Translate

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział VI- Dlaczego każdy facet jest bipolarny?

Lokalizacja: 07 luty 2015, Sydney, Australia, Stadion Allianz

POV Liam

Wraz z chłopakami jesteśmy już po pierwszej próbie przed koncertem. Już nie mogę doczekać się koncertu, bardzo tęskniłem za fanami i ich pozytywna energią. Właśnie siedzimy z Lou i Zaynem i rozmawiamy o tym co chcemy dziś zrobić w trakcie koncertu gdy do naszej garderoby wszedł Maciej:
M: Hej chłopaki! Widzieliście może Kikę?
Li: Widziałem ją w trakcie naszej próby. Siedziała na trybunach i paliła fajkę.- odpaliłem
Z: Chciałeś powiedzieć fajki, Mać ona paliła jedna za drugą.
M: Zajęliście!- warknął.
Lou: Coś nie tak?
M: Nie, nic!
Li: Możesz nam powiedzieć.
M: Kika pali jedną fajkę po drugiej, czyli jest źle. Bardzo źle!- powiedział i wyszedł. Nikt z Nas nie skomentował więcej tego co przed chwilą powiedział chłopak.

POV Maciej

Dowiedziałem się od chłopaków, ze Karolina paliła papierosa za papierosem, to oznacza ze się stresuje i to bardzo. Znalazłem ją w towarzystwie Harrego, oczywiście trzymała papierosa pomiędzy swoimi ustami.
M: Nareszcie Cię znalazłem?
H: Mnie?- powiedział Harry.
K: Chodzi mu o mnie, idioto!- powiedziała przez śmiech Karolina.
- Coś się stało?- zapytała.
M: Musimy zacząć się przygotowywać do koncertu.
H: Faktycznie, dzis Wasz wielki dzień! Do dzieła, maluchy.- powiedział Hazza.
K: Maluchy? Ha ha ha, jesteśmy starsi od Ciebie!
H: Oj tam, oj tam…
M: Idziemy?- zapytałem.
H: Tak, jasne.- odpowiedział mi Hazza.
Po chwili ruszyliśmy wąskimi korytarzami w stronę Naszej garderoby. Prawie cały czas się śmiejąc z idiotycznych żartów Styles’a. Nawet Karolina była inna, cały czas przekomarzała się z Harrym, a ten reagował w pozytywny sposób na jej zaczepki. Idąc i potykając się co chwilę o kable zauważyliśmy Nialla stojącego wraz z Lou, Zaynem, Liamem, Damianem, Dawidem i trzema nie znanymi Nam chłopakami. Gdy już byliśmy blisko, Harry zaczął się wydzierać i skakać jak głupi.
H: 5SOS! Aaaa! Siema gnojki!- uściskał się z każdym po kolei.
Lou: Harry poznaj resztę z chłopakami.
H: Aaa tak!- powiedział.

POV Karolina

Szłam wraz z chłopakami do garderoby do momentu aż spotkaliśmy kolegów 1D. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie mały i bardzo ważny jak dla mnie szczegół.
Lou: Harry poznaj resztę z chłopakami.
H: Aaa tak!- powiedział.
- A więc to jest Maciej, Kika a to 5 SOSów: Asthon, Michael i Calcum.
Nikt nic nie powiedział, Maciek przywitał się z każdym po kolei, a ja stałam obserwując jedna osobę. Nasz wzrok się spotkał, już chciałam coś powiedzieć, ale przerwało mi zasłonięcie moich oczu.
- Wiesz kto?- zapytał zachrypniętym głosem.
K: Hmmmm… nie mam pojęcia.- powiedziałam dobrze wiedząc kogo brakuje.
- Już nie żyjesz!- krzyknął Luke ściskając mnie w swoich objęciach. Staliśmy tak dość długo do momentu, aż przerwał Nam Liam.
Li: Znacie się?
L: Żeby tylko!- powiedział Luke.
Lou: Jakieś szczegóły?- zapytał Louis.
C: Byłem z Karolina- wypalił Calcum gdy wszystkich oczy były skierowane na mnie.
K: To nie jest istotne skąd się znamy.- powiedziałam ściskając Luka.
N: Chodzenie z Calcumem to nie istotne?- zdziwił się Niall.
K: Odwal się!- powiedziałam w stronę blondyna, nie dlatego, ze Go nie lubię, ale dlatego, ze poruszył coś czego nie powinien ruszać. Chłopak nic już nie powiedział.
Lou: Proponuję przenieść się do garderoby. Tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać.- tak jak powiedział, tak uczyniliśmy. Rozsiadłam się na kanapie przyciągając nogi do siebie. Jako jedyna siedziałam w okularach słonecznych, może dlatego, ze nie chciałam aby ktoś widział moje szklące oczy po spotkaniu z Calcumem. Długo Go nie widziałam i mogę powiedzieć szczerze, ze dzisiejsze spotkanie wywołały u mnie mieszane uczucia. Tak bardzo chciałam Go przytulic i z nim porozmawiać, ale cos mnie od niego odpychało. Może to przeżycia… W garderobie panował gwar i hałas, a ja siedziałam i obserwowałam wszystkich, a najbardziej blondyna i Calcuma. Luke wdał się w długą rozmowę z Liamem i Louisem. Harry bił się z Asthonem, a Michael namiętnie konwersował z Kamilem, Maciejem i Damianem. Tylko Dawid stał pod oknem bacznie się mi przyglądając.
D: Mogę wiedzieć dlaczego siedzisz w pomieszczeniu w okularach słonecznych.- powiedział, a reszta przerwała swoje rozmowy patrząc na mnie.
Kika: Próbuje utożsamić się z celebrytami.
D: Chcesz powiedzieć, ze jesteś gwiazdą, celebrytką więc takie zachowania są zrozumiałe?- uśmiechnęłam się.
Kika: Hmmm… chyba tak.. Tylko spójrz na mnie…- oboje zaczęliśmy się śmiać jak opętani.
D: To prawda, ze 1D ma najładniejsze fanki.- powiedział nie stad nie zowąd Damian.
Lou: Co?
D: Pytam czy to prawda.
H: Oczywiście, nie ma takich drugich jak one.- wtrącił Harry.
K: Dlaczego się pytasz?- zapytał Kamil.
D: Może znajdę tam miłość swojego życia.
Kika: Myślałam, że Twoja miłością jest Zuza.
D: Zuza to przeszłość moja droga.- powiedział pozbawiony uczuć.
Kika: Jesteś pojebany! Ona tam za Tobą tęskni, a Ty już szukasz nowej przelotnej znajomości.
D: I kto to mówi, mistrzyni trwałych związków.
Kika: Ode mnie się odczep! Mam chłopaka.
D: Mówisz o tym gnojku, z którym mieszkasz od pół roku, a nie jesteście razem od trzech miesięcy.
Kika: Pierdol się!
D: No i skończyliśmy konwersację..- powiedział poddenerwowany Damian.
Nie rozmawiałam z nim dalej, 5SOS i 1D przyglądali mi się, a ja widziałam dziwne spojrzenia Nialla i Calcuma. Postanowiłam się przewietrzyć i opuścić to pomieszczenie. Po długim czasie pokłóciłam się z Damianem, nie powinien wywlekać mojego życia prywatnego na forum towarzystwa, którego nie znamy. Wstałam i kierowałam się do drzwi.
D: Tak obrażaj się! To takie dorosłe.- powiedział Damian.
K; Odpuść.- usłyszałam głos Kamila.

***


Siedziałam przed stadionem na krawężniku rysując coś kredą po chodniku. Zauważyłam katem oka, ze ktoś się przysiada, byłam pewna ze tą osobom jest Damian. Myślałam, ze chce mnie przeprosić. To była najgorsza chwila w moim życiu gdy okazało się, ze to nie był Damian, a Calcum.
C: Możemy porozmawiać?
Kika: A mamy o czym?
C: Nie gniewaj się na chłopaków.
Kika: Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy.
C: Dlaczego taka jesteś? Kiedyś byłaś inna.
Kika: Właśnie byłam.- nastała cisza.
- Rozumiem, ze to koniec konwersacji. Możesz opuścić moją samotnie.- odpowiedziałam patrząc mu w oczy. Oczy, które kiedyś były moja ostoją, oczy w których byłam zakochana i oczy, w których widziałam cały swój świat.
C: Chciałem Cię przeprosić za wydarzenia z przed dwóch lat. Byłem głupi, byłem po prostu szczeniakiem.
Kika: Dobrze wiesz, ze nigdy nie puszczam w niepamięć słów, które zadają ból.
C: Wiem, ale nalegam.
Kika: Po co robiłeś mi nadzieję?
C: Czasami miłość oznacza, że trzeba odejść.
Kika: ha ha ha.. A ja wierzyłam, ze się uda zatrzymać Ciebie tutaj. Kurwa jak ja w to wierzyłam i nie chciałam nikogo słuchać.
C: Przepraszam.- wyszeptał.
Kika: Ty nie wiesz, ile razy przez całą noc byłeś ze mną, mówiłeś do mnie, śmiałeś się do mnie. Wyznawałeś mi takie rzeczy, o których marzyłam, a kiedy przychodziło rano i budziłam się, widziałam obok siebie puste miejsce. To było okropne.
C: Nie chciałem, aby tak wyszło. Byłem głupi.
Kika: Nie możesz oczekiwać ode mnie, ze jedno przepraszam spowoduje, ze przestane o tym wszystkim pamiętać.
C: Chciałbym żeby było jak dawniej.
Kika: Nigdy nie będzie tak jak dawniej. Jesteśmy już innymi ludźmi.
C: Wiem, ale w głębi serca wierzę, ze będziemy jeszcze przyjaciółmi.
Kika: Jest na to za szybko, Calcum.
C: Wiem.- podniósł się.
- Zostawię Cię samą.- zaczął kierować się do wejścia.
Kika: Calcum!- zawołałam.
Odwrócił się i spojrzał na mnie.
Kika: Dobra rada, nigdy nie mów, że będziesz zawsze jeśli w planach masz zamiar odejść.
Nic nie powiedział, ruszył dalej. A ja znowu zostałam sama z ochotą przytulenia się do niego i wymazania wszystkich krzywd wyrządzonych przez niego. Też chciałam, żeby było jak dawniej, ale wiem, ze tak nie będzie. Nigdy! Nawet nie zauważyłam jak po moich policzkach spływały łzy. Rękawem starłam pojedynczą łzę gdy usłyszałam kolejny głos.
- Mogę się przysiąść. Nie chce rozmawiać, chce zapalić.- powiedział.
Odwróciłam się i ujrzałam Liama, który stał z papierosem w ręku. Skinęłam głową, a On usiadł.
Kika: Wiec?- zapytałam po jakiś pięciu minutach.
Li: Więc?
Kika: Mów śmiało, widzę, ze cos Cię gryzie.
Li: Wiesz, ze zawsze możesz na mnie liczyć. Wprawdzie się nie znamy, ale wiedz, ze jestem dobrym słuchaczem, nie będę Cię oceniał. Chce Ci tylko pomóc.
Kika: Im bardziej ktoś próbuje mi pomóc, tym bardziej dociera do mnie jaka jestem bezradna.
Li: Uwierz mi, nie jesteś bezradna. Jesteś może trochę zagubiona, ale nie bezradna.- nastała cisza, którą przerwałam.
K: Li?
Li: Hmmm..- wydusił gdy wypuszczał dym od swojego papierosa.
K: Odpowiesz mi na jedno pytanie.- zapytałam.
Li: Spróbuję- uśmiechnął się.
K: Dlaczego każdy facet jest bipolarny?
Li: Nie mam pojęcia, ale nie wszyscy tacy są.- odparł.
K: Tak, wiem. Ty nie jesteś.- uśmiechnęłam się.
Li: Dlaczego pytasz?
K: Nie wiem. Chyba jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej miłości i jest mi tak cholernie smutno, że chcę
to komuś powiedzieć. To musi być ktoś zupełnie obcy,
kto nie może mnie zranić.
Li: Jeśli chcesz to posłucham.- spojrzał na mnie.
Już miałam zacząć się zwierzać Liamowi z mojego popieprzonego życia gdyby nie Zayn, który w drzwiach powiedział, ze muszę zacząć się przygotowywać do koncertu. Z niechęcią wstałam, podziękowałam Liamowi za rozmowę i ruszyłam w stronę garderoby. Czas się przebrać…

***

Stoimy już na schodach prowadzących na scenę. Słyszymy już pojawiających się fanów na arenie. Chłopacy z One Direction życzyli nam powodzenia i sami poszli się przygotowywać. Za dokładnie 1.5- 2 godziny zmienia nas na scenie by dać swoje własne i niepowtarzalne show. Chłopacy z 5SOSów z Calcumem na czele zaczęli się kierować do strefy VIP. Chcą zobaczyć nas w akcji, nie wiem czy to dobry pomysł, ale w tym momencie mnie to już nie interesuje. Gdy chłopacy weszli na scenę zaczęły się gwizdy i buczenia. Spanikowałam. Nie wiedziałam co się dzieję. To było chore. Spojrzałam katem oka na Rona, który kiwał tylko z dezaprobatą głową. Wiem, ze myśli, ze to moja wina, ze to przez mój niewyparzony język. W sumie nie dziwie mu się, ale nic nie poradzę na to, ze taka jestem. Nie zmieni mnie, nikt nie jest w stanie tego zrobić. Gestem ręki wskazał mi żebym do niego podeszła. Pierwszy raz zrobiłam to co powiedział.
R: Poczekaj tu.- szepnął mi do ucha. Wykonałam jego polecenie, a po chwili zauważyłam Go jak idzie z Liamem i Zaynem.
Li: Słyszeliśmy co się dzieje.
Z: Będziemy interweniować.- powiedział Zayn.
Kika: To nie jest dobry pomysł.- powiedziałam.
Li: Nie zamierzamy wejść na scenę i ich uciszyć. Idziemy do strefy VIP posłuchać koncertu.
Z: Sorry Karola, ale wiesz, ze sama naważyłaś piwa wiec..
Li: Musisz je wypić.
Kika: Wiem- odparłam nawet nie zastanawiając się.
Z: Powodzenia!- pożegnali się i udali się do strefy przygotowanej dla nich.
Nie czekałam długo na znak, abym weszła na scenę. Gdy wyszłam gwizdy i buczenia stały się jeszcze głośniejsze. Spojrzałam na chłopaków z zespołu, na Liama i Zayna, którzy pokazywali kciuki do góry. I w tym momencie gwizdy ustały, kamerzyści zrobili na nich przybliżenie gdy pokazywali ten gest. Podeszłam do mikrofonu i powiedziałam.
Kika: Witajcie! Dziś jest nasz pierwszy tak duży koncert. Zdaję sobie sprawę z faktu, ze nie pajacie do mnie uczuciem, ale chce żebyście ocenili mnie przez pryzmat muzyki, a nie tego jaka jestem prywatnie. Jesteśmy tu dla Was i to się nie zmieni! Jeśli chcecie nas wygwizdać, zróbcie to, ale po koncercie.- powiedziałam i zwróciłam się w stronę chłopaków.
- Jedziemy!- wrzasnęłam z całej siły, a chłopacy zaczęli grać pierwsze akordy naszej piosenki. Oprócz piosenki napisanej przez Louisa, nagranej z Zaynem i tej z telewizji zaśpiewaliśmy jeszcze kilka naszych piosenek, które prawdopodobnie pojawią się na naszej pierwszej dość wyczekiwanej płycie. Wprawdzie nie mamy nagrane jeszcze wszystkich z nich w studyjnej wersji, ale Simon zgodził się, aby je śpiewać w trakcie koncertów.  Zaśpiewaliśmy jeszcze kilka coverów, które sami wybieraliśmy. Byliśmy w transie, bawiliśmy się na scenie, a adrenalina w naszych żyłach była, jest i będzie nie do opisania. Możecie pomyśleć, ze nie byłabym sobą gdybym czegoś nie odwaliła i macie racje. Kolejny raz poniosła mnie chwila. Zauważyłam, ze w loży VIP koło Nialla i Harrego stoi Luke i Calcum, którzy zajęci byli rozmową. Postanowiłam to wykorzystać:
K: Kochani! Chciałabym teraz zaśpiewać piosenkę, która powstała dwa lata temu po dość burzliwym okresie w moim życiu. Nigdy bym nie przypuszczała, ze ja zaśpiewam, ale przeżycia z ostatnich dni pokazały mi, że zawsze jest czas na „Moja odpowiedź”
Raz! Dwa! Trzy! Jazda!- krzyknęłam, a chłopacy zaczęli grać piosenkę, która nie była w dzisiejszym repertuarze.
https://www.youtube.com/watch?v=aFPBIwIYoyU
K: Nie miałeś dla mnie chwili, nagle potrzebujesz mnie,
zapomniałam twoje imię, wściekła podeptałam je...
To nie jest takie proste, a nie!
Zawsze czymś zajęty, byłam jedną z twoich spraw,
teraz jesteś, bo się boisz, ale nie jest to mój strach...
Nie, to nie mój strach!

Musiałam sobie radzić sama,
przez ten cały cholerny pusty czas
bez ciebie, teraz nauczyłam się szanować swoją samotność
i gdy dzwonisz...
... to wiem, nie usłyszę nic.

Walcz o swój dzień, jesteś sam,
nie dbam o twój los.
Mam własną śmierć,
tak jak ja, jest głucha na twój głos.

Nie byłeś nigdy ze mną, tak jak powinieneś być,
nie tęsknię już za tobą, widzisz moje plecy, idź,
po prostu idź...
Musiałam sobie radzić sama,
przez ten cały cholerny pusty czas
bez ciebie, teraz nauczyłam się szanować swoją samotność
i gdy dzwonisz...
... to wiem, nie usłyszę nic.

Walcz o swój dzień, jesteś sam,
nie dbam o twój los.
Mam własną śmierć,
tak jak ja, jest głucha na twój głos.

Walcz o swój dzień, jesteś sam,
nie dbam o twój los.
Mam własną śmierć,
tak jak ja, jest głucha na twój głos.

Kiedy jesteś sam, cieszysz się że został ci twój cień.
Kiedy jesteś sam, nawet śmierć, tobą brzydzi się.
Nie byłeś nigdy ze mną, tak jak powinieneś być...

W trakcie tej piosenki zerkałam na loże, w której siedzieli chłopacy. Zayn, Liam i Louis tylko się uśmiechali. Harry pokazywał, ze jest dumny, a Niall zdziwiony. Luke i Asthon kiwali przecząco głową, a Calcum nie wytrzymał ciśnienia i wyszedł. Po tej piosence zaśpiewaliśmy jeszcze trzy piosenki, a chłopacy poszli się przygotować. Gdy zeszliśmy ze sceny zostaliśmy przywitani oklaskami. Ta ekipa jest świetna. One Direction nie zdążyło Nam nic powiedzieć, bo musieli szybko biec na scenę. Chłopacy postanowili, ze zostaną na koncercie boysbandu, a ja natomiast stwierdziłam, że chce pojechać do hotelu. Odwiózł mnie Ron, który o dziwo niczego nie skomentował. Pożegnałam się z nim zwyczajnym: Dobranoc!
I ruszyłam w stronę swojego pokoju. Sprawdziłam swoje profile na portalach społecznosciowych i ruszyłam pod prysznic. Ten dzień był… no właśnie.. Jaki?

Lokalizacja: 08 luty 2015, Sydney, Australia, Stadion Allianz

Dzisiejszego dnia obudziłam się w wyśmienitym humorze. Na śniadanie zbiegłam nucąc jakąś melodię, postanowiłam, ze później spróbuję spisać ją w swoim notesie. Przy jednym ze stolików zauważyłam jedzącego Zayna z Niallem. Postanowiłam się do nich dołączyć.
Kika: Witam!- powiedziałam kłaniając się jak szlachta.
Z: Co Tobie?- powiedział parskając śmiechem Zayn, a Niall uniósł tylko prawą brew.
Kika: Nic, dlaczego pytasz?
Z: Pierwszy raz Cię taką widzę.
Kika: Jeszcze mnie nie znasz, a już oceniasz?- zapytałam się dosiadając.
Z: Fakt, sorry!- powiedział.
Kika: Nie przepraszaj, nie gniewam się! Nie dziś! A ten dlaczego nic nie mówi?- spojrzałam na Nialla.
N: Wolę zjeść zanim nie napadniesz na moje kanapki.- powiedział dość sarkastycznie.
Kika: Uuuu… zły humorek, widzę.- powiedziałam drocząc się z nim.
N: Odpieprz się!
Kika: Dlaczego jesteś dla mnie niemiły?
N: Odpłacam się pięknym za nadobne.
Kika: Chodzi Ci o kanapkę? Kupię Ci nową, jeśli chcesz?- dodałam.
N: Chodzi mi o Nathana!- warknął po czym wstał i wyszedł nie dokończając swojego posiłku.
Z: Nie przejmuj się! Nie mogłaś wiedzieć, ze ma zły humor.- odparł brunet.
Kika: Muszę Cię zmartwić. Wiedziałam, ze ma zły humor i jest smutny, ale jak kobieta widzi, ze ktoś jest smutny, to nie mówi mu nigdy "jesteś smutny". Tak głupio postępuje tylko mężczyzna. Kobieta udaje, że wcale nie widzi smutku- i jest weselsza, milsza, piękniejsza niż zwykle. Wtedy smutek mija.
Z: Nie sądzę, że On minął.
Kika: Jeszcze nie, ale mam przecież cały dzień.- odparłam uśmiechając się.
Z: Zapomnij i odpuść. Tak będzie lepiej.- próbował mnie przekonać.

***

Jak zawsze nie posłuchałam. Stwierdziłam przecież, ze jestem najmądrzejsza. Może to dobrze, może to źle.. Czas pokaże.
Udałam się w stronę tylnego wyjścia z hotelu gdzie na jednej z ławek siedział Niall przeglądając swój telefon. Podeszłam do niego i zapytałam:
K: Mogę się dosiąść?
N: Nie mam kanapki więc nie interesuje mnie to.- warknął nawet nie spoglądając na mnie.
K: Niall?
N: Nie Nathan?- wtrącił.
K: Oj zamknij się!
N: Jeżeli masz zamiar mnie obrażać to sobie idź!- wskazał w stronę drzwi do hotelu.
K: Wiesz, że nie mamy wpływu na życie. To życie ma wpływ na nas.- kontynuowałam.
N: Pfff… po co mi to mówisz?
K: Chce, żebyś wiedział.
N: Karolina dobra rada?!- cały czas patrzył w swój telefon.
K: Nie sadzę, ze jestem odpowiednią osobom, która powinna udzielać Tobie rad.
N: Więc po co tu siedzisz?
K: Z czasem zrozumiesz, Niall, że są ludzie, którzy będą z Tobą, ponieważ jesteś taki, jaki jesteś. Ale również znajdą się tacy, którzy odwrócą sie od Ciebie, ponieważ nie zechcesz być taki jak Oni.
N: Chcesz powiedzieć, ze Ty jesteś w tej pierwszej grupie.- przeniósł wzrok ze swojego telefonu na hotel.
K: Yyy… tak. Raczej tak.
N: Nie znamy się Kika, wiec nie pierdol głupot!- mówił patrząc przed siebie.
K: Fakt, nie znamy się, ale..- przerwał mi.
N: Nie ma ale!- już chciał wstać gdy złapałam Go za rękę.
K: Czasami warto znaleźć kogoś z kim można porozmawiać o problemach.
N: To nie ma sensu,- odparł, a ja dalej trzymałam Go za rękę.
K: Niall, spójrz na siebie. Jesteś młody. I jesteś przerażony. Dlaczego jesteś przerażony? Przestań być sparaliżowany. Przestań połykać swoje słowa. Przestań dbać o to, co inni ludzie pomyślą. Ubieraj co chcesz. Mów co chcesz. Słuchaj muzyki, której chcesz słuchać. Odtwarzaj ją kurewsko głośno i tańcz do niej. Idź na spacer o północy i zapomnij o tym co Cię otacza, chociaż na chwilę. Przestań żyć z dnia na dzień. Żyj teraz. Zrób to teraz! Podejmuj ryzyko. Wyjawiaj sekrety. Życie jest Twoje.- jego wzrok przyglądał się mojej twarzy, wiem, ze chciał odczytać z niej jak najwięcej. Bez słowa usiadł z powrotem. Wziął wdech i wydech. Po chwili odparł:
N: To dziwne, naprawdę, kiedy byliśmy młodsi nie mogliśmy doczekać się kiedy dorośniemy, a teraz kiedy jesteśmy dorośli chcemy być młodsi. Żałuję, że nie marnowałam młodości tylko czekałam te lata aby dowiedzieć się, że jesteśmy gorsi niż śmierć.
K: Co Ty chrzanisz?
N: Mam dziś kryzys. Chyba tęsknie za mamą i tatą.
K: Co?
N: Tak, wiem. Mam 21 lat! Możesz zacząć się śmiać.
K: Z czego niby mam się śmiać?
N: Że Niall Horan jest maminsynkiem.
K: Błagam Cię! Każdy z Nas tęskni. Dziwi mnie tylko fakt, ze to dopiero początek trasy.
N: Wiem, ale nie widziałem rodziny od świąt. Przed sylwestrem wróciłem do Londynu, a potem przyjechałem tutaj.
K: Zaproś ją?
N: Co?
K: Albo ich?
N: Co?
K: No  rodzinę, Niall! Zaproś ich. Masz do tego prawo.
N: To nie takie proste.
K: Życie nie jest proste.
N: Nie możemy od tak zapraszać sobie kogoś w trasę, to z góry jest ustalone. A zresztą wszystko jest do dupy!- machnął ręką.
K: Mój kolega zawsze powtarzał mi, że To moje życie.
Mam robić to co kocham i robić to często. Jeśli coś mi się nie podoba, zmienić to. Jeśli nie lubię swojej pracy, rzucić ją. Jeśli nie mam wystarczająco dużo czasu, przestać oglądać telewizję. Jeśli szukam miłości swojego życia, przestać, ona sama będzie na mnie czekała, kiedy zacznę robić to co kocham. Dlatego przestań ciągle analizować, życie nie jest i nie będzie proste. Więc złap swoją szansę i zacznij żyć marzeniami? Szczerze, Co cię powstrzymuje?- nic już nie powiedział, więc zaczęłam kontynuować:
K: Wybieram się już na stadion, chcesz jechać ze mną?
N: Po co tam jedziesz? Masz jeszcze z osiem godzin do koncertu.
K: Tak, ale nudzi mi się.- odparłam.
N: Myślisz, ze tam nie będziesz się nudzić.- znowu spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem.
- Mylisz się!
K: Oj tam, oj tam.. W tourbusie jest kuchnia.
N: Tu też jest- dość szybko odpowiedział.
K: Ale tu nie mogę z niej skorzystać- powiedziałam.
N: Chcesz gotować?
K: Nie!
N: To po co Ci?
K: Chce coś upiec- wstałam z ławki.
N: Potrafisz piec?
K: Piec tak, gotować nie.- uśmiechnęłam się i kierowałam się do hotelu.
N: Poczekaj, pojadę z Tobą!- krzyknął po czym podbiegł do mnie.

***

Jeśli myślałam, ze spędzenie wspólnie dnia z Niallem zbliży nas do siebie to byłam w błędzie. Po przybyciu na stadion spędziliśmy czas ze sobą, ale w powietrzu wisiała jakaś duża awantura. Gdy ubijałam masę do ciasta Niall zapytał:
N: Dlaczego zerwałaś z Calcumem?
K: Co?- byłam dość zdziwiona jego pytaniem.
N: Z Calcumem, tym z 5SOS.- dodał.
K: Nie zerwałam z Nim. Po prostu nie byłam chyba dla niego dobra.- odparłam ciągle mieszając masę.
N: Nie byłaś dla Niego dobra?- powtórzył.
K: Za bardzo Go kochałam. Te właśnie psuje wszystko najszybciej i najdokładniej. Chcemy dostać tyle samo, ile dajemy, i pewnego dnia wali się wszystko. Wtedy odchodzą.
N: Calcum powiedział, że to Ty odeszłaś.- wypalił.
K: Pfff… Ja?- powiedziałam raczej sama do siebie.
- Dam Ci radę, Niall. Nie pokazuj nikomu, że jesteś zmęczony, nie pokazuj, że cię coś boli nie pokazuj, że za kimś tęsknisz nie pokazuj, że kogoś kochasz nie pokazuj żadnych swoich uczuć, bo cię zniszczą.
N: Nie sądzisz, ze to dużo rad jak na Ciebie?- zapytał.
K: Sugerujesz coś?
N: Nie obraź się, ale nie jesteś normalna dziewczyną. Nie szanujesz tego co dał Ci los. Zachowujesz się tak jakbyś była tu za karę. Do wszystkich masz pretensje o wszystko. Chyba nawet o to, ze istniejesz. Udajesz twardą, ale szybko idzie Cię wyprowadzić z równowagi. Chcesz być postrzegana jako zła dziewczyna, która ma na wszystko wyjebane, a tak naprawdę jesteś strasznie miękka. O wszystko płaczesz. Nie radzisz sobie ze swoim życiem, a pouczasz innych. Chcesz im udzielać mądrych rad, których nie potrafisz wykorzystać w swoim życiu. Jak mamy wszyscy Cię zrozumieć, skoro Ty sama siebie nie rozumiesz. Zastanów się nad sobą i swoim życiem! To nic nie kosztuje!- powiedział podnosząc delikatnie głos.
K: Mówisz, ze często płacze. A może płacze, ponieważ zawaliło mi się życie? Pierwszy lub kolejny raz? Pewnie tak, ponieważ tak się płacze, gdy kogoś się bardzo kocha albo kocha, a kochać nie powinno. Z bezsilności się wtedy płacze. Bardziej niż ze smutku lub bólu.
Nastała cisza, byłam pewna, ze nasza rozmowa dobiegła końca do momentu, aż kolejny raz głos zabrał blondyn.
N: Nie wyglądasz na osobę, która posiada jakiekolwiek uczucia. Lubisz ranić i być raniona.
Nic już nie odpowiedziałam. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z tourbusa może dlatego, ze najczęściej poruszają nas słowa, które ktoś powiedział niechcący, mimochodem. Nie o tym myślał, nie o to mu chodziło, a to trafiło… Chodziłam po placu gdzie porozstawiane były samochody ze sprzętem 1D. Musiałam ochłonąć chociaż dobrze wiedziałam, ze nie można uciekać i uciekać w nieskończoność, ale prawda jest taka, że wszędzie tam, gdzie się zatrzymasz, dopadnie Cię Twoje życie. Kopałam jakiś przydrożny kamyk gdy zadzwonił mój telefon. Nie zastanawiałam się długo, od razu odebrałam.
- Hallo, Hallo, Hallo! Czy dodzwoniłem się do gwiazdy!- krzyczał mój rozmówca.
K: Idiota!- powiedziałam dobrze znając głos po drugiej stronie.
- Myślałem, ze starszy brat, ale luz… Nara!
K: Bożeee! Jaki obrażalski?!- powiedziałam takim samym głosem co Michał.
M: Dobrze, to dowiem się jak żyje się mojej siostrze z 1D.
K: Chujowo, ale stabilnie- powiedziałam.
M: Uuuu.. Czy ktoś już mojej małej siostrzyce podpadł?- zapytał.
K: Zaraz podpadł, nie dogadujemy się tylko tyle. Chyba mamy różne charaktery.
M: Przeciwności się zawsze przyciągają.
K: Pierdol się!
M: Nie mam z kim.- mogłam wyczuć, ze na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- To który? Mam nadzieję, że nie Zayn.
K: A tak, faktycznie. Michał Goldberg fan Zayna Malika. Ty tak nie zdradzaj tego, ze jesteś fanem 1D, bo pomyślę, ze jesteś gejem.
M: Ha ha ha! Bardzo śmieszne. Normalnie posikałem się ze śmiechu. Jak przyjadę Cię odwiedzić, musisz nas poznać ze sobą. Wyczuwam, ze będziemy najlepszymi kolegami.
K: Jesteś chory?
M: Po kimś to masz!
K: Dobra, a teraz do sedna. Po co dzwonisz?
M: Mamy problem- powiedział nie zastanawiając się długo.
K: Jaki?
M: Mama dowiedziała się z gazet, ze nie jesteś w Londynie tylko w Australii z 1D.
K: Co???
M: Nie żartuję! Na początku myślała, że chodzisz z którymś z tych chłopaków, ale potem wyczytała, ze jesteś ich suportem.
K: Jak zareagowała?
M: Na początku się wkurzyła, nie dlatego, ze pomysł się jej nie spodobał, ale że nie powiedziałaś jej tego. Podobno się zawiodła na Tobie. Najgorsze jest to, ze mi się też dostało, ze wiedziałem a nic nie powiedziałem. Karola ona chce tam polecieć.
K: Gdzie?
M: Do Ciebie, do Australii.
K: Boże, nie! Nie może! Wybij jej to z głowy.
M: Jak? Wiesz, ze z nią tak nie jest.
K: Dobra, zadzwonię do niej po koncercie.
M: Tylko nie zapomnij, bo jutro będziesz ja miała już na swojej głowie.
K: Muszę kończyć, zbliża się pora obiadu.
M: Paa! Odezwij się czasem!
K: Ok.
Resztę dnia spędziłam gryzdajac po swoim notesie próbując napisać sensowną piosenkę. Nialla nie spotkałam już przed koncertem. Gdy mieliśmy wchodzić na scenę Ron powiedział, ze mamy do jutra podrzucić mu piosenkę do której nagramy pierwszy oficjalny teledysk. Zajebiście! Do jutra? On jest… no właśnie jaki?

***

Na scenie bawiłam się jak nigdy, dzisiejszy koncert był lepszy niż ten wczorajszy. One Direction dziś nie oglądało nas z loży VIP, a fani ich zespołu byli fenomenalni. Niektórzy nawet znali teksty naszych piosenek. Wprawdzie jest ich dopiero trzy, ale zawsze to coś miłego. Gdy zeszliśmy ze sceny po dwóch godzinach śpiewania, boysband 1D odprawiło jakiś rytuał. Stali w kółku i wyglądali jakby się modlili. Ominęłam ich nawiązując krótki kontakt wzrokowy z Niallem. Ruszyłam do garderoby, tam siedziała jakaś blondynka z mała dziewczynką.
Kika: Przepraszam, zabiorę swoje rzeczy i już mnie nie ma.- spakowałam swoje ubrania do podróżnej torby i kierowałam się do wyjścia, ale przerwała mi dziewczyna.
- Ty jesteś Kika z Dream.
K: Tak.- spojrzałam na nią wymownie.
- Lou, a to Lux moja córka. Jestem stylistką chłopaków.
Podałam jej dłoń i powiedziałam
K: Miło mi Was poznać, a teraz przepraszam, ale jeśli chce się z Ronem zabrać do hotelu to muszę już zmykać.
L: Nie zostajesz na koncercie chłopaków?- zdziwiła się blondynka.
K: Nie- odparłam szybko.
L: Dziwne, bo Twoi koledzy powiedzieli, ze zostajecie, a potem idziecie wszyscy do PUBu.
K: Wszyscy?- zapytałam.
L: Dream, One Direction i band.
K: Nie, ja nie idę.- odparłam przypominając sobie, ze Kamil coś mówił gdy jedliśmy obiad.
L: Dlaczego?
K: Zamierzam jeszcze coś napisać przed pójściem spać.- dziewczyna, a bardziej kobieta nic już nie powiedziała, a ja stwierdziłam, ze nasza rozmowa się właśnie zakończyła. Pobiegłam ile sił w nogach na parking gdzie czekał na mnie Ron. Kolejna droga do hotelu minęła nam w ciszy. Czy żałuje? Nie! Oboje dobrze wiemy, ze nasze kontakty muszą być ograniczone do minimum.
Gdy dotarłam do swojego pokoju hotelowego zabrałam się zaraz do pracy, nie chce, aby mój pierwszy teledysk był do piosenki, którą napisałam jakiś czas temu. Chciałam, aby to było cos nowego niekoniecznie o rozstaniu, bardziej o próbie zauważenia człowieka, który jest w stanie poświęcić wszystko tylko dla tego „jedynego”.
Pisałam całą noc, czy jestem zadowolona? Nie wiem! Nikt tego nie wie, a już na pewno nie ja. Około godziny czwartej rano można było usłyszeć głosy chłopaków dobiegające z korytarza. Czyli wypad się udał. Przeczytałam ostatni raz tekst nowej piosenki i poszłam spać.
K: She says Hey! Wait!
And listen now to what I’ve got to say
I don’t think I want it this way
We become some more excuse and love that’s come undone
And how do we get so numb
I wanna be in your control
So unmerciful
You can twist me and turn me just don’t let me go

I wanna be your puppet on a string
Baby I’m not holding back
We can do anything
And even if I’m crazy is cause you make me this way
We’re as close to love as we’ll ever get
I wanna be your marionette, marionette, marionette (x2)

So let’s play the charade
I’m helpless like a child lost in the dark
And I need you to light a spark
It’s a game but the same
I need to feel that this is love somehow
So don’t disconnect me now
I wanna be in your control
So unmerciful
You can twist me and turn me just don’t let me go

I wanna be your puppet on a string
Baby I’m not holding back
We can do anything
And even if I’m crazy is cause you make me this way
We’re as close to love as we’ll ever get
I wanna be your marionette, marionette, marionette (x2)

Laying head to head and toe to toe
And we’re body to body
I feel you beside me
We’re in this masquerade
A beautiful game or play
It’s so powerful with you controlling me

I wanna be your puppet on a string
Baby I’m not holding back
We can do anything
And even if I’m crazy is cause you make me this way
We’re as close to love as we’ll ever get

I wanna be your marionette, marionette, marïonette (x2)


--------------------------------------------------------------------

Ha!
Mamy pierwszy rozdział z trasy One Direction. Mamy nadzieję, ze sie Wam spodoba..
Kolejny rozdział powinien pojawić się 9 lutego.
Zapraszamy do komentowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz