Lokalizacja: 09 luty 2015, Lotnisko
w Sydney, Australia

Li: O czym
tak intensywnie myślisz w poniedziałek rano?
K: O niczym.
Li: Jesteś
pewna?- zapytał.
K: Spójrz.-
wskazałam ręką na pewna parę, która stała jakieś 20 metrów od Nas i się
żegnała.
Li: Gdzie?
K: Ta para,
która się zegna.
Li: Co z
Nimi?- zapytał dość zdziwiony moją reakcją.
- Znasz
ich?- kontynuował.
K: Nie! Ale
w takim momencie uświadamiasz sobie, ze lotniska widziały więcej szczerych
pocałunków niż ołtarze kościołów, a ściany szpitali słyszały więcej prawdziwych
modlitw niż ściany kościołów.
Li: hmmm..
coś w tym jest, ale nie zawsze.- odparł po chwili.
K: Niektóre
pary to wyjątek od reguły.- już miał coś powiedzieć, ale przerwał nam głos w
megafonie zapraszający nas na pokład samolotu.
Cały lot przespałam
i całe szczęście, bo zapewne znowu bym wbijała paznokcie w dłoń któregoś z
chłopaków. Gdy się obudziłam już lądowaliśmy, Ron uprzedził mnie, żebym się
nigdzie nie zgubiła, bo się strasznie wkurzy. Uwaga! Bardzo mnie to interesuje!
Nawet jeśli chciałabym zrobić mu na złość to i tak by mi się nie udało, bo
pilnowała mnie Lou ze swoim partnerem. Wsiedliśmy do ogromnego busa czekając na
Nialla i Zayna, którzy mieli jechać z Nami.
K: Dlaczego
1D nie może jechać jednym wspólnym samochodem- zapytałam.
L: To jest
niemożliwe.- odpowiedziała.
K: Ale
dlaczego?
L: Dla ich
bezpieczeństwa. Ich fanki sa tak narwane, ze mogą zaatakować ich samochód i
nawet go przewrócić.
K:
Przewrócić? To możliwe?
L: Wprawdzie
nigdy się to nie zdarzyło, ale zawsze jest takie prawdopodobieństwo. Na
ostatniej trasie jeden z chłopaków pojechał taksówką dla bezpieczeństwa, a w
prasie pojawiła się zaraz informacja, ze chłopacy mają siebie dość i nie chcą
jeździć jednym samochodem.
K: To
dotyczy także hoteli?
L: Tak,
zobaczysz w trakcie trasy zdarzy się tak, ze nie wszyscy będą w jednym hotelu.-
Lou wszystko mi wytłumaczyła, a ja nie dążyłam dalej tematu. W spokoju czekałam
na pojawienie się chłopaków. Czekaliśmy na nich prawie pół godziny, niektóre
samochody pojechały już pod hotel. Gdy się w końcu pojawili Zayn miał niemrawą minę.
Szepnęłam mu na ucho:
K: Coś nie
tak?
Odpowiedział
dość głośno.
Z: Perrie
się nie odzywa, chyba jest zła za wczoraj.
K: Co było
wczoraj?- zapytałam, ale wtrącił się Niall.
Z: Troszkę
wczoraj popłynęliśmy.
N: Troszkę?
Stary to było „cos”
K: Dalej nie
rozumiem.- odpowiedziałam im.
N: Zadzwonił
do niej dość wstawiony i chciał z nią rozmawiać, bądź uprawiać seks telefon.-
zaczął się głośno śmiać.
Z: Zamknij
się, Ni! Tylko z nią rozmawiałem, ale problem jest taki, że nie wiem o czym, a
Ona się teraz nie odzywa. Chyba mnie już nie kocha!- powiedział z frustracją w
głosie.
K: Myślisz,
że miłość jest wtedy, gdy dostajesz bukiet róż i możesz je wąchać? Nie, miłość
jest wtedy, gdy ktoś opowiada ci przez cały dzień o oponach zimowych, a ty
słuchasz.
N: Madre
słowa Karoliny, tylko fakt jest taki, ze ona nie mówi nawet o oponach
zimowych.- powiedział unosząc wysoko ręce.
Lou: To jest
taka przenośnia, Niall- wtrąciła się blondynka.
K: Nie
zrozumie tego, jest blondynem.- powiedziałam zdając sobie później sprawę z
tego, ze obraziłam bogu winną Lou.
W
samochodzie nastała niezręczna cisza, kierowca ruszył, a ja czułam się
idiotycznie skrępowana. Gdy przed hotelem zauważyliśmy stado krzyczących fanek,
kierowca zadecydował, ze podjedziemy od strony wejścia dla personelu. Tak też
zrobiliśmy, do pokoju dotarliśmy ok 13. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się
w białe Air Force, spodnie dresowe z krokiem, bluzę z dużym napisem na plecach
„Face 6” i ful capem. Oprócz tego wpakowałam do mojej podróżnej torby laptop i
notes z tekstami piosenek i ruszyłam w miasto. Postanowiłam znaleźć ustronne
miejsce i odpocząć od tego wszystkiego. Niby jest fajnie, spełniam swoje
marzenia, ale… właśnie jest ale.. z dala od rodziny, z dala od Bogusia za
którym tęsknie, z dala od tego normalnego życia, bez fanów i ciągłych
przepychanek no i z dnia na dzień robię się coraz gorsza. Nie potrafię z nikim
normalnie porozmawiać. Moje wypowiedzi są przepełnione sarkazmem. Z Ronem w
ogóle nie rozmawiam, a wszelkie napięcia wyładowuję na boga ducha winnemu Horanowi.
Okej, czasami sam prowokuje kłótnie, ale nie powinnam reagować. Powinnam
znaleźć chociaż jedną wspólna cechę, która mogłaby nas jakoś do siebie zbliżyć.
Gdy tak myślałam idąc postanowiłam odpocząć na jednej z ławek w parku.
Rozsiadłam się wygodnie i zaczęłam chwytać wszystkie promienie słońca. Będąc
tutaj relaksuje się na słońcu, gdzie w Londynie ludzie uciekają przed kolejna
falą deszczu ,a w Polsce przed mrozami. Jak cudownie być w lutym w miejscu
gdzie świeci tylko i wyłącznie słońce. Wyjęłam komputer i przesłuchałam ostatnia ścieżkę dźwiękową,
którą podesłał mi Damian. Była rewelacyjna, ale nie dziwi mnie ten fakt, bo
wszystko co robi ten gówniarz jest dobre. Może nie zgadzamy się w wielu
sprawach, ale nie można powiedzieć, ze nie ma talentu. Usłyszałam dźwięk sms’a,
ale nie zważałam na niego, wyciszyłam telefon i zaczęłam pisać tekst kolejnej
piosenki. Lubię tworzyć, mogłabym robić to codziennie bez przerw na posiłek. No
dobra! Przesadziłam!
Spojrzałam
na starsze małżeństwo, które rozmawiało dość głośno na temat czasów wojny,
kiedy musieli się rozstać, żeby odnaleźć po latach. Nie przeszkadzało mi to, że
rozmawiają tak głośno. To było urocze, cały czas trzymali się za ręce i karmili
kaczki. Ich relacja tamtych czasów była tak interesująca, ze postanowiłam cos
skomponować. Po jakiś czterdziestu pieciu minutach wyszło mi coś co może do
końca mnie nie zadowalało, ale było dobre.
Był kiedyś inny świat, który znałeś
ty, który znałam ja
Odmierzałam czas w rytm twoich
kroków
Razem biegliśmy za ogniem, który
bezlitośnie zmienić miał miasto w popiół
Był kiedyś inny świat, miłość bez
tchu
Chcę ufać znów, że rozumiesz bez
wielkich słów, że twoje usta dotkną jeszcze raz moich ust
Zamykam oczy, czuję, jak w twoich
dłoniach tonie moja twarz
Przysięgasz miłość aż po śmierć,
słyszę wspólne bicie naszych serc
I chociaż walczysz z całych sił o
coś więcej niż parę chwil
Po cichu ciągle wierzę, że nadejdzie
taki dzień, gdy wrócisz, by stąd zabrać mnie
I powiesz mi: "Wciąż kocham cię
Wciąż kocham cię"
Powróci tamten letni czas
Zabierz mnie
Odżyje blask sierpniowych barw
Zabierz
Będziemy razem dalej iść
Zabierz mnie
By miasto nie przestało żyć
Posiedziałam
jeszcze chwilę cały czas przyglądając się wszystkim zgromadzonym ludziom w parku. Robiło się coraz później, więc
postanowiłam wrócić do hotelu. Nie zdążyłam dobrze przekroczyć progu, a
naskoczyli na mnie chłopacy wraz z Zaynem i Liamem.
K: Gdzie
byłaś?- krzyknął Kamil.
Kika: W
parku.- powiedziałam zdziwiona.
D: Dlaczego
nie odbierasz tego pieprzonego telefonu?!- warknął Damian.
D:
Zostawiliśmy Ci mnóstwo wiadomości.- dodał Dawid.
Kika: Okej,
a wytłumaczy mi ktoś co się takiego wydarzyło?- spojrzałam na każdego po kolei.
Z: Ja to
zrobię!- powiedział Zayn.
Li: Może
lepiej Ja.- odparł Liam.
Kika: Może
się kurwa zdecydujecie!- powiedziałam dość głośno.
- Ron Cię
szuka- powiedzieli wszyscy razem.
N: Co tu się
wyrabia?- zapytał.
Kika: Witamy
Cię!- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
N: Właśnie
widzę. Jestem zaszczycony, ze sama Karola wyszła ze swojej smoczej jamy mnie
przywitać.- odpowiedział takim samym tonem.
Już chciałam
powiedzieć coś jeszcze bardziej przesyconym sarkazmem, ale pojawił się cały
czerwony ze złości Ron.
R: Gdzie Ty
kurwa byłaś?! Wszyscy Cię do chuja szukają!- krzyczał na cały hotel.
Kika: Ja..
ja… ja..- nie byłam w stanie wydusić niczego sensownego. Znowu człowiek górował
nade mną.
N: Była ze mną!-
odezwał się Niall. Nawet się tego po nim nie spodziewałam.
R: Z Tobą?-
wskazał palcem na Nialla.
- Gdzie?
Kika: Ehm..
Eeee..- chciałam się dołączyć, ale kolejny raz uratował mnie Niall.
N: Graliśmy
w golfa. Wiesz co to golf?
R: Ha ha ha!
Bardzo śmieszne, Ni.
Kika: No to,
ten tego, no… Cos się stało?
R: Piosenka,
miałem ją dostać dzisiaj po powrocie, ale urządziliście sobie gierki w golfa.
Kika: A tak
zapomniałam… Wyjęłam ze swojej torby notes i podałam mu ksero tekstu.
R: Gdzie oryginał?
Kika: Zostawię
Go dla siebie gdybyś przez przypadek zgubił.- minęłam Go i ruszyłam w stronę
windy. Chłopacy stali w tym samym miejscu w ogóle się nie ruszając. Odwróciłam
się i krzyknęłam:
- Niall!
Idziesz?
Ten spojrzał
na mnie, pokiwał głową i ruszył do windy.
W środku
panowała napięta atmosfera. Najpierw prowokuje do kłótni, żeby później mnie
bronić i dać sensowne alibi.
Kika: Dziękuję!-
wyszeptałam.
N: Coś
mówiłaś?- Acha, rozumiem.. Mam mu dziękować na kolana.
Kika:
Dziękuję!- powiedziałam trochę głośniej.
N: Spoko..
Kika: Cieszę
się. Zastanawia mnie tylko dlaczego to zrobiłeś?
N: Co?
Kika: Dałeś
mi alibi.
N: Aaa to!
Przydało się?
Kika: Tak,
ale dlaczego? Przecież mnie nie lubisz.
N: Skąd
wiesz, ze Cię nie lubię..?
Kika: Może
jestem idiotką, ale nie tak głupią, żeby tego nie zauważyć.
N: To, ze
nie spędzamy ze sobą tyle czasu co Ty z reszta nie znaczy, że Cię nie lubię..
Kika: Cały
czas mi wrzucasz.
N: Pfff… Ja?
Ja tylko się bronię.
Kika: Dobra,
ale dlaczego?- winda się otworzyła, a Niall wyszedł z niej.
Kika:
Odpowiesz..
N:
Powiedzmy, ze jest cos co nas łączy.
Kika: Co?-
powiedziałam dość szybko w obawie, ze nie otrzymam odpowiedzi.
N: Ron.
Kika: Nie
rozumiem..- nie zdążyłam otrzymać odpowiedzi, bo drzwi od windy się zamknęły.
Zajebiście! Idąc do swojego pokoju cały czas myślałam nad tym co powiedział
Niall. Co nas łączy? O co chodzi z Ronem i Niallem? Pieprzona winda!
Wieczór miałam
zamiar spędzić przed telewizorem oglądając denne seriale. Gdy już siadałam na
kanapie ktoś zapukał do drzwi.
H: Helloł!
Kika: Hi!
H: Co
robisz?
Kika:
Zasiadam do dennych seriali.
H: Uuuu…
grubo!
Kika: A Ty?
H: Co ja?
Kika: Jakie
plany?
H: Szczerze?
Kika: Yhy..
H: Właściwie
to nic, myślałem, ze może…
Kika:
Przyjdziesz do mnie na podryw?- zapytałam.
H: Właściwie
to tak.- poruszył śmiesznie brwiami.
Kika: Zły
adres.- powiedziałam kierując się do salonu.
H:
Faktycznie..
Kika: Jesteś
okropny.- rzucałam w niego poduszką, którą złapał.
H: Mówiłem o
sobie.
Kika: O
Tobie?
H: To źle?!
Kika:
Wyczytałam, ze jesteś kobieciarzem..
H: Ha ha ha!
Czytałaś o grudniowych dziewczynach?
Kika: Taak,
to źle..
H: Dobra
skończmy! Oglądajmy te seriale.
Kika: Tak.
Siedzieliśmy
i oglądaliśmy stare odcinki Przyjaciół, bo Hazza się uparł, aby to oglądać. Nie
wiem co On widzi w tym serialu, ale dobrze. Był moim gościem, wprawdzie
wproszonym, ale gościem.
Kika: Kim
jest ta szczęściara?- zapytałam.
H: Hmm- cały
czas patrzył na telewizor.
Kika:
Dziewczyna, która skradła serce samego Harrego Styles’a.- zaczęłam się z Nim
droczyć.
H: Ha ha ha!
Jesteśmy jeszcze przyjaciółmi.
Kika:
Jeszcze?
Kika:
Trzymam kciuki!- pokazałam zaciśnięte pięści.
H: Cieszę
się!
Kika: To kto
to? Mów, bo ciekawość mnie zżera- zaczęłam nim szarpać, żeby zwrócił na mnie
uwagę.
H: Ha ha
ha..- śmiał się jak opętany.
- Przestań!
Powiem Ci, ale puść mnie!
Kika: Mów!
H: Nadine
Leopold
Kika: Ta
modelka?
H: Jop..
Kika: Oho
hooo!
H: Co?
Kika: Nic!
Nie potrafię gwizdać więc wydobywam z siebie te dźwięki.
H: Jesteś
chora!
Kika: Ty
również..- Harry złapał mnie i przytulił do siebie. Resztę filmu spędziłam w
jego objęciach. Nie miałam nic przeciwko, bo robił to nawet dobrze. Czuję, że
zyskuję nowego przyjaciela. Zdecydowanie Harry ma wszystkie cechy dobrego
przyjaciela.
Lokalizacja: 10 luty 2015, Hotel w
Brisbane,
Australia
Nie pamiętam,
o której wczoraj pożegnałam się z Harrym, ale wiem jedno obudziło mnie walenie
do drzwi od mojego pokoju. Wygramoliłam się z łóżka i jeszcze nieświadoma niczego
poszłam otworzyć drzwi. Gdy byłam już przy nich potknęłam się o swoje buty.
Kurwa!- wymamrotałam i nie wstając z podłogi otworzyłam drzwi. Moim jeszcze
zaspanym oczom ukazał się uśmiechnięty Zayn.
Kika: Ha ha
ha! Bardzo śmieszne Zen.
Z: Mogę
wejść?- zapytał.
Kika: Możesz
pomóc mi się podnieść z ziemi.- powiedziałam.
Nie musiałam
długo czekać, Zayn nachylił się i mnie podniósł.
Kika:
Dzięki!- wymamrotałam. Co Cię sprowadza o tak wczesnej porze- dodałam.
Z: Jeżeli
dla Ciebie godzina 12 to wczesna pora to okej, niech tak będzie.
Kika: Co? To
jest już 12! Świetnie nie zeszłam na śniadanie.
Z: Tym się
nie martw, Niall wziął więcej jedzenia, pogadam z Nim może odstąpi Ci jakąś
działkę.
Kika: Ha ha
ha! Wierzysz w to?
Z: Niall nie
jest aż taki straszny, wprawdzie jeszcze z nikim jedzeniem się nie dzielił, ale
zawsze można mu coś podwędzić. Louis robi to cały czas.
Kika: Acha!
Nie chce już nic wiedzieć.. To co się dzieje Zayn?
Z: Idziemy z
chłopakami na basen i pomyślałem, ze może chcesz iść z Nami.
Kika: Będą
tam wszyscy?
Z: Tak,
dlaczego pytasz?
Kika: Dobra,
o której?
Z: No tak
jakby, już, teraz..- uśmiechnął się promiennie.
Kika: No
dobra, daj mi chwilę. Pójdę się przebrać.
Z: To może
ja spróbuje skombinować Ci coś do jedzenia.
Kika:
Zdecydowanie to dobry pomysł.
Udałam się
do swojej sypialni, a Zayn zaczął wydzwaniać do chłopaków, aby podkradli
Niallowi coś do jedzenia. Mam nadzieje ze chłopina się nie skapnie, bo będzie
po mnie. Po dokładnie dwudziestu minutach wyszłam z pokoju. Zayn siedział na
kanapie oglądając telewizję, gdy mnie zobaczył powiedział:
Z: Szczerze
wczoraj oglądałaś z Hazzą seriale do późna.
Kika: Jeśli
Przyjaciół nazywasz serialem to tak. Boże myślałam, ze umrę z nudów.
Z: Przestań!
To fajny film.
Kika: Może
dla Was, ja wolę coś lepszego. A skąd wiesz, ze był u mnie?
Z: Gdy
przyszedł do pokoju graliśmy jeszcze w playkę. Powiedział, ze jesteś niezrównoważona
psychicznie, bo nie lubisz Przyjaciół i maltretowałaś Go tylko po to, żeby
dowiedzieć się jak najwięcej o nim.
Kika: On
jest chory!- powiedziałam przez śmiech.
Z: Nie! To
Harry Styles.
Oboje
wybuchliśmy śmiechem.
Kika: To co?
Idziemy?- zapytałam gdy się uspokoiłam.
Z: Jasne! A
masz..- rzucił w moją stronę paczką żelków.
Kika: Żelki?
Z: Śniadanie
Kika: Mam
się tym najeść?
Z: Możesz
oddać jak nie chcesz..- wyciągnął rękę.
Kika: Nie!
Nie! Zjem.- odpowiedziałam.
Wyszliśmy z
pokoju, ja zajadając się żelkami, które dostałam od Zayna i które zapewne były
Nialla, a Zayn podskakujac i dotykając każdej lampy na korytarzu. Zjechaliśmy
windą na parter i udaliśmy się w stronę hotelowego basenu. Czekała już tam na
nas cała reszta.
Li: Witamy
spóźnialskich!- krzyknął Liam, który wypoczywał na jednym z leżaków.
H: cześć
idiotko!- powiedział Harry, który podpływał do Nas.
Kika:
Spadaj! Nie rozmawiam z Tobą.- wytknęłam mu język.
H:
Dlaczego?- cały czas płynął w Naszą stronę.
Kika:
Powiedziałeś, ze jestem niezrównoważona psychicznie..- udałam focha.
Kika:
Przedstawisz mnie swojej dziewczynie?- przystanęłam.
H: Co? Nie!-
również się zatrzymał.
Kika: No to
nie mamy o czym rozmawiać.- ruszyłam dalej.
H: Dobra!
Kika: Co?-
znowu się zatrzymałam.
H: Zrobię
to!
Kika:
Wiedziałam.
H: Jesteś
chora!
Kika: A Ty
Harry Styles!- wytknęłam mu język.
Podeszliśmy
do leżaków, na których leżał Liam. Zayn zaczął ściągać z siebie ubrania i po
chwili był już w samych kąpielówkach.
Kika: Gdzie
reszta?- zapytałam.
Li: Tam.-
pokazał na górę palcem.
Mój wzrok
powędrował do góry, a na krawędzi skoczni stał Louis z Niallem przygotowujący
się do skoku.
Kika: czy
Oni…- nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi Zayn.
Z: Będą skakać.
Obserwowałam
z dołu ich poczynania, stali na krawędzi szczerząc się jak idioci. W pewnej
chwili skoczyli wrzeszcząc jakieś idiotyczne teksty.
Li: Czasami
się zastanawiam czy spędzanie wspólnie czasu Nialla z Louisem nie powinno być
zabronione.
H: Tez mi
się tak wydaje..
Lou: Ale
hardkor, chodźcie spróbujemy zrobić to wszyscy razem.
Kika: A
gdzie reszta?- zmieniłam szybko zdanie.
Li: Kogo
masz na myśli?
Kika:
Dawida, Damiana, Kamila i Maćka- odpowiedziałam na jednym wdechu.
Z: Pracują
dziś w studio, nie wiedziałaś.
Kika: A
powinnam?
Z: W sumie
nie, bo Ty pracujesz dopiero w Melbourne.
N:
Skaczecie?!- krzyknął Niall.
Li: W sumie,
ja i Louis już się powinniśmy zmywać.
Kika:
Dlaczego?
Lou: Idziemy
dziś popracować z naszymi tekściarzami..
Kika: Uuuu…
Lou: Wybacz
mała!- powiedział Lou ubierając swoją koszulkę.
Li: Widzimy
się później?
Z: Czemu
nie. Gdzie?
H: Na mnie
nie liczcie.
Kika:
Dlaczego?
Podszedł do
swoich spodni i wyciągnął z nich swój telefon.
H: Cholera!
Jestem już spóźniony!- krzyknął.
Z: Co?
H: Obiecałem
Lou i Lux, że pójdę z nimi na lunch. Zabiją mnie!- zaczął się szybko ubierać.
Po chwili cała trójka opuściła basen.
N: No to co,
skaczemy?- zapytał znowu Niall.
Z: Nie wiem
czy to dobry pomysł.
N: Zayn nie
jest głęboko.
W tej samej
chwili zadzwonił telefon Zayna.
Kika: Zayn
coś Ci dzwoni w kieszeni ..
Z: Co? Mnie?
Zobacz kto?
Kika: Wyjęłam
z jego spodni telefon i przeczytałam co było tam napisane:
- Kochanie
<3
Z: Perrie?
Kika:
Odebrać?
Z: Dawaj to
tu!
Zabrał
szybko telefon i poszedł w ustronne miejsce rozmawiać. Potem bez pożegnania
zabrał swoje rzeczy i nadal rozmawiając z Perrie wszedł z basenu.
N: Czyli Nas
zostawili- powiedział Niall cały czas pływając.
Kika: Zayn
zaraz powinien wrócić.- odpowiedziałam.
N: Nie
sądzę! Poszedł do pokoju rozmawiać z Perrie. Będzie to robił godzinami.
N: Sorry
jesteś skazana tutaj na mnie.
Kika: Na to
wygląda.
N: Dlaczego
nie pływasz?
Kika: Nie
mam ochoty.- przepraszam bardzo, ale nie powiem mu, ze potrafię pływać tylko i
wyłącznie żabka.
N: To skocz
ze mną stamtąd.- wskazał palcem na skocznie z którym skakał z Lou.
Kika: Nie ma
mowy!- powiedziałam.
N: Boisz
się?!
Kika: Co?
Nie! Nie o to chodzi!
N: Boisz
się! Karolina Goldberg dziewczyna z zasadami boi się skoczyć.
Kika: Nie
podpuszczaj mnie, Ni!
N: Ni?
Pierwszy raz tak do mnie powiedziałaś.- uśmiechnął się.
Kika:
Spadaj!
N: Cykor!
Kika: Co?
N: Cipa!
Kika: Nie
jestem cipą!
N: Uwierz,
ze tak!
Nic mu nie
odpowiedziałam, wstałam ze swojego miejsca.
N: Serio?
Znowu to zrobisz.
Kika: Co?
N: Jak nie
wiesz co powiedzieć to zawsze wychodzisz.
Kika: Kto
powiedział, ze wychodzę?!- spojrzałam na niego.
N: To co
robisz?
Kika: Idziesz?
N: Gdzie?
Kika: Ja
pierdole! Niall! Chcesz skoczyć czy nie?!
Nic nie
odpowiedział, szybko wyszedł z basenu i szedł krok w krok równo ze mną.
N: Chyba
masz zamiar ściągnąć ten t-shirt i shorty.
Kika: Eeee…
tak!- zaczęłam się rozbierać, Niall cały czas mi się przyglądał.
- Musisz to
robić?
N: Co?
Kika: Nie
patrz!
N: Boże! Bóg
po to dał mi oczy.- powiedział po czym się odwrócił.
Kika:
Gotowe.- odpowiedziałam.
N: Dlaczego
to robisz?
Kika: Co
znowu?- przystanęłam.
N: To.-
wskazał na moją rękę gdzie były blizny po cięciach.
Kika: A to.-
udałam głupa.
- Już tego
nie robię.
N: To
dlaczego to robiłaś?
Kika: Hmm….
Kiedyś co chwilę się rozpadłam na kawałki, płakałam, krzyczałam, cięłam się.
Tamtego cholernego dnia nikt mnie już nie pozbierał. Nikogo nie było, nawet
jego.
N: Czy to
był…- nie dokończył.
Kika: To
było przed Calcumem jeśli o to pytasz.
N: Karola?
Kika: Hmm..-
cały czas staliśmy w miejscu patrząc na siebie.
N: Poczekaj
tu chwilę.- podbiegł do swoich spodni po czym wrócił.
Kika: Co to?
N: Daj
rękę.- podałam mu ją nawet nie pytając się dlaczego. Napisał na moim lewym
nadgarstku „Ni”
Kika: Co to?
N: Kiedy
będziesz chciała zrobić to jeszcze raz, zobaczysz moje imię i nie będziesz mogła
się tam okaleczyć, ponieważ będę na ciebie zły.
Kika: Cóż,
mogę to zrobić na swoim prawym nadgarstku. Lub na moich udach. Lub
gdziekolwiek.
N: W takim
razie napiszę swoje imię na każdej najmniejszej części twojego ciała.
Kika: To
jest dziwne, Ni?
N: Ten
marker jest wodoodporny.- uśmiechnął się.
Kika:
Idziemy?
Nic nie
odpowiedział. Coraz bardziej zbliżaliśmy się do trampoliny.
N: Jesteś
pewna, ze chcesz to zrobić?
Kika: Nie
jestem cipą!
N: Panie
przodem- uśmiechnął się.
Kika: Chyba
sobie kpisz!
N: No dobra,
zrobię to pierwszy.
Dość zwinnie
wspiął się na sam szczyt, ja zrobiłam podobnie. Weszłam do góry, stanęłam na
samym brzegu skoczni i spojrzałam w dół. Skocznia się za trzęsła, a ja się
gwałtownie cofnęłam.
N:
Spokojnie! Masz lek wysokości.
Kika: Nie!
N: To czego
się boisz?
Kika: Ona
się trzęsie!
N: No
raczej, bystrzaku.- podał mi swoją dłoń. Złapałam ją. Podeszłam bliżej. Cały
czas trzymałam rękę Nialla.
N: Jeśli
chcesz możesz ją trzymać cały czas.
Kika: Oki.-
nabrałam powietrza robiąc ogromne baki.
N: Serio?
Kiwnęłam do
niego głową.
N: Tak
wstrzymujesz powietrze?
Kika: Yhy!
Stałam na
szczycie jakiejś 20 metrowej skoczni, przed sobą miałam maleńki basen. Cały
czas trzymałam rękę blondyna, powietrzę i wolną dłonią zakryłam oczy.
N: Na trzy!
Raz, dwa, trzy!- skoczyliśmy. Cały lot wrzeszczałam jak opętana. W wodzie
miałam trudności z wyłonieniem się. Chyba tonę! O kurwa! Co się wybijałam, woda
z powrotem brała mnie w dół. Nawet mój pieprzony piesek nie pomagał! Zginę! W
jakimś pieprzonym hotelowym basenie! Moja desperacja była tak ogromna, ze
zaczęłam zegnać się ze światem gdy nagle na swojej tali poczułam silne ramiona.
Po chwili byłam już przy brzegu basenu.
- Trzymaj
się mocno.- powiedział męski głos. Co ja gadam? To był Niall. Zaczęłam kaszleć.
N: Wszystko
dobrze?- pokiwałam głową.
N: Nie
mówiłaś, ze nie potrafisz pływać.- już wtedy mu odpowiedziałam.
Kika: Nie
jestem cipą, Niall. Prawda?
N: Ha ha ha!
Nie! Ale..
Kika: To się
nie liczy. Żyję!
N: Jesteś
głupia!- pomógł mi wyjść z basenu. Usiadłam na jednym z leżaków, a Niall okrył
mnie ręcznikiem. Siedzieliśmy tak w ciszy do momentu aż zaburczało mi w
brzuchu.
N: Ha ha ha!
Serio?
Kika: Nie
jadłam śniadania
N: To
wyjaśnia wszystko. Idziemy coś zjeść?
K: Dlaczego
nie?- Niall zadzwonił jeszcze po swojego ochroniarza, a ja w tym czasie się
ubrałam. Mark pojawił się po chwili.
M: Widzę, ze
wypad udany.
Kika:
Powiedzmy.- uśmiechnęłam się zakładając swoje ubrania.
Gdy już mieliśmy
wychodzić z basenu wbiegła dziewczyna, która wykrzykiwała nasze imiona. Mark zareagował
dość szybko. Złapał ją i chciał ja wynieść z pomieszczenia.
Kika:
Poczekaj!- krzyknęłam w jego stronę.
M: Co? To
niebezpieczne!- powiedział trzymając ją na swoich ramionach.
Kika: Postaw
ją!- Mark spojrzał na Nialla, a ten kiwnął głową.
- Dzięki Kika!-
powiedziała zdyszana dziewczyna.
Kika: Chcesz
autograf od Nialla?- zapytałam spoglądając na blondyna.
- Nie! Nie
jestem fanką!- powiedziała patrząc na niego. Niall się troszkę zdziwił.
N: To czego
od Nas chcesz?- zapytał.
- Staram się
o posadę w Australijskim Cosmopolitan i muszę przeprowadzić wywiad.
Kika: Z
Niallem- zapytałam
- Nie! Z
Wami!
N: Z nami?-
zdziwił się.
- Chodzi o
to, że to mają być osoby dość pożądane przez media.
Kika:
Sądzisz, ze jesteśmy pożądani?- dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Tematyką
będą zbliżające się walentynki. Chce się dowiedzieć jak postrzegają je single.
Jesteście singlami, prawda?
N: No chyba
tak, ale nie możemy dla Ciebie tego zrobić.
- Dlaczego?-
powiedziałyśmy w tym samym czasie.
N: Nie mogę
udzielać wywiadu bez chłopaków, a Ty Karola musisz mieć zgodę managera.-
zwrócił się do mnie.
- Błagam
Was! Nie róbcie tego! To dla mnie szansa! Od trzech lat staram się o tą posadę,
a Naczelny powiedział, ze przyjmie mnie na staż dopiero jak zrobię z Wami
wywiad.
N:
Przepraszam, ale musisz napisać pismo.
- Napisałam.
Kika: I co?
- Odpowiedź
odmowna.
Spojrzałam na
Nialla, a ten pokiwał przecząco głową i ruszył w stronę Marka.
Kika: Zrobię
to!- powiedziałam dość głośno, a Niall się odwrócił.
N: Co?
Zwariowałaś! Będziesz miała przesrane! Ron Cię zabije!
Kika: Walę
to!
- Naprawdę?
Kika: Tak!
Pomogę spełnić marzenia innym tak jak ktoś pomógł mi- mój wzrok skierowany był
na Nialla.
Ten tylko
wypuścił ze swoich płuc powietrze i powiedział:
N: No dobra!
Zrobię to, ale bierzesz jak co winę na siebie.- nie wytrzymałam, podbiegłam do
niego i Go uścisnęłam.
***
Siedzieliśmy
na leżakach czekając na pytania Elizy, bo tak miała na imię dziewczyna, która
szturmem wpadła na basen, aby przeprowadzić z Nami wywiad.
N: Wyczuwam
kłopoty- wyszeptał do mojego ucha blondyn.
Kika: Biorę
to na siebie.- odpowiedziałam.
E: Jesteście
gotowi?
Zgodnie
odpowiedzieliśmy tak!
E: Pierwsze
pytanie: Jak wygląda Wasza definicja miłości?
N: Miłość
jest darem, który powinniśmy pielęgnować. Miłość jest łaską, którą dostajemy
aby stać się lepszymi. Miłość jest prezentem, który nie zawsze podoba się jubilatowi.
Miłość jest czymś co powinniśmy trzymać przy sobie i nie pozwolić odejść.
E: Kika?
Kika:
Szczerze?
E:
Oczywiście- uśmiechnęła się.
Kika: Może
to głupie, ale miłość jest to jakieś nie wiadomo co, przychodzące nie wiadomo
skąd i nie wiadomo jak, i sprawiające ból nie wiadomo dlaczego.
E: Wow! Całkiem
inaczej ją spostrzegacie. Mieliście kiedyś złamane serce?
- Tak!-
powiedzieliśmy razem.
E: A
złamaliście je komuś?
N: Nie!
Kika: Raczej
nie!
E: Myślicie,
ze można mieć złamane serce i wierzyć w miłość?
N: To jest
trudne. Zawsze będziesz obawiał się, ze kolejna osoba znowu zagra na Twoich
uczuciach. Wtedy stajesz się nieufny i to jest zrozumiałe.
Kika: Mieć
złamane serce i wierzyć w miłość, to tak jakbyś wyjebał się na betonie, a
udawał, że to trawa.
N: Dokładnie
tak, chociaż Karola znowu ujęła to dość drastycznie.
E: Myślicie,
ze cierpienie w miłości ma sens?
N: Tak.
Cierpienie w miłości ma swój sens. Jest jedyną możliwością sprawdzenia miłości.
Nieważne jest, jak kto cierpiał, ale dlaczego cierpiał. Jeżeli cierpiał z
miłości do drugiego człowieka, to jego cierpienie jest świadectwem miłości.
Potwierdza jego miłość. Prawdziwa miłość szuka trudnych dróg..
E: Ludzie
mówią, ze miłość lubi półmroki, półśrodki i półkroki. Zgodzicie się z tym?
N: Tak,
miłość zawsze była nie określona. Zawsze jest czymś bardzo wyjątkowym.
E: Pięknie
powiedziane. Powiedzcie, szukacie miłości?
Kika: W
jednym wywiadzie Niall powiedział, ze jej nie trzeba szukać. Ona przyjdzie
sama.
N: W
odpowiednim momencie.
E: Myślicie,
ze Wasz moment jeszcze nie nadszedł?
N: Trudno
powiedzieć. Może jutro na mojej drodze stanie kobieta mojego życia.
E: A co
jeśli już stanęła, a Ty jej nie zauważasz?
Kika: Uwierz
mi, ze Niall by ją dostrzegł. Jest wzrokowcem.
E: Jak
zamierzacie spełnić Walentynki?
Kika:
Normalnie jak każdy normalny człowiek. Będziemy walić tynki lub drinki.
- Nie, a tak
naprawdę jeszcze nie wiemy.
K: Ja wiem!
E: Tak?
K: Pójdę do
kina.
E: Sama?
K: Nie wiem
jeszcze.
E: Mogę
wiedzieć na co?
N: 50 twarzy
Graya jest podobno świetne.
Ke: Ej! To
mój pomysł!
N: Też chce
na niego iść!- spojrzał na mnie.
K: Ale nie
możesz iść w Walentynki.
N: Dlaczego?
K: Ludzie pomyślą,
ze cos nas łączy.
N: Przecież
się nie lubimy!
K: Im to
powiedz!
E: Już
chciałam zapytać się czy razem, ale to pytanie chyba nie ma sensu.- uśmiechnęła
się, a my wybuchliśmy śmiechem.
- Jesteście świetnymi
przyjaciółmi.
N: Ja jej
nawet nie znam!- oburzył się Niall.
E: Karolina
ma wytatuowane Twoje imię na nadgarstku.- powiedziała bez zastanowienia.
Kika: To
błąd w druku.- uśmiechnęłam się.
E: Jesteście
zajebisci. Ostatnie pytanie: Czego tak naprawdę każdy z Nas pragnie w życiu?
N: Miłości.
Kika: Tak
naprawdę każdy z nas pragnie tylko jednego: wiedzieć, że jest dla kogoś ważny.
Że bez niego czyjeś życie byłoby uboższe.
E: Świetnie!
Dziękuję Wam! Jesteście wspaniali. Jutro przyniosę Wam do hotelu napisany
tekst, żebyście mogli Go przeczytać przed pojawieniem się w gazecie. Naprawdę dziękuje
Wam!- uściskała nas po kolei i wybiegła.
My również
opuściliśmy basen nie rozmawiając ze sobą.
***
Lou: Gdzie
Ni?
H: Ron go
zatrzymał.- powiedział niewzruszony Harry.
Kika: Ron?
H: Tak, o
coś się spinał..
Kika: O
cholera!
Z: Co się
dzieje, Karola?
Kika: Harry
gdzie Oni poszli?
H: Do pokoju
Sama, a co?
Kika: Idziecie
beze mnie, muszę cos załatwić. Dołączę później!- krzyknęłam gdy biegłam już w stronę
pokoju Sama.
Byłam już
pod pokojem, w którym zatrzymał się Sam z zamiarem zapukania do nich gdy te się
same gwałtownie otworzyły.
R: Kogo my
tu mamy?! Zapraszam!- warknął.
Mój wzrok
utkwiony był w podłogę gdy przekraczałam próg pokoju.
R: Siadaj!-
warknął ponownie.
Kątem oka
widziałam Nialla, który siedział na jednej z kanapie oglądając swoje buty. Był
dość zmartwiony i smutny.
R: Masz nam
cos do powiedzenia czy będziesz milczeć jak Twój kolega!- teraz zaczął
krzyczeć.
Spojrzałam
kolejny raz na Nialla, a ten cały czas miał spuszczoną głowę i kręcił nią
przecząco.
Kika: Nie
rozumiem.- powiedziałam spokojnie.
R: To my tu czegoś
nie rozumiemy! Potrafisz czasami myśleć czy jesteś tak pusta idiotką!- dalej
wrzeszczał.
Kika: Sam
możesz mi wytłumaczyć to na spokojnie.- spojrzałam z nadzieja na Sama. Od
początku wydawał mi się dość zrównoważony i spokojny.
S: Kika
chodzi o to, że pracownicy hotelu mówią, ze za naszymi plecami oboje
udzieliliście wywiadu.
Już trzeci
raz spojrzałam na Nialla, podniósł wzrok, który utkwił na mojej twarzy. Czekał
na moją reakcję.
Kika: Mogę
to wytłumaczyć pod warunkiem, ze Ron nie będzie mi przerywał.- patrzyłam w
błękitne tęczówki blondyna.
S: Zgoda.
Kika: Gdy
wychodziliśmy dziś z basenu podbiegła do nas może 20-letnia dziewczyna. Była
zdesperowana, bardzo chciała dostać się na staż do Cosmopolitana. Płakała!
Wiem, ze to głupie, ale ktoś kiedyś w przypadku Nialla i w moim w ostatnim
czasie dał nam szansę na spełnienie swoich marzeń. Nie mogłam jej odebrać tej
szansy, postanowiłam jej pomóc. Niall nie chciał się na to zgodzić, ostrzegał
mnie, ze to może się źle skończyć, ale ona była taka delikatna, sympatyczna i
posiadała urok, który nie pozwalał jej odmówić. Udzieliliśmy wywiadu o tematyce
miłości i zbliżających się walentynek.- skończyłam swój monolog.
S: Czyli
przyznajecie się do tego, ze bez naszej zgody udzieliliście wywiadu, który może
Wam, Nam zaszkodzić?
S: Zmusiłaś
Go?
Kika: Tak!-
Niall chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
Kika: Nie
miał innego wyjścia.. Ron dobrze wie, ze jestem do tego zdolna. Nie będę
zdradzać czym mu groziłam, ale zrobiłam to i jestem w stanie zrobić to kolejny
raz.- uśmiechnęłam się do Nialla, który był delikatnie mówiąc zdziwiony tym co
mówię.
R: Zdajesz
sobie sprawę z tego co zrobiłaś?
Kika: Tak!
Ale wiem jedno, zrobiłabym to jeszcze raz..
R: Dla
Ciebie cała ta trasa i możliwość nagrywania płyty to jedna wielka zabawa. Nie
jesteś niczego świadoma! Możesz zniszczyć karierę nie tylko sobie, ale całej
reszcie!- znowu warczał w moją stronę.
Kika:
Dlatego ich przeproszę.- powiedziałam spokojnie.
R: Musisz
ponieść konsekwencje swoich czynów.
S: Co masz
na myśli?- wtrącił się Sam, a Niall cały czas się przyglądał.
R: Wpłacisz
na cele charytatywne 20 000 funtów.
Kika: Co?
R: Dobrze
słyszałaś. Dzięki temu pokażemy, ze nie jest Ci obojętny los biednych ludzi.
Kika:
Przecież to prawie 100 000 złotych. Nie mam takich pieniędzy przy sobie,
nie dostałam jeszcze nawet zaliczki za trasę.
R: Przykro
mi! Za głupotę trzeba płacić!
Kika: Mogę
już iść?- zapytałam.
R: Tak! Masz
czas do pierwszego koncertu w Melbourne
Kika: Nie
rozumiem.
R: 14 lutego
chce w tym pokoju zobaczyć 20 000 funtów.
Kika:
Dobrze, ale ja wybieram cel charytatywny.
R: Nie ma
mowy!
S: Ron?- wtrącił
się Sam.
R: Co?!
S: Niech
wybierze, a teraz oboje jesteście wolni. Możecie już iść.
Wyszłam z
pokoju, a za mną Niall. Podeszliśmy do windy, która miała nas zawieźć na piętro
z naszymi pokojami.
N:
Dziękuje!- powiedział Niall gdy byliśmy już w windzie.
Kika: Nie
masz za co.- odpowiedziałam patrząc przed siebie.
N: Uwierz,
ze jest! Wzięłaś cała winę na siebie. Dlaczego nie pozwoliłaś mi wziąć chociaż
połowy winy.
Kika:
Jesteśmy już kwita Ni, ty dałeś mi alibi gdy Ron mnie szukał, a ja wzięłam na
siebie wywiad.
N: Tylko
dobrze wiesz, ze to nie to samo. Nie musiałaś mnie długo namawiać do tego
wywiadu i niczym nie zastraszałaś.
Kika: Niall!
Do jasnej cholery, skończ wreszcie! Wszystko jest okej!
Nastała
cisza, Niall chyba się obraził. Było mi głupio, wiec gdy wyszliśmy z windy
powiedziałam:
Kika: Ni?
N: Hmm..
Kika:
Przepraszam, nie powinnam się na tobie wyżywać.
N: Nic się
nie stało. Nie powinienem Cię doprowadzać do takiego stanu. Karola?
Kika: Tak.
N: Skąd
weźmiesz te pieniądze?
Wypuściłam
powietrze:
Kika: Nie
mam pojęcia, Ni! Cos wymyślę, muszę!
N: Mogę Ci
pożyczyć.
Kika: Nie!-
odpowiedziałam natychmiastowo.
N: Dlaczego?
Kika:
Naważyłam piwa więc sama je wypiję. Nie będę pożyczać od Ciebie pieniędzy.
N: Nalegam!-
uparł się jak osioł.
Kika: Nie,
Niall! Poradzę sobie! Nie z takich kłopotów wychodziłam.
N: Jesteś
pewna?
Kika: Tak!
N: Ale
wiesz, ze…
Kika: Tak,
wiem!
N: Nie
dokończyłem..
Kika: Nie
chce, żebyś kończył! To nie ma sensu. Dobranoc!- pocałowałam jego policzek i
pobiegłam w stronę swojego pokoju. Nie miałam ochoty już na wyjście na miasto.
Muszę skombinować 100 000 złotych w cztery dni.
Jestem
silna.
Dam radę.
Nie poddam
się.
…
Co ja
pierdolę!
Jestem w
dupie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz