałam spokojnie.
Kika: Mam
być nauczycielem?- zapytałam zdziwiona.
N: Tak!
Kika: Nie
wiem czy potrafię.- powiedziałam.
N: Możesz mi
w końcu powiedzieć co mam zrobić?- zapytał.
Od jakiejś
godziny uczę blondyna pływać na desce. Nie ukrywam, ze jest najgorszym uczniem
i surferem w historii. Nie słucha, nie potrafi się skupić i chyba największą
frajdę robi mu wpadanie do wody. Przy brzegu stoi Hazza, który tylko
dezaprobata kiwa głową i śmieje się z poczynań Horana.
Kika:
Niall!- przerwałam mu wpadanie do nowy, kolejne wpadanie do wody..
N: Co jest?-
powiedział uśmiechnięty.
Kika: Mam
dość!
N: Czego?
Kika:
Uczenia Ciebie, nie obraź się, ale marny z Ciebie surfer.
N: Surfer
może tak, ale aktor? Spójrz na to!- powiedział i wpadł do wody udając że się
topi.
Kika: Bardzo
smieszne..
N:
Żartowałem!- uśmiechnął się.
- To co
teraz robimy?- zapytał poważnie.
N: No tak.
Kika: Hmmm..
może pójdziesz trochę odpocząć, a ja posurfuje sama.
N: Nie
jestem zmęczony!- powiedział szybko.
Kika: Ale ja
chciałam posurfować.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
N: Acha!
Czyli nie chcesz się ze mną bawić?- powiedział smutny po czym odwrócił się i z
deską pod pacha szedł w stronę brzegu.
Kika: Ni!-
krzyknęłam.
N:
Rozumiem.- warknął nie odwracając się.
Obraził się!
Super!
Kika: Niall,
cholera! Na deskę!
N: Co?-
powiedział odwracając się gdy przykryła Go fala.
Kika: Kładź
się na deskę. Powiem kiedy masz wstać.- zrobił co powiedziałam. Odwróciłam się
w stronę następnej fali, która zbliżała się do brzegu. Fala przykryła mnie, a
ja z trudem krzyknęłam
- Wstań!
Nie
widziałam efektu przez wodę, która napłynęła mi do oczu, ale usłyszałam
klaskanie ochroniarzy i Harrego.
Zrobił to?
Udało mu się?- zastanawiałam się. Gdy uporałam się z falami i wodą, blondyn był
już na brzegu. Przybijał piątkę z Harrym. Odwrócił się w moją stronę i
krzyknął:
N:
Widziałaś! Udało mi się!
Uśmiechnęłam
się na samą myśl, ze w końcu Go nauczyłam. Podniosłam tylko kciuk do góry i
przygotowałam się na przypływ kolejnej fali.
POV Niall
-
Gratulacje!- powiedzieli ochroniarze gdy przybyłem do naszych ręczników.
H: Jestem z
Ciebie dumny, stary! Myślałem, ze się nie nauczysz!- uściskałem się z lokowatym.
- Nagraliśmy
to!= powiedział jeden z ochroniarzy.
N: Co?-
zapytałem.
H: Twój
pierwszy raz, głupolu!- Harry uderzył mnie w ramię. Nie byłem mu dłużny, dostał
z mokrego ręcznika w tyłek. Krzyknął głośne: Ała!
Odwróciłem
się i spojrzałem na ocean, Karolina surfowała.
H: Dobra
jest!- powiedział Harry.
-
Zdecydowanie!- odparł jeden z ochroniarzy.
- Jak długo
surfuje.- wtrącił się drugi.
N: Nie mam
pojęcia.
Siedzieliśmy
jeszcze jakąś godzinę zanim z wody wyszła Karolina, uśmiechnęła się do Nas gdy
zbliżała się do ręczników. Harry podał jej ręcznik, a ja bawiłem się telefonem.
Dziewczyna zrobiła
pozę i pstryk! Zdjęcie zrobione. Poczekaliśmy na Kike, która się przebrała i
ruszyliśmy w stronę samochodu. Do hotelu dotarliśmy o 13. Szybko wbiegliśmy po
swoje bagaże i jechaliśmy w stronę stadionu.
Lokalizacja: 15 luty 2015,
Melbourne, Australia, Stadion Etihad Stadium.
Bramę
stadionu przekroczyliśmy o 14. Chłopacy z Dream i One Direction byli już na
miejscu, czekając na mnie, Karolinę i Harrego. Przywitaliśmy się z lokowatym z
fanami i poszliśmy w kierunku garderoby. Karolina już tam była. Przyglądała się
Louisowi i Damianowi.
N: Co
robicie?- powiedziałem gdy wszedłem do pokoju.
Lou: Zobacz
co kupiliśmy Ni!- krzyknął Lou podnosząc dużą piłkę do skakania.
N: Wow! Skład
ja macie!- podbiegłem do nich.
D: Zayn i
Kamil dziś je kupili.- powiedział pompując druga piłkę Damian.
H: Ile ich
macie?- wtrącił się Harry.
- Dla
wszystkich!- powiedział Zayn z Kamilem.
Do pokoju
wpadł Dawid z Maćkiem.
D: Macie już
napompowane?- zapytał Dawid.
Lou: Zostały
ostatnie dwie.
Gdy
wychodziliśmy z garderoby każdy ze swoja piłką szedłem za Karoliną i Maćkiem.
M: Zgadnij
kto jest w Australii na wakacjach?- usłyszałem.
Kika: Nie
wiem. Ktoś ważny?- zapytała.
M: Fokus.-
uśmiechnął się.
Kika:
Żartujesz!- zatrzymała się, a ja prawie bym na nią wpadł.
M: Nie!
Zjadłem z nim dziś lunch.- odparł dumnie dalej idąc.
Kika: Jak
to?- zapytała.
M: Dosiadł
się do mnie i do Josha.
Kika: Ha ha
ha! Udało Ci się mnie wkręcić.- powiedziała naburmuszona.
M: To nie żart.
Podszedł do mnie i zapytał czy jestem z Dream. Zaprosiłem Go dziś na koncert.
Kika:
Serio?- zdziwiła się.
M:
Powiedział, ze wpadnie.
Kika: Ja
pierdolę!- zaczęła skakać jak małe dziecko.
Wybiegliśmy
na plac jak jakieś stado rozwrzeszczanych dzieciaków. Biegaliśmy, skakaliśmy na
piłkach i dużo się śmialiśmy. W pewnym momencie Karolina przestała skakać,
podeszła do mnie i uderzyła mnie tą ogromną piłką w głowę.
N: Ała!!!-
krzyknąłem.
Karolina
zaczęła się śmiać.
N: Za co
to?- zapytałem po chwili.
Kika: Ha ha
ha!
Kika:
Aaaaa!- złapała się za serce i dodała:
-
Przestraszyłeś mnie, idioto!
Biegaliśmy,
skakaliśmy i biliśmy się jeszcze z jakieś piętnaście minut do momentu aż w
drzwiach nie pojawił się Mark.
M:
Dzieciaki! Już czas!- krzyknął.
Krzyknęliśmy
wielkie i długie:
-
Szkoooooda!
I ruszyliśmy
w stronę garderoby.
Lokalizacja: 15 luty 2015,
Melbourne, Australia, Stadion Etihad Stadium, koncert Dream.

Li: Przez
Was jesteśmy spóźnieni piętnaście minut..- uśmiechnął się.
Żartowniś!-
pomyślałam.
Przebrałam
się i wyszłam z garderoby. Od razu kierowałam się do samochodu, w trakcie drogi
spotkałam Lou i Lottie w towarzystwie dwóch dziewczyn.
L: Kika!-
krzyknęła w moją stronę Lottie, po czym podbiegła do mnie. Złapała mnie za rękę
i kierowała w stronę reszty dziewczyn.
- Chodź
poznasz kogoś.- powiedziała idąc ze mną.
L:
Dziewczyny to Kika z Dream, a to Sophia i El dziewczyna Liama i Louisa.-
powiedziała gdy staliśmy już naprzeciwko siebie.
Podałam rękę
obu dziewczynom i się uśmiechnęłam.
E: To jest
dziwne, jesteśmy tutaj od dłuższego czasu a jeszcze nie mieliśmy okazji się
poznać.- powiedziała brunetka z długimi włosami.
Kika: Tak, rzeczywiście.
Przepraszam!- odpowiedziałam.
S: Nie masz
za co! To bardziej Liam i Louis powinni przepraszać, bo gdyby nie Lottie
mijalibyśmy się co chwile w korytarzach nie znając.- odpowiedziała chyba Sophie.
Kika: Może
coś w tym jest.
Lou:
Wybieramy się pod scenę, idziesz z nami?- zapytała Lou.
Kika:
Dziękuję za propozycję, ale wolałabym wrócić do hotelu. Muszę odpocząć.-
odparłam.
E: Jasne,
ale obiecaj Nam, ze wybierzemy się chociaż w wolnym czasie na wspólne zakupy.-
powiedziała El.
S:
Dokładnie, El ma rację.
Kika:
Dobrze, spróbuję znaleźć odrobinę czasu w przerwie od koncertów.
Obie się
uśmiechnęły, pożegnałyśmy się podaniem ręki i ruszyliśmy każde w swoją stronę.
***

Kika: Everybody needs inspiration
Everybody needs a song
Beautiful melody,
When the night’s so long
Cause there is no guarantee
That this life is easy (Yeah)
When my world is falling apart
When there’s no light to break up
the dark
That’s when I, I, I look at you
When the waves are flooding the
shore and
I can’t find my way home anymore
That’s when I, I, I look at you
When I look at you
I see forgiveness, I see the truth
You love me for who I am
Like the stars hold the moon
Right there where they belong and
I know I’m not alone (Yeah)
When my world is falling apart
When there’s no light to break up
the dark
That’s when I, I, I look at you
When the waves are flooding the
shore and
I can’t find my way home anymore
That’s when I, I, I look at you
You appear just like a dream to me
Just like kaleidoscope colors that
cover me
All I need every breath that I
breathe
Don’t you know you’re beautiful
(Yeah, Yeah)
When the waves are flooding the
shore and
I can’t find my way home anymore
That’s when I, I, I look at you
I look at you
Yeah, yeah
You appear just like a dream to me
---------------------------------------------
Przedstawiamy Wam już dziesiąty rozdział naszego opowiadania... Dziś na twitterze panuje wielka wrzawa po wypowiedzi Louisa i "pocałunku" Nialla, dlatego My przedstawiamy Wam swoją wrsje wydarzeń (ha ha ha) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz